poniedziałek, 21 listopada 2022

435. Kim jest pieszy wchodzący na przejście dla pieszych?


Ogłupieni policjanci wykonujący polecenia swoich niedouczonych i nadgorliwych przełożonych oraz sędziowie starający się sprostać oczekiwaniom rządzących którym nie udało się wprowadzić idiotycznego prawa zaczęli karać bezprawnie tych którzy nie popełnili żadnego wykroczenia. 
  
Oto przykłady:

Kim jest zatem pieszy wchodzący na przejście dla pieszych, o którym jest obecnie mowa w ustawie, a nie tak  w rozporządzeniu czyli tak jak to było dotychczas

Czy pieszy idący po chodniku w okolicy przejścia, czy pieszy wyraźnie zbliżający się do przejścia, a może stojący przed przejściem, ma obecnie pierwszeństwo przed pojazdami poruszającymi się po jezdni drogi na której oznaczono znakami przejście dla pieszych?

Oto stanowisko rzecznika prasowego Ministerstwa Infrastruktury Szymona Huptysia przedstawione jeszcze w ubiegłym roku na antenie "Radia 24”, gdzie tłumaczył kogo należy rozumieć za  „pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych”:

Prowadzący audycję red. Michał Rachoń zadał następujące pytanie:

Panie Rzeczniku, jeszcze kwestia dotycząca tego, co dzieje się na drogach w Polsce. Mieliśmy w ostatnich tygodniach kilka nowelizacji, zmian związanych z przepisami ruchu drogowego. Czy w tej sprawie prowadzone są jakieś nowe prace? Mamy ten nowy obowiązujący przepis, tę zasadę o wpuszczaniu pieszych i uzyskaniu pierwszeństwa przez przechodnia zbliżającego się do przejścia dla pieszych. Różnie jest z tym na drogach, patrząc na zachowanie kierowców, choć mam wrażenie, że uczymy się wszyscy powoli tej zasady. Jak wyglądają plany i czy w ogóle są w tej chwili jakieś plany dotyczące konkretnych zmian w przepisach?

Rzecznik Prasowy Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś:
Ostatnio weszły w życie dwie nowelizacje Prawa o ruchu drogowym, które dotyczą bezpieczeństwa. Bądźmy precyzyjni i bardzo bym też prosił o precyzyjne cytowanie przepisów . Pierwszeństwo uzyskał pieszy wchodzący na jezdnię. Znaczy - mówimy tutaj o momencie wchodzenia na jezdnię, nie zaś o momencie zbliżania się do tej jezdni...

Michał Rachoń:
A to wyjaśnijmy to, bo... Panie Rzeczniku, ja się bardzo cieszę, że Pan to mówi. Proszę to wyjaśnić, bo to jest rzecz, która - ja jestem przekonany - dla kierowców nie jest do końca zrozumiała. Zresztą były dyskusje dotyczące tej kwestii. Jak jest zdefiniowany ten moment?

Szymon Huptyś:
Zdefiniowany jest w taki sposób, że jeżeli pieszy podejmuje ten „akt” wchodzenia na jezdnię, że tak powiem, no to wówczas on już ma pierwszeństwo i kierowca musi tego pierwszeństwa mu udzielić. Natomiast samo podchodzenie do skrajni jezdni i zatrzymanie się na chodniku - nie powoduje uzyskania tego prawa pierwszeństwa. Dlatego mówimy o momencie wchodzenia na jezdnię.

Źródło:
(transkrypcja wg Przemysława Przybysza na podstawie pliku audio: https://static.prsa.pl/d34890c7-3a40-4717-88a5... )

Nadgorliwi projektanci zaczęli nawet tworzyć miejsca oczekiwania pieszego na wejście na jezdnię gdzie pieszy miałby uzyskiwać bezwzględne pierwszeństwo  na przejściu (żółte pole)

Oczywistym jest, że nikt nie zwolnił kierujących z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności i reagowania na każde zauważone nietypowe zachowanie pieszego, także znajdującego się poza przejściem, ale nie ma to nic wspólnego z pierwszeństwem pieszego na przejściu dla pieszych.

27 komentarzy:

  1. W tej sprawie sąd był innego zdania:

    https://www.rp.pl/prawo-drogowe/art37336501-wazny-wyrok-ws-nowej-zasady-ruchu-drogowego-chodzi-o-pierwszenstwo-pieszych

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko fajnie, tylko żyjemy w Państwie, gdzie prawo nie ma znaczenia. Istotna jest interpretacja najgłośniejszego lub tego z największą władzą wykonawczą. Dostanę mandat, i co? W teorii zostaje władza sądownicza. No to proszę bardzo:
    https://www.brd24.pl/prawo/wazne-orzeczenie-sadu-pieszy-ktory-czeka-na-wejscie-na-pasy-ma-pierwszenstwo/

    Sąd nie rozumie nawet pojęcia wymuszenia pierwszeństwa.

    "Jeden kierowca – nagrywający drogę rejestratorem wideo – jechał i zauważył pieszą dochodzącą do przejścia. Zatrzymał się więc, by jej ustąpić. Z naprzeciwka innym samochodem jechała kobieta, która widząc stojącą pieszą nawet nie zwolniła – nie przepuściła jej przez pasy. Piesza weszła na przejście dopiero po tym, jak kierująca, która jej nie ustąpiła, przejechała.

    Sprawa trafiła do sądu. 54-latka, która nie ustąpiła pieszej nie przyznawała się do winy. Uważała, że nie miała w takiej sytuacji obowiązku ustąpić pieszej. Sąd uznał, że obwiniona i jej świadek „nie znają, bądź nie rozumieją obowiązujących przepisów dotyczących zachowania kierujących, którzy zbliżają się do przejścia dla pieszych”."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Piotr i Anonimowy - Właśnie nawiązując do tego wyroku sędziego dla którego prawem jest to co wymyślą inni prawnicy oraz policjanci i co rozpowszechnia portal brd.24 k, którego red. nacz. jest wyznawcą prawa drogowego wg pobożnych życzeń rządzących napisałem na wstępie, że ogłupieni policjanci wykonujący polecenia swoich niedouczonych i nadgorliwych przełożonych oraz sędziowie starający się sprostać oczekiwaniom rządzących którym nie udało się wprowadzić idiotycznego prawa zaczęli karać bezprawnie tych którzy nie popełnili żadnego wykroczenia. Świadomie nie propagowałem tego wyroku, bowiem w Polsce nie ma prawa precedensu i to, że gdzieś przytrafi się niedouczony, bezkarny i usłużny sędzia nie znaczy, że ignorantami są wszyscy.

      Usuń
    2. Ok, nie ma prawa precedensu ale jakaś linia orzecznicza się kształtuje. I powiedzmy, że winny będzie apelował i druga instancja podtrzyma wyrok. Co wtedy? Nie ma żadnego autorytetu, żadnej spójnego i jednorodnego interpretowania i wykonywania prawa. Interpretacja MI jest niewiążącą, policja raz zrobi tak, raz siak, sąd jest w stanie wysnuwać tak bzdurne na logikę wnioski jak powyżej. Mamy liczyć na szczęście czy po prostu nie lepiej się podporządkować, bo będzie to tańsze i bezpieczniejsze?

      Usuń
    3. @Piotr - Ma Pan w tym wiele racji, ale nie wszyscy się z tym godzą. Kiedy grzywna w postępowaniu mandatowym była stosunkowo niska, to bardzo wielu kierujących uważało, często nie będąc pewnymi swego, że lepiej zapłacić i mieć święty spokój. Oczywiście nie wszyscy, ale zdecydowana większość. tak czyniła nie wierząc w profesjonalizm i obiektywizm sędziów . Teraz znacznie wyższy koszt oraz nowy taryfikator PK, czyni podjęcie podobnej decyzji znacznie trudniejszą, szczególnie gdy policjanci straszą jeszcze wyższą grzywną oraz zatrzymaniem uprawnień.
      Nie wszyscy godzą się z tym, że dla policjanta winnym jest ten który się do tego przyzna lub którego on wskaże, także nie mając właściwej wiedzy. To, że policjant drogówki powinien, tak jak egzaminator WORD, być najlepiej rozumiejącym obowiązujące zasady ruchu, nie jest równoznaczne z tym, że tak właśnie jest. Inna sprawa, że policjant ocenia na podstawie tego co słyszy i co widzi, co nie zawsze pozwala na obiektywną ocenę na miejscu zdarzenia. Wtedy musi sprawą zająć się Sąd.
      Każdy sam musi wiedzieć co dla niego jest ważniejsze, czy będzie potrafił walczyć o swoje oraz czy jego wiedza, odporność psychiczna oraz sytuacja finansowa mu na to pozwolą. Niestety w kontaktach z organami władzy oraz wymiarem sprawiedliwości obywatel nie ma zapewnionego równego traktowania.

      Usuń
  3. Panie Ryszardzie podaję fragment uzasadnienia przedmiotowego wyroku:
    "Należy uznać, że każde zachowanie pieszego zdradzające zamiar wejścia na przejście dla pieszych kierujący pojazdem musi odebrać, jako sytuację „wchodzenia na przejście”. Wchodzenie należy potraktować jako cały proces, a nie tylko „stawianie nogi”. Idąc dalej można powiedzieć, że gdyby piesza postawiła nogę na przejściu to by już przez nie „przechodziła”, a nie na nie „wchodziła”, a przepis te sytuacje odróżnia. Oczywiście, gdyby piesza chciała i była bardziej odważna (lub mniej rozważna) to mogła wejść na przejście, bowiem dał jej na to szansę M. B. zatrzymując się przed przejściem. Absurdem jest w takiej sytuacji uznawanie, że skoro piesza czekała, choć chciała wejść na przejście to nie miała pierwszeństwa, a takie pierwszeństwo miałaby gdyby postawiła nogę na przejściu ryzykując potrącenie przez obwinioną; stanowiłoby to karanie pieszej za rozwagę i rozsądek, co nie było celem ustawodawcy. Przyjmując takie rozumowanie obwinionej i zaprezentowane przez nią zachowanie (bezrefleksyjny przejazd przez przejście dla pieszych) piesza, nigdy nie weszłaby na jezdnię i nie uzyskała pierwszeństwa, gdyż uniemożliwiałyby jej to jadące pojazdy, których kierujący staliby na stanowisku, iż skoro pieszy nie wszedł na przejście to nie muszą się zatrzymać i ustąpić mu pierwszeństwa."

    Czy nie uważam Pan że to nawet brzmi logicznie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadałoby zobaczyć nagranie sytuacji. Bo to kwestia tego, jak daleko kierowca był od przejścia dla pieszych i czy piesza faktycznie znalazłaby się na drugim pasie i pojazd potrąciłby ją. Zmierzam do tego, że brał zatrzymania się nie oznacza nieustapienia pierwszeństwa, jeśli piesza nie została zmuszona do zatrzymania, zwolnienia lub przyspieszenia kroku.

      Usuń
    2. @aCzemu Najlepszy częśc tego uzasadnienia to "
      gdyby piesza postawiła nogę na przejściu to by już przez nie 'przechodziła', a nie na nie 'wchodziła',
      "
      Skoro wchodzenie na przejście nie jest na krawędzi jezdni tylko na chodniku to pieszy nie może, chocby bardzo chciał, złamac art 14.1 w brzeminu "
      Zabrania się
      wchodzenia na jezdnię lub drogę dla rowerów:
      a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych
      "
      bo na chodniku nie ma pojazdów i pieszy nie może tam "wchodzić bezpośrednio przed nadjezdźający pojazd".
      Tym samym sąd de facto unieważnił art 14.1a. A przecież ten artykuł wywodzi się z Konwencji Wiedeńskiej i coś znaczy. Zawsze znaczył "nie wchodź na pdp jeżeli pojazdy nie moga bezpiecznie wyhamować." A teraz juz nic znaczy. Sąd sprawił, ze ten przepis jest martwy. Tylko, że sąd nie ma kompetencji to unieważniania poszczególnych artykułów. Do tego ma prawo wyłącznie ustawodawca.

      Usuń
    3. @aCzemu - Sędzia dokonał NIEUPRAWNIONEJ niczym wykładni naukowej obowiązującego prawa dr Małeckiego, która jest jedynie jego poglądem na sprawę, tu wykazującą jego usłużność wobec władzy której nie wyszło to co zapowiadała.

      Usuń
    4. W takim razie ciekaw jestem Pana interpretacji pieszego wchodzącego, bo zakładam, że jako kierujący dość często spotyka się Pan z takimi sytuacjami na drodze i jako kierujący musi Pan podjąć właściwą decyzję zbliżając się do przejścia dla pieszych.

      Usuń
    5. @aCzemu - Wchodzący to wkraczający w jakiś obszar przekraczający jego granicę, w przypadku ruchu drogowego, to przekraczający krawędź jezdni, przenoszący nogę na powierzchnię jezdni w tym oznaczona znakami jako przejście dla pieszych. Tak było kiedy zapis był w rozporządzeniu i tak jest nadal. To to samo co częściowa obecność pieszego na przejściu. Pieszy pchający wózek lub np. rower wkracza na przejście w momencie kiedy ten rower lub wózek przekracza granicę jezdni i chodnika lub pobocza. Rozumiem to tak jak biegły sądowy Piotr Krzemień i przedstawiciele MI, którzy w żadnym momencie nie zachęcają kierowców do powstrzymywania się od ustępowania pierwszeństwa pieszym. Tylko kierujący pojazdem szynowym nie jest zobowiązany do ustąpienia pierwszeństwa pieszemu będącemu na przejściu, co wcale nie oznacza, że prawo pozwala mu na rozjeżdżanie pieszych wchodzących i będących na przejściu dla pieszych na torowisku. Oznacza to tylko tyle, że prawo nie nakazuje motorniczemu powstrzymania się od ruchu jeżeli ten ruch zmusiłby pieszego do zatrzymania, spowolnienia lub przyspieszenia kroku. To pieszy musi być świadomy tego, że to on, by uniknąć niebezpieczeństwa, nawet gdyby wchodził na przejście zachowując szczególną ostrożność, musi zwolnić, przyspieszyć lub się zatrzymać. Motorniczy ma nadal obowiązek zwolnienia by ułatwić pieszym pokonanie przejścia ale nie musi powstrzymać się od ruchu czyli się przed przejściem zatrzymać awaryjnie hamując . Pieszy musi się tak też zachować jeżeli znajdzie się na przejściu, także wchodząc, wymuszając na kierowcy swoje WARUNKOWE pierwszeństwo przez wejście bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd czyli nie dając kierowcy szansy na spełnienie kodeksowych wymagań. Nie jest prawdą, co bezmyślnie powiela Marek Dworak, że kierowca jest obowiązany do zwolnienia przed każdym przejściem, także wtedy gdy nikt na nie nie wchodzi i nikogo na nim nie ma oraz NIE WIDZI odmiennego od wymaganego zachowania pieszych na chodniku lub poboczu. Ten sam Marek Dworak słusznie stwierdza, że kierowca może przejechać przez przejście na którym znajdują się piesi jeżeli nie utrudni im ruchu, np. przejeżdżając poza ich plecami lub gdy są oni jeszcze daleko od niego, a którzy sa obowiązani do przechodzenia jednostajnym ruchem. Przechodzenie przez jezdnię na przejściu to zawsze przechodzenie z warunkowym, a nie bezwzględnym pierwszeństwem. Nie wolno mylić należnego pieszym pierwszeństwa ze szczególną ostrożnością jednych i drugich. Tak samo jak pieszego będącego na chodniku nie interesuje ruch na jezdni jeżeli nie ma zamiaru na nią wejść, tak samo ruch na chodniku nie interesuje kierowcę pojazdu jeżeli nie zamierza na ten chodnik wjechać. Jednak jedni i drudzy muszą reagować w sytuacji powstania zagrożenia w ruchu przez niewłaściwe zachowanie innych uczestników ruchu. https://www.youtube.com/watch?v=u2S-1ObvOfc

      Usuń
  4. Może warto napisać artykuł o placu rodła w Szczecinie? Dochodzi tam często do kolizji.
    https://youtu.be/xs_tvsR818M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy - Jak nie ma dochodzić do kolizji i wypadków skoro to centralnie skanalizowane skrzyżowanie dróg publicznych, złożone z czterech osobnych elementarnych dla zasad ruchu skrzyżowań zwykłych ma sygnalizatory tylko na wlotach, a reszta to "zgaduj - zgadula", tak jak na opisanym na blogu rondzie Śródka w Poznaniu (https://mrerdek1.blogspot.com/2019/05/170-poznanskie-ronda-smierci.html) ?

      Usuń
    2. No widzisz a na grupie FB lokalnej wszyscy zgodnie stwierdzili, że ten co jechał bez świateł to taki i taki... Nikt nie zwrócił uwagi na brak sygnalizacji. Autor postu zasugerował że brakuje sygnalizacji "na zjazdach" to nawet był komentarz, że po co komu sygnalizacja jak sytuacja jest czysta...

      Usuń
    3. Cały czas mnie to zaskakuje jak w kraju w którym nie zaufania do polityków, instytucji publicznych, policji i ogólnie stanowionego prawa wierzy się bezmyślnie w nieomylność drogowców i różnej maści ekspertów od ruchu drogowego. Potrafią być sytuacje, że w jednym mieście różne skrzyżowania ale o bliźniaczym układzie są w sposób sprzeczne ze sobą oznakowane a większość kierowców i tak przyjmie oba oznakowani za prawidłowe, bo przecież drogowcy nie mogą się mylić. Z drugiej strony kierowcy podobnie oznakowanie skrzyżowania, w różnym rejonach miasta mogą różnie rozjeżdżać, w sposób sprzeczny do siebie. I każdy z tych sposobów potrafią bronić jako prawidłowy.

      Usuń
    4. @Nn - Bezkarność drogowców uznawanych za "państwowych" pomimo, że w większości to urzędnicy samorządowi, zapewnia ustawa, która każe karać prywatnych zarządców dróg wewnętrznych wadliwie znakujących drogi. Pozytywnie opiniująca wadliwe oznakowanie Policja jest także bezkarna, bowiem z założenia jest nieomylna a jej wiedza z zakresu zasad ruchu oraz inżynierii ruchu niepodważalna. Policjant ma zawsze rację, nawet wtedy gdy jej nie ma. To tak jak z egzaminatorem WORD. Gdy niesłusznie obleje i uda się to mu udowodnić, to w nagrodę można za darmo jeszcze raz zdawać egzamin u jego kolegi stosującego te same zasady egzaminowania. To powoduje, że do dziś w szkoleniu i egzaminowaniu, prewencji oraz znakowaniu dróg wciąż obowiązują nieuprawnione wymysły współtwórców i komentatorów Kodeksu drogowego z 1983 roku.

      Usuń
    5. To jest bardzo duży problem, ale moim zdaniem jeszcze gorsza jest ignorancja samych kierowców i ich ślepa wiara w nieomylność tych wszystkich organów.

      Usuń
  5. Od samego początku uważam, że osobą wchodzącą na przejście dla pieszych jest pieszy pewnie zmierzający w stronę przejścia, nawet oddalony 3-4 m od przejścia ale zainteresowany tym co dzieje się w rejonie przejścia dla pieszych, trzymający kontakt wzrokowy z kierowcami. Nawet jeżeli taka osoba na chwilę zatrzyma się przed przejściem dla pieszych w celu upewnienie się co do intencji kierowców ale dalej aktywnie zainteresowana przejściem, to taka osoba dalej jest dla mnie osobą wchodzącą.
    Jeżeli ktoś idzie niepewnie w stronę przejścia zatrzymuje się przed tym przejściem, wykazuje bierność, brak zainteresowania ruchem drogowym w okolicach przejścia to taka osoba dla mnie nie jest osobą wchodzącą.
    Porównał bym to do wchodzenia do budynku instytucji publicznej. Czy samo stanie przed drzwiami tego budynku czyni ze mnie osobę wchodzącą. Ani TAK ani NIE. Nie można tego jednoznacznie określić. Jeżeli stoję bo przepuszczałem osoby wychodzące z tego budynku lub przytrzymałem się bo chciałem się zapoznać z ważną informacją zamieszczoną na drzwiach to dalej mogę określić siebie jako osobę wchodzącą do tego budynku. Jeżeli stoję przed drzwiami, rozmawiam przez telefon i nawet nie wiem obok jakiego budynku stoję to nie mogę siebie określić jako osoby wchodzącej.
    Dla mnie cały ten problem wynika z niedoskonałości języka polskiego i kierowanie się swoimi przekonaniami jak powinien wyglądać ruch drogowy w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Mn - Co do jeżyka polskiego, to on akurat w tej materii jest jednoznaczny. Stojący lub zbliżający się do czegoś, być może z zamiarem wejścia na coś lub do czegoś nie jest wchodzącym na coś lub do czegoś. Wchodzenie na przejście jest przekraczaniem granicy między chodnikiem lub poboczem, a krawędzią jezdni. Tyle słownik j. polskiego. Także prawo musi ustalać konkretne granice, i w tym przypadku od zawsze ustala ją słownikowo. Przecież przepis o pierwszeństwie wchodzącego na przejście, tak jak wjeżdżającego na przejazd dla rowerów, dawniej dla rowerzystów, istnieje w naszym prawie od dawna, tyle tylko, że znajdował się w §47.4 rozporządzenia o znakach i poza tym, że powinien znajdować się w ustawie, nie było z tym żadnego problemu. Ignoranci z rządu, a wcześniej politycy lewicy, pomylili obowiązek zachowania szczególnej ostrożności przez kierowców, w tym bacznego obserwowania tego co się dzieje na i w okolicy przejścia i reagowania na zagrożenie BRD z pierwszeństwem pieszego. Teraz to pieszy, w trosce o jego życie i zdrowie, ma dodatkowe obowiązki. Musi obserwować ruch na jezdni i zachowując szczególną ostrożność nie wchodzić na przejście wprost przed pojazd, także będąc już na przejściu. Z kierowców nie zdjęto żadnych obowiązków wobec pieszych, poza motorniczymi tramwajów, ale podniesiono kary za łamanie należnych pieszym praw. Jeżeli zatem uznasz, że idący chodnikiem pieszy jest wchodzącym, ale jego ruch nie zdradza oznak zachowania sprzecznego z prawem, i zatrzymasz się bezpośrednio przed przejściem w oczekiwaniu na niego, to w świetle prawa zatrzymasz się z własnej woli, a nie z powodu warunków ruchu lub przepisu, zbyt blisko przejścia dla pieszych co jest wykroczeniem, a jeżeli to zrobisz niespodziewanie, raptownie i bez powodu wynikającego z ruchu, to możesz doprowadzić do kolizji. Jeżeli zatem widzisz pieszego stojącego przed przejściem lub idącego ku przejściu w bezpośredniej jego bliskości, i chcesz ułatwić im wejście na przejście, zwolnij odpowiednio daleko przed przejściem by jadący obok mogli cię bezpiecznie i bez naruszania zasad ruchu wyprzedzić a inni bez zaskoczenia mogli zwolnić także na sąsiednich pasach ruchu. Wspomniałem o rowerzystach. Otóż wchodzący na przejście i wjeżdżający na przejazd to będący już na jezdni, częściowo ale jednak, dlatego likwidując przepis z rozporządzenia NIE POPEŁNIONO błędu z wchodzącymi pieszymi i nie zapisano w ustawie pierwszeństwa wjeżdżających na przejazd rowerzystów. Powinno się to niezwłocznie uczynić także w stosunku do pieszych tłumacząc, że wchodzący na przejście to pieszy będący na przejściu zatem, jeżeli wejście nie odbyło się z naruszeniem prawa, ma prawo do swobodnego pokonania jezdni oraz gdy to potrzebne ustąpienia mu pierwszeństwa.

      Usuń
    2. No to może zbyt potocznie rozumiem słowo "wchodzić" albo "rozciągam" jego znaczenie. Ale w takim razie wygląda na to, że nie tylko ja mam z tym problem.
      Moja interpretacja wynika z tego, że ruch drogowy odbywa się przy pewnej prędkości, w dodatku różnej dla różnych uczestników ruchu. Żeby ruch drogowy odbywał się płynnie i bezpiecznie decyzję trzeba podejmować z pewnym wyprzedzeniem. Jeżeli wchodzenie zawęzimy do tej setnej sekundy kiedy pieszy przeniósł nogę albo inną część swojego ciała częściowo nad przejście dla pieszych to wydaje mi się, że zostaje bardzo mało czasu na reakcję dla kierowcy.

      Usuń
    3. @Nn - Wiele razy pisałem, że pierwszeństwo pieszego nie jest bezwzględne lecz warunkowe. Wynika to z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności, z zakazu wejście bez oceny zagrożenia spoza przeszkody, do rezygnacji z wykonania manewru lub czynności włącznie, bacznego obserwowania ruchu na jezdni i przejściu wraz z oceną zagrożenia oraz z zakazu wejścia bezpośrednio przed jadący pojazd. W młodości wszedłem na przejście rozglądając się w lewo i w prawo i zatrzymałem się na drzwiach kabiny dostawczaka, a moja siostra innym razem, też "bacznie obserwując drogę" na drzwiach bocznych karetki. Od tamtego czasu nie zdarzyło się nam ryzykować gapiostwem lub roztargnieniem. Kiedy będąc w Belgii podziwiałem jak piesi sprawnie poruszali się między pojazdami przechodząc przez jezdnię poza przejściem powiedziano mi, że to byli lub obecni kierowcy którzy potrafią ocenić ryzyko i możliwości pojazdów oraz kierowców, bo ci którzy tego nie umieli lub mieli pecha już nie żyją. Dlatego zdecydowana większość wolała przechodzić przez przejścia znacznie mniej ryzykując bowiem przed nimi także kierowca jest zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności.

      Usuń
  6. Jeżeli pieszy wchodzący, to ten przekraczający krawędź jezdni (czas tego momentu zmierza do zera), to uzyskuje on pierwszeństwo dokładnie w momencie, w którym pierwszeństwo miał na podstawie inneho, obowiązującego również poprzednio przepisu, tj gdy znajduje się on na przejściu. Bo gdy przekracza tę krawędź, to znajduje się na przejściu. Zmiana zatem była bezpodstawna.

    Co do odpytywania rzecznika, to już poprzednio (w kwestii pierwszeństwa rowerzystów na przejeździe rowerowym) mieliśmy okazję otrzymać "czytelną interpretację".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Kyzak - Bardzo słuszna uwaga, że pieszy przekraczając krawędź jezdni znajduje się już albo jeszcze na niej, częściowo ale jednak. Dlatego likwidując przepis o pierwszeństwie WJEŻDŻAJACYCH NA PRZEJAZD rowerzystów z rozporządzenia nie przeniesiono tego zapisu do ustawy. Cały problem z wadliwym rozumieniem WEJŚCIA oraz PIERWSZEŃSTWA PIESZYCH wynika z szumnych zapowiedzi wynikającej z ogromnej troski rządzących o poprawę bezpieczeństwa na drogach. Szumnie zapowiadano, bowiem premier był pewny, że i tym razem Sejm zaklepie to co będzie miał zaklepać, tu że piesi wg nowego prawa będą "nabywali" pierwszeństwa będąc jeszcze na chodniku lub poboczu bowiem wchodzenie jest procesem złożonym. Kiedy przedstawiciele lewicy składali dużo wcześniej podobny wniosek zakładali, że pieszy przed wejściem na przejście będzie się musiał zatrzymać niczym pojazd przed znakiem STOP, zatem ich pierwszeństwo było odpowiednikiem podporządkowania. Nic dziwnego, że i ten genialny pomysł przepadł. Wykładnia literalna wchodzenia nie budzi wątpliwości, bowiem słownikowo wchodzenie to przekraczanie granicy. Wchodzenie na schody to przeniesienie nogi np. ze spocznika na pierwszy ze stopni schodów. Jest to określenie jednoznaczne. Co to jest ustąpienie pierwszeństwa? To tylko i wyłącznie obowiązek POWSTRZYMANIA SIĘ OD RUCHU jeżeli ten ruch zmusiłby pieszego do uniknięcia kontaktu z pojazdem. Pieszy nie może jednak tego wymagać jeżeli zachowa się nieodpowiedzialnie i nie zachowując szczególnej ostrożności nie obserwuje ruchu iw celu oceny zagrożenia i wejdzie na jezdnię NIE DAJĄC SZANSY kierowcy na ustąpienie mu pierwszeństwa lub ułatwienia mu przejścia. Zwolnienie przed przejściem po to by pieszemu ułatwić przejście to INNY PRZEPIS, bez związku z WARUNKOWYM pierwszeństwem pieszego. Kierowca też ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności dlatego ma obowiązek zbliżając się do przejścia reagować na niebezpieczne zachowanie pieszych, także znajdujących się na chodniku lub poboczu, ale to nie ma związku z pierwszeństwem pieszego.

      Usuń
  7. Na tym blogu była już mowa o poglądach dr. Małeckiego. A czy mógłby się Pan odnieść do poglądów prof. Stefańskiego na ten temat (link poniżej)? A w szczególności cytat "
    Takie rozumienie tego pojęcia powodowałoby, że zwrot „pieszy wchodzący” byłby zbędny, co naruszałoby zakaz intepretowania przepisów prawnych tak, by pewne ich fragmenty okazały się zbędne (zakaz wykładni per non est) . Byłoby to także sprzeczne z ratio legis art. 13 ust.1a p.r.d., którego celem jest zapewnienie daleko idącej ochrony pieszemu.
    "
    https://www.google.com/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=&ved=2ahUKEwjT556s4fP7AhUMl4sKHbwgDM0QFnoECA0QAQ&url=https%3A%2F%2Fwww.ejournals.eu%2Fpliki%2Fart%2F21923%2F&usg=AOvVaw1UOUdqkqBaO_2FR_jVMhI0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @markwaiat - Znane mi są opracowania na ten temat nie tylko profesora prawa (prokuratora) Ryszarda A. Stefańskiego, z którym niestety nie tylko w tej sprawie trudno się zgodzić, tak jak z opracowaniem teoretyka prawa w osobie doktora Mikołaja Małeckiego. Znam także artykuł i liczne wypowiedzi na ten temat biegłego sadowego, także doktora, Piotra Krzemienia, na którego powoływał się profesor. Prof. Stefański zajął nieuprawnione stanowisko będące czymś pośrednim między stanowiskiem Mikołaja Małeckiego i Piotra Krzemienia. Nie dość, że profesor manipuluje przy wykładni językowej określenia "wchodzenia" i "wchodzącego", to na dodatek wprost KŁAMIE, że nowe prawo nakazuje ustąpienia pierwszeństwa pieszemu który znajduje się od 0 do 1,5 metra od krawędzi jezdni i przejścia. Całkowicie zgadzam się ze stanowiskiem doktora Piotra Krzemienia, a nie z konfabulacjami nieomylnych prawników. To właśnie prawnicy, w zależności kogo bronili lub oskarżali, albo podważali ważność zapisu o pierwszeństwie pieszego przy wchodzeniu na przejście, posiłkując się argumentem, że rozporządzenie jest aktem niższej wagi od ustawy, albo przemilczając to, podnosili, że przepis rozporządzenia powinien być przestrzegany bowiem służy BEZPIECZEŃSTWU PIESZYCH i jednoznacznie dyscyplinuje kierujących.

      Profesor Stefański znany jest z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi i nieuprawnionych poglądów, a jego błędy powielają bezkrytycznie młodzi prawnicy, twierdząc że tak muszą bowiem autorytet profesora jest niepodważalny. Niestety profesor nie zawsze ma rację, tym bardziej, że sam ślepo powtarza bezmyślnie po Drexlerze, że rondo to w całości jedno elementarne skrzyżowanie w rozumieniu zasad ruchu, że o innych wymysłach nie wspomnę. Oczywiście nie podważam ogromnej wiedzy prawniczej i doświadczenia profesora, ale mając prawo do samodzielnego myślenia mam prawo nie wierzyć we wszystko co profesor publicznie stwierdzi. Uczę się od autorytetów i mądrzejszych, ale wiem, że wielu błędy autorytetów uznaje bezkrytycznie za prawdę, a jak to z prawdą bywa napisał swego czasu ksiądz Tischner, także profesor.

      Usuń
  8. Użył pan podobno starego filmu Dworaka, jeszcze przed zmianami przepisów, podobno on się już z tych słów wycofał. Dla mnie wchodzący na przejście to ktoś kto chce wejść na przejście i znajduje się w bliskości. Teorie takie że musi być uniesiona noga i przekroczona linia jezdni to dla filozofów. Na drodze liczy się praktyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy - Jeżeli zamierzasz coś zrobić, to jeszcze tego nie robisz, zatem nie jesteś w trakcie pracy, ani językowo , ani praktycznie. Mowa o wchodzeniu była w rozporządzeniu i przeniesiono to określenie do ustawy. Było to niepotrzebne i dlatego wjeżdżanie na przejazd przez rowerzystę usunięto. Wystarczy, że pieszy jest na przejściu, a rowerzysta na przejeździe, chociażby częściowo. Przebywanie poza przejściem lub przejazdem nie jest bycie na nim. Proponuję zapoznać się z wypowiedzią mec. Tadeusza Wolfowicza https://mrerdek1.blogspot.com/2022/12/436-pieszy-wchodzacy-wykad-mec-tadeusza.html. Odpowiednie cytaty oraz cała szczegółowa analiza procesu legislacyjnego znajdują się w publikacji wydanej przez Instytut Ekspertyz Sądowych im. Prof. dra Jana Sehna w Krakowie: http://www.paragraf.ies.krakow.pl/wp-content/uploads/2021/12/PnD.2021.3.03.pdf . Inna związana z tematyką publikacja znajduje się tu: https://www.ejournals.eu/pliki/art/21922/

      Usuń

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.