sobota, 18 sierpnia 2018

135. Dlaczego wydawcy książek uczą kierowców bezprawia?

Na najbardziej znaczącą instytucję w zakresie kształtowania świadomości komunikacyjnej polskiego społeczeństwa wyrosła w nowej rzeczywistości, nieomal niespostrzeżenie, założona w 1989 roku oficyna wydawnicza o nazwie Grupa IMAGE z Warszawy. Od początku swego istnienia ściśle współpracuje z warszawskim środowiskiem ekspertów z zakresu ruchu drogowego, obecnie skupionym wokół stołecznego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego oraz Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, której jest jednym z założycieli.

Dziś w ofercie Grupy IMAGE znajdują się nie tylko podręczniki i poradniki, ale także zeszyty ćwiczeń, programy komputerowe, filmy, zestawy dydaktyczne, plansze, foliogramy, slajdy, druki akcydensowe, wyposażenie ośrodków szkolenia kierowców itd., niezbędne w branży szkoleniowej z zakresu szeroko rozumianej edukacji komunikacyjnej.

Niestety żadne z książkowych wydawnictw nie ma oficjalnej aprobaty ze strony Ministerstwa Infrastruktury, co nie dziwi, skoro odpowiedź resortu na pytanie o zmianę kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, odsłoniła kompletny brak wiedzy i kompetencji jego przedstawiciela. 

Grupa IMAGE musi więc wierzyć na słowo, że autorzy i recenzenci ich wydawnictw są rzeczywiście najwyższej klasy fachowcami. Podobnie jest z zatrudnianymi ekspertami, w których wiedzę, uczciwość i kompetencje wierzą równie bezkrytycznie, tak jak w geniusz byłych twórców i komentatorów, niestety pełnego sprzeczności z obowiązującym prawem europejskim,  Kodeksu drogowego z 1983 roku, który do dziś, pomimo że nie obowiązuje już od 20 lat, jest podstawą do interpretowania obecnego prawa w WORD. Wiara w nieomylność i geniusz byłych ministerialnych urzędników, powoduje, że wydawca, zapewne wbrew swej woli,  poza ogromem solidnej pracy na rzecz poprawy bezpieczeństwa na polskich droga, rozpowszechnia, zaprzeczając tym działaniom, dezinformację i bezprawie. 

Jest to tym bardziej niebezpieczne, że Oficyna aktywnie działa w założonym z własnej inicjatywy Polskim Klastrze Edukacyjnym oraz w Internecie, prowadząc takie witryny jak Tygodnik Prawo Drogowe @ News, Portal wychowaniekomunikacyjne. pl, oraz Gazeta internetowa L-Instruktor.pl.  

29 marca 1993 roku powstała z inicjatywy Grupy IMAGE, wspomniana na wstępie, Fundacja Zapobieganie Wypadkom Drogowym. Oficjalnie została ustanowiona  przez reprezentującego siebie, nieżyjącego już Redaktora Naczelnego Grupy IMAGE, Wojciecha Rosieckiego, który przez 25 lat współtworzył to przedsiębiorstwo, reprezentującego siebie dr inż. Sławomira Wojciecha Gołębiowskiego, który w latach 1961-2005 był związany z Instytutem Transportu Samochodowego, i wreszcie Grupę IMAGE Sp. z o.o. reprezentowaną przez Prezesa Zarządu Witolda Wiśniewskiego oraz Instytut Transportu Samochodowego reprezentowany przez dyrektora prof. Czesława Łepkowskiego. Skład założycieli i zakres działania sprawiły, że Fundacja szybko została uznana za Organizację Pożytku Publicznego, której oddziaływanie, przez armię Ambasadorów oraz Ośrodki Szkolenia Kierowców, jest ogólnokrajowe.

W 2014 roku Fundacja była inicjatorem powołania  do życia Polskiego Klastra Edukacyjnego, do którego, co oczywiste przystąpiła jako pierwsza.  W roku 2015 wznowiła wydawanie Biuletynu Informacyjnego „Prawo Jazdy”, który jest, w ramach lokowania produktu, nieodpłatnie przekazywany do kilku tysięcy Ośrodków Szkolenia Kierowców, oraz osób związanych ze środowiskiem szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców oraz środowiskiem szeroko rozumianej edukacji komunikacyjnej.

By ściśle współpracować ze środowiskiem szkoleniowym, całkowicie ubezwłasnowolnionym przez WORD, złośliwi twierdzą, by kontrolować OSK, po to by w niedalekiej przyszłości wyeliminować z rynku małe prywatne biznesy na rzecz kilku dużych graczy, Fundacja organizuje nie tylko Kongresy Instruktorów i Wykładowców Nauki Jazdy, ale nawet wybrała im rzecznika, którym jest były egzaminator WORD, z wykształcenia religioznawca, co nie powinno dziwić, gdyż bezrobocie wymuszało kiedyś na socjologach, historykach, archeologach i innych tego typu profesjonalistach zajęcie się pracą w WORD, gdzie jedynym kryterium jest wyższe wykształcenie i przestrzeganie wewnętrznego prawa korporacyjnego dotyczącego zasad ruchu drogowego, niekoniecznie zgodnego z obowiązującym powszechnie prawem ustawowym.

Ci ludzie, oraz instruktorzy nauki jazdy, a także byli policjanci i urzędnicy, są eksperci Fundacji , którzy uczestniczą w pracach komisji i zespołów doradczych, m.in. Ministra Infrastruktury, które pracują nad zmianą prawa. Fundacja stworzyła też tzw. Korpus jej Ambasadorów. To kilkudziesięcioosobowe grono ekspertów i ich bezkrytycznych naśladowców i entuzjastów, którzy w różnych regionach Polski promują  w różny sposób bezpieczeństwo ruchu drogowego, niestety  w oparciu o prawo korporacyjne WORD i wydawnictwa Grupy IMAGE, w wielu istotnych dla BRD sprawach,wbrew intencjom wydawnictwa, prezentujące sprzeczne z obowiązującym prawem prywatne poglądy osób fizycznych. 

Jak może być bezpiecznie na polskich drogach, skoro tak poważne wydawnictwo, czyniące tak wiele dobrego, przynajmniej jeżeli chodzi o zamysł i intencje, gdyż wierzę, że nie są one wyłącznie biznesowe, jest ślepe i głuche nie tylko na niekończące się dyskusje o ruchu drogowym, rondach, ruchu okrężnym, znaku C-12, zmianie kierunku ruchu i kierunku jazdy, o pierwszeństwie łamanym i sygnalizowaniu zamiarów, o nowoczesnych rondach odśrodkowych, spiralnych i turbinowych, ale także na prawomocne wyroki poddające w wątpliwość wiedzę i kompetencje naszych rodzimych ekspertów rodem z WORD i minionej już epoki?

To władze Fundacji, zamiast pochylić się nad  prawomocnymi wyrokami sądów, nie tylko administracyjnych, postanowiły skrzyknąć grono skupionych wokół niej ekspertów, którym przewodził wiceprezes Fundacji, były zasłużony policjant stołecznej drogówki, by dla obrony własnej reputacji i swoich partykularnych interesów zdyskredytować w oczach opinii publicznej sąd i kompetencje sędziego, profesora prawa.

Wierzę, że koniec bezprawia jest bliski, gdyż społeczeństwo jest coraz mądrzejsze, skoro egzaminowany poddaje w wątpliwość wiedzę i kompetencje egzaminatora, albo  obwiniony przez Policję podważa  kompetencje i wiedzę policjanta i wygrywa z nim w sądzie.  Najprościej jest to skwitować stwierdzeniem dotyczącym braku wiedzy i kompetencji sądu, zamiast samemu przyznać się do tej ułomności. 

Oczywiście moja krytyka nie dotyczy wszystkiego i wszystkich, lecz kilku kluczowych dla właściwego rozumienia obowiązującego prawa nieuprawnionych wymysłów uznawanych za ekspertów dyletantów, dziś już być może świadomych swych starych błędów, do których z obawy o utratę autorytetu, pozycji i apanaży nie mogą sie przyznać.

Jak w tym kontekście niewiarygodnie brzmią zapewnienia o trosce o poprawę bezpieczeństwa na naszych drogach, o działaniach których efektem ma być chociażby jedno uratowane ludzkie życie? Jak wierzyć w te deklaracje, skoro uzasadnione wątpliwości co do wiedzy i kompetencji tych, którym z racji pełnionych funkcji i piastowanych stanowisk uwierzyliśmy na słowo, że są fachowcami, spotykają się z lekceważeniem, pogardą, a gdy to nie pomaga, ze zorganizowaną lub kontrolowaną agresją i usuwaniem poddających w wątpliwość ich kompetencje wpisów, pod pretekstem naruszenia regulaminu, z kontrolowanych przez nich portali i witryn internetowych? 

Najbardziej szkodliwymi dla bezpieczeństwa na naszych drogach są dwa wydawnictwa Grupy IMAGE, jak na ironię najbardziej cenione przez wydawcę, bo przynoszących zapewne największy dochód, skoro są od wielu lat bezkrytycznie i bezkarnie  powielane. 

Jedno to "Przepisy ruchu drogowego", od kilku lat z ilustrowanym komentarzem, autorstwa Zbigniewa Drexlera, nestora polskich ekspertów, którym stał się, pomimo braku wyższego wykształcenia, wg mej wiedzy jedynie z powodu zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji w PRL, a który był, niektórzy twierdzą, że jest do dziś,  głównym ekspertem wydawnictwa. Drugie to "Podręcznik kierowcy B"  nieżyjącego już oficera LWP, szefa LOK i wieloletniego skarbnika Fundacji, płk. Henryka Próchniewicza, którego publikacje są wydawane do dziś dnia, już jako wg H. Próchniewicza pod tytułem "Kierowca doskonały".

Nie będę się tu wdawał w polemikę i recenzował tych wydawnictw, bo czyniłem to wiele razy przy omawianiu różnych zagadnień dotyczących zasad ruchu drogowego. Wystarczy, że przypomnę kierownictwu Grupy IMAGE, w którym swego czasu pokładałem nadzieję, że zweryfikuje we własnym zakresie to o czym piszę i po dwudziestu latach bezprawia i samowoli WORD, wrócimy do grona krajów w których nie tylko są świetne przepisy prawa, bo takie, wbrew opinii ekspertów WORD, co do podstawowych zasad ruchu są, w których to prawo właściwie się stosuje w trosce o dobro obywatela, a nie interes urzędnika lub funkcjonariusza publicznego, dla którego głupi lub zdezorientowany petent jest szczytem marzeń. 

Śmieszy mnie jak polski ekspert publicznie twierdzi, że w Niemczech budowle typu rondo są tak jak place zespołami skrzyżowań, a w Polsce, tak jak nigdzie na świecie, w całości jednym klasycznym skrzyżowaniem, gdyż kiedyś jakiś dureń zapatrzył się bez należytej wiedzy na ronda w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych i uznał, że nasze są takie jak tamte, opisane ich prawem krajowym z tylko im przypisanymi specjalnymi zasadami ruchu. Nie wiedział, że zarówno w USA jak i na Wyspach Brytyjskich ich prawo zna także organizację ruchu "ruch okrężny" oraz ogólne zasady ruchu stosowane np. na rondach turbinowych, bez związku z "ruchem okrężnym". Nikomu tam nie przyjdzie do głowy, z czym mamy do czynienia w Polsce od 2005 roku, by do znaków A-7 stawianych na wszystkich wlotach tzw. nowoczesnych rond odśrodkowych, bez jakiegokolwiek upoważnienia ze strony jakiegokolwiek przepisu dotyczącego zasad ruchu, dodawać znaki C-12 "ruch okrężny" wg pomysłu Zbigniewa Drexlera i jakiegoś bezmyślnego organizatora ruchu.

Otóż nasze prawo od dwudziestu lat jest zgodne, co do podstawowych zasad ruchu, z obowiązującymi  Polskę , tak jak Niemcy i inne europejskie kraje, Porozumieniami europejskimi z 1971 roku, do których Polska w 1992 roku zgłosiła wiele poprawek przyjętych w 1993 roku, przez Europejską Komisję  Gospodarczą ONZ z siedziba w Genewie, do stosowania w całej Europie, a które uwzględniono w nowelizacji Konwencji wiedeńskiej obowiązujących jej sygnatariuszy od 2006 roku, a której, za sprawą wpływowego lobby, do dziś nawet nie przetłumaczono na język polski. 

Wbrew obowiązującemu w Polsce i  Polskę prawu, kierownictwo Grupy IMAGE uwierzyło na słowo swoim ekspertom, że budowla typy rondo to w całości, pod względem zasad ruchu, jedno klasyczne skrzyżowanie, z którego przy okrężnie biegnącej jezdni, czyli wcale nie klasycznie od wlotu do wylotu,  jako poprawne zachowanie uznają, jazdę "na wprost" w poprzek pasów ruchu, od wlotu do wylotu z każdego pasa ruchu, co jest karygodnym naruszeniem art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, będącym główną przyczyną poważnych zdarzeń drogowych na wielopasowych rondach zorganizowanych wg nakazu znaku "ruch okrężny" i powodem niechęci do tego rozwiązania komunikacyjnego ze strony skołowanych, ładnie tu pasuje to sformułowanie, polskich kierowców, coraz częściej zdających sobie sprawę z   bezprawnego bezpośredniego skręt w prawo wprost z wewnętrznego pasa ruchu, nawet po ustąpieniu pierwszeństwa jadącemu okrężnie biegnącym zewnętrznym pasem ruchu.
Rondo jest specyficznym rodzajem skrzyżowania, ale nie elementarnego skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, a złożonego obiektu budownictwa drogowego w rozumieniu skrzyżowania dróg  publicznych.
 Zbigniew Drexler, przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem, 
Grupa Image, W-wa  2016, str. 23

Rondo, mimo swojej odmienności, jest jednym skrzyżowaniem, ale nie w rozumieniu zasad ruchu drogowego, a złożonej budowli drogowej w postaci skanalizowanego wyłączona z ruchu wyspą środkową skrzyżowania dróg publicznych.
Zbigniew Drexler, przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem, 
Grupa Image, W-wa  2016, str. 104

Można uznać, gdyby nie aktywna działalność Grupy IMAGE w zakresie edukacji komunikacyjnej i  BRD, że za treść publikacji odpowiada jej autor, ale w przypadku Henryka Próchniewicza dziś nie można mu już przypisać bzdur, za które odpowiada szef ekspertów Grupy IMAGE, ekspert rodem z WORD Warszawa,  inż. Krzysztof Wójcik. Oto jak ten odpowiedzialny za egzaminowanie w imieniu RP człowiek rozumie ruch okrężny wg nakazu znaku C-12 i zmianę kierunku jazdy w prawo w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym. 

Na górnym rysunku jadący lewym pasem ruchu skręca z okrężnie biegnącej jezdni w prawo w celu jej opuszczenia, czym narusza art. 22.2.1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, dotyczącym zmiany   kierunku jazdy w prawo.
Na dolnym rysunku popełnia to samo, szczególnie niebezpieczne wykroczenie. Poza tym zajmuje na wlocie lewy pas ruchu, przy wolnym prawym, i sygnalizuje zamiar zmiany kierunku jazdy w lewo, pomimo że przy organizacji ruchu "ruch okrężny" nie można jechać w lewo "pod prąd" oraz nigdzie skręcić w lewo z okrężnie biegnącej jezdni.
wg Henryka Próchniewicza, Kierowca doskonały CD, Grupa Image, W-wa  2016, str. 81

Można zrozumieć Zbigniewa Drexlera, który w 1956 roku, kiedy stał się ministerialnym specjalistą, musiał mieć inne atuty niż wiedza czy wykształcenie, ale inż. Wójcik ma nawet ukończone studia podyplomowe z zakresu BRD, a pomimo tego  nie wie, że pasy ruchu są podłużnymi pasami jezdni, a jezdnia częścią drogi, która biegnie tak jak jezdnia i pasy ruchu, czyli przy ruchu okrężnym dookoła wyspy lub placu, a nie jak uważa Zbigniew Drexler  na wprost do wylotów.

Po wyrokach WSA wszyscy egzaminatorzy WORD powinni zrozumieć, że RONDO to dowolnie zorganizowana złożona budowla drogowa, a nie w całości jedno skrzyżowanie w rozumieniu zasad ruchu, że znak C-12 "ruch okrężny" od dwudziestu lat nie jest już znakiem nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy ronda, a znakiem nakazu organizacji ruchu "ruch okrężny", oraz że zmiana kierunku jazdy nie ma związku z kręceniem kierownicą, gdyż to manewr opuszczenia jezdni drogi po której porusza się kierujący. To naprawdę jest proste, bo z założenia takim być musi, gdyż ma je rozumieć każdy  kierujący, bez potrzeby kończenia studiów z zakresu BRD lub prawa. 

Wystarczy przestać wierzyć bezkrytycznie we wszystko, gdyż w wielu sprawach mają rację, uznanym autorytetom, którzy twierdzą, że obowiązujący od dwudziestu lat przepis art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym nie wymaga przed skręceniem zajęcia odpowiedniego miejsca na jezdni drogi i, że w związku z tym, można to uczynić niemal jednocześnie ze skręceniem. 


Ten  nieuprawniony niczym, sprzeczny także z prawem międzynarodowym wymysł,  ma sankcjonować skręcanie w prawo wprost z lewego pasa ruchu, przy ruchu okrężnym z pasa wewnętrznego (Zbogniew Drexler, Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem,  Grupa IMAGE W-a 2016, s. 103)To szukanie uzasadnienia dla bzdurnego wymysłu, gdyż żaden przepis nie pozwala na takie zachowanie. Każdy manewr ma być zawczasu i wyraźnie zasygnalizowany, tak by być jednoznacznie zrozumianym. Opuszczenie pasa ruchu, to zmiana pasa ruchu, a opuszczenie jezdni to zmiana kierunku jazdy i nie ma tu miejsca na dywagacje, uzależniania manewru od miejsca na drodze, że już nie wspomnę o takich wymysłach jak wola kierującego, tak jak gdyby utrzymanie się kierującego na krętej drodze było pozbawione jego woli. 

By poznać prawdę i zrozumieć obowiązujące prawo wystarczy je szanować, a nie bezrozumnie twierdzić, że jest złe, bo nie ma w nim np. definicji ronda. Nie ma i nie będzie, bo to złożona BUDOWLA DROGOWA, a nie skrzyżowanie w rozumieniu zasad ruchu. Należy z należytą uwagą przeanalizować prawomocne wyroki sadów administracyjnych oraz takich jak ten

Zdaję sobie sprawę z oporu Towarzystw Wzajemnej Adoracji, którym dobro kierujących leży jedynie na języku, a nie na sercu, gdyż nie mogą się przyznać, że  kiedyś uwierzyli w to, że ministerialny specjalista jest ekspertem i od lat powielają jego wymysły jako obowiązujące prawo, a jego autorski Kodeks drogowy oparty na prawie z 1983 roku, bezprawnie uznają za oficjalną wykładnię obowiązującego prawa.


Ryszard Roman Dobrowolski


czwartek, 9 sierpnia 2018

134. Jubileusz bezprawnych praktyk WORD

Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego obchodzą swoje 20-lecie. Pomimo, że jestem bezwzględnym krytykiem tej instytucji, a w zasadzie tworzących ją ludzi, tym razem z tej okazji, nieco łagodniej. WORD-y powołano w celu  profesjonalnego i wolnego od korupcji egzaminowania kandydatów na kierowców wg jednakowych zasad i kryteriów, co nie do końca i wszędzie się powiodło. Z czasem WORD-y miały się stać ośrodkami edukacji komunikacyjnej całego społeczeństwa. Niestety niemal automatycznie, ze względu na zajmowane stanowisko i pełnione funkcje, uczyniono z  dyrektorów WORD, bez jakiegokolwiek uprawnienia, super ekspertów w dziedzinie prawa o ruchu drogowym, w co najpierw uwierzyli sami zainteresowani, a za nimi podlegli im egzaminatorzy oraz lokalne społeczności. 

Nie ulega wątpliwości, że właściwe rozumienie obowiązującego prawa powinno być obowiązkiem tej grupy zawodowej, zarówno z punktu widzenia etyki zawodowej i prawa, ale głównie z powodu wykonywania powierzonych im czynności w imieniu państwa, i to ze skutkiem międzynarodowym. 

Niestety WORD-y pozostawiono sobie samym, z problemu samofinansowania włącznie. Jak do tego dodamy niekompetentnych pod względem merytorycznym nowych, zwykle zachowawczych, ministerialnych urzędników, to nic dziwnego, że teraz mamy trudną do wyplenienia bezkarność i arogancję pewnej swej pozycji zawodowej społeczności. Niestety w nowych czasach urosło w siłę wiele różnych wpływowych koterii, grup zawodowych oraz fundacji.

Kontakt z WORD zwykłego szarego obywatela, poza uzyskaniem uprawnień, jest żaden, a zainteresowanie Kodeksem drogowym wzmaga się z jedynie w związku z jakimś nieszczęściem drogowym, i to w zasadzie tylko wtedy, gdy sprawca szuka usprawiedliwienia lub argumentów na to, że został skrzywdzony przez policjanta lub sędziego.

Do roku 1998, w którym pojawiły się pierwsze Ośrodki Ruchu Drogowego, obowiązywał pełen sprzeczności z prawem międzynarodowym  Kodeks drogowy PRL z 1983 roku. Cóż z tego, że pracownicy WORD posiadali wysoką wiedzę, a wielu z nich nawet odpowiednie kwalifikacje, skoro od 1998 roku zaczęło obowiązywać nowe prawo drogowe, tym razem zgodne, co do podstawowych zasad ruchu, z prawidłowo zinterpretowanymi Porozumieniami europejskimi  oraz Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym oraz o znakach i sygnałach drogowych, którego ci ludzie nie znali? 

Trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach egzaminatorzy stanowili grupę przyzwyczajonych do samodzielności indywidualistów o własnej, z uwagi na fatalny, obowiązujący w latach 1984-1997, Kodeks drogowy, interpretacji przepisów. Były to głównie osoby dorabiający sobie do pensji jako egzaminatorzy.

Nowe przepisy zmieniły nie tylko nowe rozumienie starych określeń, takich jak np. droga, oraz znaków drogowych, np. nakazu, czy sygnałów drogowych, ale także sposób organizacji egzaminowania. W ciągu  pierwszych 10 lat zawód egzaminatora przeszedł ewolucję, ale młodzi ludzie o różnych zawodach, od socjologa do religioznawcy, byli wciąż szkoleni przez tych samych starych wyjadaczy, którzy nie raczyli zauważyć, że ustawa powołująca do życia WORD-y, w sposób zasadniczy zmieniła też obowiązujące w Polsce zasady ruchu drogowego.

Przede wszystkim z racji rutyny, pozycji w środowisku i zwykłej ludzkiej zarozumiałości, ale także z kardynalnego błędu jakim było znaczne opóźnienie z ogłoszeniem nowego Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, nikt nie raczył zauważyć, że przez zmianę definicji drogi, zmianie uległa także definicja skrzyżowania. Przestało ono być skrzyżowaniem dróg publicznych, z roku na rok coraz bardziej złożonym, także przez skanalizowanie, a stało się skrzyżowaniem wydzielonych pasów terenu w postaci prostych klasycznych skrzyżowań zwykłych. 

Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych oraz rozporządzenia w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie ukazały się w w 1999 roku. Ten drugi akt, będący  aktem wykonawczym do ustawy Prawo budowlane,  nie ma żadnego związku z zasadami ruchu i tylko w nim jest mowa o złożonych skanalizowanych wyspą środkową budowlach typu rondo. Przepisy stały się przez to proste, elementarne i zrozumiałe, niestety nie dla ekspertów WORD i tych, którzy utrzymywali się z niewiedzy skołowanych obywateli.

Na nieszczęście WORD i polskich kierowców, nadal niepodważalnym autorytetem cieszyli się, także w środowiskach ministerialnych i inżynierów ruchu, co do zasady budowlańców, twórcy i komentatorzy poprzedniego Kodeksu drogowego z 1983 roku. To oni w swoich licznych, do dziś bezkrytycznie powielanych publikacjach, wierząc w swój geniusz i nieomylność, uznali nowe prawo za wadliwe i niezrozumiałe, bo sprzeczne z ich nieuprawnionymi wymysłami.

Bezczelność tych ludzi walczących o utrzymanie w nowej rzeczywistości dawnej pozycji ekspertów o niepodważalnym autorytecie, gdyż nie dopuszczam myśli, że byli całkowitymi ignorantami, doprowadziła do tego, że wprost namawiali do bojkotu nowego prawa i stosowania w praktyce WORD starego Kodeksu drogowego pełnego nieuprawnionych wymysłów interpretacyjnych, co  się stało. W części WORD ich prawo zwyczajowe oparte jest w części na, równie nieuprawnionych interpretacjach obowiązującego prawa przez dyrektorów WORD skupionych w Krajowej Radzie Audytorów.

Możemy więc święcić równocześnie dwudziestolecie BEZPRAWIA. Ciekawe, że nikt z decydentów, zainteresowany poprawą stanu BRD, nie postawił temu bezprawiu zdecydowanej tamy. Próbowano to zrobić w 2005 roku (nieżyjący już wiceminister prof. dr inż Ryszard Krystek), ale zamiast zdyscyplinowania WORD i zmuszenia tej samofinansującej się instytucji do stosowania obecnego prawa, zgodnego z prawem europejskim, nic nie zrobiono. Wręcz odwrotnie. Otwierając dyskusję "specjalistów" podważono obecne prawo, a dopuszczając do głosu wpływowych cwaniaków pozwolono na kontynuowanie bezprawia do dziś. Już w tym samym roku w Krakowie narodziła się kolejna, do dziś trwająca patologia, jaką jest bezprawne znakowanie znakami C-12 "ruch okrężny" wlotów obiektów typu rondo zorganizowanych wprost wg ogólnych zasad ruchu, z podporządkowanymi wszystkimi wlotami i jednokierunkowymi jezdniami biegnącymi na wprost do wylotów, takich jak tzw. nowoczesne ronda odśrodkowe, spiralne i turbinowe.

Rondo dla WORD jest w całości, pod względem zasad ruchu, tak jak dla twórców i komentatorów Kodeksu drogowego z 1983 roku, jednym klasycznym skrzyżowaniem, gdy tymczasem OD ZAWSZE jest złożonym obiektem infrastruktury drogowej w formie placu lub "udającego taki okrągły mini plac", w formie skrzyżowania skanalizowanego wyłączoną z ruchu okrągłą wyspą środkową, która dzieli to skrzyżowanie na mniejsze skrzyżowania zwykłe. Najpopularniejsze rondo nigdy nie było i nie jest w całości jednym skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu . Każde rondo może być dowolnie zorganizowane, co zależy tylko i wyłącznie od jego oznakowania. Może być okrężne, odśrodkowe, spiralnie lub turbinowe, a nawet rondem z tzw. "pierwszeństwem łamanym" na każdym lub części jego skrzyżowań składowych, jak np. rondo Pileckiego we Wrocławiu.

"Ruch okrężny" to jedynie organizacja ruchu stosowana na dowolnym co do kształtu i wielkości obiekcie infrastruktury drogowej, znana i stosowana w Europie bez najmniejszej przerwy od ponad wieku (Francja). To jazda od wlotu okrężnie biegnącą jezdnią dookoła wyspy lub placu, z której można skręcić jedynie w prawo z prawego (zewnętrznego)  pasa ruchu. Dlatego wjeżdżając nie włącza się kierunkowskazów, a zamiar zmiany kierunku jazdy sygnalizuje prawym kierunkowskazem nie wcześniej niż po minięciu wy,lotu poprzedzającego zamierzony.

Przy ogólnych zasadach ruchu jednokierunkowe jezdnie biegną na wprost do wylotów, co pozwala na zjazd z kilku pasów ruchu bez zmiany kierunku jazdy. Tak zorganizowany obiekt też nie jest w całości jednym skrzyżowaniem, dlatego może mieć pierwszeństwo ustalone znakami na jednym, kilku lub wszystkich kierunkach (podporządkowane wszystkie wloty rond odśrodkowych, spiralnych i turbinowych). Dodawanie od 2005 roku do znaków A-7 znaków C-12 jest bezprawne. W ten sposób organizator ruchu wprowadza na jeden obiekt dwie, wzajemnie wykluczające się organizacje ruchu.

Znak C-12 w 1999 roku przestał być bezprawnie uczynionym Kodeksem drogowym z 1983 roku , znakiem nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy środkowej ronda, ronda traktowanego pod względem zasad ruchu, także bezprawnie, w całości jak jedno klasyczne skrzyżowanie, tyle tylko, że z wyspą, nazywane bez jakiegokolwiek uprawnienia "skrzyżowaniem o ruchu okrężnym", w Konwencji zwanym "skrzyżowaniem z ruchem okrężnym".

"Skrzyżowanie o ruchu okrężnym",  to każde skrzyżowanie wlotowe na dowolny co do kształtu i wielkości obiekt budownictwa drogowego w formie placu lub skrzyżowania skanalizowanego dowolną wyspą środkową zorganizowanego zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny", a nie RONDO.

20 lat tradycji i bezkarnego szerzenia kłamstwa, czyni, że "zwykły" kierowca, szczególnie  zdobywający dopiero uprawnienia,  nie jest w stanie odróżnić prawdy od fałszu, a zauważone nieprawidłowości jest gotów uznać za wady prawne. 

Na szczęście społeczeństwo za sprawą egzaminowanych dowiedziało się, że wymaganie przez państwowych egzaminatorów włączania lewego kierunkowskazu przed wjazdem na rondo zorganizowane zgodnie z zasadami "ruchu okrężnego" (WORD Częstochowa) lub wg ogólnych zasad ruchu z podporządkowanymi wszystkimi wlotami (Word Lublin), z zamiarem jazdy na jego lewą stronę, jest BEZPRAWNE, gdyż na wlocie kierujący nie skręca w lewo "pod prąd", lecz porusza się jezdnią drogi bez zmiany kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Bez zmiany kierunku jazdy, co nie znaczy, że bez zmiany kierunku ruchu, który jest tak jak kierunek drogi odnoszony np. do stron świata.

Droga zmienia swój kierunek w stosunku do stałych punktów odniesienia, np. geograficznych, więc poruszający się tą drogą po łuku lub okręgu, która zawsze biegnie tak jak jej podłużne pasy, czyli pasy ruchu i jej krawędzie, zmienia kierunek tak jak ta droga. Zmienia kierunek ruchu, którego zmiany się nie sygnalizuje. W ujęciu wektorowym kierunek ruchu jest zawsze styczny do osi jezdni. 

Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany pasa ruchu lub zmiany kierunku JAZDY. W polskim prawie, poza zawracaniem, czyli jazdą tą samą drogą w przeciwnym kierunku, to tak jak w prawie międzynarodowym OPUSZCZENIE JEZDNI w celu wjazdu na jezdnię innej drogi lub na leżącą przy tej drodze nieruchomość. To skręcenie w lewo lub w prawo w stosunku do przebiegu jezdni drogi w celu przekroczenia jej krawędzi. Kierujący zamierzając zmienić kierunek jazdy w dowolnym miejscu drogi (skrzyżowanie, zjazd publiczny lub prywatny, który nie spełnia wymagań definicji skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, droga dojazdowa do posesji lub gruntowa prowadząca do lasu lub na pole) ma obowiązek zajęcia właściwego miejsca na jezdni i zasygnalizowania zamiaru OPUSZCZENIA JEZDNI, a nie wskazania kierunkowskazem, gdzie zamierza się udać. 

Tabliczka T-6 służy jedynie ostrzeżeniu kierującego o nietypowym, trudnym do zauważenia, przebiegu jezdni drogi po której się on porusza. 

Na rysunku 1, pod znakiem D-1 nie ma tabliczki T-6. Kierujący ma prawo być przekonanym, że  droga z pierwszeństwem biegnie przez skrzyżowanie typowo, czyli na wprost do przeciwległego wylotu, tak jak to pokazano na rysunku 2

Zamierzając zatem jechać na wprost kierujący poruszałby się przy prawej krawędzi jezdni i niczego by nie sygnalizował, będąc przy tym pewnym, że ma pierwszeństwo przed pojazdami znajdującymi się po obu stronach drogi po której się porusza.  Zamierzając pojechać na jedną z dróg podporządkowanych, nie do przewidzenia w którą, co nie ma znaczenia, gdyż kierujący sygnalizowałby jedynie zamiar OPUSZCZENIA JEZDNI Z JEJ LEWEJ STRONY (zmiana kierunku jazdy), co mogłoby doprowadzić do poważnego wypadku. 

Dlatego w takiej sytuacji dodaje się do znaku "droga z pierwszeństwem" tabliczkę T-6, by kierujący miał świadomość jak biegnie droga po której się porusza (rys. 3). Teraz wie, że zamierzając pojechać prosto musi zmienić kierunek jazdy w lewo, a zatem zbliżyć się do osi jezdni i włączyć LEWY KIERUNKOWSKAZ. Brak włączonego kierunkowskazu sygnalizuje zamiar jazdy bez opuszczania jezdni drogi, a włączony prawy kierunkowskaz, że kierujący zamierza opuścić jezdnię z jej prawej strony. Zasada jest UNIWERSALNA, a sygnalizowanie jednoznaczne i oczywiste.

Mając dobre prawo można nadal  udawać, że nie ma problemu z jego właściwym rozumieniem i stosowaniem, tak jak to się robi już 20 lat. Skoro przez 20 lat  można to było czynić całkowicie bezkarnie, można nadal iść w zaparte i udawać, że nie ma niekończących się dyskusji o rondach, znaku C-12, ruchu okrężnym, kierunku jady, kierunku ruchu i pierwszeństwie łamanym, czyli świadomie chować głowę w piasek  w obawie o utratę autorytetu. Można nadal używać  wpływów i blokować nieprzychylne publikacje oraz prawomocne wyroki sądów. Można nadal blokować ukazanie się noweli Konwencji wiedeńskiej, która obowiązuje jej sygnatariuszy od 2006 roku, czyli od 12 lat. Można wiele mówić o trosce o poprawę BRD, ale można zrobić jeszcze więcej, by poprawić ten zły stan rzeczy. Trzeba doprowadzić do tego, by WORD i GDDKiA stosowały w swojej praktyce obowiązujący od dwudziestu lat Kodeks drogowy, co do podstawowych zasad ruchu zgodny z Porozumieniami europejskimi i Konwencją o ruchu i znakach drogowych, co wymaga jedynie dobrej woli i właściwej wiedzy ministerialnych urzędników oraz odwagi i determinacji całego środowiska odpowiedzialnego za edukację komunikacyjną naszego społeczeństwa.

Ryszard Roman Dobrowolski



czwartek, 2 sierpnia 2018

133. Kierunkowskazy na pierwszeństwie łamanym. Minister odpowiada.

Minister opowiada na interpelację poselską w sprawie używania kierunkowskazów na skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek

Posłanka Barbara Bubuli stwierdziła, że podczas szkolenia i egzaminowania w WORD wymaga się od kierowców, jadących na skrzyżowaniu zmieniającą swój kierunek jezdnią drogi z pierwszeństwem, włączenia kierunkowskazu, gdyż wg WORD kierujący zmienia kierunek jazdy, a jeśli tak, to ma tu zastosowanie art. 22 ust. 5 ustawy Prawo o ruchu drogowym, czyli obowiązek sygnalizowania zamiaru wykonania tego manewru.

Posłanka stwierdza równocześnie, że wielu komentatorów, w tym znanych blogerów w Internecie, wskazuje na absurdalność takiego sygnalizowania kierunkowskazem. Wg nich tabliczka T-6, to jedynie znak informujący o rzeczywistym, innym niż klasyczny, przebiegu drogi po której się poruszają kierujący

Stosując się do zleceń WORD kierowca jadący drogą z pierwszeństwem musiałby w takim przypadku na każdym łuku lub zakręcie, gdzie pojawia się jakakolwiek droga podporządkowana, włączać kierunkowskaz, dezinformując innych kierowców o swoich zamiarach. (Źródło: www.prawodrogowe.pl. Data publ.: 1 sierpnia 2018 roku. Autorka publ.: Jolanta Michasiewicz.)

Poniżej przedstawiam odpowiedź podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury pana Marka Chodkiewicza, tak jak minister, eksperta z uprawnieniami budowlanymi i doświadczeniem z prowadzenia własnej firmy budowlanej. Poza tym wiceminister jest specjalistą od zarządzania, także zarządzania w administracji publicznej oraz kontroli. Bogate doświadczenie w dziedzinie prawa o ruchu drogowym zdobywał pełniąc takie odpowiedzialne funkcje jak stanowisko wicedyrektor biura kontroli TVP i dyrektora generalnego NIK. Był też dyrektorem Gospodarstwa Pomocniczego Kancelarii Premiera, i co może budzić największe zdziwienie, nawet wiceszefem Służby Wywiadu Wojskowego. W 2016 roku został dyrektorem Biura Realizacji Inwestycji Majątkowych w PKN Orlen odpowiedzialnym za budowę elektrowni gazowych.

W 2017 roku, z tym niewątpliwie bogatym  doświadczeniem zawodowym, niestety bez żadnego związku z prawem o ruchu drogowym, został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa (dziś już bez budownictwa, ale nadal z budowlańcami na pokładzie) odpowiedzialnym za drogi, transport drogowy, a nawet lotnictwo. 

Poprzedni podsekretarz, z wykształcenia geodeta, miał przynajmniej doświadczenie z ruchem drogowym, gdyż kilkakrotnie zabierano mu uprawnienia do prowadzenia pojazdów. Niestety wciąż pogłębiał swą wiedzę w oparciu o prawo korporacyjne WORD, od dwudziestu lat oparte na wymysłach współtwórców i komentatorów poprzedniego, tworzonego w stanie wojennym przez miernych ale wiernych peerelowskich ekspertów, bubla prawnego, w wielu miejscach sprzecznego z prawem europejskim, jakim był Kodeks drogowy z 1983 roku. Nie wiedział zapewne, że od dwudziestu lat powszechnie obowiązującym w Polsce prawem drogowym, jest zupełnie nowy Kodeks drogowy, tym razem zgodny z obowiązującymi Polskę Porozumieniami europejskimi.
Resort doprecyzowuje przepisy dot. używania kierunkowskazów
Marek Chodkiewicz, podsekretarz stanu w ministerstwie infrastruktury (fot. Jolanta Michasiewicz) Obok tabliczka  T-6a wskazująca rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie.

Pan Marek Chodkiewicz odpowiedział czysto urzędniczym językiem, który pod pozorem wyjaśnienia, nie odpowiada na jasno postawione pytanie, które brzmi następująco: Czy zdaniem resortu, opisana w pytaniu praktyka WORD, jest zgodna z obowiązującym prawem?

Minister stwierdził (Kolorem czerwonym oznaczono komentarz do odpowiedzi): Odnosząc się do problematyki poruszonej w zapytaniu Pani Poseł uprzejmie wyjaśniam, iż określone w pkt. 5.2.1.1 oraz pkt 5.2.1.3 załącznika nr 1 do rozporządzenia z dnia 3 lipca 2003 r. zasady stosowania znaku D-1 „droga z pierwszeństwem” jednoznacznie wskazują, że jeżeli droga z pierwszeństwem zmienia kierunek na skrzyżowaniu, to pod wszystkimi znakami określającymi pierwszeństwo przejazdu (D-1, A-7 „ustąp pierwszeństwa”, ewentualnie B-20 „stop”) umieszcza się odpowiednie odmiany tabliczek T-6a „tabliczka wskazująca rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie (umieszczana na drodze z pierwszeństwem)” i T-6c „tabliczka wskazująca rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie (umieszczana na drodze podporządkowanej)”.
Powyższa odpowiedź opisuje sposób znakowania skrzyżowań na których ustalono znakami pierwszeństwo i jest zgodna z obowiązującym prawem, chociaż z punktu widzenia zasad ruchu drogowego, które dotyczą kierujących pojazdami, a nie organizatora ruchu i zarządcy drogi, właściwym, w związku z obowiązującymi zasadami ruchu, jest powoływanie się na Rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych z 2002 roku, a nie na rozporządzenie techniczne z roku 2003, które musi być z nim zgodne.

Zgodnie z § 5.7 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, umieszczona pod znakiem A-7 tabliczka T-6c lub T-6d wskazuje rzeczywisty przebieg drogi z pierwszeństwem przez skrzyżowanie w rozumieniu art. 2.10 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Nie tabliczka, a jedynie napis lub symbol umieszczony na tabliczce pod znakiem drogowym stanowi integralną część znaku (§ 2.4 powyższego rozporządzenia).

Dalej czytamy, że z treści art. 22 ust. 5 ustawy - Prawo o ruchu drogowym wynika, że kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.

Stwierdzam, że z przepisów rozporządzenia z dnia 3 lipca 2003 r. jednoznacznie wynika, iż umieszczona pod znakiem D-1 tabliczka T-6a wskazuje, że droga z pierwszeństwem przejazdu zmienia kierunek na skrzyżowaniu. Z tych też względów w sytuacji kiedy kierujący pojazdem na skrzyżowaniu porusza się zgodnie z rzeczywistym przebiegiem drogi z pierwszeństwem – przedstawionym na tabliczce T-6a – to zmienia on kierunek jazdy i dlatego też w myśl przepisów art. 22 ust. 5 ustawy – Prawo o ruchu drogowym zobowiązany jest zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany tego kierunku.

Niestety w tej części odpowiedzi minister posługuje się wiedzą opartą na prawie korporacyjnym WORD, co do którego miała wątpliwości Pani Poseł, a nie literą i duchem obowiązującego prawa, co do podstawowych zasad ruchu drogowego, od dwudziestu lat zgodnego z obowiązującymi Polskę umowami międzynarodowymi.

Po pierwsze minister ds. transportu ma obowiązek wiedzieć czym jest kierunek jazdy i na czym polega jego zmiana, a przede wszystkim nie może mylić kierunku jazdy o zmianie którego jest mowa w art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, z kierunkiem ruchu o którym mówi np. art. 25 tej ustawy.

Niestety ministerialni urzędnicy nie raczyli nawet zauważyć, że w oficjalnym tłumaczeniu konwencji o ruchu drogowym w art. 16 dokonani wadliwego tłumaczenia, dodając do tytułu art. słowo "ruchu", co zaprzecza definicji legalnej kierunku ruchu w rozumieniu konwencji. Tytuł to ZMIANA KIERUNKU, a nie KIERUNKU RUCHU. W Konwencji kierunek ruchu to ruch lewo i prawostronny, bez związku z kierunkiem ruchu wg polskiego prawa. Natomiast kierunek wg Konwencji, to nasz KIERUNEK JAZDY.

Każda droga, także z pierwszeństwem, biegnąca od punktu A do punktu B permanentnie zmienia swój kierunek w stosunku do stron świata, czyli otaczającej jej przestrzeni. Kierujący, zgodnie z art. 16 ust. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym, ma obowiązek poruszać się na niej możliwie blisko prawej krawędzi jej jezdni, za wyjątkiem sytuacji, gdy zamierza zmieć pas ruchu lub kierunek jazdy w lewo. Jadąc krętą drogą rzeczywiście zmienia, tak jak ona, permanentnie swój kierunek, ale nie jest to kierunek jazdy, jak błędnie uważają eksperci WORD i pan minister, a kierunek ruchu.

Zgodnie z obowiązującym w Polsce i Polskę prawie o ruchu drogowym, zmiana pasa ruchu to opuszczenie pasa ruchu po którym porusza się kierujący, w celu wjazdu na sąsiedni pas ruchu tej samej jezdni, natomiast zmiana kierunku jazdy, to opuszczenie jezdni drogi po której porusza się kierujący, w celu wjazdu na jezdnię innej drogi lub na leżącą przy drodze nieruchomość (np. plac, pole , parking, posesję.

Zmiana pasa ruchu oraz omijanie przeszkód, a także utrzymanie toru jazdy zgodnego z przebiegiem jezdni wymaga zazwyczaj skręcania (kręcenia kierownicą) na jezdni drogi, co powoduje zmianę kierunku ruchu jadącego. Kierunek ruchu jest zawsze styczny do toru jazdy na jezdni lub placu, a zatem gdy droga zmienia swój kierunek można czasem zmienić pas ruchu lub opuścić jezdnię bez potrzeby zmiany kierunku ruchu (kręcenia kierownicą), co nie zwalnia kierującego z obowiązku sygnalizowania zamiaru wykonania każdego z tych manewrów.

Rys. 1
Zmiana pasa ruchu na sąsiedni oraz kierunku jazdy (opuszczenia jezdni), co wymaga sygnalizowania zamiaru przez włączenie odpowiedniego kierunkowskazu, tu bez zmiany kierunku ruchu (potrzeby kręcenia kierownicą), co pokazują wektory ruchu
Kierunek jazdy pokrywa się z przebiegiem jezdni, czyli biegnie tak jak jezdnia, stąd nazwa. A zatem zmiana kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy prawo o ruchu drogowym, to manewr związany, poza zawracaniem, z zamiarem opuszczenia jezdni drogi po której porusza się kierujący w celu wjazdu na jezdnię innej drogi lub leżącą przy tej drodze nieruchomość. Zmiana kierunku jazdy może nastąpić, jeżeli nie zabrania tego oznakowanie lub konstrukcja drogi, w każdym jej miejscu, dlatego przepis nie wspomina słowem o skrzyżowaniach, a tym bardziej o promieniu lub kącie załamania drogi, gdyż nie ma to związku ze zmianą kierunku jazdy, a jedynie ze zmianą kierunku ruchu.
Kierujący pojazdem ma obowiązek sygnalizowania zamiaru zmiany pas ruchu lub kierunku jazdy, a nie wskazywania kierunkowskazem strony, kierunku lub wylotu skrzyżowania. Nie sygnalizuj też zamiaru kręcenia kierownicą, czyli zamiaru zmiany kierunku ruchu, co potwierdza art. 16 Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, pisząc wprost o zamiarze opuszczenia jezdni.
Jeżeli jadący nie zamierza opuścić jezdni drogi po której się porusza lub nie zamierza na niej zawrócić, nie włącza kierunkowskazów i nie zmienia miejsca na jezdni.

Brak włączonego kierunkowskazu jest, gdyby nie nauki WORD, jednoznaczną informacją dla innych kierujących, że jadący drogą z pierwszeństwem nie zamierza zmienić na niej pasa ruchu, zawrócić na niej lub jej opuścić.
Żaden przepis nie uzależnia manewru zmiany kierunku jazdy od promienia lub kąta załamania drogi. Poza tym skręt z drogi z pierwszeństwem która zmienia swój kierunek na drogę wewnętrzną, gruntową lub dojazdową do nieruchomości odbywa się poza skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu, a jest takim samym manewrem zmiany kierunku jazdy, jak gdyby wymienione drogi były podporządkowane i tworzyły skrzyżowanie w rozumieniu zasad ruchu.

Konkluzja przedstawiciela resortu jest następująca: Wobec jednoznacznego brzmienia przepisów w kwestii podnoszonej przez Panią Poseł, resort nie znajduje uzasadnienia dla prowadzenia kampanii informacyjnej w przedmiotowym zakresie.

Może to i lepiej, skoro przedstawiciel resortu nie odróżnia kierunku ruchu od kierunku jazdy.

Rzeczywiście przepisy są od dwudziestu lat jednoznaczne, ale wielka szkoda, że w WORD, w GDDKiA oraz w Ministerstwie Infrastruktury nie raczono zauważyć, że art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym nie dotyczy zmiany kierunku RUCHU, a kierunku JAZDY. To tylko na prostych klasycznych skrzyżowaniach, budowanych dawno temu jako jedyne, gdyż nie było wtedy jeszcze skrzyżowań na których droga zmienia swój kierunek, zmiana kierunku jazdy wymaga zmiany kierunku ruchu.

Tak jak napisałem wcześniej, zmiana kierunku jazdy następuje na każdym zjeździe z jezdni drogi po której porusza się kierujący, w celu wjazdu na jezdnię drogi wylotowej lub np. na parking przed centrum handlowym, co wymaga zastosowania się kierującego do wymagań art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, w tym do zajęcia właściwego miejsca na jezdni i sygnalizowania zamiaru wykonania manewru zmiany KIERUNKU JAZDY. Nie ma znaczenia miejsce oraz przebieg drogi, gdyż istotą zmiany kierunku jazdy jest opuszczenie jezdni, czyli skręt z niej, a nie na niej.

Prawo o ruchu drogowym dotyczy jezdni drogi po której porusza się kierujący. Nie ma zatem znaczenia co znajduje się poza krawędzią jezdni. Tam kierujący będzie poruszał się także zgodnie z obowiązującymi zasadami ruchu i zastosowanym oznakowaniem. Prawo nie uzależnia zasad ruchu od promienia krzywizny jezdni lub kąta jej załamania, także od potrzeby kręcenia kierownicą. Nie ma zatem znaczenia czy droga wylotowa jest drogą publiczną czy wewnętrzną i czy tworzy skrzyżowanie w rozumieniu zasad ruchu. Kierujący zamierzając zawrócić lub opuścić jezdnię drogi po której się porusza, ma obowiązek zastosować się do obowiązującego prawa, a nie nieuprawnionych wymysłów środowiska WORD, którego samowoli i bezprawia od dwudziestu lat nie raczą zauważyć kolejne ekipy władzy wykonawczej.


Rys. 2
Kierujący pojazdem B opuszcza jezdnię drogi po której się porusza z jej prawej strony, czyli zmienia kierunek jazdy w prawo zgodnie z zasadami ruchu opisanymi art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym.

Dla zasad ruchu, które zawsze dotyczą jedni po której porusza się kierujący, nie ma znaczenia co znajduje się poza krawędzią jezdni i czy kierujący będzie musiał opuszczając jezdnię kręcić przy tym kierownicą, czyli zmieniać kierunek ruchu. Nawet jak zamierza opuścić jezdnię by zatrzymać pojazd na poboczu lub na pasie awaryjnym, musi ten zamiar zawczasu i wyraźnie sygnalizować.  

wtorek, 31 lipca 2018

132. Kolizja na rondzie z winy zarządcy drogi.

Zgodnie z życzeniem Pana Marcina Płaszewskiego, który napisał, że


wie wszystko i wszystko rozumie, w odróżnieniu od policjantów z Piekar Śląskich, którzy wg niego nic nie rozumieją i wg niego niesłusznie ukarali skręcającego w prawo, wbrew art. 22.2.1 ustawy prd,  wprost z lewego pasa ruchu, czym (nie zachowując szczególnej ostrożności) naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, powodując zdarzenie drogowe w postaci bliskiego spotkania pojazdów, połączonego, mam nadzieję, tylko z dewastacją ich karoserii. Nie ulega wątpliwości, że do zaistnienia powyższej sytuacji przyczyniło się wadliwe znakowanie opisanego niżej ronda zorganizowanego wprost wg ogólnych zasad ruchu, bez związku z "ruchem okrężnym" w rozumieniu dyspozycji znaku C-12 o tej własnie nazwie.


https://www.youtube.com/watch?v=5F0N_BudoPg

Wieczny problem urzędniczych ignorantów odpowiedzialnych za znakowanie śląskich rond, czyli złożonych budowli drogowych, które niezależnie od zastosowanej organizacji ruchu, są pod względem zasad ruchu obiektami złożonymi z wielu klasycznych skrzyżowań typu T lub X.

To ten sam problem co na rondzie Ziętka, dwie wzajemnie wykluczające się organizacje ruchu na jednym obiekcie. Jedna to "ruch okrężny" nakazany znakiem C-12 o tej właśnie nazwie i druga, oparta wprost na ogólnych zasadach ruchu z jezdniami biegnącymi odśrodkowo na wprost do wylotów, a nie jedynie okrężnie.

Śląscy, i nie tylko, inżynierowie ruchu, zapatrzeni bezkrytycznie w wymysły uznanych za ekspertów dyletantów z ubiegłego wieku, nie wiedzą, że  od 1999 roku znak C-12 nie jest już znakiem nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy środkowej ronda, czyli odpowiednikiem znaku C-9 lub C-1 , lecz tak jak to było przed 1984 rokiem, jest wprost odpowiednikiem znaku nakazu organizacji ruchu "ruch okrężny" D,3 "compulsory roundabout" czyli "OBOWIĄZUJĄCY RUCH OKRĘŻNY" wg Konwencji wiedeńskiej o znakach i sygnałach drogowych oraz wg Porozumień europejskich z 1971 roku. 
Rys. 1
Oto radosna twórczość śląskich inżynierów ruchu.
Dwie sprzeczne ze sobą organizacje ruchu na jednym obiekcie

1. Na wlotach są znaki nakazu organizacji ruchu C-12 "ruch okrężny" powiadamiające kierującego, że jezdnia po której się porusza biegnie dalej od wlotu jedynie okrężnie i tak też wyznaczono linią przerywaną biegnącą okrężnie środkiem jezdni tej budowli jej dwa pasy ruchu.

Gdyby nie było strzałek na wlotach kierujący wjeżdżałby prawym pasem ruchu i opuszczał tą jezdnię na dowolnym skrzyżowaniu wylotowym, skręcając z niej w prawo. Jeżeli prawy pas ruchu będzie zajęty, kierujący MOŻE, co nie znaczy ze MUSI, wjechać (także bez włączania kierunkowskazów) pasem obok i jak tylko prawy pas się zwolni, powinien niezwłocznie zmienić ten pas na odcinku przeplatania na pas zewnętrzny.

Rys. 2
Po prawej omawiane rondo zorganizowane wg zasad "ruchu okrężnego".
W oznakowaniu poziomym, na skrzyżowaniach wylotowych, zastosowano linie ciągłe, których celem jest wymuszenie poszanowania prawa, czyli skrętu w prawo z prawego (tu zewnętrznego) pasa ruchu (art. 22.2.1 ustawy Prawo o ruchu drogowym)

2. Niestety omawiane rondo jest tak naprawdę zorganizowane wprost wg ogólnych zasad ruchu, bez związku z "ruchem okrężnym". Znak C-12 jest tu nadal, wg starego Kodeksu drogowego z 1983 roku, nieistniejącym w naszym prawie od 20 lat, znakiem nakazu jazdy z prawej strony wyspy  środkowej ronda.

Rondo to obiekt złożony z wielu klasycznych skrzyżowań, dlatego na wszystkich wlotach może mieć znaki A-7 "ustąp pierwszeństwa", co potwierdzają znaki  A-6 "skrzyżowanie z drogą podporządkowaną", wymagane przy znakowaniu dróg podporządkowanych znakami A-7 lub STOP.

Na prawym rysunku przedstawiono prawidłowe oznakowanie pionowe i poziome przy pierwszeństwie ustalonym znakami na wszystkich kierunkach i odśrodkowym układem jezdni.

Rys. 3
Po prawej omawiane rondo zorganizowane wprost wg ogólnych zasad ruchu, z podporządkowanymi wszystkimi wlotami i jezdniami biegnącymi odśrodkowo na wprost do wylotów.


3.  A oto opisany na filmie przypadek. Kierujący ma zamiar pojechać z Bytomia na Piekary, czyli na rondzie zamierza pojechać w lewo.
RUCH OKRĘŻNY (rys. 2) 

Kierujący powinien wjechać prawym pasem ruchu i kontynuować nim jazdę okrężną, bez włączania kierunkowskazów. Po minięciu wylotu w kierunku autostrady A1, powinien włączyć prawy kierunkowskaz i na wylocie w kierunku Piekar Śląskich skręcić w prawo zajmując prawy lub lewy pas ruchu na jezdni drogi wylotowej.

Gdyby był zmuszony do wjazdu lewym pasem ruchu (np. prawy jest zajęty lub wyłączony na wlocie z ruchu) lub ten pas musiałby zająć w trakcie jazdy, porusza się lewym pas okrężnie biegnącej jezdni, także niczego nie sygnalizując. Jak tylko będzie to możliwe powinien niezwłocznie zmienić pas ruchu na zewnętrzny, tak by mógł zawczasu i wyraźnie zasygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy w prawo i wykonać ten manewr z prawego pasa ruchu.

OGÓLNE ZASADY RUCHU (rys. 3)

Kierujący wybiera na wlocie lewy pas ruchu oznaczony strzałką do jazdy prosto i do skręcania w lewo, bez włączania kierunkowskazów. Po pokonaniu drogi poprzecznej biegnącej do wylotu w kierunku  Świerklańca, włącza lewy kierunkowskaz sygnalizując zamiar skrętu w lewo z jezdni biegnącej na wprost do wylotu w kierunku autostrady A1 i wykonuje ten manewr.  Wyłącza lewy kierunkowskaz i jedzie na wprost do wylotu na Piekary Śląskie.

***************
Policja stwierdziła, że zmiana pasa ruchu powinna nastąpić na odcinku przeplatania przed wlotem z autostrady A1. Rzecz w tym, że przy ogólnych zasadach ruchu opuszczanie ronda to jazda na wprost do wylotu. Tu kierujący nie ma wiedzy, że organizator ruchu zakpił z prawa. Kiedy zorientował się, że będzie musiał skręcić w prawo wprost z lewego pasa ruchu, szczególnie że na ten wolny na wlocie pas ruchu wjechał już inny kierujący, powinien zrezygnować z zabronionego prawem manewru i mając już wiedzę na temat zastosowanej WADLIWEJ organizacji ruchu, zrobić jeszcze jedno "kółko" i zmienić pas ruchu w miejscu wskazanym przez policjantów, czyli  przed skrzyżowaniem wlotowym poprzedzającym zjazd na Piekary Śląskie. 

Niewątpliwie do zaistniałej sytuacji przyczyniło się wadliwe oznakowanie. Poprawna organizacja ruchu ma kierującego poprowadzić do wylotu tak, by nie musiał opuszczać pasa ruchu i wykonywać skrętu w prawo. Poprawne oznakowanie, zgodne z sugestią policjantów,  pokazano poniżej w górnym prawym rogu.

Rys. 4
Tor jazdy obwinionego  i poprawne znakowanie poziome  (zdj. sat. Google)

 Organizator ruchu powinien niezwłocznie opracować nową stałą organizację ruchu na omawianym rondzie, gdyż obecna jest jawnym naruszeniem obowiązującego prawa, co powoduje wprost zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, oraz zagraża życiu i zdrowiu kierujących.

Polskie prawo od dwudziestu lat jest zgodne z prawem międzynarodowym i wszystko co potrzebne jest w nim jednoznacznie opisane. Wystarczy tylko zabronić rozpowszechniania nieuprawnionych wymysłów ignorantów z minionej epoki przez wpływowych ekspertów z WORD, MORD i PORD oraz zabronić rozpowszechniania przez Grupę IMAGE z Warszawy książek opartych na Kodeksie drogowym z 1983 roku i jego nieuprawnionych, powielanych bezkarnie od lat, interpretacjach. Czas najwyższy, by deklarujący właściwe rozumienie obowiązującego prawo instruktorzy OSK, zaczęli protestować przeciw bezprawiu WORD i zarządców dróg.

Rysunki i opracowanie Ryszard Roman Dobrowolski - lipiec 2018



wtorek, 24 lipca 2018

131. Pierwszeństwo na przejeździe dla rowerzystów.

131. Pierwszeństwo na przejeździe dla rowerzystów.

UWAGA WPIS NIEAKTUALNY - Wpis sprzed zmiany przepisów w 2021 roku kiedy ustawodawca stwierdził, że wjazd z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów 
NIE JEST WĄŁCZANIEM SIĘ DO RUCHU!!!

Wielu rowerzystów uważa, że jadąc drogą dla rowerów, która biegnie obok drogi z pierwszeństwem, ma pierwszeństwo tak jak jadący obok kierujący samochodem.  Tłumaczą to tym, że droga dla rowerów jest częścią drogi z pierwszeństwem, a znak A-7 "ustąp pierwszeństwa" ostrzega o drodze z pierwszeństwem i stoi na drodze podporządkowanej przed drogą dla rowerów. 

Po pierwsze należy pamiętać, że znak A-7 ostrzega jedynie o skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem, dotyczy najbliższej jezdni i zobowiązuje kierującego do zachowania szczególnej ostrożności w związku ze skrzyżowaniem. Szczególna ostrożność obowiązuje wszystkich uczestników ruchu  także jadących drogą z pierwszeństwem w związku ze zbliżaniem się do skrzyżowania, przejścia dla pieszych oraz przejazdu dla rowerów. Znak A-7 stawia się możliwie blisko skrzyżowania, jednak nie oznacza to, że nie może stać w pewnej odległości od niego, na terenie zabudowanym zwykle nie dalej niż 25 metrów. Znak A-7 stojący w obrębie skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, to znaczy w bezpośredniej od niego odległości, może być poprzedzony tym znakiem z podaną odległością od skrzyżowania. Zwykle dotyczy to zmiany statusu drogi będącej wcześniej drogą z pierwszeństwem. 

Znak A-7 postawiony na drodze podporządkowanej ostrzega zatem o skrzyżowaniu z drogą z pierwszeństwem, a nie o drodze z pierwszeństwem. Należy pamiętać, że droga dla rowerów jest częścią drogi  poza skrzyżowaniem, gdyż na skrzyżowaniu w rozumieniu zasad ruchu ciągłość zachowują jedynie jezdnie krzyżujących się dróg. 

Znak A-7 ostrzega kierującego, że nie ma  pierwszeństwa wynikającego z ogólnych zasad ruchu (art. 25.1 ustawy  Prawo o ruchu drogowym). Znak A-7 „ustąp pierwszeństwa” lub znak B-20 „stop” postawiony w obrębie skrzyżowania, dotyczy tylko najbliższej jezdni przed którą został umieszczony, tak jak to jest ze znakiem B-21 i B-22  "zakaz skrętu". Znak D-1 "droga z pierwszeństwem" jest znakiem informacyjnym  przypominającym kierującym, że poruszając się na wprost, czyli zgodnie z przebiegiem jezdni drogi, nie mszą stępować pierwszeństwa na skrzyżowaniach pojazdom zbliżającym się z ich prawej strony, czyli wg ogólnych zasad ruchu. 

Nie jest zatem prawdą, że kierujący jadący drogą z pierwszeństwem nabywa jakichkolwiek innych praw, np. przy zawracaniu na drodze z pierwszeństwem, czy skręcaniu w celu wjazdu na jezdnie drogi poprzecznej.

Rowerzysta jadący jezdnią drogi z pierwszeństwem, także pasem dla rowerów wyznaczonym na tej jezdni znakami drogowymi, ma pierwszeństwo (rys. 1) przed jadącymi drogą podporządkowaną.

Rys. 1 
Rowerzysta dojeżdżając do skrzyżowania jezdnią drogi z pierwszeństwem ma pierwszeństwo przed jadącymi drogą podporządkowaną 

Rowerzysta jadąc drogą dla rowerów biegnącą wzdłuż drogi z pierwszeństwem, niestety pierwszeństwa nie ma, bo droga dla rowerów kończy się na krawężniku drogi podporządkowanej. Przejazd dla rowerzystów, tak jak przejście dla pieszych, jest częścią jezdni drogi podporządkowanej, a nie drogi z pierwszeństwem. Dlatego pierwszeństwo ma tylko ten rowerzysta który znajduje się już na przejeździe wjeżdżając na przejazd lub już go pokonując. Nie ma znaczenia w jakiej odległości od jezdni drogi poprzecznej ustawiono znak A-7, w tym czy stoi przed przejazdem dla rowerzystów, bowiem dotyczy on jedynie najbliższej jezdni drogi z pierwszeństwem (rys.2).

Rys. 2 
Znak A-7, także ustawiony przed przejazdem dla rowerzystów, dotyczy jedynie najbliższej jezdni drogi z pierwszeństwem i niczego więcej. 

Wyjątkiem są przejazdy dla rowerzystów biegnące poza skrzyżowaniami, w poprzek wylotów z dróg wewnętrznych i dojazdowych do położonych przy drodze nieruchomości, a także przed skręcającymi  na jezdnię drogi poprzecznej (rys. 3).

Rys. 3 
Rowerzysta dojeżdżając do przejazdu ma pierwszeństwo przed jadącym drogą  z pierwszeństwem, który skręca na jezdnię drogi poprzecznej oraz przed pojazdami włączającymi się do ruchu opuszczając drogę wewnętrzną

Oczywiście można dyskutować kto pierwszy wjechał na przejazd dla rowerzystów, czy wjazd nie był wymuszeniem pierwszeństwa, czy rowerzysta nie jechał zbyt szybko i nie był w stanie wyhamować, czy kierujący pojazdem zachował szczególną ostrożność, itd. 

Jeżeli nie ma monitoringu, także mobilnego lub wiarygodnych świadków, to co do zasady przyjmuje się, że w sytuacji z rys. 2, w przypadku zdarzenia drogowego, które ma miejsce na przejeździe dla rowerzystów przecinającym jezdnię drogi podporządkowanej, gdy rowerzysta wjeżdża w samochód, przypisuje się winę rowerzyście, a gdy  samochód wjeżdża w rowerzystę, z reguły obwinia się kierującego samochodem, gdyż każdy z nich ma zachować szczególna ostrożność i bacznie obserwować się nawzajem. 

Mając obowiązek zachowania szczególnej ostrożności, w  sytuacji niebezpiecznej obaj powinni tak jechać, by móc się zatrzymać. Jeszcze raz przypominam, że jadący drogą dla rowerów biegnącą wzdłuż drogi z pierwszeństwem,  dojeżdżając do przejazdów dla rowerzystów  nie ma pierwszeństwa w stosunku do jadących drogą podporządkowaną. Nie ma też pierwszeństwa  przy zbliżaniu się do przejazdu dla rowerzystów, który biegnie w  poprzek drogi z pierwszeństwem.

Rys. 4 
Rowerzysta porusza się jezdnią drogi z pierwszeństwem 

Nie wolno mylić zarówno drogi dla rowerów jak i przejazdu dla rowerów (rowerzystów) z pasem ruchu dla rowerów wyznaczonym na jezdni drogi z pierwszeństwem, także na powierzchni skrzyżowania. Wtedy rowerzysta porusza się jezdnią drogi z pierwszeństwem (rys. 4).


Wszystkim którzy odwiedzili kafejkę BUYCOFFEE 
                     serdecznie dziękuję.                     mgr inż.  Ryszard R. Dobrowolski

środa, 18 lipca 2018

130. Rondo turbinowe im. Lewandowskiej w Krakowie.

130. Rondo turbinowe im. Lewandowskiej w Krakowie.

Kolejne dwa odcinki  (698 i  704)  "Jedź bezpiecznie" prod. TVP Kraków dotyczą malowanego  ronda turbinowego im. Lewandowskiej w Krakowie.  Wg dyrektora Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego odpowiedzialnego za egzaminowanie w imieniu państwa kandydatów na kierowców i kierowców, to rondo to nie rondo lecz  "NIBY-RONDO", co jest dowodem na to, że pan  dyrektor MORD, będący równocześnie sekretarzem Małopolskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego nie rozumienie ani znaczenia znaku C-12, ani określenia "rondo", a także idei ronda turbinowego będącego tzw. nowoczesnym rondem odśrodkowym z pierwszeństwem ustalonym znakami na wszystkich kierunkach (podporządkowane wszystkie wloty) i jednokierunkowymi jezdniami biegnącymi do wylotu w charakterystyczny dla tego rozwiązania komunikacyjnego sposób. 

Nic więc dziwnego, że to właśnie w Krakowie w 2005 roku narodziła się polska PATOLOGIA bezprawnego znakowania znakami C-12 "ruch okrężny" tego typu budowli drogowych, które nie mają nic wspólnego ze znaną i stosowaną w Europie bez najmniejszej przerwy  od ponad wieku organizacją ruchu o międzynarodowej nazwie "traffic circle" czyli "ruch okrężny". 

Podziwiałem Pana Marka, że wzorując się na niemieckim prawie o ruchu drogowym  z uporem edukuje polskie społeczeństwo, wbrew nieuprawnionym wymysłom uznawanego za eksperta Zbigniewa Drexlera i samozwańczego super eksperta Władysława Drozda z Krajowej Rady Audytorów, czyli grupki dyrektorów WORD uzurpujących sobie prawo do jego tworzenia i interpretowania.

Niestety okazało się, że nasz nauczyciel ma dokładnie taką samą wiedzę jak ci z Warszawy i pozostałych WORD, czyli opartą na starym Kodeksie drogowym z 1983 roku. Dla niego znak C-12 to znak RONDO, a rondo to skrzyżowanie o ruchu okrężnym przed wjazdem na które, z zamiarem jazdy w lewo, należy zająć lewy pas ruchu. Na szczęście ma świadomość, że skoro jezdnia biegnie okrężnie to nie można z niej skręcać w prawo wprost z lewego pasa ruchu. 

Każdy obiekt tego typu można dowolnie zorganizować, nie tylko wg zasad "ruchu okrężnego", i zawsze będzie to rondo, gdyż to jedynie nazwa złożonej budowli drogowej. Np. rondo Pileckiego we Wrocławiu zorganizowano wprost wg ogólnych zasad ruchu z pierwszeństwem łamanym. Jednokierunkowa droga z pierwszeństwem biegnie na nim w kształcie litery U, dzięki czemu jadący nią wraca do wlotu bez zmiany kierunku jazdy, czyli bez jej opuszczania.  Przy ruchu okrężnym ta jednokierunkowa jezdnia biegnie od wlotu okrężnie, czyli bez końca dookoła wyspy lub placu, dlatego by wrócić do drogi wlotowej trzeba z niej skręcić w prawo.  Nieco podobnie jest na rondach turbinowych, na których jezdnia nie zawsze biegnie na wprost do wylotu.

Ideą RONDA TURBINOWEGO, a wiem to osobiście od jego twórcy, jest BRAK MOŻLIWOŚCI ZMIANY PASÓW RUCHU. Na ewentualnych odcinkach przeplatania stosuje się wystające ponad jezdnię separatory i wyniesione wysepki dzielące o ostrych krawędziach, by nikomu nie przyszło do głowy zmienianie pasa ruchu w obrębie skrzyżowań wlotowych na rondo turbinowe, co z uporem  prezentuje nam jako poprawne zachowanie, nasz odporny na słuszne uwagi internautów, ekspert i nauczyciel, ubolewając, że ktoś źle namalował powierzchnię wyłączoną z ruchu, totalnie się ośmieszając. To zabieg zupełnie świadomy, by tam nie zmieniać pasa ruchu na skrzyżowaniu wlotowym. 

Mija dwadzieścia lat od chwili, kiedy w polskim prawie znak C-12 "ruch okrężny" przestał być znakiem nakazu jazdy z prawej strony wyspy środkowej ronda i stał się ponownie  wprost odpowiednikiem znaku D,3 wg Konwencji wiedeńskiej, czyli znakiem nakazu organizacji ruchu "ruch okrężny".
Film z YT - Rondo Lewandowskiej z lotu zwiadowczego drona 
https://youtu.be/e1TY3itqtLA        Dodano do bloga 17.02.2021

Rondo Lewandowskiej kilka miesięcy temu przemalowano ze zorganizowanego wg zasad "ruchu okrężnego" z jedynie okrężnie biegnąca jednokierunkową jezdnią o dwóch pasach ruchu, na rondo turbinowe typu holenderskiego (rys. 1). Na wlotach oznakowane je prawidłowo strzałkami P-8 , a nie wg holenderskich przepisów strzałkami kołowymi, których nie ma w polskim prawie, ale przebieg pasów ruchu jest niestety "holenderski", co nie odpowiada segregacji kierunkowej zastosowanej na wlotach.

Rys. 1
Rondo Lewandowskiej w Krakowie 
Oznakowanie poziome pasów ruchu zgodne z holenderskim oryginałem i kołowymi strzałkami kierunkowymi wg prawa krajowego Holandii, co jest sprzeczne  z kierunkowym oznakowaniem wlotów "naszymi" znakami P-8 (klasyczna strzałka kierunkowa)

Oznakowanie poziome dotyczące pasów ruchu musi być  zgodne z polskimi strzałkami, a nie tak jak to jest teraz, z holenderskimi i to z błędem.

Bałagan z rondami i ruchem okrężnym w Polsce wynika z tego, że w latach 1984-1999, za sprawą ówczesnego ministerialnego urzędnika Zbigniewa Drexlera, bezprawnie ograniczono znaczenie znaku "ruch okrężny" z roku 1959, zgodnego z prawem europejskim, do roli holenderskiego znaku "rondo".  Od 1999 roku znak C-12 to znów znak "obowiązujący ruch okrężny", zgodny ze znakiem D,3 "compulsory roundabout", czego nie wiedzą nasi rodzimi eksperci w WORD, MORD i PORD oraz GDDKiA. 20 lat to mało by zdobyć tą wiedzę.

Rys. 2
Rondo Lewandowskiej w Krakowie 
Oznakowanie poziome pasów ruchu zgodne z holenderskim oryginałem i kołowymi strzałkami kierunkowymi wg prawa krajowego Holandii

Na tego typu budowli nie zmienia się nigdzie pasów ruchu, dzięki czemu jest bezpieczne. Holenderski oryginał ma wyniesione separatory i wyniesione wysepki, by nikomu nie przyszło do głowy przejeżdżanie z pasa na pas. Malowane linie ciągłe, zgodnie z tym co mówi Marek Dworak, nie stanowią żadnej bariery, nawet jak są malowane dwie białe linie ciągłe z czerwoną w środku zamiast separatora, co jest stosowane przy projektowaniu nowych budowli tego typu.

Wadą rond turbinowych typu EGG, czyli takich jak tu, jest brak możliwości powrotu do jezdni wlotowych na  kierunkach z jednopasowymi wlotami. Z dwóch wlotów nie da się tu zawrócić.

Strzałki kołowe pokazują, że pas ruchu  biegnie do wylotu po łuku, aż do wskazanego wylotu, a zatem kierujący zmienia kierunek jazdy tylko na wylotach pośrednich skręcając w prawo.

W Polsce uzgodniono, że strzałki P-8 będą malowane jedynie na wlotach. Nie będzie się ich malowało na jezdni ronda turbinowego, by nie sugerować  zmiany kierunku jazdy w lewo przy wyspie.

Rys. 3
Rondo Lewandowskiej w Krakowie 
Przebieg pasów ruchu  zgodny  z kierunkowym oznaczeniem wlotów klasycznymi strzałkami kierunkowymi

Rondo turbinowe jest odmianą ronda odśrodkowego, czyli takiego z jezdniami biegnącymi na wprost do wylotów, a nie jedynie okrężnie. Powyżej (rys. 3) przedstawiono prawidłowe, zgodne z naszym i europejskim prawem o ruchu drogowym, oznakowanie poziome ronda turbinowego im. Lewandowskiej w Krakowie. By kierujący nie zmieniali pasa przy wyspie świadomie wyłącza się z ruchu część jezdni, by to utrudnić. 

I na koniec rondo Lewandowskiej w Krakowie w formie ronda spiralnego (rys. 4) z możliwością bezpiecznej zmiany pasa ruchu poza obrębem skrzyżowania wlotowego i możliwością zawracania ze wszystkich wlotów. 

Rys. 4
Rondo Lewandowskiej w Krakowie w wersji spiralnej.

Dla pełnej zgodności z obowiązującym w Polsce i Polskę prawem, na wszystkich wlotach ronda Lewandowskiej powinny stać samotne znaki A-7 (bez znaków C-12), a na wyspie tablice prowadzące U-3 ze znakiem C-1 lub C-9. Równocześnie na wyspach dzielących powinny stać znaki ostrzegawcze A-6 "skrzyżowanie z drogą podporządkowaną" lub znaki D-1 "droga z pierwszeństwem". Dopiero tak oznakowanie rondo Lewandowskiej w Krakowie będzie oznakowane zgodnie z polskim i europejskim prawem.


07/2018 Ryszard Roman Dobrowolski