środa, 4 października 2023

461. Pieszy wchodzący na przejście - sprawa w sądzie

461. Pieszy wchodzący na przejście - sprawa w sądzie. 

Redaktor naczelny portalu BRD24.pl Łukasz Zboralski, który deklaruje tak jak ja troskę o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach, uwierzył niestety na słowo niedouczonym prawnikom i policjantom, jak wielu innych dziennikarzy, i od dłuższego czasu wmawia polskim kierowcom, że wchodzącym na przejście dla pieszych jest zarówno idący po chodniku jak i na nim stojący w nieokreślonej żadnym przepisem odległości od krawędzi jezdni. Sprzeciwiający się temu są obrażani oskarżeniami o to, że chcą zabijać pieszych. 

Przemysław Przybysz, zawodowy kierowca posiadający wszystkie możliwe uprawnienia i międzynarodowe doświadczenie w transporcie, postanowił zaprotestować nie tylko swoimi wypowiedziami. Wybrał ze swoich nagrań filmiki na których piesi będący poza jezdnią, zachowując szczególną ostrożność do czego zobowiązały ich ostatnie zmiany przepisów, oczekiwali na możliwość bezpiecznego wejścia na jezdnię w miejscu oznaczonym znakami jako przejście dla pieszych. 
Kadr z jednego z filmów

Jeżeli zechcesz wesprzeć mnie w działaniach na rzecz poprawy BRD,
to kliknij ten przycisk i   na "Buy coffee".
Wspierający moją działalność kwotą min. 25 zł otrzymają w ramach podziękowania najnowsze wydanie wyjątkowej, bo sprzecznej z praktyką w szkoleniu i egzaminowaniu kandydatów na kierowców, książki
Vademecum kierującego. Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy.
Ryszard R. Dobrowolski

Nie ma znaczenia czy uczynił to świadomy konsekwencji z własnej woli czy za namową kogoś komu zależało na tym, by to zrobił dla dobra sprawy. Faktem jest, że sprowokował myślących inaczej i filmiki zainteresowały przełożonych policjantów którzy także uwierzyli w bzdury i wymysły niektórych prawników i dziennikarzy wietrząc okazję do karania kierowców i budowania swojej kariery. Skierowali sprawę do sądu w Starogardzie Gdańskim z wnioskiem o ukaranie kierowcy za brak ustąpienia pierwszeństwa pieszym wchodzącym na przejście dla pieszych. Sąd, nie widząc na filmie żadnego wchodzącego na przejście przechodnia, uznał wniosek za nieuzasadniony i go odrzucił. Urażeni odnową wszczęcia postępowania policjanci poskarżyli się sądowi wyższej instancji i z woli Sądu Okręgowego w Gdańsku sprawa, nagłośniona m.in. przez portal brd24.pl jako aprobata sądu dla lekceważenia życia i zdrowia pieszych,  wróciła do ponownego rozpatrzenia. 

W związku z tym na portalu BRD24.pl ukazał się artykuł o kłamliwym tytule 
Kierowca chce udowodnić, że nie musi ustępować pieszym. Właśnie się potknął? Sąd okręgowy mocno o jego sprawie.

Kłamliwy, bowiem nie jest prawdą, że Przemysław Przybysz chce udowodnić, że nie musi ustąpić pierwszeństwa pieszym w sytuacji gdy taki obowiązek nakłada na niego polskie prawo o ruchu drogowym. 

Przypomnę zatem, że do ustąpienia pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na chodniku lub drodze dla pieszych kierujący pojazdem jest obowiązany tylko wtedy gdy przejeżdża przez ten chodnik lub drogę dla pieszych. Podobnie jest w strefie zamieszkania gdzie pieszy ma pierwszeństwo na całej szerokości jezdni drogi i poza nią. Nikt nie kwestionuje tego, że jadąc po jezdni drogi kierujący pojazdem ma obowiązek, jeżeli wymaga tego sytuacja drogowa, powstrzymać się od ruchu, co jest ustąpieniem pierwszeństwa w świetle obowiązującego prawa, jeżeli ten ruch zmusiłby pieszego wchodzącego na jezdnię w miejscu oznaczonym znakami jako przejście dla pieszych, przechodzącego w tym miejscu przez jezdnię i opuszczającego przejście, do zatrzymania, przyspieszenia lub zwolnienia kroku. Jeżeli kierowca skręca na jezdnię drogi poprzecznej także musi ustąpić pierwszeństwa pieszemu będącemu na jezdni, chociażby częściowo podczas wchodzenia i schodzenia z jezdni, także gdy na jezdni nie oznaczono znakami przejścia dla pieszych.

Obiektywna prawda jest taka, że "ustąpienie pierwszeństwa" pieszemu przez kierującego pojazdem poruszającym się po jezdni drogi, w związku z przejściem dla pieszych, to w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym tylko i wyłącznie POWSTRZYMANIE SIĘ kierującego pojazdem OD RUCHU i to tylko wtedy, gdyby ten ruch zmusił pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku, co oczywiste NA PRZEJŚCIU, a nie poza nim.

W SJP PWN utożsamiono słowo wejść ze słowem wchodzić, bowiem zapisano, że: wejść — wchodzić , to «przekroczyć granicę jakiegoś pomieszczenia lub obszaru», a także «idąc, nadepnąć na coś nogą». Gdyby w omawianym przepisie inaczej rozumiano określenie wchodzić, to musiałoby mieć ono w ustawie Prawo o ruchu drogowym swoją definicję legalną. Skoro nie ma takiej definicji, to wbrew wszelkiej maści ignorantom i samozwańczym ekspertom, także wśród prawników z naukowymi tytułami, wchodzenie na przejście jest przekraczaniem granicy jezdni i chodnika lub pobocza.

Na filmach żaden pieszy nie wchodził na przejście, nie szedł po nim i go nie opuszczał. Nie mam wątpliwości, że filmujący mając obowiązek zachowania szczególnej ostrożności obserwował pieszych znajdujących się poza jezdnią drogi po której się poruszał, by w sytuacji braku poszanowania prawa przez pieszego, co tu NIE MIAŁO MIEJSCA, odpowiednio do zaistniałej sytuacji właściwie zareagować, z przyspieszeniem, spowolnieniem lub powstrzymaniem się od ruchu włącznie. Takie powstrzymanie się od ruchu nie miałoby jednak związku z ustąpieniem pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście.  

Pieszy będąc na chodniku lub poboczu nie znajduje się na jezdni i na nią nie wchodzi, zatem kierowca nie ma żadnych podstaw do zmniejszania prędkości przed przejściem, a tym bardziej do powstrzymywania się od ruchu. Prawo wymaga zwolnienia tylko w celu ułatwienia pieszemu pokonania przejścia. Nieuzasadnione zwalnianie, tak na wszelki wypadek, może spowodować zagrożenie w ruchu oraz sprowokować będącego poza jezdnią pieszego do wejścia na jezdnię w sytuacji gdy zatrzymanie pojazdu przed przejściem, i jadących za nim, nie będzie już możliwe. Być może, że  wtedy bardziej uzasadnionym będzie nawet przyspieszenie pozwalające na ograniczenie lub unikniecie ryzyka. To wszystko zależy od konkretnej sytuacji na drodze i zachowania pieszych, którzy na filmie pozostawali cały czas poza jezdnią i na nią nie wchodzili.  

Tu warto zwrócić uwagę na to, że w PRL wmawiano pieszym, by zachęcić ich do korzystania z przejść dla pieszych, że niekierowane przejście jest bezpiecznym przedłużeniem chodnika. Budowano je, w odróżnieniu od naszego zachodniego sąsiada, gdzie niekierowanych przejść dla pieszych jest ich jak na lekarstwo, wszędzie i bez zastanowienia. 

Nie bronię Pana Przemysława, lecz miliony polskich kierowców oraz wprowadzanych w błąd pieszych. Bronię ich i siebie przed samowolą interpretacyjną i bezkarnością dziennikarzy, organów prewencji i sądownictwa. 

Przypominam, że zanim przeniesiono zapis o pierwszeństwie pieszego wchodzącego na przejście, wchodzącego z zachowaniem szczególnej ostrożności i tak by nie było to wejście wprost przed jadący pojazd, za wchodzącego uznawano przekraczającego granicę jezdni, bowiem tylko takie rozumienie tej czynności może być jednoznaczne i wymierne, co musi być istotą prawa. Nie może być tak, że jeden prawnik uzna za wchodzącego na przejście pieszego idącego w jego kierunku w dowolnym oddaleniu od niego, inny, jak np. prof. Ryszard A. Stefański, uzna za takiego będącego w odległości 1,5 metra od jezdni, a jeszcze inny geniusz za wchodzącego uzna stojącego na chodniku.  

Takie działania są zaprzeczeniem troski o poprawę BRD. Dotyczy to także trwającej od lat samowoli interpretacyjnej w stosunku do wielu innych zasad ruchu, znaczenia znaków drogowych oraz znakowania dróg, w tym budowli typu rondo, o czym od wielu lat piszę na blogu.  

Mam nadzieję, że sędziowie SR w Starogardzie Gdańskim nie dadzą się zastraszyć i zmanipulować policyjnym karierowiczom, że nie będzie tak jak to się stało w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie na wniosek policjantów sąd ukarał kierującą samochodem za brak powstrzymania się od ruchu w sytuacji gdy piesza stała na chodniku przed przejściem dla pieszych po drugiej stronie dwukierunkowej jezdni. 

mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski

36 komentarzy:

  1. To jest kolejne kuriozum wytworzone przez grupę ignorantów. Bardzo często kierowcy zatrzymują pojazdy przed przejściem dla pieszych gdzie na jezdni mamy dwa przejścia, gdzie pieszy właśnie stoi na chodniku po drugiej stronie jezdni, zakłóca to ruch znacznie.
    Ale najgorsza sprawa to piesi którzy wyczytali bądź usłyszeli z mediów o swoim pierwszeństwie gdzie są wręcz zachęcani do wchodzenia bezpośrednio przed jadące pojazdy. Ludzie którzy mówią/piszą takie bzdury działają całkowicie przeciwko BRD.
    Piesi dosłownie pchają się pod koła na przejściach, jedziesz jesteś 10m przed przejściem i potrafią wejść na przejście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że przepis może zostać. Ba, pierwszeństwo może dostać nawet pieszy oczekujący. Tylko pod warunkiem, że infrastruktura będzie taka, jak w krajach cywilizowanych a nie republikach bananowych z samozwańczymi ekspertami od BReDzenia 24 na dobę (i podobnych). Wprowadzenie przepisu, gdzie 90% przejść jest niewidoczna z powodu drzew, krzaków czy innych elementów to jasny znak, że nie tylko widoczność jest tu ograniczona... No i na odcinku 200m 5 przejść dla pieszych... Dziwnym trafem przez 20 lat nie miałem sytuacji zagrożenia z pieszym tak od czasu wprowadzenia tej pomyłki miałem już 3 razy, z tego 2 razy nie na przejściu (ludzie teraz wszędzie włażą uważając, że mogą chodzić po jezdni!). Równie śmieszne: niedawno słuchałem wywiadu w radiu jak jakiś sportowiec skarżył się, że musi ustawiać samodzielnie wykonane znaki "uwaga trening" bo podczas biegania w terenie górskim musi poruszać się po jezdni! I argumentuje to, że jezdnia jest również dla pieszych! Osobiście skłaniam się ku definicji wchodzenia jak wytłumaczono na stronie "dogmaty karnisty". Wg mnie bardzo racjonalne podejście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @JAn - Przepis powinien zostać usunięty lub wprowadzona definicja legalna określenia "wchodzący na przejście". W przypadku rowerzystów nie wprowadzono do ustawy określenia wjeżdżający, które było w rozporządzeniu. Problem polega na tym, że różnie rozumiemy słowo wchodzić i każdy upiera się przy swojej interpretacji przepisu, zwykle nie mając do tego uprawnienia. Można wchodzić na coś, np. na piętro, idąc po czymś, np. po schodach, lub z pomocą czegoś (np. drabiny), zatem będąc w trakcie dążenia do celu, i ten cel osiągając, np. wykonując ostatni krok ze stopnia schodów lub szczebla drabiny. W obu przypadkach będziemy mówić o wchodzącym. W rozumieniu ustawy wchodzącym na przejście dla pieszych jest ten przekraczający granicę, bowiem jest to jednoznaczne kryterium i moment w którym pieszy znajduje się już częściowo na jezdni drogi. Inne rozumienie tego określenia prowadzi do takich absurdów jak uznanie za wchodzącego pieszego który wcale się nie porusza, bo STOI na chodniku i być może zamierza dopiero być wchodzącym. Karani są kierowcy za to, że nie zatrzymali się przed przejściem na którym nikogo nie było i nikt nie przekraczał granicy jezdni i chodnika, a jedyny pieszy stał na chodniku przed przejście po drugiej stronie ulicy. Przecież nawet zatrzymanie się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się po naszej prawej stronie któremu należy ustąpić pierwszeństwa nie obliguje kierującego jadącego z przeciwnego kierunku do zatrzymania!!!! BRD nie opiera się na nieuprawnionych wymysłach bardziej lub mniej wpływowych dziennikarzy, działaczy, prawników i policjantów lecz na obowiązującym prawie z określonymi nim jednoznacznie zasadami. Nie da się grać w tą samą grę wg różnych zasad i samowoli interpretacyjnej graczy.

      Usuń
    2. @Ryszard R. Dobrowolski (MrErdek1) A ja jestem ciekaw jak traktuje tą sprawę konwencja wiedeńska. Bo tam użyte jest stwierdzenie "about to use".

      Usuń
    3. @Sarinphosgen - Nie można zapominać, że ustąpienie pierwszeństwa w rozumieniu zasad ruchu to POWSTRZYMANIE SIĘ OD RUCHU na jezdni, tylko wtedy gdyby ten ruch zmusiłby pieszego do zatrzymania albo spowolnienia lub przyspieszenia kroku, co oczywiste na jezdni. Nic więcej. Wchodzący na przejście, mając obowiązek zachowania szczególnej ostrożności, przekraczając krawędź jezdni jest właśnie tym który swoim zachowaniem jednoznacznie sygnalizuje poruszającym się po jezdni swój zamiar przejścia przez jezdnię. Jeszcze nie przechodzi i jeszcze nie przeszedł.

      Usuń
    4. Określenie "about to use" (z konwencji) jest szersze niż "wchodzący na przejście" . Dlatego ja też uważam że trzeba albo usunąć przepis, albo dodać prawną definicję "wchodzącego". Leksykalna definicja zawęża stosowanie przepisu bardziej niż to konieczne.

      Usuń
    5. About to raczej stosuje się do wyrażenia jakiegoś zdarzenia które stanie sie w bardzo bliskiej przyszłości, wiec moim zdaniem about to ma dużo bliżej do wchodzącego czyli przekraczającego granicę niż do pieszego który stoi albo jest 5 m od jezdni a juz na pewno nie ma nic wspólnego z zamiarem pieszego.

      Usuń
    6. Można też "wchodzić na górę". Proszę o wskazanie "granicy" gdzie zaczyna się wchodzenie na górę wszystkich tych twierdzących, że jest to jedynie jej przekraczanie.
      Przepis jest dobry. Oczekujący to nie wchodzący, ale może takim być w każdym momencie i choć nie może wejść bezpośrednio pod samochód to na kierowcy spoczywa odpowiedzialność za uwagę wobec osób, które na to przejście wchodzą. Podobnie jak z rowerzystami na przejeździe: notorycznie wymuszają pierwszeństwo to jednak kierowca musi uważać, czy właśnie tego nie robią bo na nim spoczywa odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo (a co właśnie ci rowerzyści nagminnie wykorzystują gdyż nikt ich nie każe za wymuszenie pierwszeństwa).

      Usuń
    7. @JAn - Nie wiem po co te językowe dywagacje skoro w doktrynie od zawsze wchodzenie na jezdnię było rozumiane jako przekraczanie granicy chodnika lub pobocza i jezdni drogi? Wymysły polityków, że pieszy będzie miał pierwszeństwo będąc jeszcze na chodniku i wiara w to, że Sejm to bezmyślnie, jak zwykle zaaprobuje, spowodowało że dziennikarze oraz usłużni władzy prawnicy zaczęli publikować idiotyzmy które nie mają oparcia ani w rzeczywistości ani w prawie. Zwracanie uwagi na zachowanie pieszych i rowerzystów poza jezdnią nie ma nic wspólnego z ich pierwszeństwem na jezdni, przejściu i przejedzie.

      Usuń
    8. @JAn "wchodzić na górę" ma całkowicie inne znaczenie bo nie jest określona granica między góra a doliną, w przypadku wchodzenia na przejście, tutaj sprawa jest jasna bo mamy wyraźnie widoczną granicę jezdnia-chodnik.
      Tak samo jak wchodzić do domu gdzie próg drzwi wejściowych jest ta granicą wtedy przekroczenie tego progu jest wchodzeniem.
      Jeżeli idziesz w kierunku wejścia do domu, nie jesteś wchodzącym do domu.
      Na podstawie takiej interpretacji można by było wlepiać mandaty za przejazd za sygnalizator wyświetlający sygnał czerwony na podstawie tego że jechałeś w jego kierunku bo już 5 metrów przed nim był byś przejeżdżającym sygnalizator albo karać.
      Albo karać za wtargnięcie na czyjąś posesję tylko na podstawie tego że szedłeś w stronę wejścia bądź ogrodzenia. I tak samo jeden sędzia będzie uważał że jak jesteś 5m od wejścia to już wchodzisz, 5m od sygnalizatora że już wjeżdżasz za sygnalizator.
      Tak samo pieszy 5m od przejścia nie jest wchodzącym na przejście.

      Usuń
    9. @Sarinphosgen - Wtrącę się w związku z pięcioma metrami przed przejściem. Dr prawa Mikołaj Małecki w swojej publikacji https://ruj.uj.edu.pl/xmlui/bitstream/handle/item/307774/malecki_pierwszenstwo_pieszego_wchodzacego_na_przejscie_dla_pieszych_2021.pdf?sequence=1&isAllowed=y na stronie 12 twierdzi, że będący na chodniku w odległości 5 metrów od przejścia jest wchodzącym na przejście. Prof prawa Ryszard A. Stefański ustala tą odległość na 1,5 metra. Jeden i drugi myli pierwszeństwo wchodzącego na przejście z powstrzymaniem się od ruchu w związku ze szczególną ostrożnością i niebezpiecznym zachowaniem pieszego poza jezdnią.

      Usuń
    10. Równie dobrze można argumentować, że przy wyprzedzaniu przed przejściem dla pieszych nie jest określone ile to jest "bezpośrednio". Także ani 5m ani 1.5 nie jest prawidłowe. To jest tyle, ile potrzeba aby jednoznacznie ocenić, że pieszy jest wchodzącym na przejście.
      Nawet jeśli odrzucimy pierwszeństwo wynikłe z ustawy, to podobnie ma się tekst w rozporządzeniu nakładając na kierowców obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa wobec osób wchodzących na przejście. Czyli co, mamy to zupełnie zignorować, bo skoro pieszy nie może wejść bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd (a dla mnie bezpośrednio oznacza tak - aby kierowca nie mógł odpowiednio zareagować) to cała odpowiedzialność spada na pieszego: bo przecież nigdy nie będzie wchodzącym (zgodnie z prawem) jeżeli spowoduje to konieczność uwagi kierowcy.
      Analogicznie jest w prawie karnym (które to rozróżnia): można uczynić, można usiłować, można planować. Wchodzący na przejście jest tym "usiłującym" - nawet jeżeli nie wejdzie.
      Czy jeżeli chcesz wejść do domu, a są zamknięte drzwi to nie mówmy "chcieliśmy wejść"? Sarinphosgen mówi zapewne "planowaliśmy wejść" - po części dobrze, ale jednak raczej tak nie jest, prawda?
      Obecnie kierowcy zachowują się znacznie bezpieczniej w pobliżu przejść (uwaga: ja prawie nigdy nie jestem pieszym, za to robię 30kkm/rok samochodem) a piesi znacząco gorzej. Dostrzegam jednak również te pozytywne zmiany. Równocześnie nienawidzę obecnie jeździć po mieście bo przejścia są co 50m. Zgadzam się, że zostało wylane dziecko z kąpielą i zmiany zostały wprowadzone katastrofalnie źle (kogoś to dziwi?). Chciałbym aby kiedyś jakiś "ekspert" powiedział mi, jak mam przejechać skrzyżowanie za którym jest przejście. Przecież nie mogę wjechać na nie jeżeli nie będę mógł go opuścić. A obecnie nigdy nie wiem (zresztą każdy obecnie zatrzymuje się na skrzyżowaniu gdy pojawia się pieszy, bo niby jak to zrobić?).
      Osobiście chciałbym aby zostało tak jak jest ale zostało wyeliminowane 90-95% przejść i zastąpione modelem niemieckim. Skoro mamy od kogo odgapiać, to dlaczego nie?

      Usuń
    11. W kodeks drogowy nie nakłada obowiązku na kierowcę jeżeli pieszy czegoś usiłuje. Wiec o ignorowaniu prawa nic nie mówiłem. Za dużo dopowiadasz sobię. Nie widzę problemu w przejechaniu skrzyżowania, przed wjazdem określasz czy da się je opuści jeśli da się to wjeżdżasz czyli nie ma tam wchodzących na przejście czy innych pojazdów, jeśli w tym czasie czy to samochód czy pieszy nie poszanuje przepisów to i zmusi cię do zatrzymania to już jest po za twoją odpowiedzialnością.

      Usuń
    12. @JAn i Sarinphosgen - Usiłowanie językowego udowodnienia, że idący lub stojący na chodniku lub poboczy jest wchodzącym na jezdnię, budzi niepotrzebny zamęt i dezinformację ze szkodą dla bezpieczeństwa pieszych i poszanowania prawa przez kierujących. Wchodzącym na jezdnię jest ten kto przekracza granicę jezdni i chodnika lub pobocza, wchodząc na jezdnię fizycznie lub np. przekraczając tą granicę pchanym wózkiem. Będzie wchodzącym aż do momentu opuszczenia pobocza lub chodnika, zatem będzie to rzeczywiście proces, jednak bez związku ze zbliżaniem się do przejścia lub jezdni.

      Żaden przepis nie mówi o pierwszeństwie pieszego zbliżającego się do jezdni, nawet wtedy gdy pieszy idzie chodnikiem lub inną częścią drogi którą zamierza opuścić skręcający na jezdnię drogi poprzecznej, tak jak to jest z jadącym rowerem lub np. e-hulajnogą. W przepisie dotyczącym tych pojazdów nie ma słowa o wjeżdżających na jezdnię lub przejazd dla rowerów bowiem mają pierwszeństwo przed skręcającym jadąc na wprost w kierunku jezdni drogi poprzecznej. W stosunku do idących pieszych nie ma takiego przepisu. Skoro pieszy nie ma pierwszeństwa zbliżając się do przejścia przed skręcającym, to tym bardziej nie może go mieć gdy jadący pojazdem porusza się na wprost jezdnią drogi której nie zamierza opuścić, a przez którą zamierza przejść pieszy. Obserwowanie pieszych idących i stojących na chodnika lub poboczu wynikające z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności i ewentualne powstrzymanie się od ruchu w przypadku zauważonego przez kierującego zagrożenia nie ma związku z pierwszeństwem przy wchodzeniu i przechodzeniu pieszego przez jezdnię. Wchodzenie na jezdnię w rozumieniu zasad ruchu nie jest zbliżaniem się do przejścia idącego pieszego, a tym bardziej stojącego na jezdni lub poboczu.

      Usuń
    13. Kto z was pisze na strefabrd? https://strefabrd.pl/2023/10/13/egzekwowanie-czy-przekroczenie/
      Chciałbym jeszcze rozwiać wątpliwości co do przejazdu dla rowerów i pierwszeństwa przejazdu przezeń. Czy jest taki artykuł planowany? Wbrew powszechnej opinii twierdzącej, że jest ono nieuregulowane, niejasne etc. to jest zawarte w art 27. Nie jestem tylko pewien, czy dopuszczalne jest stawianie przed nimi znaków regulujących pierwszeństwo i czy mają one jakąkolwiek moc - zwłaszcza jeżeli PDR jest wyznaczony w ciągu drogi przy skrzyżowaniu. O ile dopuszcza się stawianie ich w "miejscu przecięcia się kierunków ruchu" to czy o takim przecięciu możemy mówić przy PDR?

      Usuń
    14. @JAn - Napisz proszę do redakcji (redakcja@strefabrd.pl) i spytaj. Osobiście wątpię, że znajdzie się chętny do wystawiania się na ataki aktywistów rowerowych dla których prawem są ich nieuprawnione niczym wymysły oraz prawo o ruchu drogowym innych państw które nie jest naszym prawem, którego na dodatek nie rozumieją. Obecnie w MI odpowiedzialnym za prawną regulację ruchu rowerowego i BRD jest Marek Dworak który w warszawskim towarzystwie wzajemnej adoracji nadal nie ma nic do powiedzenia. Jeżeli tak rozumie zasady ruchu rowerowego jak ruch okrężny, to nie wróżę nic dobrego. Cóż z tego, że po przeczytaniu niemieckiego prawa o ruchu drogowym wie, że wjeżdżając na okrężnie zorganizowane budowle drogowe nie włącza się kierunkowskazów, skoro po dziś dzień nie wie dlaczego?

      Usuń
    15. @JAn- Oczywistym jest, że stawianie znaków drogowych dotyczących rowerzystów nie może dotyczyć czegoś co nie istnieje w polskim porządku prawnym dotyczącym zasad ruchu drogowego. Nie ma w nim, bo być nie może, skrzyżowania jezdni drogi przeznaczonej dla ruchu pojazdów z drogą dla rowerów bowiem ta kończy się i zaczyna na krawędzi jezdni drogi poprzecznej. Dalej dla rowerzysty jest jezdnia tej drogi na której wyznaczono znakami lub nie przejazd dla rowerów. Oczywiście nie ma w obecnym prawie czegoś takiego jak ścieżka rowerowa, która dawniej była tym samym co droga dla rowerów. Niestety dla wielu to określenie oznacza, bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, nieprzerwanie biegnącą, tak jak jezdnia obok, drogę dla rowerów. Na dodatek ci sami twierdzą bezpodstawnie, że ta "ścieżka" biegnąc obok drogi z pierwszeństwem jest też na całej swej długości drogą z pierwszeństwem w stosunku do dróg podporządkowanych. Każdy kto napisze, że to totalna bzdura narazi się na bezpardonowe ataki coraz bardziej agresywnych rowerowych ignorantów, że o popisach chamstwa na drodze anonimowych miłośników dwóch pedałów nie wspomnę.

      Usuń
  3. @JAn, przeczytałem art z "dogmaty karnisty" i nie zgadzam się z jego interpretacją bo on rozciągną wchodzenie na przejście jako zbliżanie się do przejścia w odległości 5 kroków.
    Pieszy w każdej chwili może zawrócić, zrezygnować z wejścia na przejście, skręcić, nie jest on przewidywalnym obiektem jak pojazd samochodowy, prawo nie może nakładać na kierowcę obowiązku gdy stwierdzenie jakiegoś czynu czy procesu nie jest możliwe.
    Ostatnio spotkałem się z takim przykładem, gdzie jakieś kilka pojazdów zatrzymało się przed przejściem gdy pieszy miał jakieś może 10 kroków i ten pieszy doszedł do krawędzi jezdni chwile postał i ostatecznie zrezygnował wejścia na jezdnie, oczywiście został obtrąbiony przez kierowców że nie wszedł na przejście.
    Teraz trzeba się zastanowić czy ten pieszy był wchodzącym na przejście ? I czy kierowca jest w stanie rozpoznać te dwa przypadki po ruchu pieszego, czy jest jakaś namacalna różnica w pieszym który wejdzie na jezdnie a pieszym który w ostatniej chwili z tego wejścia zrezygnuje ? Traktowanie wchodzenia pieszego jako rozciągłej czynności na kilka kroków jest błędne.
    Wchodzący na przejście to taka osoba która na to przejście wejdzie, nie zależnie jak bardzo pieszy wygląda że chce wejść na przejście nie jest pieszym wchodzącym, ani taki co stoi przy krawędzi jezdni ani taki co idzie po chodniku.
    Koniec końców pojazdy które zatrzymały się przed przejściem zrobiły to bez żadnych powodów a na pewno nie w celu ustąpienia pieszemu pierwszeństwa.
    Moim zdaniem pierwszeństwo pieszego zostało rozszerzone tylko o ten krótki odcinek gdzie pieszy stawia nogę na jezdni i przekracza granicę, czyli wchodzi na jezdnie, ale może to zrobić tylko i wyłącznie po upewnieniu się że nie ma pojazdów zbliżających się bezpośrednio przed przejściem dla pieszych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Doktor Habilitowany Mikołaj Małecki przedstawia na stronie "dogmaty karnisty" poglądy tak zwanej Nadzwyczajnej Kasty.
      Tego uczą nowych prawników, takiego sposobu myślenia wymagają. Cóż, warto znać poglądy przeciwnika, prawda?
      Większość tych rozważań jest daleko poza granicami "dowolnej interpretacji przepisu", to naginanie prawa przy użyciu pozornie logicznych wywodów. Coś jak falandyzacja, ale Nadzwyczajna Kasta obecnej władzy nie lubi więc interpretacja nie "na korzyść" ale "przeciwko"

      Usuń
  4. Hej autorze bloga.
    Trafiłem właśnie na poniższy materiał od kierowcy autobusu. Przeraziły mnie dwie sytuacje gdzie autor kanału uważa że ma rację.
    1. Sytuację z przystankiem autobusowym gdzie kierowca uważa, że ma pierwszeństwo przy włączaniu się do ruchu z przystanku.
    2. Jakoś 1:44 gdzie kierowca wymusza przy zmianie pasa twierdząc, że tam dalej obowiązuje ustąp pierwszeństwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy - Zapraszam na https://mrerdek1.blogspot.com/2021/09/381-jedz-niebezpiecznie-859.html

      Usuń
    2. Takie moje spostrzeżenie. Kierowcy autobusów czasem zachowują się jak piesi wchodzący na przejście, czyli uważają, że mają bezwzględne pierwszeństwo, a kierunkowskaz służy do sygnalizowania manewru a nie zamiaru.

      Art. 18. Obowiązki kierującego zbliżającego się do przystanku autobusowego
      1.
      Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.
      2.
      Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.

      Usuń
  5. Chyba zapomniałem linka do komentarza sprzed chwili
    https://youtu.be/5dqTnXBj0Jg?si=ud1JUFs07x2tlkP0

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako instruktor, wykładowca, egzaminator z przejęciem i oburzeniem czytałem bzdury interpretujących przepisy o "wchodzeniu" na przejście zbliżających się do niego lub dalej idące wchodzenie stojąc. Ręce opadają, cieszę się z kolejnego zdroworozsądkowego podejścia Panie inżynierze. Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. w art. 21 konwencji wiedeńskiej jest literalnie że pierwszeństwo ma "pieszy który przechodzi przez przejście na drodze albo będzie przechodzić przez przejście na drodze". Skoro "będzie przechodzić przez przejście na drodze" na polski w 1988 (rok publikacji tłumaczenia w Dzienniku Ustaw, ale ratyfikowana i obowiązuje w Polsce od 1984 roku...) komunistyczni tłumacze przetłumaczyli jako "wchodzący", to "wchodzący" oznacza od 1988 roku w prawie o ruchu drogowym to samo co w konwencji = "będzie przechodzić przez przejście na drodze". Definicja zapisana w prawie ma zawsze pierwszeństwo przed definicją słownikową. Nawet jak autkowo-aktywistyczni komunistyczni tłumacze zabawili się w "pomidor" i przetłumaczyli "będzie przechodzić" na "wchodzący" a "drogę" na "jezdnię".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę zwrócić uwagę, że niezależnie czy "wchodzący" oznacza "będzie przechodzić" to art. 21 nie nakazuje ustąpienia pieszemu pierwszeństwa a "zaledwie" nienarażenie go na niebezpieczeństwo (identycznie do niedawna brzmiała dyspozycja znaku D-6). Jednakże "nie narażenie na niebezpieczeństwo" nie oznacza przecież "ustąpienie pierwszeństwa".

      Usuń
  8. tym bardziej że zgodnie z art. 56 konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, obowiązujące są języki rosyjski, francuski, hiszpański, chiński i angielski - do wyboru dowolna z pięciu wersja - a polska konwencji jest pozbawiona jakiejkolwiek mocy prawnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę zwrócić uwagę, że Konwencja Wiedeńska dopuszcza stosowanie surowszych postanowień dotyczących dla pieszych przekraczających jezdnię (ale nie łagodniejszych!) więc polska ustawa "Prawo o ruchu drogowym" regulująca ruch pieszych jak najbardziej ma moc prawną.

      Usuń
  9. w konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym przejście dla pieszych jest NA DRODZE. W angielskiej wersji do wszystkich wystąpień terminu "przejście dla pieszych" dopisali "na drodze" i jest wszędzie "przejście dla pieszych na drodze". W francuskiej, hiszpańskiej czy rosyjskiej jest w jednym miejscu definicja że przejście to miejsce oznaczone znakiem pionowym lub poziomym do przekraczania drogi, a potem wszędzie jest używany sam termin "przejście dla pieszych" bez dodatkowego dopisywania "na drodze". Tylko w języku angielskim prawniczym to dopisane słowo oznacza drogę, a w angielskim potocznym w niektórych jego odmianach współcześnie oznacza co innego - wydzielony pas autostrady dla ruchu w jednym kierunku i bez ruchu pieszych. Więc komuniści w 1988 roku "na drodze" przetłumaczyli wszędzie jako "na jezdni". I stąd sie wziął polski potworek... że pieszy PO WEJŚCIU na przejście musi jeszcze postawić nogę na asfalcie żeby "wejść na przejście". W świetle zapisów konwencji te wyroki sędziów to jakieś odklejone prl-owskie bredzenia o "wchodzeniu pieszego" w sytuacji kiedy w rozpatrywanych sprawach pieszy dawno temu na przejście już WSZEDŁ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli mam rozumieć, że każdy pieszy idący chodnikiem, o ile znalazł się w obrębie przejścia dla pieszych, powinien być uznawany za będącego na przejściu? Ciekawe. To jadąc autem mam się zatrzymać, bo piesi są na "przejściu" według twojego rozumowania?

      Usuń
  10. Szanowny Panie Anonimowy, crossing the road i crossings to dwa różne pojęcia w highway code in UK. To co Pan napisał całkowicie nie zgadza się z prawem obowiązującym w UK. Radzę zajrzeć tam i przeczytać za nim będzie pan wypisywać nieprawdę. W highway code mamy wyraźnie rozróżnienie na "you MUST give way" oraz "you should give way" pierwsze odnosi się do pieszego który znajduję się na zebra crossing a drugie odnosi się do pieszego który czeka na wejscie na zebra crossing.
    Crossings to są przejścia dla pieszych a crossing the road to przechodzenie przez drogę jest to całkowicie inny dział w highway code.
    Teraz obowiązki pieszych w UK. Masz obowiązek zatrzymać się przed przejściem i dać wystarczająco dużo czasu by ruch (traffic) mógł cie zauważyć, wchodzić na przejście jest dozwolone tylko gdy ruch całkowicie ustanie. Mowa oczywiście o przejściach niekierowanych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Reasumując. Potoczne rozumienie ustąpienia pierwszeństwa nie jest ustąpieniem pierwszeństwa w rozumieniu zasad ruchu drogowego. Nie ma podstawy prawnej do tego, by ustępować pierwszeństwa pieszemu który stoi przed przejściem, bowiem ustąpienie pierwszeństwa pieszemu przez kierującego pojazdem to powstrzymanie się od ruchu na powierzchni kolizyjnej którą jest przejście dla pieszych oznaczone znakami na jezdni drogi, wtedy gdy ruch zmusiłby pieszego do zatrzymania, zwolnienia lub przyspieszenia kroku w celu uniknięcia najechania. Skoro pieszy stoi poza jezdnią, to najechanie mu nie grozi.
    Nie jest ustąpieniem pierwszeństwa w rozumieniu zasad ruchu zmniejszenie prędkości lub powstrzymanie się od ruchu kierującego pojazdem w sytuacji gdy zachowanie stojącego na chodniku lub idącego nim pieszego może sugerować jego niebezpieczne zachowanie, włącznie z możliwością wejścia na jezdnię wprost przed jadący pojazd. Dotyczy to także prewencyjnego zatrzymania pojazdu przed przejściem z zachowaniem szczególnej ostrożności i nie tamowania ruchu.
    Jezdnia drogi jest przeznaczona przede wszystkim dla ruchu pojazdów, tak jak chodnik jest przeznaczony przede wszystkim dla ruchu pieszych. Obecność pieszych na jezdni, tak jak obecność pojazdów na chodniku, powinny być ograniczona, dla bezpieczeństwa pieszych, do niezbędnego minimum.

    OdpowiedzUsuń
  12. a co z zasadą ograniczonego zaufania? uczono mnie, że jest coś takiego. np. kiedy ktoś stoi przed przejściem dla pieszych, fizycznie nie wchodzi na jezdnię i czeka, ale ja rzekomo nie wiem co zrobi, więc muszę zastosować zasadę ograniczonego zaufania właśnie dlatego, bo pieszy może wejść mi pod koła, będąc np pod wpływem narkotyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy - Zasada ograniczonego zaufania nie jest wprost jako taka zapisana. Wynika z art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym i jest drugą częścią przepisu. Kierujący ma prawo, tak jak każdy inny uczestnik ruchu drogowego, w tym pieszy, liczyć na to, że inni uczestnicy ruchu drogowego przestrzegają przepisów, zatem wbrew bredniom i wymysłom nie ma obowiązku zakładać, że wszyscy je łamią i są nieodpowiedzialni. Jednak dopiero wtedy gdy okoliczności wskazują na możliwość odmiennego zachowania niż zgodne z prawem kierujący WIDZĄC TO, ma reagować, by nie doszło do nieszczęścia. Zatem widząc idącego ku przejściu pieszego, a nawet stojącego przed przejściem, zapewne z zamiarem wejścia na jezdnię, kierujący nie ma obowiązku powstrzymania się od ruchu, tym bardziej, że pieszemu nie wolno wejść bezpośrednio przed jadący pojazd zmuszając kierującego do awaryjnego hamowania lub zmiany kierunku ruchu. Pieszy zachowując szczególną ostrożność w celu ochrony swego zdrowia i życia ma obowiązek, zanim wejdzie na jezdnie, ocenić ruch na niej i ewentualne zagrożenie. Jeżeli jednak jego zachowanie będzie sugerowało, że to zrobi lub już to robi, jest pijany lub jest dzieckiem bez opieki, to musimy przestać wierzyć w to, że zastosuje się do obowiązujących zasad ruchu i tylko to jest zasadą ograniczonego zaufania. Nie wolno rozumieć tego w potocznym znaczeniu. To podobna sprawa jak "ustąpienie pierwszeństwa" które w rozumieniu zasad ruchu jest tylko i wyłącznie powstrzymaniem się od ruchu gdyby ruch mógł zmusić pieszego do zatrzymania , zwolnienia lub przyspieszenia kroku, co oczywiste, by uniknąć spotkania z pojazdem na jezdni drogi, torowisku lub drodze dla rowerów. Zatrzymanie pojazdu w związku z zasadą ograniczonego zaufania lub szczególnej ostrożności nie jest ustąpieniem pierwszeństwa pieszemu w rozumieniu zasad ruchu dotyczących wchodzącego lub pokonującego przejście, z zachowaniem szczególnej ostrożności, pieszego. Jeżeli pieszy się tak zachowa, to kierujący ma obowiązek ułatwić mu wejście lub przejście, zatem GDY BĘDZIE TO KONIECZNE musi zwolnić lub zatrzymać się.

      Usuń
    2. dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.
      co ciekawe, kiedy podzieliłem się wiedzą z Pańskiego bloga z instruktorem, powiedział że zgadza się w całości z Pańskim zdaniem, ale musi - jak to się mówi - tańczyć jak mu zagrają, bo kierownik OSK i reszta instruktorów uczy wg starego i - jak się wyraził - komunistycznego systemu.
      pozdrawiam.

      Usuń
    3. @Anonimowy - Taka jest niestety prawda. W trudnych dla Polaków czasach, zmiana Konstytucji i ustawy Prawo o ruchu drogowym na zgodne z europejskim, a nie radzieckim jak było wcześniej, przeszły niezauważone. Mało kto wiedział wtedy, że wcześniejsze państwowe centra egzaminacyjne przekształcono w wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego których zadaniem miało być, poza egzaminowaniem, propagowanie nowych zasad ruchu i dbałość o ich właściwe rozumienie, zgodne z Porozumieniem europejskim stanowiącym uzupełnienie Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym. Niestety za sprawą Zbigniewa Drexlera, do 1990 roku odpowiedzialnego za prawną regulacje ruchu drogowego w PRL, i jego popleczników szukających sobie bezpiecznego, dochodowego i wpływowego miejsca w nowej rzeczywistości, dyrektorzy WORD uwierzyli, że nowe prawo to wadliwie napisane stare i nadal maja stosować w swojej praktyce wzorowany na radzieckim kodeks drogowy z 1983 roku. Dlatego prawo korporacyjne WORD i oparta na nim praktyka, są do dziś skażone tym kodeksem i wymysłami interpretacyjnymi jego współtwórców i komentatorów.

      Usuń

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.