Wiele osób, niestety także tych uważanych za ekspertów od
ruchu drogowego, twierdzi, że bałagan na polskich drogach to wynik niewłaściwego
prawa oraz wadliwego procesu nauczania w Ośrodkach Szkolenia Kierowców.
Ostatnio resort postanowił wzmóc kontrole procesu szkolenia, zapominając, że
instruktor OSK tak szkoli jak wymaga tego od niego bardzo często bezkrytyczny i
niedouczony państwowy egzaminator z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego
(WORD), o czym pisałem w poprzednim poście.
Niestety nikt z decydentów, świadomie lub nie, pomimo wyroków
sądowych, nie chce zrozumieć, że żaden egzaminator, szczególnie ten który
ukończył studia z zakresu socjologii, bankowości, polonistyki, historii,
teologii (były egzaminator, a obecnie rzecznik instruktorów) czy jak np. egzaminator
nadzorujący warszawskiego WORD i szef zespołu ekspertów od zasad ruchu i BRD oficyny
wydawniczej Grupa IMAGE, specjalista od zarządzania zasobami ludzkimi, nawet jak
uzupełni te studia szkoleniem w WORD albo rocznymi zaocznymi studiami
podyplomowymi z zakresu BRD lub rekonstrukcji wypadków drogowych, NIE JEST uprawniony do INTERPRETOWANIA ustawowych
zapisów Kodeksu drogowego, że o karygodnym manipulowaniu obowiązującym w Polsce
i Polskę prawem nie wspomnę.
Takich uprawnień nie ma także żaden z dyrektorów powstałych w
1997 roku WORD, nawet gdy nazwie siebie AUDYTOREM, członkiem elitarnej koterii
o samozwańczej i mylącej nazwie Krajowa Rada Audytorów działającej w cieniu
Stowarzyszenia Dyrektorów WORD. Ci ludzie, podobnie jak nasi drogowcy i
organizatorzy ruchu, do dziś rozumieją obowiązujące prawo wg nieobowiązujących
jego zapisów z 1983 roku.
Wbrew tym „fachowcom” z WORD, KRA czy takich wpływowych
koterii, jak np. Klub Inżynierii Ruchu na czele z ministerialnym urzędnikiem i
wieloletnim Krajowym konsultantem do spraw inżynierii ruchu, który nie rozumiejąc
zasad ruchu drogowego wg obowiązującej ustawy Prawo o ruchu drogowym i
Konwencji wiedeńskiej w tej sprawie, publicznie domaga się wprowadzenia do
Kodeksu drogowego definicji RONDA, czym ośmiesza siebie i Ministerstwo
Infrastruktury, zapisy aktualnie obowiązującego Kodeksu drogowego (1997
r.-ustawa i 2002 r. – rozporządzenie w/s znaków) są co do zasady zgodne z
obowiązującymi Polskę umowami międzynarodowymi.
O organizacji ruchu na europejskich drogach w pierwszej
kolejności decyduje ich, zgodne z Porozumieniami europejskimi oznakowanie
poziome i pionowe oraz sygnalizacja świetlna, przy czym brak oznakowania jest
też oznakowaniem. Kształt obiektu czy przebieg drogi, wymiary konstrukcyjne czy
inne parametry techniczno-budowlane nie decydują, choć niekiedy wymuszają, o organizacji ruchu.
Kierujący jest zobowiązany poruszać się na drogach zgodnie z
obowiązującymi zasadami ruchu właściwie co do miejsca na drodze i jego
oznaczenia. Doskonale wiemy, że ta sama droga czy obiekt z różnych powodów może
mieć różną organizacje ruchu bez ingerencji w jego budowę, lub tą samą
organizację ruchu można zachować po przebudowie drogi lub drogowego obiektu.
Problemem jest brak właściwego rozumienia przez inżynierów
ruchu i służby drogowe obowiązujących od 1997 roku zasad ruchu i od 2002 roku
znaczenia dyspozycji wielu ważnych znaków drogowych. Od dwóch dekad, pomimo
licznych organizacji pozarządowych i Rzecznika praw obywatelskich, pozwalamy
robić z siebie jako społeczeństwo pośmiewisko, gdyż posługujemy się w tej
materii albo wymysłami interpretacyjnymi twórców Kodeksu drogowego z 1983 roku, w wielu miejscach sprzecznego z
Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym, lub wg nieuprawnionych wymysłów Krajowej
Rady Audytorów. W OBU PRZYPADKACH te interpretacyjne wymysły są obowiązującym w
WORD prawem korporacyjnym wg którego szkoli się i egzaminuje nie tylko kandydatów
na kierowców, ale także egzaminatorów i instruktorów OSK.
To dyrektorzy i egzaminatorzy WORD, z racji pełnionej
funkcji, stali się BEZPRAWNIE autorytetami dla drogowców i inżynierów ruchu. Znany
polski profesor, specjalista od budowy dróg i inżynierii ruchu oświadczył mi,
że ekspertem z zakresu zasad ruchu jest dla niego znany mu dyrektor Ośrodka
Ruchu Drogowego, a sami studenci przyznają, że znakowanie, a zatem organizacja
ruchu to temat, z powodu trwającego od bardzo dawna chaosu interpretacyjnego, traktowany
zupełnie marginalnie. Zasada jest powielanie istniejących rozwiązań bez analizy
ich poprawności z punktu widzenia obowiązującej ustawy Prawo o ruchu drogowym
(1997) i rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych (2002).
Czy w tej sytuacji, gdy projektantem organizacji ruchu może być
osoba bez żadnych uprawnień, któryś z projektantów odcinka nowej drogi lub jej
przebudowywanego fragmentu odważy się przedłożyć do uzgodnienia lub oceny
projekt organizacji ruchu obiektu budownictwa drogowego typu rondo z
podporządkowanymi wszystkimi wlotami BEZ
ZNAKÓW C-12? A jak uzasadni w oparciu o obowiązujące przepisy dotyczące zasad
ruchu drogowego postawienie znaku STOP
na skrzyżowaniu na drodze z pierwszeństwem?
Który z projektantów ma świadomość czym w rozumieniu
obowiązującego od dwóch dekad prawa jest "skrzyżowanie o ruchu
okrężnym" i czy znaczy tyle samo co "skrzyżowanie z ruchem
okrężnym" o którym jest wielokrotnie mowa w wielu miejscach sprzecznej z
prawem czerwonej książeczce, a nie ma ani jednego słowa o takim skrzyżowaniu w
Kodeksie drogowym? Czy projektant organizacji ruchu wie czym jest "ruch
okrężny" skoro na wlocie obiektu zorganizowanego wg tego znanego od ponad
wieku i bez przerwy stosowanego do dziś rozwiązania komunikacyjnego, wprowadza
segregację kierunkową?
Jak mają właściwie rozumieć i stosować aktualnie obowiązujące
prawo polscy kierowcy skoro w WORD wymagają jego rozumienia wg
zapisów wg Kodeksu drogowego z 1983 roku, w wielu miejscach sprzecznego z
zapisami Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, znakach oraz sygnałach
drogowych.
Jak to możliwe by o interpretacji obowiązującego od dwóch dekad prawa bezkarnie
decydowali twórcy bezprawnych wymysłów z 1983 roku? Jak to możliwe, że ich nieuprawnione wymysły są publikowane jak obowiązująca wykładnia prawa?
Jak to możliwe, że decydenci z Ministerstwa Infrastruktury nie
zauważają nie tylko tego, że dyrektorzy WORD zmuszają egzaminatorów do posługiwania
się w praktyce egzaminacyjnej wewnętrznym prawem korporacyjnym, w wielu
miejscach sprzecznym z obowiązującą ustawą Prawo o ruchu drogowym, ale także tego,
że drogowcy bezprawnie znakują znakami C-12 wloty obiektów które nie maja nic
wspólnego z zasadami ruchu drogowego w rozumieniu dyspozycji tego znaku?
Jak to możliwe, że Polskę obowiązują od 2006 roku znowelizowane
zapisy Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, jak na ironię podpisane przez Polaka
prof. Marka Belkę, a których do dziś nawet nie przetłumaczono na język polski?
Czy to wszystko to przypadek czy świadome działanie
środowiska uznawanych za ekspertów ignorantów związanych jak na ironię z
szeroko rozumianym BRD? To obawa o utratę swego autorytetu, stanowisk oraz
pozycji w środowisku i związanych z tym profitów czyni z nich zakłamane, pełne pustych frazesów indywidua, niestety za cichym przyzwoleniem kolejnej ekipy rządzących. A wystarczy wystawić nos za miedzę, by zauważyć, że to co u nas to bezprawie, wcale nie zawinione przez instruktorów i Wykładowców Ośrodków Szkolenia Kierowców.