Autor: mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski. Adres: mrerdek1@prokonto.pl, Patronat: https://buycoffee.to/mrerdek1.blogspot.com
niedziela, 28 września 2025
498. Pierwszeństwo pieszego na przejściu - jak należy to rozumieć.
czwartek, 11 stycznia 2024
470. Zatrzymanie się przed przejściem gdy zbliża się do niego pieszy.
470. Zatrzymanie się przed przejściem gdy zbliża się do niego pieszy.
Są niestety tacy, jak np. redaktor naczelny portalu brd.24.pl Łukasz Zboralski, którzy kłamliwie twierdzą, że kierujący pojazdem ma obowiązek zatrzymania się przed każdym przejściem dla pieszych przed którym pieszy oczekuje na wejście, a nawet wtedy gdy się do niego dopiero zbliża.
czwartek, 16 marca 2023
445. Pieszy wchodzący na przejście, jednoznacznie wg prawa o ruchu drogowym
O tym ile złego zrobił premier zapowiadając wprowadzenie przepisów wg których pieszy będzie miał pierwszeństwo na przejściu dla pieszych zanim na nie wejdzie pisałem od dawna. Pisałem też o tym, że Sejm odrzucił te wymysły rozszerzając obowiązek zachowania szczególnej ostrożności także na pieszych. Kierowcy nadal mają obowiązek obserwowania tego co się dzieje w okolicy przejść, także na chodniku lub poboczu, ale nie ma to nic wspólnego z pierwszeństwem pieszego, a jedynie z ewentualną reakcją kierującego na budzące obawy jego zachowanie.
Pieszy ma obecnie obowiązek zachowania szczególnej ostrożności będąc także na przejściu, obserwowania ruchu na jezdni z oceną zagrożenia włącznie oraz nie wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd, co jest całkowicie zgodne z obowiązującymi Polskę międzynarodowymi umowami.
https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/morawiecki-w-expose-wprowadzimy-pierwszenstwo-pieszych-przed-przejsciem-63163.html
Usłużni władzy i nadgorliwi dziennikarze zaczęli po ekspose premiera wmawiać Polakom, bez jakiegokolwiek uprawnienia, że wchodzenie to proces zaczynający się na chodniku lub poboczu w bliżej nieokreślonej odległości od jezdni i przejścia. Niestety do dziennikarzy dołączyli szukający poklasku ze strony władzy prawnicy, w tym udzielający się w sieci karnista dr Mikołaj Małecki oraz uznawany za autorytet w zakresie zasad ruchu drogowego, skażony wzorowanym na radzieckim prawie PRL z 1983 roku, prokurator prof. Ryszard A. Stefański. Pierwszy uznał za słuszne stworzyć wymysł pasujący do zapowiedzi premiera, a drugi uczynił to samo twierdząc, że wchodzenie zaczyna się nie 5 metrów od przejścia, jak twierdzi pierwszy, lecz w odległości 1,5 metra, co w obu przypadkach jest jedynie nieuprawnionym wymysłem godnym usłużnych władzy ignorantów.
Od tej twórczości odciął się wprost resort infrastruktury potwierdzając, że wchodzenie w rozumieniu zasad ruchu to przekraczanie granicy jezdni i chodnika lub pobocza. Innymi słowy wchodzenie to częściowa obecność na jezdni lub przejściu. Tu warto przypomnieć, że wchodzącym jest też wjeżdżający na jezdnię pchający wózek oraz jadący na rowerze małolat. Będąc na chodniku nie jest się, nawet częściowo, na jezdni lub przejściu. Stojąc się nie idzie, a idąc po chodniku z niego się nie schodzi aż do momentu gdy chociażby częściowo znajdzie się poza nim noga lub inna część ciała albo np. przednia część pchanego wózka lub przedniego koła roweru.
Policjanci lekceważąc wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa infrastruktury zaczęli wmawiać kierującym, że nawet stojący na chodniku pieszy, w dowolnej odległości od jezdni, jest wchodzącym na przejście i zaczęli wypisywać mandaty w wysokości kilku "500 plus" kierowcom którzy nie popełnili żadnego wykroczenia.
Trudno mieć pretensje do policjantów, bowiem funkcjonariusz Policji nie jest pracownikiem. Jego nieszczęściem jest to, że służy, a sługa ma ograniczone prawo do samodzielnego myślenia na rzecz posłuszeństwa wobec tego komu służy. Przełożony policjanta jest też sługą ale bywa, że dla poprawy samooceny prezentuje się podwładnemu jako ten któremu ma on bezwzględnie i bezwarunkowo służyć. Nieszczęściem dla policjanta i dla nas kierujących jest gdy jego przełożony okaże się posłusznym władzy bezkarnym ignorantem lub nadgorliwym karierowiczem.
Niestety brak w Biurze Ruchu Drogowego KG dobrze wykształconych w zakresie prawa o ruchu drogowym funkcjonariuszy, którzy mieliby odwagę wprowadzić we wszystkich podległych im jednostkach te same i zgodne z prawem zasady postępowania. Obecnie co komenda to, tak jak w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego, inne prawo o ruchu drogowym.
Co gorsza dotyczy to także sędziów którzy immunitet i niezależność utożsamili z samowolą i bezkarnością w związku z czym nie odczuwają potrzeby zdobywania wiedzy specjalistycznej w zakresie zasad ruchu i orzekają na poziomie wspomnianych na początku ogłupiających Polaków artykułów. Ignorują to, że nowe przepisy de facto dodatkowo dyscyplinują pieszych nie łagodząc dotychczasowych przepisów dotyczących kierujących pojazdami.
Niestety głośny wyrok w sprawie nieustąpienia pierwszeństwa stojącej na chodniku pieszej spowodował utrwalenie błędnego przekonania o bezwzględnym pierwszeństwie pieszego już w momencie powzięcia przez niego decyzji dotyczącej zamiaru wejścia na jezdnię.
W ramach samodoskonalenia polecam, poza wcześniej polecanym (wpis 438) przystępnym wykładem mec. Tadeusza Wolfowicza, glosę krytyczną mec. Witolda Matejko do wyroku SR w Piotrkowie Trybunalskim, który skazał kierującą za nieustąpienie pierwszeństwa stojącej przed przejściem pieszej. Jeżeli komuś to zbyt mało, to polecam także opinię w tej sprawie biegłego sądowego dr inż. Piotra Krzemienia.
niedziela, 18 grudnia 2022
438. Pieszy wchodzący - wykład mec. T. Wolfowicza
niedziela, 5 grudnia 2021
390. Odcinek 870 "Jedź (NIE)bezpiecznie" TVP Kraków TRAMWAJE i PRZEJŚCIA
390. Odcinek 870 "Jedź (NIE)bezpiecznie" TVP Kraków
TRAMWAJE i PRZEJŚCIA
Wbrew przekazom medialnym nowe przepisy dyscyplinują jedynie pieszych, a nie kierowców, bowiem tych dyscyplinują od dawna. Co innego praktyka, ale nie o tym jest mowa w kolejnym odcinku ogłupiania kierowców przez Marka Dworaka.
Dotychczas wmawiano pieszym, że jako niechronieni uczestnicy ruchu drogowego nie muszą znać przepisów, nie muszą obserwować jezdni, nie muszą zwracać uwagi ani na szybkość ani na odległość pojazdu od przejścia, bowiem ustawodawca przerzucił te obowiązki na kierowców i motorniczych.
Przez lata zachęcano pieszych, by korzystali z przejść dla pieszych, wmawiając im, że to po prostu nic innego jak przedłużenie chodnika.
Władza traktując pieszych jako ułomną część społeczeństwa wymagającą szczególnej troski, pewna tego że sejmowa większość i tym razem bez problemu zaklepie to co się jej poleci, zaczęła wmawiać pieszym i kierowcom ustami i piórem bezkrytycznych ekspertów i pismaków, że przejście dla pieszych zaczyna się na chodniku. Były miasta, gdzie zaczęto nawet domalowywać na chodnikach pasy, by tam, w związku z rzekomym pierwszeństwem pieszego znajdującego się jeszcze na chodniku, było wchodzenie na przejście.
Okazało się, że tym razem Sejm nie dał się ogłupić i nie uczynił tak jak poprzednio, gdy głosował za tworzeniem korytarza ratunkowego, jak nigdzie na świecie, przez zjechanie do krawędzi PASA RUCHU. Ciekaw, że nikomu ta bzdura nie przeszkadza.
Tym razem Sejm zdyscyplinował pieszych nakładając na nich obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i obserwowania jezdni przed wejściem, podczas wchodzenia i przechodzenia przez jezdnię na przejściu.
Pierwszeństwo pieszego będącego na przejściu i wchodzącego na nie to nic nowego. Nowym jest brak pierwszeństwa wchodzącego pieszego na przejście przed pojazdem szynowym, w praktyce przed tramwajem.
Pieszy na chodniku, nawet wtedy gdy stoi bezpośrednio przed przejściem NIE MIAŁ i nadal NIE MA PIERWSZEŃSTWA przed nikim, natomiast wchodzący na przejście ma pierwszeństwo od "zawsze".
W § 47.4 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych wyraźnie jest od lat zapisane, że kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6 "przejście dla pieszych" jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych znajdujących się na przejściu lub na nie wchodzących.
Po prostu ten przepis znalazł się teraz w ustawie, bowiem tam jest jego miejsce, i nic więcej.
Wbrew wymysłom i domysłom, od zawsze wchodzącym na przejście był i nadal jest ten, kto przekracza granicę jezdni i chodnika lub jezdni i pobocza, bowiem tylko to miejsce można jednoznacznie określić jako przekraczalną granicę.
Teraz pieszy, tak samo jak kierujący pojazdem musi zachować szczególną ostrożność, obserwować jezdnię, ocenić szybkość i odległość pojazdu od przejścia tak, by wchodząc na przejście nie czynił tego nagle i niespodziewanie (wtargnięcie bezpośrednio przed pojazd) i nie zmusił kierującego do nagłego awaryjnego hamowania. Bzdurą są opowieści Marka Dworaka, że "bezpośrednio przed" można pokazać palcami jednej ręki.
Zgodnie z art. 2.23 ustawy Prawo o ruchu drogowym ustąpienie pierwszeństwa, to powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku.
Zgodnie z nowym prawem motorniczy nie ma obowiązku ustąpienia pierwszeństwa pieszemu podczas wchodzenia pieszego na przejście, natomiast nadal ma ten obowiązek wobec pieszego, który znajduje się na przejściu. Oznacza to, że pojazd szynowy ma pierwszeństwo przed wchodzącym na przejście pieszym, nawet wtedy, gdy ten to czyni zachowując szczególną ostrożność.
*********************
Na przejściu nie ma pieszych i piesi na nie nie wchodzą, zatem jadące pojazdy nie mają prawa i powodu do zmniejszania prędkości lub zatrzymania się przed przejściem, zmuszając się wzajemnie do wyprzedzania lub omijania przed lub na przejściu.
Pieszy zbliżając się do przejścia lub przed nim stojąc, nie ma przed nikim pierwszeństwa.
Niestety kierujący VW zamiast kontynuować jazdę zatrzymuje pojazd bezpośrednio przed pustym przejściem i to w momencie gdy nikt na nie nie wchodzi, czym łamie prawo i prowokuje pieszego do wejścia przed jadący z tyłu obok tramwaj. Zmusza tym samym zaskoczonego motorniczego do hamowania i podczas tego, do "wyprzedzania" jadących obok samochodów .
I tu nasuwa mi się pewna wątpliwość. Czy zmniejszenie prędkości bez uzasadnienia, lub niespodziewanie i nieuprawnione zatrzymanie pojazdu przed pustym przejściem dla pieszych na które nikt nie wchodzi, przez jeden z pojazdów, ma prawo być uznawane za wyprzedzanie przez drugi, w oparciu o jego definicję służącą jedynie do odróżnienia wyprzedzania od omijania i wymijania? Czy za wyprzedzanie przed lub na przejściu nie powinno być uznawane jedynie świadome poruszanie się z przyspieszaniem lub stałą różnicą prędkości, a nie spowodowane nieuprawnionym i niespodziewanym zachowaniem jadącego obok pojazdu?
Kadr z filmu 1:10
Piesza zachęcona do wejścia wchodzi na przejście, ale widząc z prawej strony nadjeżdżający tramwaj powstrzymuje się od ruchu i ustępuje mu pierwszeństwa.
W takiej sytuacji piesi wchodząc na przejście przenoszą, niestety zbyt wcześnie, uwagę na prawą stronę jezdni i wchodzą pod omijające lub wyprzedzające zatrzymującego się niespodziewanie pojazdu.
Kadr z filmu 2:04
Tu nie może być mowy o pierwszeństwie tramwaju.
Uber stoi na przejeździe dla rowerzystów. Motorniczy ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i ustąpienia pierwszeństwa rowerzyście który opuszcza przejazd. Poganianie go dzwonkiem jest tu nieuprawnione.
Kadr z filmu 3:57
Piesi przechodzą przez przejście, nie mają zatem żadnego powodu do ustępowania pierwszeństwa tramwajowi i samochodom. Po przejściu pieszej jedynie Marek Dworak może kontynuować tu jazdę
Do drugiej części filmu odniosę się w kolejnym wpisie na blogu.
Recenzję opracował Ryszard R. Dobrowolski
wtorek, 16 listopada 2021
387. Potrącenie pieszego na przejściu?

wtorek, 15 czerwca 2021
373. Nowe przepisy. Pierwszeństwo pieszego i bezpieczna odległość na autostradzie.
373. Nowe przepisy.
Pierwszeństwo pieszego, czyli jak Marek Dworak kolejny raz wymyśla przepisy których nie ma
Kiedy powstawał ten wpis upływały dwa tygodnie od wejścia w życie noweli ustawy Prawo o ruchu drogowym, a teraz minął kolejny tydzień i wymyślania bzdur nie ma końca. Kolejny raz do grona ogłupiaczy dołączył Marek Dworak w odcinku 846 "Jedź bezpiecznie". Zatem jaka jest prawda dotycząca wchodzących na przejście dla pieszych?
https://autokult.pl/40599,zmiany-od-1-czerwca-w-kwestii-przechodzenia-przez-jezdnie-wyjasniamy-detale
Do napisania tego opracowania skłonił mnie cytat z artykułu "Autokult" autorstwa red. M. Łobodzińskiego, a dokładnie wypowiedź prof. dr hab. Marcina Matczaka, wykładowcy na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz m.in. specjalistę interpretacji prawniczej i sądowego stosowania prawa.
Pan profesor trafnie określił znaczenie wchodzącego na przejście, bowiem to dawno załatwiona sprawa z czasów wprowadzenia pierwszeństwa wchodzącego na przejście do rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych.
Zbulwersowało mnie jednak coś innego. Profesor stwierdził, że Dla bezpieczeństwa fizycznego przechodnia i dla swojego bezpieczeństwa prawnego lepiej założyć, że "wchodzenie" zaczyna się w momencie zbliżenia się pieszego do granicy przejścia, nawet jeśli jeszcze jej nie przekracza. Gdyby — nie daj Boże — doszło do kolizji, zasady odpowiedzialności kierowcy powodują jednak, że sądy będą najprawdopodobniej przyjmować ścisłe rozumienie "wchodzenia", a więc przekraczania granicy między chodnikiem a przejściem .
Jest to nieuprawnione nadużycie i sugerowanie, sprzeczne z obowiązującym prawem, że pieszy będąc na chodniku ma pierwszeństwo przed pojazdem. Biegły sądowy i były policjant drogówki myli prawo do pierwszeństwa ze szczególną ostrożnością.
Pieszy go nie ma nawet wtedy gdy wchodzi na przejście, jeżeli nie zachowa szczególnej ostrożności i wejdzie bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd, ignorując przy tym jego prędkość i odległość.
Nie jest prawdą, że ma pierwszeństwo, tylko z tego powodu, że wchodzi na przejście, a tym bardziej gdy się do niego dopiero zbliża. Takie wymysły, bez zmian legislacyjnych, są szczególnie niebezpieczne dla pieszych. Pobożne życzenia ministerialnych urzędników, którzy nie potrafili przekonać posłów do tego, by ustanowili prawo zgodne z ich oczekiwaniami, nie są obowiązującym prawem.
Ostatnio do grona ogłupiaczy dołączył także Marek Dworak, który publicznie stwierdził, że zbliżając się do przejście dla pieszych, na którym nie ma pieszych i żaden pieszy na nie wchodzi, kierowca ma obwiązek zwolnić.
Nie ma takiego przepisu i nigdy takiego przepisu nie było!!!
Czymś innym jest łagodne zmniejszenie prędkości przed przejściem dla pieszych w celu ułatwienia wejścia na jezdnię pieszym oraz umożliwienie właściwego zachowania jadącym obok i za zwalniającym, a czymś innym prawny obowiązek wynikający, wbrew wymysłom uznawanym za ekspertów ignorantów, z zapisów prawa o ruchu drogowym. Nawet uzasadnione oczekiwania, NIE SĄ OBIWIĄZUJĄCYM prawem.
Sejm RP, wbrew intencjom Ministerstwa Infrastruktury i złożonego projektu noweli przepisu o pierwszeństwie pieszych, poza przeniesieniem zapisu o pierwszeństwie wchodzących na przejście dla pieszych z rozporządzenia do ustawy, naprawiając błąd legislacyjny, niczego więcej, niż to co było, nie zrobił.
1. Pierwszeństwo pieszych.
Dawniej wmawiano pieszym, by zachęcić ich do korzystania z przejść dla pieszych, że przejście to dla nich bezpieczny azyl, że to przedłużenie chodnika. Teraz wmawia się, że maja pierwszeństwo zbliżając się do przejścia. Oby i tym razem nie uwierzyli na słowo ekspertom, tak samo bezkrytycznie jak kierowcy i egzaminatorzy WORD uwierzyli ekspertom z czasów PRL w sprawie budowli typu rondo i znaczenia znaku C-12 "ruch okrężny".
Wiara w to, że przejście to chodnik doprowadziło to do tego, że koniecznym było wprowadzenie nowych przepisów dyscyplinujących pieszych, bowiem kierowcy od dawna są dyscyplinowani obowiązującym prawem. Niestety wciąż mają problem z wyobraźnią oraz podporządkowaniem się jego wymaganiom.
Nie jest prawdą, że teraz pieszy, który stoi przed przejściem dla pieszych lub się do niego zbliża, ma pierwszeństwo przed pojazdami.
Nigdy pieszy nie miał i, wbrew medialnym przekazom, nadal nie ma pierwszeństwa będąc na chodniku, drodze dla pieszych lub na poboczu przed przejściem, zatem ani gdy się do niego zbliża, ani gdy przed nim stoi.
Nie jest też prawdą, że teraz kierujący ma obowiązek zwolnić lub zatrzymać się przed przejściem dla pieszych, jeżeli zbliża się do niego, lub stoi przed nim, pieszy, by ustąpić mu pierwszeństwa.
Kierujący nie miał i nadal nie ma obowiązku zmniejszenia prędkości oraz zatrzymania pojazdu przed przejściem dla pieszych na którym nie ma pieszych i na które piesi nie wchodzą. Takie zatrzymanie jest wręcz naruszeniem przepisów, bowiem nie wynika ani z przepisu, ani z warunków ruchu, a zaskakując innych kierujących, np. na wielorasowej jezdni, zmusza ich do wyprzedzania lub nagłego hamowania, czym stwarzają zagrożenie w ruchu drogowym. Dlatego w wielu WORD takie zachowanie zdającego jest słusznie traktowane jako błąd. Co innego, gdy łagodnie zwolni i wtedy pieszy wejdzie bezpiecznie na przejście, ale nie będzie to wynikiem spełnienia wymagań nowego przepisu.
jeszcze raz przypomnę, że kulturalny kierowca może, co nie oznacza, że musi, zwolnić przed przejściem tak, by umożliwić pieszemu bezpieczne wejście na jezdnię i bezpieczne jego pokonanie.
Dla wielu problemem jest określenie kim wg obowiązującego, od 1 czerwca 2021 roku, prawa jest "wchodzący" na przejście.
Wbrew nieuprawnionym wymysłom, wchodzącym na przejście dla pieszych nie jest osoba, która zbliża się do niego, nawet z prawdopodobnym zamiarem wejście na nie, lecz ten, który przekracza granicę między chodnikiem, drogą dla pieszych lub poboczem, a jezdnią z oznaczonym na niej znakami przejściem dla pieszych, z zachowaniem szczególnej ostrożności i świadomością tego, że jadący z dozwoloną prędkością pojazd nie zatrzyma się w miejscu.
Pierwszeństwo pieszego wchodzącego na przejście, tak jak wjeżdżającego rowerzysty na przejazd dla rowerzystów, nie jest niczym nowym. Było ono gwarantowane pieszemu (rowerzyście) w §47.4 rozporządzenia 170/2002 w sprawie znaków i sygnałów drogowych: Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6 "przejście dla pieszych", D-6a "przejazd dla rowerzystów" albo D-6b "przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów" jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.
Obecnie ten przepis znajduje się w ustawie, spełniając wymagania legislacyjne. Jest wzmocniony nie tylko zakazem wejścia na przejście, ale także będącemu już na przejściu, bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd oraz zachowaniem szczególnej ostrożności, do zaniechania wejścia lub przejścia włącznie.
Jeżeli chodzi o kierujących, to nowela złagodziła przepis w stosunku do motorniczych tramwajów. Wchodzący na przejście pieszy nie ma pierwszeństwa przed zbliżającym się do przejścia tramwajem. Innymi słowy, jeżeli pieszy zauważy zbliżający się do przejścia tramwaj, nie ma prawa wejścia na przejście, nawet wtedy gdy tramwaj jest wg niego w bezpiecznej od niego odległości.
Nie zdejmując z pieszego zakazu wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd, nakazano pieszemu także koncentrowanie się na ruchu, a nie na ekranie smartfonu.
Pieszy musi uświadomić sobie, że wchodząc na przejście wchodzi na jezdnię przeznaczoną przede wszystkim dla ruchu pojazdów, tyle tylko, że w oznaczonym miejscu, dzięki czemu powinien być lepiej widoczny dla kierującego pojazdem, powiadomionym o takim miejscu znakami drogowymi. Oczywiście nie zwalnia to kierującego pojazdem z nałożonych na niego obowiązków.
Wmawianie pieszym i kierującym m.in. przez Marak Dworaka, że przepis dotyczący ustąpienia pierwszeństwa pieszym znajdującym się na przejściu lub na nie wchodzącym, czyli nie zmuszenia ich do zatrzymania, spowolnienia lub przyspieszenia kroku, dotyczy także tych pieszych którzy znajdują się na chodniku lub poboczu i dopiero się do niego zbliżają, jest karygodnym nadużyciem, bowiem żaden przepis, wbrew intencjom ministerialnych urzędników, tak nie stanowi.
Czymś innym jest nawoływanie do bezpiecznego zachowania, a czymś innym wymyślanie nieistniejących przepisów, nawet wtedy gdy wynika to z troski o bezpieczeństwo uczestników ruchu. Takie zachowanie jest karygodnym naruszeniem prawa.
Z drugiej strony jak to możliwe, by Ministerstwo Infrastruktury nie potrafiło przekonać posłów, także tych z Komisji, że nasze prawo ma być w tej materii zgodne z umowami międzynarodowymi. Zapewne nie podnoszono tej kwestii z tego prostego powodu, że wbrew zapewnieniom i kłamliwym odpowiedziom na zapytania poselskie, do dziś dnia nie ogłoszono obowiązującej od 2006 roku jej sygnatariuszy, w tym Polski, noweli Konwencji wiedeńskiej o ruchu oraz o znakach i sygnałach drogowych i nie ogłoszono jej w Dzienniku Ustaw, co sprawia, że łamiąc międzynarodowe uzgodnienia, nowela Konwencji nie jest obowiązującym aktem prawnym w Polsce. Tyle o pobożnych życzeniach wpływowych "ekspertów" wymyślających swoje prawo o ruchu drogowym.
Inna sprawa to zarządzający ruchem drogowym, a bezpieczeństwo pieszych. Ich troska powinna polegać nie tylko na uświadomieniu pieszemu, że nie jest on chronionym uczestnikiem ruchu drogowego, ale przede wszystkim na tym, by tam gdzie jest wzmożony ruch pieszych wprowadzać strefy ograniczonej prędkości do 20-30 km/h (znak B-43) i tam przejścia typu zebra. Natomiast poza tymi strefami powinny być budowane przejścia podziemne lub kładki, a gdy jest to niemożliwe, także ze względów finansowych, przejścia kierowane sygnalizacją świetlną oznaczone jedynie liniami krawędziowymi.
Przy wyłączonej sygnalizacji, tak jak poza przejściami, pieszy musi być świadomy tego, że wtedy przechodząc przez jezdnię nie ma przed nikim pierwszeństwa, zatem ponosi pełną odpowiedzialność, za swoje bezpieczeństwo.
Liczenie wyłącznie na szczęście, opiekę aniołów, empatię i kulturę osobistą uczestników ruchu, pociąga za sobą zbyt wiele ofiar, by na tym poprzestać.
Opracował Ryszard R. Dobrowolski














