poniedziałek, 19 lipca 2021

377. Jedź (NIE)bezpiecznie - odc. 848. Marek Dworak o kolizji na rondzie (1)

377
Jedź (NIE)bezpiecznie - odc. 848. 
Marek Dworak o kolizji na okrężnie zorganizowanym rondzie
(1)

Kolejny film z serii "Jedź bezpiecznie", który dotyczy sprzecznej z obowiązującym prawem jazdy na budowlach typu rondo, tym razem o okrężnej organizacji ruchu.

Marek Dworak należy do nielicznych, którzy już w 2005 roku mieli wątpliwości co do  wschodnioeuropejskiego rozumienia "ruchu okrężnego", stąd jego odmienne zdanie, niestety tylko w tej jednej sprawie. W 2005 roku odbyło się, pod patronatem wiceministra do spraw transportu prof. Ryszarda Krystka, sympozjum poświęcone sprzecznej z obowiązującym prawem praktyce w związku z "ruchem okrężnym".

Niczego wówczas nie ustalono, ale otwarto puszkę Pandory. Do gry wrócili uznawani za ekspertów wpływowi ignoranci z czasów słusznie minionej epoki. Spowodowali, że znak C-12, wbrew nowemu prawu i Porozumieniom europejskim,  stał się w praktyce WORD oraz GDDKiA, ponownie znakiem C-12 wg starego Kodeksu drogowego, czyli jedynie symbolem ronda i odpowiednikiem znaku C-9 lub C-1. Mamy zatem od dwóch dekad nowe, zgodne z prawem europejskim prawo o ruchu drogowym i sprzeczną z nim praktykę, nie tylko w związku z "ruchem okrężnym", opartą o stary Kodeks drogowy z czasów PRL. 

Niekończące się dyskusje o rondach, znaku C-12, skrzyżowaniach o ruchu okrężnym oraz tych na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, o zmianie kierunku jazdy i zmianie kierunku ruchu, o właściwym sygnalizowaniu swoich zamiarów, o zmianie pasa ruchu na skrzyżowaniu i znaczeniu znaku A-7 dodanym do znaku C-12, na bezprawnym dodawaniu znaku C-12 do znaku A-7 kończąc, nie biorą się przecież z niczego.  

Kadr z filmu
--------------------

0:44 Przyjrzyjmy się filmowi, którego pierwsza część dotyczy kolizji dwóch samochodów na skrzyżowaniu wylotowym okrężnie zorganizowanej budowli typu rondo o dwupasowych wlotach i wylotach oraz nieoznaczonych znakami pasach ruchu na obwiedni (rys. 1). 

Rys. 1
Okrężnie zorganizowana trójwlotowa budowla typu rondo  

W czasach PRL jednopasowe okrężnie zorganizowane rondo, podobnie jak to na rys. 1 uznawano w całości za jedno klasyczne skrzyżowanie, tyle tyko, że  z wyspą na środku, z pasami ruchu biegnącymi kierunkowo na wyrost od wlotu do wylotu, tak jak gdyby tej wyspy nie było.  Dla tej teorii zmieniono w 1983 roku, wbrew międzynarodowym umowom, znaczenie znaku C-12 "ruch okrężny", czyniąc go symbolem ronda i znakiem nakazu kierunku jazdy, którym nigdy nie był, pozwalając na stawianie go, poza wlotami, także na wyspie środkowej ronda w miejsce znaku C-9 lub C-1. 

Ten nieuprawniony wymysł podważyło dopiero powstanie rond z dwoma, oznaczonymi znakami, jednoznacznie okrężnie biegnącymi  pasami ruchu. 

Nie przeszkodziło to nadal twierdzić peerelowskim ekspertom, i nadal nie przeszkadza ich uczniom, że jezdnie i pasy ruchu na rondach oraz na skrzyżowaniach na których jezdnia drogi z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, zawsze biegną na wprost od wlotu do wylotu, nawet gdy zaprzecza temu ich oznakowanie.

Niestety Marek Dworak, zaprzeczając samemu sobie, w tej drugiej kwestii podziela zdanie "ekspertów" z Warszawy, podważając tym samym swoją wiedzę na temat zasad "ruchu okrężnego" (rys. 2).
Rys. 2
Skrzyżowanie na którym jednokierunkowa jezdnia drogi z pierwszeństwem zmienia swój kierunek w lewo i skrzyżowanie o ruchu okrężnym na którym układ jezdni jest identyczny
 
0:48 Jadący przy prawej krawędzi jezdni na obwiedni pokazanego na filmie ronda taranuje zajeżdżający mu drogę samochód osobowy, który w wyniku uderzenia dachuje (rys. 3). 
Rys. 3
Zderzenie pojazdów na skrzyżowaniu wylotowym z okrężnie zorganizowanego ronda o dwupasowych wylotach


Od razu nasuwa się pytanie, kto ponosi winę za to zdarzenie drogowe? Nie po to, by bawić się w sąd lub dać upust swoim   emocjom, lecz po to, by się czegoś nauczyć na cudzych błędach. 

By to ocenić należy najpierw określić, w oparciu o obowiązujące prawo o ruchu drogowym, czy kierująca samochodem osobowym (czerwony ślad) jechała prosto lewym pasem ruchu od wlotu do wylotu, czy skręcała w prawo z lewego pasa ruchu okrężnie biegnącej jezdni (zmieniała kierunek jazdy w prawo), z zamiarem wjazdu na jezdnię drogi wylotowej? Czy kierujący samochodem ciężarowym (zielony ślad) kontynuował jazdę prawym pasem ruchu okrężnie biegnącej jezdni, czy skręcał w lewo z prawego pasa ruchu biegnącego na wprost od wlotu do wylotu, niczego przy tym nie sygnalizując?

1:22 Marek Dworak twierdzi, że kierująca zamiast zbliżyć się do prawej krawędzi i zgodnie z regułami skrętu w prawo, zatem sygnalizując swój zamiar prawym kierunkowskazem, wyjeżdżać z ronda właśnie od tej krawędzi, wyjeżdżała z miejsca przy centralnej wyspie czyli z pasa wewnętrznego.

1:40 Wg Marka Dworaka, to że rondo nie ma wyznaczonych znakami pasów ruchu oznacza, że przed wyjazdem z ronda należy  zbliżyć się do prawej krawędzi jezdni i z tego miejsca opuścić rondo. Nie podaje przy tym żadnej podstawy prawnej i nie tłumaczy dlaczego tak właśnie należy się zachować.  

1:50 Marek Dworak stwierdza także, że samochód ciężarowy jechał dalej w rondzie prawym pasem, a osoba wyjeżdżająca z ronda pojechała lewym. Czy aby na pewno? A może do wylotu samochód osobowy pojechał w prawo z lewego pasa ruchu, a nie lewym pasem?

2:04 Marek Dworak apeluje, by nawet jak organizator ruchu wyznaczył do wyjazdu dwa pasy ruchu, nie robiąc tego ronda rondem turbinowym [właściwie: nie organizując tego ronda kierunkowo, bowiem użycie tu określenia "rondo turbinowe" jest nieuprawnione - przyp. RRD], co wg niego łatwo rozpoznać, by zawsze opuszczać takie rondo z prawego pasa ruchu, bo tak jest bezpiecznie. 

2:30  Marek Dworak przyznaje, że będą krytycy zachowania kierującego samochodem ciężarowym, który poruszał się prawym pasem ruchu na lewą stronę okrężnie zorganizowanego ronda, bowiem ma świadomość tego, że i on przez wiele lat, tak jak w wielu WORD do dziś, np. w Warszawie, wymagałby w takiej sytuacji od kierującego samochodem ciężarowym zajęcia na wlocie lewego pasa ruchu. Nie wymagał natomiast, w odróżnieniu od ekspertów z Warszawy, włączenia przy tym lewego kierunkowskazu, co nie było zgodne z wymaganiem zajmowania przed wjazdem lewego pasa ruchu w związku z zamiarem jazdy na lewą stronę ronda.  Podważało to wiarygodność Marka Dworaka, bowiem wg egzaminatorów z Warszawy i tezom Zbigniewa Drexlera, pasy ruchu biegną na rondach, niezależnie od sposobu ich zorganizowania, zawsze kierunkowo na wprost od wlotu do wylotu. 

2:40 Dla jadącego na filmie samochodem ciężarowym drugi wylot leży po lewej stronie ronda, dlatego wg Marka Dworaka jazda samochodu ciężarowego jest jak gdyby skrętem w lewo

2:46 Marek Dworak pyta, że skoro jest to skręt w lewo, to dlaczego kierujący samochodem ciężarowym jechał prawym pasem ruchu? Nie wyjaśnia przy tym czy ta jazda jest wg niego zmianą kierunku ruchu w lewo, czy zmianą kierunku jazdy w lewo. Ponieważ są to dwa różne określenia tej samej ustawy, nie mogą oznaczać tego samego. Przecież zmieniając jedynie kierunek ruchu pojazdu nie trzeba niczego zawczasu i wyraźnie sygnalizować. Sygnalizuje się jedynie zamiar zmiany pasa ruchu lub  kierunku jazdy.

2:48 Wg Marka Dworaka kierujący samochodem ciężarowym skręca w lewo jadąc prawym pasem ruchu dlatego, że rondo jest szczególnym typem skrzyżowania, które wg niego jest skrzyżowaniem o ruchu okrężnym, na którym nie ma skrętu w lewo.

Dowiadujemy się, że skręca w lewo prawym pasem ruchu dlatego, że nie ma tam możliwości wykonania skrętu w lewo. Genialnie Panie Marku! 

Marek Dworak, tak jak miliony Polaków,  nie wie, bo sam był wadliwie szkolony, że określenie "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" oznacza opisane w art. 2. 10 ustawy Prawo o ruchu drogowym elementarne dla zasad ruchu skrzyżowanie wlotowe, oznaczone znakiem C-12 "ruch okrężny", okrężnie zorganizowanej budowli drogowej o dowolnym kształcie i wielkości, a nie budowlę typu rondo jako całość, nawet wtedy gdy zostanie ona zorganizowana zgodnie z nakazem znaku C-12, czyli okrężnie (rys. 4). Jest wielu "ekspertów" dla których okrężnie oznacza, tak jak dla Zbigniewa Drexlera, permanentną zmianę kierunku jazdy w lewo, czemu słusznie zaprzecza Marek Dworak
Rys. 4
Skrzyżowanie o ruchu okrężnym - każde elementarne wlotowe skrzyżowanie (art. 2.10 ustawy prd) dowolnej co do kształtu i wielkości budowli drogowej zorganizowanej zgodnie z zasadami "ruchu okrężnego" , albo inaczej, zgodnie z dyspozycją znaku nakazu C-12 "ruch okrężny"

Prawdą jest, że na "skrzyżowaniu o ruchu okrężnym" nie wolno skręcać w lewo, bo oznaczałoby to jazdę pod prąd, ale Marek Dworak, tak jak za czasów PRL, tak nazywa całą okrężnie zorganizowaną budowlę drogową typu rondo, którą bez trudu można też zorganizować kierunkowo, bez związku z "ruchem okrężnym"

Jak zatem przekonać siebie i innych do tego, że Marek Dworak, mówiąc że rondo, w rozumieniu zasad ruchu, jest specjalnym typem skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, na którym nie można zmienić kierunku jazdy w lewo, ma  rację, skoro są ronda na których zmienia się kierunek jazdy w lewo bez najmniejszego problemu?

Na dodatek w Warszawie, na pokazanym na filmie rondzie, biegli sądowi rodem z WORD uznaliby jazdę ciężarówki prawym pasem ruchu na jego lewą stronę, za niewłaściwą, czyniąc kierującego współwinnym, a może nawet winnym, tego zdarzenia drogowego.  

A co w sytuacji gdy przy nieoznaczonych znakami pasach ruchu na obwiedni, ktoś domaluje na wlotach oznaczonych znakiem C-12 "ruch okrężny" strzałki kierunkowe (rys. 5)? 
Rys. 5
Rondo w Białymstoku o okrężnej organizacji ruchu z nieuprawnionymi strzałkami kierunkowymi na wlotach

Na przykład policjantom w Lublinie wmówiono, że takie oznakowanie jest tam wprowadzane w celu dyscyplinowania kierujących, a naprawdę ich ogłupia, ogłupiając także interweniujących policjantów. 

Policja jako oskarżyciel publiczny przegrała w sądzie w związku z kolizją na rondzie im. ks. Kowcza w Lublinie, a  ostatnio w związku z kolizją na rondzie w Białymstoku, i niczego się nie uczą. Wierzą na słowo swoim przełożonym, że strzałki mają taką moc sprawczą, że prostują okrężnie biegnące pasy ruchu tak, że te po wyprostowaniu biegną, wbrew temu co zrobili drogowcy, na wprost od wlotu do wylotu. Nawet nie przychodzi im do głowy to, że będąc na obwiedni tego ronda kierujący nie ma pojęcia jak kierunkowo oznaczono inne wloty, a tym bardziej, że nie biegną one okrężnie lecz na wprost do wylotów.  Gdyby był tam wlot jednopasowy, wjeżdżający nim nie maiłaby pojęcia o tym, że na wlotach ktoś bezmyślnie, łamiąc prawo, namalował strzałki przy jedynie okrężnie biegnących pasach ruchu. To samo dotyczy kierunkowo zorganizowanych rond bezprawnie oznaczonych na wlotach znakiem C-12.  
 
Wadliwie wyszkoleni policjanci i drogowcy nie rozumieją, że na wlotach skanalizowanych centralnie budowli drogowych można zastosować albo znak C-12 albo strzałki kierunkowe, a przebieg pasów ruchu na obwiedni musi być zgodny z ich wskazaniami. 

Czy widz dowiedział się z filmu czym jest rondo, znak C-12, ruch okrężny i zmiana kierunku jazdy, by zdobytą wiedzę mógł świadomie stosować w codziennej praktyce na innych złożonych budowlach drogowych z wyspą na środku oraz skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek? 

Jestem przekonany, że nie, tym bardziej, że wbrew szkole krakowskiej, wg warszawskiej szkoły ogłupiania kierujących, na okrężnie zorganizowanym rondzie pasy ruchu biegną zawsze na wprost od wlotu do wylotu, dlatego wg tej szkoły należy zawsze jechać na lewą stronę ronda lewym pasem ruchu z włączonym jeszcze przed wjazdem lewym kierunkowskazem, nie zawracając sobie głowy przebiegiem wyznaczanych znakami pasów ruchu na obwiedni. 

Nawet gdy zapadł prawomocny wyrok w sprawie nieuprawnionego wymagania przez egzaminatorów z WORD Częstochowa włączenia lewego kierunkowskazu przed wjazdem na okrężnie zorganizowane rondo, w Warszawie uznano, że należy ten wyrok zignorować. Co ciekawe, tak też radzili eksperci skupieni wokół Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym założonej przez Grupę IMAGE z Warszawy, wydawcę książki Zbigniewa Drexlera, z Mariuszem Sztalem i nim samym oraz byłym policjantem stołecznej drogówki, biegłym sądowym i wiceprezesem fundacji Wojciechem Pasiecznym na czele. 

U jednych stoi za tym ślepa wiara w autorytety, dlatego przyjmują ich błędy za obwiązujące zasady ruchu, a u innych to świadome działanie w obawie o utratę pozycji, autorytetu i wpływów. 

Stanowisko wiceprezesa fundacji, byłego funkcjonariusza stołecznej drogówki, wynika z obrony dobrego imienia założyciela fundacji. Otóż egzaminatorzy jako dowód w sprawie o nieuprawnione wymaganie włączenia lewego kierunkowskazu przed wjazdem na okrężnie zorganizowane rondo przedłożyli podręcznik do nauki jazdy wydawnictwa "Grupa IMAGE" z Warszawy, autorstwa nieżyjącego już Henryka Próchniewicza, który prof. prawa Grzegorz Dobrowolski, SSA w Gliwicach, uznał za sprzeczny z obowiązującym prawem.  Ta książka, także dla kategorii A i B, została uznana po śmierci jej autora za zgodną z obowiązującym prawem przez wspomnianego na wstępie specjalistę BRD Krzysztofa Wójcika, byłego egzaminatora WORD Warszawa i jest nadal jako taka wydawana. Oto dowód na samowolę i bezprawie oraz na to jak bardzo różni się warszawska szkoła od krakowskiej (rys. 6).

Rys. 6
Ogłupiający czytelników podręcznik do nauki zasad ruchu drogowego i techniki jazdy wyd. Grupa IMAGE z Warszawy

Wg tej książki na rondach o okrężnej organizacji ruchu na lewą stronę ronda jedzie się lewym pasem ruchu z włączonym przed wjazdem lewym kierunkowskazem i zjeżdża z lewego pasa na prawy pas ruchu jezdni drogi wylotowej, gdyż rzekomo wymaga tego art. 16.4 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Równie kuriozalnym jest to, że wg tej  książki przy okrężnie biegnących pasach ruchu (okrężnej organizacji ruchu), wbrew Markowi Dworakowi,  ale zgodnie z wymysłami Zbigniewa Drexlera, do przeciwległego wylotu można jechać z obu pasów ruchu i z obu opuścić tak zorganizowane rondo, wmawiając sobie i innym, wbrew oznakowaniu, że pasy ruchu biegną tam na wprost od wlotu do wylotu, a nie jedynie okrężnie.

Wg tej książki sprawcą wykroczenia byłby zatem kierujący samochodem ciężarowym, który pojechał na lewą stronę okrężnie zorganizowanego ronda prawym pasa ruchu. 

Jest też, równie bezprawna, tym razem czysto policyjna szkoła, wg której kierująca samochodem osobowym, wbrew temu co mówi Marek Dworak,  miała prawo pojechać do wylotu wprost z lewego pasa ruchu okrężnie biegnącej jezdni, pod warunkiem ustąpienia pierwszeństwa jadącemu prawym pasem ruchu, który zostałby ukarany za to, że pojechał na rondzie w lewo z prawego pasa ruchu. 

Dla tych wadliwie wyszkolonych policjantów pasy ruchu, kolejny raz to podkreslam, zgodnie z wymysłami Zbigniewa Drexlera, na każdym rondzie i każdym skrzyżowaniu na którym droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, zawsze biegną na wprost od wlotu do wylotu, nawet jak temu wprost zaprzecza zastosowane oznakowanie. 

I pomyśleć, że od dwóch dekad mamy w Polsce jedno proste, elementarne, zgodne z prawem europejskim prawo o ruchu drogowym, i równocześnie tyle sposobów jego rozumienia ilu jest ekspertów, egzaminatorów, policjantów i biegłych sądowych, że o kadrze profesorskiej wyższych uczelni technicznych (inżynieria ruchu drogowego) i uniwersytetów (prawo) nie wspomnę. 

To właśnie w Krakowie, gdzie za BRD od zawsze odpowiada Marek Dworak, sekretarz Małopolskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego i doradca ministra,  gdzie uczył i egzaminował kandydatów na kierowców, gdzie uczą się inżynierowie ruchu i prawnicy, narodziła się w 2005 roku ogólnopolska już dziś patologia BEZPRAWNEGO dodawania znaku C-12 do znaków A-7 ustawionych na wszystkich wlotach kierunkowo zorganizowanych budowli drogowych z centralnym placem lub wyspą środkową, uznając tym samym znak C-12 jedynie za symbol ronda i odpowiednik znaku C-9, czyli za taki jakim go, wbrew umowom europejskim, uczyniono w 1983 roku. Pomimo, że nie ma dla tej samowoli żadnego uprawnienia, za sprawą podległej Ministerstwu Infrastruktury GDDKiA ta patologia opanowała już całą Polskę i rwa w najlepsze. Żaden projektant nie uzyska akceptacji projektu, jeżeli do znaków A-7 ustawionych na wszystkich wlotach kierunkowo zorganizowanego ronda (odśrodkowego, spiralnego lub turbinowego) nie doda znaku C-12 "ruch okrężny", z którym to rondo nie ma nic wspólnego.  

Od tego czasu Polacy są totalnie ogłupiani, a Polska łamie  międzynarodowe umowy dotyczące bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To już coś więcej niż szkodliwe i sprzeczne z prawem praktyki w edukacji.

Znak C-12 "ruch okrężny" jest od dwóch dekad, tak jak to było do 1984 roku, wprost odpowiednikiem międzynarodowego znaku D,3 "obowiązujący ruch okrężny".  

Pokazane na filmie rondo jest zorganizowane okrężnie, czyli neutralnie kierunkowo, zgodnie z nakazem tego znaku. Znak ten, ustawiony na wszystkich wlotach okrężnie zorganizowanej budowli drogowej, bez strzałek kierunkowych na jezdni wlotów i obwiedni, nakazuje kierującemu stosowanie się do znanych i stosowanych w Europie, nieprzerwanie od ponad wieku,  zasad "ruchu okrężnego". 

Tych którzy nie znają tych zasad powiadamia, że zbliżają się do skrzyżowania wlotowego okrężnie zorganizowanej budowli drogowej, o dowolnym kształcie i wielkości, z widniejącym przed nimi centralnym placem lub wyspą środkową, wokół którego lub której ruch odbywa się już od wlotu, nie w lewo, nie w prawo i nie na wprost do przeciwległego wylotu, lecz okrężnie przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Inaczej mówiąc znak C-12 "ruch okrężny" wskazuje kierującemu kierunek "ruchu okrężnego", przeciwny do ruchu wskazówek zegara.

Przy "ruchu okrężnym" wszystkie wloty są jednakowo oznakowane samotnym znakiem C-12 lub z dodanym do niego od góry znakiem A-7 "ustąp pierwszeństwa". Zadaniem tego znaku, a wg umów europejskich zamiennie także znaku STOP, jest odwrócenie pierwszeństwa na tak oznaczonym skrzyżowaniu wlotowym, z pierwszeństwa z prawej strony na pierwszeństwo z lewej. Dla Europy uzgodniono Porozumieniami europejskimi już w 1971 roku, a dla świata w 2006 roku nowelą Konwencji wiedeńskiej, która do dziś dnia, co jest kolejnym łamaniem traktatów, nie została opublikowana w Dzienniku Ustaw. 

Cała reszta to wprost zasady ruchu drogowego opisane ustawą Prawo o ruchu drogowym. Naprawdę niewiele trzeba, by było normalnie, i to bez zmiany obowiązującego prawa. 

Przy okrężnej organizacji ruchu jezdnia  i jej podłużne pasy ruchu biegną zawsze, już od wlotów, dalej bez końca dokoła wyspy środkowej lub centralnego placu, dlatego  opuszczanie tej jezdni jest zawsze zmianą kierunku jazdy w prawo z prawego pasa ruchu, a nie jak twierdzi Marek Dworak opuszczaniem ronda uznawanego za wyjątkowy typ skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu drogowego. 

Ponieważ wjazd jest kontynuacją dotychczasowej jazdy na wprost, co wymaga jazdy prawym pasem ruchu, jeżeli jest on wolny, kierujący nie ma podstaw do zmiany przed wjazdem prawego pasa na lewy i włączania kierunkowskazów. Lewy pas ruchu okrężnie zorganizowanych budowli drogowej służy tylko i wyłącznie, tak jak na każdej innej jezdni drogi, do omijania i wyprzedzania innych kierujących, co ze względów bezpieczeństwa powinno być ograniczone do niezbędnego minimum. Przy możliwości opuszczania jezdni tylko z jednego pasa ruchu dodatkowy pas ruchu nie ma większego znaczenia dla przepustowości tak zorganizowanych budowli drogowych. 

Przy "ruchu okrężnym", tak jak wspomniano wcześniej, nie można opuścić okrężnie biegnącej jezdni z jej lewej strony, bowiem leży tam wyłączona z ruchu wyspa lub plac. Innymi słowy nie można na okrężnie zorganizowanej budowli drogowej wykonać manewru zmiany kierunku jazdy w lewo, co jest ideą tego rozwiązania komunikacyjnego. "Ruch okrężny" wymyślono właśnie po to, by wyeliminować lewoskręty. Oczywistym jest, że jazda na lewą stronę okrężnie zorganizowanej budowli drogowej jest permanentną zmianą kierunku ruchu pojazdu, a nie zmianą kierunku jazdy w lewo w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym (rys. 7).
Rys. 7
Ślady prawidłowo poruszających się pojazdów na dwupasowej okrężnie zorganizowanej budowli typu rondo

Zatem w omawianej na filmie kolizji, to kierująca samochodem osobowym naruszyła bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Na skrzyżowaniu wylotowym okrężnie zorganizowanego ronda zmieniła kierunek jazdy w prawo wprost z lewego okrężnie biegnącego pasa ruchu czym naruszyła art. 22.1 oraz art. 22.2.1 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Właściwie wyszkoleni policjanci, koncentrując się na fakcie, a nie na zamiarze, bez wątpienia uznają winę kierującej, zarzucając jej niewłaściwą zmianę pasa ruchu (art. 22.1 i art. 22.4 tej ustawy). Na pewno nie będą mieli zastrzeżeń do jazdy samochodu ciężarowego okrężnie biegnącym, równolegle do pasa po lewej, prawym pasem ruchu. 

Zasady "ruchu okrężnego" są proste, niezmienne i jednakowe, niezależnie od kształtu i wielkości okrężnie zorganizowanej budowli drogowej oraz ilości wlotów i wylotów. Wystarczy jedynie zapamiętać, że  każda jezdnia wlotowa na okrężnie zorganizowaną złożoną budowlę drogową (znak C-12 i brak strzałek kierunkowych na wlotach oraz na obwiedni) biegnie dalej bez końca dookoła centralnej przeszkody (wyspy lub placu) zgodnie ze wskazaniem strzałek na znaku, także wtedy, gdy na obwiedni nie oznaczono znakami okrężnie biegnących pasów ruchu.  

Dla poprawy bezpieczeństwa małe budowle typu rondo o okrężnej organizacji ruchu powinny być budowane jedynie jako jednopasowe, natomiast średnie jako semi-dwupasowe z jednopasowymi wlotami i wylotami i szeroką, zapewniającą jednak odgięcie toru jazdy, jezdnią na obwiedni. 

Ze względu na małe odległości miedzy wlotami prędkości pokonywania takich okrężnie zorganizowanych budowli drogowych, gdy ruch jest wielowlotowy, nie powinny przekraczać 20-30 km/h, bowiem wjeżdżający musi być świadomy tego, że odwrócone znakiem A-7 pierwszeństwo na wlotach dotyczy skrzyżowania wlotowego (skrzyżowania o ruchu okrężnym), a nie całej budowli, która nie jest w całości jednym skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu.  

Małe i średnie ronda dwupasowe powinny być organizowane kierunkowo, ale to już osobny temat, którego ten film nie dotyczy.  

Oczywiście nie wszystko co czynią obecni i byli egzaminatorzy  zasługuje na krytykę, ale trudno darzyć zaufaniem kogoś, kto uparcie i bezkrytycznie uznaje za obowiązujące prawo nieuprawnione niczym wymysły miernych ale wiernych urzędników z czasów PRL i zamiast uczyć, po prostu ogłupia. 

Dodam tylko, że "Krakowska szkoła zasad ruchu drogowego" jest nieporównywalnie bliższa prawdy dotyczącej "ruchu okrężnego" od warszawskiej, którą reprezentują także byli egzaminatorzy WORD.

W Warszawie prym wiedzie, równie aktywny w mediach co Marek Dworak, Mariusz Sztal i jego wspólnik Krzysztof Wójcik, dziś właściciele "OSK IntroHL - Nauka jazdy u egzaminatorów". 

Ten stan niewiedzy wśród egzaminatorów WORD, który nie dotyczy jedynie zasad "ruchu okrężnego" i znaczenia znaku C-12 o tej międzynarodowej nazwie, to wynik ślepej wiary w autorytety i kunktatorstwo. 

Wadliwe rozumienie wielu zagadnień związanych z ruchem drogowym zawdzięczamy Zbigniewowi Drexlerowi, ministerialnemu specjaliście odpowiedzialnemu, pomimo braku właściwej wiedzy i wykształcenia, przez prawie 35 lat za prawną regulację ruchu drogowego w PRL. Przez 20 lat był on także peerelowskim ekspertem BRD w Genewie. To on współtworzył w stanie wojennym Kodeks drogowy z 1983 roku i firmował swoim nazwiskiem oficjalny komentarz do tego wyjątkowego, sprzecznego z prawem europejskim bubla prawnego. 

Wydawać by się mogło, że to co było nie ma żadnego znaczenia, bowiem opuścił on resort w 1990 roku, a w 1997 roku powstała nie tylko nowa polska Konstytucja, ale także nowe polskie prawo o ruchu drogowym, tym razem zgodne z prawem europejskim. 

Pomimo, że Zbigniew Drexler w 1990 roku stał się oficjalnie jedynie dobrze ustosunkowanym autorem powielanej bezkrytycznie w ogromnych nakładach, dziś przez Grupę IMAGE z Warszawy,  pełnej bzdur i wymysłów książki o przepisach ruchu drogowego, odejście z resortu nie przeszkodziło mu zabiegać osobiście o to, by Prezydent Aleksander Kwaśniewski nie podpisywał nowej  ustawy Prawo o ruchu drogowym. 

Pomimo niepowodzenia w tych staraniach wmawiał wychowanym na starym kodeksie drogowym i jego książce dyrektorom nowo powołanych do życia wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego, wśród których z racji zajmowanego stanowiska i pełnionej funkcji był i jest do dziś uznawany za eksperta o niepodważalnym autorytecie, że nowe prawo, to źle napisane to z czasów PRL, dlatego w szkoleniu i egzaminowaniu powinni nadal stosować stary Kodeks drogowy z 1983 roku interpretowany zgodnie z jego książką "Przepisy ruchu drogowego z objaśnieniami" wydawaną wówczas przez WKŁ w Warszawie, niestety z fałszywym zapewnieniem wydawcy, że jest ona w pełni zgodna z obowiązującą wykładnią prawa. 

Do dziś na tym starym kodeksie i nieuprawnionych   wymysłach  interpretacyjnych, oparta jest praktyka wszystkich wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego i zatrudnionych tam egzaminatorów. Egzaminatorzy, tak jak instruktorzy i wykładowcy OSK, są od zawsze szkoleni w systemie kaskadowym, zatem od lat powielają wciąż te same bzdury i wymysły.  

Na dodatek państwo, przekazując WORD pod nadzór samorządom, nie sprawuje nad tymi samofinansującymi się przedsiębiorstwami  żadnej merytorycznej kontroli. Na dodatek, to byli i obecni egzaminatorzy oraz wpływowi działacze z różnych fundacji i stowarzyszeń, są doradcami ministra infrastruktury.

Opracował Ryszard R. Dobrowolski

Na omówienie drugiego filmu zapraszam zainteresowanych do kolejnego bloga.


środa, 7 lipca 2021

376. Przystanek wiedeński i znak P-17 "linia przystankowa"

376. Przystanek wiedeński oznaczony znakiem P-17 "linia przystankowa"

Wielu kierujących, rzekomo właściwie szkolonych i egzaminowanych, zastanawia się nie tylko nad tym kiedy, zgodnie z obowiązującym prawem, a nie budzącą wątpliwości praktyką,  używać kierunkowskazów oraz czy rondo jest skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu drogowego, ale nawet nad tym, czy wolno wjechać na przystanek bez wysepki i zatrzymać się lub przejechać obok stojącego na nim tramwaju? Czy wolno przy otwartych drzwiach stojącego na przystanku tramwaju ruszyć i jechać wzdłuż niego? Czy należy zatrzymać się przed przystankiem gdy zbliża się do niego tramwaj? Czemu służy znak P-17 "linia przystankowa" popularnie zwana "żmijką"? Czym wreszcie jest przystanek wiedeński wg obowiązującego w Polsce i Polskę prawa o ruchu drogowym, skoro, tak jak brak w nim słowa RONDO, nie ma w nim także tego określenia? 

Zostawmy ronda, skrzyżowania i kierunkowskazy w spokoju, przynajmniej na jakiś czas , bo tu nadal co egzaminator WORD lub funkcjonariusz Policji, to inne prawo, i zajmijmy się przystankiem. 

Zgodnie z art. 2.13 ustawy Prawo o ruchu drogowym (prd) przystanek, to miejsce zatrzymania się pojazdów transportu publicznego, oznaczone odpowiednimi znakami drogowymi. Tymi znakami są: znak D-15 "przystanek autobusowy", D-16 "przystanek trolejbusowy" i D-17 "przystanek tramwajowy" oraz znak poziomy P-17 "linia przystankowa" w postaci charakterystycznej "żmijki".

Wszystkie przystanki, które wymagają od  pasażerów wejścia na jezdnię są dla nich niebezpieczne oraz wyjątkowo niekomfortowe przy wsiadaniu i wysiadaniu. 

Dla poprawy tego komfortu buduje się przystanki zwane wiedeńskimi, których cechą jest  wyniesiona na  całej długości przystanku, do poziomu chodnika,  jezdna

1. Przystanek wiedeński w Bydgoszczy
Samochód zatrzymał się na prawym pasie jezdni przed znakiem  P-17

Ten wyniesiony fragment jezdni, zwany rampą przystankową, oznacza się dodatkowo znakiem P-17 "linia przystankowa", popularnie zwanym "żmijką", co jednoznacznie wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z jezdnią przeznaczoną dla ruchu pojazdów. Niestety wielu pieszych, a nie wszyscy z nich są kierowcami, traktuje rampę jak chodnik, co pokazuje na jak niskim poziomie jest edukacja komunikacyjna polskiego społeczeństwa.

 2. Beztroskie spotkanie młodzieży na prawym pasie jezdni drogi przeznaczonej dla ruchu pojazdów

3. Pieszy musi oczekiwać na tramwaj na chodniku, tu przed żółtą linią krawędziową

Przy zatrzymaniu tramwaju na przystanku bez wyspy, zatem także na wiedeńskim, pasażerowie muszą czekać na tramwaj na chodniku. Mogą wejść na jezdnię dopiero wtedy, gdy tramwaj wjedzie na przystanek. Muszą zachować przy tym ostrożność, bowiem są i tacy nieodpowiedzialni kierowcy, którzy starają się wyprzedzić  zbliżający się do przystanku tramwaj lub go ominąć zanim motorniczy otworzy drzwi.

Z punktu widzenia zasad ruchu drogowego przystanek wiedeński, to taki sam przystanek jak każdy inny, na którym pojazd komunikacji miejskiej, najczęściej tramwaj, zatrzymuje się na jezdni w oddaleniu od jej krawędzi. Oznaczony jest on, co do zasady, poza znakiem "przystanek" także znakiem P-17 "linia przystankowa", którym oznacza się także "zwykłe" przystanki. 

Wyniesienie jezdni to udogodnienie dla pasażerów, szczególnie starszych, przy wchodzeniu i wychodzeniu z pojazdu na jezdnię, tak jak z chodnika. Dodatkowo wyniesiona jezdnia, podobnie jak na wyniesionych przejściach dla pieszych i przejazdach dla rowerzystów,  spełnia rolę progu zwalniającego. 

I tu kolejny temat dotyczący ogłupiania polskich kierujących. Uznawani za ekspertów, niestety jedynie z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji, ignoranci wmawiają kierującym, policjantom oraz inżynierom ruchu, że znak P-17 służy jedynie wyznaczeniu na jezdni rzeczywistej długości przystanku, wtedy, gdy jest on dłuższy od 30 metrów, co nie jest prawdą. 

4. Marek Dworak, nie dość że przejeżdża obok otwartych drzwi tramwaju, to zatrzymuje się na rampie przystanku wiedeńskiego na linii P-17 (kadr z odc. 690 Jedź bezpiecznie)

Znak P-17 nie pozwala na zatrzymanie się na przystanku innych pojazdów niż uprawnione. Jest to niezbędne, by zapewnić pieszym swobodne i bezpieczne dojście, do pojazdu lub na chodnik. 

Gdy nie ma, w związku z warunkami ruchu, zakazu zatrzymania na przystanku innych pojazdów niż uprawnione, a przystanek jest dłuższy od 30 metrów, licząc po 15 metrów w obie strony od słupka przystankowego, wtedy stawia się po prostu  dwa słupki przystankowe w pewnej odległości od siebie czyniąc z jednego przystanku dwa.  

Zgodnie z §90.1 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych znak P-17 "linia przystankowa" wyznacza na jezdni miejsce przystanku pojazdów wymienianych w §51 i oznacza, że zakaz zatrzymywania się innych pojazdów na przystanku obwiązuje na całej długości linii

W tej dyspozycji nie ma wyłączenia dla zatrzymania wynikającego z warunków ruchu, o czym jest mowa w  art. 49.1.9 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Czytamy tam, że zabrania się zatrzymania pojazdu w odległości mniejszej od 15 metrów od słupka lub tablicy oznaczającej przystanek, a na przystanku z zatoką na całej jej długości. Ważne jest tu zastrzeżenie art. 49.4 prd, wg którego  powyższy zakaz nie dotyczy unieruchomienia pojazdu wynikającego z warunków lub przepisów ruchu drogowego

W dyspozycji znaku P-17 nie ma takiego zastrzeżenia, zatem na "żmijce" zabronione jest także zatrzymanie wynikające z warunków ruchu drogowego, co jest istotą tego rozwiązania komunikacyjnego. 

Na "linii przystankowej" może zatrzymać się jedynie uprawniony pojazd, dlatego inne pojazdy nie wjeżdżają na "linię przystankową" jeżeli za nią nie ma miejsca na ewentualne zatrzymanie pojazdu z powodu przepisu lub warunków ruchu, np. przed sygnalizatorem. 

Warto wiedzieć, że znak P-17 nie może być dłuższy od 60 metrów, przy czym jego koniec, dla kierującego pojazdem początek, musi znajdować się w odległości 15 metrów od słupka przystankowego. Miejsce zatrzymania przed znakiem P-17 może być dodatkowo oznaczone linią warunkowego zatrzymania złożoną z prostokątów (znak P-14).  Taki znak powinien być namalowany na jezdni przed wjazdem na rampę przystanku wiedeńskiego.

Przypomnijmy sobie jeszcze czy w świetle obowiązującego prawa wolno przejeżdżać obok stojącego na przystanku, z otwartymi drzwiami, tramwaju? Niestety i tu mamy różne szkoły ogłupiania kierujących przez ich nauczycieli. 

Zgodnie z art. 26.6 prd kierujący pojazdem jest obowiązany zachować szczególną ostrożność przy przejeżdżaniu obok oznaczonego przystanku tramwajowego nieznajdującego się przy chodniku.

Przepis dotyczy zatem także przejeżdżania obok przystanku z wysepką dla pasażerów  oraz obok przystanku wiedeńskiego, nawet wtedy, gdy nie ma na nim tramwaju. 

Jeżeli przystanek nie jest wyposażony w wysepkę dla pasażerów, a na przystanek wjeżdża tramwaj lub stoi na nim, kierujący jest obowiązany zatrzymać pojazd w takim miejscu i na taki czas, aby zapewnić pieszemu swobodne dojście do tramwaju lub na chodnik

W tym miejscu zaczyna się swoboda w określeniu miejsca zatrzymania oraz czasu potrzebnego  pasażerowi do swobodnego dojścia do drzwi tramwaju lub do chodnika. 

Tu także mamy różne szkoły z prywatnymi poglądami ich nauczycieli oraz jednoznaczne wyroki sądów za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu pasażera, który miał prawo,  przy otwartych drzwiach tramwaju i braku sygnału ostrzegawczego nadawanego przez motorniczego przed ich zamknięciem, w każdej chwili opuścić tramwaj lub do niego wejść.  Przepis dotyczy także autobusów oraz trolejbusów, bowiem:

Przepisy te stosuje się odpowiednio przy ruchu innych pojazdów komunikacji publicznej.

W praktyce oznacza to, że widząc zbliżający się do przystanku tramwaj kierujący zwalnia i zatrzymuje się za ostatnim wagonem stojącego już na przystanku tramwaju, a gdy tramwaj zastał go na przystanku, na który, przy braku na nim tramwaju i  znaku P-17, mógł wjechać, powinien zatrzymać pojazd przy krawędzi jedni między jego drzwiami. Obaj powinni stać tak, aż do zamknięcia drzwi tramwaju przez motorniczego.  

Nie jest prawdą, że gdy kierowca uzna, wróżąc z fusów, że już wszyscy pasażerowie wsiedli lub wysiedli z tramwaju, a ten ma jeszcze otwarte drzwi, można ruszyć i jechać obok niego, niby to zachowując przy tym ostrożność. Jest to ewidentne naruszenie art.3.1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, który wprost nakazuje unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić, albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę.

Kiedy tramwaj stoi na przystanku i ma otwarte drzwi, tak naprawdę nie wiemy, czy któryś z pasażerów nie zechce jednak wejść lub wejść w ostatniej chwili z tramwaju, lub chcąc zdążyć nie wybiegnie, np. z przed tramwaju wpadając przy tym pod koła lub spadając z tramwaju na samochód. Bardzo często jako ostatni wychodzą pasażerowie z wózkami dziecięcymi, które wymagają wiele miejsca przy wyjściu.  

Stoimy zatem obok lub za tramwajem do czasu aż motorniczy zamknie drzwi, a zwykle to robi tuż przed ruszeniem wszystkich, np. po zmianie sygnału na sygnalizatorze. 


Przy braku znaku P-17 na jezdni można wjechać na przystanek, lub będąc na nim ruszyć wtedy, gdy zostaną w tramwaju zamknięte wszystkie drzwi i po ruszeniu zatrzymać się ponownie obok tramwaju, jeżeli wynika to z warunków ruchu, np. w związku z  sygnalizacją. 

Jeżeli na jezdni znajduje się znak P-17 wjechać na przystanek, a dokładnie przejechać przez przystanek bez zatrzymania, można także dopiero po zamknięciu drzwi w tramwaju. Dodatkowym wymaganiem jest tu to, by za "żmijką" było miejsce na ewentualne zatrzymanie pojazdu. 

5. Przystanki wiedeńskie tramwajowo-autobusowe po obu stronach jezdni we Wrocławiu
Jadący ryzykują zatrzymaniem na znaku P-17 w związku z sygnalizacją świetlną na skrzyżowaniu za przystankiem

Zgodnie z wymaganiami obowiązujących przepisów, gdy za oznaczonym znakiem P-17 przystankiem nie ma miejsca na zatrzymanie, lub gdy na przystanku stoi uprawniony pojazd, zawsze zatrzymujemy się bezpośrednio przed "linią przystankową" lub na linii warunkowego zatrzymania, a na przystanku wiedeńskim przed  tym przystankiem, czyli przed tak oznaczoną wyniesioną do poziomu chodnika jezdnią na linii warunkowego zatrzymana, jak tu we Wrocławiu na poniższym filmie.

https://youtu.be/YhhegUEOLoM

Opracował Ryszard R. Dobrowolski

 


wtorek, 6 lipca 2021

375. Pierwszeństwo pieszego wg prawnika M. Małeckiego (nieuprawnione tendencje)

375. Pierwszeństwo pieszego wg karnisty Mikołaja Małeckiego
(nieuprawnione tendencje)
 


Jeden z moich anonimowych czytelników, na pewno nie fan tego bloga, zwrócił mi uwagę na zupełnie odmienne zdanie w sprawie pierwszeństwa pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych, od tego które prezentuję na blogu. Powołał się na wypowiedź Mikołaja Małeckiego prowadzącego blog Dogmaty Karnisty, doktora habilitowanego nauk prawnych, adiunkta w Katedrze Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego i zarazem prezesa Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego. 

Zapoznałem się z tym artykułem, bowiem mało jest prawników odważnie podejmujących się fachowej oceny obowiązującego prawa o ruchu drogowym, które tym razem, wbrew intencjom ministerialnych urzędników i składanym deklaracjom przez przedstawicieli rządu, w interesującej nas części, na szczęście ni jak się ma do tych intencji i zapowiedzi.

Niestety Pan Mikołaj Małecki postanowił wmówić czytelnikom, że to co uchwalił Sejm RP jest zgodne z intencjami rządu. Stwierdził, że dokładna analiza wprowadzonych przepisów w ramach nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym polepsza sytuację pieszego na drodze. Otóż nie. Dyscyplinuje pieszych dla poprawy ich bezpieczeństwa na drodze publicznej, a dokładnie, na jej jezdni, co nie jest tym samym. 

Prawo o ruchu drogowym w zakresie zasad ruchu drogowego przeznaczone jest w pierwszym rzędzie dla milionów użytkowników dróg. Z tego powodu musi być proste w zapisie oraz elementarne i uniwersalne w stosowaniu, bowiem przeznaczone jest dla zwykłych obywateli w różnym wieku i o różnym wykształceniu. I co do zasady, gdyby nie sprzecza z nim szeroko rozumiana edukacja komunikacyjna i praktyka w zakresie egzaminowania kandydatów na kierowców, takim jest.  To prawo musi być jasne i nieskomplikowane, bo nie można było nim bezkarnie, świadomie lub nie, manipulować.

Nie ma w nim miejsca na nieuprawnione wymysły i interpretacje obarczone wiarą w nieomylność autorytetów rodem z poprzedniej epoki i obowiązywania Kodeksu drogowego z czasów stanu wojennego.

Na szczęście wykładnia doktrynalna, zwana także naukową, nie ma bezpośredniego znaczenia dla zwykłego śmiertelnika, ale może być bardzo niebezpieczna w momencie zmiany przepisów. Dzieje się tak gdy usiłuje tylnymi drzwiami, dla źle rozumianego dobra społeczeństwa, wprowadzić w doktrynie to, czego nie udało się przeforsować podczas uchwalania prawa.

Taka praktyka prezentowana przez dziennikarzy, osoby publiczne, w tym publicznie przez prawników i osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo w ruchu drogowym, jest niedopuszczalna, pomimo że z formalnego punktu widzenia to jedynie niewiążąca nikogo nieformalna wypowiedź, punkt widzenia, sposób podejścia do tematu,

Cytowałem poprzednio wypowiedź prof. dr hab. Marcina Matczaka, wykładowcy Uniwersytetu Warszawskiego, który stwierdził, że kierujący pojazdem dla swojego bezpieczeństwa prawnego powinien założyć, że "wchodzenie" zaczyna się w momencie zbliżenia się pieszego do granicy przejścia, nawet jeśli jeszcze jej nie przekracza

Zatem prawo mówi jednoznacznie o przekraczaniu granicy między jezdnią i chodnikiem lub poboczem, ale oskarżyciel publiczny może uznać wbrew temu prawu, że wchodzenie zaczyna się w oddaleniu od tej granicy i przejścia, a to jak daleko od niego, to kolejne możliwości nieuprawnionych manipulacji.

Okazuje się, że także w Krakowie, gdzie narodziła się, dziś obejmująca już całą Polskę, patologia bezprawnego dodawania znaku C-12 "ruch okrężny" do znaku A-7 "ustąp pierwszeństwa" na kierunkowo zorganizowanych budowlach drogowych typu rondo o podporządkowanych wszystkich wlotach, także mamy prawników, którzy tego nie raczą zauważyć, i bez żenady tworzą nowe pozaustawowe prawo dotyczące pierwszeństwa pieszych zbliżających się do przejścia, niczym pojazd do skrzyżowania.

Wadliwe rozumienie troski o bezpieczeństwo pieszego powoduje, że odpowiedzialność pieszego za lekceważące podejście do życia,  usiłuje się przenieść bezprawnie na kierujących. 

Odnośnie wchodzących na przejście dla pieszych, z punktu widzenia kierowcy, nic się nie zmieniło, poza tym, że naprawiono to co kiedyś zepsuto. A tak przy okazji. Ciekawe kiedy za sprawą prawników zostanie naprawiony bubel mówiący o tworzeniu korytarza ratunkowego, jak nigdzie na świecie, przez zbliżenie się do krawędzi pasa ruchu?

Nowelą przeniesiono przepis o wchodzącym na przejście z rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych do ustawy Prawo o ruchu drogowym, pozwalając przy tym motorniczym na to czego doświadczają maszyniści prowadzący lokomotywy. 

Nowela dyscyplinuje pieszych, by uświadomić im, że przejście dla pieszych to nie chodnik, co wmawiano pieszym od czasów PRL. Piesi muszą być wreszcie świadomi tego, że przejście dla pieszych to jezdnia drogi przeznaczona dla ruchu pojazdów. 

Wchodzenie na jezdnię, tak jak wjazd na chodnik, to rzeczywiście proces. To przekraczanie granicy między jezdnią a chodnikiem wymagające podjęcia decyzji, analizy bezpieczeństwa i należytej uwagi oraz niezbędnej rozwagi. 

Pojazd na chodniku oraz w strefie zamieszkania nie ma pierwszeństwa przed pieszym, ale pieszy będąc już na przejściu lub na nie wchodząc, bez wymuszenia pierwszeństwa, to pierwszeństwo nabywa

Nie jest prawdą, że wchodzący na przejście, a tym bardziej będący jeszcze na chodniku, ma bezwzględne pierwszeństwo przed pojazdami. To taka sama bzdura jak to, że przejście to przedłużenie chodnika, a przejazd dla rowerzystów to droga rowerowa.   Pieszy ma zachować szczególną ostrożność, skupić uwagę na jezdni i nie wchodzić pod nadjeżdżający, także z dozwoloną prędkością, pojazd. 

Nie jest też prawdą, że kierujący ma obowiązek zwolnić, a nawet się zatrzymać, przed przejściem na którym nie ma pieszych i żaden pieszy na nie wchodzi. Wbrew temu co pisze na blogu dr Matczak, kierujący nie ma  także obowiązku, a nawet prawa, widząc przed przejściem grupę pieszych, zatrzymać przed przejściem swój pojazd. 

Może zwolnić i gdy piesi będą bezpiecznie wchodzić na przejście, wtedy dopiero ewentualnie, bezpiecznie dla innych kierujących i pieszych, zatrzymać pojazd, co będzie wynikało z warunków ruchu, a nie wymysłów o ograniczonym zaufaniu. Nagłe zatrzymanie pojazdu przed przejściem bez prawnego powodu powoduje wyprzedzanie oraz najechania z tyłu, co wprost zagraża bezpieczeństwu pieszych.  

Wmawianie pieszemu, że wchodząc na przejście ma pierwszeństwo przed pojazdami, to zmuszenie kierującego do nagłego hamowania lub zmiany toru jazdy, co jest wymuszeniem pierwszeństwa przez pieszego. 

Jestem za tym, by w strefach ograniczonej prędkości obowiązywał przepis w którym będzie zapisane, że zbliżający się do przejścia pieszy, z wyraźnym zamiarem wejścia na nie, miał możliwość bezpiecznego na nie wejścia. Jak na razie takiego przepisu nie ma, a na drogach o wyższych prędkościach i wielu pasach ruchu mam nadzieję, że nigdy nie będzie. Tam przejścia dla pieszych, jeżeli muszą być, powinny być  kierowane.
Ryszard R. Dobrowolski - 06.07.2021

Rzecznik MI potwierdził, że wchodzący to przekraczający granicę chodnika i jezdni, a nie zbliżający się do przejścia.