449. Autobusem pod prąd aż do zderzenia z samochodem osobowym - dlaczego wg Policji kierowca autobusu był niewinny?
"Buy coffee" to forma wspierania niezależnych twórców przez przekazanie im dowolnej kwoty w formie darowizny, za co darczyńcom serdecznie dziękuję. Wspierający moją działalność kwotą min. 25 zł otrzymają w ramach podziękowania najnowsze wydanie książki Vademecum kierującego. Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy. Ryszard R. Dobrowolski.
Napełnianiu państwowej kasy ma służyć drastyczne podniesienie wysokości grzywien za wykroczenia drogowe oraz karanie wszystkich uczestników zdarzeń drogowych, także tych niewinnych.
W Rudzie Śląskiej autobus którego kierowca łamie wszelkie możliwe zasady ruchu zderza się z samochodem osobowym marki Volvo. Policjanci za winnego tego zdarzenia drogowego uznają kierowcę samochodu osobowego pomimo tego, że to kierujący autobusem jechał pod prąd środkowym pasem ruchu przez powierzchnie wyłączone z ruchu.
Kierowca autobusu został ukarany mandatem w wysokości 1500 zł za wykroczenia które popełnił - m.in. za jazdę pasem przeznaczonym dla kierunku przeciwległego, za jazdę po powierzchniach wyłączonych z ruchu, za wjazd na przejście dla pieszych przy wyświetlanym żółtym sygnale wyprzedzając przy tym zatrzymujący się inny autobus i samochód osobowy z uwagi na korek pozostawiający miejsce do wyjazdu pojazdów z drogi podporządkowanej z czego zgodnie z zasadami ruchu skorzystał kierujący samochodem marki Volvo.
Policjanci uznali, że winę za zderzenie pojazdów ponosi kierujący samochodem osobowym. Asp. szt. Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej, stwierdził publicznie, że kierowca samochodu Volvo został słusznie uznany za sprawcę zdarzenia, bowiem wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej miał obowiązek ustąpić pierwszeństwa wszystkim jadącym ulicą z pierwszeństwem przejazdu.
Okazuje się, że zarówno policjanci jak i ich przełożeni nie odróżniają wyjazdu z drogi podporządkowanej od manewru włączania się do ruchu. Jestem pewien, że znajdą usłużnego biegłego sądowego którego karmią, który też nie odróżnia tych manewrów albo wychodząc na przeciw oczekiwaniom zleceniodawcy i płatnika zapomni o obowiązującym prawie. Jestem pewien, że tak będzie skoro oficer prasowy komendy już wie, że Policja skieruje wniosek o ukaranie kierowcy volvo do Sądu.
A co do meritum, to tylko włączający się do ruchu, cofający oraz zawracający na dwukierunkowej jezdni musi ustąpić pierwszeństwa wszystkim znajdującym się już w ruchu drogowym, co do zasady także tym którzy poruszają się z naruszeniem zasad ruchu. Piszę, co do zasady, bo i od tego są wyjątki. Natomiast jeżeli ktoś jest już uczestnikiem ruchu drogowego, to jest obowiązany stosować się do obowiązujących zasad ruchu bowiem inny uczestnik ruchu ma prawo wierzyć w to, że tak jest w istocie (art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Nie może korzystać z przywileju wynikającego z obowiązujących zasad ruchu ktoś kto porusza się sprzecznie z tymi zasadami. Niezapisana wprost zasada ograniczonego zaufania polega na tym, że dopiero gdy zachowanie innego uczestnika ruchu będzie zaprzeczało temu, że stosuje się on do obowiązującego prawa, należy starać się zminimalizować zagrożenie z powstrzymaniem się od ruchu, jeśli to możliwe, włącznie.
Volvo zbliża się do skrzyżowania jednokierunkową jezdnią drogi podporządkowanej jaką jest ulica księdza P. Lexa. W pierwszej kolejności musi zatem ustąpić pierwszeństwa pojazdom które zbliżają się do tego skrzyżowania z lewej strony. Jezdnia drogi poprzecznej, drogi z pierwszeństwem, ma tylko jeden pas ruchu dla tego kierunku jazdy. Pojazdy stoją na tym pasie w korku, a wśród nich autobus. Zgodnie z obowiązującymi zasadami ruchu żaden pojazd nie zatrzymał się na powierzchni skrzyżowania. Volvo wyjeżdża zatem z jezdni drogi podporządkowanej z zamiarem zmiany kierunku jazdy w lewo i zakończenia manewru na środkowym pasie ruchu jezdni drogi poprzecznej. Kolejnym manewrem będzie zmiana pasa ruchu ze środkowego na prawy pas ruchu jezdni drogi poprzecznej zatem skręcający ma obowiązek obserwowania prawej, a nie lewej strony skrzyżowania. Kątem oka lub odwracając wzrok w lewo zauważa wcześniej nie widziany (zbyt oddalony lub zasłonięty przez autobus) jadący pod prąd autobus, Będąc jeszcze na skrzyżowaniu natychmiast przenosi nogę z pedału gazu na hamulec. Czas reakcji robi swoje i zatrzymuje się tak, że zderzak wystaje poza pas ruchu. Autobus urywa ten zderzak. Nie sądzę, by kierujący samochodem marki Volvo oznajmił policjantom, że zanim wjechał na skrzyżowanie widział jadący pod prąd środkowym pasem ruchu autobus i zrobił wszystko co możliwe by się z nim zderzyć.
Jestem ciekawy opinii biegłego uzasadniającego bezprawie Policji oraz wyroku Sądu.
mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski
jakich Policja drogowa ma nauczycieli takich potem uczniów.... patologii w Policji ciąg dalszy. zwolnienie dyscyplinarne dla obydwóch cepów - policjanta i kierowcy autobusu - bo oboje stwarzają zagrożenie w ruchu drogowym.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tutaj kierowca autobusu był jedynym uczestnikiem ruchu który był wstanie uniknąć tego wypadku, zapewne widział wyjeżdzające volvo z bocznej ulicy ze względu na w miarę wysoki punkt widzenia, a mimo tego nie zatrzymał się by uniknąć zderzenia.
OdpowiedzUsuńAle w Polsce znak A-7 ma tak wielką moc, że nawet zmienia pierwszeństwo przy zmianie pasa ruchu. Naprawdę zdziwię się pozytywnie jak sąd stwierdzi obustronną winę ale to tylko prawdopodobnie moja mrzonki.
Cieszę się, że poruszył Pan ten irytujący temat. Niestety zdejmowanie odpowiedzialności z łamiących przepisy, w wyniku czego powstają wypadki jest nagminne. Wynika to z pozwolenia na takie postępowanie. Tylko zasada, że jadąc zgodnie z przepisami jestem chroniony przez prawo, a nie stosując się do przepisów jestem spod prawa wyjęty, uzdrowi sytuację na drogach. Ale wydaje mi się, że to niemożliwe do spełnienia życzenie.
OdpowiedzUsuńTej kwestii też nie można generalizować, załóżmy taką hipotetyczną sytuację gdzie kierowca bez uprawnień zatrzymuje pojazd przed przejściem dla pieszych gdyż pieszy wszedł na przejście, a za nim jedzie kierowca z uprawnieniami ale nie zdołał wyhamować i doprowadza do zderzenia wynikiem czego pojazd potrąca pieszego. No niby kierowca bez uprawnieni jest wyjęty spod prawa i nie powinno go tam być. Pytanie tylko czy on jest winny tego potrącenia, można było by gdybać że gdy by tego pojazdu tam nie było to te 5-6 metrów wystarczyło by ten drugi się zatrzymał. Ale czy to jest poprawny tok rozumowania.
UsuńSłyszałem historię gdzie trzeźwy kierowca najechał na pojazd kierowany przez nietrzeźwego kierowcę, policja stwierdziła że trzeźwy kierowca nie zachował odpowiedniej odległości od pojazdu poprzedzającego i on jest winny wypadku. Można by powiedzieć że nietrzeźwy kierowca jest też wyjęty spod prawa, ale czy można w niego wjechać bez karnie ? Czy prawo zezwala na potracenie pieszego który wszedł na przejście na czerwonym świetle, raczej nie zezwala. Więc sprawa nie jest taka prosta.
Nie taka była intencja mojego komentarza. Jak napisał pan Ryszard, będąc uczestnikiem ruchu drogowego mam prawo sądzić, że inni uczestnicy znają i przestrzegają zasad ruchu. Nie moją sprawą jest ocenianie czy dany kierujący posiada uprawnienia do kierowania, czy też w danym momencie ma predyspozycje do prowadzenia pojazdu, jeżeli przestrzega zasad ruchu. Zresztą znane są przypadki wieloletniego kierowania pojazdami bez posiadania jakiegokolwiek prawa jazdy, a inni posiadający dokument nie są w stanie wyjechać na ulicę. Problemem jest nadinterpretacja przepisów dotyczących pierwszeństwa, tak jak ma to miejsce w przypadku tej kolizji z autobusem. Będący na drodze z pierwszeństwem, chociażby złamał przepisy co skutkuje kolizją, jest chroniony przez prawo bo był na drodze z pierwszeństwem. Czyli wszystko mu wolno bo ma pierwszeństwo. To tak jak pieszy jest chroniony na przejściu bez względu czy wszedł przepisowo, cy też wbrew zapisom ustawy wtargnął bezpośrednio przed pojazd. Kierowca autobusu świadomie i z pełną premedytacją wjechał w obszarze skrzyżowania na pas ruchu w przeciwnym kierunku. Szczególnie jako kierowca zawodowy musiał zdawać sobie sprawę z zagrożenia jakie powoduje i jaki może być skutek takiego zachowania. Niestety takie zachowania są przez policję powszechnie akceptowane, a karani są kierujący przestrzegający przepisów jak kierujący volvo.
UsuńTeż nie było w mojej intencji negowanie co Pan napisał, a raczej było to pytanie gdzie jest ta granica kiedy ktoś jest wyjęty spod prawa i w tym przypadku to że jedzie droga z pierwszeństwem, jak bardzo musi złamać przepisy by nie miał pierwszeństwa.
UsuńTeż obstawiam że sąd potraktuje tą sytuację jak włączenie się do ruchu przez volvo gdzie kierowca jest zobowiązany do ustąpienia pierwszeństwa wszystkim uczestnikom ruchu, co oczywiście nie jest prawdą.
A jak to się ma do sytuacji typu wyjazd z podporządkowanej: kolizja z autem które miało kierunkowskaz do skrętu w prawo ale jednak pojechało prosto? Nie jest tak, że kolizji winna jest osobą z podporządkowanej a wszelkie wykorzeniania osoby z drogi z pierwszeństwem to tylko wykroczenia formalne i osobny mandat?
OdpowiedzUsuń@Anonimowy - Zasady ruchu drogowego są co do zasady poste i uniwersalne. Po pierwsze znaki drogowe dotyczą jezdni przy której sa ustawione. Znak A-7 jest znakiem ostrzegawczym i nie ma żadnej mocy nakazu kub zakazu. Ostrzega o zbliżaniu się do drogi z pierwszeństwem, a dokładnie o jej jezdni, przy drodze dwujezdniowej, tej najbliższej. Oznacza, że jadący droga podporządkowaną nie ma pierwszeństwa pomimo, że zbliża się z prawej strony. Po drugie włączenie kierunkowskazu do niczego nie uprawnia i na nic nie pozwala. Służy bowiem jedynie do sygnalizowania ZAMIARU, by inni uczestnicy ruchu drogowego mogli wcześniej przygotować się do tego co najprawdopodobniej nastąpi.
UsuńPoza tym kierujący ma prawo wierzyć w to, że inni uczestnicy ruchu drogowego przestrzegają zasad ruchu drogowego a dopiero gdy ich zachowanie temu zaprzecza uczynić wszystko, by zapobiec nieszczęściu, co nie zawsze jest możliwe.