Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego obchodzą swoje 20-lecie. Pomimo, że jestem bezwzględnym krytykiem tej instytucji, a w zasadzie tworzących ją ludzi, tym razem z tej okazji, nieco łagodniej. WORD-y powołano w celu profesjonalnego i wolnego od korupcji egzaminowania kandydatów na kierowców wg jednakowych zasad i kryteriów, co nie do końca i wszędzie się powiodło. Z czasem WORD-y miały się stać ośrodkami edukacji komunikacyjnej całego społeczeństwa. Niestety niemal automatycznie, ze względu na zajmowane stanowisko i pełnione funkcje, uczyniono z dyrektorów WORD, bez jakiegokolwiek uprawnienia, super ekspertów w dziedzinie prawa o ruchu drogowym, w co najpierw uwierzyli sami zainteresowani, a za nimi podlegli im egzaminatorzy oraz lokalne społeczności.
Nie ulega wątpliwości, że właściwe rozumienie obowiązującego prawa powinno być obowiązkiem tej grupy zawodowej, zarówno z punktu widzenia etyki zawodowej i prawa, ale głównie z powodu wykonywania powierzonych im czynności w imieniu państwa, i to ze skutkiem międzynarodowym.
Niestety WORD-y pozostawiono sobie samym, z problemu samofinansowania włącznie. Jak do tego dodamy niekompetentnych pod względem merytorycznym nowych, zwykle zachowawczych, ministerialnych urzędników, to nic dziwnego, że teraz mamy trudną do wyplenienia bezkarność i arogancję pewnej swej pozycji zawodowej społeczności. Niestety w nowych czasach urosło w siłę wiele różnych wpływowych koterii, grup zawodowych oraz fundacji.
Kontakt z WORD zwykłego szarego obywatela, poza uzyskaniem uprawnień, jest żaden, a zainteresowanie Kodeksem drogowym wzmaga się z jedynie w związku z jakimś nieszczęściem drogowym, i to w zasadzie tylko wtedy, gdy sprawca szuka usprawiedliwienia lub argumentów na to, że został skrzywdzony przez policjanta lub sędziego.
Do roku 1998, w którym pojawiły się pierwsze Ośrodki Ruchu Drogowego, obowiązywał pełen sprzeczności z prawem międzynarodowym Kodeks drogowy PRL z 1983 roku. Cóż z tego, że pracownicy WORD posiadali wysoką wiedzę, a wielu z nich nawet odpowiednie kwalifikacje, skoro od 1998 roku zaczęło obowiązywać nowe prawo drogowe, tym razem zgodne, co do podstawowych zasad ruchu, z prawidłowo zinterpretowanymi Porozumieniami europejskimi oraz Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym oraz o znakach i sygnałach drogowych, którego ci ludzie nie znali?
Trzeba wiedzieć, że w tamtych czasach egzaminatorzy stanowili grupę przyzwyczajonych do samodzielności indywidualistów o własnej, z uwagi na fatalny, obowiązujący w latach 1984-1997, Kodeks drogowy, interpretacji przepisów. Były to głównie osoby dorabiający sobie do pensji jako egzaminatorzy.
Nowe przepisy zmieniły nie tylko nowe rozumienie starych określeń, takich jak np. droga, oraz znaków drogowych, np. nakazu, czy sygnałów drogowych, ale także sposób organizacji egzaminowania. W ciągu pierwszych 10 lat zawód egzaminatora przeszedł ewolucję, ale młodzi ludzie o różnych zawodach, od socjologa do religioznawcy, byli wciąż szkoleni przez tych samych starych wyjadaczy, którzy nie raczyli zauważyć, że ustawa powołująca do życia WORD-y, w sposób zasadniczy zmieniła też obowiązujące w Polsce zasady ruchu drogowego.
Przede wszystkim z racji rutyny, pozycji w środowisku i zwykłej ludzkiej zarozumiałości, ale także z kardynalnego błędu jakim było znaczne opóźnienie z ogłoszeniem nowego Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, nikt nie raczył zauważyć, że przez zmianę definicji drogi, zmianie uległa także definicja skrzyżowania. Przestało ono być skrzyżowaniem dróg publicznych, z roku na rok coraz bardziej złożonym, także przez skanalizowanie, a stało się skrzyżowaniem wydzielonych pasów terenu w postaci prostych klasycznych skrzyżowań zwykłych.
Rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych oraz rozporządzenia w sprawie warunków technicznych jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie ukazały się w w 1999 roku. Ten drugi akt, będący aktem wykonawczym do ustawy Prawo budowlane, nie ma żadnego związku z zasadami ruchu i tylko w nim jest mowa o złożonych skanalizowanych wyspą środkową budowlach typu rondo. Przepisy stały się przez to proste, elementarne i zrozumiałe, niestety nie dla ekspertów WORD i tych, którzy utrzymywali się z niewiedzy skołowanych obywateli.
Na nieszczęście WORD i polskich kierowców, nadal niepodważalnym autorytetem cieszyli się, także w środowiskach ministerialnych i inżynierów ruchu, co do zasady budowlańców, twórcy i komentatorzy poprzedniego Kodeksu drogowego z 1983 roku. To oni w swoich licznych, do dziś bezkrytycznie powielanych publikacjach, wierząc w swój geniusz i nieomylność, uznali nowe prawo za wadliwe i niezrozumiałe, bo sprzeczne z ich nieuprawnionymi wymysłami.
Bezczelność tych ludzi walczących o utrzymanie w nowej rzeczywistości dawnej pozycji ekspertów o niepodważalnym autorytecie, gdyż nie dopuszczam myśli, że byli całkowitymi ignorantami, doprowadziła do tego, że wprost namawiali do bojkotu nowego prawa i stosowania w praktyce WORD starego Kodeksu drogowego pełnego nieuprawnionych wymysłów interpretacyjnych, co się stało. W części WORD ich prawo zwyczajowe oparte jest w części na, równie nieuprawnionych interpretacjach obowiązującego prawa przez dyrektorów WORD skupionych w Krajowej Radzie Audytorów.
Możemy więc święcić równocześnie dwudziestolecie BEZPRAWIA. Ciekawe, że nikt z decydentów, zainteresowany poprawą stanu BRD, nie postawił temu bezprawiu zdecydowanej tamy. Próbowano to zrobić w 2005 roku (nieżyjący już wiceminister prof. dr inż Ryszard Krystek), ale zamiast zdyscyplinowania WORD i zmuszenia tej samofinansującej się instytucji do stosowania obecnego prawa, zgodnego z prawem europejskim, nic nie zrobiono. Wręcz odwrotnie. Otwierając dyskusję "specjalistów" podważono obecne prawo, a dopuszczając do głosu wpływowych cwaniaków pozwolono na kontynuowanie bezprawia do dziś. Już w tym samym roku w Krakowie narodziła się kolejna, do dziś trwająca patologia, jaką jest bezprawne znakowanie znakami C-12 "ruch okrężny" wlotów obiektów typu rondo zorganizowanych wprost wg ogólnych zasad ruchu, z podporządkowanymi wszystkimi wlotami i jednokierunkowymi jezdniami biegnącymi na wprost do wylotów, takich jak tzw. nowoczesne ronda odśrodkowe, spiralne i turbinowe.
Rondo dla WORD jest w całości, pod względem zasad ruchu, tak jak dla twórców i komentatorów Kodeksu drogowego z 1983 roku, jednym klasycznym skrzyżowaniem, gdy tymczasem OD ZAWSZE jest złożonym obiektem infrastruktury drogowej w formie placu lub "udającego taki okrągły mini plac", w formie skrzyżowania skanalizowanego wyłączoną z ruchu okrągłą wyspą środkową, która dzieli to skrzyżowanie na mniejsze skrzyżowania zwykłe. Najpopularniejsze rondo nigdy nie było i nie jest w całości jednym skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu . Każde rondo może być dowolnie zorganizowane, co zależy tylko i wyłącznie od jego oznakowania. Może być okrężne, odśrodkowe, spiralnie lub turbinowe, a nawet rondem z tzw. "pierwszeństwem łamanym" na każdym lub części jego skrzyżowań składowych, jak np. rondo Pileckiego we Wrocławiu.
"Ruch okrężny" to jedynie organizacja ruchu stosowana na dowolnym co do kształtu i wielkości obiekcie infrastruktury drogowej, znana i stosowana w Europie bez najmniejszej przerwy od ponad wieku (Francja). To jazda od wlotu okrężnie biegnącą jezdnią dookoła wyspy lub placu, z której można skręcić jedynie w prawo z prawego (zewnętrznego) pasa ruchu. Dlatego wjeżdżając nie włącza się kierunkowskazów, a zamiar zmiany kierunku jazdy sygnalizuje prawym kierunkowskazem nie wcześniej niż po minięciu wy,lotu poprzedzającego zamierzony.
Przy ogólnych zasadach ruchu jednokierunkowe jezdnie biegną na wprost do wylotów, co pozwala na zjazd z kilku pasów ruchu bez zmiany kierunku jazdy. Tak zorganizowany obiekt też nie jest w całości jednym skrzyżowaniem, dlatego może mieć pierwszeństwo ustalone znakami na jednym, kilku lub wszystkich kierunkach (podporządkowane wszystkie wloty rond odśrodkowych, spiralnych i turbinowych). Dodawanie od 2005 roku do znaków A-7 znaków C-12 jest bezprawne. W ten sposób organizator ruchu wprowadza na jeden obiekt dwie, wzajemnie wykluczające się organizacje ruchu.
Znak C-12 w 1999 roku przestał być bezprawnie uczynionym Kodeksem drogowym z 1983 roku , znakiem nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy środkowej ronda, ronda traktowanego pod względem zasad ruchu, także bezprawnie, w całości jak jedno klasyczne skrzyżowanie, tyle tylko, że z wyspą, nazywane bez jakiegokolwiek uprawnienia "skrzyżowaniem o ruchu okrężnym", w Konwencji zwanym "skrzyżowaniem z ruchem okrężnym".
"Skrzyżowanie o ruchu okrężnym", to każde skrzyżowanie wlotowe na dowolny co do kształtu i wielkości obiekt budownictwa drogowego w formie placu lub skrzyżowania skanalizowanego dowolną wyspą środkową zorganizowanego zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny", a nie RONDO.
20 lat tradycji i bezkarnego szerzenia kłamstwa, czyni, że "zwykły" kierowca, szczególnie zdobywający dopiero uprawnienia, nie jest w stanie odróżnić prawdy od fałszu, a zauważone nieprawidłowości jest gotów uznać za wady prawne.
Na szczęście społeczeństwo za sprawą egzaminowanych dowiedziało się, że wymaganie przez państwowych egzaminatorów włączania lewego kierunkowskazu przed wjazdem na rondo zorganizowane zgodnie z zasadami "ruchu okrężnego" (WORD Częstochowa) lub wg ogólnych zasad ruchu z podporządkowanymi wszystkimi wlotami (Word Lublin), z zamiarem jazdy na jego lewą stronę, jest BEZPRAWNE, gdyż na wlocie kierujący nie skręca w lewo "pod prąd", lecz porusza się jezdnią drogi bez zmiany kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Bez zmiany kierunku jazdy, co nie znaczy, że bez zmiany kierunku ruchu, który jest tak jak kierunek drogi odnoszony np. do stron świata.
Droga zmienia swój kierunek w stosunku do stałych punktów odniesienia, np. geograficznych, więc poruszający się tą drogą po łuku lub okręgu, która zawsze biegnie tak jak jej podłużne pasy, czyli pasy ruchu i jej krawędzie, zmienia kierunek tak jak ta droga. Zmienia kierunek ruchu, którego zmiany się nie sygnalizuje. W ujęciu wektorowym kierunek ruchu jest zawsze styczny do osi jezdni.
Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany pasa ruchu lub zmiany kierunku JAZDY. W polskim prawie, poza zawracaniem, czyli jazdą tą samą drogą w przeciwnym kierunku, to tak jak w prawie międzynarodowym OPUSZCZENIE JEZDNI w celu wjazdu na jezdnię innej drogi lub na leżącą przy tej drodze nieruchomość. To skręcenie w lewo lub w prawo w stosunku do przebiegu jezdni drogi w celu przekroczenia jej krawędzi. Kierujący zamierzając zmienić kierunek jazdy w dowolnym miejscu drogi (skrzyżowanie, zjazd publiczny lub prywatny, który nie spełnia wymagań definicji skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, droga dojazdowa do posesji lub gruntowa prowadząca do lasu lub na pole) ma obowiązek zajęcia właściwego miejsca na jezdni i zasygnalizowania zamiaru OPUSZCZENIA JEZDNI, a nie wskazania kierunkowskazem, gdzie zamierza się udać.
Tabliczka T-6 służy jedynie ostrzeżeniu kierującego o nietypowym, trudnym do zauważenia, przebiegu jezdni drogi po której się on porusza.
Na rysunku 1, pod znakiem D-1 nie ma tabliczki T-6. Kierujący ma prawo być przekonanym, że droga z pierwszeństwem biegnie przez skrzyżowanie typowo, czyli na wprost do przeciwległego wylotu, tak jak to pokazano na rysunku 2.
Zamierzając zatem jechać na wprost kierujący poruszałby się przy prawej krawędzi jezdni i niczego by nie sygnalizował, będąc przy tym pewnym, że ma pierwszeństwo przed pojazdami znajdującymi się po obu stronach drogi po której się porusza. Zamierzając pojechać na jedną z dróg podporządkowanych, nie do przewidzenia w którą, co nie ma znaczenia, gdyż kierujący sygnalizowałby jedynie zamiar OPUSZCZENIA JEZDNI Z JEJ LEWEJ STRONY (zmiana kierunku jazdy), co mogłoby doprowadzić do poważnego wypadku.
Dlatego w takiej sytuacji dodaje się do znaku "droga z pierwszeństwem" tabliczkę T-6, by kierujący miał świadomość jak biegnie droga po której się porusza (rys. 3). Teraz wie, że zamierzając pojechać prosto musi zmienić kierunek jazdy w lewo, a zatem zbliżyć się do osi jezdni i włączyć LEWY KIERUNKOWSKAZ. Brak włączonego kierunkowskazu sygnalizuje zamiar jazdy bez opuszczania jezdni drogi, a włączony prawy kierunkowskaz, że kierujący zamierza opuścić jezdnię z jej prawej strony. Zasada jest UNIWERSALNA, a sygnalizowanie jednoznaczne i oczywiste.
Mając dobre prawo można nadal udawać, że nie ma problemu z jego właściwym rozumieniem i stosowaniem, tak jak to się robi już 20 lat. Skoro przez 20 lat można to było czynić całkowicie bezkarnie, można nadal iść w zaparte i udawać, że nie ma niekończących się dyskusji o rondach, znaku C-12, ruchu okrężnym, kierunku jady, kierunku ruchu i pierwszeństwie łamanym, czyli świadomie chować głowę w piasek w obawie o utratę autorytetu. Można nadal używać wpływów i blokować nieprzychylne publikacje oraz prawomocne wyroki sądów. Można nadal blokować ukazanie się noweli Konwencji wiedeńskiej, która obowiązuje jej sygnatariuszy od 2006 roku, czyli od 12 lat. Można wiele mówić o trosce o poprawę BRD, ale można zrobić jeszcze więcej, by poprawić ten zły stan rzeczy. Trzeba doprowadzić do tego, by WORD i GDDKiA stosowały w swojej praktyce obowiązujący od dwudziestu lat Kodeks drogowy, co do podstawowych zasad ruchu zgodny z Porozumieniami europejskimi i Konwencją o ruchu i znakach drogowych, co wymaga jedynie dobrej woli i właściwej wiedzy ministerialnych urzędników oraz odwagi i determinacji całego środowiska odpowiedzialnego za edukację komunikacyjną naszego społeczeństwa.
Ryszard Roman Dobrowolski
Nic dodać, nic ująć.
OdpowiedzUsuńOdcinek nr 715 serii "Jedź bezpiecznie" produkcji TVP Kraków, nieco inaczej przedstawia rzeczywistość niż Pan.
OdpowiedzUsuńOglądając ten odcinek można odnieść wrażenie, że wprawdzie nie jest dobrze, ale jest lepiej niż było. Zasadniczym problemem, przedstawionym w tym odcinku, wydaje się być "przestarzałe prawo", które należy zmienić tak, by było zgodne z "rozumieniem ekspertów".
Pan Dworak zamiast przyznać, że dalej tkwi w PRL-u, chwali się konferencją z 20 września 2018 w Krakowie i rozdaje "nagrody i upominki".
P.S.
Trzeba wziąć WORD-y za MORD-y, tylko jest jeden problem. Gdzie się nie obrócisz POLITYKA...
Pan inż. Marek Dworak korespondował ze mną przed laty, gdyż był zainteresowany moim opracowaniem "Wiele szkół, a jedno prawo", które dotyczyło "ruchu okrężnego" w Polsce i nie tylko.
UsuńSzkoła Krakowska, będąca w opozycji do warszawskiej, dotyczy rond z jedynie okrężnie biegnącą jezdnią, czyli zorganizowanych wg zasad "ruchu okrężnego". Za wzór, bardzo słusznie, posłużyło Panu Markowi prawo niemieckie, którego nie do końca jest świadom. Dlatego nie rozumie czym jest "ruch okrężny", znak C-12, zmiana kierunku jazdy, orz dlaczego w Niemczech na terenie zabudowanym niektóre pojazdy mogą bezkarnie jechać lewym pasem ruchu, pomimo że prawy jest wolny, co w Polsce jest zakazane. Niestety nie rozumie też tego, że wbrew nieuprawnionym wymysłom nieoznaczony znakami pas ruchu nie może zanikać.
Szkoła Warszawska, która bezmyślnie wyśmiewa krakowską, to wprost wymysły Zbigniewa Drexlera i Henryka Próchniewicza, które dziś firmuje ekspert wydawcy Grupa IMAGE, były egzaminator nadzorujący WORD Warszawa, Krzysztof Wójcik.
Jest jeszcze jedna szkoła, Szkoła Władysława Drozda czyli Szkoła Dyrektorów WORD skupionych w koterii o samozwańczej nazwie Krajowa Rada Audytorów, która z jakimkolwiek audytem nie mają nic wspólnego. Tu Drozd oparł się bezmyślnie na prawie Wielkiej Brytanii, odwracając jedynie kierunek ruchu. Niestety nie wiedział, że to prawo jest stosowane jedynie na Wyspach na jedynie brytyjskich rondach i nie ma nic wspólnego z prawem europejskim i Konwencją.
Są jeszcze eksperci opierający się na jedynie amerykańskich nowoczesnych rondach odśrodkowych o podporządkowanych wszystkich wlotach, nie znając ich prawa, a nawet tego, że nadal obowiązuje tam, na wschodnim wybrzeżu, taki jak w Europie „ruch okrężny”, tyle tylko, że bez dodanego do ich znaku „ruch okrężny” odpowiednika naszego znaku „ustąp pierwszeństwa”.
Nie wierzę, że ta armia wpływowych ignorantów z własnej woli przyzna się do tego, że 20 lat temu uwierzyła na słowo Zbigniewowi Drexlerowi, że nadal obowiązuje stary kodeks drogowy z 1983 roku, gdyż nowe, zmienione by było zgodne z europejskim, to bubel prawny i zostanie niebawem wycofane, co oczywiście nigdy nie nastąpiło. Świadomie blokują publikację noweli Konwencji, która obowiązuje jej sygnatariuszy od 2006 roku i nawołują do opracowania, przy ich udziale, nowego prawa krajowego zgodnego z ich wymysłami.