czwartek, 16 marca 2023

445. Pieszy wchodzący na przejście, jednoznacznie wg prawa o ruchu drogowym


445. Pieszy wchodzący na przejście,
 jednoznacznie wg prawa o ruchu drogowym

Jeżeli nie wiecie Państwo na jaki cel przeznaczyć 1,5% swojego podatku, to pozwolę sobie na małą prywatę i podpowiedź. Doskonałym wyborem będzie
Środowiskowy Dom Samopomocy "WENA",
64-100 Leszno, ul. Starozamkowa 14a.
ŚDS "WENA" - OL w Lesznie (KRS 0000309320)

O tym ile złego zrobił premier zapowiadając wprowadzenie przepisów wg których pieszy będzie miał pierwszeństwo na przejściu dla pieszych zanim na nie wejdzie pisałem od dawna. Pisałem też o tym, że Sejm odrzucił te wymysły rozszerzając obowiązek zachowania szczególnej ostrożności także na pieszych.  Kierowcy nadal mają obowiązek obserwowania tego co się dzieje w okolicy przejść, także na chodniku lub poboczu, ale nie ma to nic wspólnego z pierwszeństwem pieszego, a jedynie z ewentualną reakcją kierującego na budzące obawy jego zachowanie. 

Pieszy ma obecnie obowiązek zachowania szczególnej ostrożności będąc także na przejściu, obserwowania ruchu na jezdni z oceną zagrożenia włącznie oraz nie wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd, co jest całkowicie zgodne z obowiązującymi Polskę międzynarodowymi umowami.

https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/morawiecki-w-expose-wprowadzimy-pierwszenstwo-pieszych-przed-przejsciem-63163.html

Usłużni władzy i nadgorliwi  dziennikarze zaczęli po ekspose premiera wmawiać Polakom, bez jakiegokolwiek uprawnienia, że wchodzenie to proces zaczynający się na chodniku lub poboczu w bliżej nieokreślonej odległości od jezdni i przejścia. Niestety do dziennikarzy dołączyli szukający poklasku ze strony władzy prawnicy, w tym udzielający się w sieci karnista dr Mikołaj Małecki oraz uznawany za autorytet w zakresie zasad ruchu drogowego, skażony wzorowanym na radzieckim prawie PRL z 1983 roku, prokurator prof. Ryszard A. Stefański. Pierwszy uznał za słuszne stworzyć wymysł pasujący do zapowiedzi premiera,  a drugi uczynił to samo twierdząc, że wchodzenie zaczyna się nie 5 metrów od przejścia, jak twierdzi pierwszy, lecz w odległości 1,5 metra, co w obu przypadkach jest jedynie nieuprawnionym wymysłem godnym usłużnych władzy ignorantów. 

Od tej twórczości odciął się wprost  resort infrastruktury potwierdzając, że wchodzenie w rozumieniu zasad ruchu to przekraczanie granicy jezdni i chodnika lub pobocza. Innymi słowy wchodzenie to częściowa obecność na jezdni lub przejściu. Tu warto przypomnieć, że wchodzącym jest też wjeżdżający na jezdnię pchający wózek oraz jadący na rowerze małolat. Będąc na chodniku nie jest się, nawet częściowo, na jezdni lub przejściu. Stojąc się nie idzie, a idąc po chodniku z niego się nie schodzi aż do momentu gdy chociażby częściowo znajdzie się poza nim noga lub inna część ciała albo np. przednia część pchanego wózka lub przedniego koła roweru. 

Policjanci lekceważąc wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa infrastruktury zaczęli wmawiać kierującym, że nawet stojący na chodniku pieszy, w dowolnej odległości od jezdni, jest wchodzącym na przejście i zaczęli wypisywać  mandaty w wysokości kilku "500 plus" kierowcom którzy nie popełnili żadnego wykroczenia. 

Trudno mieć pretensje do policjantów, bowiem funkcjonariusz Policji nie jest pracownikiem. Jego nieszczęściem jest to, że służy, a sługa ma ograniczone prawo do samodzielnego myślenia na rzecz posłuszeństwa wobec tego komu służy. Przełożony policjanta jest też sługą ale bywa, że dla poprawy samooceny prezentuje się podwładnemu jako ten któremu ma on bezwzględnie i bezwarunkowo służyć. Nieszczęściem dla policjanta i dla nas kierujących jest gdy jego przełożony okaże się posłusznym władzy bezkarnym ignorantem lub nadgorliwym karierowiczem.  

Niestety brak w Biurze Ruchu Drogowego KG dobrze wykształconych w zakresie prawa o ruchu drogowym funkcjonariuszy, którzy mieliby odwagę wprowadzić we wszystkich podległych im jednostkach te same i zgodne z prawem zasady postępowania. Obecnie co komenda to, tak jak w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego, inne prawo o ruchu drogowym.  

Co gorsza dotyczy to także sędziów którzy immunitet i niezależność utożsamili z samowolą i bezkarnością w związku z czym nie odczuwają potrzeby zdobywania wiedzy specjalistycznej w zakresie zasad ruchu i orzekają na poziomie wspomnianych na początku ogłupiających Polaków artykułów. Ignorują to, że nowe przepisy de facto dodatkowo dyscyplinują pieszych nie łagodząc dotychczasowych przepisów dotyczących kierujących pojazdami. 

Niestety głośny wyrok w sprawie  nieustąpienia pierwszeństwa stojącej na chodniku pieszej spowodował utrwalenie błędnego przekonania o bezwzględnym pierwszeństwie pieszego już w momencie powzięcia przez niego decyzji dotyczącej zamiaru wejścia na jezdnię. 

W ramach samodoskonalenia polecam, poza wcześniej polecanym (wpis 438) przystępnym wykładem mec. Tadeusza Wolfowiczaglosę krytyczną mec. Witolda Matejko do wyroku SR w Piotrkowie Trybunalskim, który skazał kierującą za nieustąpienie pierwszeństwa stojącej przed przejściem pieszej. Jeżeli komuś to zbyt mało, to polecam także opinię w tej sprawie biegłego sądowego dr inż. Piotra Krzemienia.

mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski

20 komentarzy:

  1. Szanowny Panie Ryszardzie
    Zgadzam się z Panem po raz kolejny, mam jednak małą uwagę. Otóż chodzi o traktowanie wypowiedzi urzędników MI. Otóż w tym wpisie odnosi się Pan pozytywnie do ministerstwa, bo podziela Pana punkt widzenia. Ale w innym przypadku, a mianowicie w temacie używania kierunkowskazów na pierwszeństwie łamanym, krytykuje Pan urzędnika ministerstwa jako osobę, której wypowiedzi nie mają mocy prawnej. I tutaj rodzi się pytanie, jak to jest z tymi wypowiedziami ministerstwa. Czy mają one jakąś moc prawną czy nie. Oczywiście druga strona też nie widzi nieścisłości w odbiorze, bo kierunkowskazy okej, ale wchodzący na przejście - co to, to nie, minister nie ma racji. Proszę się odnieść do tych sprzeczności.
    Pozdrawiam Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Grzegorz - Wypowiedzi urzędników nie mają żadnej mocy prawnej w stosunku do ustaw które powinny być zgodne z umowami międzynarodowymi których Polska jest sygnatariuszem. Uprawniony urzędnik może wypowiadać się wiążąco jedynie w związku z rozporządzeniami które ogłasza minister na podstawie ustawy z którą każdy akt wykonawczy ma obowiązek być zgodny. Jeżeli minister jest autorem projektu ustawy to urzędnicy mogą tłumaczyć jaki był cel danej regulacji, co nie znaczy, że zawsze zamysł pokrywa się z ostateczną wersją normy prawnej. Bywało, że urzędnik opowiadał głupoty, dlatego obecnie odpowiedzi przygotowywane są anonimowo, a odpowiedzi udziela rzecznik prasowy.

      W Polsce dla urzędników autorytetami są egzaminatorzy WORD. Niestety mało kto ma świadomość tego, bo co do zasady poza egzaminem nie ma więcej żadnej styczności z wojewódzkimi ośrodkami ruchu drogowego, że co WORD to inne prawo i inna szkoła ogłupiania kierujących, z których najbardziej znana jest warszawska i krakowska, obie skażone rozumieniem prawa wg starego Kodeksu drogowego z 1983 roku.

      Co do pierwszeństwa pieszego, to Sejm nie zgodził się na proponowane zapisy, a ponieważ o wchodzeniu pieszego była wcześniej mowa w rozporządzeniu to od dawna było wiadomym, że wchodzenie to słownikowe przekraczanie krawędzi jezdni. Problemem było jednie to, że o wchodzeniu nie było mowy w ustawie, co było uznawane za wadę prawną. Przepis przeniesiono do ustawy z pominięciem zapowiadanych zmian przez premiera czego nie jest do dziś dla wielu oczywistym. Będący na chodniku pieszy nie miał i nadal nie ma pierwszeństwa na jezdni, w tym na przejściu dla pieszych.

      Jeżeli urzędnik opowiada o nieistniejących zasadach, nie odróżnia kierunku jazdy od kierunku ruchu, nie wie czym jest nakazany znakiem C-12 "ruch okrężny" i czym jest "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", to nie można mu ślepo we wszystko wierzyć i ze wszystkim co mówi się zgodzić. Jeżeli urzędnik państwowy toleruje patologie w znakowaniu dróg i samowolę Policji w ocenie zdarzeń drogowych to trudno wierzyć, że ma właściwą wiedzę z zakresu zasad ruchu drogowego oraz znaczenia znaków drogowych. Oczywiście tak być nie powinno, ale każdy ma prawo wierzyć komu chce i kogo uznaje za autorytet. Musi mieć jednak świadomość tego, że brak wiedzy nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności oraz, że wypowiedzi urzędników i funkcjonariuszy Policji nie mają mocy prawnej.

      Usuń
    2. A sądy również różnie orzekają. Biegłymi również bywają byli policjanci czy pracownicy WORD...

      Usuń
    3. @Piotr - To prawda. Niestety wielu sędziów którzy powinni być jedynymi biegłymi w zakresie prawa o ruchu drogowym okazują się być ignorantami cedującymi BEZPRAWNIE swoje uprawnienia na biegłych z zakresu badania wypadków drogowych których wiedza z zakresu zasad ruchu często jest oparta na prawie korporacyjnym WORD i poradnikach dla kandydatów na kierowców i kierowców. Są na szczęście i tacy, którzy potrafią samodzielnie myśleć i mają odwagę przeciwstawić się powielanym od czasu powstania Kodeksu drogowego z 1983 roku nieuprawnionym bredniom i wymysłom jego autorów, którzy komentują obecne prawo wg tego bubla prawnego.

      Usuń
  2. Najgorsze jest że spora część pieszych uwierzyła w te głupoty o bezwzględnym pierwszeństwie. Po wprowadzeniu tych zmian częstym widokiem jest pieszy rozmawiający bądź wpatrzony w telefon, wchodzi na przejście dla pieszych nie rozglądając się nawet nie zwalniając tak jak by szedł dalej chodnikiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Sarinphosgen - Przez lata zachęcało się pieszych do korzystania z przejść dla pieszych wmawiając im, że to bezpieczne chodniki. Proszę się więc nic dziwić, że gdy usłyszeli z ust premiera, że będą mieli pierwszeństwo na przejściu będąc jeszcze na chodniku, chętnie w to uwierzyli.

      Usuń
  3. Przepraszam że znów nie na temat ale ostatnio rozmyślam mocno o art 22 z PoRD. Wczesniej umknął mi ten szczegół. Chodzi mi o zapis że jeżeli kierujący zamierza skręcić w lewo lub w prawo to ma obowiązek do zbliżenia się do odpowiedniej krawedzi jezdni lub środka jak skręca lewo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam że nie na temat znów. Ostatnio rozmyślam o art22 z PoRD i tam jest mowa miedzy innymi o zmianie kierunku jazdy. Art22 zobowiązuje kierującego do sygnalizowania zmiany kierunku jazdy ale obowiązek zbliżenia się do krawedzi jezdni bądź środka jest uwarunkowane zamiarem skręcania, a zakładam ze zmiana kierunku jazdy i zamiar skręt nie jest tożsamością. Więc wracając do skrzyżowania "z łamanym pierwszeństwem" w przypadku gdy nie skręcany i jedziemy prosto art22 nie zobowiązuje kierowcy do zbliżenia się do krawedzi bądź środka jezdni a tylko do sygnalizowania odpowiednim kierunkowskazem. Czy ja to dobrze interpretuję?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Sarinphosgen - "Pierwszeństwo łamane" to mylące potoczne określenie dla skrzyżowania na którym droga z pierwszeństwem, a nie pierwszeństwo, się załamuje i zmienia swój kierunek czyli po prostu skręca bardziej lub mniej w lewo lub w prawo. Żadna inna droga, poza drogą z pierwszeństwem, nie może zmienić na skrzyżowaniu swojego kierunku, bowiem ta zmiana może być dokonana jedynie zastosowanym oznakowaniem. Jeżeli miejsce na drodze będzie połączeniem dróg wewnętrznych lub o nawierzchni gruntowej bez znaku A-7 lub STOP ustawionych na granicy pasa drogowego, to nie ma skrzyżowania, a zmiana kierunku jezdni drogi z pierwszeństwem będzie mniej lub bardziej niebezpiecznym zakrętem oznaczonym lub nie znakiem ostrzegawczym. Po jezdni tej drogi jedzie się dokładnie tak samo niezależnie od miejsca na niej.

      W art. 22 ustawy p.r.d. nie ma mowy o skrzyżowaniu, a skręcanie o którym jest tam mowa to SKRĘCANIE Z JEZDNI w celu jej opuszczenia i wjazdu na pobocze, na jezdnię innej drogi lub na leżąca przy drodze nieruchomość. To nazywa się zmianą kierunku JAZDY. Można skręcić także na dwukierunkowej jezdni w celu jazdy w przeciwnym kierunku. To skręcanie w polskim prawie to także zmiana kierunku jazdy. Można skręcić na jezdni w celu zmiany pasa ruchu na sąsiedni i to się nazywa zmiana pasa ruchu. No i na koniec można na jezdni skręcać po to by nie zmienić kierunku jazdy lub pasa ruchu i to skręcanie jest zmiana kierunku RUCHU bez zmiany kierunku jazdy, a tego się nie sygnalizuje. Zatem oczywistym jest, że na zakrętach można opuścić pas ruchu lub jezdnię bez kręcenia kierownicą czyli bez zmiany kierunku ruchu, co nie zwalnia z sygnalizowania zamiaru zmiany kierunku jazdy.

      W prawie międzynarodowym jest mowa o obowiązku sygnalizowania zamiaru zmiany kierunku w celu opuszczania pasa ruchu lub jezdni. Aby zmienić kierunek w celu opuszczenia jezdni należy, tak jak w naszym prawie, wcześniej zająć właściwe miejsce na jezdni by nikomu nie utrudnić jazdy bez takiego zamiaru.

      Usuń
    2. Poza powyższym proszę zwrócić uwagę, że na ogół droga z pierwszeństwem jest oznakowana znakami poziomymi wyznaczającymi pasy ruchu a zgodnie z art. 2 p.7 są to "podłużne pasy jezdni". A skręcić (w myśl art.22) można w drogę poprzeczną a nie podłużną!

      Usuń
    3. @JAn - Pas ruchu to podłużny pas jezdni czyli biegnący tak jak biegnie jezdnia. Na skrzyżowaniu na którym jezdnie się przecinają przecinają się także ich pasy ruchu. Pasy ruchu mogą być oznaczone znakami lub nie. By nie "zakratkować" skrzyżowania znakami oznacza się na skrzyżowaniu przebieg pasów ruchu na jezdni drogi z pierwszeństwem lub się ich nie oznacza. Jeżeli dopuszczone jest skręcanie z wielu pasów ruchu na skrzyżowaniu pasy ruchu na jezdni drogi poprzecznej muszą być oznaczone znakami. Skręcamy na jezdnię drogi poprzecznej w stosunku do tej z której skręcamy.

      Usuń
    4. Oczywiście się zgadzam. Więc jeżeli pas jest "podłużny" więc biegnie wzdłuż (po długości) drogi którą się jedzie (z pierwszeństwem). Powoduje to, że drogi, które nie są zgodne z przebiegiem tego pasa są poprzeczne i na nie się skręca (nawet jeżeli to skręcanie jest jazdą geometrycznie na wprost).
      Jestem pewien, że dla obrońców "kierunkowskazów na łamanym" tak jak kierunek przeciwny jest na wprost, tak i podłużny pas również jest na wprost niezależnie od jego wyznaczenia...

      Usuń
    5. @JAn - Ci sami "eksperci" z czasów słusznie minionych którzy wymyślili bzdurę, że określenie "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" oznacza rondo ZAWSZE O KIERUNKOWEJ ORGANIZACJI RUCHU czyli takiej bez wyspy lub placu na środku i pasami ruchu biegnącymi zawsze "na wprost" od wlotu do wylotu, nawet wtedy gdy zaprzecza temu zastosowane oznakowanie. Bezprawne dodawanie znaku C-12 do znaków A-7 ustawionych na wszystkich wlotach KIERUNKOWO zorganizowanych budowli z centralną przeszkodą, w tym typu rondo, to także wymysł "ekspertów" uczonych zasad ruchu wg Kodeksu drogowego z 1983 roku i komentarzy do niego czyli wymysłów interpretacyjnych jego współtwórców. W konsekwencji wymyślili także to, że na skrzyżowaniu na którym DROGA Z PIERWSZEŃSTWEM zmienia swój kierunek (takie 1/4 ronda), ta droga wbrew treści tabliczki T-6 nie zmienia kierunku i biegnie "na wprost" do przeciwległego wylotu, a nie po łuku, nawet jak zaprzecza temu zastosowane oznakowanie, a kierunek zmienia jedynie PIERWSZEŃSTWO.

      Ci sami, wzorując się na prawie drogowym ZSRR, do dziś wierzą w to, że kierunkowskazy służą do wskazywania zamierzonego kierunku ruchu i strony skrzyżowania w stosunku do wjazdu , a nie do sygnalizowania zamiaru zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy czyli zamiaru zawrócenia lub opuszczenia jezdni drogi z jej lewej lub prawej strony.

      Usuń
  5. Wg SJP skręcić odnosi się raczej do zwrócenia pojazdu w którąś stronę. A kierunek jazdy można wprost tłumaczyć jako droga po ktorej jedzie pojazd. Z faktu że użyto słowo skręcić a nie zmienić kierunek jazdy, musi znaczyć że skręcić nie zawsze znaczy zmienić kierunek jazdy i vice-versa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Sarinphosgen - skręcanie z jezdni w celu jej opuszczenia i wjazdu na pobocze, jezdnię innej drogi lub na przydrożną nieruchomość to zmiana kierunku jazdy. Kierunek ruchu wg polskiego prawa i SJP dla hasła "kierunek" to strona w którą się ktoś zwraca lub PORUSZA, a kierunek jazdy to, jak słusznie zauważyłeś, linia kub droga wzdłuż której się ktoś porusza. Na zakręcie można zatem zmienić pas ruchu lub kierunek jazdy bez potrzeby kręcenia kierownicą czyli bez zmiany kierunku ruchu, co nie zwalnia kierującego z obowiązku sygnalizowania zamiaru zmiany kierunku jazdy. Na zakręcie jeżeli skręci zgodnie z przebiegiem jezdni to jej nie opuści co będzie zmianą kierunku ruchu bez zmiany kierunku jazdy. Jazda PROSTO (kierunek ruchu) nie zawsze jest jazdą "NA WPROST" (kierunek jazdy) np. dookoła wyspy lub placu zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny" lub na skrzyżowaniu na którym droga z pierwszeństwem, jej jezdnia i jej pasy ruchu zmieniają swój kierunek. Jadąc jezdnią tak biegnącej jezdni nie zmienia się kierunku jazdy zatem jedzie się "na wprost" dowolnym pasem ruchu, co do zasady prawym gdy jest wolny, i nie włącza się kierunkowskazów. Należy jedynie pamiętać, że jeżeli nie jest to "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", co wbrew wymysłom nie ma nic wspólnego z rondem, nie wolno wyprzedzać pojazdów silnikowych.

      Droga poprzeczna na którą skręca kierujący jest poprzeczną w stosunku do tej z której skręca zatem na zakręcie może biec prosto. Ponieważ w polskim prawie zmiana kierunku jazdy jest też zawracanie na raz bez opuszczania jezdni nie zapisano, tak jak w Konwencji, że to opuszczanie jezdni. Oczywistym jest jednak to, że skoro przed skręcaniem kierujący zajmuje skrajne pasy ruchu właściwie do zamiaru i "skręci", to opuści jezdnię drogi czyli zmieni kierunek jazdy. Kierunkowskazem sygnalizuje zamiar opuszczenia jezdni z jej lewej lub prawej strony a nie zamiar kręcenia kierownicą w lewo lub w prawo, dlatego jadąc dowolnie krętym pasem ruchu bez zamiaru jego opuszczenia nie ma podstaw do włączania kierunkowskazów. Na skrzyżowaniu typu K też nie wskaże się kierunkowskazem w które prawo zamierza się skręcić, a jedynie to, że ma się zamiar opuścić jezdnię z jej prawej strony.

      Usuń
    2. W takim razie, jaki jest sens wprowadzania dwóch pojęć o tym samym znaczeniu? Żeby niepotrzebnie skomplikować sprawę? Tego nie zrozumiem.

      Usuń
    3. @Sarinphosgen - Skąd ten pomysł, że kierunek jazdy i kierunek ruchu to różne nazwy tego samego określenia? Nie dość, że zabrania tego wprost zasada legislacji, to na dodatek nawet słownikowo to różne określenia. Kierunek ruchu zmienia się np. kręceniem kierownicą, a kierunek jazdy wtedy gdy się zawraca lub opuszcza jezdnię drogi z jej lewej lub prawej strony. Na placu na którym nie oznaczono znakami jezdni mówimy tylko o przecinaniu się kierunku ruchu ale wjazd na taki plac z jezdni, nawet gdy nie będzie potrzeba w tym celu zmienić kierunku ruchu (skręcić z linii prostej), to zmiana kierunku jazdy której zamiar jest się obowiązanym sygnalizować. Na łuku drogi można zmienić pas ruchu lub kierunek jazdy (opuścić jezdnię) BEZ ZMAIANY KIERUNKU RUCHU który wskazuje podłużna oś pojazdu, a dokładnie wektor jego prędkości chwilowej. Co w tym trudnego? Kręcę kierownicą to zmieniam kierunek ruchu, opuszczam jezdnię z jej lewej lub prawej strony lub zawracam na jezdni - zmieniam kierunek jazdy. Nie da się zawrócić na jezdni jezdni drogi bez zmiany kierunku ruchu. Nie da się także bez zmiany kierunku ruchu opuścić jezdni z jej lewej lub prawej strony na prostym odcinku drogi, co można zrobić na jej łukach, zatem także na skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem, bowiem inna nie może tego zrobić, zmienia swój kierunek. PROSTO nie jest tym samym co NA WPROST (znak P-8a) z czym mają problem od pewnego czasu drogowcy i policjanci, także w moim mieście.

      Usuń
    4. W takim razie źle się wysłowiłem. Kwestia kierunku jazdy i kierunku ruchu jest dla mnie jasna jak słońce. Chodzi mi tylko o zapis w art22 o obowiązku zbliżenia sie do prawej krawedzi jezdni jak kierujący chcę skręcić w prawo. A wg sjp skręcić znaczy skierować pojazd w inna stronę, skręt oznacza zmianę pozycji w kierunku bocznym. Czemu tam nie ma poprostu zamiast skręcić, zmienić kierunek jazdy? Z tego samego powodu co pan napisał wczesniej o zasadzie legislacyjnej skręcić i zmienić kierunek nie może znaczyć to samo.

      Usuń
    5. @Sarinphosgen - Cieszę się, że sprawa kierunku ruchu i kierunku jazdy stała się dla Ciebie prosta, bo problem z tym mają nie tylko instruktorzy OSK ale także, co woła o pomstę do nieba, egzaminatorzy WORD i co za tym idzie kierujący. Skoro tak to wiesz, że skręcanie w potocznym znaczeniu tego słowa oznacza zmianę kierunku ruchu, a zawracanie i opuszczanie jezdni z jej lewej lub prawej strony to zmiana kierunku jazdy.

      Dlaczego zatem piszesz, że skręcić i zmienić kierunek nie znaczy tego samego skoro w SJP PWN jest mowa wprost o skręcaniu jako "zmianie kierunku drogi" i osobno o skręcaniu jako zmianie kierunku przebiegu drogi w terenie czyli skręcaniu drogi. Skręcanie jest określeniem względnym. Można skręcić na drodze i poza drogą. Skręcanie na drodze może być zgodne z jej przebiegiem co będzie zmianą kierunku ruchu, natomiast skręcanie na drodze w celu zawrócenia na niej lub w celu opuszczenia jej jezdni z jej lewej lub prawej strony w celu jazdy w innym kierunku, np. do Warszawy, a nie jak wcześniej do Gdańska, to zmiana kierunku jazdy.

      Art. 22 ustawy p.r.d. jednoznacznie mówi o zmianie pasa ruchu LUB kierunku jazdy. W Konwencji zmiana kierunku to także skręcanie z jezdni w celu jej opuszczenie z jej lewej lub prawej strony.

      Usuń
    6. Ok czyli art22 mowi tylko i wyłącznie o zmianie kierunku jazdy i o zmianie pasa ruchu i o niczym innym. Musiałem to wyklarować sobie w głowie bo uznać to za poprawną interpretacje to jedno a z sensem komuś to wytłumaczyć to inna sprawa. Miałem małe wątpliwości ale teraz już jest wszystko jasne. Dziękuję.

      Usuń

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.