wtorek, 16 maja 2023

450. Egzaminator WORD, chroniony prawem ekspert czy ignorant?

Zajmując się sprawą pewnego skrzywdzonego przez Policję traktorzysty któremu tarnowscy policjanci wmówili, że jest winnym zdarzenia drogowego którego sprawcą nie był, zainteresowałem się Robertem Doroszem egzaminatorem nadzorującym pracującym na etacie w tarnowskim małopolskim ośrodku ruchu drogowego czyli w samofinansującej się samorządowej wojewódzkiej ,osobie prawnej którą państwo uprawniło do sprawdzania w jego imieniu umiejętności oraz znajomości prawa przede wszystkim przez przyszłych kierowców oraz dbania o właściwą edukację komunikacyjną polskiego społeczeństwa.
mgr inż. Robert Dorosz - egzaminator nadzorujący w MORD w Tarnowie

"Buy coffee" to forma wspierania niezależnych twórców przez przekazanie im dowolnej kwoty w formie darowizny, za co darczyńcom serdecznie dziękuję. Wspierający moją działalność kwotą min. 25 zł otrzymają w ramach podziękowania najnowsze wydanie książki Vademecum kierującego. Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy. Ryszard R. Dobrowolski.

W artykule który pojawił się na stronie www.prawodrogowe.pl Robert Dorosz narzeka na fizyczną agresję petentów w stosunku do egzaminatorów przypominając, że ta grupa zawodowa, podczas wykonywania swoich obowiązków jest objęta taką samą ochroną jak funkcjonariusze publiczni którymi egzaminatorzy nie są. Przyczyną tego zjawiska jest niewątpliwie brutalizacja życia społecznego spowodowana m.in. zerwaniem przez pandemię więzów społecznych i rodzinnych oraz skłócenie społeczeństwa z powodu różnych poglądów politycznych, kompletna kompromitacja autorytetów oraz bezczelność, bezkarność oraz samowola urzędników i pełniących służbę funkcjonariuszy.

Wpływ Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego na bezpieczeństwo ruchu drogowego jest ogromny, niestety także negatywny, bowiem przyszli kierowcy są szkoleni i egzaminowani wg wymagań wadliwie przygotowanych do zawodu, z punktu widzenia obowiązujących zasad ruchu drogowego, egzaminatorów. Trudno to zrozumieć, a tym bardziej to sobie uświadomić, bowiem bezpośredni kontakt z egzaminatorami dotyczy nielicznej grupy ludzi i jest wyjątkowo krótkotrwały, dlatego podniesiony przez Roberta Dorosza lament, że w WORD agresja fizyczna wobec egzaminatorów jest nagminna to nadużycie i manipulacja. Jawnym kłamstwem jest także sugerowanie przez autora artykułu, że zarabianie na egzaminach i korupcja w WORD to jedynie nieuzasadnione pomówienia i stereotypy. Zaprzeczyła temu wprost Najwyższa Izba Kontroli która potwierdziła, że świadome oblewanie egzaminowanych było powszechnym i nagminnym sposobem na zdobywanie przez WORD-y pieniędzy. Kiedy to ukrócono środowisko WORD zażądało podwyższenia opłat za egzamin oraz zapewnienia ośrodkom odpowiedniej, wyrównującej "straty", dotacji. Także korupcja przy zdobywaniu uprawnień zdarzała się i zdarza, co potwierdzają wyroki sądowe.

Podobnie jest z nieuprawnionymi wymaganiami egzaminatorów opartymi na prawie zwyczajowym i instrukcji egzaminowania, które nadal pozwalają im na bezkarne oblewanie egzaminowanych pomimo braku do tego rzeczywistych podstaw. Medialne doniesienia, co dawniej byłoby ukryte, o pozostawionej przez egzaminatora na torach młodej dziewczyny, co doprowadziło do jej śmierci, też działają negatywnie na postrzeganie tego środowiska. Ten wypadek nie nauczył egzaminatorów niczego. Zamiast zatrzymać pojazd przed znakiem STOP egzaminator, by mieć dowód na popełnienie błędu, zatrzymał go za nim. Ten proceder trwa niestety nadal, co potwierdza poniższe nagranie. Egzaminator świadomie nie zatrzymał samochodu przed włączonym sygnałem ostrzegawczym i opadającą zaporą na strzeżonym przejeździe kolejowym lecz za nimi.
https://youtu.be/vzqduPeVvCc

Jak do tego dodamy wypowiedzi byłych i obecnych egzaminatorów na temat zasad ruchu zgodnych z obecnym Kodeksem drogowym i prawem międzynarodowym, to zobaczymy jaki mają z tym ogromny i trwający już ponad dwie dekady problem, także opiniując zdarzenia drogowe na potrzeby Policji, Prokuratury oraz Sądów, co bez wątpienia wpływa na negatywną ocenę całego środowiska.

I tak egzaminatorzy WORD mają szczęście, że przeciętny obywatel nie ma świadomości tego, że pomimo zapewnień o wyjątkowej wiedzy i misji każdy egzaminator to jedynie przyuczony do zawodu na poziomie przyzakładowego kursu człowiek dowolnej profesji, często historyk, religioznawca, były policjant czy np. socjolog powielający bezmyślnie to czego nauczyli go jego wcześniej, w ten sam sposób, wadliwie uczeni koledzy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby ta wiedza była zgodna z obowiązującym od ponad dwóch dekad prawem. Co ciekawe nie jest taką nawet na wyższych uczelniach, co zakrawa na kpinę z obywateli, studentów i prawa.  Wojskowa Akademia Techniczna wraz z WORD w Łodzi oraz Instytutem Transportu Samochodowego ogłosiła nabór na studia podyplomowe dla przyszłych i obecnych egzaminatorów co być może zastąpi kaskadowe powielanie głupoty na przygotowujących ich do zawodu kursach. A może to ma być jedynie tylko kontrargument  dla krytyków tego zamkniętego na właściwą wiedzę środowiska? 

Warto przypomnieć, że pierwsi dyrektorzy i egzaminatorzy WORD to kadra dawnych Wojewódzkich Centrów Egzaminacyjnych przygotowana do wykonywania swoich czynności na podstawie poprzedniej, zmanipulowanej przez miernych ale wiernych ówczesnej władzy ministerialnych urzędników i ich doradców, ustawy Prawo o ruchu drogowym z 1983 roku. Twórcy tego bubla prawnego mówili im, że w szkoleniu i egzaminowaniu mają nadal stosować stary kodeks drogowy oraz poprzednie rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych, bowiem nowa ustawa Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku, do dziś obowiązująca, to wadliwie napisana stara której Prezydent z tego powodu na pewno nie podpisze. Ustawa została podpisana, bowiem była nową i co najważniejsze zgodną z prawem europejskim, ale uczeni zasad ruchu wg starych przepisów uwierzyli im w to kłamstwo na słowo i wierzą w to do dziś, na dodatek przekazując tą wiarę swoim następcom.

Ponieważ obecne prawo tym się różni od poprzedniego, że tamto było wzorowane na prawie radzieckim, a obecne jest co do zasad ruchu od ponad dwóch dekad zgodne z europejskim, już w 2005 roku ministerialni urzędnicy, w tym prof. Ryszard Krystek ówczesny wiceminister odpowiedzialny za transport, tak jak np. obecny pełnomocnik ministra ds. BRD, ruchu rowerowego oraz bazy pytań egzaminacyjnych Marek Dworak, zauważyli rozbieżności między obowiązującym prawem i praktyką w szkoleniu i egzaminowaniu. Niestety zwyciężyła wówczas dobrze ustosunkowana stara nomenklatura na czele ze Zbigniewem Drexlerem, ministerialnym urzędnikiem odpowiedzialnym w latach 1956-1990 za prawną regulację ruchu drogowego w PRL, i dlatego do dziś mamy w Polsce dwa prawa o ruchu drogowym. Jedno to obowiązujące posiadaczy uprawnień do prowadzenia pojazdów wg którego są oceniani przez sądy, które ostatnio próbowano zmanipulować zmieniając definicje legalne drogi i skrzyżowania, i drugie obowiązujące w WORD wg którego oceniani są przede wszystkim kandydaci na kierowców. Uznawanie kogoś za autorytet jedynie z racji pełnionej przez niego funkcji lub wykonywanego zawodu to karygodny błąd. To, że egzaminator w dziedzinie zasad ruchu powinien być ekspertem o niepodważalnym autorytecie to jedno, a to że nim nie jest, to niestety drugie. Oczywiście nie twierdzę, że dotyczy to wszystkich zasad ruchu i wszystkich znaków drogowych ale chociażby częściowe braki wiedzy dotyczącej np. kierunku jazdy i kierunku ruchu, właściwego używania kierunkowskazów, ruchu okrężnego, skrzyżowań, w tym skrzyżowań o ruchu okrężnym oraz tych na których droga zmienia swój kierunek, a także znaku nakazu C-12 i znaku ostrzegawczego A-8 oraz np. znaków poziomych w postaci strzałki kierunkowej (znak P-8), pozwalają ocenić wiedzę egzaminatora jednoznacznie negatywnie.

Pomimo wszystko jestem przekonany, że zdecydowana większość oblanych, którzy zdobywali po raz pierwszy uprawnienia, na to zasłużyła wadliwie wykonując polecenia egzaminatora bowiem wszyscy oni byli uczeni zasad ruchu zgodnie z obowiązującym w danym WORD prawem korporacyjnym. Egzaminatorzy mają większy problem z kierowcami którzy rozszerzają już posiadane uprawnienia, i mając wątpliwości potrafią sami zweryfikować posiadaną wiedzę. To dopiero oni mają świadomość tego, że ich wadliwie szkolono.

Jak wspomniałem na wstępie ta patologia dotyczy także autora komentowanego artykułu, który będąc egzaminatorem nadzorującym zgodził się zostać biegłym sądowym ad hoc w tarnowskim Sądzie. Popisał się tam totalnym brakiem wiedzy na temat zasad ruchu oraz znaczenia znaków drogowych na centralnie skanalizowanych budowlach drogowych jakimi są ronda. Nie dość, że zaprzeczył postanowieniu Sądu uchylającego bezprawnie nałożony mandat karny, to na dodatek bezkrytycznie poparł stanowisko Policji występującej w roli oskarżyciela publicznego, która kwestionując stanowisko sądu usiłuje, bowiem sprawa nie jest zakończona, za wszelką cenę ukarać niewinnego, tylko i wyłącznie w imię źle pojętej troski o swoją reputację.

Czy to nie wystarczy by nie darzyć egzaminatorów WORD zaufaniem oraz nie uznawać ich za autorytet w dziedzinie zasad i inżynierii ruchu, za których sami siebie uważają? Bez wątpienia takimi być powinni, czego im i sobie szczerze życzę. Oczywiście nawet negatywna ocena nie może to być usprawiedliwieniem dla jakiejkolwiek fizycznej agresji w stosunku do tej czy innej grupy zawodowej.

mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski

wtorek, 9 maja 2023

449. Autobusem pod prąd aż do zderzenia - kierowca niewinny?

449. Autobusem pod prąd aż do zderzenia z samochodem osobowym - dlaczego wg Policji kierowca autobusu był niewinny?


"Buy coffee" to forma wspierania niezależnych twórców przez przekazanie im dowolnej kwoty w formie darowizny, za co darczyńcom serdecznie dziękuję. Wspierający moją działalność kwotą min. 25 zł otrzymają w ramach podziękowania najnowsze wydanie książki Vademecum kierującego. Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy. Ryszard R. Dobrowolski.

Napełnianiu państwowej kasy ma służyć drastyczne podniesienie wysokości grzywien za wykroczenia drogowe oraz karanie wszystkich uczestników zdarzeń drogowych, także tych niewinnych. 

W Rudzie Śląskiej autobus którego kierowca łamie wszelkie możliwe zasady ruchu zderza się z samochodem osobowym marki Volvo. Policjanci za winnego tego zdarzenia drogowego uznają kierowcę samochodu osobowego pomimo tego, że to kierujący autobusem jechał pod prąd środkowym pasem ruchu przez powierzchnie wyłączone z ruchu.

Kierowca autobusu został ukarany mandatem w wysokości 1500 zł za wykroczenia które popełnił - m.in. za jazdę pasem przeznaczonym dla kierunku przeciwległego, za jazdę po powierzchniach wyłączonych z ruchu, za wjazd na przejście dla pieszych przy wyświetlanym żółtym sygnale wyprzedzając przy tym zatrzymujący się inny autobus i samochód osobowy z uwagi na korek pozostawiający miejsce do wyjazdu pojazdów z drogi podporządkowanej z czego zgodnie z zasadami ruchu skorzystał kierujący samochodem marki Volvo. 

Policjanci uznali, że winę za zderzenie pojazdów ponosi kierujący samochodem osobowym. Asp. szt. Arkadiusz Ciozak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej, stwierdził publicznie, że kierowca samochodu Volvo został słusznie uznany za sprawcę zdarzenia, bowiem wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej miał obowiązek ustąpić pierwszeństwa wszystkim jadącym ulicą z pierwszeństwem przejazdu. 

Okazuje się, że zarówno policjanci jak i ich przełożeni nie odróżniają wyjazdu z drogi podporządkowanej od manewru włączania się do ruchu. Jestem pewien, że znajdą usłużnego biegłego sądowego którego karmią, który też nie odróżnia tych manewrów albo wychodząc na przeciw oczekiwaniom zleceniodawcy i płatnika zapomni o obowiązującym prawie. Jestem pewien, że tak będzie skoro oficer prasowy komendy już wie, że Policja skieruje wniosek o ukaranie kierowcy volvo do Sądu. 

A co do meritum, to tylko włączający się do ruchu, cofający oraz zawracający na dwukierunkowej jezdni musi ustąpić pierwszeństwa wszystkim znajdującym się już w ruchu drogowym, co do zasady także tym którzy poruszają się z naruszeniem zasad ruchu. Piszę, co do zasady, bo i od tego są wyjątki. Natomiast jeżeli ktoś jest już uczestnikiem ruchu drogowego, to jest obowiązany stosować się do obowiązujących zasad ruchu bowiem inny uczestnik ruchu ma prawo wierzyć w to, że tak jest w istocie (art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Nie może korzystać z przywileju wynikającego z obowiązujących zasad ruchu ktoś kto porusza się sprzecznie z tymi zasadami. Niezapisana wprost zasada ograniczonego zaufania polega na tym, że dopiero gdy zachowanie innego uczestnika ruchu będzie zaprzeczało temu, że stosuje się on do obowiązującego prawa, należy  starać się zminimalizować zagrożenie z powstrzymaniem się od ruchu, jeśli to możliwe,  włącznie.
Szkic z miejsca kolizji

Volvo zbliża się do skrzyżowania jednokierunkową jezdnią drogi podporządkowanej jaką jest ulica księdza P. Lexa. W pierwszej kolejności musi zatem ustąpić pierwszeństwa pojazdom które zbliżają się do tego skrzyżowania z lewej strony. Jezdnia drogi poprzecznej, drogi z pierwszeństwem, ma tylko jeden pas ruchu dla tego kierunku jazdy. Pojazdy stoją na tym pasie w korku, a wśród nich autobus. Zgodnie z obowiązującymi zasadami ruchu żaden pojazd nie zatrzymał się na powierzchni skrzyżowania. Volvo wyjeżdża zatem z jezdni drogi podporządkowanej z zamiarem zmiany kierunku jazdy w lewo i zakończenia manewru na środkowym pasie ruchu jezdni drogi poprzecznej. Kolejnym manewrem będzie zmiana pasa ruchu ze środkowego na prawy pas ruchu jezdni drogi poprzecznej zatem skręcający ma obowiązek obserwowania prawej, a nie lewej strony skrzyżowania. Kątem oka lub odwracając wzrok w lewo zauważa wcześniej nie widziany (zbyt oddalony lub zasłonięty przez autobus) jadący pod prąd autobus, Będąc jeszcze na skrzyżowaniu natychmiast przenosi nogę z pedału gazu na hamulec. Czas reakcji robi swoje i zatrzymuje się tak, że zderzak wystaje poza pas ruchu. Autobus urywa ten zderzak. Nie sądzę, by kierujący samochodem marki Volvo oznajmił policjantom, że zanim wjechał na skrzyżowanie widział jadący pod prąd środkowym pasem ruchu autobus i zrobił wszystko co możliwe by się z nim zderzyć.

Jestem ciekawy opinii biegłego uzasadniającego bezprawie Policji oraz wyroku Sądu. 
mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski