Generalnie jako społeczeństwo mamy ogromnego pecha do ministrów transportu i ich podwładnych, i to jeszcze od czasów PRL, kiedy to człowiek bez wykształcenia, niejaki Zbigniew Drexler, przez ponad 30 lat był ministerialnym urzędnikiem, w tym głównym specjalistą d/s prawnej regulacji ruchu drogowego i przez 20 lat przedstawicielem Polski w grupie ekspertów BRD przy ONZ. Tylko Ryszard Krystek był profesorem specjalistą z zakresu inżynierii ruchu drogowego.
Jednak to im obu zawdzięczamy BEZPRAWNE znakowanie (po dziś dzień) znakami C-12 skrzyżowań z wyspą które wg prawa nie są "skrzyżowaniami o ruchu okrężnym", co powoduje wśród kierujących niekończące się dyskusje o RUCHU OKRĘŻNYM i tysiące kolizji oraz wypadków w których przez ostatnie 10 lat zginęło na różnie zorganizowanych skrzyżowaniach typu rondo ok. 100 ludzi a kilka tysięcy zostało rannych. Niestety ta ilość dla statystyki nic nie znaczy, ale dla poszkodowanych i ich rodzin to tragedia, kalectwo i niekończąca się trauma.
Niedouczeni dyrektorzy WORD, ślepo wierząc w to, że polskie drogi są właściwie znakowane, stosują w swojej praktyce egzaminowania i szkolenia pozaustawowe prawo korporacyjne oparte na bezprawnych i pozaustawowych wymysłach Zbigniewa Drexlera zebranych w jego książce "Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem" bezpodstawnie uznawanej za oficjalną wykładnię prawa lub wprost stosują "Metodykę egzaminowania" autorstwa Władysława Drozda też opartą na niewiedzy jej autora. Obaj zmuszeni byli do sięgnięcia po wzorce. Pierwszy ściągał z amerykańskich "Modern roundabout", czyli NOWOCZESNYCH ROND, a drugi z brytyjskich Roundabout (ROND), nie wiedząc, że nie mają one nic wspólnego z RUCHEM OKRĘŻNYM w rozumieniu znaku C-12 (D, 3 wg Konwencji wiedeńskiej), bo to w fachowym angielskim też ROUNDABOUT.
W 2005 roku wiceminister d/s transportu (2004-2005), wspomniany prof. dr hab. inż. Ryszard Krystek, pozwolił na zakwestionowanie prostych i znanych od ponad 100 lat, obowiązujących w polskim prawie niezmiennie i nieprzerwanie od 1959 roku, zasad RUCHU OKRĘŻNEGO. Zamiast przypomnieć te zasady na stronie Ministerstwa uwierzył na słowo oszołomom i objął swoim patronatem bezowocne sympozjum "Ruch okrężny - zasady a praktyka". Pozwalając na dyskusję na temat zasad ruchu okrężnego pozwolił na samowolę interpretacyjną i kwestionowanie tego co oczywiste i niezmienne, na tworzenie i bezkarne propagowania bezprawia.
Po nim wiceministrem transportu był dr inż. informatyk Eugeniusz Wróbel (2005-2007) zamordowany przez swego syna w 2010 roku. Jego zasługi nie są znane, co znaczy, ze niczego nie popsuł.
Kolejny wiceminister d/s transportu (2007-2013) za czasów ministra Nowaka, Tadeusz Jarmuziewicz, był z wykształcenia inżynierem elektrykiem i wyleciał z resortu za zabronione kontakty z firmą "Alpine Bau" , która budując część autostrady A1 była wtedy w konflikcie z państwowym inwestorem czyli GDDKiA.
Jego następcą został mgr Zbigniew Rynasiewicz, z wykształcenia nauczyciel historii. Po dwóch latach bycia wiceministrem (2013-2015) musiał zrezygnować z pełnionej funkcji z powodu podejrzenia o udział w "aferze podkarpackiej" i potwierdzonej aferze osobistej.
Teraz mamy nowego ministra w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa. Jest nim Andrzej Adamczyk, doświadczony samorządowiec i parlamentarzysta urodzony w podkrakowskich Krzeszowicach.
Ukończył edukację w Zespole Szkół Budowlanych więc z wykształcenia jest technikiem budowlanym który dopiero co, jak na ministra przystało, zdobył licencjat z dziedziny rachunkowości i finansów w zarządzaniu.
Tak więc minister od spraw infrastruktury i budownictwa, jest technikiem z uprawnieniami budowlanymi i bogatym doświadczeniem zawodowym, co jest dobre dla branży budowlanej, ale niestety z zasadami ruchu drogowego nie ma nic wspólnego.
Nie ma zmartwienia, bo od tego jest przecież wiceminister d/s transportu. W obecnym rządzie jest nim Jerzy Szmit, z wykształcenia inż. geodeta, który zapewne będzie odpowiedzialny za budowę dróg a nie za przestrzeganie przepisów o ruchu drogowym.
Nikt więc nie zdyscyplinuje zarządców dróg, którzy poza prawem powielaczowym z czasów PRL nie mają żadnych podstaw prawnych do znakowania znakami C-12 obiektów które nie są w rozumieniu prawa "skrzyżowaniami o ruchu okrężnym", a także funkcjonariuszy i urzędników państwowych którzy karzą, szkolą i egzaminują w imieniu państwa kierowców i kandydatów na kierowców nie wiedząc co to jest zmiana kierunku jazdy oraz ruch okrężny w rozumieniu znaku C-12.
Nikt więc nie zdyscyplinuje zarządców dróg, którzy poza prawem powielaczowym z czasów PRL nie mają żadnych podstaw prawnych do znakowania znakami C-12 obiektów które nie są w rozumieniu prawa "skrzyżowaniami o ruchu okrężnym", a także funkcjonariuszy i urzędników państwowych którzy karzą, szkolą i egzaminują w imieniu państwa kierowców i kandydatów na kierowców nie wiedząc co to jest zmiana kierunku jazdy oraz ruch okrężny w rozumieniu znaku C-12.
Obecny wiceminister i tak jest ze wszystkich poprzednich najbardziej związany z przepisami o ruchu drogowym i to w taki sposób jak wielu polskich kierujących. Dwa razy (2009 i 2015) utracił prawo jazdy z powodu zebrania kompletu punktów karnych, głównie za przekraczanie prędkości. Ostatni raz został zatrzymany za wyprzedzanie na podwójnej linii ciągłej.
Bardzo mi przykro, ale wg popularnego programu telewizyjnego to nikt inny jak PIRAT DROGOWY. Mamy zatem sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa odpowiedzialnego za transport, który za wykroczenia drogowe utracił prawo do prowadzenia pojazdów. Może to jednak dobry znak, gdyż wynalazca RUCHU OKRĘŻNEGO, dróg jednokierunkowych, dróg szybkiego ruchu, bezpiecznych przejść dla pieszych, postojów taksówek i znaku STOP w ogóle nie posiadał prawa jazdy.
Bardzo mi przykro, ale wg popularnego programu telewizyjnego to nikt inny jak PIRAT DROGOWY. Mamy zatem sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa odpowiedzialnego za transport, który za wykroczenia drogowe utracił prawo do prowadzenia pojazdów. Może to jednak dobry znak, gdyż wynalazca RUCHU OKRĘŻNEGO, dróg jednokierunkowych, dróg szybkiego ruchu, bezpiecznych przejść dla pieszych, postojów taksówek i znaku STOP w ogóle nie posiadał prawa jazdy.
Zapewne i ten wiceminister niczego dobrego nie zrobi i nie spowoduje normalności w oznakowaniu polskich dróg na skrzyżowaniach oraz przestrzeganiu prawa w WORD-ach, bo najtrudniej walczy się z mafia, koteriami i wszelkimi patologiami.
Dlaczego zawsze musimy robić wszystko inaczej niż inni? Nasi najbliżsi sąsiedzi po uwzględnieniu w swoim prawie obowiązującej od 2006 roku nowelizacji Konwencji wiedeńskiej, zapisali wprost, że wjeżdżając na "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", czyli tylko takie na którym pasy ruchu biegną tak jak strzałki na znaku "ruch okrężny", nie wolno włączać kierunkowskazów, zaś każdy zamiar skrętu w prawo na drogę wylotową ma być sygnalizowany zawczasu i wyraźnie przez włączenie prawego kierunkowskazu. Nawiasem mówiąc znowelizowane zapisy konwencji podpisane przez prof. Marka Belę łatwo przetłumaczyć na język polski, gdyż są aż trzy oficjalne wersje językowe tego dokumentu i nie ma problemu z pomyleniem RONDA ze SKRZYŻOWANIEM O RUCHU OKRĘŻNYM, co nagminnie czynią nasi rodzimi eksperci.
Może to własnie za sprawą tych dobrze ustosunkowanych ekspertów ministerstwo nie tłumaczy konwencji rozmyślnie, by nie wyszło na jaw, że "skrzyżowanie" o którym jest mowa w opisie znaku C-12 to nie to opisane w art. 2.10 p.r.d. "SKRZYŻOWANIE", jak twierdzą od lat uznane autorytety, a zgodnie z zapisami konwencji "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", czyli tylko takie bez strzałek na wlotach i z pasami ruchu biegnącymi jedynie okrężnie dookoła wyspy lub placu o dowolnej wielkości i kształcie, nawet takim jak w Myślenicach?
A może jednak Pan minister, nie związany ze środowiskiem ekspertów od wymyślania nieistniejących w naszym prawie zasad ruchu, spowoduje jednym wpisem na stronie MIiB, wzorem francuskiego Ministerstwa Transportu, że "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" to takie na którym jednokierunkowa droga biegnie dookoła wyspy lub placu i na której to drodze kierujący ma obowiązek poruszać się okrężnie przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, czyli tak jak to pokazano na dwóch ostatnich obiektach na poniższym rysunku. Niby wszyscy o tym wiedzą bo mówi o tym wprost dyspozycja znaku C-12, ale jak są dwa lub trzy pasy ruchu to wszyscy zapominają o tym, że dodatkowy pas ruchu niczego, poza poprawą przepustowości, nie zmienia i nadal DOOKOŁA to nie skręty w lewo przy wyspie a jazda bez zmiany kierunku jazdy aż do zjazdu, tak jak to ma miejsce przy jednym okrężnie biegnącym pasie ruchu.
Dlaczego zawsze musimy robić wszystko inaczej niż inni? Nasi najbliżsi sąsiedzi po uwzględnieniu w swoim prawie obowiązującej od 2006 roku nowelizacji Konwencji wiedeńskiej, zapisali wprost, że wjeżdżając na "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", czyli tylko takie na którym pasy ruchu biegną tak jak strzałki na znaku "ruch okrężny", nie wolno włączać kierunkowskazów, zaś każdy zamiar skrętu w prawo na drogę wylotową ma być sygnalizowany zawczasu i wyraźnie przez włączenie prawego kierunkowskazu. Nawiasem mówiąc znowelizowane zapisy konwencji podpisane przez prof. Marka Belę łatwo przetłumaczyć na język polski, gdyż są aż trzy oficjalne wersje językowe tego dokumentu i nie ma problemu z pomyleniem RONDA ze SKRZYŻOWANIEM O RUCHU OKRĘŻNYM, co nagminnie czynią nasi rodzimi eksperci.
Może to własnie za sprawą tych dobrze ustosunkowanych ekspertów ministerstwo nie tłumaczy konwencji rozmyślnie, by nie wyszło na jaw, że "skrzyżowanie" o którym jest mowa w opisie znaku C-12 to nie to opisane w art. 2.10 p.r.d. "SKRZYŻOWANIE", jak twierdzą od lat uznane autorytety, a zgodnie z zapisami konwencji "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", czyli tylko takie bez strzałek na wlotach i z pasami ruchu biegnącymi jedynie okrężnie dookoła wyspy lub placu o dowolnej wielkości i kształcie, nawet takim jak w Myślenicach?
Jeśli tak się stanie to wdzięczność polskich kierowców będzie dozgonna, a Pan minister zapisze się na trwałe w historii resortu transportu i naszej pamięci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.