223. Kierunek jazdy i kierunek ruchu.
Wątpliwości czytelnika
Jeden z czytelników mojego bloga, po zapoznaniu się z materiałem dotyczącym zmiany kierunku jazdy i kierunku ruchu, wyraził w obszernej korespondencji swoje liczne wątpliwości.
Wierząc w profesjonalizm egzaminatorów nie dopuszcza do siebie myśli, że w państwie prawa, państwie będącym członkiem Unii Europejskiej, wiedza którą posiadł jest, w wielu ważnych dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym sprawach, sprzeczna z obowiązującym w Polsce i Europie prawem o ruchu drogowym.
Przypominam, że ten blog jest wyrazem sprzeciwu wobec tej sprzecznej z obowiązującym od dwóch dekad prawem o ruchu drogowym praktyki wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego. Powołano je, by poza egzaminowaniem stały na straży właściwej edukacji komunikacyjnej naszego społeczeństwa, czemu się każdego dnia sprzeniewierzają.
Nie przekreślam wszystkiego co czynią ośrodki ruchu drogowego na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego, ale swoją bezprawną praktyką skutecznie niweczą ten wysiłek.
Przez WORD ogłupiani są nie tylko polscy kierujący i kandydaci na kierowców, ale także przyuczani do zawodu na wewnętrznych kursach instruktorzy nauki jazdy i "państwowi" egzaminatorzy oraz zarządcy dróg odpowiedzialni za prawidłowe oznakowanie naszych dróg i ulic.
Osobna sprawa to wadliwe szkolenie nauczycieli i młodzieży oraz uczestnictwo w opiniowaniu projektów ustaw czy weryfikowanie bazy pytań egzaminacyjnych, że o doradzaniu ministerialnym urzędnikom i sędziom, jako biegli sądowi, nie wspomnę.
To, że w Polsce wciąż trwają niekończące się dyskusje o kierunkowskazach, kierunku ruchu i kierunku jazdy, o ruchu okrężnym, o rondach, o skrzyżowaniach, w tym o skrzyżowaniach o ruchu okrężnym oraz takich na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, a także o zawracaniu na drodze z pierwszeństwem i zajmowaniu właściwego pasa ruchu przed, na i po opuszczeniu skrzyżowania, nie bierze się przecież z niczego.
Udawanie, w obawie o utratę autorytetu oraz wpływów, że nie ma problemu, jest zakłamywaniem rzeczywistości. Partykularne interesy biorą górę nad odpowiedzialnością, uczciwością i prawdziwą troską o bezpieczeństwo na polskich drogach, czego dowodem jest ignorowanie prawomocnych wyroków sądowych oraz lekceważenie wszelkich głosów krytyki.
Obywatel, który nie rozumie właściwie obowiązującego prawa o ruchu drogowym, przestaje to prawo szanować, tracąc równocześnie zaufanie do państwa i jego organów.
Dzień dobry.
Chciałbym porozmawiać na temat treści, które przekazuje Pan na swoim blogu. Doceniam wielkie zaangażowanie z Pana strony, ale mam też wiele do zarzucenia i z wieloma sprawami się nie zgadzam. (B.Ł.)
Dziękuję za zainteresowanie tym co mam do przekazania swoim czytelnikom. Ma Pan prawo nie zgadzać się z tym co piszę, gdyż ja tylko opisuję obowiązujące prawo o ruchu drogowym takim jakie ono jest od 1998 roku, a to czy się Pan będzie do tego prawa stosował, nie zależy ode mnie.
To od Pana zależy, czy będzie Pan stosował na drodze wiedzę zgodną z obowiązującym prawem, czy praktyką WORD opartą na nieuprawnionych tezach ministerialnego urzędnika odpowiedzialnego za prawną regulację ruchu drogowego w PRL.
Zbigniew Drexler, bo o nim mowa, osobiscie zabiegał u Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, by ten nie podpisywał nowej, zgodnej z prawem europejskim ustawy Prawo o ruchu drogowym. Przekonywał Prezydenta i dyrektorów WORD, że nowy Kodeks drogowy, to bubel prawny, bo sprzeczny z jego wymysłami z czasów słusznie minionej epoki.
Prezydenta nie przekonał, ale wychowanych na Kodeksie drogowym z 1983 roku, którego był współtwórcą i komentatorem, dyrektorów wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego przekształconych z centrów egzaminacyjnych, przekonał, by w swojej praktyce nadal stosowali stare prawo. Kłamliwie twierdził, że to nowe jest jedynie źle napisanym starym prawem o ruchu drogowym, i jako takie wkrótce zostanie zmienione, co nie było prawdą. Nowe, do dziś obowiązujące prawo, zgodne z umowami europejskimi, poprawnie rozwiązane pod względem merytorycznym, sprzyjać miało eliminowaniu samowoli interpretacyjnej.
Niestety od początku istnienia WORD stosowane jest tam prawo korporacyjne oparte na starym Kodeksie drogowym i na tzw. stanowisku Krajowej Rady Audytorów, czyli grupy dyrektorów WORD uznających samych siebie za super egzaminatorów, którzy publicznie twierdzą, że na potrzeby WORD mają prawo stanowić prawo zwyczajowe obowiązujące na równi z prawem ustawowym.
Nie jest tajemnicą, że co WORD to inne prawo, że mamy różne szkoły, z których najbardziej znane to warszawska, oparta na wymysłach Zbigniewa Drexlera i będąca w opozycji do niej, przynajmniej w sprawie klasycznych rond i zawracania na drodze z pierwszeństwem, krakowska "szkoła" dyrektora MORD Marka Dworaka.
Zdobywający uprawnienia kandydat na kierowcę nie jest tego świadomy, a gdy już zdobędzie prawo jazdy, to traci kontakt z WORD, wierząc w to, że uczyli go i egzaminowali specjaliści, zatem wszelkie wątpliwości zrzuca na obowiązujące prawo.
Na blogu wyjaśniam różnice między prawem korporacyjnym WORD, a obowiazujacym w Polsce od dwóch dekad prawem o ruchu drogowym, prawem obowiązującym polskich kierujących, inżynierów ruchu i zarządców dróg oraz Policję.
Mam nadzieję, że znajdzie się wreszcie ktoś, kto przerwie to bezprawie i samowolę, tym bardziej, że nie wymaga to praktycznie żadnych nakładów finansowych.
Do tego czasu czytelnik musi sam sobie odpowiedzieć na budzące się w nim wątpliwości, gdyż to on na drodze odpowiada za to co czyni lub czego nie uczynił, pomimo spoczywającego na nim obowiązku.
Chętnie odpowiadam na pytania, bo jest to dla mnie informacja o tym co wymaga jeszcze wyjaśnienia oraz jaki poziom wiedzy o ruchu drogowym prezentuje rozmówca.
Proszę w wolnej chwili wypunktować wątpliwości, bym wiedział gdzie tkwi problem.
Zgadzam się z Panem na temat ruchu okrężnego i patologii domalowywania strzałek kierunkowych P-8 i dostawiania tablic F-10 do znaku C-12 nakazującego "ruch okrężny". Nie rozumiem jednak pańskiego sprzeciwu, co do nowych okrężnych strzałek. Uważam, że powinny one jak najszybciej dołączyć do polskich znaków drogowych.
Bardzo mnie cieszy, że ma Pan świadomość bezprawnego znakowania okrężnie zorganizowanych budowli typu rondo strzałkami kierunkowymi, które wprost zaprzeczają tej organizacji ruchu. Mam nadzieję, że mając świadomość neutralności kierunkowej "ruchu okrężnego" rozumie Pan także, że znak C-12 na wlotach budowli typu rondo o kierunkowej organizacji ruchu jest równie nieuprawniony.
A co do kołowych strzałek kierunkowych na wlotach budowli typu rondo, to przypomnę, że w Polsce, od dwóch dekad, obowiązują zasady ruchu i znaki drogowe zgodnie z międzynarodowymi umowami, zatem, co do zasady, nie wolno w Polsce stosować innych znaków, niż te które to prawo przewiduje.
W niektórych państwach są zaszłości lub nowe pomysły wpisane do ich prawa krajowego. Strzałki kołowe, wzorowane na amerykańskich, są legalnie stosowane w Europie jedynie w Holandii, ale nie są tymi samymi strzałkami co amerykańskie.
W Holandii, gdzie nie ma znaku nakazu "obowiązujący ruch okrężny", kołowe strzałki kierunkowe dotyczą jedynie holenderskiego wynalazku jakim jest tzw. "rondo turbinowe" .
W oryginale obowiązujące zasady ruchu na rondzie turbinowym, to połączenie zasad ruchu okrężnego z kierunkową organizacją ruchu, czego nie przewiduje ani polskie, ani międzynarodowe prawo o ruchu drogowym. Na holenderskim rondzie turbinowym pasy ruchu dzielą wystające ponad powierzchnię jezdni prefabrykowane separatory, niebezpieczne dla motocyklistów i utrudniające odśnieżanie, które wraz z kołowymi strzałkami powiadamiają kierującego, że wjeżdża na tego typu rondo.
Ideą ronda turbinowego jest całkowity brak możliwości zmiany pasa ruchu. Na niektórych typach rond turbinowych (np. typu EGG), nie ma możliwości powrotu do drogi wlotowej, czyli nie można zawrócić z wykorzystaniem tego typu budowli, czego nie rozumieją, pomimo upływu dwudziestu lat od pojawienia się tego rozwiązania komunikacyjnego, dyrektorzy i egzaminatorzy WORD (rys. 1).
Rys. 3
Rondo kierunkowe nie ma prawa być oznaczone nie tylko znakami nakazu "ruch okrężny", ale także na tablicy przeddrogowskazowej jako zorganizowane okrężnie (tablica po prawej)
Teraz tablica przed kierunkowo zorganizowaną budowlą typu rondo o podporządkowanych wszystkich wlotach, sugeruje okrężną organizację ruchu. Tym samym sugeruje obowiązek jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni i zjazd z jezdni dozwolony tylko z prawego pasa ruchu, co nie ma nic wspólnego z kierunkową organizacją ruchu takiej budowli.
Nic dziwnego, że kierujący widząc taką tablicę i za nią strzałki kierunkowe oraz zaprzeczający tym strzałkom bezprawnie ustawiony znak C-12 (ustawiony w oparciu o Kodeks drogowy z czasów PRL, zatem traktowany jak znak C-9, a nie jako nakaz stosowania sie kierującego do zasad "ruchu okrężnego"), jest zdezorientowany.
Nie wie jak zorganizowano rondo i nie ma pojęcia który pas ma zająć, by pojechać we właściwym kierunku .
Nie wie jak zorganizowano rondo i nie ma pojęcia który pas ma zająć, by pojechać we właściwym kierunku .
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem, że w Holandii nie ma znaku nakazu "ruch okrężny"?
Dobrze Pan zrozumiał. W Belgii, tak jak w Polsce, jest znak nakazujący stosowanie się do zasad "ruchu okrężnego", a w Holandii takiego znaku nie ma.
Powiem krótko. Chcę konkretnych cytatów z Kodeksu drogowego lub/i Konwencji wiedeńskiej, które mówią jasno i czytelnie o tym do czego Pan przekonuje. Konkretnie zmiana kierunku jazdy i zmiana kierunku ruchu. Czy gdzieś te pojęcia zostały zdefiniowane?
Gdzie jest napisane, że zmiana kierunku jazdy to opuszczanie jezdni (tak wiem w konwencji jest napisane, że skręcenie z jednej drogi w inną), ale jak należy odróżniać jedną drogę od drugiej. Dodam, że konwencja w polskim tłumaczeniu mówi jednoznacznie o zmianie kierunku ruchu, a nie o zmianie kierunku jazdy.
W konwencji temat używania kierunkowskazów porusza artykuł 14 i 16, ale nie widzę tam nic o rozróżnianiu dróg, natomiast u nas o używaniu kierunkowskazów jest tyle co kot napłakał.
Na temat kierunku jazdy i kierunku ruchu, tak jak o ruchu okrężnym i rondach, kierunkowskazach i zawracaniu pisałem już wiele razy, nie tylko na tym blogu.
Przywoływanie norm i paragrafów jednych męczy, a innym samo stwierdzenie, że kierunek jazdy pokrywa się z przebiegiem jezdni, a kierunek ruchu wyznacza wektor prędkości albo podłużna oś pojazdu, nie wystarcza. Trudno pogodzić oczekiwania, przy tak zróżnicowanym odbiorcy.
Zacznijmy zatem od tego, że Porozumienia europejskie będące uzupełnieniem Konwencji o ruchu drogowym, od momentu opublikowania ich treści w 1988 roku w Dzienniku Ustaw, są także polskim prawem.
W prawie europejskim jest mowa tylko o ZMIANIE KIERUNKU, nie zmianie kierunku ruchu, gdyż kierunek ruchu w Konwencji o ruchu drogowym dotyczy kierunku lewo, tak jak w Wielkiej Brytanii, i prawostronnego.
W polskim tłumaczeniu art. 16 Konwencji jest błąd, co można łatwo sprawdzić porównując tłumaczenie z oryginałem, który brzmi - Change of direction. Powinno zatem być Zmiana kierunku, a nie Zmiana kierunku ruchu, tym bardziej, że kierunek wg Konwencji, to nasz kierunek jazdy, nie ruchu.
Słusznie Pan zauważył, że w art. 16.1 zapisano, że "Przed wykonaniem skrętu w prawo lub w lewo w celu wjazdu na inną drogę lub wjazdu do
przydrożnej posiadłości każdy kierujący, (...), powinien:
a) jeżeli zamierza skręcić...", i dalej tak jak w naszym prawie.
Jest zatem wprost mowa o zmianie kierunku jako skręcaniu z jezdni w celu jej opuszczenia i wjazdu na jezdnię innej drogi lub np. na parking, plac lub stację paliw, leżące przy drodze.
W polskim prawie jest dokładnie tak samo, z tym tylko, że do manewru zmiany kierunku jazdy zaliczono także manewr zawracania, który w Konwencji jest opisany osobno wraz z cofaniem. Z tego powodu nie można było napisać, że zmianą kierunku jazdy jest tylko opuszczenie jezdni. Wynika to jednak z treści samego przepisu.
Skoro ruch pojazdów odbywa się na jezdni drogi, to oczywistym jest to, że jadąc tą jezdnią można skręcać na niej lub skręcić z niej.
Można zatem:
1. Podążać jezdnią drogi do celu zgodnie z jej przebiegiem i przebiegiem jej podłużnych pasów, pasów ruchu (jechać bez zmiany kierunku jazdy).
2) Nie opuszczając jezdni wjechać na biegnący obok pas ruchu (zmienić pas ruchu).
3) Wjechać na pas ruchu przeznaczony do jazdy w przeciwnym kierunku (zawrócić).
4) Opuścić jezdnię z jej lewej lub prawej strony kręcąc kierownicą, czyli zmieniając przy tym kierunek ruchu pojazdu, lub na łuku drogi, bez kręcenia kierownicą, czyli bez zmiany kierunku ruchu pojazdu (zmienić kierunek jazdy).
Zatem i w polskim prawie opuszczenie jezdni z jej lewej lub prawej strony jest zmianą kierunku, nazwanym w art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym zmianą kierunku jazdy, by odróżnić ją od zmiany kierunku ruchu pojazdu będącą wynikiem kręcenia kierownicą, o czym jest mowa w art. 25 tej ustawy.
Na klasyczne zorganizowanych skrzyżowaniach, np. typu T lub X, nie ma znaczenia jak kto rozumie zmianę kierunku, bowiem drogi posiadające jezdnię przecinają się na nich lub łączą pod pewnym kątem, zwykle zbliżonym do kąta prostego.
Na tego typu klasycznie zorganizowanych skrzyżowaniach wykonywane są równocześnie oba manewry. Kierujący zmieniając kierunek jazdy musi zmienić kierunek ruchu swojego pojazdu, z niewiedzy utożsamiając kręcenie kierownicą za zmianą kierunku jazdy, a nie ruchu.
Kręcąc kierownicą można skręcić z linii prostej (zmienić kierunek ruchu pojazdu) lub skręcić z jezdni drogi, by ją opuścić (zmienić kierunek jazdy), przy czym zmiana kierunku jazdy nie zawsze wymaga kręcenia kierownicą (zmiany kierunku ruchu).
To co nie ma znaczenia na klasycznie zorganizowanych elementarnych dla ruchu krzyżowaniach, okazuje się zgubne dla właściwego rozumienia zmiany kierunku jazdy na złożonych budowlach drogowych oraz na skrzyżowaniach, na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek.
W czasach PRL strzałki kierunkowe malowano tylko przed skrzyżowaniami, dlatego jadący traktował strzałki kierunkowe do skręcania na równi z nakazem włączenia kierunkowskazu i nakazem zmiany kierunku jazdy utożsamianym ze zmianą kierunku ruchu pojazdu.
Już w Kodeksie drogowym z 1983 roku, art. 18 nazwano, tak jak w obecnym prawie art. 22, "Zmiana kierunku jazdy lub pasa ruchu", a nie "Zmiana kierunku ruchu", jak to było wcześniej.
Niestety w komentarzach do tej ustawy nadal traktowano skręcanie jedynie jako wynik kręcenia kierownicą, czyli nazywając zmianę kierunku jazdy, zmianą kierunku ruchu.
Wciąż Pan nie odpowiada na pytanie jak poznać, że to jest droga A, o to droga B. Czy drogi rozróżnia się po nazwie ulic?
Przebieg drogi w rozumieniu zasad ruchu z reguły jest oczywisty i nie ma z tym nic wspólnego nazwa ulicy. Oczywisty jest także przebieg drogi z pierwszeństwem, gdyż jej początek oznacza się znakiem D-1, a koniec znakiem D-2. Przed skrzyżowaniami z drogami podporządkowanymi, oznaczonymi znakami A-7 "ustąp pierwszeństwa" lub B-20 "STOP", znak D-1 jest powtarzany.
Przepis art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym nie mówi nic zarówno o skrzyżowaniu jak i o promieniu lub kącie załamania drogi, zatem o tym kiedy droga biegnie prosto, kiedy krzywo, a kiedy po łuku, gdyż nie ma to dla zmiany kierunku jazdy, czyli opuszczenia jezdni drogi z jej lewej lub prawej strony, żadnego znaczenia.
Gdy łuk drogi (zakręt) jest niebezpieczny stawia się znak ostrzegawczy A-6, a gdy zmiana kierunku drogi następuje na skrzyżowaniu i jest przy tym nietypowa i przez to zaskakująca, do znaku D-1 dodaje się tabliczkę T-6, której treść, nie tabliczka, jest integralną częścią znaku D-1.
Tabliczka T-6 nie ma żadnej mocy sprawczej. Odzwierciedla jedynie RZECZYWISTY przebieg drogi z ustalonym znakami drogowymi pierwszeństwem. Dodatkowo jezdnię drogi znakuje się znakami poziomymi w formie linii, np. krawędziowych, które jednoznacznie wskazują jak biegnie jezdnia drogi. Tak jak biegnie jezdnia, tak też biegną jej podłużne pasy, czyli pasy ruchu, nawet wtedy, gdy nie zostały oznaczone znakami drogowymi.
Jeżeli kierujący nie ma zamiaru opuścić pasa ruchu jezdni drogi po której się porusza, to oczywistym jest, że nie ma też zamiaru opuścić jezdni, zatem nie ma żadnych podstaw do włączenia kierunkowskazów i zmiany pasa ruchu.
Skręcający w lewo ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa nadjeżdżającym z przeciwnego kierunku. Który z kierujących na skrzyżowaniu, na którym droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, jest wg Pana nadjeżdżającym z przeciwka?
Tu przydaje się wiedza i umiejętność odróżnienia kierunku ruchu od kierunku jazdy.
Skręcający w lewo z jezdni w celu jej opuszczenia z jej lewej strony, zmienia kierunku jazdy w lewo, zatem musi ustąpić pierwszeństwa jadącemu z kierunku przeciwnego tą samą drogą. Potwierdza to art. 16.2 Konwencji, w którym popełniono w tłumaczeniu ten sam błąd co poprzednio. Zamiast "Podczas wykonywania manewru zmiany kierunku" (While changing direction), przetłumaczono jako, "Podczas wykonywania manewru zmiany kierunku ruchu".
"Art. 16. 2. Podczas wykonywania manewru zmiany kierunku kierujący (...) jest obowiązany przepuścić pojazdy jadące z
przeciwnego kierunku na jezdni, którą zamierza opuścić".
Kolenjny raz przepis precyzuje zmiane kierunku (jazdy) jako opuszczenie jezdni z jej lewej lub prawej strony. Dla jadącego drogą z pierwszeństwem, jadącym z kierunku przeciwnego nie jest zatem kierujący na drodze podporządkowanej, któremu zagląda w oczy, a który jemu musi ustąpić pierwszeństwa, lecz jadący w przeciwnym kierunku tą samą drogą z pierwszeństwem, bez związku z miejscem na drodze i jej krętością.
W rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, jazda zgodna z przebiegiem drogi jest jazdą bez zmiany kierunku jazdy, co wymaga jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni drogi (art. 16.4 ustawy).
Zmieniony przebieg drogi z pierwszeństwem w stosunku do klasycznego układu jezdni na skrzyżowaniu stosuje się zwykle na skrzyżowaniach bez sygnalizacji świetlnej.
Celem takiego rozwiązania komunikacyjnego jest zapewnienie płynności ruchu na głównym ciągu komunikacyjnym lub ze względu na priorytet komunikacji zbiorowej. Jadący drogą z pierwszeństwem nie zmienia dzięki temu rozwiązaniu kierunku jazdy, zmieniając jedynie kierunek ruchu, a na dodatek nikomu nie ustępuje pierwszeństwa.
Taki nietypowy sposób organizacji ruchu powinien być jednak ograniczony do niezbędnego minimum, chyba że dotyczy naturalnej zmiany przebiegu drogi na skrzyżowaniu.
Skupmy się zatem na tych dwóch, jakże ważnych pojęciach, na których tu bazujemy. Zmiana kierunku jazdy i zmiana kierunku ruchu.
Podaje Pan znaczenia tych dwóch ciągów liter, ale podaje je Pan, wg mnie, bezpodstawnie.
Nigdzie w przepisach nie zdefiniowano tych ciągów liter (mianowicie kierunek jazdy i kierunek ruchu). Skoro nie mamy jednoznacznych definicji tych pojęć, to każdy może rozumieć je inaczej.
Pan na swój sposób rozumie pojęcie zmiany kierunku jazdy i zmiany kierunku ruch, a ja inaczej.
Ja rozumiem manewry zmiany kierunku jazdy i kierunku ruchu zgodnie z obowiązującym prawwem. Podałem podstawy, o które Pan prosił, i je zacytowałem. To, że zmianą kierunku jazdy jest, poza zawracaniem, opuszczenie jezdni drogi po której porusza się kierujący z jej lewej lub prawej strony, nie powinno budzić już żadnych wątpliwości, szczególnie że można to uczynić bez zmiany kierunku ruchu pojazdu, czyli kręcenia kierownicą.
Ja podam inne znaczenia, które będą wynikały z pewnej analizy kontekstów używanych słów. Mianowicie ruch - pojęcie względne, które jest uzależnione od zmiany odległości między danymi obiektami - to z fizyki, ale przejdźmy do ruchu drogowego.
Tu pojęcie ruch rozumiemy jako grupę obiektów będących w ruchu względem jakiegoś punktu odniesienia - czyli ruch pieszych, ruch samochodów, ruch rowerów, itd czyli słowo ruch wiąże się zawsze z pewną grupą obiektów, które są w ruchu rozumianym jako pojęcie z fizyki.
Kierunki ruchu o których jest mowa w artykule 25 (przecinanie się kierunków ruchu) to nic innego jak ulice, a ich przecięcia to przecięcia kierunków ruchu (przecięcia, które są skrzyżowaniami jak również te, które skrzyżowaniami nie są). Wychodzi na to, że zmiana kierunku ruchu MOŻE BYĆ ROZUMIANA jako zmiana ulicy.
Skoro wg Pana kierunek ruchu wyznacza ulica (droga), to zjazd z tej drogi (zmiana ulicy), to zmiana kierunku ruchu .
Jak zatem wytłumaczy Pan to, że przepis art. 22 mówi o kierunku jazdy, a nie kierunku ruchu? Art. 25 dotyczy także przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniami, a nawet w miejscach, gdzie nie ma nie tylko ulicy (drogi w rozumieniu zasad ruchu), która wg Pana wyznacza kierunek ruchu, ale nawet jezdni będącej jej integralną częścią?
Niestety uznał Pan kierunek jazdy za kierunek ruchu jadącego. Na klasycznym skrzyżowaniu zmieniając kierunek jazdy, kierujący musi zmienić także kierunek ruchu, dlatego tak łatwo się zagubić w takiej jak pańska analizie.
Kierunek ruchu wyznacza w fizyce wektor prędkości. Tak samo jest w ruchu drogowym.
Dla pojedynczego pojazdu, który nie porusza się poślizgiem, kierunek ruchu tego pojazdu wyznacza jego podłużna oś. Kręcąc kierownicą kierujący permanentnie zmienia kierunek ruchu pojazdu, zbacza z linii prostej, bez związku z ulicą lub drogą w rozumieniu zasad ruchu drogowego.
Każdy kierujący poruszając się daną drogą, by z niej nie zjechać na łukach drogi lub na skrzyżowaniach na których ta droga zmienia swój kierunek, musi kręcić kierownicą, zatem zbaczać z linii prostej w lewo lub w prawo, zmieniając permanentnie swój kierunek ruchu, nie zmieniając przy tym obranego kierunku jazdy zgodnego z przebiegiem jezdni drogi po której się porusza. Kierujący, który nie zawraca na jezdni i z niej nie zjeżdża, NIE ZMIENIA KIERUNKU JAZDY?
W takim razie poddajmy analizie słowo jazda. Słowa jazda używamy w następujących sytuacjach: jazda rowerem, jazda samochodem, jazda na nartach, jazda na rolkach itd.
Jak widać słowo jazda odnosi się zawsze do pojedynczego obiektu - osoby, która jest w ruchu rozumianym jako pojęcie fizyczne.
Wnioskować można zatem, że kierunek to konkretne miejsce do którego podążamy. Często mówimy " Kierunek Rzym” (albo jakiekolwiek inne miasto).
W fizyce pojęcie kierunek jest rozumiane jako prosta, a dopiero zwrot jest określeniem, które wskazuje konkretne miejsce. Wektor ma wartość (długość), kierunek (prosta, w której się zawiera) i zwrot.
Także w życiu codziennym słowa kierunek używamy do wskazania konkretnego miejsca. Jak już wcześniej cytowałem "kierunek Rzym".
Zatem zmianę kierunku rozumiemy jako zmianę obranego celu.
To teraz przejdźmy do zmiany kierunku jazdy. Idąc dalej tym tropem można wnioskować, że to określenie rozumiemy jako zmianę obrania celu przez POJEDYNCZY obiekt, który jest w ruchu rozumianym w sensie fizycznym.
Konkretne miejsce do którego zamierzamy się udać nie jest kierunkiem lecz celem. Kierunek wyznacza linia prosta łącząca nasze położenie z celem.
By do tego celu dotrzeć można polecieć do niego w linii prostej lub poruszać się w jego kierunku jezdnią bardziej lub mniej krętej drogi, a bywa że kilkoma drogami, co przedstawiają rysunki 4 i 5.
Rys. 4
Jadący od punktu A do punktu C zmienia na skrzyżowaniu kierunek jazdy w lewo, zmieniając równocześnie kierunek ruchu swojego pojazdu
Kierunek jazdy dotyczy wszystkich kierujących którzy postanowili udać się tą samą drogą np. z punktu A do punktu B (rys. 4), natomiast zmiana kierunku jazdy dotyczy tego, kto postanowił opuścić jezdnię tej drogi, by pojechać inną drogą np. do punktu C. Jadący z punktu A do punktu C najpierw porusza się drogą biegnąca w kierunku punktu B, a następnie na skrzyżowaniu zmienia kierunek jazdy w lewo, zmieniając także kierunek ruchu swojego pojazdu. Jadący od punktu A do punktu B na skrzyżowaniu nie zmienia ani kierunku jazdy, ani kierunku ruchu.
Gdyby droga z pierwszeństwem biegła do punktu C (rys. 5), jadący do tego punktu musiałby zmienić na skrzyżowaniu jedynie kierunek ruchu swojego pojazdu, bez zmiany kierunku jazdy. Jadąc teraz do punktu C nie opuszcza jezdni drogi z pierwszeństwem, tak jak to było porzednio (rys. 4). Nie zmienia pasa ruchu z prawego na lewy, bo nie zmienia kierunku jazdy w lewo, zatem nie włącza, co musiał uczynić poprzednio, lewego kierunkowskazu.
Rys. 5
Jadący od punktu A do punktu C nie zmienia na skrzyżowaniu kierunku jazdy
w lewo, natomiast zmienia na tym skrzyżowaniu kierunek ruchu swojego pojazdu
Ponieważ na skrzyżowaniu (rys. 5) droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek w lewo, jadący z punktu A do punktu B musi zmienić kierunek jazdy w prawo (opuścić jezdnię drogi z pierwszeństwem z jej prawej strony) nie zmieniając przy tym kierunku ruchu swojego pojazdu (nie kręcąc kierownicą). Skoro zmienia kierunek jazdy w prawo, musi zająć prawy pas ruchu i włączyć prawy kierunkowskaz (art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym), by sygnalizować zamiar opuszczenia jezdni drogi z jej prawej strony.
Dla zmiany kierunku jazdy nie ma znaczenia jak położone są względem siebie punkty B i C, jak i to, pod jakim kątem załamuje się na zakrętach i skrzyżowaniach droga, gdyż poruszający się drogą z pierwszeństwem zgodnie z jej przebiegiem nie zmienia kierunku jazdy.
Gdyby droga do punktu B, od połączenia z drogą z pierwszeństwem biegnącą do punktu C, była drogą gruntową lub wewnętrzną, nic by się w zachowaniu kierującego, jadącego do punktu C, nie zmieniło. Zamierzając wjechać na drogę wewnętrzną musiałby opuścić, tak jak poprzednio, drogę z pierwszeństwem z jej prawej strony (rys. 6).
Rys. 6
Jadący od punktu A do punktu C nie zmienia kierunku jazdy, natomiast na niebezpiecznym łuku drogi zmienia kierunek ruchu swojego pojazdu
Dlaczego twierdzi Pan, że na rysunku 6 droga biegnie w lewo, skoro ma swoją kontynuację na wprost stając się drogą wewnętrzną? To jadąc do C zmienia się kierunek jazdy w lewo, co wymaga włączenia wcześniej lewego kierunkowskazu.
Nie zamierzam analizować znaczenia słów i upierać się, że tylko moja interpretacja jest słuszna.
Uważam, że przepisy powinny być jak matematyka, jak dowód w matematyce, który czyni hipotezę twierdzeniem. Zatem przepisy powinny być jednoznaczne i niepodważalne, tak aby każdy rozumiał je w ten sam sposób i nie było możliwości rozumienia ich inaczej.
Wszystkie pojęcia w kodeksie ruchu drogowego powinny być dokładnie opisane jak należy je rozumieć, a nawet jak nie należy ich interpretować.
Kiedy powstawał obecny kodeks ruch drogowy w Polsce wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Powstały dziwne skrzyżowania z łamanym pierwszeństwem, rondo turbinowe, ścieżki rowerowe, śluzy rowerowe, zwiększyło się natężenie ruchu.
A kodeks drogowy jest jak stara ściana z odpadającym tynkiem, która jest łatana po małym kawałeczku. Dlatego czekam z niecierpliwością na nowy kodeks drogowy dostosowany do dzisiejszej rzeczywistości.
Najpierw odpowiem na pytanie dotyczące pańskich wątpliwości dotyczących przebiegu jezdni drogi, która wg Pana ma swoją kontynuacją na drodze wewnęwtrznej, a w lewo, wg Pana biegnie osobna droga, tak jak na rys. 4.
Gdyby nie było drogi do punktu C, to wtedy droga biegnaca od punktu A miałaby kontynuację na drodze wewnętrznej. Kierujący zmieniłby ją "od czoła", czyli bez jej opuszczania z lewej lub prawej strony, zatem bez zmiany kierunku jazdy i włączania kierunkowskazów.
Droga biegnie jednak łukiem w lewo do punktu C, natomiast wyjazd z drogi wewnętrznej jest włączaniem się do ruchu, a nie kontynuacją jazdy tą samą drogą.
Znak ostrzegawczy uprzedza o niebezpiecznym miejscu na drodze która porusza się kierujący. Znak A-2 ostrzega o niebezpiecznym zakręcie w lewo na tej drodze, zatem nie powinien Pan mieć wątpliwości, że droga biegnie w lewo, a nie prosto.
Mam nadzieję, że tak jak zmienił Pan zdanie na temat wadliwego kierunkowego znakowania okrężnie, czyli neutralnie kierunkowo zorganizowanych budowli typu rondo, tak teraz zmieni Pan zdanie na temat "pierwszeństwa łamanego".
Na koniec coś na temat obowiązującego prawa, które wbrew fałszywej opinii ignorantów i cwaniaków, którzy od dawna wiedzą, że dali się kiedyś oszukać, jest od lat niezmienne i już dawno temu zostało uzupełnione przepisami dotyczącymi rowerzystów.
Liczne nowelizacje ustawy Prawo o ruchu drogowym nie dotyczyły zasad ruchu drogowego, które od lat są niezmienne i oczywiste, lecz wadliwie i bezprawnie interpretowane w WORD wg starego Kodeksu drogowego.
Na zakończenie w sprawie łamanych pierwszeństw dodam jeszcze tylko tyle - Czy nie zastanawiał się Pan nad tym ile szkód mogą uczynić Pańskie nauki o używaniu kierunkowskazów? Skoro w całej Polsce uczą używać ich naturalnie. Czy nie zastanawiał się Pan nad tym, że wprowadza Pan zamęt w głowach kierowców, którzy i tak już dużo błędów popełniają, a w szczególności młodych kierowców, którzy dopiero zdali prawo jazdy ? A co z kandydatami na kierowców? Nie dziwi mnie to jak podchodzą do łamanych pierwszeństw WORD-y. Ich podejście jest lepsze, bo upłynnia ruch. Uczy jednoznacznego określania drogi, którą chcemy się udać. W świecie, gdzie ulice są zakorkowane pozwala to na zmniejszenie zakorkowania ulic.
Poprę Pańskie podejście do używania kierunkowskazów na "łamanym pierwszeństwie" dopiero wtedy, gdy wskaże Pan konkretne miejsce w przepisach, które jednoznacznie nakazuje używać na nim kierunkowskazów.
Wskazałem Panu przepisy i wyjaśniłem ich znaczenie.
Zarzucanie mi, że zachowanie kierującego zgodne z prawem, ale sprzeczne z praktyką WORD opartą na bezprawiu i samowoli, jest szkodliwe dla bezpieczeństwa ruchu, to jakaś aberracja, to namawianie do łamania obowiązującego w Polsce i Polskę prawa, co samo w sobie jest karalne i niedopuszczalne.
Problemy na drodze wynikają z tego, że jedni stosują się do obowiązującego od 20 lat prawa o ruchu drogowym, a inni do prawa korporacyjnego WORD. Nie da się grać w jedną grę wg różnych zasad. Te zasady opisuje ustawa Prawo o ruchu drogowym, a nie dyrektorzy WORD, którzy wymagają od egzaminatorów stosowania prawa zwyczajowego, sprzecznego z ustawą Prawo o ruchu drogowym, na co ostatnio zwrócił uwagę Naczelny Sąd Administracyjny odrzucając apelację egzaminatora WORD z Lublina.
Jeżeli jedni są uczeni, że jadąc drogą z pierwszeństwem, która zmienia swój kierunek, mają włączyć kierunkowskaz zgodnie z kierunkiem kręcenia kierownicą, a inni wiedzą, że jego włączenie powiadamia o zamiarze opuszczenia jezdni z jej lewej lub prawej strony, to oczekujący na wjazd z drogi podporządkowanej wie jedynie, że ma obowiązek ustąpić im pierwszeństwa. Wie także to, że włączenie kierunkowskazu, nikogo do niczego nie zobowiązuje i na nic nie pozwala, a jedynie służy, w normalnych warunkach, do powiadamia zawczasu i wyraźnie o zamierzeniach kierującego. Problem w tym, że każdy z nich sygnalizuje inny zamiar.
Nie można przyjąć nauki WORD za zasadę, gdyż brak odróżnienia kierunku ruchu od kierunku jazdy ma wpływ na właściwe zachowanie kierujących nie tylko na skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, ale także na budowlach złożonych z wielu elementarnych dla ruchu drogowego skrzyżowań zwanych zwykłymi, do których zalicza się m.in. budowle typu rondo o dowolnej, nie tylko okrężnej, organizacji ruchu.
Dlatego wg obecnego prawa strzałka kierunkowa na jezdni wskazuje jedynie w jakim kierunku można pojechać z danego pasa ruchu. Zamierzając jechać w "drugie" prawo, nie włącza się kierunkowskazu przed "pierwszym".
Jadąc na kierunkowo zorganizowanym rondzie w lewo zmiana kierunku jazdy następuje dopiero po minięciu wyspy środkowej ronda, zatem na jego kolejnym skrzyżowaniu, a nie na skrzyżowaniu wlotowym. Dlatego lewy kierunkowskaz należy włączyć dopiero po wjeździe na kierunkowo zorganizowaną budowlę typu rondo, czego dotyczył wyrok WSA w Lublinie.
Przy okrężnie zorganizowanym rondzie wjazd i jazda dookoła wyspy lub placu to jazda bez zmiany kierunku jazdy z permanentną zmianą kierunku ruchu, tak jak na "pierwszeństwie łamanym". Skoro tak to kierujący ma obowiązek zająć, przed wjazdem na tak zorganizowane rondo, niezależnie na którym skrzyżowaniu wylotowym ronda zamierza je opuścić, prawy pas ruchu i nie włączać kierunkowskazu, gdyż jazda okrężnie biegnącą jezdnią, tak jak jazda po łuku drogi, także na skrzyżowaniu, nie ma związku ze zmianą kierunku jazdy. Zmiana kierunku jazdy następuje tu dopiero w momencie opuszczania jezdni z jej prawej strony, czego dotyczył wyrok WSA w Gliwicach.
"Pierwszeństwo łamane", to taka 1/4 obwodu okrężnie zorganizowanego ronda, na którym jadąc zmieniającą swój kierunek jezdnią (łuk przechodzący w pętlę) kierujący zmienia permanentnie kierunek ruchu, ale nie zmienia kierunku jazdy, zatem nie ma podstaw do włączania kierunkowskazu.
Na rysunku poniżej pokazano skrzyżowanie typu T o różnej organizacji ruchu. Na uwagę zasługuje porównanie skrzyżowania na którym droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek ze skrzyżowaniem o ruchu okrężnym z odwróconym pierwszeństwem.
Na jednym i drugim skrzyżowaniu kierujący jadąc w lewo nie zmienia kierunku jazdy, zmieniając jedynie kierunek ruchu. Nie ma zatem podstaw do włączania lewego kierunkowskazu, tak jak to musi uczynić na skrzyżowaniu, na którym droga z pierwszeństwem nie zmienia swojego kierunku. Może jechać zarówno prawym, jak i lewym pasem ruchu, gdy np. prawy pas jest zajęty. Na niekierowanym skrzyżowaniu o ruchu okrężnym może wyprzedzać pojazdy silnikowe (rys. 7).
W WORD od 20 lat uważają, że zmiana kierunku jazdy, to zmiana kierunku ruchu będąca wynikiem kręcenia kierownicą oraz, że na każdym skrzyżowaniu drogi biegną zawsze, bez zmiany swego kierunku na wprost do wylotów, a kierunek zmienia jedynie pierwszeństwo, co jest jedynie nieuprawnionym wymysłem.
§ 43.2 rozporządzenia o znakach i sygnałach drogowych jednoznacznie stwierdza, że umieszczona pod znakiem D-1 tabliczka T-6a wskazuje rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie. To tak dla przypomnienia twierdzącym, że skrzyżowanie to nie droga.
Na zakończenie, ku przestrodze! Naruszenie zasad regulujących zmianę kierunku jazdy stanowi wykroczenie z art. 97 k.w. Spowodowanie tym zachowaniem zagrożenia w ruchu stanowi wykroczenie z art. 86 k.w., a w razie tamowania lub utrudniania ruchu - z art. 90 k.w.
Powtarza Pan w kółko to samo trzymając się ściśle własnej definicji zmiany kierunku jazdy. To tylko i wyłącznie Pańska definicja, bo żaden przepis tego nie definiuje, a z analizy znaczenia słów można wywnioskować coś innego.
Nie wierzę, żeby jakikolwiek sąd uznał Pańską rację w przypadku jazdy na wprost z prawym kierunkowskazem. W przypadku, gdy ktoś z prawej podporządkowanej wyjechałby prosto na Pana mógłby oskarżyć Pana o niewłaściwe używanie kierunkowskazów i wprowadzanie w błąd.
Ciekawi mnie ile razy mogło dojść do kolizji przez Pańskie stosowanie kierunkowskazów. Za takie stosowanie kierunkowskazów policja wystawia mandaty i słusznie. Dlaczego słusznie? Dlatego, że prawo nie definiuje zmiany kierunku jazdy, a już na pewno nie definiuje tego tak jak Pan definiuje.
Skoro nie mamy definicji to należy rozumieć to w sposób naturalny. Czekam na definicję zmiany kierunku jazdy. Jeśli zostanie wprowadzona taka jaką Pan uznaje to zwrócę honor i będę się stosował. Na szczęście tylko nieliczne przypadki tak jeżdżą. A jak takowy się zdarzy to zostaje "strąbiony" . Pozdrawiam W.Ł. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Powtarzam w kółko obowiązujące od 20 lat elementarne, proste i obowiązujące co do zasady w całej Europie, przepisy.
Nie każde określenie w prawie, także w tym o ruchu drogowym, musi posiadać swoją definicję legalną. W 1997 roku znacznie poszerzono zakres "słowniczka kodeksowych określeń" (do 57 definicji). Wbrew temu co Pan twierdzi wprowadzono 12 zupełnie nowych określeń, w tym takie jak pobocze, chodnik, droga dla rowerów czy przejazd dla rowerzystów. W całej ustawie tylko dział I "Przepisy ogólne" i II "Ruch drogowy" dotyczą zasad ruchu, a te są jedynie uzupełniane nowymi regulacjami.
W ustawie Prawo o ruchu drogowym jest definicja legalna skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, w której jest mowa o drodze posiadającej jezdnię, jedną jezdnię, by odróżnić to skrzyżowanie od skrzyżowania zdefiniowanego w prawie budowlanym jako budowla drogowa, a dla Pana określenie "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" o którym jest mowa w art. 24.7.3 ustawy Prawo o ruchu drogowym, tylko i wyłącznie w związku z wyprzedzaniem pojazdów silnikowych, jest rondem, czyli złożoną ze skrzyżowań zwykłych budowlą drogową opisaną w prawie budowlanym w celu określenia dla tej budowli warunków technicznych, bez związku z definicja skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu.
Podobnie nie każdy przepis wynika wprost z opisanej prawem zasady. Ślepa wiara w wymysły i brednie utrudnia poznać prawdę, którą najpierw się ignoruje, a gdy staje się bardziej znana, deprecjonuje i wyśmiewa. W końcu prawda zwyciężą i wtedy większość stwierdza, że to było od dawna dla wszystkich oczywiste.
Pan jest na szczęście już w połowie tej drogi, więc teraz od Pana tylko zależy, kiedy stanie się dla Pana także czymś oczywistym. Oby nie zmusiło Pana do tego jakieś nieszczęście w ruchu drogowym.
Ryszard R. Dobrowolski
P.S.
"Strąbią" prawidłowo jadącego uczniowie diabła, którzy jadąc w lewo na okrężnie zorganizowanej budowli typu rondo zajmują przed wjazdem lewy pas ruchu i włączają lewy kierunkowskaz, twierdząc, że zamierzają zmienić kierunek jazdy w lewo, myląc kierunek jazdy z kierunkiem ruchu.
Kierunkowskazem nie wskazuje sią ani drogi na która zamierza się wjechać, ani strony skrzyżowania.
Zgodnie z art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz Porozumieniami europejskimi i Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym, kierujący ma obowiązek sygnalizowania zamiaru wykonania następujących manewrów:
a) zmiany pasa ruchu, b) zwrócenia, c) opuszczenia jezdni drogi z jej lewej lub prawej strony.
Może pomoże zrozumieć to poniższa ściąga:
Jazda drogą z pierwszeństwem, która na skrzyżowaniu zmienia swój kierunek, nie różni się niczym od jazdy na każdym innym łuku tej drogi, na którym można zjechać z jej jezdni dokładnie tak samo jak na skrzyżowaniu.
https://youtu.be/HOl6s9SsLCU
Skoro kierujący nie ma zamiaru wykonać manewru zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy (zawrócenia na niej lub jej opuszczenia - skręcenia z niej z jej lewej lub prawej strony) zgodnie z art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, nie ma podstaw do włączania kierunkowskazów, zarówno przed, na, jak i poza skrzyżowaniem. Nie ma znaczenia ani miejsce na drodze, ani to czy ta droga zmienia swój kierunek czy nie. Zarówno w art. 22 jak i w art. 16 ustawy nie ma mowy o skrzyżowaniu oraz o zmianie kierunku przebiegu jezdni drogi w terenie, czyli o jej geometrii.
Skoro kierujący nie ma zamiaru zmienić kierunku jazdy i porusza się nadal drogą z pierwszeństwem, zgodnie z art. 16.4 ustawy Prawo o ruchu drogowym, powinien jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, także na skrzyżowaniu. Jeżeli jezdnia ma kilka pasów ruchu, kierujący mogą nimi jechać obok siebie. Muszą jednak pamiętać, by przy braku sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu nie wyprzedzać pojazdów silnikowych.
Szerokości