niedziela, 3 lutego 2019

154. Pierwszeństwo łamane i kierunkowskazy, czyli popis niewiedzy portalu 24BRD.pl.


Prawdę mówił Mark Twain, że ogłupiać człowieka jest bardzo łatwo, ale uświadomić mu, że jest ogłupiany, bardzo trudno.

Portal BRD24.pl sprowokował mnie takim oto stwierdzeniem dotyczącym sygnalizowania zamiarów na skrzyżowaniu z tzw. pierwszeństwem łamanym: "Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że wielu internetowych blogerów (...) przedstawia sytuację przejazdu przez takie skrzyżowanie niezgodnie z przepisami ruchu drogowego". Żadnego uzasadnienia i żadnego konkretu, czyli wymysł i manipulacja. 

Okazuje się, że takie sprzeczne z prawem zasady prezentuje bezmyślnie właśnie ten portal, który okazał się bezkrytyczną tubą ignorantów z WORD.


Oto kolejny  przykład jak dobre intencje stają się narzędziem zła. 

Mamy już jednego ministerialnego ignoranta, zgodnie z nowomową dinozaura, którzy wsławił się wyjątkową  umiejętnością  przetrwania, trwania i zarabiania na ogłupianiu polskiego społeczeństwa, któremu od zawsze pomagali w tym, z nakazu władzy, państwowi wydawcy, a od czasów przemian ustrojowych już samodzielni, niezależni i bezgranicznie wolni, gdyby nie uzależnienie od zysku i praw rynku, prywatni wydawcy. 

Kolejnym głoszącym sprzeczne z obowiązującym w Polsce i Polskę prawem popisał się podsekretarz stanu, któremu odpowiedź na interpelację poselską przygotował jakiś ministerialny uczeń diabła,  bo oczywistym jest, że to nie wymysł wiceministra, a jedynie jego współpracowników i doradców, zapewne rodem z WORD. Tak się składa, że minister infrastruktury jest z wykształcenia technikiem budowlanym, obecny wiceminister ds. transportu, który zastąpił na stanowisku inżyniera geodetę, to także budowlaniec, specjalista od NIK i służb specjalnych. Jak widać sami fachowcy od prawa i zasad ruchu drogowego.

Wszyscy wiemy, że w polityce nie liczą się kompetencje ministrów, i słusznie, gdyż gdyby tak było, to ministrem sprawiedliwości musiałby zostać jakiś bandzior z dużym stażem, a ministrem zdrowia najbardziej chory pacjent. Sami widzimy jak to jest, gdy ministrami zdrowia są lekarze, a ministrem  rolnictwa rolnik, a nie klient, szczególnie ten  raczony najwyższej jakości padliną.

O tym, jak jakiś podrzędny ministerialny urzędnik zakpił ze swego przełożonego,  pisałem przy okazji omawiania odpowiedzi na interpelację poselską w omawianej sprawie, która tu podsumuję jednym zdaniem.  

Na temat art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym nie ma prawa wypowiadać się ktoś, kto nie odróżnia kierunku od kierunku ruchu, a tego od kierunku jazdy, gdyż wszystkie te określenia są określeniami tej samej ustawy, a zatem chociażby z tego powodu nie mogą być synonimami i nimi nie są. Wie o tym każdy prawnik, a zatem z całą pewnością w gronie doradców ministra nie ma prawników, tak jak też stroni od nich koteria o nazwie WORD. 

Przejdźmy zatem do sedna sprawy, a mianowicie do tematu sygnalizowania zamiarów przez kierującego, który porusza się drogą bez zamiaru zmiany na niej nie tylko kierunku jazdy, ale nawet pasa ruchu. Oczywistym powinno być dla każdego, że jeżeli ktoś nie ma zamiaru zrobić czegoś co wymaga poinformowania o tym zamiarze innych, informowanie ich o tym jest niemożliwe. 

Szczególnym, nazwijmy to wprost i po imieniu, powielanym od lat idiotyzmem jest sygnalizowanie zamiaru zmiany kierunku ruchu lub wskazywanie kierunku w jakim zamierza udać się kierujący, sygnałami przypisanymi do OBOWIĄZKU sygnalizowania zamiaru zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy. Na litość boską. Od dwudziestu lat mamy nowe prawo drogowe, co do podstawowych zasad ruchu zgodne z obowiązującymi Polskę umowami międzynarodowymi, a my w praktyce WORD i mentalności wydawców wciąż tkwimy w wymyślonym w stanie wojennym przez miernych ale wiernych komunistycznej władzy PRL  pseudo ekspertów,  nie z racji wykształcenia lub wiedzy, a jedynie z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji.
Niebezpieczny zakręt w lewo poza i na skrzyżowaniu.
Na obu budowlach jadący drogą z pierwszeństwem nie włączają kierunkowskazów, gdyż  pomimo że zmieniają kierunek ruchu
 NIE ZMIENIAJĄ KIERUNKU JAZDY (art. 22 ustawy p.r.d.)

Oto portal 24BRD.pl opublikował 31 października 2018 roku, tekst opracowany w ramach kampanii edukacyjnej BRD24.PL i i firmy Continental – „Bądź dobrym kierowcą”.

To przykład jak dobre intencje, bo w te święcie wierzę, mogą być kolejnym miejscem nieświadomego, w odróżnieniu od praktyki WORD, ogłupiania polskiego społeczeństwa.

Wg portalu 24BRD.pl skrzyżowania, na których pierwszeństwo przejazdu przebiega inaczej niż na wprost, są oznaczone żółtą tabliczka, co nie jest prawdą, gdyż tabliczka T-6, której treść, a nie ona sama, stanowi integralną część znaku pod którym ją umieszczono, jest montowana tylko tam, gdzie zmiana kierunku przebiegu drogi z pierwszeństwem może być dla kierującego zaskoczeniem.

Portal twierdzi, że tabliczka służy ułatwieniu zrozumienia zasad ruchu, co jest kolejną bzdurą, bowiem od dwóch dekad, wbrew naukom WORD, zasady ruchu jednoznacznie określa ustawa Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku, które są niezmienne i uniwersalne. Tabliczka  pokazuje jedynie rzeczywisty przebieg jezdni drogi z pierwszeństwem i nic więcej.

Podzielam zdanie portalu, że wielu kierowców wciąż nie wie, jak się tam zachować – zwłaszcza, gdy chodzi o używanie kierunkowskazów. Nie są temu winne przepisy, lecz praktyka WORD oraz takich ekspertów jak Marek Dworak, który słusznie twierdzi, że jadąc okrężnie biegnącą drogą kierujący nie zmienia kierunku jazdy, równocześnie głosi na YT, zaprzeczając samemu sobie, że jadąc po łuku drogi, czyli części okręgu, kierunek jazdy zmienia.

Winę za wiele sprzecznych z obowiązującym prawem zachowań polskich kierujących, poza brawurą i świadomym jego lekceważeniem, ponosi szeroko rozumiana edukacja komunikacyjna naszego społeczeństwa oparta na Kodeksie drogowym z 1983 roku oraz oparta na wymysłach jego twórców i komentatorów praktyka WORD.

Portal twierdzi, że problem z właściwym rozumieniem zasad ruchu mają zwłaszcza ci, którzy egzamin na prawo jazdy zdawali wiele lat temu, bo rzekomo kiedyś inaczej uczono używania kierunkowskazów przy przejeżdżaniu przez takie skrzyżowania. Ciekawe kiedy, bo obecne prawo obowiązuje niezmiennie od dwóch dekad? Portal twierdzi, że wątpliwości dotyczące tego, co, jak i kiedy sygnalizować, ma również wielu młodych kierowców, a to już jednoznaczna wina WORD. 

Portal twierdzi, że sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że wielu internetowych blogerów, do których zaliczam się niewątpliwie ja, Ryszard Roman Dobrowolski (blog MrErdek1),  a co gorsza jak twierdzi portal, nawet dziennikarzy motoryzacyjnych – przedstawia sytuację przejazdu przez takie skrzyżowanie niezgodnie z przepisami ruchu drogowego. Bardzo bym prosił na przyszłość, by te wyssane z palca brednie uzasadnić tymi przepisami i podeprzeć trafność swoich nieuprawnionych interpretacji czymkolwiek poza tym, że tak jest, bo jest.

Niewątpliwie portal ma rację twierdząc, że w efekcie nauczeni bzdur na kursach prowadzonych przez ubezwłasnowolnionych przez WORD instruktorów, są skołowani i stan  nieświadomości kierowców jest taki, że dziś na skrzyżowaniach z tabliczką T-6 kierowcy sygnalizują różne manewry, nawet te których się nie sygnalizuje.  

By być precyzyjnym, czego nie czyni portal, oczywiście z braku wiedzy autora artykułu,  jedni poruszając się drogą z pierwszeństwem BEZPRAWNIE włączają kierunkowskaz sygnalizując zmianę kierunku RUCHU, czego się nie sygnalizuje, a inni ZGODNIE Z PRAWEM nie włączają kierunkowskazu, gdy zamierzają dalej jechać drogą z pierwszeństwem, czyli bez zmiany kierunku JAZDY. Kolejni włączają kierunkowskaz, gdy jadą na wprost stycznie do łuku, gdyż nie  zmieniając kierunku ruchu zmieniają kierunek JAZDY (skręt z jezdni), co zgodnie z art. 22.5 ustawy p.r.d. wymaga włączenia kierunkowskazu, i w ten sposób zjeżdżają ze zmieniającej przebieg drogi z pierwszeństwem.

Portal 24BRD.pl pyta jak to robić właściwie i sam sobie na to pytanie odpowiada, że bardzo prosto. Poleca nawet, by zapamiętać tylko jedną ważną rzecz – na takim skrzyżowaniu droga z pierwszeństwem zmienia kierunek. Trzeba przyznać, że jest to rada niemalże genialna. Co tu zapamiętywać skoro to, że droga na skrzyżowaniu zmienia swój kierunek jest faktem? Im dalej, tym gorzej.

Droga zmienia kierunek, a zatem ani kierunek ruchu, ani kierunek jazdy. Po prostu zmienia kierunek względem stron świata, stałych punktów topograficznych, albo w stosunku do usytuowania wlotu i nic więcej. Każde skrzyżowanie ma pełny lub ograniczony wybór kierunków. Mądry egzaminator wyda polecenie, by kierujący na skrzyżowaniu POJECHAŁ we wskazanym przez niego kierunku (w lewo, w prawo lub prosto, albo do wskazanego numerycznie  lub nazwą wylotu, np. w kierunku Centrum. 

Będzie oceniał zachowanie kierującego zgodnie z zastosowaną organizacją ruchu (oznakowaniem) i obowiązującymi zasadami ruchu. 

A co na to portal? Stek bzdur i popis niewiedzy autora artykułu.  

Prawdą jest, że jeśli kierowca jadąc dana drogą, niekoniecznie drogą z pierwszeństwem, niezależnie od tego czy zmienia ona swój kierunek czy nie,  zamierza zmienić kierunek  JAZDY, czego nie raczył zauważyć portal, to prawo zobowiązuje go do zasygnalizowania tego przed podjęciem manewru. Mówi o tym art. 22 ust. 5 Prawa o Ruchu Drogowym: „Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru”. Zmiany kierunku jazdy, a nie zmiany kierunku lub  kierunku ruchu. 

NIE JEST PRAWDĄ, że jeśli droga z pierwszeństwem przejazdu zmienia kierunek – to jeśli kierowca zamierza się nią dalej poruszać, przed wjazdem na skrzyżowanie musi zasygnalizować to innym uczestnikom ruchu i włączyć odpowiedni kierunkowskaz.

PRAWDA JEST TAKA, że jadąc drogą z pierwszeństwem, która zmienia kierunek na lub poza skrzyżowaniem, to poruszający się nią zmienia tak jak ona kierunek, tak on swój kierunek ruchu, ale nie zmienia obranego kierunku jazdy zgodnego z jej przebiegiem. Ma zatem  obowiązek poruszać się co do zasady nadal przy jej prawej krawędzi, a gdy prawy pas ruchu jest zajęty, to może kontynuować jazdę tą drogą pasem obok, pamiętając jedynie, że nie wolno mu wyprzedzać pojazdów silnikowych, co oczywiste bez właczania kierunkowskazu.

NIE JEST PRAWDĄ, że jeżeli zjedzie z drogi z pierwszeństwem przejazdu, ale nie zmienia kierunku jazdy, bo jedzie na wprost, kierowca nie musi niczego sygnalizować – zwłaszcza, że do tej pory nie wymyślono czegoś takiego jak „prostowskaz” – do sygnalizowania, że jedzie się prosto przed siebie…

PRAWDA JEST TAKA, że jadąc prosto stycznie do łuku drogi nie zmienia kierunku ruchu, ale opuszczając jezdnię drogi z pierwszeństwem zmienia kierunek jazdy, który jest skrętem z drogi, bez związku ze zmiana kierunku ruchu. Trzeba być wyjątkowo bezczelnym ignorantem, by nie odróżniając kierunku ruchu od kierunku jazdy i mówić o "prostowskazie". Zamierzając opuścić jezdnię z jej prawej strony kierujący jest obowiązany sygnalizować to zawczasu i wyraźnie prawym kierunkowskazem, a po wykonaniu tego manewru (po opuszczeniu jezdni) niezwłocznie zaprzestać tego sygnalizowania. Sygnalizuje się zamiar zmiany kierunku JAZDY, a nie kierunku RUCHU szanowny super ekspercie.

Pamiętać należy, że niezależnie od tego czy jadący drogą z pierwszeństwem włączy kierunkowskaz czy nie, to obowiązkiem jadącego drogą podporządkowaną jest ustąpić mu pierwszeństwa. Jadący droga z pierwszeństwem bez włączonego kierunkowskazu sygnalizuje, że nie zamierza zmienić pasa ruchu, zawrócić lub opuścić jezdni. Gdyby nie wypisywanie bzdur wynikających z braku odróżnienia kierunku jazdy od kierunku ruchu, byłoby to jednoznaczne i oczywiste. A czyj to wymysł? Tego samego, który twierdzi, że rondo jest w całości jednym zwykłym skrzyżowaniem, a "ruch okrężny" skręcaniem w lewo z lewego pasa ruchu i z włączonym jeszcze przed wjazdem lewym kierunkowskazem, o czym była mowa przy okazji wyroku II SA/GL 888/16.

Jeśli wydaj się komuś, że to tylko drobiazg, musi uświadomić sobie jedną rzecz: że brak właściwej wiedzy nie zwalnia z odpowiedzialności i w przypadku nieszczęścia, a szczególnie gdy wiara w idiotyzmy i wymysły będzie przyczyna czyjeś śmierci, nie będzie już tylko zwykłym popisem ignorancji. Nie będzie wtedy tłumaczenia, że tak uczono lub, że tak pisano na 24BRD.pl.

Autora artykułu na 24BRD.pl proszę, by nie powielał bezkrytycznie cudzych wymysłów. 

Wymagająca sygnalizowania zmiana pasa ruchu po lewej i zmiana kierunku jazdy po prawej
BEZ ZMIANY KIERUNKU RUCHU

Na koniec przypominam ministerialnym urzędnikom, że są tymi, którzy zamiast wypisywać brednie,  powtarzane później bezmyślnie przez ignorantów jako prawdy objawione, powinni milczeć, gdyż są ostatnimi którzy mają prawo się mylić. 

Powinni wiedzieć, ze polskim prawem są także Porozumienia europejskie stanowiące uzupełnienie Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym oraz o znakach i sygnałach drogowych. 

Tam jednoznacznie zapisano, że jazda w bok to zmiana pasa ruchu oraz np. wyjazd z rzędu pojazdów. Tam równie jednoznacznie zapisano, co ważne w oryginale, a nie w polskim prymitywnie zmanipulowanym w 1988 roku tłumaczeniu*, że zmiana kierunku jazdy (w konwencji zmiana kierunku) to opuszczenie jezdni z jej lewej lub prawej strony w celu wjazdu na jezdnię innej drogi lub na przydrożną nieruchomość

*) W tłumaczeniu bezprawnie dodano do słowa "zmiana kierunku" słowo "ruchu". Kierunek ruchu wg Konwencji to ruch  prawo i lewostronny, gdyż Konwencja jest aktem uniwersalnym. 

Rysunki i tekst Ryszard Roman Dobrowolski


piątek, 1 lutego 2019

153. Prędkość za progiem zwalniającym. Interpelacja Posła Józefa Lassoty.

153. Prędkość za progiem 

Tym razem kilka słów o poprzedniej interpelacji posła Józefa Lassoty, która dotyczyła prędkości obowiązującej za progiem zwalniającym. Poseł przywołał przykład ul. Śląskiej w Kielcach, a w pytaniu poprosił o jednoznaczne stanowisko resortu infrastruktury w tej sprawie.  

Poseł spytał wprost jak kierowcy mają interpretować znak ograniczenia prędkości B-33 występujący w towarzystwie znaku ostrzegawczego ustawionego przed progiem zwalniającym? 

Odpowiedzi udzielił podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Marek Chodkiewicz. Brzmi ona następująco: 

        Odnosząc się do treści podnoszonych w interpelacji uprzejmie wskazuję, iż znaczenie i zakres obowiązywania znaków drogowych określają przepisy rozporządzenia Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz. U. Nr 170, poz. 1393, z późn. zm.).       

        Zgodnie z § 27 ust. 1 tego rozporządzenia znak pionowy B-33 „ograniczenie prędkości” oznacza zakaz przekraczania prędkości określonej na znaku liczbą kilometrów na godzinę. Natomiast § 32 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia stanowi, że w przypadku, gdy zakaz wyrażony przez znak B-33 nie jest uprzednio odwołany znakiem oznaczającym koniec zakazu, to obowiązuje on do najbliższego skrzyżowania. 

      Umieszczenie w organizacji ruchu na jednej konstrukcji wsporczej znaku B-33 łącznie ze znakiem A-11a „próg zwalniający” i tabliczką T-1 „tabliczka wskazująca odległość znaku od miejsca niebezpiecznego”, nie zmienia przywołanego wyżej znaczenia i zakresu obowiązywania znaku pionowego B-33 określonego przepisami przywołanego wyżej rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych."

Tyle resort. 

Poniżej przedstawiam obowiązujące prędkości  w formie graficznej mojego autorstwa. 


Warto zaznaczyć, że identyczne stanowisko przyjął także WSA w Kielcach w wyroku z 28 czerwca 2016 r. (sygn. akt II SA/Ke 386/16), w związku z wnioskiem o unieważnienie egzaminu. 

Wojewódzki Sąd Administracyjny przypomniał, że zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym:

a) ograniczenie prędkości jest odwoływane przez: skrzyżowanie, znak „koniec ograniczenia prędkości” bądź wprowadzenie innego ograniczenia prędkości – znakiem B-33, znakiem początku lub końca obszaru zabudowanego lub znakiem początku strefy zamieszkania;

b) żaden obowiązujący przepis nie przewiduje wyłączenia ograniczenia prędkości przez próg zwalniający, a zatem umieszczenie tego znaku na jednym słupku wraz ze znakiem ostrzegawczym nie ma żadnego znaczenia. Ograniczenie prędkości nie obowiązuje bowiem tylko podczas przejeżdżania progu, ale aż do odwołania.

Mając powyższe na uwadze należy zatem stosować się do przedmiotowego ograniczenia prędkości tak samo jak do każdego innego.


Ryszard Roman Dobrowolski

środa, 30 stycznia 2019

152. Zwężony odcinek jezdni. Poseł Józef Lassota składa interpelację.

152. Zwężony odcinek jezdni. Poseł  Józef Lassota składa interpelację. 

Poseł Józef Lassota z Krakowa, będąc aktywnym członkiem parlamentarnej Komisji Infrastruktury, jest żywo zainteresowany poprawą utrzymującego się wciąż na niskim poziomie bezpieczeństwa na polskich drogach. Zauważając istniejący bałagan, a szczególnie samowolę interpretacyjną obowiązującego od dwóch dekad prawa o ruchu drogowym, postanowił złożyć na ręce Ministra Infrastruktury Andrzeja Adamczyka interpelację w sprawie pierwszeństwa przejazdu na zwężającym się odcinku jezdni, na której nie oznaczono znakami pasów ruchu. 

Pretekstem do tej interpelacji stał się artykuł w tygodniku MOTOR i  jego krytyka ze strony dyrektora MORD i równocześnie sekretarza MRBRD Marka Dworaka, uznawanego w krakowskim środowisku za niepodważalny autorytet w dziedzinie zasad ruchu drogowego, co niestety wynika jedynie z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji, a nie merytorycznej wiedzy, zgodnej z obowiązującym od dwóch dekad prawa. Dokładnie tak samo jest w przypadku cieszącego się w środowisku WORD, szczególnie warszawskim, niezasłużoną estymą Zbigniewa Drexlera, byłego wieloletniego ministerialnego urzędnika bez właściwego wykształcenia i wiedzy, który będąc odpowiedzialnym za prawną regulację ruchu drogowego w PRL, trwał na swym stanowisku nieprzerwanie przez ponad trzydzieści lat (1956 - 1990). Dlaczego o nim mówię? Otóż z tego powodu, że na nieszczęście dla polskich kierowców, w 1998 roku uwierzono mu, że nowe, obowiązujące do dziś, co do podstawowych zasad ruchu zgodne z prawem europejskim, polskie prawo o ruchu drogowym jest złe i, że w związku z tym należy w praktyce Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego stosować nadal, pełen sprzeczności z umowami międzynarodowymi, Kodeks drogowy z 1983 roku, którego był współtwórcą i komentatorem. 

W ten sposób praktyka WORD od dwudziestu lat rozmija się z obowiązującym prawem, czego nie raczą zauważyć od 2005 roku kolejne rządy. Jedynie w 2005 roku, niestety bez oczekiwanych efektów, odbyło się pod patronatem ówczesnego wiceministra ds. transportu prof. dr inż. Ryszarda Krystka, sympozjum dotyczące różnicy między praktyką a obowiązującym prawem w związku z "ruchem okrężnym".  Dlatego cieszy mnie, że wreszcie zauważają te rozbieżności parlamentarzyści.  

Niestety ministerialnymi doradcami są  eksperci wywodzący się głównie z wpływowego warszawskiego WORD oraz związanego z nim środowiska, w tym odpowiedzialnego za szeroko rozumiana edukacje komunikacyjna polskiego społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że bezprawie ma się tak dobrze, a je szerzący wciąż się bezkarni. Jakie pokłady hipokryzji i niewiedzy drzemią w tym środowisku, które wciąż deklaruje ogromna troskę o poprawę bezpieczeństwa na naszych drogach, a równocześnie skutecznie blokuje np.  tłumaczenie i ogłoszenie w Dzienniku Ustaw podpisanej przez prof. marka Belkę noweli Konwencji wiedeńskiej o ruchu oraz o znakach i sygnałach drogowych, która obowiązuje jej sygnatariuszy, a zatem i Polskę, od 2006 roku?

Wróćmy jednak do sedna sprawy, czyli do złożonej interpelacji poselskiej. 

W tygodniku MOTOR stwierdzono, że na zwężającym się odcinku jezdni na którym nie oznaczono znakami pasów ruchu,  niezależnie od strony występowania zwężenia, przy obowiązującym ruchu prawostronnym, pierwszeństwo ma kierujący pojazdem, który porusza się przy prawej krawędzi jezdni, a zatem prawym nieoznaczonym znakami drogowymi pasem ruchu, którego prawa krawędź pokrywa się z prawą krawędzią jezdni.

Wydawać by się mogło, że jest to oczywiste i zrozumiałe dla  każdego, bowiem to, że jezdnia, by być jezdnią, musi mieć przynajmniej jeden pas ruchu biegnący dokładnie tak jak biegnie jej prawa krawędź, nie powinno budzić żadnych wątpliwości. Wszelkie jej poszerzenia i zwężenia mogą zatem występować tylko z lewej strony tego pasa. 

Taki oczywisty układ podłużnych nieoznaczonych znakami drogowymi pasów ruchu może zmienić jedynie zastosowane oznakowanie poziome, co pokazano na rysunku 1 opartym na zdjęciu z tygodnika MOTOR.

Na pierwszym zdjęciu pokazano dwa nieoznaczone znakami pasy ruchu, przy czym na prawym pasie stoi zaparkowany samochód. Nie ma tu mowy o zwężeniu jezdni, zatem pierwszeństwo będzie miał tu jadący lewym nieoznaczonym znakami pasem ruchu.

Na drugim zdjęciu (oryg. z tyg. Motor) na jezdni wyznaczono pas ruchu przeznaczony dla postoju pojazdów, zatem prawa krawędź jezdni przesunęła się tu ku osi jezdni. Powstało zwężenie jezdni z jej prawej strony. Pierwszeństwo będzie miał  jadący przy prawej krawędzi jezdni tak, jak gdyby wyznaczono znakami pasy ruchu wg zdjęcia nr 3. Pierwszeństwo będzie miał pojazd jadący przy osi jezdni tylko wtedy, gdy pasy zostaną oznaczone znakami wg zdjęcia nr 4. 

1. Oznaczone i nieoznaczone znakami pasy ruchu  na zwężeniu jezdni

Powyższe potwierdza podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KG Policji, który twierdzi, że:

      "Ogólne zasady ruchu nakazują kierującemu pojazdem jazdę możliwie blisko prawej krawędzi jezdni wyznaczonej krawężnikiem bądź znakiem poziomym. W związku z tym jego pas ruchu przebiega równolegle do krawędzi jezdni, a nie do jej środka. Dlatego co do zasady, jeśli znaki drogowe nie wskazują inaczej ten pas ruchu nie kończy się, a co za tym idzie nie można wymagać od jadącego nim aby ustępował pierwszeństwa w związku ze zmianą pasa ruchu."

Identyczne stanowisko, czym szczerze mówiąc jestem pozytywnie zaskoczony, prezentuje Zbigniew Stachyra naczelnik Wydziału Egzaminowania w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Lublinie, który stwierdza, że:

      "Nieważne, który z dwóch pasów się kończy, a który umożliwia dalszą jazdę. W obu przypadkach kierowca zmuszony do zmiany pasa ruchu musi ustąpić pierwszeństwa autu jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać. Inaczej ma się sprawa, gdy linia przerywana rozdzielająca dwa pasy ruchu się kończy, a jezdnia zwęża. W tym przypadku pierwszeństwo ma pojazd jadący przy prawej krawędzi jezdni zgodnie z zasadą ruchu prawostronnego. Kierowca auta po lewej powinien "schować" się za pojazdem jadącym przy prawym krawężniku."


Niestety całkowicie odmienne zdanie ma w tej prostej i oczywistej sprawie znany w sieci dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego i równocześnie sekretarz Małopolskiej Rady BRD, inż. Marek Dworak, współtwórca i współprowadzący serii filmów "Jedź bezpiecznie" prod. TVP Kraków, mającej służyć poprawie bezpieczeństwa na polskich drogach.

Nie dość, że publicznie i zupełnie bezpodstawnie skrytykował tygodnik MOTOR, to wręcz zażądał sprostowania i podanie przez redakcję interpretacji obowiązującego prawa wg wymysłów Marka Dworaka, nie mając do tego żadnego uprawnienia, a przede wszystkim racji.

Dyrektor Dworak zapomina, że wbrew praktyce WORD opartej na wewnętrznym prawie korporacyjnym tej zarabiającej na oblewaniu w imieniu państwa  kandydatów na kierowców firmie, zasadzającym się na starym Kodeksie drogowym z 1983 roku i nieuprawnionych wymysłach interpretacyjnych jego współtwórców i komentatorów, na domiar złego uzupełnionych kolejną samowolą, czyli tzw. stanowiskiem dyrektorów WORD, w Polsce od dwudziestu lat obowiązuje nowy, co do podstawowych zasad ruchu zgodny z umowami międzynarodowymi,  Kodeks drogowy.

Marek Dworak bezkrytycznie powtarza jako swoje  wymysły Zbigniewa Drexlera, m.in. powołujące się na  zakaz wyprzedzania z prawej strony na jezdniach bez oznaczonych znakami pasach ruchu,  który twierdzi, że: "Jeżeli zwężenie jezdni jest wynikiem „zbliżania się ”krawężnika” w kierunku osi jezdni, a więc do lewego pasa ruchu, oznacza to, że prawy pas kończy się („zanika”) i jadący nim kierowca musi się przemieścić na lewy pas ruchu. W ten sposób zmienia pas ruchu, a zatem na podstawie art. 22 ust. 4 ustawy – Prawo o ruchu drogowym musi ustąpić jadącemu lewym pasem, tj. przy osi jezdni. Pas ten jest kontynuowany i jadący po nim pojazd, znajdzie się na odcinku jezdni o pojedynczym pasie nie obracając kierownicy. Ruch kierownicą musi zaś wykonać jadący prawym pasem, aby zająć miejsce na lewym, a to potwierdza zmianę pasa (Zbigniew Drexler – 21.02.2015, www.prawodrogowe.pl)."


Po pierwsze obowiązkiem kierującego, a co dopiero eksperta, jest odróżnianie kierunku  od kierunku ruchu, a ich od kierunku jazdy, gdyż są to różne określenia tej samej ustawy Prawo o ruchu drogowym, wiec siłą rzeczy nie mogą być, i nie są, synonimami.

Po drugie zakaz wyprzedzania z prawej strony dotyczy odcinków jezdni przed zwężeniami, przy czym kierującemu pojazdem wyprzedzanym nie wolno jedynie przyspieszać, natomiast wyprzedzającemu wymuszać na nim pierwszeństwa, czyli zajeżdżać mu drogi.

Po trzecie, przy braku znaków oznaczających pasy ruchu jadący prawym pasem ma prawo do jazdy z tą samą prędkością co jadący obok lewym pasem. Jadący lewym pasem ruchu ma prawo przyspieszyć, ale też zmniejszyć prędkość, ustępujący np. pierwszeństwa temu z prawej w związku z warunkami ruchu i obowiązującymi  przepisami.

Po czwarte, przybliżanie lub oddalanie się prawej krawędzi jezdni od jej osi, nie zmienia przebiegu prawego nie wyznaczonego znakami pasa ruchu, gdyż jego prawa krawędź jest  prawą krawędzią jezdni na całej jej długości.

Po piąte, zmiana pasa ruchu to wjazd na sąsiedni pas ruchu tej samej jezdni, co nie zawsze wymaga kręcenia kierownicą. Na krętej drodze można zmieniać pas ruchu, sygnalizując ten zamiar zawczasu i wyraźnie, bez konieczności zmiany kierunku ruchu, czyli kręcenia kierownicą (rys. 2).



2. Zmiana pasa ruchu bez zmiany kierunku RUCHU

Jeżeli do tego dodamy nieuprawnione tezy oparte na starym prawie, że rondo to pod względem zasad ruchu w całości jedno klasyczne skrzyżowanie, tyle tylko, że z wyspą na środku, to nie można się dziwić, że to właśnie w Krakowie narodziła się w 2005 roku patologia bezprawnego znakowania rond odśrodkowych, spiralnych i turbinowych znakami C-12 "ruch okrężny", z którym nie mają nic wspólnego. To świadoma ucieczka środowiska WORD przed kompromitacją, gdyż gdyby było prawdą, że rondo (określenie obce prawu o ruchu drogowym)  to klasyczne skrzyżowanie, nie mogłoby mieć na wszystkich wlotach samotnych znaków A-7. Ponieważ budowla typu rondo to obiekt złożony, nic nie stoi na przeszkodzie, by jego elementarne skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, można było znakować samotnymi znakami A-7 "ustąp pierwszeństwa" lub samotnymi znakami B-20 STOP. Wg Konwencji wiedeńskiej bez problemu można dodawać do znaku C-12 znak STOP (nie odwrotnie), tam gdzie nie ma odgięcia toru jazdy i wymuszenia uspokojenia ruchu. .

Na polskich rondach odśrodkowych, spiralnych i turbinowych znak C-12 to nadal  jedynie  odpowiednik znaku C-9 wg Kodeksu drogowego z 1983 roku, pomimo że od dwóch dekad znak C-12 jest ponownie (był nim w polskim prawie w latach 1960-1983) wprost odpowiednikiem znaku D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wg Konwencji wiedeńskiej, a droga w rozumieniu zasad ruchu nie jest już wielojezdniową drogą publiczną, lecz wydzielonym pasem terenu posiadającym jezdnię. 

Twierdzenie dyr. Marka Dworaka, że nieoznaczone znakami pasy ruchu na zwężeniu biegną równolegle do osi jezdni i kończą się na krawężniku (rys. 3 - kadr z "Jedź bezpiecznie") jest karygodne i niedopuszczalne.

3. Wg Marka Dworaka prawy nieoznaczony znakami pas ruchu kończy się na krawężniku, co mogłoby mieć miejsce, gdyby tak tu te pasy oznaczono znakami drogowymi

4. Wg obowiązującego w Polsce i Polskę prawa nie zanika tu nieoznaczony znakami prawy pas ruchu, który biegnie dokładnie tak jak prawa krawędź jezdni i którego szerokość będzie zależna od szerokości poruszającego się nim pojazdu wielośladowego

Niewyznaczone znakami drogowymi pasy ruchu to bohaterowie dwóch odcinków z serii "Jedź bezpiecznie" produkcji TVP 3 Kraków. Tytuł pierwszego z nich (697) to "Kłopoty z wyobraźnią, czyli niewyznaczone pasy ruchu", a drugiego (722) to wprost "Problem z niewyznaczonymi pasami ruchu". Pierwszy mówi o kłopotach z wyobraźnią dyrektora MORD w Krakowie Marka Dworaka, a drugi o tym, że pomimo upływu czasu ma on nadal kłopoty z wyobraźnią. 

Nieoznaczone znakami pasy ruchu łączą się i rozwidlają zawsze z lewej strony prawego pasa ruchu, którego prawa krawędź pokrywa się z prawą krawędzią jezdni. Jadący prawym nieoznaczonym znakami pasem ruchu ma zatem pierwszeństwo w miejscach zwężenia jezdni, gdyż to jadący obok wjeżdża na pas ruchu leżący po jego prawej stronie. Pierwszeństwo jadącego po prawej stronie, na jezdni pozbawionej oznakowania poziomego, wynika także  z art. 25.3 ustawy Prawo o ruchu drogowym, czyli z punktu widzenia przecinania się kierunków ruchu (jadące tą samą jednią pojazdy nie zmieniają kierunku jazdy).

5. Pierwszeństwo na zwężeniu przy braku oznaczeń pasów ruchu ma zawsze jadący z prawej strony

Czekam z niecierpliwością na odpowiedź ministerstwa licząc na to, że tym razem będzie ona przemyślana i poprawna pod względem merytorycznym, bez szkolnych błędów opartych na bezkrytycznej wierze w nieomylność doradców i ekspertów, tak jak to miało miejsce przy odpowiedzi na interpelację w związku z tzw. "pierwszeństwem łamanym". 

Dziękuję Panu Posłowi Józefowi Lassocie za zainteresowanie się bezprawiem interpretacyjnym obowiązującego od dwóch dekad prawa i opartą na tej samowoli praktyką WORD, będącą w sprzeczności z deklarowaną troską o poprawę bezpieczeństwa na naszych polskich drogach. Dziękuję  także Biuru Poselskiemu Pana Posła za udostępnienie materiałów. 

Ryszard Roman Dobrowolski 

poniedziałek, 21 stycznia 2019

151. Poseł Jan Mosiński składa projekt ustawy w sprawie WORD

Złożona propozycja ustawy dotyczącej WORD, to doskonały pomysł posła Jana Mosińskiego z Kalisza, na początek reformy tego zamkniętego środowiska, którego samowola w zakresie szkolenia i egzaminowania oraz wpływy przekraczają wszelkie cywilizowane granice państwa prawa. Stanowiska dyrektorów WORD, by nie było - nie od teraz, ale już od poprzednich wyborów samorządowych, to cieplutkie posadki (dwucyfrowe pensje) dla działaczy partyjnych, którym nie poszło w wyborach (str. 150 bloga).

Jedna sprawa to finansowanie WORD, a druga to jego samowola w zakresie stosowania prawa w procesie szkolenia i egzaminowania.

Przeciętny obywatel z WORD ma do czynienia tylko gdy jest ciemną masą przed egzaminem, lub gdy zmuszony jest do resocjalizacji za punkty karne. WORD-y rządzą się same, a egzaminują i szkolą od dwudziestu lat wg starego Kodeksu drogowego z 1983 roku, mając gdzieś Porozumienia europejskie i Konwencję wiedeńską o ruchu oraz o znakach drogowych, której nowela obowiązuje jej sygnatariuszy od 2006 roku. To to środowisko, by nie wyszło na jaw, że od dwóch dekad ogłupia polskie społeczeństwo, pomimo interpelacji poselskich i składanych przez resort infrastruktury obietnic, skutecznie blokuje tłumaczenie i publikację w Dzienniku Ustaw tych europejskich umów, do przestrzegania Polska jest obowiązana od 1988 roku.

W 1998 roku powołano WORD i zmieniono polskie prawo drogowe, niestety nie dla ich dyrektorów i egzaminatorów. Kto z nas ma świadomość, że dwadzieścia lat temu zmieniono w Polsce, na zgodne z prawem europejskim prawo drogowe, w tym definicję drogi, skrzyżowania, którym nie jest już rondo, że znak C-12 przestał być znakiem rondo nakazującym jedynie jazdę z prawej strony jego wyspy, a stał się znakiem nakazu organizacji ruchu "ruch okrężny" którym był do 1984 roku, że znaki nakazu kierunku jazdy stały się znakami nakazu jazdy we wskazanym nimi kierunku, a nawet tego, że malowane na jezdni strzałki kierunkowe już niczego nie nakazują, itd, itd.

Dziś zwalniani są ci długoletni dyrektorzy WORD, i z jednej strony to dobrze, bo to straszny beton, który nie chcąc przyznać się do błędów ubezwłasnowolnił instruktorów OSK, a z drugiej kiepsko, bo ich miejsce zajmują ludzie o przypadkowym wykształceniu (z katechetą włącznie), którzy co do zasad ruchu mają niezmącony pogląd, więc nie mają żadnego merytorycznego wpływu na egzaminatorów.

Dlatego koncentrują się na zarządzaniu i od jakiegoś czasu na budowaniu, za pieniądze egzaminowanych, alternatywnych źródeł dochodów w postaci stacji diagnostycznych, specjalistycznych szkoleń, także tych, nie do końca jeszcze załatwionych przez to zamknięte środowisko, przymusowych i ekstra płatnych szkoleń z zakresu doskonalenia techniki jazdy (słynne ODJ i płyty poślizgowe), oficjalnie służące podnoszeniu umiejętności na razie tylko młodych stażem kierowców.

Drugie dno proponowanych zmian to chęć ograniczenia kompetencji władz samorządowych, gdyż obecnie w województwach rządzi samorząd (MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA), któremu podlegają WORD i przez nich mianowani dyrektorzy, oraz równolegle rządzący, czyli WOJEWODA. Pieniądze z WORD mają iść do państwowej kasy, a nadzór nad WORD ma przejąć państwo, zaś państwowi egzaminatorzy mają być rzeczywiście państwowi.

Środowisko WORD, czując koniec koniunktury, od pewnego czasu zwiera szyki i tworzy, wciągając w to środowisko szkolących, samorząd korporacyjny, taki jak sędziowski, adwokacki i lekarski, czyli ustanowiony ustawą zawód zaufania publicznego. Ukrytym celem jest stworzenie sobie kolejnych posad oraz wpływu i przejęcie kontroli nad szkoleniem i wyeliminowaniem z rynku konkurencyjnych małych, często jedno lub kilkuosobowych szkół nauki jazdy, już stowarzyszonych w swoich własnych środowiskach.

Przykładem dokonywanych zmian mogą być działania dwóch osób odpowiedzialnych przez wiele lat w WORD Warszawa za szkolenie i egzaminowanie, którzy piastowali tam ważne stanowiska i nadal są z nim związani. Obecnie w swojej prywatnej firmie zajmują się, jak to sami ujmują, doszkalaniem szkoleniowców, doradzaniem doradcom oraz trenowaniem trenerów. Ci samozwańczy super eksperci, tak jak jak dotychczas czynią to w oparciu o stary Kodeks drogowy z 1983 roku, nieuprawnione interpretacje obecnego prawa przez współtwórców i komentatorów starego Kodeksu drogowego oraz wymysły dyrektorów WORD z Krajowej Rady Audytorów. 

Koordynatorem działań związanych z tworzeniem samorządu zawodowego egzaminatorów i instruktorów jest Fundacja Zapobieganie Wypadkom Drogowym założona przez oficynę wydawniczą Grupa IMAGE, która praktycznie kontroluje już cały rynek edukacji komunikacyjnej. Wydaje książki dla kierowców, zgodne z praktyką WORD, które profesor prawa, sędzia SA w Gliwicach i wykładowca akademicki, nazwał sprzecznymi z obowiązującym prawem prywatnymi poglądami osób fizycznych (uzasadnienie do prawomocnego wyroku II SA/GL 888/16 - str.116).

Pisałem o tej samowoli WORD już na początku 2016 roku (strona 53 bloga) i okazało się, że miałem rację, co potwierdza także wygrana mego czytelnika z Policją, która uwierzyła w wymysły egzaminatorów WORD (str. 112).

Należy mieć nadzieję, że tym razem będzie wreszcie okazja, by POLSKIE PAŃSTWO, będąc sygnatariuszem umów międzynarodowych, zadba by dla poprawy BRD przestrzegano w Polsce w zakresie szkolenia i egzaminowania obowiązującego od dwudziestu lat prawa, które wbrew środowisku WORD, co do podstawowych zasad ruchu jest, tak jak w całej cywilizowanej Europie, proste, jasne i jednoznaczne, gdyż jest elementarne, co warto sobie, jako społeczeństwo, wreszcie uświadomić!

wtorek, 8 stycznia 2019

150. Partyjna karuzela, czyli nowi dyrektorzy WORD-ów.

Kiedyś postulowałem rozwiązanie WORD, gdyż nie widziałem szansy na normalność w działalności tej bezkarnej koterii.

Wczoraj (7.1.19) na witrynie BIA 24  przeczytałem artykuł, o dobrej zmianie w WORD. W swojej naiwności uznałem, że przynajmniej teraz na Podlasiu nie będzie można mieć pretensji do dyrektorów WORD, że są ignorantami w zakresie wiedzy o ruchu drogowym, gdyż wreszcie dostali te odpowiedzialne i dobrze płatne posady ludzie kompetentni, którzy nie będąc związanymi ze środowiskiem WORD, ukrócą samowolę tej instytucji i doprowadzą do tego, że po wyrokach WSA, praktyka WORD będzie wreszcie zgodna z polskim Kodeksem drogowym oraz obowiązującymi Polskę umowami międzynarodowymi. A oto jak wygląda prawda.

Zarząd województwa na posiedzeniu w dniu 4 stycznia br. podjął uchwałę o powołaniu nowych szefów trzech podlaskich Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. 

Poprzedni dyrektorzy zostali odwołani w ostatnim dniu grudnia 2018 roku. Wszyscy z okresem wypowiedzenia trzech miesięcy bez obowiązku świadczenia pracy. Odwołani byli związani z poprzednim układem władzy: Michał Freino i Henryk Grabowski - z PSL-em, a Cezary Kisiel z PO.

By nie być posądzonym o stronniczość i zaangażowanie polityczne pogrzebałem w przeszłości i okazało się, że  takie same praktyki stosowała poprzednia ekipa, której tak jak tej, nie zależało na bezpieczeństwie na naszych i europejskich drogach, a jedynie na intratnych posadach dla swoich. Z tą patologią mamy do czynienia od czasów stanu wojennego, kiedy to to mierni ale wierni socjalistycznej władzy, zrobili interes na napisaniu w 1983 roku pełnego niezgodności z prawem europejskim Kodeksu drogowego i do dziś zarabiają na wmawianiu w swoich książkach naiwnym i łatwowiernym, że to do dziś obowiązujące zasady ruchu, a ich komentarze, to oficjalna wykładnia obowiązującego prawa.

Chodzi mi tylko o to, by pokazać jak błędnym jest przeświadczenie naszego społeczeństwa, że dyrektorzy WORD to odpowiedzialni, wysokiej klasy specjaliści z zakresu zasad ruchu drogowego.

Wymieniony wyżej magister nauk politycznych Michał Freino został w białostockim WORD zatrudniony najpierw jako zastępca dyrektora, a następnie jako dyrektor. Wcześniej był, tak jak Marek Dworak w Krakowie instruktorem nauki jazdy. By zająć dyrektorskie stanowisko wystarczyło być sympatykiem PSL i zięciem prominentnego działacza PSL w województwie. 

Henryk Grabowski z PSL-u był już kiedyś dyrektorem WORD w Suwałkach, odwołanym w  2008 roku i ponownie powołanym na to stanowisko w 2010, wiec jest zaprawiony w bojach. Wsławił się w środowisku m.in. tym, że prowadzono przeciw niemu postępowanie wyjaśniające, a jego egzaminatorzy na placu manewrowym jeździli za egzaminowanymi samochodami służbowymi. 

No i Cezary Kisiel. Zastąpił z partyjnego nadania w 2017 roku dyrektora WORD w Łomży Mirosława Oliferuka, który był dyrektorem WORD w Łomży od jego powstania w 1998 roku. Uchwała zarządu województwa, w którym trzy głosy miał wtedy PSL, a dwa PO, została podjęta w tej sprawie jednomyślnie. Cezary Kisiel był członkiem władz podlaskiej PO. Bez powodzenia startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego i Rady Miejskiej Łomży, więc ona otarcie łez otrzymał dobrze płatna posadę. Teraz na tej samej zasadzie Mirosław Oliferuk ponownie został dyrektorem WORD, więc sprawiedliwości stało się zadość. 

Przyjrzyjmy się bliżej nowym wybitnym ekspertom od zasad ruchu drogowego.

WORD Suwałki.

W WORD Suwałki rządzić będzie mieszkaniec Augustowa Marcin Kleczkowski. Z wykształcenia technik ochrony środowiska i inżynier budownictwa, absolwent Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Białymstoku, a co najważniejsze, przewodniczący rady miasta i szef struktur PiS w Augustowie. W wyborach 2018 kandydował na burmistrza Augustowa, ale nie uzyskał mandatu, więc w ramach politycznej wdzięczności będzie dbał w rejonie o poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym.


Ponieważ ma niezmącony pogląd na temat przepisów ruchu drogowego i brak dotychczas powiązań ze środowiskiem, dawał nadzieję, że zastąpi prawo korporacyjne WORD prawem ustawowym i zapoczątkuje w tym zakresie oczekiwane od dawna zmiany. 

Deklaruje jednak, że zajmie się czymś bardziej przyziemnym, a mianowicie budową zaplecza dla zwiększenia dochodów tej samofinansującej się instytucji.

Zainwestuje pieniądze w ośrodek doskonalenia techniki jazdy, do korzystania z których niedługą będą już obowiązani wszyscy, nie tylko nowi stażem kierowcy. Niestety nie widzę szans na aktywność w zakresie zmiany BEZPRAWIA, czyli prawa zwyczajowego WORD na obowiązujące od dwudziestu lat prawo krajowe dotyczące zasad ruchu drogowego.

WORD Białystok. 

Tu się dopiero działo i dzieje do dziś. W WORD Białystok miał królować  mieszkaniec Białegostoku Maciej Kudrycki, magister wychowania fizycznego, który uzyskał ten tytuł w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego i Turystyki w Supraślu. Bramkarz, trener i kierownik drużyny Jagiellonii Białystok (2009-2017), dyrektor Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Białymstoku (2012-2016), trener koordynator programu "Piłkarska Przyszłość z Lotosem" w MOSP Białystok. Doświadczenie zawodowe w zakresie egzaminowania kandydatów na kierowców ma tak samo żadne jak nowy dyrektor WORD Suwałki, wiec może w ramach koalicji partyjnej stworzą koalicję na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym i po szkole warszawskiej opartej na wymysłach Zbigniewa Drexlera i krakowskiej Marka Dworaka, stworzą białostocką szkołę pokonywania rond i jazdy po polskich drogach?

Dlaczego napisałem, że miał królować? Dlatego, że Maciej Kudrycki był dyrektorem zaledwie kilka dni i złożył rezygnację, gdyż wyszło na jaw, że w marcu 2017 roku został skazany za próbę przemytu prawie czterech tysięcy paczek papierosów. Przyznał się wtedy do winy i dobrowolnie poddał się karze, co zataił przy nominacji ba dyrektora WORD.

Od 17 stycznia 2019 roku na miejscu Kudryckiego rządzi związany z PiS Przemysław Sarosiek, tym razem osoba właściwa na swoim miejscu z dużą wiedzą na temat prawa o ruchu drogowym, gdyż wielokrotnie je łamał. Był karany grzywnami za przekraczanie dozwolonej prędkości, rozmawianie przez telefon z czasie jazdy oraz za parkowanie w niedozwolonych miejscach, aż uzbierał tak dużo punktów karnych, że odebrano mu prawo jazdy. Odzyskał je po ponad dwóch latach, po powtórnym zdaniu egzaminu. Wyszło to na jaw, prawdopodobnie w wyniku donosu, w związku z likwidacją stanowiska swego zastępcy, i to już w pierwszych dniach swego urzędowania. Nie dało się inaczej pozbyć człowieka związanego od lat z PO. I tak partyjna karuzela zamiata wg partyjnego klucza, nie baczac na wiedzę i umiejętności.

Przemysław Sarosiek jest absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. Był dziennikarzem, a od kilkudziesięciu lat sędzią i działaczem Zespołu Futsalu Polskiego Związku Piłki Nożnej , jako sędzia piłkarski, a następnie sędzia futsalu także ekstraklasy. Od 2014 r. jest Przewodniczącym Sędziów Futsalu w Zespole Futsalu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Wspomagał działalność Podlaskiego Związku Piłki Nożnej jako rzecznik prasowy, jego sekretarz i członek zarządu. W podlaskim Klastrze Obróbki Metali był specjalista ds. prawnych, co oczywiste, bez związku z ruchem drogowym.  

WORD Łomża.

Jedynym doświadczonym w kierowaniu WORD, co nie znaczy, że właściwie rozumiejącym zasady ruchu drogowego, jest twórca i pierwszy dyrektor firmy WORD w Łomży, Mirosław Oliferuk. Po odwołaniu go przez zarząd PSL-PO, od stycznia 2018 był zatrudniony jako dyrektor oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku, rejon Łomża. Nazwisko jest znane w całej Polsce, a nawet w USA, niestety nie dzięki działalności w WORD czy GDDKiA w Łomży, a za sprawą trzech sióstr pochodzących z Podlasia, Angel, Violet i Anna Oliferuk z programu Top Model.

Dyrektor Mirosław Oliferuk to też budowlaniec. W Urzędzie Wojewódzkim w Łomży zajmował się budownictwem drogowym, a jeszcze wcześniej pracował w Łomżyńskim Przedsiębiorstwie Budowlanym i Białostockim Kombinacie Budowlanym.

Koledzy partyjni uważają, że ma bogate doświadczenie zawodowe i społeczne ściśle związane z problematyką bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jest np. dziekanem Korpusu Ambasadorów Fundacji „Zapobieganie Wypadkom Drogowym”, która publicznie krytykuje wyroki sądów dotyczące braku kompetencji i wiedzy państwowych egzaminatorów WORD.

Jest też społecznym konsultantem Polskiego Klastra Edukacyjnego, którego założycielem jest, tak jak wspomnianej fundacji,  Grupa IMAGE, wydawca książek do nauki jazdy, które prof. prawa sędzia WSA w Gliwicach Grzegorz Dobrowolski, nawał sprzecznymi z obowiązującym prawem poglądami osób fizycznych, a które uczą jako właściwego ,  zabronionego prawem skrętu w prawo z lewego pasa ruchu.

I pomyśleć, że ten zasłużony dyrektor był sekretarzem Podlaskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Nic dziwnego, że będąc dyrektorem koterii uczącej bezprawia był przewodniczącym Rady Społecznej Pogotowia Ratunkowego w Łomży. Wiedział chłopina czym się kończą takie nauki. Chłopisko jest nie do ruszenia, bo to jegomość odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, Brązowym Medalem za zasługi dla Policji oraz Odznaką Honorową "Zasłużony dla Transportu Rzeczypospolitej Polskiej".


I tak jedyny w nowym gronie "stary fachowiec od zasad ruchu drogowego" być może nie ma nawet świadomości tego, że stosuje w WORD  ogłupiające Polaków prawo korporacyjne, gdyż oświadczył po nominacji, że jego najpilniejszym zadaniem będzie weryfikacja wydatków i finansów ośrodka, zwłaszcza pod kątem zrealizowanych i planowanych inwestycji. Muszą one być dopasowane do zmieniających się przepisów a co za tym idzie do przyszłych potrzeb WORD.

A jakie to potrzeby? Szukanie innych stałych źródeł dochodu, gdyż poseł PiS z Kalisza Jan Mosiński złożył projekt ustawy, która ma pozbawić samorząd wpływu na nominacje dyrektorów WORD, a WORD-y pieniędzy z egzaminowania. Wszystkim ma się zająć WOJEWODA, czyli władza wykonawcza. Dlatego część dyrektorów WORD chce uciec w samorząd zawodowy i przejąć pełną kontrolę nad szkoleniem. Czynią to pod patronatem Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym i Grupy IMAGE. 

To nie wszystko, gdyż podobna działania na rzecz bezpieczeństwa na polskich drogach  miały miejsce w Lublinie. Interesowało mnie czy i tam nowi szefowie WORD w Lublinie, Chełmie, Białej Podlaskiej i Zamościu to fachowcy od ruchu drogowego czy od robienia kasy. 

WORD Lublin.

W Lublinie nowym dyrektorem WORD jest absolwentka Akademii Rolniczej w Lublinie i podyplomowego studium w Wyższej Szkole Bankowości, Finansów i Zarządzania w Warszawie. To wieloletnia pracownica działu finansowo-księgowego ośrodka, pani Renata Bielecka, kandydatka PiS na wójta Głuska, która na stanowisku dyrektora zastąpiła Krzysztofa Babisza. Ten w ostatnich wyborach samorządowych zdobył mandat radnego wojewódzkiego z ramienia koalicji PO - Nowoczesna.

I ty nie ma co liczyć na działania na rzecz walki z prawem korporacyjnym WORD.

WORD Chełm.

Tu kieruje ośrodkiem Mateusz Ostrowski, nauczyciel religii po teolog na KUL z wiedzą uzupełnioną na Wyższej Szkole Inżynierii i Zdrowia w Łodzi. Posiada uprawnienia egzaminatora WORD, którym był przez 9 lat, do 2016 roku. Ostatnio kierował Centrum Edukacji i Pracy Młodzieży Ochotniczych Hufców Pracy. Zastąpił dotychczasowego dyrektora WORD - Sławomira Niepogodę z PSL, byłego wójta Chełma, który w ostatnich wyborach na radnego uzyskał mniej niż 2% poparcia i przepadł.

Na nauczyciela religii i wychowawcę młodzieży, jako fachowca od zasad ruchu, tak jak na poprzednika, też liczyć nie można.

WORD Biała Podlaska.

Nowy dyrektor WORD w Białej Podlaskiej, Igor Dzikiewicz, to człowiek po AWF, dawniej "korwinista" z ambicjami na prezydenta miasta, niestety w ostatnich wyborach przegrany kandydat na radnego z listy PiS. Kierował miejskim Zakładem Gospodarki Lokalowej. Miał jakiś związek z transportem, wiec nic dziwnego, że z takimi kwalifikacjami został dyrektorem WORD. Stanowisko dyrektora Ośrodka objął po Krzysztofie Tymoszuku, wicestaroście łukowskim i szefie łukowskiego Koła Powiatowego PO.

WORD Zamość.

Nowym dyrektorem zamojskiego WORD został nowy przewodniczący (PiS) rady miejskiej Zamościa - Piotr Błażewicz. Z wykształcenia jest informatykiem po Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji w Rzeszowie. Po wielu latach samodzielności w biznesie został komendantem wojewódzkim Państwowej Straży Rybackiej w Lublinie. Na stanowisku dyrektora WORD, zastąpił urzędującego dotychczas Janusza Szatkowskiego, członka PSL, specjalistę ochrony środowiska po Akademii Rolniczej w Lublinie. 



I pomyśleć, że Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego odpowiadają nie tylko za organizowanie egzaminów państwowych na uzyskanie uprawnień, także w ruchu międzynarodowym, ale także za szkolenie w zakresie międzynarodowego transportu  materiałów niebezpiecznych (ADR) oraz  szkolenia kandydatów na instruktorów i ich systematycznego DOSZKALANIA, niestety wg wymagań i prawa zwyczajowego WORD ,opartego na starym PRL-owskim Kodeksie drogowym z 1983 roku, a nie na obowiązującym od dwudziestu lat "prawie ustawowym". Realizują także zadania z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego w szeroko rozumianej edukacji komunikacyjnej naszego społeczeństwa.

Jak zatem ci nieświadomi  bezprawia ludzie zagwarantują nam sprawną i zgodną z obowiązującym Kodeksem drogowym realizację powyższych zadań? Czy pomoże w tym inicjatywa ustawodawcza kaliskiego posła PiS Jana Mosińskiego? Czy nadzór wojewody i brak zarabiania na oblewaniu poprawi cokolwiek poza statystyką zdawalności?


poniedziałek, 7 stycznia 2019

149. Rondo Ordynacji Zamojskiej w Zamościu też wadliwie oznakowane.

149. Rondo Ordynacji Zamojskiej w Zamościu też wadliwie oznakowane.

Zamość. Na skrzyżowaniu przy krytej pływalni (ul. Legionów i Zamoyskiego) we wrześniu ubiegłego roku  pojawiły się na wlotach oraz na tarczy skrzyżowania strzałki wskazujące w jakim kierunku można jechać z poszczególnych pasów ruchu.  Rondo, zorganizowane wcześniej wg zasad "ruchu okrężnego" , przemalowano na rondo odśrodkowe, czyli zorganizowane wprost  wg ogólnych zasad ruchu, bez związku z "ruchem okrężnym".  
Niestety także w Zamościu Zarząd Dróg Grodzkich nie zatrudnia na tyle dobrych i pewnych swej pozycji fachowców, którzy mieliby odwagę zaprotestować przeciwko narodzonej w Krakowie w 2005 roku patologii, czyli traktowaniu znaku C-12, wbrew naszemu i europejskiemu prawu, nadal jako znaku  nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy ronda, będącego jedynie odpowiednikiem znaku C-9, jakim go uczynili ignoranci w stanie wojennym w 1983 roku.   Wierny ale mierny ekspert socjalistycznej władzy, krewny Nikodema Dyzmy, wymyślił sobie wtedy, ze znany i stosowany w Europie od ponad wieku "ruch okrężny" to okrążanie wyspy ronda z włączonym lewym kierunkowskazem, i to jeszcze przed wjazdem na rondo obowiązkowo lewym pasem ruchu.  
Od 1999 roku znak C-12  nie jest już znakiem nakazu kierunku jazdy, gdyż jest ponownie (był nim do końca 1983 roku) odpowiednikiem wprost znaku D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wg Konwencji wiedeńskiej o znakach i sygnałach drogowych, a to nie to samo co nakaz znaku C-9 lub C-1, jak twierdzi w swoich książkach, wciąż pełnych sprzecznych z obowiązującym prawem wymysłów,  Zbigniew Drexler (Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem, Grupa IMAGE z Warszawy, tezy do § 36 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych)

Rondo było wadliwie zorganizowane jako semidwupasowe. Tego typu obiekt ma obowiązek mieć jednopasowe wloty i wyloty oraz szeroką jezdnię na obwiedni bez znaków drogowych wyznaczających pasy ruchu (rys. 1).


Rys. 1
Tak powinno być - rondo semidwupasowe
Organizacja  ruchu  "ruch okrężny"
Organizatorowi ruchu zależało, by kierujący nie objeżdżali ronda prawym pasem ruchu, co przy "ruchu okrężnym" JEST OBOWIĄZKIEM KIERUJĄCEGO (art. 16.4 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Powinien zadbać, by przy poprzedniej organizacji ruchu,  nikt nie skręcał w prawo z lewego pasa ruchu, o czym była mowa w poprzednim wpisie. 
Teraz mamy inną organizacje ruchu, odśrodkową, a zatem jezdnie powinny biec do wylotów ODŚRODKOWO. Nadal obowiązuje bowiem odwieczny zakaz skrętu w prawo z lewego pasa ruchu.  Zaletą rond odśrodkowych jest możliwość zajazdu, na wybranych kierunkach, z dwóch pasów ruchu BEZ ZMIANY KIERUNKU JAZDY. Niestety organizator ruchu, za przyzwoleniem "ekspertów" z zarządu dróg, nie rozumiejąc tej idei "namalował" pasy ruchu inaczej niż biegną jezdnie, co jest przestępstwem drogowym. 
Zdj. 1
Rondo Ordynacji Zamojskiej.
Prawy pas wyłączony z ruchu, a lewy biegnie do wylotu w kierunku stacji paliw

Strzałka na wprost (zdj. 1) powiadamia kierującego, że tak oznaczony pas ruchu biegnie odśrodkowo do najbliższego wylotu, oraz że z tego pasa ruchu wolno  skręcić w lewo na jezdnie prowadzącą do następnego wylotu.
Zdj. 2
Rondo Ordynacji Zamojskiej.
Wylot po lewej będący odpowiednikiem wylotu po przeciwnej stronie  od wylotu do stacji paliw

Tymczasem okazuje się, że tak nie jest, gdyż kierujący jedzie swoim pasem ruchu biegnącym łukiem w lewo przy wyspie i za chwilę ma tak samo oznakowany swój pas ruchu, więc do wylotu musi de facto skręcić w prawo pokonując linię przerywaną, ale to jest wtedy zabroniony prawem  skręt w prawo z lewego pasa ruchu. 
Pytam więc gdzie są fachowcy z Policji i WORD oraz Rady BRD, na ustach których tak pięknie brzmią zapewnienia o trosce o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach? 
A tak niewiele trzeba, by było zgodnie z obowiązującym w Polsce polskim i Polskę prawem europejskim, co pokazano na poprawionym zdjęciu 3 i rysunku poniżej. Warto, by organizatorzy ruchu pamiętali o obowiązującym od 15 lat przepisie,  wg którego nie znakuje się znakami C-12 rond na których na jednym z kierunków oznaczono znakami drogowymi pierwszeństwo, czyli drogę podporządkowaną i drogę z pierwszeństwem. Wtedy nie było w Polsce tzw. nowoczesnych rond odśrodkowych (pierwsze pojawiło się u nas dopiero w 2005 roku w Krakowie , a drugie w 2008 roku w Pradach) na których wszystkie wloty są podporządkowane, a zatem powinny być znaczone znakami A-7 bez znaków C-12, bo nie mają nic wspólnego z "ruchem okrężnym". 
Dla fachowców oczywistym powinno być także to, że skrzyżowanie skanalizowane wyłączoną z ruchu wyspą środkową składa się z pojedynczych skrzyżowań zwykłych, czyli nieskanalizowanych, które jako jedyne mogą spełnić wymagania obowiązującej od dwudziestu lat definicji legalnej skrzyżowania (art. 2.10 ustawy Prawo o ruchu drogowym), gdyż zmieniono wtedy także definicję legalną DROGI.

Tak jak wyżej lub tak jak niżej


Zdj. 3 (poprawione oznakowanie)
Prawidłowo oznakowany wylot na rondzie odśrodkowym


Rys. 2
Tak powinno być prawidłowo oznakowane poziomo i pionowo rondo odśrodkowe
Organizacja ruchu "ogólne zasady ruchu"

Opracował Ryszard Roman Dobrowolski