piątek, 14 grudnia 2018

147.Dyrektor MORD Kraków namawia do łamania prawa. Jedź bezpiecznie - odc. 725.

Oto jak dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, o jakże wymownej nazwie MORD, osoba odpowiedzialna w Małopolsce za edukację komunikacyjną oraz bezpieczeństwo na małopolskich drogach, kolejny raz, tym razem w drugiej części filmu, publicznie się ośmiesza udowadniając, że nie rozumie obowiązującego w Polsce i Polskę prawa.  Posługuje się jedynie mordowskim prawem zwyczajowym, które akurat w tej sprawie nie ma nic wspólnego z tym obowiązującym.

Trudno zrozumieć  ekspertom WORD, MORD i PORD oraz bezkrytycznym wyznawcom ich pozaustawowych teorii, że w art. 25 ustawy Prawo o ruchu drogowym "nadjeżdżający z prawej strony" znaczy z prawej strony drogi po której porusza się kierujący, a "jadący z kierunku przeciwnego" oznacza z przeciwnego kierunku tej samej dwukierunkowej drogi. Żaden przepis nie uzależnia tej zasady od stopnia załamania drogi lub promienia jej krzywizny. 

Pan Marek Dworak wciąż tkwi w Kodeksie drogowym z 1983 roku, w pełnym sprzeczności z prawem europejskim bublu prawnym, oraz wymysłach interpretacyjnych (bez jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia) Zbigniewa Drexlera. 
https://youtu.be/63A-Y5cgxqk

5:20. Co to za teoria, wg której prawidłowe używanie kierunkowskazów przed skrzyżowaniami nie ma w omawianym przypadku większego znaczenia? Używanie kierunkowskazów ma zawsze ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym.


5:29. Wbrew twierdzeniom Pana Marka, to prawie wszyscy jadą zgodnie z obowiązującym prawem, czyli tak jak powinno być.

5:34. Wielka szkoda, że dyrektor MORD nie odróżnia kierunku ruchu (art. 25 ustawy prd) od kierunku jazdy (art. 22 tej ustawy). Wielka szkoda, że nie wie iż w tej samej ustawie to samo określenie nie może mieć różnych znaczeń, tak samo jak nie mogą mieć tej samej nawy różne czynności. Jadący po luku drogi zmienia permanentnie kierunek RUCHU, ale nie zmienia kierunku jazdy. To tak samo jak z jazdą po okrężnie biegnącej jezdni. Zjazd z jezdni po stycznej, to zmiana kierunku jazdy bez zmiany kierunku ruchu.  Sygnalizuje się zamiar zmiany kierunku jazdy, nie ruchu. Kierunek ruchu ma odniesienie do stałych punktów topograficznych lub np. stron świata. To skręcanie z linii prostej. Kierunek jazdy odnosi się do przebiegu jezdni drogi. Nie zmienia kierunku jazdy ten, kto porusza się zgodnie z przebiegiem jezdni drogi po której się porusza. Opuszczenie jezdni jest zmianą kierunku jazdy, co należy zawczasu i wyraźnie sygnalizować, bez związku z kręceniem kierownica, czyli zmiana kierunku ruchu.


Zmiana pasa ruchu (po lewej) i kierunku jazdy (po prawej), co wymaga sygnalizowania (art. 22 ustawy prd)  bez zmiany kierunku ruchu

5:38. Jedziemy w prawo biegnącą w prawo jezdnią, a zatem bez jej opuszczania. Zmieniamy kierunek ruchu w prawo bez zmiany kierunku jazdy. Wszyscy jadą tu POPRAWNIE  bez włączania kierunkowskazu, gdyż nie zmieniają  kierunku jazdy (nie opuszczają jezdni drogi). Okazuje się, że nie wszyscy kierujący dali się ogłupić ekspertom WORD.

5:46. SŁUSZNIE uważają, że nie zmieniając kierunku jazdy nie mają obowiązku włączania kierunkowskazu.

5:50. W wyniku kręcenia kierownicą kierujący zmienia kierunek ruchu, a tego się nie sygnalizuje.

5:53. Srebrny samochód zmienia kierunek jazdy w lewo (skręca Z JEZDNI z jej lewej strony), ma zatem zbliżyć się do osi jezdni , włączyć lewy kierunkowskaz, i skręcić Z JEZDNI W LEWO.

6:03. Jedziemy na wprost skręcając z jezdni z jej lewej strony, czyli zmieniamy kierunek jazdy w lewo - włączamy lewy kierunkowskaz.

6:13, 6:21, 6:31 - Prawidłowe przejazdy.

6:31. W Marku Dworaku wciąż tkwi stary peerelowski Kodeks drogowy z 1983 r, zmieniony BEZPOWROTNIE w roku 1997. Niestety nie w praktyce WORD.

7:33. Ktoś mądry napisał to pismo Panie Marku, ale nawet to nie jest w stanie zmusić Pana do myślenia, bo Pan wie najlepiej, tylko dlatego, że uwierzył Pan kiedyś w bzdury wymyślone przez  Zbigniewa Drexlera.

SKORO głośno Pan głosi, że zgodnie z wyrokiem II SA/GL 888/16, JAZDA PO ŁUKU OKRĘŻNIE BIEGNĄCEJ JEZDNI RONDA nie jest zmianą kierunku jazdy, to oczywistym powinno być dla Pana, że  jazda po łuku drogi z pierwszeństwem łamanym też nie jest zmianą kierunku jazdy.

7:59. Dla zasad ruchu to skrzyżowanie typu K, a Pan Marek w kółko klepie bzdury jak mały Kazio na placyku w przedszkolu, że skręca, bo kręci kierownicą. Jeszcze raz proszę spojrzeć na rysunek Panie Marku, to może Pan zrozumie, że zmiana kierunku jazdy, to skręcanie z jezdni, a nie z linii prostej.

8:08. Dojedzie do wypadku, gdy ktoś uwierzy zarozumiały dyrektorom WORD, MORD i PORD.

8:18. Kierujący SYGNALIZUJE ZAMIAR OPUSZCZENIA JEZDNI DROGI Z JEJ PRAWEJ STRONY, tak jak na skrzyżowaniu typu K i nic więcej.

9:04. Marek Dworak robi z siebie pośmiewisko wydzierając się na drodze i zwracając bezpodstawnie  uwagę prawidłowo wykonującemu manewr zmiany kierunku jazdy w lewo. Szeryf i burak w jednej osobie. On nie jedzie prosto z lewym kierunkowskazem, lecz sygnalizuje zamiar opuszczenia jezdni czyli zmiany kierunku jazdy w lewo  (skrętu z niej z jej lewej strony).

9:12. Musimy wszyscy w Polsce ukrócić samowolę dyrektorów WORD. Dosyć robienia z nas analfabetów drogowych. WŁĄCZAMY KIERUNKOWSKAZ, tylko wtedy gdy zamierzamy zmienić pas ruchu lub KIERUNEK JAZDY, a nie kierunek ruchu. Nie sygnalizujemy kręcenia kierownicą na placyku przed przedszkolem mały Mareczku.

9:34. Gdyby ta droga pozbawiona pierwszeństwa miała tak jak tu wyznaczone pasy ruchu, to jazda nią TEŻ NIE WYMAGAŁABY włączania kierunkowskazów, gdyż jadący nią by jej nie opuszczał.

9:55. Kierowca nie włączając kierunkowskazów przed skrzyżowaniem powiadamia wszystkich uczestników ruchu drogowego, że nie ma zamiaru zmienić pasa ruchu, zawrócić lub skręcić z jezdni by ja opuścić.

Na litość boską, niech Pan przestanie ogłupiać polskich kierujących, gdyż uświadomienie komuś, że jest ogłupiony jest dużo trudniejsze od samego ogłupiania i to pod płaszczykiem troski o poprawę BRD.

Art. 22 mówi o skręcaniu na jezdni w celu zawrócenia na niej lub zmiany pasa ruchu oraz o skręcaniu z jezdni w celu jej opuszczenia z jej lewej lub prawej strony i nie ma znaczenia czy to nastąpi na zjeździe czy na skrzyżowaniu oraz od tego jak kręta jest droga. Opuszczający jezdnię drogi po której się porusza zmienia kierunek jazdy w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym.

Kierunkowskazem sygnalizuje się zamiar zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy, bez związku z chwilowym kierunkiem ruchu, gdyż kierunek jazdy jest zgodny z przebiegiem jezdni, a prościej pokrywa się z jej podłużną osią. 

Na skrzyżowaniu typu K też nie wskazuje się kierunkowskazem w które prawo zamierza pojechać kierujący, a jedynie to, że zamierza on opuścić jezdnię drogi po której się porusza z jej prawej strony.

Przy dwóch pasach ruchu biegnących łukiem w lewo nikt rozsądny, poza uczniami diabła, nie pojedzie "prosto" z lewego pasa ruchu, by wjechać na jezdnię leżącej po prawej stronie drogi wylotowej. Przecież wg MORD prosto można jechać każdym pasem ruchu!!! To jest Panie Dworak skręt  z jezdni, a zatem to zmiana kierunku jazdy bez zmiany kierunku ruchu. Wymysłem jest, że na skrzyżowaniu w rozumieniu zasad ruchu jedzie się inaczej niż na zjeździe, który skrzyżowaniem nie jest.


Zasady zmiany kierunku jazdy (skręt z jezdni, tu w prawo bez zmiany kierunku ruchu) są takie same na skrzyżowaniu i poza skrzyżowaniem. Jadący drogą bez zamiaru jej opuszczania nie zmienia kierunku jazdy. Na jej łukach zmienia tylko kierunek ruchu, czego się nie sygnalizuje  

Kierujący nie zmienia kierunku jazdy, lecz zmienia kierunek ruchu, który się nieoczekiwanie, zaskakująco dla kierującego zmienia. Skoro nie opuszcza on  jezdni drogi po której się porusza i jedzie cały czas swoim pasem ruchu, to nie zmienia ani pasa ruchu, ani kierunku jazdy w rozumieniu art. 22.2 ustawy, a skoro tak, to  nie włącza kierunkowskazów. 

Nieoczekiwana zmiana kierunku RUCHU

Od kilku lat staram się uświadomić polskim kierującym, że na polskich drogach, po zdaniu egzaminu i uzyskaniu uprawnień, przestaje obowiązywać prawo korporacyjne  WORD, MORD i PORD, gdyż od 20 lat obowiązuje na nich Kodeks drogowy, zmieniony dwie dekady temu na zgodny, co do podstawowych zasad ruchu,  z prawem europejskim.  Niestety pełne frazesów i haseł wpływowe i dobrze ustosunkowane gęby, zapewniające o swej trosce o poprawę BRD, za milczącym przyzwoleniem ministerialnych urzędników,  polityków oraz odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa służb, od dwóch dekad nas bezkarnie ogłupiają!

I na koniec przykład podany przez joannę p. pięciowlotowego skrzyżowania dróg publicznych "z pierwszeństwem łamanym" w Rumi.

Wystarczy 5 wlotów, by nauki Marka Dworaka wzięły w łeb.

Zgodnie z obowiązującym prawem włączonym lewym kierunkowskazem sygnalizuje się tu skręt w lewo, czyli skręt z jezdni i wjazd na ulicę Młyńską, Jadący drogą z pierwszeństwem (ul. Kamienna) nie włącza kierunkowskazów. Prawy kierunkowskaz włącza skręcający z jezdni drogi z pierwszeństwem w prawo w jedną z ulic podporządkowanych (Młyńska, Batorego). Z Batorego ma wolną drogę, a ten na Młyńskiej musi obserwować, czy skręcający pojedzie w Młyńską, czy w Batorego.Wszyscy na drogach podporządkowanych mają obowiązek ustąpienia pierwszeństwa.

Jadący zmieniająca swój kierunek drogą z pierwszeństwem nie zmienia KIERUNKU JAZDY  w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, a jedynie kierunek ruchu w lewo, ale tego się nie sygnalizuje.

Rumia
Skrzyżowanie ul. Sabata, Młyńskiej i Batorego, na którym droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek (foto Google)


Tu wg PRAWA KORPORACYJNEGO WORD, MORD i PORD, opartego na starym Kodeksie drogowym i wymysłach współautora tego PRL-owskiego bubla prawnego, pisanego w stanie wojennym przez miernych ale wiernych, w tym Zbigniewa Drexlera, jadący drogą z pierwszeństwem  ma obowiązek włączyć lewy kierunkowskaz, bo kręci kierownicą w lewo i tym samym zmienia kierunek jazdy.

Nie jest to prawdą, lecz naruszeniem obowiązującego prawa, gdyż kierujący zmienia tu  jedynie kierunek ruchu bez zmiany kierunku jazdy, a tego się nie sygnalizuje. Ani jeden myślący kierowca nie włączy tu kierunkowskazu, gdyż zdaje sobie sprawę z tego, że nie opuszcza jezdni drogi po której się porusza i nie skręca z niej na jezdnię drogi podporządkowanej. 

Było pięć wlotów i już okazało się, że kierunkowskazem nie da się wskazać w które prawo zamierza się udać uczony przez dyrektora Dworaka kierujący. Nie da się, bo kierunkowskazy do tego nie służą. One mają jedynie sygnalizować zamiar opuszczenia jezdni z jej lewej lub prawej strony. Jadąc drogą z pierwszeństwem niczego nie sygnalizuje, poza zmianą pasa ruchu lub zawracania, niezależnie od jej przebiegu i miejsca.

Nowa Ruda i jednokierunkowa ulica Wojska Polskiego. Na skrzyżowaniu 6 wlotów i  sprzeczne, nie tylko z prawem, oznakowanie. Ciekawe, że nikomu na tym osiedlu to nie przeszkadza. Teraz wg znaków mamy dwie drogi z pierwszeństwem, które na dodatek się przecinają. 

  
Wlot podporządkowany, a wg oznakowania wlotu po lewej i  środkowego po prawej,to droga z pierwszeństwem

Wlot od ul. Kłodzkiej. Poniżej przeciwległy wlot z osiedla. 




Istniejące oznakowanie 
Wg tego oznakowania dwie przecinające się drogi są drogami z pierwszeństwem. 

Trzeba się więc zdecydować, która droga ma być tą z pierwszeństwem. Poniżej dwa rozwiązania.

Drogą z pierwszeństwem jest tu ul. Wojska Polskiego. Nie zmienia ona kierunku.


Tu droga z pierwszeństwem biegnie od DW 381 (ul. Kłodzka). Na skrzyżowaniu zmienia swój kierunek.

Proszę zwrócić uwagę na znaki zakazu skrętu, które jednoznacznie potwierdzają, że jazda drogą z pierwszeństwem, która na skrzyżowaniu zmienia swój kierunek, nie jest zmianą kierunku jazdy w rozumieniu zasad ruchu.



piątek, 23 listopada 2018

146. Rondo Ziętka w Katowicach. Co policjant, inne prawo (oznakowanie już nieaktualne).

146. Rondo Ziętka w Katowicach. Co policjant, inne prawo
(propozycje zmiany oznakowania) 

Organizacja ruchu na rondzie Ziętka w Katowicach to bezprawne połączenie ze sobą dwóch wzajemnie wykluczających się organizacji ruchu na jednym obiekcie. "Ruchu okrężnego" z jedynie okrężnym przebiegiem dwupsowej  jezdni i wprost ogólnych zasad ruchu, czyli jezdni biegnących na wprost do wylotów.  Dodatkowym problemem jest tu występowanie wszystkich trzech typów skrzyżowań zwykłych, co nie ma znaczenia przy "ruchu okrężnym", ale jest istotne przy każdej innej organizacji ruchu.
Rys. 1
Fragment ronda im. gen. Ziętka w Katowicach (autor zdjęcia Łukasz MBR)

Rondo jest symetryczne, wiec przyjrzyjmy się jego połówce (rys. 1) z trzema skrzyżowaniami w rozumieniu zasad ruchu drogowego, czyli ustawy Prawo o ruchu drogowym. Po prawej mamy krzyżujące się ze sobą dwie drogi posiadające jezdnię, drogę wlotową i wylotową (skrzyżowanie typu X), a po lewej dwa osobne skrzyżowania typu Y będące połączeniem (skrzyżowanie wlotowe) dwóch dróg i rozwidleniem drogi (skrzyżowanie wylotowe), oraz między nimi odcinek przeplatania, na którym wolno wyprzedzać innych kierujących oraz, jeżeli pozwala na to oznakowanie, zmieniać pas ruchu.

Przy "ruchu okrężnym" wjazd odbywa się dwoma pasami ruchu, odpowiednio na lewy i prawy pas ruchu okrężnie biegnącej jezdni, natomiast wyjazd to zawsze skręt w prawo z prawego pasa ruchu okrężnie biegnącej jezdni, na dowolny pas ruchu jezdni drogi wylotowej.

Inaczej jest gdy na rondzie obowiązują wprost ogólne zasady ruchu, czyli jest tu przynajmniej jedno skrzyżowanie wylotowe z jezdnią biegnącą na wprost do wylotu po odcinku przeplatania, na którym kierujący jadą równolegle względem siebie. Prawidłowe oznakowanie kierunkowe tego wylotu musi być jednoznaczne i bezkolizyjne. Teraz oznakowanie poziome jest bezprawnym połączeniem trzech różnych organizacji ruchu. Ponieważ oznakowano kierunkowo wloty, to znaczy, że znak C-12 potraktowano tu bezprawnie wg nieobowiązującego od 20 lat Kodeksu drogowego z 1983 roku jedynie jako odpowiednik znaku C-9 lub C-1. Zapominamy wiec o ruchu okrężnym i za obowiązujące przyjmujemy strzałki kierunkowe na jezdni wlotów i ronda.

Na skrzyżowaniu wylotowym po lewej spotykają się jadący na wprost do przeciwległych wylotów z dwóch wlotów (X i Y) oznaczonych strzałkami na wprost na obu pasach ruchu. Uznali oni za obowiązujące oznakowanie kierunkowe ignorując nakaz znaku C-12, traktując go jako nakaz kierunku jazdy, którym od dwudziestu lat nie jest.   Każdy z kierujących  jedzie zatem zgodnie z oznakowaniem kierunkowym na swoich wlotach, ale na wprost na jednym wlocie nie oznacza tego samego co na wprost na drugim.

Do identycznej sytuacji dojdzie gdy jadący prawym pasem ruchu, jadąc okrężnie od dowolnego wlotu uznałby, że obowiązuje tu nakaz znaku C-12, a zatem organizacja ruchu "ruch okrężny". Zignorowałby wówczas oznakowanie kierunkowe, które zaprzecza tej organizacji ruchu.

Rys. 2
Droga od wlotu X biegnie na wprost do wylotu

Rys. 3
Droga od wlotu Y biegnie na wprost do następnego wylotu. 
Tak też od wlotu, lecz bez końca, okrężnie,  dookoła ronda  biegnie droga przy organizacji ruchu wg nakazu znaku C-12  "ruch okrężny".

Rys. 4
Kolizyjna organizacja ruchu na skrzyżowaniu wylotowym typu Y

Dochodzi do kolizji lub poważnego wypadku. Ponieważ każdy z kierujących uważa, że jechał zgodnie z zastosowanym oznakowaniem, nie są w stanie dojść do porozumienia. Wezwana Policja ma określić który z kierujących jest winnym tego zdarzenia drogowego.

Powinniśmy założyć, że każdy polski policjant jest właściwie wyszkolony i rozumie prawo o ruchu drogowym zgodnie z obowiązującym od dwudziestu lat Kodeksem drogowym, a nie np. wg książek Zbigniewa Drexlera czy Henryka Próchniewicza powielanych bezkrytycznie od wielu lat przez Grupę IMAGE lub wg Kodeksu drogowego z 1983 roku i nieuprawnionych wymysłów prawa korporacyjnego WORD, czyli wg dwudziestoletniej samowoli dyrektorów tej WPŁYWOWEJ KOTERII, jak na ironię od dwóch dekad odpowiedzialnej za edukację komunikacyjną naszego społeczeństwa. Z doświadczenia wielu poszkodowanych wiemy niestety, że co policjant, to inne zdanie.

Zabawmy się więc w policjanta i rozstrzygnijmy, który z kierujących popełnił wykroczenie. 

1. Pierwszy policjant, to znajomy lub życzliwy dla jadącego prawym (zewnętrznym) pasem ruchu. Po zapoznaniu się z sytuacją,   zwracając się do jadącego lewym pasem ruchu stwierdza, że to on jest całkowicie winnym zaistniałego zdarzenia drogowego, gdyż

a)  przeciął pas ruchu pojazdu jadącego na wprost prawym pasem ruchu do następnego wylotu, nie ustępując mu pierwszeństwa, pomimo że nadjeżdżał on z jego prawej strony,
b) skręcił w prawo wprost z lewego pasa ruchu nie sygnalizując nawet swego sprzecznego z obowiązującym prawem manewru, czym nie dał  szansy poszkodowanemu nawet na wykonanie manewru obronnego,
c) zmieniał lewy pas ruchu na prawy, na co pozwala obowiązujące prawo, ale nie ustąpił  pierwszeństwa pojazdowi jadącemu pasem ruchu na który zamierzał wjechać, na dodatek nie sygnalizując swego zamiaru przez włączenie prawego  kierunkowskazu, albo
d) zmieniał pas ruchu na skrzyżowaniu, czego nie wolno mu było zrobić, na dodatek nie sygnalizując swego zamiaru przez włączenie prawego kierunkowskazu.

2. Drugi policjant, to życzliwy lub znajomy jadącego lewym (wewnętrznym) pasem ruchu. Po zapoznaniu się z sytuacją, zwracając się do jadącego prawym pasem ruchu stwierdza, że to on jest całkowicie winnym zaistniałego zdarzenia drogowego, gdyż:

a) kiedy jadący prawym pasem ruchu wjeżdżał na rondo, to jadąc lewym pasem ruchu był już na rondzie i zgodnie z nakazem znaku A-7 miał pierwszeństwo, więc jadąc na wprost do wylotu miał prawo jechać jako pierwszy,
b) nie miał prawa skręcać w lewo z prawego pasa ruchu który łukiem biegł równolegle do lewego pasa ruchu na wprost do wylotu,
c) skręcając w lewo z prawego pasa ruchu nie zasygnalizował nawet zamiaru wykonania tego niedopuszczalnego prawem manewru, co spowodowało, że jadący lewym pasem ruchu na wprost do wylotu nie mógł nawet wykonać manewru obronnego.


3. Trzeci policjant nie jest życzliwy żadnemu z kierujących, gdyż jest życzliwy np. zarządcy drogi, co na jedno wychodzi, gdyż sprawa i tak trafi do sądu. Skoro doszło do zdarzenia drogowego, to oczywistym jest, że ktoś winnym tego nieszczęścia być musi. Po zapoznaniu się z sytuacją, mając wiedzę opartą na prawie korporacyjnym koterii o nazwie WORD, która stosuje w swojej praktyce od dwudziestu lat powstały w czasie stanu wojennego stary Kodeks drogowy PRL z 1983 roku, lub na książkach Zbigniewa Drexlera i jego wiernego ucznia, który w 2005 roku zmienił zdanie ulegając presji wydawcy i stołecznego środowiska, nieżyjącego już Henryka Próchniewicza,  zwraca się do obu uczestników zdarzenia i stwierdza, że obaj są winnymi zaistniałego zdarzenia drogowego, gdyż rondo jest skrzyżowaniem, a zatem można na nim pojechać jedynie w lewo z lewego pasa ruchu, w prawo z prawego, a na wprost z każdego, czyli wykonać tylko jeden skręt w lewo lub w prawo, przy czym:

a) pierwszeństwo i kierunek ruchu na skrzyżowaniu ustala się przed wjazdem, a nie na nim, dlatego ten ma pierwszeństwo, kto pierwszy wjechał na skrzyżowanie, a był nim bez wątpienia jadący lewym pasem ruchu zgodnie ze strzałką na wlocie, czyli na wprost do wylotu,
b) znak A-7 "ustąp pierwszeństwa" dotyczy wszystkich pasów ruchu na drodze z pierwszeństwem,  a zatem pierwszeństwo na rondzie miał jadący już nim lewym pasem ruchu,
c) jadący lewym pasem ruchu do wylotu z ronda miał obowiązek ustąpić pierwszeństwa nadjeżdżającemu z jego prawej strony, nawet wtedy, gdy łamie on prawo, gdyż jadący lewym pasem ruchu nie zna oznakowania kierunkowego wlotu po prawej, a poza tym miał obowiązek sygnalizowania zawczasu i wyraźnie zamiaru opuszczenia RONDA przez włączenie prawego kierunkowskazu, czego nie uczynił,
d) obaj kierujący mieli obowiązek zachować szczególną ostrożność oraz pamiętać o ograniczonym zaufaniu, szczególnie że jadący lewym pasem ruchu skręcił w prawo z lewego pasa ruchu okrężnie biegnącej jezdni, a jadący prawym skręcił w lewo z prawego pasa ruchu jezdni biegnącej na wprost do wylotu, nie wskazując sobie wzajemnie zawczasu i wyraźnie kierunku w jakim zamierzają się udać.

We wszystkich trzech przypadkach będą obwinieni. Ci którzy nie przyjmą mandatów będą argumentować swoją decyzję tak, jak to odzwierciedlają bardziej lub mniej eleganckie i mądre komentarze skołowanych przez ekspertów kierowców, publikowane na forach internetowych.

Po braku zgody na ukaranie w postępowaniu mandatowym obwinieni najprawdopodobniej zostaną skutecznie zastraszeni brakiem właściwej wiedzy i zatrzymaniem uprawnień,  a jak to nie da oczekiwanego efektu, to też długotrwałym dochodzeniem do prawdy w postępowaniu procesowym oraz dotkliwszą grzywną.

Wyjątkowo uparci lub pewni swojej niewinności zostaną osądzeni przez sąd w postępowaniu nakazowym, czyli w oparciu jedynie o  uzasadnienie, zwykle ogólnikowe i lakoniczne, złożone wraz z wnioskiem o ukaranie przez oskarżyciela publicznego, czyli Policję. Skazanie jest zawsze zgodne z tym wnioskiem i jest, ku rozczarowaniu obwinionych, jedynie formalnością.  I tak trwa to bezprawie od lat, ku zadowoleniu tych, którzy czują się bezkarnymi bogami, a w rzeczywistości są uczniami diabła, który na polskiej ziemi obrał sobie za siedzibę Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego w całej Polsce.

Zdarza się, że jakaś pieniacz, uparciuch lub nie godząca się z bezprawiem odporna na stres jednostka, mając przekonanie o swojej niewinności,  wykorzysta prawo do apelacji i rozprawy w normalnym trybie. Wbrew powszechnej opinii nie jest prawdą, że i wtedy Policja musi mieć rację. 

Jest to istotne nie tylko wtedy gdy chodzi o kilkuset złotowy mandat, ale wtedy gdy od naszej wiedzy i zachowania na drodze zależy nie tylko nasze, ale także cudze życie i zdrowie, więc warto przestać się dawać ogłupiać i zacząć uczyć się obowiązującego prawa, od 20 lat zgodnego z prawem europejskim, a nie prawa korporacyjnego WORD opartego na nieuprawnionych wymysłach  ich dyrektorów oraz współtwórców i komentatorów Kodeksu drogowego z poprzedniej epoki. 

********************************
Od dwudziestu lat obowiązuje w Polsce całkowicie nowe prawo o ruchu drogowym, tym razem zgodne, co do  podstawowych zasad ruchu, z obowiązującym Polskę od 1988 roku prawem europejskim.  Najistotniejszymi zmianami w stosunku do poprzedniego Kodeksu drogowego z 1983 roku była zmiana definicji legalnej drogi, a zatem i skrzyżowania, a w konsekwencji wszystkich przepisów związanych z drogą i skrzyżowaniem, nawet wtedy, gdy nie zmieniły one swego zasadniczego brzmienia. Poza tym zmieniono m.in. znaczenie znaków nakazu, w tym znaku C-12 "ruch okrężny", czyniąc go ponownie (był nim w latach 1960-1983) wprost odpowiednikiem znaku D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wg Konwencji wiedeńskiej o znakach i sygnałach drogowych, już bez związku z budowlami drogowymi typu rondo, gdyż "ruch okrężny" to jedynie jeden z rodzajów organizacji ruchu, czyli sposobów oznakowania dowolnego co do kształtu i wielkości obiektu budownictwa drogowego z centralną, wyłączoną z ruchu, przeszkodą w formie placu lub wyspy.

RONDO nigdy nie było, pomimo wmawianiu w komentarzach do Kodeksu drogowego z 1983 roku, że jest, w całości jednym skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu, gdyż przez skanalizowanie ruchu centralną przeszkodą od zawsze jest zespołem zwykłych skrzyżowań dróg posiadających jezdnię (art. 2.10 ustawy Prawo o ruchu drogowym) które, w zależności od wielkości, łączą lub nie, odcinki przeplatania.

W świetle powyższego nasuwa się pytanie, czy zawsze winnym zaistniałego zdarzenia drogowego jest uczestnik ruchu drogowego? Pomijam tu wadliwe szkolenie czynione pod dyktando WORD, bo to w efekcie też wina kierujących, gdyż brak znajomości prawa nie zwalnia z odpowiedzialności.

Otóż w świetle obowiązującego prawa przestępstwem jest także wadliwe znakowanie drogi mogące prowadzić do zagrożenia życia lub zdrowia jej użytkowników, a w niektórych przypadkach nawet do katastrofy w ruchu drogowym.  Z taką właśnie sytuacją, wadliwego oznakowania, mamy do czynienia w przypadku stałej organizacji ruchu obowiązującej na rondzie im. Ziętka w Katowicach.

Mamy tam o czynienia z wieloma błędami, z czego do najważniejszych należą trzy patologie.

Pierwsza to narodzone w Krakowie w 2005 roku nieuprawnione dodawanie do znaku A-7 znaków C-12 na wlotach złożonych budowli drogowych zorganizowanych wprost wg ogólnych zasad ruchu, czyli takich na których jezdnie i ich podłużne pasy (ruchu) biegną na wprost do wylotów, a nie jedynie okrężnie, jak to jest przy organizacji ruchu "ruch okrężny". Dodawanie znak C-12 do znaków A-7 jest bezprawne, a wynika z wymysłu, że budowla typu rondo jest w całości, pod względem zasad ruchu, jednym skrzyżowaniem, które jako takie nie może mieć podporządkowanych wszystkich wlotów. Dodawany do znaków A-7 znak C-12 jest traktowany, wg Kodeksu drogowego z 1983 roku jedynie jako znak nakazu kierunku jazdy z prawo, w lewo lub na wprost z prawej strony wyspy ronda, czyli za wymyślony przez Zbigniewa Drexlera ("Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem", Grupa IMAGE W-wa 2016, teza 2 do § 36.1), wbrew prawu europejskiemu, odpowiednik znaku C-9 lub C-1, którym nigdy nie był, gdyż to od zawsze znak D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wg Konwencji wiedeńskiej o znakach i sygnałach drogowych.

Druga patologia, wynikająca z pierwszej, to przez wadliwe oznakowanie wprowadzenie na jednym obiekcie dwóch wzajemnie wykluczających się organizacji ruchu. Wg jednej jezdnie biegną odśrodkowo na wprost do wylotów, zgodnie ze wskazaniem strzałek na wprost malowanych na wlotach, i drugiej wg której jezdnia biegnie zgodnie ze wskazaniem strzałek na znaku C-12, czyli okrężnie dookoła wyspy lub placu przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.

Z tej drugiej patologii wynika trzecia, a mianowicie nieuprawnione znakowanie kierunkowe wlotów obiektów zorganizowanych zgodnie z nakazem znaku C-12, czyli wg zasad "ruchu okrężnego", co wynika z bezkrytycznej wiary w wymysł z czasów PRL, że znak C-12 to znak RONDO, na którym pasy ruchu biegną klasycznie od wlotu do wylotu, pomimo że są wyznaczone znakami okrężnie.

Przy nadmiarze linii wynikających z dwóch różnych organizacji ruchu, nawet wjazd może okazać się problemem.

Takich popisów bezmyślności i bezprawia jest w Polsce dużo więcej, wiec nic dziwnego, że od dwóch dekad tylko bezowocnie dyskutujemy o poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego, które z roku na rok się pogarsza, także z tego powodu, że na drogi wyjeżdża coraz więcej ogłupionych przez WORD kierowców, którzy nie wiedzą czym jest droga i skrzyżowanie, w tym "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", do czego służą kierunkowskazy, co jest zmianą kierunku jazdy, a co zmianą kierunku ruchu, a w związku z tym nie wiedzą jak należy zachować się na skrzyżowaniach na których droga zmienia swój kierunek. Bez jakiegokolwiek uprawnienia ze strony przepisów prawa, w ciągu 20 lat istnienia WORD powstało w jego środowisku kilka autorskich "szkół" rozumienia obowiązującego prawa, niestety opartych jedynie na nieuprawnionych wymysłach współtwórców i komentatorów starego Kodeksu drogowego oraz braku właściwej wiedzy dyrektorów WORD.

Rondo Ziętka, jest zespołem sześciu skrzyżowań zwykłych, z których każde, w rozumieniu zasad ruchu, spełnia wymagania definicji legalnej skrzyżowania zawartej w ustawie Prawo o ruchu drogowym. Jest wadliwie oznakowane co wymaga natychmiastowej zmiany istniejącej organizacji ruchu, tak by wszystkie wyloty z niego były bezkolizyjne.

Najprościej przywrócić na nim "ruch okrężny", mając jednak świadomość, że skręt w prawo na wszystkich skrzyżowaniach wylotowych z ronda będzie możliwy jedynie z prawego pasa ruchu. Skoro kierowcy nie wiedzą co znaczy "ruch okrężny", a w innych rozwiązaniach linia ciągła,  warto w obrębie skrzyżowań wylotowych wymusić na nich poszanowanie obowiązującego prawa, montując na liniach ciągłych elementy utrudniające wjazd na te linie,  np. separatory z tablicami lub same tablice kierujące (rys. 5).

Rys. 5
Wymuszenie przestrzegania zakazu skrętu w prawo wprost z lewego pasa ruchu
(art. 22.2.1 ustawy p.r.d.)

Chcąc zachować wyloty dwupasowe najpierw należy stwierdzić które kierunki są priorytetowe, np. ze względu na natężenie ruchu lub przebieg linii komunikacji miejskiej, i dopiero wtedy zdecydować jaki przebieg mają mieć drogi z pierwszeństwem na skrzyżowaniach wylotowych typu Y (rys. 6)?

Rys. 6
Dwa warianty bezkolizyjnego zjazdu na skrzyżowaniu wylotowym typu Y
(wariant po lewej także przy "ruchu okrężnym", ale strzałek kierunkowych)

Przy ogólnych zasadach ruchu na skrzyżowaniach wlotowych typu Y muszą być strzałki kierunkowe do skręcania w prawo na obu pasach ruchu, gdyż tu kierujący wjeżdża z jezdni drogi dolotowej na jezdnię drogi ronda. Przy "ruchu okrężnym" nie maluje się strzałek na wlocie, gdyż kierujący kontynuuje dotychczasową jazdę na wprost okrężnie biegnącą jezdnią, a zatem na wjeździe nie zmienia kierunku jazdy (nie opuszcza jezdni drogi po której się porusza) (rys. 7).

Rys. 7
Skrzyżowanie wlotowe typu Y - ogólne zasady ruchu
(przy "ruchu okrężnym" bez strzałek kierunkowych)

Skrzyżowania typu X przy organizacji ruchu "ruch okrężny", należy oznakować poziomo tak jak to pokazano na rysunku 8, a przy ogólnych zasadach ruchu, tak ja na rysunku 9.

Rys. 8
Skrzyżowanie wlotowe  typu X - "ruch okrężny"


Rys. 9
Wlot typu X - ogólne zasady ruchu

Dziś mamy tu nałożone na siebie obie, sprzeczne ze sobą, organizacje ruchu. Niestety z tym bezprawiem mamy do czynienia od lat w całej Polsce, za cichym przyzwoleniem niedouczonych miejskich urzędników i inżynierów ruchu, instruktorów szkół nauki jazdy oraz lokalnych komendantów Policji ogłupionych przez miejscowych dyrektorów WORD, często pełniących także funkcję sekretarza Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. I pomyśleć, że wszyscy oni zapewniają o swojej trosce i wytężonej pracy nad poprawą bezpieczeństwa na naszych drogach.

Opracował Ryszard Roman Dobrowolski

wtorek, 20 listopada 2018

145. STOP bezprawiu i samowoli WORD!


W nawiązaniu do poprzedniego wpisu dotyczącego bezprawnej praktyki dodawania do znaków A-7 "ustąp pierwszeństwa" znaków C-12 "ruch okrężny" na wlotach  budowli o podporządkowanych wszystkich wlotach, należy wyrazić także zdecydowany sprzeciw bezprawnym praktykom WORD, opartym od dwudziestu lat na nieuprawnionych wymysłach i starym Kodeksie drogowym z 1983 roku, które dotyczą także wielu innych zagadnień z dziedziny zasad ruchu drogowego.

Dyrektorzy Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego od dwudziestu lat ogłupiają polskich kierowców, państwowych egzaminatorów, dziennikarzy motoryzacyjnych, instruktorów Ośrodków Szkolenia Kierowców,  nauczycieli, naukowców i wykładowców akademickich, a także członków Komisji BRD w ITS czy np. PZM, którzy bezkrytycznie wierzą w ich mądrość, uczciwość i nieomylność, najwyraźniej nie mając świadomości, że od dwudziestu lat obowiązuje w Polsce CAŁKOWICIE NOWY, co do podstawowych zasad ruchu drogowego elementarny i niezmienny, zgodny z prawem europejskim,  Kodeks drogowy.

Niestety dyrektorów WORD wspomaga w tym procederze oficyna wydawnicza Grupa IMAGE bezkrytycznie powielająca książki Zbigniewa Drexlera i Henryka Próchniewicza, będące, jak to określił WSA w Gliwicach w uzasadnieniu do prawomocnego wyroku obnażającego niewiedzę i brak kompetencji państwowych egzaminatorów, sprzecznymi z obowiązującym prawem prywatnymi poglądami osób fizycznych.

Ile szkody dla BRD wyrządzili przez dwie dekady ci, którzy zgodnie z założeniami ustawy Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku, mieli uczciwie egzaminować w imieniu państwa kandydatów na kierowców i stać się podstawą systemu właściwej, zgodnej z nowym prawem drogowym szeroko rozumianej edukacji komunikacyjnej polskiego społeczeństwa, wiedzą ci wszyscy, którzy od lat nie rozumieją czym jest droga, skrzyżowanie, skrzyżowanie o ruchu okrężnym, "ruch okrężny", znak C-12, kierunek jazdy i kierunek ruchu, ich zmiana, znaki C-1 do C-4 i strzałki kierunkowe, do czego służą kierunkowskazy i jak ich właściwie używać, np. na skrzyżowaniach na których droga zmienia swój kierunek.

Nie wiedzą, bo nie uwierzyli na słowo uznawanym ekspertom, autorytetom li tylko z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji, a nie wiedzy czy stosownego wykształcenia, gdyż zgodnie  z podstawową zasadą współczesnej nauki, nie znaleźli potwierdzenia w faktach, czyli obowiązującym od dwudziestu lat prawie.

Dziś łatwo jest ogłupiać masy, które nie poświęcają czasu na szukanie prawdy,  nie mając na to czasu, chęci, wiedzy lub możliwości, ale szalenie trudno, chociażby z tego samego powodu i świadomości, że znów musieliby uwierzyć komuś na słowo, jest im uświadomić to, że są ogłupiani. Gorzej gdy ta niechęć szukania potwierdzenia w faktach dotyczy decydentów i naukowców i ludzi od których zależy bezpieczeństwo obywateli.

Burzliwe lata przemian ustrojowych i tworzenie się różnych wpływowych grup, fundacji i stowarzyszeń, nie sprzyjały temu, by sprawdzać skrupulatnie realizację ustawowych założeń. Należy mieć świadomość tego, że wszyscy wpływowi gracze byli wówczas "wychowani" na Kodeksie drogowym z 1983 roku i oficjalnych komentarzach tego prawa czynionych przez jego współtwórców, uznawanych wtedy przez aparat władzy PRL za niepodważalne autorytety.  Nikomu nie przyszło wtedy do głowy, że np. Głównym specjalistą do spraw prawnej regulacji ruchu drogowego w Polsce może być człowiek po szkole samochodowej, a dyrektorem  Wydziału komunikacji odpowiedzialnym za inżynierię ruchu, kontuzjowany pilot rajdowy bez właściwego wykształcenia, zdemobilizowany wojskowy lub znajomy kogoś "z góry". 

Inżynierowie ruchu w ubiegłym wieku byli traktowani po macoszemu, a poza tym zdobywali wiedzę z powielonej na Politechnice Warszawskiej, przywiezionej z USA jednej książki. Fascynacja amerykańską inżynieria ruchu, oderwana była  niestety od właściwego zrozumienia specyfiki federalnego prawa drogowego. Jeszcze gorzej było z wzorcami czerpanymi wprost z prawa krajowego Wielkiej Brytanii, odmiennego od prawa europejskiego, o całkowicie odmiennej konstrukcji i pisanego trudnym, bo niejednoznacznym, fachowym językiem.

W 1983 roku powstało polskie prawo drogowe. Z powodu braku wiedzy PRL-owskich, miernych ale wiernych, ekspertów,  oderwane od prawa europejskiego opartego na  Porozumieniach europejskich.  W 1988 roku ogłoszono w Dzienniku Ustaw tekst tych porozumień oraz Konwencji o ruchu drogowym, której te porozumienia dotyczyły. Od tej chwili powyższe umowy stały się częścią polskiego prawa, a na Polskę spadł obowiązek, jako ich sygnatariusz, ich stosowania i przestrzegania. Uznawany za eksperta ministerialny urzędnik uznał, że Kodeks z 1983 roku jest z nimi zgodny, i na tym poprzestano.

Dopiero w wyniku zmian ustrojowych, po usunięciu z ministerialnych stanowisk ignorantów, Polska zgłosiła szereg propozycji zmian w Porozumieniach europejskich, które przyjęto i ogłoszono jako obowiązujące w całej Europie. Po dwóch latach powstała w 1997 roku całkiem nowa ustawa Prawo o ruchu drogowym, a w 1999 roku całkiem nowe rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych, nareszcie zgodne z obowiązującymi w Europie porozumieniami.

Niestety nadal wpływowi byli eksperci PRL, skupieni w WORD oraz licznych fundacjach, koteriach i stowarzyszeniach, dbając o zagrożoną reputację i wpływy, albo udawali że nie rozumieją, albo rzeczywiście nie potrafili zrozumieć tego nowego prawa, co dziwne, bo co do zasad ruchu tym razem prostego i elementarnego, uznając za właściwe jedynie to poprzednie. Przy ścisłej współpracy z powstałą na początku transformacji Grupą IMAGE, która zatrudniła jako eksperta m.in. Zbigniewa Drexlera, byłego wieloletniego (1956-1990) ministerialnego urzędnika bez właściwego wykształcenia i wiedzy, uznawanego przez środowisko za wybitnego prawnika o niepodważalnym autorytecie, którego powielane od lat książki są BEZPODSTAWNIE uważane do dziś za oficjalną wykładnię prawa.

Założona przez Grupa IMAGE, we współpracy z wpływowym w warszawskim środowisku dr inż. Sławomirem Gołębiowskim, w latach 1961-2005 związanym z Instytutem Transportu Samochodowego, Fundacja Zapobieganie Wypadkom Drogowym, ściśle współpracująca z WORD Warszawa, stołeczną Policją i ITS, wybrała i narzuciła środowisku OSK, niby to ich rzecznika, byłego egzaminatora warszawskiego WORD, którego celem wydaje się być wyeliminowanie z rynku małych konkurencyjnych podmiotów, oraz kontroli i certyfikacji, a nawet przejęcia,  całego rynku szkolenia, tak jak to było w dawnych czasach PRL. Wtedy szkolić mogły tylko trzy, w pełni kontrolowane przez państwo niby to wolne i niezależne podmioty: Liga Obrony Kraju, Polski Związek Motorowy i Zakład Doskonalenia Zawodowego.

Po wybraniu i narzuceniu przez Fundację Zapobieganie Wypadkom Drogowym, czyli oficyny wydawniczej  Grupa  IMAGE oraz środowiska warszawskiego WORD, rzecznika instruktorów i wykładowców OSK, ustanowienia im święta, zgodnie z tym co pisałem wyżej, środowisko WORD przechodzi do kolejnego etapu ubezwłasnowolnienia szkolących. Właśnie narodził się pomysł tzw. Nieobojętnych dyrektorów WORD, ustawowego powołania scentralizowanego mechanizmu kontrolnego z dobrymi posadkami dla kolesi, pod ładną nazwą Samorząd Zawodowy Instruktorów i Egzaminatorów Nauki Jazdy Pojazdami Mechanicznymi. Jak znikną wreszcie obrosłe w piórka, utrzymywane przez oblewanych na egzaminach kursantów szkolonych i egzaminowanych wg prawa zwyczajowego ustanowionego przez dyrektorów bezkarnych koterii o nazwie WORD, nadal będą posadki, szkolenie i egzaminowanie, tyle tylko, że za dużo większe pieniądze. Można o tym poczytać na założonych przez Grupę IMAGE witrynynach L-Instruktor oraz Prawo drogowe - News, które  kontrolują Internet, lekceważąc lub wprost bojkotując dostęp  tym  którzy mają czelność podważać kompetencje, autorytet oraz wiedzę warszawskiego środowiska SUPER EKSPERTÓW, które pozwala sobie nawet na publiczne lekceważenie prawomocnych wyroków sądów dotyczących niekompetencji egzaminatorów.

Nie ma w obowiązującym prawie przyzwolenia na stosowanie w praktyce WORD w zakresie szkolenia i egzaminowania, oraz w praktyce GDDKiA w zakresie znakowania dróg krajowych, wewnętrznego prawa korporacyjnego opartego nadal na starym Kodeksie drogowym i nieuprawnionych wymysłach elity dyrektorów WORD z Krajowej Rady Audytorów. 

Od 1998 roku droga w rozumieniu zasad ruchu to wydzielony pas terenu posiadający przede wszystkim jezdnię, po której aktualnie porusza się kierujący. Na drogach dwujezdniowych kierującego nie interesuje to jak jest oznakowana druga jezdnia , a nawet to czy w ogóle odbywa się na niej ruch i na jakich zasadach. Drogą w rozumieniu zasad ruchu jest dla kierującego pojazdem tylko droga jednojezdniowa dwu lub jednokierunkowa z jezdnią przeznaczona dla ruchu pojazdów, a nie każda droga publiczna będąca także budowlą drogową o wielu jezdniach, pasach i wyspach dzielących oraz wydzielonych z jezdni torowiskach pojazdów szynowych trwale oddzielających od siebie jezdnie, także różnicą poziomów. Kierujący pojazdem jedzie zawsze tylko po jednej jezdni i pokonuje kolejno tylko pojedyncze zwykłe skrzyżowania dróg jednojezdniowoych.

Skrzyżowanie wg obowiązującej od dwudziestu lat ustawy p.r.d., to już  nie, tak jak to było w poprzednim kodeksie, pełnym sprzeczności z prawem europejskim, połączenie lub przecięcie w jednym poziomie także dwujezdniowych dróg publicznych (skrzyżowanie skanalizowane), ani zespól kilku skrzyżowań zwykłych (nieskanalizowanych), lecz każde pojedyncze skrzyżowanie zwykłe spełniające wymagania definicji skrzyżowania, przede wszystkim typu X, T i 1/2 Y, oraz rzadziej Y i K. 

Skrzyżowania dróg publicznych w rozumieniu ustawy o drogach publicznych, bez związku z prawem o ruchu drogowym, to budowle drogowe opisane prawem budowlanym. Tylko tym prawem opisano też złożone ze skrzyżowań zwykłych budowle typu rondo określając dla tego typu budowli warunki techniczne oraz użytkowe, dziś już bez związku z ich oznakowaniem i zasadami ruchu, gdyż mogą być dowolnie organizowane.

Także 20 LAT TEMU, wymyślony przez Zbigniewa Drexlera, wbrew Porozumieniom europejskim i Konwencji o znakach i sygnałach drogowych, znak nakazu C-12 przestał być jedynie znakiem nakazu kierunku jazdy w prawo, w lewo lub na wprost z prawej strony wyspy środkowej ronda i stał się znakiem zgodnym ze znakiem D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wskazujący strzałkami na znaku jego kierunek, u nas przeciwny do ruchu wskazówek zegara.

Jak wspomniałem wcześniej, dziś budowle typu rondo mogą być dowolnie organizowane, także wprost wg ogólnych zasad ruchu, z jezdniami biegnącymi od wlotu do wylotu, a nie jak to jest przy "ruchu okrężnym" jedynie okrężnie. Na rondach odśrodkowych jednokierunkowe jezdnie biegną od wlotu do wylotu odśrodkowo, a nie jak to jest przy "ruchu okrężnym", jedynie okrężnie. Mogą mieć pierwszeństwo ustalone znakami tylko na jednym kierunku, może na nich obowiązywać "pierwszeństwo łamane", ale można też, skoro to budowla złożona, podporządkować na nim wszystkie wloty. 

Niestety ślepa wiara w wyssany z palca wymysł Zbigniewa Drexlera, że rondo to w całości pod względem zasad ruchu jedno klasyczne skrzyżowanie z jezdniami biegnącymi na wprost od wlotu do wylotu, nawet wtedy gdy jednoznacznie wyznaczono je jedynie okrężnie, spowodowała, że od 2005 roku do znaków A-7 "ustąp pierwszeństwa" stawianych na wszystkich wlotach odśrodkowo zorganizowanej budowli, w tym na rondach spiralnych i turbinowych, dodawane są znaki C-12 w rozumieniu ich dyspozycji z 1983 roku pomimo, że ich organizacja ruchu nie ma nic wspólnego z "ruchem okrężnym" w obecnie obowiązującej dyspozycji tego znaku. 

Każdy ma prawo do własnego zdania, ale musi mieć świadomość odpowiedzialności za czyny ocenione obowiązującym prawem ustawowym (nasze prawo krajowe, Porozumienia europejskie oraz Konwencje o ruchu i znakach drogowych), a nie wg wymysłów uznawanych za ekspertów dobrze ustosunkowanych dyletantów, także dziś uważanych za ekspertów jedynie z powodu zajmowanych stanowisk lub pełnionych funkcji.

Nie wiem ilu, kierowane przez budowlańców Ministerstwo Infrastruktury zatrudnia fachowców z zakresu prawa o ruchu drogowym, ale praktyka weryfikowania pod względem merytorycznym, w imieniu państwa, bazy pytań egzaminacyjnych przez utajnioną grupę dyrektorów i egzaminatorów WORD, nie wróży nic dobrego. Także karygodne próby zalegalizowania bezprawia w postaci dodawania znaków C-12 do znaków A-7, czynione pod patronatem byłego Krajowego konsultanta ds. inżynierii ruchu, dziś specjalisty w sekretariacie KRBRD, nie spotkały się ze sprzeciwem ze strony środowiska, którego celem jest rzekomo walka o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach.

Jak do tego dodamy, pomimo interpelacji poselskich, świadome blokowanie tłumaczenia i ogłoszenia w Dzienniku Ustaw noweli Konwencji wiedeńskiej, obowiązującej jej sygnatariuszy od 2006 roku, oraz tolerowanie ewidentnych błędów w tłumaczeniu jej obowiązującej jeszcze wersji, to obraz bezprawia  staje się zupełnie czytelny, co nie napawa optymizmem.

Ostatnio słychać propozycje napisania od nowa, obecnie zgodnego z prawem europejskim  Prawa o ruchu drogowym, co jest albo działaniem mającym na celu  dostosowanie prawa do  nieuprawnionych praktyk WORD i GDDKiA, albo napisanie tego samego jeszcze raz, by zachowując autorytet mieć pretekst do zerwania z tymi nieuprawnionymi praktykami. 

środa, 7 listopada 2018

144. Wyłączona sygnalizacja na RONDZIE

Wyłączona sygnalizacja na rondzie lub skrzyżowaniu z wyspą centralną i rozsuniętymi wlotami, to doskonała okazja, by uzmysłowić polskiemu kierowcy bezsens praktyki organizatorów ruchu, którzy poddając się dyktatowi dobrze ustosunkowanych ignorantów, uznawanych za czasów PRL za ekspertów o niepodważalnym autorytecie, uwierzyli im na słowo, że ronda i inne złożone obiekty budownictwa drogowego z centralna wyspą, są w całości, pod względem zasad ruchu, jednym skrzyżowaniem (art. 2.10  ustawy Prawo o ruchu drogowym), które, gdyby takimi były, nie mogłyby mieć podporządkowanych wszystkich wlotów. Dlatego w 2005 roku narodziła się, w oparciu o nieuprawnione wymysły Zbigniewa Drexlera, do dziś trwająca patologia bezprawnego dodawania do znaków A-7 "ustąp pierwszeństwa" znaku C-12 "ruch okrężny", pomimo że te złożone budowle nie mają nic wspólnego z organizacją ruchu o międzynarodowej nazwie "ruch okrężny".

Najlepiej to widać na kierowanych sygnalizacją świetlną skrzyżowaniach dróg publicznych z centralną wyspą i rozsuniętymi wlotami, na których jezdnie nie biegną jedynie okrężnie, lecz odśrodkowo na wprost do wylotów.  Przejeżdżając przez kierowane sygnalizacją świetlną jakiekolwiek jednopoziomowe skrzyżowanie dróg publicznych nie zastanawiamy się jakie znaki regulujące pierwszeństwo stoją na jego wlotach. Nie interesuje nas to z tej prostej przyczyny, że te znaki zastępuje ważniejsza od nich sygnalizacja.

Po wyłączeniu sygnalizacji część kierujących musi się upewnić czy są na drodze z pierwszeństwem czy na podporządkowanej, a miejscowi zastanawiają się czy nie zmieniono dotychczasowego oznakowania bez powiadomienia ich o tej zmianie. Ze względu na brak odchylenia strumienia ruchu rozwijane są na tych obiektach duże prędkości, co jest szczególnie niebezpieczne  przy wyłączonej sygnalizacji świetlnej. Przy odśrodkowym układzie jezdni nie może być mowy o "ruchu okrężnym" który nie jest możliwością skręcania w lewo przy centralnej wyspie, lecz jazdą dookoła wyspy lub placu okrężnie biegnąca jezdnią zgodnie ze wskazaniem strzałek na znaku C-12.  Zatem przy wyłączonej sygnalizacji świetlnej kierującemu wolno wyprzedzać inne pojazdy jedynie na odcinkach przeplatania między elementarnymi skrzyżowaniami zwykłymi takiego obiektu.


Prawda jest więc przeciwieństwem powszechnie wygłaszanych bezpodstawnych twierdzeń, że to nieokreślone prawem o ruchu drogowym RONDO jest pod względem zasad ruchu w całości jednym "skrzyżowaniem" wg art. 2.10 ustawy Prawo o ruchu drogowym.

Dla każdego kierującego powinno być oczywistym, że na pojedynczym skrzyżowaniu dróg na którym nie oznaczono znakami pierwszeństwa, oraz na takim samym obiekcie na którym ustalono pierwszeństwo znakami na  jednym z ciągów komunikacyjnych, przy czynnej sygnalizacji świetlnej te znaki nie mają żadnego znaczenia.

Pasy ruchu biegną tak jak jezdnia, a jezdnia tak jak biegną jej podłużne pasy, a zatem na klasycznym skrzyżowaniu krzyżując się biegną na wprost od wlotu do wylotu. Oznakowanie wszystkich wlotów pojedynczego skrzyżowania znakami A-7 jest pozbawione zarówno podstaw prawnych jaki i sensu. Skoro jedna droga jest podporządkowana, to ta z którą się łączy lub ją przecina musi być drogą z pierwszeństwem, a nie też podporządkowaną. I tak jest na każdym skrzyżowaniu zwykłym takich budowli jak rondo czy dowolny co do kształtu plac.

Taki właśnie obiekt budownictwa drogowego, o różnej organizacji ruchu, przedstawiają załączone rysunki.  Pod względem zasad ruchu składa się on z czterech osobnych klasycznych skrzyżowań typu X . Tu znak C-12 nie ma prawa być dodawany do znaku A-7 "ustąp pierwszeństwa".

Nie ma ani w polskim ani w międzynarodowym prawie przyzwolenia na to by jakikolwiek PLAC lub skrzyżowanie z wyspą o dowolnym kształcie i wielkości , w tym okrągłą lub owalną lub tak jak tu kwadratową,  i podporządkowanymi wszystkimi wlotami traktować pod względem zasad ruchu jak jedno pojedyncze skrzyżowanie. To jest zawsze zespół wielu skrzyżowań w rozumieniu zasad ruchu. Przy czynnej sygnalizacji świetlnej na wszystkich pokazanych na rysunku rondach obowiązują IDENTYCZNE ZASADY RUCHU.

Gdy jest włączona sygnalizacja to ona decyduje o pierwszeństwie na każdym z czterech kierowanych "skrzyżowań". Gdy jednak sygnalizatory zostaną wyłączone to o pierwszeństwie decyduje oznakowanie. 

Jak zatem się tu poruszać przy czynnej i wyłączonej sygnalizacji? Odpowiedź jest prosta: TAK JAK NA KAŻDEJ DRODZE, czyli zgodnie z obowiązującymi zasadami ruchu (Kodeksem drogowym), właściwie co do miejsca na drodze i jego oznaczenia. Różnica między tymi budowlami polega jedynie na różnym ustaleniu pierwszeństwa i na niczym innym.

Oznakowanie kierunkowe takich obiektów powinno być zróżnicowane w zależności od ich wielkości. Na dużych budowlach tego typu strzałka kierunkowa na lewym pasie ruchu przed skrzyżowaniem wlotowym powinna być tylko na wprost, a dopiero przed drugim skrzyżowaniem tylko w lewo, lub w lewo i na wprost. Warunkiem jest tu właściwe oznakowanie poszczególnych skrzyżowań zwykłych skanalizowanego skrzyżowania dróg publicznych znakami grupy E, czyli znakami kierunku (drogowskazami).  Na małych obiektach, na których nie ma miejsca na strzałki i znaki kierunku,  strzałki do skręcania w lewo maluje się przed wjazdem na wlotowe skrzyżowanie takiej złożonej budowli drogowej. Można tak też znakować duże obiekty, gdyż od dwudziestu lat strzałka nie nakazuje już skrętu (zmiany kierunku jazdy) na skrzyżowaniu. Dodatkowo stosuje się znaki C-9 lub C-1 na wyspie, znaki zakazu wjazdu oraz linie jednostronnie przekraczalne w oznakowaniu poziomym.

Tu należy się wyjaśnienie nie tylko tym, którzy zdobywali Prawo jazdy w poprzedniej epoce, ale także tym, którzy byli i są uczeni zasad ruchu, wg nieuprawnionych wymysłów dyrektorów WORD oraz wg książek Zbigniewa Drexlera i Henryka Próchniewicza opartych na starym Kodeksie drogowym z 1983 roku, co jest niestety od dwudziestu lat nieuprawnioną praktyką WORD w szkoleniu i egzaminowaniu kandydatów na kierowców i kierowców.

Stary kodeks z 1983 roku był w wielu sprawach sprzeczny z prawem europejskim, które w postaci Porozumień europejskich i Konwencji o ruchu drogowym formalnie obowiązuje w Polsce od 1988 roku. Nie  miało to wtedy aż tak wielkiego znaczenia, gdyż w tamtych latach była w Polsce kiepska infrastruktura drogowa, proste rozwiązania komunikacyjne, a inżynierów ruchu było jak na  lekarstwo.

Niestety dyrektorzy WORD, powołanych nową ustawą do życia w 1998 roku, uwierzyli uznawanym przez władze PRL za niepodważalne autorytety wpływowym ignorantom bez właściwego wykształcenia i wiedzy, że nowe prawo, którego nie rozumieli, jest złe i w praktyce WORD należy nadal stosować stary Kodeks drogowy, na którym w latach 1984-1997 wychowało się kilka pokoleń polskich kierowców, w tym decydenci i państwowi egzaminatorzy.

Zapewne nie mieli świadomości, że w latach 1998-1999 całkowicie zmieniono polskie prawo drogowe, które co do podstawowych zasad ruchu jest elementarne, niezmienne i obowiązujące w całej kontynentalnej Europie.

W 1999 roku zmieniono nie tylko definicję legalną drogi, ale także, niejako automatycznie, skrzyżowania, oraz zmienił swoje znaczenie nie tylko znak C-12 "ruch okrężny", który przestał być znakiem nakazu kierunku jazdy w prawo, w lewo lub na wprost z prawej strony wyspy ronda, czyli jedynie nieuprawnionym odpowiednikiem znaku C-9, ale także znaki C-1 do C-4 oraz strzałki kierunkowe. Znaki C-1 do C-4 przestały być znakami nakazu kierunku jazdy (skręcania), a stały się znakami nakazu jazdy we wskazanym nimi kierunku, już bez związku ze zmianą kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Podobnie zmieniły znaczenie strzałki kierunkowe.

Wg starego Kodeksu drogowego strzałki kierunkowe malowano tylko bezpośrednio przed skrzyżowaniem którego one dotyczyły, gdyż oznaczały że przejazd przez skrzyżowanie z pasa ruchu, na którym je umieszczono, jest dozwolony w kierunku wskazanym strzałką. Zatem strzałka do skręcania była wprost powiązana ze zmianą kierunku jazdy na skrzyżowaniu i obowiązkiem włączenia kierunkowskazu.

Wg obecnego Kodeksu drogowego strzałka kierunkowa (znak P-8) nie jest już wprost powiązana ze skrzyżowaniem i zmianą kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, bowiem oznacza, że jazda z pasa ruchu, na którym ją umieszczono, jest dozwolona tylko w kierunku wskazanym strzałką. Zatem mając zamiar zmienić kierunek jazdy np. na drugim skrzyżowaniu wylotowym, kierujący zajmuje pas ruchu oznaczony strzałka do skręcania  i włącza kierunkowskaz dopiero przed tym drugim skrzyżowaniem lub zjazdem.

Rys. 1
Pierwszeństwo w ciągu jednej z dróg (na jednym z kierunków)

Rys. 2
Pierwszeństwo wg ogólnych zasad ruchu

Rys. 3
Podporządkowane wszystkie wloty

Przy czynnej sygnalizacji świetlnej na wszystkich tych skanalizowanych skrzyżowaniach dróg publicznych (budowlach drogowych), tu z centralną wyspą i rozsuniętymi wlotami, znaki ustalające pierwszeństwo nie mają żadnego znaczenia. Na wlocie żadnego z nich nie mają prawa stać znak C-12 "ruch okrężny", gdyż nie mają one nic wspólnego z tą znaną i stosowaną w Europie od ponad wieku organizacją ruchu.


środa, 10 października 2018

143. Nowe znaki drogowe D-54 i D-55

143.  Nowe znaki drogowe D-54 i D-55


https://www.gov.pl/web/infrastruktura/dwa-nowe-znaki-drogowe
W sierpniu tego roku pojawiły się w polskim prawie dwa nowe znaki drogowe wyznaczające granice nowej strefy. 

Są to znaki D-54 „strefa czystego transportu” oraz D-55 „koniec strefy czystego transportu”. 

Znak D-54 oznacza wjazd do tej strefy, natomiast znak D-55 oznacza wyjazd ze strefy. 

Powyższe znaki wprowadzono nowelą Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych z 2002 roku (Dz.U. 2018/1656). 

Na teren strefy czystego transportu wjadą za darmo pojazdy napędzane gazem ziemnym (CNG i LNG), pojazdy z napędem elektrycznym, w tym hybrydowe, i z napędem wodorowym. 

Kierujący samochodami z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi, także te spełniające wymagania normy EURO 6, oraz z instalacją gazową LPG, które przestały być już ECO, będą musieli wnieść opłatę w wysokości 2,5 zł za godzinę lub 25 zł za dobę pobytu w takiej strefie. 

środa, 26 września 2018

142. Plac Wilsona w Warszawie. Jak poprawić wadliwe oznakowanie?


Odcinek 711 "Jedź bezpiecznie" prod. TVP Kraków nosi nazwę "Wolna amerykanka na placu Wilsona w Warszawie". Tym razem Marek Dworak pojawił się na tym obiekcie, by przyjrzeć się organizacji ruchu na jednym z jego skrzyżowań. Plac Wilsona to złożona budowla drogowa typu rondo, zorganizowana wprost wg ogólnych zasad ruchu z pierwszeństwem na dwóch kierunkach. Część jezdni drogi z pierwszeństwem zmienia tu swój kierunek, co zobrazowano na obwiedni tabliczkami T-6.

Niestety jedno z jego elementarnych skrzyżowań spełniających wymagania definicji skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, zostało wadliwie oznakowane, głównie z tego powodu, że potraktowano tu dwa osobne skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu jako jedno skrzyżowanie kierowane sygnalizacją świetlną. Przy wyłączonej sygnalizacji mamy trzy drogi jednokierunkowe z ustalonym znakami pierwszeństwem.

Rys.1
Rzut z góry na plac Wilsona w Warszawie i jego dwa omawiane elementarne skrzyżowania zwykłe
(foto Google )

Przed pierwszym skrzyżowaniem, aby kierujący nie skręcali w lewo w ulicę jednokierunkową, za torami tramwajowymi na lewym pasie ruchu namalowano strzałkę do jazdy na wprost. Na kolejnym skrzyżowaniu błędem jest brak linii warunkowego zatrzymania przed drugą jezdnią drogi z pierwszeństwem biegnącą z prawej strony oraz oznakowania poziomego w postaci strzałek kierunkowych.

Brak strzałek przed tym skrzyżowaniem powoduje, że obowiązują tu ogólne zasady ruchu, a zatem z lewego pasa ruchu można jechać na wprost i w lewo, a z dwóch pozostałych na wprost.

 Niestety za drogą z pierwszeństwem mamy jezdnię tylko o dwóch pasach ruchu, co jest niezgodne z obowiązującym prawem, które nie dopuszcza takiej organizacji ruchu. Ilość wyznaczonych znakami pasów ruchu za skrzyżowaniem nie może być mniejsza od ilości wyznaczonych znakami pasów ruchu do jazdy na wprost przed skrzyżowaniem. Skrzyżowanie jest zatem wadliwie oznakowane także i pod tym względem, więc nie powinno dziwić, że panuje na nim chaos i permanentne, nie zawsze wynikające z winy lub niewiedzy kierujących, łamanie prawa.

Tak właśnie bezmyślność, lenistwo lub zwykły brak wiedzy urzędników i funkcjonariuszy publicznych, ale także obojętność i bezczynność przedstawicieli licznych w Warszawie uczelni, stowarzyszeń i fundacji, deklarujący nieustanną walkę o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach,  przyczynia się do braku szacunku dla prawa i obowiązujących zasad ruchu.
Rys. 3
Linie prowadzące na wielopasowym złożonym skrzyżowaniu dróg publicznych.
Jedno ze skrzyżowań placu Wilsona w Warszawie - propozycje nowego oznakowania.  
(foto Google)

Powyżej (rys. 3) przedstawiam opracowaną przeze mnie propozycję zmiany organizacji ruchu omawianego wyżej skrzyżowania. W zależności od obciążenia poszczególnych strumieni ruchu lub z uwagi na priorytet komunikacji zbiorowej, których nie znam, można zastosować jeden z proponowanych wariantów.

Skoro w Warszawie nie znalazł się nikt komu zależałoby na rozwiązaniu tego ważnego dla kierujących problemu, to niech to będzie mój osobisty wkład, poza samym blogiem, w szeroko rozumianą walkę o poprawę bezpieczeństwa, tym razem na warszawskich drogach.

Ryszard Roman Dobrowolski