piątek, 27 grudnia 2019

197. Jazda na suwak. Odwrócone pierwszeństwo to bzdura!

Nowe przepisy dotyczące jazdy na zamek, suwak lub jak kto woli wahadło, to popis ignorancji ministerialnych urzędników oraz ich doradców. Zamiast wprost zastosować zagraniczne przepisy poparte wieloletnim doświadczeniem i licznymi wyrokami sądowymi wyjaśniającymi w sposób jednoznaczny wszelkie wątpliwości, dla mamony stworzono jedynie polskie zasady ruchu przy jeździe na suwak, szczególnie przy dwustronnym zanikaniu pasów ruchu. 

Materiały Prasowe
Nieuprawnione interpretacje obowiązującego prawa spowodowały wiele wątpliwości i liczne pytania dotyczące praktycznego zastosowania nowych, bez wątpienia potrzebnych i oczekiwanych przepisów.

Niestety dziennikarze motoryzacyjni, głównie zajmujący się samochodami, a nie prawem drogowym, nie mając właściwej wiedzy na co dzień ślepo wierzą, że praktyka i prawo korporacyjne WORD są zgodne z obowiązującym od 20 lat prawem. Teraz głoszą, że przy jeździe na suwak obowiązuje kierujących "odwrócone pierwszeństwo". 

Należy zapamiętać, że "odwrócone pierwszeństwo" przy jeździe na suwak to pozbawiony podstaw prawnych karygodny i niedopuszczalny wymysł, gdyż żaden przepis nie zmienił zasad pierwszeństwa przy zmianie pasa ruchu!!!

Nowe przepisy zobowiązały jadących pasem ruchu mającym swą kontynuację, do umożliwienia bezpiecznej zmiany pasa ruchu pojazdom zbliżającym się, tylko w warunkach znacznego spowolnienia ruchu, do zwężenia.  

W tej budzącej wiele kontrowersji sprawie redaktorzy portalu Dziennik.pl zwrócili się, z prośbą o oficjalne stanowisko w sprawie nowych przepisów, do Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. 

Odpowiedzi udzielił podinspektor Radosław Kobryś pełniący funkcję radcy Wydziału Opiniodawczo - Analitycznego Biura Ruchu Drogowego KGP. https://www.dziennikwschodni.pl/moto/od-dzisiaj-jazda-na-suwak-i-korytarz-zycia-obowiazkowe-weszla-w-zycie-nowelizacja-ustawy,n,1000256224.html

Jest on odpowiedzialny w KG Policji za propagowanie i wspomaganie działań o charakterze profilaktycznym jak i informacyjnym na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. Z racji zajmowanego stanowiska i pełnionej funkcji w strukturach Policji uczestniczy w pracach zespołów legislacyjnych, komisji i podkomisji parlamentarnych w celu zapewnienia pomocy eksperckiej przedstawicielom resortu spraw wewnętrznych i infrastruktury. 

Dziwne, gdyż kiedy kilka lat temu przesłałem do KG Policji opracowanie pt. "Wiele szkół, a jedno prawo" dotyczące dualizmu interpretacyjnego i samowoli w praktyce WORD w zakresie "ruchu okrężnego" i znaczenia znaku nakazu C-12, przyznając w wielu sprawach słuszność, a w wielu niedowierzanie, odesłano mnie w efekcie do Ministerstwa Infrastruktury, w którym zachowawczym i niedouczonym ministerialnym urzędnikom doradzali właśnie niedouczeni dyrektorzy i egzaminatorzy WORD, o praktyce których była mowa w opracowaniu. 

Dziennik.pl o właściwe rozumienie obowiazującego prawa spytał tych, których obowiązkiem jest przestrzeganie i stosowanie obowiązującego prawa zgodnie z jego literą i duchem. Tragicznym jest natomiast to, że przedstawiciele Policji wciąż są niedouczeni i ślepo zapatrzeni w ignorantów z czasów PRL, niedouczonych urzędników z MI oraz ich doradców rodem z WORD oraz warszawskiej Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym założonej przez oficynę wydawniczą Grupa IMAGE, która w praktyce opanowała praktycznie cały szeroko rozumiany rynek edukacji komunikacyjnej. Niestety w swojej praktyce, za milczącym przyzwoleniem niedouczonych ministerialnych urzędników, wraz ze stołecznym WORD, od 20 lat lansuje nieuprawnione wymysły interpretacyjne obowiązującego prawa jako zgodne z jego oficjalną wykładnią, wciągając w ten proceder zarówno policjantów jak i drogowców oraz inne regionalne WORD, MORD i PORD.

Przedstawiciel BRD KGP stwierdził w rozmowie z Dziennik.pl (Dziennik.pl) w sprawie jazdy na suwak, że "w takiej wyjątkowej sytuacji drogowej kierujący pojazdem poruszający się sąsiednim pasem ruchu (mającym kontynuację) jest obowiązany w warunkach znacznie zmniejszonej prędkości, bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem zanikania pasa ruchu, umożliwić jednemu pojazdowi, bądź dwóm, w zależności od liczby pasów ruchu, zmianę tego pasa ruchu na pas sąsiedni, na którym istnieje możliwość kontynuacji jazdy. Mamy tutaj do czynienia z zasadą odwróconego pierwszeństwa i obowiązuje ona tylko wtedy, kiedy kierujący na pasie zanikającym bądź z utrudnieniem nie może kontynuować jazdy i wjechać na pas ruchu bez utrudnienia".
Niestety nie jest prawdą, że jadący zanikającym pasem ruchu uzyskuje pierwszeństwo przed jadącym na sąsiednim pasie z kontynuacją jazdy oraz, że jest wówczas w uprzywilejowanej sytuacji i musi zostać wpuszczony przez kierującego jadącego obok. 

Oczywistym powinno być dla radcy BRD KGP, że kierujący poruszający się zanikającym pasem ruchu nie został zwolniony z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności oraz ustąpienia pierwszeństwa pojazdom, które poruszają się pasem ruchu na który on, sygnalizując swój zamiar, zamierza wjechać.

W świetle powyższego, wbrew stanowisku przedstawiciela KG Policji, nie może być mowy o zmienionej zasadzie pierwszeństwa.

Przepis dotyczy tylko jadących pasem który ma swoją kontynuację i tylko  wtedy, gdy na ich pasie ruchu występuje znaczne zmniejszenie prędkości wynikające z blokowania się jezdni drogi. Oczywistym jest, że  "jazda na suwak"  nie obowiązuje w sytuacji dojeżdżania do końca pasa ruchu przeznaczonego dla pojazdów powolnych oraz pasa włączania na drogach ekspresowych i autostradach, jeżeli na pasie ruchu jezdni tej drogi nie ma blokowania się ruchu i w związku z tym, spowolnienia ruchu, innymi słowy, gdy ruch odbywa się "normalnie". 


W przepisie dotyczącym "jazdy na suwak" jest mowa o "obowiązku umożliwienia zmiany pasa ruchu" przez stworzenie luki między jadącymi powoli pojazdami, a nie o obowiązku "ustąpienia pierwszeństwa" jadącemu zanikającym pasem ruchu. 

Nie jest zatem prawdziwym twierdzenie, że umożliwienie zmiany pasa ruchu jest czymś więcej niż ustąpienie pierwszeństwa, nie mówiąc o rzekomym nabyciu pierwszeństwa przez zmieniającego pas ruchu. 

Zobaczmy jak zachowanie się kierujących na zwężeniach, przy blokowaniu się jezdni drogi, jest regulowane przepisami ruchu drogowego w Niemczech i w Austrii.

- Niemcy: sekcja 7 ust. 4 StVO; - Austria: sekcja 11 ust. 5 StVO:

4) Ist auf Straßen mit mehreren Fahrstreifen für eine Richtung das durchgehende Befahren eines Fahrstreifens nicht möglich oder endet ein Fahrstreifen, ist den am Weiterfahren gehinderten Fahrzeugen der Übergang auf den benachbarten Fahrstreifen in der Weise zu ermöglichen, dass sich diese Fahrzeuge unmittelbar vor Beginn der Verengung jeweils im Wechsel nach einem auf dem durchgehenden Fahrstreifen fahrenden Fahrzeug einordnen können (Reißverschlussverfahren).

4) „Jeżeli na drodze z kilkoma pasami ruchu w jednym kierunku nie jest możliwe kontynuowanie jazdy jednym z pasów lub gdy ten pas się kończy, należy pojazdom, które mają utrudnione dalsze poruszanie umożliwić przejazd na sąsiedni pas ruchu w taki sposób, aby te pojazdy bezpośrednio przed zwężeniem mogły jechać na przemian w stosunku do pojazdu jadącego pasem ruchu który ma swoją kontynuację [aby pojazdy te mogły naprzemiennie podążać za pojazdem poruszającym się po pasie ruchu który ma swoja kontynuację - wg prawa Austrii] (metoda zamka błyskawicznego).”

(5) 1 In allen Fällen darf ein Fahrstreifen nur gewechselt werden, wenn eine Gefährdung anderer Verkehrsteilnehmer ausgeschlossen ist. 2 Jeder Fahrstreifenwechsel ist rechtzeitig und deutlich anzukündigen; dabei sind die Fahrtrichtungsanzeiger zu benutzen.

(5) 1 "We wszystkich przypadkach pas może zostać zmieniony tylko wtedy, gdy nie ma ryzyka dla innych użytkowników drogi. 2 Każda zmiana pasa musi być sygnalizowana zawczasu i wyraźnie; należy stosować kierunkowskazy".


W tych przepisach nie ma mowy, tak jak w polskim prawie, o zwężeniu dwustronnym i robieniu luki na dwa pojazdy, gdyż to skutecznie blokuje pas środkowy i zniechęca do poszanowania prawa. Aby utrzymać płynność ruchu, pojazdy muszą zawsze zmieniać pas ruchu na przemian po jednym bezpośrednio przed zwężeniem lub przeszkodą.


Należy jednak zawsze przestrzegać zasady "zachowania szczególnej ostrożności", do rezygnacji z wykonania manewru włącznie. Oznacza to, że kierowca może zmienić pas ruchu dopiero po przekonaniu się, że może to zrobić bez utrudniania ruchu innym kierującym lub narażania ich na niebezpieczeństwo. Wynika z tego, że zmieniający pas ruchu nie tylko, że nie ma pierwszeństwa, to nie może wymusić pierwszeństwa powołując się na przepis dotyczący jazdy na "zamek błyskawiczny".

W państwach w których od dawna obowiązuje zasada jazdy na suwak,  w przypadku zderzenia bocznego, ocena zdarzenia jest oparta o zasady zmiany pasa ruchu. Jadący pasem, który ma kontynuację może być karany jedynie za nie stworzenie warunków do bezpiecznej zmiany pasa ruchu jadącemu zanikającym pasem ruchu.  

Na zakończenie apeluję do Radcy Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, by nie zapominał, że nie jest uprawniony do prezentowania swoich prywatnych wymysłów, tu w postaci "odwróconego pierwszeństwa", jako oficjalnego stanowiska Policji. Musi mieć świadomość tego, że takie zachowanie prowadzi to do kolejnych wymysłów i nadinterpretacji obowiązującego prawa, do dezinformacji funkcjonariuszy Policji w terenie oraz lokalnych dziennikarzy starających się we właściwy sposób przedstawiać, dla poprawy BRD, trudne sytuacje drogowe. 

Do dziś wielu z nich nie potrafi przeciwstawić się samowoli lokalnych wpływowych "ekspertów" rodem z WORD, których wiedza i praktyka opiera się wciąż na wymysłach "ekspertów" z czasów PRL i Kodeksie drogowym z 1983 roku. Czas najwyższy wytłumaczyć im, że 20 lat temu zmieniono zarówno polską Konstytucję, jak i prawo drogowe, na zgodne z prawem europejskim. 

Szanowny Panie Radco. Jako osoba przygotowująca oficjalne stanowisko Dyrektora Biura Ruchu Drogowego KG Policji w w osobie insp. Zdzisława Sudoła (pismo o znakach RD-I-3757/19/RKo z dnia 28 listopada 2019 roku adresowane do wszystkich Komendantów Policji w Polsce),  powinien Pan mieć świadomość tego, że przepisy nie wprowadzają  "odwróconego pierwszeństwa" przy jeździe na zamek. 

wtorek, 10 grudnia 2019

196. Potrącenie pieszego "wyłudzacza" na pasach i nowe przepisy.

Potrącenie pieszego na przejściu dla pieszych.
Odpowiedzialność, nowe przepisy oraz próba wyłudzenia odszkodowania.

Najpierw projekt nowych przepisów.

"Art. 13, ust. 1a: Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy oczekujący na możliwość wejścia na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyjątkiem tramwaju.
Art. 13, ust. 1b: Przed wejściem na przejście dla pieszych, pieszy jest obowiązany zatrzymać się i upewnić, czy kierujący pojazdem ustępuje mu pierwszeństwa.
Art. 26, ust. 1: Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który znajduje się na przejściu dla pieszych lub oczekuje na możliwość wejścia na nie.
Art. 26, ust. 1a: Kierujący tramwajem zbliżając się do przejścia dla pieszych jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który znajduje się na przejściu dla pieszych.

Projekt precyzuje zachowanie szczególnej ostrożności przez pieszego, wymagając od niego zatrzymania się przed przejściem w celu upewnienie się, że kierujący ustępuje mu pierwszeństwa. 

Skoro ustąpienie pierwszeństwa to "powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch ten mógłby zmusić innego kierującego do zmiany kierunku lub pasa ruchu, albo istotnej zmiany prędkości, a pieszego - do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku;", to jak to się ma do pieszego, który przed przejściem się nie porusza, gdyż ma obowiązek się zatrzymać i oczekiwać na możliwość wejścia? 

Znów jakiś ministerialny ekspert wymyśla bzdury, zapewne za namową jakiegoś  doradcy, który zamiast wiedzy posługuje się prawem z czasów PRL i zdrowym rozsądkiem od 20 lat przebywającym na zwolnieniu lekarskim. 

Otóż pieszy będzie miał obowiązek zatrzymać się przed przejściem nie celu upewnienia się czy kierujący ustępuje mu pierwszeństwa, lecz czy zapewni  mu swoim zachowaniem bezpieczne wejście na przejście.

Już teraz nauczyciel zasad ruchu drogowego wg krakowskiej szkoły ogłupiania kierujących wmawia nam, że zbliżając się do wolnego od pieszych  oznaczonego znakami przejścia istnieje prawny obowiązek zmniejszenia prędkości, co sprawia, biorąc pod uwagę czas reakcji, że jadący obok przed przejściem wyprzedza tak uczonego jegomościa. 

Teraz kierujący będzie miał obowiązek powstrzymać się od jazdy, by umożliwić pieszemu bezpieczne wejście na przejście, a nie ustąpić mu pierwszeństwa, jak to przewiduje projekt pisany przez ignorantów. Mamy już nowy bubel prawny dotyczący jazdy na zamek i tworzenie pasa bezpieczeństwa. Ministerialni urzędnicy powinni odróżnić oczekującego na wejście,  od zbliżającego się do przejścia. 

Obawiam się, że w świadomości pieszych pozostanie jedynie wiara w to, że po zmianie przepisów kierujący będą musieli zatrzymywać się przed każdym przejściem. 

Problemem jest to, że w przypadku nierównej walki człowieka z pojazdem wezwana na miejsce zdarzenia Policja musi ocenić winę w oparciu o efekty zdarzenia, a te zawsze przemawiają na niekorzyść kierowcy. 

By nie być gołosłownym - przykład
https://youtu.be/qaplJJwFqMk

Pieszym wmówiono, że przejście to bezpieczny dla nich chodnik, zapominając wspomnieć tym bez wyobraźni, że to wciąż jezdnia oraz że żaden pojazd nie zatrzymuje się w miejscu, szczególnie wtedy, gdy są słabo widoczni, albo warunki drogowe są niekorzystne. Nie zmieni tego nowy przepis, jeżeli jedni i drudzy będą pozbawieni wyobraźni, poczucia odpowiedzialności za swoje czyny i instynktu samozachowawczego.  Zatrzymanie się każdego pieszego przed przejściem i wejście na nie dopiero gdy zatrzyma się pojazd, to czysta utopia. Ale z punktu widzenia kierujących to dobrze, bo brak zatrzymania się pieszego i wejście wprost pod nadjeżdżający pojazd będzie wreszcie jednoznaczne. 

Jak zatem przy braku kamery samochodowej lub lokalnego monitoringu wykazać, że to pieszy nie zachował szczególnej ostrożności i nie miał prawa wchodzić pod nadjeżdżający pojazd, którego kierujący nie był w stanie zatrzymać przed przejściem? Pieszy zanim wejdzie na jezdnię musi być pewien, że nie wpadnie pod rozpędzony pojazd, zarówno ten jadący z prędkością bezpieczną, jak i ten którego kierowca ignoruje bezpieczeństwo innych. To dokładnie taka sama sytuacja jak włączanie się do ruchu i wyjazd z drogi podporządkowanej. Kierowca musi ocenić czy wjazd na drogę z pierwszeństwem będzie bezpieczny dla niego i innych uczestników ruchu drogowego. Gdy trzeba musi się zatrzymać, chyba że zamontowano zamiast znaku A-7 znak STOP. Tak samo pieszy powinien mieć obowiązek ocenić sytuację i ewentualnie się zatrzymać przed przejściem, by się upewnić czy może wejść bezpiecznie na jezdnię. 

Obawiam się, że nowe przepisy rozzuchwalą nieliczną dziś jeszcze grupę pieszych, która narażając swoje zdrowie dla doraźnych korzyści, będzie świadomie naciągać kierujących  na odszkodowanie. Wtedy ofiarą przekrętu będzie tak naprawdę kierowca, któremu na dodatek grozić będzie za to kara więzienia. 

Niech za przykład posłuży taki oto list czytelnika. 

Padał deszcz. Zmieniałem kierunek jazdy w lewo na dwupasowym rondzie. Jechałem z małą prędkością, bo rondo małe, a mój samochód, jak to każdy Mercedes, ma skłonności do driftu. Zmieniłem pas ruchu z wewnętrznego na zewnętrzny i prawym pasem zacząłem opuszczać rondo, gdyż zaraz za przejściem dla pieszych zamierzałem skręcić w prawo na stację paliw. 

Kiedy dojeżdżałem do przejścia dla pieszych, gdy byłem w odległości ok. 2 metrów od niego, stojący na chodniku mężczyzna wszedł na przejście zatrzymując się przy krawężniku. Zacząłem odruchowo hamować i po kilku metrach zatrzymałem się na pasach obok niego. Wtedy położył rękę na masce w okolicy przedniej lampy mojego samochodu, pochylił się i zsuwając się delikatnie legł na pasach między krawężnikiem i moim samochodem. 

Wyskoczyłem z samochodu i podbiegłem do niego pytając czy coś mu się stało, a on na to wydukał z siebie w oparach alkoholu "daj dychę". Przyjechała policja i karetka pogotowia. Po krótkich oględzinach stwierdzono u niego uraz stopy, więc umieszczono delikwenta w karetce, czemu się stanowczo sprzeciwiał, i zawieziono na SOR. Okazało się że zostaje w szpitalu na obserwacji, gdyż jest poobijany, ku memu zaskoczeniu, znacznie bardziej, niż przypuszczano, i niż wynikałoby to z mojej relacji. Ponieważ przewidywany okres leczenia został określony jako dłuższy od 7 dni, zdarzenie zostało zakwalifikowane jako wypadek drogowy. Nie mam kamery samochodowej i jechałem sam w obcym mieście, natomiast "pokrzywdzony" miał na chodniku świadka. Na dodatek po wizycie policjantów w szpitalu okazało się, że poszkodowany ma 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu, a była to godz. 8 rano oraz, że dzień wcześniej był już jego pacjentem SOR z powodu pobicia. Tłumaczy to liczne otarcia i ślady na jego ciele. Wg mnie była to ewidentna próba wyłudzenia. Policja ignoruje ten fakt stwierdzając jednoznacznie, że do wypadku doszło wyłącznie z mojej winy, gdyż wg nich nie zachowałem szczególnej ostrożności i jechałem niewłaściwym pasem ruchu, co potwierdza, wg policjantów, monitoring zamontowany na pobliskim sklepie. Niestety pomimo prośby o udostępnienie nagrania, dla mnie na tym etapie postępowania przygotowawczego  zapis jest niedostępny. 

Policjanci uznali mnie za sprawcę wypadku twierdząc, że zmieniając pas ruchu w miejscu niedozwolonym z lewego na prawy, opuściłem rondo prawym pasem ruchu (rys. 1), zatem popełniłem wykroczenie, które skutkowało wjazdem na prawy pas ruchu drogi wylotowej, zaskoczeniem wchodzącego na przejście i w efekcie jego potrąceniem. W tej sytuacji zaproponowano mi, bym przyznał się do winy i poddał dobrowolnie karze, z czym się nie zgodziłem.
Rys. 1
Rzut z góry wylotu z ronda (Google)
Rys. 2
Widok wylotu z ronda
Rys. 3
Tor jazdy obwinionego to czerwony ślad
 ze zmianą pasa ruchu w miejscu A lub B
(zmiana kierunku jazdy - linia pomarańczowa, i jazda na wprost do wylotu lewym pasem ruchu - linia niebieska,
to  poprawny ślad jazdy)

Warto zatem wiedzieć, że zgodnie z art. 177 § 1 Kodeksu karnego: „Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”.

Istotą jest tu stwierdzenie nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, gdyż umyślne jest karane znacznie surowiej.  Tu zaczyna się sprawa szczególnej ostrożności i zasada zachowania ograniczonego zaufania, dziwnym trafem, na wstępnym etapie prowadzonych czynności wyjaśniających, z pominięciem pieszego, którego zasada zachowania szczególnej ostrożności dotyczy tak samo jak kierującego. Poza tym każdy kierujący ma prawo wierzyć w to, że inni uczestnicy ruchu drogowego, przestrzegają obowiązujących zasad ruchu, a zasada ograniczonego zaufania działa dopiero wtedy, gdy to zachowanie może budzić wątpliwości. Dlatego kierujący widząc wchodzącego na jezdnię natychmiast rozpoczął awaryjne hamowanie, niestety na mokrej nawierzchni, ale na szczęście  przy niewielkiej prędkości.

Wbrew stanowisku Policji dla sprawy nie ma  żadnego znaczenia to, jak  kierujący poruszał się na rondzie, gdyż poruszał się już poza rondem prawym pasem ruchu jezdni drogi wylotowej. Istonym jest to, czy poruszał się z bezpieczną prędkością i czy pieszy miał prawo wejść na jezdnię widząc zbliżający się pojazd. Ważnym jest także to, czy do kontaktu doszło w wyniku uderzenia przodem pojazdu w stojącego pieszego, czy to pieszy wszedł w bok pojazdu.

Oczywistym błędem kierujących, co podważa ich wiarygodność,  jest podawanie zbyt małej odległości z jakiej zauważyli pieszego wchodzącego na jezdnię. Prowadzący czynności wyjaśniające odbierają to jako próbę przerzucenia odpowiedzialności na pieszego, co zwykle nie jest prawdą. Kierujący bowiem powtarza to co zapamiętał z dynamicznie zmieniającej się sytuacji na drodze. Tak naprawdę wskazuje ile miejsca zauważył przed przejściem, a nie swoją odległość, która jest znacznie większa. Mówiąc o 2 metrach przed przejściem, kierujący tak naprawdę był oddalony od pieszego o ponad 10 metrów (rys. 4).
Rys. 4
Odległość pojazdu od przejścia dla pieszych w sytuacji gdy kierujący widzi ostatnie dwa metry jezdni przed przejściem
  
Kolejnym problemem jest zachowanie "prędkości bezpiecznej". Nie chodzi tu o prędkość administracyjną, tu wynosząca 50 km/h, lub ograniczoną znakami drogowymi, a o taką z którą, biorąc pod uwagę panujące na drodze warunki drogowe, kierowca porusza się tak, by mógł zatrzymać pojazdu przed ewentualną przeszkodą. Oczywiście nie mówimy tu o przeszkodzie, która pojawia się nagle i niespodziewanie na jezdni drogi w nieznacznej odległości od pojazdu.

Przyjmijmy zatem, że rzeczywista odległość pieszego od pojazdu wynosiła ok. 10 - 11 metrów, co zgadza się z tym, że pojazd poruszał się już prawym pasem ruchu na wprost do przejścia, bowiem nie zboczył podczas hamowania z linii prostej równoległej do osi jezdni. Czas reakcji kierującego włącznie z czasem zadziałania hamulców to 1,3 sekundy.

Zatem nie wdając się w rozważania na temat przyczepności opon na mokrej nawierzchni, opóźnień i wytracania prędkości, zakładając, że kierujący poruszał się z bezpieczną szybkością 30 km/godz, reagując nagłym hamowaniem na widok pieszego w odległości 10,5 metra od niego, zasadnicze hamowanie zaczęłoby się po upływie 1,3 sekundy. Uderzyłby go zatem prawie z pełną prędkością, gdyż zasadnicze hamowanie rozpoczęłoby się dopiero w okolicy pieszego. 

Bardzo często widzimy na nagraniach, że samochód wyraźnie zwalnia dopiero po uderzeniu w przechodnia znajdującego się na pasach i wyciągamy z tego fałszywy wniosek, że dopiero wtedy zauważył pieszego i rozpoczął awaryjne hamowanie. Otóż nie. Przy prędkości 50 km/godz w ciagu 1,3 sekundy przejeżdża z pełną prędkością, pomijając hamowanie silnikiem, ok. 18 metrów. Do zatrzymania na suchym asfalcie potrzebuje jeszcze 10-12 metrów, a na mokrym minimum dwa razy więcej, czyli w sumie ponad 40 metrów.

Czas reakcji, tak samo jak czas potrzebny do przeniesienia stopy na pedał hamulca i szybkość jego naciskania oraz siła nacisku są zależne od wielu czynników, m.in. do wieku, doświadczenia lub predyspozycji kierującego.

Zabawcie się, tak jak ja dziś (uzup. 12.12.2019) i zobaczcie jaki jest wasz czas reakcji.

(tu używałem klawiatury)
(tu używałem myszki)

Skoro pojazd zatrzymał się bok pieszego zaledwie metr za nim, to albo hamowanie było rozpoczęte znacznie wcześniej niż określa to kierujący albo prędkość samochodu była znacznie mniejsza niż zakładana. Wylot z ronda biegnie łukiem w prawo, więc stojący na chodniku pieszy mógł nie zwracać na siebie uwagi. Prostoliniowe przemieszczanie się hamującego prostopadle do przejścia bardziej prawdopodobna hamowanie zgodne z zeznaniem kierującego.

Z pobieżnych obliczeń wynika, że przy prędkości pojazdu 20 km/godz, czyli takiej jak obowiązuje jako administracyjna w strefie zamieszkania,  na mokrym asfalcie droga hamowania od momentu zauważenia pieszego wynosi ok.11 metrów, zatem pieszy byłby uderzony z prędkością ok. 5-7 km/h. Droga nagłego hamowania w warunkach mokrego asfaltu przy prędkości 30 km/h, to aż 18,5 metra i przy odległości 10 metrów od pieszego to uderzenie z prawie pełną prędkością.  Trzeba też pamiętać, że ABS na mokrej nawierzchni nie skraca drogi hamowania ale umożliwia ominięcie przeszkody, co w przypadku pieszego jest bardzo trudne z powodu nieprzewidywalności jego zachowania.

Jeżeli dojdzie do rozprawy, a kierujący nie będzie poczuwał się do winy, co w świetle powyższego wydaje się być w pełni uzasadnione, nieodzownym będzie powołanie biegłego z zakresu rekonstrukcji zdarzeń drogowych. Obecnie brak w samochodach szkła w budowie reflektorów i szkła hartowanego w przednich szybach pojazdów, a przez systemy ABS brak jednoznacznych śladów hamowania oraz śladów materialnych w związku z ewentualnym uderzeniem w pieszego utrudniają ocenę zdarzeń. Podobnie jest przy braku odrzucenia wzdłużnego lub bocznego potrąconego. 

Gdyby w czasie hamowania pieszy poruszał się, przeszedłby ok. 2 m, zatem prędzej zostałby uderzony lewym reflektorem niż przednią prawą lampą. Skoro stał na jezdni i obserwował zatrzymujący się pojazd, bez problemu mógł wrócić jeden krok zapewniając sobie całkowite bezpieczeństwo na chodniku.  Nie zrobił tego być może z tego powodu, że stojąc przodem do pojazdu wiedział iż nie zostanie potrącony? Jeżeli leżał obok pojazdu rzeczywiście z powodu uderzenia zderzakiem lub lampą, powinna to potwierdzić obdukcja i świeże uszkodzenia ciała w miejscu kontaktu tych elementów z ciałem poszkodowanego. Wg uzyskanych informacji poszkodowany po dwóch dniach zniknął ze szpitala, a Policja nie zna miejsca jego pobytu. 

Jeżeli Policja mimo wszystko nie zmieni zdania i nie uzna winnym pieszego, pozostaje jedynie droga sądowa. Sąd dopuścić powinien wtedy zarówno dowód z opinii  biegłego z zakresu medycyny sądowej celem ustalenia, czy pieszy doznał uszczerbku na zdrowiu w wyniku bójki, czy kontaktu z pojazdem i biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Kluczowym może być dowód w postaci monitoringu przemysłowego obejmującego swoim zasięgiem przejście dla pieszych oraz część ronda. Wg relacji jego administratora wynika, że feralnego dnia był włączony,  jednak  jego zapis nie został udostępniony kierującemu.

Jeżeli w postępowaniu sądowym nie uda się jednoznacznie udowodnić winy pieszego, wówczas należy starać się o warunkowe umorzenie postępowania karnego. 

Sąd może warunkowo umorzyć postępowanie karne, jeżeli wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy niekaranego za przestępstwo umyślne, jego właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, w szczególności nie popełni przestępstwa. 

Należy wiedzieć, że zdaniem Sądu Najwyższego warunkowe umorzenie postępowania nie jest skazaniem w rozumieniu prawa karnego, co przyjmowane jest także w doktrynie. Powyższe stanowisko można spotkać w licznych publikacjach jak np.  P. Hofmański, E. Sadzik, K. Zgryzek: Kodeks postępowania karnego. Komentarz, t. I, Warszawa 1999, str. 429.