Tym opracowaniem chciałbym zainteresować nie tylko rowerzystów, którym z prawem o ruchu drogowym nie zawsze jest po drodze, ale także kierowców, którzy od 20 lat są uczeni prawa o ruchu drogowym wg wymagań i praktyki WORD, opartej na starym Kodeksie drogowym z 1983 roku.
Tych którzy już posiadają uprawnienia i mają całą masę zastrzeżeń co do zdobytej wiedzy, winiąc tym prawo, a nie swoich nauczycieli, nadal ogłupia wraz z TVP Kraków Marek Dworak, Ten odpowiedzialny za bezpieczeństwo ruchu drogowego i edukację komunikacyjną w Małopolsce "ekspert", kolejny raz publicznie mąci w głowach polskich kierowców, twierdząc, że opuszczenie pasa ruchu i jezdni, bez potrzeby kręcenia kierownicą, czyli zmiany kierunku ruchu pojazdu, nie wymagają sygnalizowania zamiaru wykonania tych manewrów!!!
Gdyby wszyscy kierujący wiedzieli, że zmianą kierunku jazdy jest, poza zawracaniem, opuszczenie jezdni drogi z jej lewej lub prawej strony, każdy by wiedział, że jazda bez włączonego kierunkowskazu sygnalizuje zamiar pozostania na swoim pasie ruchu jezdni drogi po której porusza się kierujący.
Zatem wjeżdżający na skrzyżowanie bez zamiaru opuszczenia jezdni drogi po której się porusza ma obowiązek, niezależnie od jej rzeczywistego przebiegu, poruszać się możliwie blisko jej prawej krawędzi (art. 16.4 ustawy Prawo o ruchu drogowym) bez włączonych kierunkowskazów.
Tak jak jazda na skrzyżowaniu drogą z pierwszeństwem która zmienia swój kierunek nie wymaga sygnalizowania czegokolwiek, tak samo wjazd i jazda okrężnie biegnącą jezdnią zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny". wymaga jazdy, co do zasady, prawym pasem ruchu z wyłączonymi kierunkowskazami, gdyż to także kontynuacja dotychczasowej jazdy na wprost bez zamiaru opuszczania jezdni drogi po której porusza się kierujący. `
Wszyscy uczestnicy ruchu drogowego powinni mieć świadomość tego, że mają obowiązek jechać w sposób czytelny dla innych uczestników ruchu drogowego, zawczasu i wyraźnie sygnalizując każdy zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu. Problem w tym, że dla niektórych ekspertów, li tylko z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji, a nie wiedzy, a nawet niekiedy wykształcenia, zmiana kierunku jazdy to to samo co zmiana kierunku ruchu.
Zajmijmy się tymi, którzy nie muszą wierzyć nikomu na słowo gdyż wiedzą, że istnieje coś takiego jak prawo o ruchu drogowym, nasze krajowe i obowiązujące nas międzynarodowe, które jednoznacznie reguluje obowiązek sygnalizowania swoich zamiarów, także podczas pokonywania budowli typu rondo i skrzyżowań na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek.
Przepis art. 22.5 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym wyraźnie mówi, że: „Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu”, a nie zamiar zmiany kierunku ruchu swojego pojazdy spowodowany kręceniem kierownicą.
Wielokrotnie obserwujemy kierujących, którzy przed wjazdem na okrężnie zorganizowane rondo, przez wielu potocznie zwane klasycznym, mając zamiar jazdy na jego lewą stronę, włączają lewy kierunkowskaz lub wyciągają rękę w lewo i przy dwóch pasach ruchu, bez uzasadnienia zmieniają pas ruchu z prawego na lewy, narażając się, szczególnie będąc rowerzystą, na ogromne niebezpieczeństwo.
Zastanówmy się, co tak naprawdę sygnalizują włączając lewy kierunkowskaz lub wyciągając lewą ręką? Czy posługując się intuicją i chłopskim rozumem swoich nauczycieli, szumnie nazywanym przez nich logiką, wskazują kierunek w jakim zamierzają się udać w związku z kręceniem kierownicą, czy że mają zamiar opuścić pas ruchu jezdni drogi w celu jego zmiany lub opuszczenia jezdni z jej lewej lub prawej strony?
Na klasycznym skrzyżowaniu, na którym drogi nie zmieniają swojego kierunku, zmiana kierunku jazdy wymaga zmiany kierunku ruchu. Nie ma więc znaczenia czy kierujący jest przekonany, że sygnalizuje zamiar zmiany kierunku jazdy czy ruchu. Nie jest to jednak obojętne we współczesnym ruchu drogowym i na coraz to bardziej złożonych obiektach infrastruktury drogowej budowanych w miejscu krzyżowania się (przecinania lub łączenia) dróg publicznych w rozumieniu ustawy o drogach publicznych i przepisów budowlanych.
Problem w tym, że większość aktywnych kierowców jest uczona od 20 lat, że włączając przed rondem lewy kierunkowskaz sygnalizują zamiar jazdy na lewą stronę ronda, tak jak gdyby rondo było w całości jednym klasycznym skrzyżowaniem, którym, wbrew praktyce WORD, niezależnie od tego jak zostanie oznakowane, NIE JEST.
Nie jest nim zarówno przy okrężnej jak i przy kierunkowej organizacji ruchu, gdyż to zawsze budowla złożona z elementarnych dla ruchu skrzyżowań (art. 2.10 ustawy Prawo o ruchu drogowym) zwanych zwykłymi lub klasycznymi.
Przyglądając się dalszej jeździe na okrężnie zorganizowanej budowli widzimy kierujących, którzy skręcają w prawo wprost z lewego pasa ruchu lub kolejny raz, tym razem zgodnie z wymaganiami prawa, zmieniają pas ruchu z lewego na prawy, ponownie narażając się na niebezpieczeństwo. Jest to niestety wprost wynik praktyki WORD, gdyż to egzaminatorzy wymagają, wydając polecenie jazdy na lewą stronę okrężnie zorganizowanej budowli drogowej typu rondo, pomimo prawomocnych wyroków WSA uznających takie wymaganie za sprzeczne z prawem, zmiany pasa ruchu na lewy i włączenia lewego kierunkowskazu.
Przy okrężnej organizacji ruchu (brak strzałek kierunkowych na wlotach i jedynie okrężny przebieg jezdni biegnącej dookoła wyspy lub placu zgodnie ze wskazaniem strzałek na znaku C-12), przed wjazdem nie włączamy żadnego kierunkowskazu i jedziemy, zgodnie z wymaganiami obowiązującego prawa, co do zasady prawym pasem ruchu okrężnie biegnącej jezdni.
W art. 16.4 ustawy czytamy, że: „Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni”, zatem jeżeli jezdnia już od wlotu biegnie dalej okrężnie, to jadący tą jezdnią ma obowiązek jazdy jej prawym pasem, bez wymysłów o blokowaniu wjazdów i zmiany kierunku jazdy w lewo.
Zamierzając opuścić okrężnie biegnacą jezdnię musimy sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy w prawo. Wbrew praktyce WORD kierunkowskazem nie sygnalizujemy zamiaru opuszczenia ronda, są bowiem budowle, także typu rondo o kierunkowej organizacji ruchu, na których zjazd jest kontynuowaniem, tak jak wjazd, jazdy bez zmiany kierunku jazdy, czego nie wolno mylić ze zmianą kierunku ruchu pojazdu, wynikającą z kręcenia kierownicą.
Impulsem do niniejszej publikacji, poza namawianem kierujacych do łamania prawa (art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym) ze strony Marka Dworaka, stała się informacja na stronie www.trójmiasto.pl, że w Gdańsku na ulicy Czerskiej powstało mini rondo, które wyposażono w jednokierunkowy okrężnie biegnący środkiem jezdni czerwony pas dla rowerów (rys. 1).
Rys. 1
Mini-rondo w Gdańsku na ulicy Czerskiej
Podobne rozwiązanie, będące być może inspiracją dla gdańskiego rozwiązania, przy braku drogi rowerowej pozwalającej ominąć rondo, mamy w holenderskiej miejscowości Lelystad.
Zamierzając stosować holenderskie rozwiązania komunikacyjne na naszym gruncie, w tym kierunkowo zorganizowane ronda turbinowe na których Marek Dworak, wbrew ich idei i obowiązującemu prawu, uczy zmiany pasa ruchu na ich wlotowych skrzyżowaniach, należy mieć świadomość tego, że holenderskie prawo o ruchu drogowym różni się w wielu sprawach od naszego i europejskiego. Nawet w Holandii rondo z czerwonym pasem rowerowym na środku jezdni budzi wiele wątpliwości wśród kierujących, a holenderscy eksperci wprost kwestionują to rozwiązanie jako sprzeczne z przepisami ruchu drogowego. Kolejny raz powtarza się stara prawda, że nie wystarczy bezmyślnie ściągać, by stać się ekspertem.
Trójmiejskie rondo jest sprzeczne także z naszymi i europejskimi przepisami o ruchu drogowym, z czego zapewne nie zdaje sobie sprawy ani dumny pomysłodawca zapowiadający kolejne tego typu inwestycje, ani Lidl, będący inwestorem.
Na czym polega ta niezgodność? Wbrew intencjom pomysłodawcy, poza zmuszeniem kierujacych pojazdami wielośladowymi do łamania prawa, to na dodatek uniemożliwiono kierującym motorowerami i motocyklami jednośladowymi bezpieczną jazdę środkiem pasa ruchu, na co pozwala im także obowiązujące od prawie dekady prawo, jak na ironię, podstawa pomysłu.
Oczywistym powinno być dla pomysłodawcy, że pasem dla rowerów nie mają prawa poruszać się pojazdy wielośladowe, co siłą rzeczy musi mieć miejsce, jak na zdjęciu z Google (rys. 2).
Holenderkie rozwiązane z miasta Lelystand, na którym się zapewne wzorowano
Pasy ruchu dla rowerów nie powinny nigdy biec środkiem pasa ruchu, gdyż wykluczałoby to ruch pojazdów wielośladowych na tym pasie ruchu, zatem także na okrężnie zorganizowanej budowli typu rondo.
Nowelizacja Kodeksu Drogowego w maju 2011 roku (art. 16.7 tej ustawy prd) pozwoliła, by na skrzyżowaniu i bezpośrednio przed nim kierujący rowerem, motorowerem lub motocyklem mógł poruszać się środkiem pasa ruchu, jeżeli pas ten umożliwia opuszczenie skrzyżowania w więcej niż jednym kierunku, z zastrzeżeniem art. 33.1 ustawy Prawo o ruchu drogowym, czyli wtedy gdy nie ma alternatywnej drogi rowerowej. Pisałem o tym na blogu już w 2014 roku.
Tak więc już od dawna prawo pozwala, dla poprawy bezpieczeństwa kierujących pojazdami jednośladowymi, na jazdę środkiem pasa ruchu bezpośrednio przed i na skrzyżowaniu, by jadący tym samym pasem ruchu nie mogli wyprzedzać lub jechać obok po lewej stronie jednośladu z zamiarem zmiany kierunku jazdy w prawo, np. jak na tym filmie
Pozwolenie na jazdę środkiem pasa ruchu na skrzyżowaniach i bezpośrednio przed nimi dotyczy elementarnych dla zasad ruchu skrzyżowań, a nie skrzyżowań dróg publicznych w rozumieniu złożonych budowli drogowych, którymi są np. wszystkie budowle skanalizowane, niezależnie od ich wielkości i kształtu oraz sposobu zorganizowania, w tym typu rondo.
Nieuprawnionym jest zatem twierdzenie, że przepis pozwala na jazdę środkiem pasa ruchu bezpośrednio przed wjazdem na rondo i na rondach.
Owszem, na małych budowlach typu rondo, gdzie odległości między ich elementarnymi skrzyżowaniami są bardzo małe lub żadne, rzeczywiście jazda środkiem pasa ruchu jest dopuszczona prawem na całym obwodzie tej budowli. Tak jak pozwolenie na wyprzedzanie pojazdów silnikowych nie dotyczy rond lecz skrzyżowań m ruchu okrężnym, którym żadne rondo, wbrew naukom WORD nie jest, tak też jazda środkiem pasa ruchu nie dotyczy każdego ronda i każdego na nim miejsca.
Wróćmy do gdańskiego mini-ronda o jednym okrężnie biegnacym pasie ruchu z czerwonym pasem dla rowerów. Ideą tego rozwiązania jest to, by wymusić na kierujących pojazdami wielośladowymi jazdę "gęsiego" za rowerzystami, a nie obok nich lub ich wyprzedzanie.
To szczytne i nie pozbawione sensu rozwiązanie zmusza jednak kierujących pojazdami wielośladowymi do jazdy "okrakiem" lub lewymi kołami po tak wyznaczonym pasie ruchu dla rowerów, czego zabrania prawo, a poza tym, jak wspomniałem wcześniej, ogranicza prawo do bezpiecznej jazdy motocyklistom i motorowerzystom, którym prawo także pozwala na bezpieczną jazdę środkiem pasa ruchu bezpośrednio przed i na skrzyżowaniu (art. 2.10 ustawy prd), ale zabrania jazdy po pasach ruchu dla rowerów.
Jazda samochodem, motocyklem lub skuterem po drodze lub pasie dla rowerów jest wykroczeniem, a spowodowanie wypadku będącym wynikiem takiej jazdy, przestępstwem.
W czasach PRL wmawiano polskim kierowcom, a w WORD czynią to od dwóch dekad do dziś, że rondo jest zwykłym skrzyżowaniem, tyle tylko że z wyspą na środku, na którym pasy ruchu biegną tradycyjnie zawsze na wprost od wlotu do wylotu, że "ruch okrężny" to okrążenie okrągłej wyspy ronda będące permanentną zmianą kierunku jazdy w lewo przy wyspie z włączonym, jeszcze przed wjazdem na rondo, lewym kierunkowskazem.
Bezkarne wmawianie tej bzdury było możliwe dzięki temu, że małe okrężnie zorganizowane budowle typu rondo miały tylko jeden okrężnie biegnący pas ruchu bez zewnętrznej linii krawędziowej.
Wymaganie sygnalizowania zamiaru zmiany kierunku jazdy w lewo, wg zaprzeczającej prawu tezie, że budowla typu rondo, to wg kodeksu jedno skrzyżowanie, pozwala jadącym niby to prosto od wlotu do wylotu, a w rzeczywistości okrężnie biegnąca jezdnią, nie włączać kierunkowskazów i nie sygnalizować ręką jakiegokolwiek zamiaru, a nawet opuszczać, przy dwóch okrężnie biegnących pasach ruchu, lewy pas ruchu okrężnie biegnącej jezdni, by wjechać na lewy pas ruchu drogi wylotowej, twierdząc, że to nie zmiana kierunku jazdy w prawo z lewego pasa ruchu, lecz jazda na wprost od wlotu do wylotu. Dla nich jadący prawym okrężnie biegnącym pasem ruchu zmienia kierunek jazdy w lewo.
Przy obowiązującym ruchu okrężnym pasy ruchu i jezdnia biegną okrężnie już od wlotu, zatem wjazd na skrzyżowaniu wlotowym typu T jest kontynuacja jazdy bez zmiany kierunku jazdy i sygnalizowania zamiaru, z ewentualną zmianą kierunku ruchu pojazdu w prawo.
Wg wyssanej z palca teorii Marka Dworaka wjazd na okrężnie zorganizowane rondo, jest zmianą kierunku jazdy w prawo (myli kierunek jazdy z kierunkiem ruchu, dokładnie tak jak jak to czyni na skrzyżowaniach z tzw. pierwszeństwem łamanym). Wg niego nie włącza się prawego kierunkowskazu, gdyż wjazd na okrężnie zorganizowaną budowlę jest dozwolony tylko w jednym kierunku w prawo, zatem bez możliwości wyboru. Nie ma takiego przepisu, który na to pozwala!!!
Do końca 1983 roku w polskim prawie o ruchu drogowym był zapis, by nikt nie wymyślał bzdur mających wpływ na zachowanie kierujących w innych miejscach niż skrzyżowania wlotowe na okrężnie zorganizowane budowle drogowe, zakazujący włączania prawego kierunkowskazu przed wjazdem na skrzyżowanie z obowiązującym "ruchem okrężnym". To, że nie włacza sie lewego było oczywiste, a dziś muszą uświadamiać to niedouczonym egzaminatorom WORD Wojewódzkie Sądy Administracyjne. W 1983 roku zlikwidowano ten zapis, gdyż twórcy Kodeksu drogowego z 1983 roku uznali wbrew umowom międzynarodowym i jakiegokolwiek innego uprawnienia, że rondo to w całości jedno klasyczne skrzyżowanie o ruchu okrężnym.
W obecnym prawie nie ma tego zapisu, by można było, wzorem np. prawa duńskiego, zawczasu i wyraźnie sygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy w prawo na skrzyżowaniu wylotowym położonym blisko skrzyżowania wlotowego na okrężnie zorganizowana budowlę drogową o dowolnym kształcie i wielkości z centralna przeszkodą w formie wyłączonej z ruchu wyspy środkowej lub dostępnego publicznie placu, skweru czy parku. Stąd w dyspozycji znaku C-12 nie ma słowa o rondzie, za to jest mowa o wyspie i placu.
Kolejna bzdura z czasów obowiązywania Kodeksu drogowego z 1983 roku, wzorowana bezkrytycznie na prawie brytyjskim, to rzekomy obowiązek sygnalizowania zamiaru opuszczenia ronda, czego wbrew praktyce WORD nie wymaga żaden przepis, także w prawie europejskim.
Kierujący ma obowiązek sygnalizowania zamiaru zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy, czego nie wolno mylić ani z zamiarem opuszczenia ronda, ani ze zmiana kierunku ruchu pojazdu w związku z kręceniem kierownicą, o czym była już wielokrotnie mowa na tym blogu.
Określenie RONDO nie istnieje ani w polskim, ani w obowiązującym Polskę prawie europejskim o ruchu drogowym. Innymi słowy nie ma w tym prawie dla budowli typu rondo żadnych specjalnych zasad ruchu. Nie upoważnia to do głoszenia kolejnego, pozbawionego jakichkolwiek uprawnień, wymysłu, że w związku z tym budowlę typu rondo, która może mieć dowolną średnicę, należy traktować w całości jako jedno skrzyżowanie. Nie jest nim nawet małe mini-rondo o którym jest mowa w niniejszym opracowaniu.
Każda budowla drogowa zbudowana na przecięciu lub połączeniu dróg publicznych, skanalizowana, czy to na wlotach, czy centralnie, i to niezależnie od sposobu jej oznakowania, to zawsze budowla złożona z elementarnych dla zasad ruchu skrzyżowań zwykłych zdefiniowanych w art. 2.10 ustawy Prawo o ruchu drogowym.
Jestem pewien, że nawet pomysłodawca powstania okrężnie biegnacego pasa ruchu dla rowerów na środku pasa ruchu ronda o okrężnej organizacji ruchu, kierownik Referatu Mobilności Aktywnej w Gdańsku, Remigiusz Kitliński, nie zdaje sobie sprawy z tego, że tą czerwoną wstęgą obalił niechcący mit z czasów PRL, że przy okrężnej organizacji ruchu pasy ruchu biegną na wprost od wlotu do wylotu.
To mini-rondo jest zorganizowane zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny", zatem jest zorganizowane okrężnie. Składa się z czterech, leżących bezpośrednio obok siebie, elementarnych dla ruchu drogowego skrzyżowań zwykłych typu T (rys.4) i okrężnie, zatem bez końca, biegnącej przez nie jezdni.
Skrzyżowanie o ruchu okrężnym typu T, ze śluzą rowerową. W oryginale nie oznaczono znakami zewnętrznej linii krawędziowej okrężnie biegnącej jezdni
Zrealizowany w Gdańsku holenderski pomysł nie tylko, że jest sprzeczny z obowiązującym prawem, gdyż zmusza do jazdy po pasie ruchu dla rowerów kierujących pojazdami wielośladowymi i zabrania jadącym motocyklami jednośladowymi jazdy środkiem pasa ruchu, to na dodatek jest sprzeczny ze stanowiskiem Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, co zakrawa na kpinę z prawa przez pomysłodawcę i zatwierdzających projekt.
Zgodnie z "Wytycznymi organizacji bezpiecznego ruchu rowerowego" wydanej za sprawą i na zlecenie KRBRD w 2018 roku, na jednopasowych budowlach typu rondo o okrężnej organizacji ruchu, wprowadzonych w celu uspokojenia ruchu i w strefach ograniczonej prędkości do 30 km/h można projektować ruch mieszany rowerów i innych pojazdów po jezdni, bez wyznaczania pasa ruchu dla rowerów, nawet przy prawej krawędzi jezdni. Dr inż. Tadeusz Kopta z GDDKiA - Departament Studiów już w 2009 roku tak pisał na temat pasów ruchu dla rowerów na budowlach typu rondo.
Należy unikać pasów rowerowych na rondach, gdyż takie rozwiązania charakteryzują się dużą wypadkowością .
W Holandii prowadzone są eksperymenty z wyznaczaniem pasa rowerowego pośrodku pasa samochodowego na małych rondach, jednak co do zasady małe ronda z jednym pasem ruchu powinny prowadzić ruch rowerowy w jezdni na zasadach ogólnych.
Zarządcy dróg, nie tylko wewnętrznych, powinni odpowiadać karnie za zatwierdzanie wadliwych organizacji ruchu, gdyż jak się okazuje ich bezkarność prowadzi do zupełnej samowoli.
Popierając ideę, mając świadomość nikłej wiedzy o prawie drogowym przez wielu rowerzystów, o czym przekonałem się osobiście na drodze i uczestnicząc w spotkaniu z aktywnymi rowerzystami, proponuję np. namalowanie na czarnym asfalcie, w miejscu czerwonej wstęgi, "sierżantów" rowerowych stosowanych na jednokierunkowych jezdniach dla ruchu w przeciwnym kierunku, tu akurat zgodnym, co pokazałem na przerobionym zdjęciu innego holenderskiego mini-ronda z pasem ruchu dla rowerów na środku pasa ruchu (rys. 4)?
Propozycja oznakowania zachęcającego rowerzystów do jazdy środkiem pasa ruchu
Brak odpowiedzialności i brak świadomości obowiązującego prawa przez zarządców dróg oraz aktywistów rowerowych jest zatrważająca. To im w pierwszej kolejności powinno zależeć im na tym, by niechronieni uczestnicy ruchu właściwie rozumieli obowiązujące prawo i poruszali się na właściwie oznakowanych drogach publicznych.
Poszperałem, by sprawdzić jak uczą prawa o ruchu drogowym pasjonaci rowerów.
Otóż np. w Szczecinie opracowano Kodeks rowerowy, wg którego rondo, cokolwiek znaczy to obce prawu o ruchu drogowym określenie, jest w całości jednym skrzyżowaniem o ruchu okrężnym, którym rondo, poza językiem potocznym z czasów PRL, nigdy nie było i nie jest.
Jak by tego było mało wymyślili, że różnica między zwykłym skrzyżowaniem, a rondem jest taka, że jadąc rowerem po rondzie, można w każdym jego miejscu wyprzedzać inne pojazdy, zarówno z ich lewej jaki i prawej strony.
Niestety jest to nieuprawniony wymysł, szczególnie niebezpieczny z uwagi na narodzoną w Krakowie w 2005 roku, pod nosem Marka Dworaka i Politechniki Krakowskiej ze specjalistami z zakresu inżynierii ruchu, patologię bezprawnego dodawania znaku C-12 "ruch okrężny" do znaków A-7 "ustąp pierwszeństwa" na wlotach kierunkowo, a nie okrężnie, zorganizowanych budowli drogowych.