Sprawdźmy to na przykładzie ronda turbinowego, z betonowymi separatorami, które wybudowano na Osiedlu Dobrzyńskim w Płocku, na którym WORD ochoczo prowadzi państwowe egzaminy. Sposób pokonywania tego ronda, wg wymagań egzaminatorów z płockiego WORD, przedstawił na filmie jeden z nich, co należy uznać za akt odwagi i bezgranicznej wiary w mądrość i wiedzę swoich przełożonych.
Dziękuję mu za to, bo tyle bzdur i nieuprawnionych wymysłów w jednym miejscu, to nie byle jaka gratka dla kogoś, kto walczy z trwającym nieprzerwanie od dwóch dekad ogłupianiem polskich kierowców przez inżynierów ruchu, dyrektorów i egzaminatorów Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego oraz ubezwłasnowolnionych przez nich wykładowców i instruktorów Ośrodków Szkolenia Kierowców.
Rondo turbinowe to holenderski wynalazek będący połączeniem "ruchu okrężnego" z kierunkową organizacją ruchu. Ideą tego rozwiązania komunikacyjnego jest ograniczenie do minimum zmiany kierunku jazdy w lewo oraz całkowity brak możliwości zmiany pasa ruchu.
Rondo turbinowe z ingerencją w wyspę środkową, wyniesionymi wyspami dzielącymi oraz separatorami między pasami ruchu wymyślił w 1996 roku holenderski inżynier, dziś doktor, Bertus Fortuijn. Pierwsza tego typu budowla pojawiła się w Holandii cztery lata później, dziś nazwana jego imieniem.
W Polsce pierwsze, niestety malowane, niby rondo turbinowe pojawiło się w 2008 roku. Od samego początku zostało wadliwie oznakowane pionowo wg narodzonej w 2005 roku w Krakowie, dziś już ogólnopolskiej patologii, polegającej na bezprawnym dodawaniu do znaków A-7 stojących na jego wszystkich wlotach, znaków C-12 "ruch okrężny", z którym to rozwiązanie komunikacyjne nie ma nic wspólnego.
W Holandii, wg ich prawa krajowego, nieco innego niż europejskie i nasze polskie, do oznakowania kierunkowego wlotów rond turbinowych, używa się kołowych strzałek kierunkowych, które specjalnie dla tego typu budowli wymyślono. Niestety z uwagi na to, że zarówno w prawie europejskim jak i naszym, nie ma takich znaków poziomych, ich stosowanie jest niedopuszczalne.
Nie ma też żadnych oficjalnych warunków technoczno-użytkowych dla tego typu budowli i rzetelnego omówienia obowiązujących na takim obiekcie zasad ruchu drogowego, opartych na obowiązującym od dwudziestu lat Kodeksie drogowym. Wymysły i samowola wpływowych dyrektorów WORD, których praktyka wciąż jest oparta na prawie drogowym z czasów PRL, prowadzi do bezprawia nie tylko na bezpiecznych rondach zorganizowanych wg zasad "ruchu okrężnego", ale nawet na takich super bezpiecznych jak rondo turbinowe.
Zamiast wymuszenia oznakowania poziomego zgodnego z polskim i europejskim prawem, czyli zastosowania klasycznych strzałek kierunkowych z właściwym dla ich wskazań przebiegiem pasów ruchu, pozwala się na bezkrytyczne powielanie niezrozumiałego dla projektantów "holenderskiego" układu pasów ruchu z równoczesnym malowania strzałek kierunkowych P-8 bez jakiegokolwiek uzasadnienia, konsekwencji i powiązania z ich przebiegiem.
Przy takim "holenderskim" układzie pasów ruchu mamy do czynienia z jazdą tym samym pasem ruchu od wlotu do wylotu, który zmienia swój kierunek w lewo, a jadący nim od wlotu do wylotu, nie opuszczając tego pasa ruchu, nie zmienia kierunku jazdy, dlatego by uświadomić to kierującemu, muszą być zastosowane kołowe strzałki kierunkowe, co pomimo braku ich w polskim prawie, ma w Polsce od czasu do czasu miejsce.
Uznawani za ekspertów wpływowi dyrektorzy WORD nakłaniają inżynierów ruchu i lokalnych urzędników, za zgodą lokalnej Policji, do stosowania strzałek kołowych, niestety często wadliwych, bo wg ich pomysłu. Przykładem niech będą ronda w okolicy krakowskiego dworca, z okrężnych przemalowane na odśrodkowe.
Niestety na omawianym poniżej filmie oraz na filmach z krakowskiej serii "Jedź bezpiecznie" mamy do czynienia ze zmianą pasa ruchu w obrębie skrzyżowania wlotowego, co wprost zaprzecza prawu i idei ronda turbinowego. Na dodatek takie niedozwolone prawem zachowanie kierującego jest uznawane na tych filmach za dopuszczalne i zgodne z wymaganiami WORD, nawet w przypadku samochodów ciężarowych z przyczepami.
Warto wiedzieć, że egzaminatorowi nie wolno prowadzić egzaminu na wadliwie oznakowanym obiekcie, a jeśli już do tego dojdzie, egzamin na takim obiekcie nie podlega ocenie. Można zatem złożyć wniosek o jego unieważnienie.
Poniżej analiza filmu i na koniec propozycja zmian oznakowania na jednoznaczne, bezpieczne i co najważniejsze, zgodne z polskim i europejskim prawem o ruchu drogowym.
Oblanie egzaminu z powodu rzekomego nie włączenia lewego, a przed zjazdem prawego kierunkowskazu, można zaskarżyć wnioskiem o unieważnienie egzaminu, tak jak to miało miejsce w przypadku egzaminatorów WORD w Częstochowie. Brak wiedzy i kompetencji częstochowskich egzaminatorów potwierdził WSA w Gliwicach prawomocnym wyrokiem. Niestety bezczelność i bezkarność tego środowiska, przy braku właściwej i kompetentnej reakcji ze strony niedouczonych ministerialnych urzędników, pozwala egzaminatorom w ich codziennej praktyce, lekceważyć ten wyrok lub udawać, że włączenie kierunkowskazu nie jest błędem.
Wjazd wlotem jednopasowym z poleceniem jazdy na rondzie w lewo
Rysunek 4a
Po lewej wskazanie możliwości kontynuowania jazdy na wprost do następnego wylotu, po prawej brak tej możliwości
Egzaminatorzy WORD w Płocku wymagają od egzaminowanych powrotu do skrzyżowania wlotowego ("zawrócenia") przy wjeździe z jednopasowego, dla jazdy na wprost, wlotu (rys. 5). Jest to sprzeczne z oznakowaniem poziomym, obowiązującym prawem i ideą tego rozwiązania. Z jednopasowego wlotu na rondach turbinowych typu EEG nie można objechać wyspy. Uświadamia to kierującemu holenderska kołowa strzałka kierunkowa (rys. 4a).
Specjalnie tak ukształtowano wlot, by zniechęcić kierujących do niedozwolonej tu zmiany pasa ruchu i wjazdu na powierzchnię wyłączoną z ruchu. Powinni kontynuować jazdę dotychczasowym pasem ruchu (zielony ślad na rys. 5), który w tym miejscu staje się prawym pasem ruchu. Zmuszanie egzaminowanego do łamania prawa, zatem uczenie bezprawia, ma zapewne na celu oblewanie tu szczególnie zdających na kategorię C i C+E oraz D i D+E. Jeśli nie, to jest totalnym brakiem wiedzy i wyobraźni egzaminatorów.
Istniejące oznakowanie omawianego ronda pokazano na rys.6.
(wadliwe oznakowanie pionowe)
Jeżeli ktoś ma wątpliwości, co do tego oznakowania, to zapraszam do zapoznania się z kolejnym rysunkiem. Na rys. 9 pokazano to samo rondo, jednak z pierwszeństwem na jednym z kierunków. Gdyby oba obiekty były kierowane sygnalizacją świetlną, były by względem siebie tożsame. Zatem do doprowadzenia oznakowania na tym rondzie do zgodności z polskim i europejskim prawem, wystarczy trochę białej farby i wymiana kilku znaków drogowych. Będzie jednoznacznie, czytelni i bezpiecznie i wtedy dopiero będzie możliwość legalnego przeprowadzania tu egzaminów państwowych na prawo jazdy.
By uświadomić tym, którzy trafili tu dopiero teraz, przypominam obowiązujące już 20 lat znaczenie znaku C-12 "ruch okrężny". To nie jest już wymyślony w PRL znak rondo, będący jedynie odpowiednikiem znaku C-9, lecz znak nakazu znanej i stosowanej bez najmniejszej przerwy od ponad wieku organizacji ruchu o międzynarodowej nazwie "ruch okrężny", tu z dodanym znakiem A-7 odwracającym, zgodnie z ustaleniami Porozumień europejskich z 1971 roku, pierwszeństwo na skrzyżowaniach wlotowych tak zorganizowanej budowli (rys. 10) o dowolnym kształcie i wielkości, zatem nie tylko typu rondo.
Obecnie na wlotach omawianego ronda w Płocku, tak jak wg tej patologii w całej Polsce, kierujący otrzymuje sprzeczne ze sobą dwie informacje o obowiązującej tu organizacji ruchu. Wg znaku C-12 obowiązuje go "ruch okrężny" zgodny ze wskazaniem strzałek na znaku, a wg strzałek P-8 na jezdni, zaprzeczający dyspozycji tego znaku, ruch kierunkowy zgodny z ich wskazaniem.
A tak przy okazji. Równie groźną dla bezpieczeństwa ruchu drogowego jest jeszcze jedna patologia, także oparta na wymyśle z czasów PRL, wg którego rondo to w całości jedno klasyczne skrzyżowanie, z jezdniami biegnącymi zawsze na wprost od wlotu do wylotu, tyle tylko że z wyspą na środku, którą należy omijać z jej prawej strony, co rzekomo nakazuje peerelowski znak C-12 RONDO. Jest nią bezprawne domalowywanie strzałek na wlotach budowli poprawnie zorganizowanych i oznaczonych wg zasad "ruchu okrężnego", czyli tych z okrężnie biegnącą już od wlotu jezdnią (rys. 10). To kolejny popis braku wiedzy i świadomości tego, że znak C-12 od dwóch dekad nie jest peerelowskim odpowiednikiem znaku C-9 lecz wprost odpowiednikiem międzynarodowego znaku "obowiązujący ruch okrężny", a rondo jest od zawsze budowlą złożona ze skrzyżowań zwykłych, elementarnych dla zasad ruchu drogowego.
Sprzeczny z umowami europejskimi Kodeks drogowy z czasów PRL obowiązywał w latach 1984-1997. Od 20 lat obowiązuje nowe, zgodne z europejskim, prawo o ruchu drogowym, więc czas najwyższy, by zrozumieli to inżynierowie ruchu, urzędnicy, także ci z GDDKiA i MI oraz egzaminatorzy WORD. Obecnego prawa nie trzeba zmieniać, wystarczy zacząć je szanować, przestrzegać i właściwie stosować, głównie w praktyce WORD i edukacji komunikacyjnej naszego społeczeństwa.
Samowola i bezkarność WORD oraz partykularny interes związanych z ośrodkami wpływowych środowisk, świadomie blokujących od 2005 roku, pomimo interpelacji poselskich, ogłoszenia w Dzienniku Ustaw noweli Konwencji o ruchu drogowym oraz o znakach i sygnałach drogowych, nie mogą być ważniejsze od prawdy i prawdziwej troski o ludzkie życie i poprawę bezpieczeństwa na naszych i europejskich drogach.
"Będzie jednoznacznie, czytelni i bezpiecznie i wtedy dopiero będzie możliwość legalnego przeprowadzania tu egzaminów państwowych na prawo jazdy."
OdpowiedzUsuńPo zmianie oznakowania skrzyżowanie nie będzie się nadawało do przeprowadzania egzaminów. Z powodu takie iż wymagane jest wykonanie manewru(-ów) na skrzyżowaniu oznaczonym znakami C-12. Jedynie wersja z rys 10 nadaje się do wykorzystania na egzaminie.
Panie Andreasie. Z przykrością stwierdzam, że mija się Pan z prawdą. Zadanie egzaminacyjne w ruchu drogowym to "Przejazd przez skrzyżowania, na których ruch odbywa się wokół wyspy". Chodzi o skrzyżowania dróg publicznych skanalizowane wyspą środkową o dowolnej, określonej znakami drogowymi organizacji ruchu. Gdzie w tym zadaniu jest mowa o znaku C-12 "ruch okrężny"?
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, pisałem z pamięci bez zaglądania w papiery. Byłem niedawno na takim jednym szkoleniu, i tam prowadzący wielokrotnie podkreślali że zadanie dotyczy wyłącznie skrzyżowań oznaczonych C-12. Prawdopodobnie kolejny wymysł lokalnego WORD, oni słyną z tworzenia nowych przepisów i poprawiania ministerstwa. Powinienem być czujny, znając ich poprzednie "osiągnięcia".
UsuńMa pan rację, w wersji ogólnopolskiej nie ma mowy o znaku C-12.
A ja głupi myślałem że rozbicie dzielnicowe to historia miniona setki lat temu ....
Panie Andeasie. To spuścizna z czasów słusznie minionej epoki, z czasów kiedy głównym ministerialnym specjalistą d/s prawnej regulacji ruchu drogowego w PRL był Zbigniew Drexler. Pomimo braku właściwej wiedzy i wykształcenia, był z racji zajmowanej pozycji współautorem i komentatorem największego bubla prawnego w dziedzinie prawa o ruchu drogowym jakim był Kodeks drogowy z 1983 roku. Do dziś powiela, a dokładnie Grupa IMAGE, swoje wymysły jako obowiązujące prawo. To tacy jak on "eksperci" uznali, jak nikt na świecie, że rondo to w całości jedno klasyczne skrzyżowanie, tyle tylko, że z wyspą na środku, z pasami ruchu biegnącymi zawsze tradycyjnie od wlotu do wylotu, że "ruch okrężny" to okrążanie wyspy lewym pasem ruchu przy wyspie będącym zmianą kierunku jazdy w lewo z włączonym jeszcze przed wjazdem lewym kierunkowskazem, oraz że znak C-12 to jedynie symbol ronda nakazujący jazdę w lewo, w prawo lub na wprost, tak jak znak C-9, z prawej strony wyspy. Tak też, pomimo zmiany prawa, od 20 lat rozumieją ruch okrężny i nakaz znaku C-12 w WORD oraz w GDDKiA. Poza tym mamy kilka wordowskich szkół, czyli wariacji na temat obowiązującego prawa, z czego najbardziej znane to warszawska, krakowska i zielonogórska.
UsuńDzień dobry.
OdpowiedzUsuńPozwalam sobie zamieścić swój informacyjny wpis pod starszym wątkiem - jako bardziej związanym z problemem który chciałbym zasygnalizować, wychodząc z założenia, że przyjęty na blogu standard publikacji komentarzy po zatwierdzeniu, da Panu szansę zapoznania się z informacją pomimo zamieszczenia jej w tym miejscu. Otóż mamy kolejny przypadek tworzenia własnego prawa przez organ statutowo mający egzekwować prawo już istniejące. Rzecz ma się w Wolsztynie - około 20 tysięcznym mieście powiatowym w Wielkopolsce, gdzie za blisko 10 mln. złotych wybudowano w ciągu DK32 rondo turbinowe, likwidując w tym miejscu (o zgrozo) rozbudowane, częściowo skanalizowane skrzyżowanie, na którym ruch kierowany był w bezpieczny sposób - sygnalizacją kierunkową. Miejscowe samorządy miejski i powiatowy liczyły przypuszczalnie na cud, że wbrew logice przebudowa skrzyżowania zneutralizuje problem kolejek pojazdów oczekujących przed przejazdem kolejowym w ciągu ulicy Fabrycznej. Sposobem eliminacji tego problemu było uzależnienie podfazy dla lewoskrętu od otwarcia przejazdu wraz z wydłużeniem układu pasów 2+1 na ul. Żeromskiego. Działaniem systemowym - przekierowanie DW305 na nowy przebieg Żeromskiego (mleczarnia) - Berzyna, a docelowo w perspektywie rosnącego ruchu: zwiększenie powierzchni akumulacyjnej na ul. Fabrycznej przed przejazdem - poprzez dobudowanie planowanej w końcu lat 80 drugiej (zachodniej) jezdni od przygotowanego do jej włączenia skrzyżowania z wejściem w starą drogę przed przejazdem i obiektami kolejowymi stanowiącymi dziś zabytek infrastruktury kolejowej.Takie wnioski sformułowane w oparciu o wyliczenia przedstawiłem również publicznie. Rondo uruchomiono kilka dni temu i w oczywisty sposób wszystkie negatywne skutki z zastosowania takiego obiektu w tym miejscu dały o sobie znać. Oprócz fundamentalnego błędu zastosowania środka nieadekwatnego do problemu, wynikiem zastosowania ronda turbinowego jest likwidacja przejazdu w relacji urząd skarbowy - ul. Fabryczna. Wobec licznych głosów krytyki, które nie cichły nawet pomimo licznych działań marketingowych i dytyrambów pochwalnych wybrzmiewających z materiałów przygotowanych przez lokalne przychylne władzom samorządowym media, przygotowano film-instrukcję jak zawracać na rondzie turbinowym ZE ZMIANĄ (sic!!!) pasa ruchu. Wiele do życzenia pozostawia również sposób używania kierunkowskazów przez kierowcę pojazdu demonstrującego rzekomo prawidłowy przejazd przez rondo; standardem było włączanie kierunkowskazu przy braku zmiany kierunku jazdy (jazda na wprost DK32) a jedynie przy zmianie kierunku ruchu pojazdu na krzywych przejściowych ronda. Oczywiście wjazdu na rondo strzeże - a jakże - znak C-12. Niewłaściwe jego zastosowanie "zdementowała" już przedstawicielka wielkopolskiej GDDKiA. Jej zdaniem wszystko jest correct.
Tytuł dezinformującego instruktażu z policją w roli głównej brzmi:
"Jak jeździć po RONDZIE TURBINOWYM".
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Banach.
Dziękuję za wpis. Czytałem Pana komentarze pod filmem. Rondu w Wolsztynie i instrukcji poruszania się po nim przyglądam się od momentu jej ukazania. Skończyłem rysunki i niebawem opublikuję z przesłaniem, by Policja nie wypowiadała się na temat zasad ruchu drogowego i nie konsultowała projektów stałej organizacji ruchu, bo bierze na siebie odpowiedzialność, nie mając wiedzy i wymaganych ku temu kompetencji. Winnym jest i tak ten kto się przyzna lub ten kogo wskaże policjant jako winnego. Niestety tak jak kandydatów na kierowców, tak uczą też uczą bzdur policjantów, a także inżynierów ruchu uzależnionych od samorządowych, przeważnie miernych i biernych urzędników. Tak bezprawie powielane jest od 20 lat. Interesuje mnie korespondencja Policją i GDDKiA.mrerdek1@prokonto.pl
UsuńOtóż to. Inżynierów ruchu - żeby było śmieszniej (chociaż to śmiech przez łzy), którzy często nie są nawet inżynierami. Ba! którzy nawet nie mają wykształcenia technicznego na żadnym z poziomów swojej edukacji.Tymczasem tupet i poziom bałwochwalstwa ludzi zatrudnionych w jednostkach zarządzających ruchem jest porażający. Na jednej z przypuszczalnie ustawionych pod jakiegoś niekompetentnego pociotka rekrutacji, pozwoliłem sobie wytknąć komisji że nie odróżnia organu zarządzającego ruchem, od jednostki zarządzającej drogami. Była to moja nie ukrywam docinka, za sformułowanie jakim przywitano mnie na dzień dobry: cytuję "będziemy weryfikować teraz pana wiedzę i wykształcenie." Zabrzmiało to tak, jakoby ci uzurpatorzy zakwestionowali ileś lat pracy zawodowej i dyplom państwowej wyższej uczelni technicznej (Pan przypuszczam równie irytujących sytuacji też doświadczał sporo). Na koniec tego cyrku, pani która mimo wszystko była pod wrażeniem, dodała przy wyjściu: niepotrzebnie zwrócił pan uwagę komisji. Jak może być normalnie skoro samorządy lokalne, zarządcy dróg, policja nawet nie oczekują pomocy w wyprowadzeniu z błędu.
OdpowiedzUsuńZ wyrazami szacunku
M. Banach
Problemem Panie inżynierze jest to, że to co jest związane z niewłaściwym rozumieniem i stosowaniem obowiązującego prawa o ruchu drogowym, jak to formułuje p. Dobrowolski - patologia w szeroko rozumianej edukacji komunikacyjnej naszego społeczeństwa - to problem ogólnopolski, nie lokalny. A co do projektowania stałej organizacji ruchu, to by to robić zgodnie z prawem, nie trzeba mieć w Polsce żadnych uprawnień i jakiegokolwiek wykształcenia, gdyż zatwierdzają taki projekt lokalni "fachowcy". Nie dodasz znaku C-12 do A-7 przy kierunkowej organizacji ruchu i podporządkowanych wszystkich wlotach, nie zatwierdzą projektu i kółko się zamyka. Pozdrawiam serdecznie życząc powodzenia.
Usuń