Śledząc to co się dzieje w sądach zaczynam wątpić w profesjonalizm sędziów zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego. Zakładając, że nie są prawniczymi analfabetami nasuwa się pytanie dlaczego bez zmrużenia oka akceptują to co napisze we wniosku o ukaranie policjant lub w akcie oskarżenia prokurator?
Niestety część policjantów i sędziów uwierzyła w nieuprawnione tezy głoszone przez posiadających tytuły naukowe prawników (M. Malecki i R. A. Stefański) którzy chcąc przypodobać się ówczesnej władzy twierdzili, że pieszy zbliżający się do przejścia dla pieszych z prawdopodobnym zamiarem jego przekroczenia, także będąc przed nim w odległości kilku metrów, oraz stojący przed nim, to pieszy wchodzący na przejście. To wg nich wymaga ustąpienia pierwszeństwa pieszym na przejściu czyli zatrzymania pojazdu przed przejściem na którym de facto nikogo nie ma. Trudno to komentować nie używając słów powszechnie uważanych za obraźliwe, skoro żaden przepis w kontekście pierwszeństwa nie mówi o pieszym zbliżającym się do przejścia oraz o zamierzającym wejść na przejście. Poza tym nie ma zakazu wjazdu na przejście na którym są piesi, jeżeli ruch pojazdu nie utrudni im wejścia i przejścia oraz nie zmusi w trakcie tego, czyli na przejściu, do czynności obronnych takich jak zatrzymanie, spowolnienie lub przyspieszenie kroku w celu uniknięcia najechania lub potrącenia. Ustąpienie pierwszeństwa w rozumieniu zasad ruchu to jedynie warunkowe powstrzymanie się od ruchu jeżeli wymuszone sytuacją na przejściu spowolnienie ruchu nie wystarczy. Rezygnacja z przekroczenia przejścia przez kierującego pojazdem z uwagi na zachowanie pieszego będącego poza jezdnią nie ma nic wspólnego z jego pierwszeństwem. Gdyby do tego doszło, wynikałoby to z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności lub zasady ograniczonego zaufania, a nie pierwszeństwa pieszego.
Przecież zbliżający się, z zamiarem przekroczenia jezdni lub torowiska, do sygnalizatora wyświetlającego czerwony sygnał lub stojący przed nim nie jest ani wchodzącym, ani wjeżdżającym, na jezdnię lub torowisko przed którym ten sygnalizator ustawiono. Po prostu wchodzenie z chodnika lub wjeżdżanie z drogi dla rowerów na jezdnię jest tym samym co wchodzenie lub wjeżdżanie na trawnik lub pobocze. Jest to po prostu słownikowe przekraczanie dzielącej te powierzchnie granicy. Pieszy zanim ją przekroczy jest obowiązany obserwować ruch na jezdni drogi i ocenić jego zagrożenie m.in. po to, by nie wejść wprost przed jadący pojazd nie dając szansy kierującemu na jego zatrzymanie.
Przykłady samowoli i bezkarności sędziów.
Oparte na tych nieuprawnionych prawniczych wymysłach wyroki miały miejsce np. w
Piotrkowie Trybunalskim gdzie przejeżdżającej przez puste przejście zarzucono nieustąpienie pierwszeństwa pieszej stojącej na chodniku po drugiej stronie wielopasowej jezdni, oraz w
Starogardzie Gdańskim w związku z pieszym stojącymi na wysepce dzielącej przejście na dwa osobne byty, który zgodnie z obowiązującym prawem powstrzymał się od ruchu, by nie wejść w bok jadącego samochodu.
W tym drugim przypadku zarzut nieustąpienia pierwszeństwa stojącemu poza jezdnią pieszemu sędzia pomylił z warunkowym powstrzymaniem się od ruchu w związku ze szczególną ostrożnością i zasadą ograniczonego zaufania i to w wyimaginowanej sytuacji drogowej, bowiem do takiej nie doszło. Pieszy widząc zbliżający się pojazd, zgodnie z obowiązującymi go przepisami, czekał aż samochód przejedzie, by wchodząc wprost przed niego lub w niego nie narazić siebie na niebezpieczeństwo. Sędzia potwierdził, w oparciu o opinię biegłego, że gdyby pieszy nie zatrzymał się na wysepce lecz z marszu wszedł na kolejne przejście, to wszedłby w bok samochodu. Pomimo tego, że nie mogło być tu mowy o pierwszeństwie pieszego wchodzącego na przejście, to nie mogło być też mowy o pierwszeństwie pieszego przechodzącego przez przejście, bowiem wysepka dzieli nie tylko jezdnie ale także przejście. Pomimo tego sędzia uznał, że kierujący samochodem nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu czym zagroził jego bezpieczeństwu. Powyższy wyrok, za sprawą kolejnego sędziego stał się prawomocny.
Tu w brew obowiązującemu prawu ale w zgodzie z wnioskiem o ukaranie Sąd dokonał tak naprawdę ukarania kierowcy za to, że obwiniony świadomie i z premedytacją, czego mu nie udowodniono, nagrywał filmiki narażając pieszych na niebezpieczeństwo, tylko po to, by sprowokować sąd do zaprzeczenia temu, że stojący lub idący po chodniku pieszy nie jest wchodzącym na przejście.
Pierwszeństwo pieszych wchodzących na przejście dla pieszych wg SO w Poznaniu.
Coś się jednak zmienia na lepsze, bo tym razem w zgodzie z obowiązującym prawem stanowisko w sprawie dotyczącej pierwszeństwa pieszego wchodzącego na przejście zajął Sąd Okręgowy w Poznaniu (sprawa
IV Ka 4128/24). Sprawa dotyczyła co prawda złagodzenia kary dla ćpuna który na przejeździe dla rowerów zabił rowerzystkę ale Sąd szukając usprawiedliwienia dla sprawcy tej tragedii postanowił utożsamić wjazd rowerzysty na przejazd dla rowerów z wejściem pieszego na przejście dla pieszych. Sąd postanowił na zasadzie nieuprawnionej tu analogii stworzyć swoje własne, sprzeczne z obowiązującymi, zasady ruchu dotyczące pierwszeństwa rowerzystów.
Sąd słusznie przeciwstawia się popularnej lecz nieuprawnionej tezie wg której zbliżanie się pieszego do przejścia lub oczekiwanie przed nim na bezpieczne wejście rodzi po stronie kierującego pojazdem obowiązek powstrzymania się od ruchu.
Sąd potwierdza, że obowiązki kierującego zbliżającego się do przejścia dla pieszych lub przejazdu dla rowerów określone zostały w art. 26 ust. 1 i art. 27 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym. To z nich wynika, że w obu przypadkach kierujący ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności oraz ustąpienia pierwszeństwa znajdującym się na przejściu lub przejeździe uczestnikom ruchu drogowego.
Ponadto kierujący zbliżając się do przejścia dla pieszych ma obowiązek zmniejszenia prędkości, co ważne tylko warunkowo, to jest wtedy, gdy jest to konieczne dla uniknięcia narażenia na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się już na tym przejściu albo na nie wchodzącego. Zdaniem sądu oznacza to, iż kierujący zbliżając się do przejścia nie ma bezwarunkowego obowiązku zmniejszenia prędkości, kiedy pieszy nie wchodzi na przejście i przez nie nie przechodzi.
Tu należy przypomnieć, o czym nie wspomina Sąd, że nie ma takiego obowiązku także wtedy gdy piesi wchodzą i przechodzą przez jezdnię na przejściu dla pieszych jeżeli jadący nie utrudni im wejścia i przejścia oraz nie zmusi do manewrów obronnych, zatrzymania albo spowolnienia lub przyspieszenia kroku.
Sąd słusznie zauważa, że przedstawiony prawny stan rzeczy podważa popularną opinię, jakoby samo zbliżanie się pieszego do przejścia dla pieszych czy też nawet oczekiwanie przy krawędzi jezdni na powstanie dogodnych warunków do pokonania przejścia rodziło po stronie kierowcy obowiązek wstrzymania ruchu pojazdu w celu udrożnienia ruchu pieszych.
Pierwszeństwo rowerzystów wjeżdżających na przejazd dla rowerów wg SO w Poznaniu.
Niestety ten sam sąd błędnie uznaje, doszukując się bez jakiegokolwiek uprawnienia podobieństwa ruchu rowerzystów do ruchu pieszych, że rowerzysta lub z nim zrównany przepisami prawa inny uczestnik ruchu drogowego korzystający z drogi dla rowerów i przejazdu dla rowerów pod względem zasad ruchu powinien być tak samo traktowany jak pieszy korzystający z drogi dla pieszych i przejścia dla pieszych.
Takie stanowisko Sądu uznającego, ze rowerzyści są dyskryminowani, jest całkowicie nieuprawnione, bowiem wejście pieszego na przejście jest uwarunkowane, poza obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności, wieloma innymi obowiązkami, w odróżnieniu od wjeżdżającego na przejazd z drogi dla rowerów któremu nakazano zwykłą uważność i uznano, że wjazd na przejazd z dogi dla rowerów nie jest włączaniem się do ruchu. Oznacza to, że jadący drogą dla rowerów kontynuując jazdę przez przejazd dla rowerów, bez związku ze statusem drogi przez którą przejeżdża, ma takie samo pierwszeństwo w stosunku do pojazdów jakie ma znajdując się na drodze dla rowerów. Nie jest zatem prawdą nie tylko to, że jest rzekomo dyskryminowany ale także to, że jego zbliżanie się do przejazdu nie ma wpływu, tak jak to jest w przypadku pieszych, na jego pierwszeństwo na przejeździe.
Zupełnie fałszywym jest zatem stwierdzenie Sądu Okręgowego w Poznaniu, że:
"W przypadku ruchu rowerzystów po przewidzianym dla nich przejeździe ich sytuacja prawna jest jeszcze bardziej niekorzystna, gdyż ustawodawca nie przewidział w analizowanym
art. 27 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym nawet warunkowego obowiązku umniejszenia prędkości, a ponadto pierwszeństwo ruchu rowerzystów powiązał wyłącznie z ich obecnością na przejeździe, rezygnując ze zrównania tej sytuacji drogowej z sytuacją, kiedy rowerzysta wjeżdża na przejazd. Zubożenie ochrony drogowej rowerzystów w stosunku do pieszych w omawianym zakresie jest z aksjologicznego punktu widzenia trudne do zrozumienia, skoro to rowerzyści poruszają się szybciej, mają obiektywnie mniejsze możliwości nagłego zatrzymywania się, a potencjalne zagrożenia związane z ich szybszym przemieszczaniem się są większe, niż w przypadku pieszych."
Niestety Sąd Okręgowy w Poznaniu popełnił kardynalny błąd, bowiem zignorował art. 17 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym wg którego wjeżdżający na przejazd z drogi dla rowerów nie jest włączającym się do ruchu, a zatem także to, że skoro droga dla rowerów kończy się na krawędzi jezdni, to nie tworzy skrzyżowania z drogą posiadającą jezdnię. W związku z powyższym kierujący rowerem wjeżdżając z drogi dla rowerów lub drogi dla pieszych na której dopuszczono ruch rowerów na przejazd dla rowerów nie ma obowiązku ustąpienia pierwszeństwa komukolwiek.
Nie jest zatem prawdą, jak twierdzą np. policjanci stołecznej drogówki, że przepisy milczą na temat pierwszeństwa rowerzystów wjeżdżających na przejazd z drogi dla rowerów. Po prostu jadący jezdnią drogi na której oznaczono przejazd dla rowerów muszą traktować go tak jak gdyby przekraczali drogę dla rowerów.
Wbrew stanowisku Sądu wjazd rowerzysty z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów nie ma żadnego przełożenia na ruch pieszych wchodzących z chodnika na przejście dla pieszych, a zatem wcale nie nastąpiło niezrozumiałe dla Sądu zubożenie ochrony drogowej rowerzystów w stosunku do pieszych. Stało się wręcz odwrotnie. W odróżnieniu od odpowiedzialności za bezpieczeństwo pieszych którą obarczono pieszych i kierujących pojazdami, w przypadku rowerzystów odpowiedzialność za bezpieczeństwo rowerzystów na przejazdach dla rowerów przerzucono całkowicie na kierujących pojazdami. Uczyniono to dlatego, że rowerzyści poruszając się znacznie szybciej od pieszych mają obiektywnie mniejsze możliwości nagłego i bezpiecznego dla innych rowerzystów zatrzymywania się na wąskiej drodze dl rowerów, a potencjalne zagrożenia związane z ich szybszym przemieszczaniem się, pomimo nałożonych ograniczeń prędkości, są większe, niż w przypadku pieszych. Tam gdzie to pierwszeństwo powinno być ograniczone, np. z powodu złej widoczności, należy postawić znak B-20 "stop" lub A-7 "ustąp pierwszeństwa" (rys. 2) albo po prostu nie wyznaczać tam przejazdów (rys. 3), chyba że są kierowane.
Rys. 2Podporządkowany wjazd z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów
Rys. 3Brak przejazdu i znak B-20 "stop" na końcu drogi dla rowerów
Oczywistym powinno być jednak i to, że jadący drogą dla rowerów jest obowiązany do zachowania ostrożności i m.in. unikania wszelkiego działania które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa ruchu lub ruch ten utrudnić (art. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym), także gdy zbliża się do przejazdu dla rowerów.
Ocena przez policjantów drogówki kolizji samochodu osobowego z hulajnogą na przejeździe dla rowerów.
W Świeciu na ulicy Wojska Polskiego kierująca samochodem osobowym marki Opel, opuszczając okrężnie zorganizowane rondo, zderzyła się na przejeździe dla rowerów z jadącą hulajnogą nastolatką (rys. 4). Zdarzenie zostało zakwalifikowane przez policjantów z drogówki jako kolizja drogowa. Kierująca oplem została ukarana za popełnione wykroczenie mandatem karnym w wysokości 2000 złotych i 12 punktami karnymi. Tu warto przypomnieć, że opuszczanie okrężnie biegnącej jezdni jest zmianą kierunku jazdy w prawo w celu wjazdu na jezdnię drogi wylotowej, tu będącej drogą poprzeczną w stosunku do obwiedni, zatem jadąca hulajnogą miałaby prawo do pierwszeństwa także wtedy gdyby nie było tam przejazdu dla rowerów.
Inna sprawa to pokazane na filmie pozbawione ostrożności zachowanie jadącej hulajnogą nastolatki, bowiem żadne uprawnienie do pierwszeństwa nie jest bezwarunkowe, o czym zapominają nie tylko kierujący ale także policjanci i sędziowie. Zachowanie zwyklej ostrożności jest nie tylko obowiązkowe ale wprost konieczne.
Rys. 4
Kadr z filmu
https://swiecie.policja.gov.pl/k42/informacje/wiadomosci/159116,Niebezpieczna-kolizja-osobowki-z-hulajnoga-Przypominamy-obowiazujace-przepisy.html?sid=9b40b7800a7b5efd2421c2ef3f403aa0
mgr inż. Ryszard Roman Dobrowolski
Jeżeli uznasz to co przeczytałeś za pożyteczne, to możesz wesprzeć moją działalność stawiając mi kawę
https://buycoffee.to/mrerdek1.blogspot.com
W podziękowaniu otrzymasz książkę (plik PDF)
"Vademecum kierującego.
Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy"
(Tego nie znajdziesz w książkach do nauki jazdy)
Panie Ryszardzie,
OdpowiedzUsuńw Lesznie, w drugą stronę ulicy z której jest rys.3, jest i stop, i przejazd dla rowerów. Skąd jadący drogą z pierwszeństwem ma wiedzieć, że rowerzysta ma stop przed przejazdem? https://www.google.com/maps/@51.8430317,16.5703018,3a,75y,75.36h,79.08t/data=!3m7!1e1!3m5!1s8pUBi6rL7OKotsTYMFwcYw!2e0!6shttps:%2F%2Fstreetviewpixels-pa.googleapis.com%2Fv1%2Fthumbnail%3Fcb_client%3Dmaps_sv.tactile%26w%3D900%26h%3D600%26pitch%3D10.924595921061695%26panoid%3D8pUBi6rL7OKotsTYMFwcYw%26yaw%3D75.36459659709236!7i16384!8i8192?authuser=0&entry=ttu&g_ep=EgoyMDI1MDUyMS4wIKXMDSoASAFQAw%3D%3D
@Gregorz - Znak B-20 STOP lub A-7 "ustąp pierwszeństwa" ustawiony przy jezdni drogi podporządkowanej, wbrew aktywistom rowerowym, wadliwie wyszkolonym policjantom oraz różnej maści ignorantom, dotyczą tylko i wyłącznie najbliższej jezdni drogi z pierwszeństwem. Te znaki ustawione przy drodze dla rowerów dotyczą tylko rowerzystów i ich wjazdu z drogi dla rowerów na jezdnię. Albo odbierają im prawo do swobodnego wjazdu na przejazd nakazując im wjazd jako włączanie się do ruchu, albo przypominają im o tym, że skoro nie ma przejazdu dla rowerów to wjazd nie jezdnię drogi jest włączaniem się do ruchu. Kierujący pojazdem nie jest o tym powiadamiany znakiem ale gdy zechce, to zobaczy te znaki od tylu. Tak czy inaczej nikt nie ma prawa egzekwować swego prawa do pierwszeństwa w bezwzględny sposób.
UsuńA co do Leszna to nawet dziś przyglądałem się wskazanemu miejscu. Znak STOP postawiono tam z powodu braku wymaganego trójkąta widoczności. Rowerzyści bardzo zwalniają obserwując zbliżające się pojazdy. Jeżeli one też zwalniają to wjeżdżają na przejazd bez zatrzymania.
Panie Grzegorzu, podobna sytuacja jest gdy mamy po prawej jakis wjazd i to po obserwacji właśnie znaków tej drogi możemy stwierdzić czy to wjazd na parking czy jest to droga wewnętrzna itp. Ja osobiście jestem za usunieciem znaku D-1 głównie to on przyczynia się do nadmiernej prędkości i pewności jadacych tak oznaczoną drogą kierowców. Na osiedlowych uliczkach czesto mamy sytuację gdzie właśnie ze względu bezpeczenstwa nie instaluję się znaku D-1 zwiazku z instalacją znaku A-7 na drodze poprzecznej.
Usuń@Sarinphosgen - Skrzyżowania równorzędne powinny być tam gdzie pojazdy powinny poruszać się powoli (20 lub 30 km/h). Na pozostałych drogach powinny być znaki D-1 na drogach z pierwszeństwem (przelotowych i głównych liniach komunikacji zbiorowej), i A-7 lub B-20 na podporządkowanych. Holendrzy zrobili kiedyś eksperyment i w jednej małej miejscowości zlikwidowali wszystkie znaki czyniąc ją całą strefą zamieszkania. Pomysły na to, by uczynić takimi strefami duże miasta to pomysł jakiegoś nawiedzonego lewaka rodem z Albanii, gdzie partia zabroniła posiadania samochodów osobom fizycznym, lub przyklejonego do asfaltu nawiedzonego lub kupionego działacza.
Usuńwitam Panie Ryszardzie.
OdpowiedzUsuńu mnie w mieście była taka sytuacja, że rowerzysta, który nie zsiadł z roweru podczas przekraczania jezdni na przejściu dla pieszych, wpadł prosto pod wjeżdżające już na pasy auto. gdy wstał, zadzwonił po policję, a ta przyznała mu rację i ukarała kierowcę mandatem i punktami karnymi. kierowca nie przyjął mandatu i sprawa trafiła do sądu. kierowca twierdzi , że to wina rowerzysty, a rowerzysta, że kierowcy. kto miał rację?
pozdrawiam.
@Anonimowy - Ocena winy to proces złożony. Najpierw winnym jest ten kto po stłuczce jest cichy i potulny, potem ten kto przyzna się do winy, a następnie ten kogo wskażę jako winnego policjant. Jeżeli sprawa trafia do sądu, to w trybie nakazowym wyrok jest zgodny z wnioskiem o ukaranie, a jeśli w normalnym trybie, to podobnie, jednak mając właściwą wiedzę lub profesjonalne wsparcie, na szczęście nie zawsze. By była jasność. To, że ja zajmuję się tym co złe i niesprawiedliwe wcale nie oznacza, że wyżej wymienieni we wszystkim się mylą i nic nie wiedzą. Zdecydowana większość wniosków o ukaranie za wykroczenia jest zasadna, a wyroki zgodne z obowiązującym prawem.
UsuńA co do opisanej sprawy, to jest zbyt mało danych by bawić się w sąd. Jedno co jest pewne, to rowerzysta powinien ponieść karę za wjazd na przejście dla pieszych, chyba że wjechał na jezdnie obok niego i być może potrącenie miało miejsce podczas zmiany kierunku jazdy kierującego samochodem który wjeżdżał na jezdnię drogi poprzecznej?
rowerzysta jechał chodnikiem i kontynuując jazdę prosto wjechał na przejście dla pieszych, na które akurat wjeżdżał samochód. samochód dojeżdżał do ronda więc nie zmieniał kierunku jazdy. moim zdaniem kierowca nie miał szans się zatrzymać w bezpiecznej odległości. wprawdzie mógł przewidzieć sytuację, widząc dojeżdżającego do przejścia dla pieszych rowerzystę, ale pewnie założył, że ten się zatrzyma, żeby zsiąść z roweru.
Usuń@Anonimowy - Wina rowerzysty jest tu bezdyskusyjna, a skoro tak, to ktoś kto łamie prawo nie ma prawa wymaga od innych przestrzegania prawa w stosunku do niego. Prawdopodobnie kierującego samochodem zgubiła szczerość, bowiem przyznał, że widział zbliżającego się do jezdni rowerzysty ale to zlekceważył, bowiem błędnie założył, że rowerzysta zejdzie z roweru, bo tego wymaga od niego prawo.
Usuńdziękuję za odpowiedź.
Usuńbyłem pewien, że to rowerzysta był winny, i mam nadzieję, że sąd uzna jego winę.
to co zastanawia i przeraża jednocześnie to fakt, w jaki sposób interpretowane jest prawo przez tych, którzy powinni go pilnować i egzekwować.
pozdrawiam.
Mam pytanie, czy matka z dzieckiem (ok 8 lat) jadące rowerami, mają prawo jechać chodnikiem, podczas gdy równolegle do chodnika biegnie alejka rowerowa. ostatnio zwróciłem uwagę kobiecie, że od tego jest alejka, i usłyszałem że w tym przypadku mogą jechać po chodniku.
OdpowiedzUsuń@Bob Defender - Opiekunka dziecka miała rację. Dziecko do lat dziesięciu kierujące rowerem jest pieszym. Osoba dorosła, która opiekuje się takim nieletnim, może iść obok niego po chodniku lub jechać po chodniku na rowerze tak, by mieć nad dzieckiem pełną kontrolę. Na przejściu dla pieszych dziecko może jechać natomiast opiekun musi iść, najlepiej mając z dzieckiem bezpośredni kontakt.
UsuńBardzo dziękuję za odpowiedź.
UsuńW ramach podziękowania oraz za całokształt Pana pracy (bo śledzę na bieżąco Pański blog) postawiłem Panu symboliczną kawę. Pozdrawiam serdecznie.
@Bob Defender - Dziękuję za wsparcie. Jutro wyślę książkę.
UsuńPanie Ryszardzie, z zacytowanego poniżej fragmentu wynika, że należy uznać, iż kierujący rowerem, wjeżdżający na przejazd dla rowerów, z pominięciem wyjątków opisanych w art.27 PoRD, ma pierwszeństwo przed pojazdem, poruszającym się drogą publiczną.
OdpowiedzUsuń......"Oznacza to, że jadący drogą dla rowerów kontynuując jazdę przez przejazd dla rowerów, bez związku ze statusem drogi przez którą przejeżdża, ma takie samo pierwszeństwo w stosunku do pojazdów, jakie ma znajdując się na drodze dla rowerów.".... Dlaczego więc, policja, w swoich filmach instruktażowych, udostępnionych w mediach, mówi, że kierujący rowerem, dojeżdżający do przejazdu dla rowerów, pierwszeństwa nie ma? Druga sprawa, że droga dla rowerów, w świetle powyższego, posiada w tym momencie wyższy status w hierarchii przepisów o ruchu drogowym, niż droga publiczna. Niezależnie od kierunku zbliżania się rowerzysty do przejazdu, nie działa nawet zasada prawej strony, która obowiązuje zarówno kierującego rowerem, jak i inny pojazd, poruszające się po drodze publicznej. Czy art. 27 został celowo napisany w taki sposób, aby otworzyć pole do różnych interpretacji?
Anonimowy - Mówiąc o rowerzystach nie sposób nie mówić o pieszych, bowiem w sposób nieuprawniony, także w prewencji i w Sądach, utożsamia się ruch pieszych z ruchem rowerzystów. Zapowiadane przeniesienie z rozporządzenia o znakach drogowych do ustawy Prawo o ruchu drogowym zapisów o pierwszeństwie pieszego wchodzącego z chodnika na przejście dla pieszych i rowerzysty wjeżdżającego z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów, zdominowały nieuprawnione spekulacje, że w zapisie ustawowym za wchodzącego na przejście będzie uznawany pieszy który zbliża się do przejścia lub przed nim stoi z domniemanym zamiarem wejścia na jezdnię w miejscu oznaczonym znakami jako przejście dla pieszych.
UsuńNa szczęście Sejm nie podzielił takiego stanowiska i nadal wchodzenie na przejście i wjeżdżanie na przejazd to słownikowe przekraczanie granicy odpowiednio chodnika lub drogi dla rowerów i jezdni. Nadto Sejm postanowił dodatkowo zdyscyplinować pieszych obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności przed wejściem i w trakcie przechodzenia przez przejście włącznie z obowiązkiem obserwowania ruchu na jezdni i oceny zagrożenia, z powstrzymaniem się od wejścia włącznie, by pieszy nie wszedł wprost przed jadący pojazd, także spoza przeszkody, nie dając szansy kierowcy na zatrzymanie pojazdu. Powstrzymanie się od ruchu pieszego jest bajecznie proste, niemal natychmiastowe i bez skutków ubocznych, jak zderzenie lub zajmowanie miejsca innym pieszym. Po prostu poza kierującymi pojazdami obarczono współodpowiedzialnością za swoje życie i zdrowie także pieszych.
Oczywistym jest, że nie może być obowiązkiem kierującego pojazdem zatrzymanie go przed pustym przejściem gdy na dodatek nikt na nie wchodzi lub stoi przed nim po to, by nie wejść wprost przed jadący pojazd, skoro żaden przepis nie zabrania wjazdu na przejazd na którym są już piesi, także wchodzący, jeżeli ruch pojazdu nie będzie zagrażał ich bezpieczeństwu i nie utrudni im stosunkowo powolnego, w stosunku do pojazdów, ruchu.
Dyskusja o domniemanym pierwszeństwie pieszych na przejściu zanim się na nim znajdą, chociażby częściowe kiedy na nie wchodzą, którego nieobecni na przejściu nie mieli i nadal nie mają, uczyniła niezauważonymi zmiany w prawie dotyczącego pierwszeństwa rowerzystów na przejeździe dla rowerów i gdy na ten przejazd wjeżdżają z drogi dla rowerów. Tu nie przeniesiono z rozporządzenia do ustawy przepisu o pierwszeństwie rowerzysty wjeżdżającego na przejazd z zakazem wjazdu wprost przed jadący pojazd, tak jak to zrobiono w przypadku pieszych. Dla zapewnienia ciągłości jazdy drogami dla rowerów połączonymi ze sobą przejazdami dla rowerów uznano, że wjazd z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów nie jest włączaniem się do ruchu, co ma miejsce przy braku przejazdu. Skoro droga dla rowerów kończy się na krawędzi jezdni drogi poprzecznej, to nie może być mowy o pierwszeństwie z prawej strony, a skoro wjazd na przejazd nie jest włączaniem się do ruchu, to rowerzysta nie ma komu ustąpić pierwszeństwa, zarówno jadącym po jezdni jak i na torowisku na której oznaczono znakami przejazd dla rowerów. Po prostu kierujący przekraczając przejazd musi zachować się tak jak gdyby przekraczał drogę dla rowerów lub pas ruchu dla rowerów, zatem musi uwzględnić ruch rowerów zbliżających się do przejazdu. Pozwolenie na wjazd z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów wprost przed jadące pojazdy wynika z tego, że rowerzysta ma przed tymi pojazdami bezwarunkowe pierwszeństwo. Oczywistym jest, że pomimo obarczenia odpowiedzialnością za życie i zdrowie rowerzystów kierujących pojazdami, rowerzysta musi zachować ostrożność oraz przestrzegać zasady ograniczonego zaufania.
Lament, że rowerzysta w świetle obowiązującego prawa wjeżdżając na przejazd dla rowerów z drogi dla rowerów nie jest chroniony i jako taki nie może mieć pierwszeństwa jest totalną bzdurą. Nie jest chroniony gdy wjeżdża z drogi dla rowerów na jezdnię drogi na której nie oznaczono znakami przejazdu dla rowerów, bowiem wtedy jest włączającym się do ruchu.
Panie Ryszardzie,
OdpowiedzUsuńdostałem dzisiaj powiadomienie o nowym komentarzu do posta 451. Przejrzałem cały wpis gdzie widnieje ten tekst: "Na rondach o kierunkowej organizacji ruchu, zwykle o czterech lub trzech wlotach, opuszczanie ronda to przede wszystkim kontynuowanie jazdy "na wprost" w kierunku wylotu czyli jazda bez opuszczania pasa ruchu i jezdni oraz zmiany kierunku jazdy (rys. 3). Na takim skrzyżowaniu wylotowym z ronda kierujący pojazdem ustępuje pierwszeństwa jedynie rowerzystom będącym już, chociażby częściowo, na przejeździe dla rowerów." Jak to się ma do tego co Pan napisał wyżej o pierwszeństwie rowerzystów wjeżdżających na przejazd? Mam mętlik w głowie.
Druga sprawa, to na rys.6 po poprawieniu oznakowania poziomego, utworzył Pan punkty kolizyjne, czemu jest Pan przeciwny (z tego co pamiętam)
Pozdrawiam
@Grzegorz - Na budowlach, w tym typu rondo, o okrężnej organizacji ruchu nakazanej znakiem C-12 legalnie umieszczonym na drogach dolotowych, każde opuszczenie okrężnie biegnącej jezdni to zmiana kierunku jazdy w prawo W CELU WJAZDU NA JEZDNIĘ DROGI POPRZECZNEJ, a skoro tak to zmieniający kierunek jazdy, bez związku ze zmianą kierunku ruchu, ma obowiązek ustąpienia pierwszeństwa rowerzystom także gdy na jezdni nie ma oznaczonego znakami przejazdu dla rowerów.
UsuńJeżeli taka budowla jest zorganizowana odśrodkowo czyli kierunkowo to ZGODNIE Z OBOWIĄZUJĄCYM PRAWEM zjazd jest albo zmianą kierunku jazdy w prawo albo kontynuowaniem jazdy na wprost, bez związku ze zmianą kierunku ruchu. Dlatego jadący na wprost ustępuje pierwszeństwa rowerzystom tylko gdy na jezdni jest oznaczony znakami przejazd dla rowerów.
Na rys. 6 kolizyjne są tylko wjazdy.