niedziela, 21 listopada 2021

388. Potrącenie pieszej z winy kierującego samochodem.

388. Potrącenie pieszej  z winy kierującej samochodem

Tak jak deklarowałem to w poprzednim wpisie, nie uważam, że kierowcy nie powinni być surowo karani za swoje przewinienia, natomiast protestuję wobec karania kierowców za łamanie prawa przez pieszych.

Poniższy film pokazuje potrącenie pieszej, która zanim weszła na jezdnię w miejscu wyznaczonego znakami przejścia dla pieszych, popatrzyła w lewo i weszła z poszanowaniem prawa na jezdnię. Gdy była już w połowie przejścia, obserwując nadjeżdżające pojazdy w prawej strony została najechana, na szczęście niegroźnie, przez jadący z lewej strony samochód. Tu policjanci słusznie uznali kierującą samochodem za całkowicie winną zaistniałego zdarzenia drogowego, zatem nie ma tu o czym dyskutować. 


https://youtu.be/wdAytEoI_Hc

Nie sposób jednak przy tej okazji nie wrócić do poprzedniego artykułu i do kolejnego ignoranta, dla którego ustanowione prawo nic nie znaczy.

Otóż redaktor Łukasz Zboralski z portalu BRD24.pl, który tak jak Marek Dworak, niezależnie od niewątpliwie dobrych intencji, systematycznie ogłupia kierujących zamiast ich uczyć poszanowania obowiązującego prawa, nawołuje Biuro Ruchu Drogowego KG Policji, by to spowodowało zmianę kwalifikacji prawnej opisanego na blogu zdarzenia drogowego, jakim było wbiegnięcie pieszej wprost przed nadjeżdżający pojazd. 

Niestety każde ich kłamstwo i manipulacja jest niewybaczalnym i karygodnym występkiem wobec tych, którzy darzą ich pełnym  zaufaniem. Można mieć własne zdanie w wielu sprawach dotyczących ruch drogowego, ale wmawianie kierującym, że obowiązuje ich prawo które nie  istnieje, to zbrodnia. 

Wiedza red. Zboralskiego opiera się na zwyczajowym prawie drogowym warszawskiego WORD i "ekspertów" z Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym z którymi ściśle współpracuje. Jego wiedza opiera się zatem na nieuprawnionych wymysłach egzaminatorów WORD i byłych policjantów, z wiceprezesem fundacji włącznie. 

Okazuje się, że w szkoleniu i egzaminowaniu kandydatów na kierowców oraz znakowaniu dróg i ulic  wciąż obowiązującym prawem jest wzorowany na radzieckim Kodeks drogowy z 1983 roku oraz wymysły interpretacyjne jego współtwórcy i komentatora Zbigniewa Drexlera, którego książkę, ślepo wierząc w jego autorytet, od lat powiela bezkrytycznie założyciel wspomnianej fundacji, dla którego jest ekspertem o niepodważalnym autorytecie.   
Redaktor Zboralski bezpodstawnie podważa słuszną decyzje policjantów z Gliwic którzy ukarali, zgodnie z obowiązującym prawem, nierozważną pieszą. Trzeba być samobójcą by stojąc na chodniku, postanowić wbiec pod jadący samochód, tym bardziej, że prawo, wbrew idiotycznemu pomysłowi rządzących o bezwzględnym pierwszeństwie pieszych, nie tyko, że nie dało pierwszeństwa pieszemu na wejście na jezdnię gdy stoi on na chodniku, to dodatkowo nakazało mu baczne obserwowanie jezdni, zachowania szczególnej ostrożności wraz zakazem na wejście bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd. 

Niestety dla red. Łukasza Zboralskiego "bezpośrednio przed" ta zaledwie kilka centymetrów przed pojazdem, tak jak to prezentuje palcami jednej ręki Marek Dworak z Krakowa. Widać, że głupota z Krakowa, tak jak bezprawne dodawanie znaku C-12 do znaku A-7 na wlotach kierunkowo zorganizowanych budowli typu rondo, rozlewa się na całą Polskę.

 Zakaz wchodzenia bezpośrednio przed pojazd oznacza, że nie wolno wchodzić pieszemu na jezdnię w takim momencie, że kierujący nim  nie będzie miał możliwości zwolnienia lub zatrzymania pojazdu, powstrzymania się od ruchu, bez awaryjnego hamowania. 

Okazuje się, że piesza stała przed przejściem  i wbiegła na nie nie, tuż po przejeździe samochodu z jej prawej strony, nie dając szansy kierującej jadącej z lewej strony na zatrzymanie pojazdu przed przejściem.

Red. Łukasz Zboralski zarzuca gliwickim policjantom złamanie prawa przez niesłuszne ukaranie bezmyślnej pieszej. Powołuje się przy tym, tak jak Marek Dworak, na nieistniejący przepis o obowiązku zmniejszenia prędkości przed pustym przejściem dla pieszych, zatem takim na którym nie ma pieszych i nikt na nie, nie łamiąc prawa, nie wchodzi. Powtarza przy tym kolejną brednię, rozpowszechnianą przez ignorantów, że wchodzącym na przejście jest stojący na chodniku. 

Tu nie można nawet mówić o zasadzie ograniczonego zaufania, które wbrew powszechnemu przekonaniu nie jest wprost zapisaną normą prawną. Tą zasadę wywodzi się jedynie z art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym które mówi o tym, że każdy uczestnik ruchu ma prawo liczyć na to, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego. To przekonanie zmienić może jedynie  takie zachowanie lub okoliczności, które wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania lub naruszenia prawa. 

Powoływanie się przez red. Łukasza Zboralskiego na nieuprawnione niczym wymysły i na tej podstawie wzywanie KG Policji, by  ta zmieniła decyzję gliwickich policjantów, jest działaniem na rzecz lekceważenia obowiązującego prawa i namawiania pieszych do tego, by nie  bacząc na to co dzieje się na jezdni narażali swoje życie. 

14 komentarzy:

  1. Czy ma Pan jakąś wiedzę na temat spraw sądowych dotyczących wchodzenia na przejście dla pieszych? Kiedy to wchodzenie się zaczyna? Chodzi mi o wyroki sądowe już po czerwcowej nowelizacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Nn - Jeszcze nie znam, ale nic się w tej materii nie zmieniło, bowiem przepis o pierwszeństwie wchodzącego był w naszym prawie od dawna, tyle tylko, że w rozporządzeniu. Zawsze było to rozumiane jako przekraczanie granicy jezdni i pobocza lub jezdni i chodnika, bowiem nie da się tego jednoznacznie inaczej określić. Potwierdził to w wywiadzie radiowym przedstawiciel MI.

      Usuń
    2. No i ja tak to rozumiem ale niestety większość tak zwanych ekspertów wypowiadająca się w mediach ma inną opinię na ten temat. Stąd moje pytanie. Może po iluś tam wyrokach sądowych zmienili by zdanie. Choć sam w to wątpię.

      Usuń
    3. @Nn - Niestety każda sprawa jest inna, ale ogłupione przez "ekspertów" społeczeństwo tego i tak nie zrozumie, bowiem sercem jest zwykle ze słabszym, nawet gdy to on sam zadba o to, by być pokrzywdzonym. Przecież gdy dziecko wybiegnie na jezdnię za piłką nie dając żadnej szansy kierującemu samochodem nie obwinią za to rodzica czy opiekuna lecz kierowcę, dla którego będzie to także tragedią. Zdarza się, że biegły wylicza z symulacji prędkość samochodu, co jest obarczone znacznym błędem, a sąd uznaje kierującego winnym, bo wg biegłego przekroczył on dozwoloną prędkość o 2,6 km/h, co nawet trudno zauważyć na niejednym szybkościomierzu w który przecież nikt się cały czas nie patrzy. Innym razem nie karze kierowcy który jedzie bez uprawnień samochodem bez ważnej polisy OC i bez przeglądu, zatem nawet nie wiadomo czy sprawnym pojazdem, uznając winną pieszą która wtargnęła na przejście. Pisałem na blogu o biegłym, byłym radcy BRD KG Policji, wg którego wyprzedzanie przed i na niekierowanym przejściu dla pieszych jest dozwolone, jeżeli kierujący nie widzi tam pieszych, a sędzia uznaje, że jest to zgodne z prawem. Inny biegły, też z policyjnym rodowodem w stołecznej drogówce wylicza, że gdyby kierowca jadąc z prędkością 50 km/h zaczął awaryjnie hamować widząc pieszego na chodniku w odległości 0,6 metra od przejścia, to by go nie potrącił, co jest w ocenie zdarzenia jest totalną głupotą, a raptowne hamowanie przed pustym przejściem na które nikt nie wchodzi jest łamaniem prawa. Ł. Zboralski BRD24.pl https://www.prawodrogowe.pl/informacje/rozmowy/wojciech-pasieczny-jeszcze-raz-o-pieszych-i-kierowcach-przed-prz

      Usuń
    4. Panie Ryszardzie. Może warto napisać coś na temat tych geniuszy w mundurach na emeryturach, którym nadal wydaje się, że dorabiając jako biegli mają prawo do wypisywania takich samych bredni, jak przy wypisywaniu mandatów, bo sędzia i tak czyta tylko wnioski ciesząc się, że ma "dupochron" w postaci ekspertyzy?

      Usuń
  2. Jak można się bronić w sytuacji gdy niesłusznie, zgodnie z interpretacją Pana Dworaka czy speca z BDR24, policja uzna nas winnymi spowodowania zagrożenia na przejściu w sytuacji, gdy to pieszy wtargnie na przejście? W takiej sytuacji sprawa kierowana jest do sądu i prawo jazdy jest zatrzymywane, jeśli się nie mylę? Nie ma na to sposobu, trzeba bronić się w sądzie? Nagranie z wideorejestratora może stanowić dowód w sprawie?

    A Panów Dworaka i speca z BDR24 może należy nauczyć podstaw fizyki? Nie wiem jak można przemówić im do rozsądku. Idee o jakie walczą są godne pochwały, ale sposób w jaki to robią i ich interpretacje, zrzucanie całej odpowiedzialności na kierującego pojazdem jest koszmarny. I mają oni przebicie w mediach, kształtują pogląd wielu osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Piotr Maciąg - Zapis z rejestratora może pomóc, ale gdy biegły wyliczy z niego, że jechał Pan zbyt szybko do warunków, chociaż dużo wolniej niż dozwolona prędkość administracyjna, to może być różnie. Szczególna ostrożność w związku z przejściami dla pieszych obowiązuje obecnie obie strony, teraz także pieszego, i każda z tych stron powinna w miarę możliwości zrobić wszystko, by nie doszło do nieszczęścia. A tak na marginesie, to żaden biegły nie tłumaczy co znaczy brak pierwszeństwa pieszego na przejściu dla pieszych przed tramwajem. Przecież to nie jest przyzwolenie na zabijanie pieszych przez motorniczych.

      Usuń
    2. A właśnie. Co właściwie znaczy, że "pieszy wchodzący" nie ma pierwszeństwa przed tramwajem a przed traktorem już ma? Jaka jest różnica?

      Usuń
  3. Chciałbym Pana zapytać na jakiej podstawie pojazdy skręcające na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną przepuszczają (ustępują pierwszeństwa?) pieszym, którzy chcą na swoim zielonym przejść przez jezdnię drogi poprzecznej.
    Czy istnieje jakaś specjalna regulacja takiej sytuacji?

    Mamy zwykłe skrzyżowanie z sygnalizatorami S-1. Kierowca wjeżdża na swoim zielonym i skręca w prawo. Tam, na drodze poprzecznej jest przejście z sygnalizatorami S-5 a piesi są na chodniku.
    Zazwyczaj jest tak, że kierowca spod ukosa patrzy na sygnalizator pieszego S-5 i jak zaświeci się zielone to się zatrzymuje. Ale czy formalnie musi (powinien)?
    Formalnie sygnalizator S-5 jest dla pieszych więc nikt nie zobowiązuje kierowców do patrzenia na niego. Prawda?
    Piesi na chodniku nie są ani "przechodzącymi" ani "wchodzącymi" na przejście. Nie przechodzą też przez jezdnię drogi poprzecznej (bo są na chodniku). Więc też chyba nie mają pierwszeństwa.
    No i raczej nadal obowiązuje ich art 14.1 zakazujący wchodzenia bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd.

    Czy zielone światło na sygnalizatorze S-5 w jakiś sposób daje pierwszeństwo pieszym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @markwiat - Sygnalizator ogólny S-1 to sygnalizator kolizyjny, a to oznacza, że zielony sygnał mają też pojazdy jadące z przeciwnego kierunku tą samą drogą oraz piesi na jezdniach dróg poprzecznych. Tyle wie skręcający. Musi mieć zatem świadomość tego, że pieszy ma też zielony sygnał zezwalający mu wejść na przejście.

      Usuń
    2. Zainteresował mnie ten temat jak na jednym z dużych skrzyżowań w Krakowie chciałem jako pieszy wejść na przejście na zielonym świetle, które zapaliło się przed chwilą. Samochody skręcały w prawo na "zielonej strzałce" (S-2), w praktyce dla pojazdów na tym skrzyżowaniu bezkolizyjnej, natomiast na drodze poprzecznej zielone dla pieszych zapalało się w trudnym do przewidzenia momencie. Pojazdy przy przejściu miały już spora prędkość ok 30-40 km/h więc pieszy nie może bezpiecznie wejść mimo, że ma zielone. I teraz pytanie czy kierowcy skręcający w prawo powinni jechać z taką (niską) prędkością żeby zatrzymać się przed przejściem jeśli dla pieszych (nagle) zaświeci się zielone?

      I podobna sytuacja na tym samym skrzyżowaniu. Idę wzdłuż chodnika. Widzę, że sygnalizator dla pieszych ma zielone. Jak jestem już na wysokości przejścia to chciałbym na nie wejść bo jest zielone, ale od razu nie mogę bo kierowcy którzy skręcili w drogę poprzeczną jadą szybko i nie zakładają że pieszy idący równolegle do jezdnie zechce (nagle) wejść na przejście na swoim zielonym. I teraz podobne pytanie. Czy kierowcy powinni jechać przy przejściu na tyle wolno żeby się zatrzymać w zasadzie w miejscu jeśli pieszy nagle wejdzie na swoim zielonym na przejście?

      Kierując samochodem mam w takich miejscach problem bo nie wiem kiedy dla pieszych zaświeci się zielone i czy nagle nie wejdą przed maskę. Staram się tam (po skręcie) jechać wolno, ale chciałbym też wiedzieć jaka jest teoria radzenia ze światłem (S-5) nagle zmieniającym się na zielone.

      Usuń
    3. @markwiat - Jako piesi i kierowcy rozpatrujemy sygnały świetlne na każdym z osobna elementarnym skrzyżowaniu zwanym zwykłym, które jako jedyne spełnia wymagania definicji skrzyżowania w związku z definicją drogi z punktu widzenia zasad ruchu. Teoretycznie sygnał zielony powinien być nadawany równocześnie dla kierowców i pieszych lub dla pieszych nieco wcześniej. Projektant organizacji ruchu z udziałem sygnalizacji musi patrzeć na ruch pojazdów i pieszych globalnie na całej złożonej budowli drogowej we wszystkich relacjach. Tam gdzie sygnalizacja nie ma stałego algorytmu sytuacja jest jeszcze bardziej złożona, dlatego nie zawsze zielony sygnał dla kierowców jest wyświetlany w tym samym czasie co przed przejściem dla pieszych na drodze poprzecznej.
      Niestety zielony sygnał na dwukomorowym sygnalizatorze S-5 odbierany jest przez pieszych jako "zielone bezkolizyjne". Tu przepis jest jednoznaczny i dotyczy tylko kierujących zmieniających kierunek jazdy zarówno przy zielonym sygnale na S-1 jak i na S-2, także przy zielonej strzałce.

      Pieszy nie ma pierwszeństwa przed skręcającym tylko wtedy gdy przed przejściem wyświetlany jest sygnał czerwony. Dlatego tylko skręcając przy zielonej strzałce na sygnalizatorze kierunkowym S-3 kierujący ma prawo wierzyć w to, że pieszy nie wejdzie na przejście. Przy innych sygnalizatorach oraz przy braku sygnalizacji zmieniając kierunek jazdy musi zachować szczególną ostrożność i jechać tak, by nie wymusić na pieszym pierwszeństwa. Są kraje gdzie skręcające samochody ciężarowe pow. 3,5 tony nie mogą zmieniając kierunek jazdy jechać szybciej niż 7 km/h, co dla innych jest jedynie zaleceniem z uwagi na lepszą widoczność i krótszą drogę zatrzymania.

      Usuń
    4. Dziękuje za odpowiedź. Mam jeszcze pytanie o "Tu przepis jest jednoznaczny i dotyczy tylko kierujących zmieniających kierunek jazdy...". Czy chodzi o art. 26.2? Tam jest mowa o pieszym przechodzącym przez jezdnię drogi. Czy pieszego, który chce wejść na zielonym, ale jeszcze nie wszedł, można traktować jak przechodzącego przez jezdnię?
      A czy inaczej jest na skrzyżowaniu bez sygnalizacji? Czy pojazd skręcający w drogę poprzeczną powinien zatrzymać się jeśli pieszy ewidentnie chce wejść na jezdnię drogi poprzecznej czy dopiero wtedy jak fizycznie zacznie wchodzić na jezdnię (z przejściem lub bez)?

      Usuń
    5. @markwiat - Tu dotykamy medialnego i bardzo kontrowersyjnego tematu, wywołanego nieodpowiedzialnymi zapowiedziami rządzących i podchwyconych przez szukających sensacji pismaków, że pieszy ma pierwszeństwo na przejściu już wtedy gdy idzie lub stoi na chodniku w nieokreślonej niczym odległości od przejścia bo to jest wchodzenie na przejście.

      Najpierw wyjaśnimy sobie czemu ma służyć, słusznie przez Pana przywołany art 26.2 ustawy p.r.d.? Otóż chodzi głównie o to, że idący w kierunku jezdni drogi poprzecznej pieszy nie widzi jadącego za nim pojazdu zamierzającego skręcić. Dlatego postanowiono dać mu pierwszeństwo przed pojazdem, pomimo braku przejścia, na takich samych zasadach jak pierwszeństwo pieszego na przejściu dla pieszych i tyle. Oczywiście wchodzącym nie jest pieszy znajdujący się (stojący lub idący) na chodniku lub poboczu bowiem wchodzenie to przekraczanie granicy np. między pomieszczeniami lub obszarami. To np. przekraczanie progu domu albo krawężnika, co wskazuje konkretne miejsce i na dodatek jest zgodne ze Słownikiem JP PWN (wykładnia językowa).

      Poza tym przepisem jest jeszcze jeden bardzo ważny, a mianowicie obowiązek zachowania szczególnej ostrożności oraz niepisana zasada ograniczonego zaufania mylona z pierwszeństwem pieszego znajdującego się na chodniku. ZAUWAŻONE niebezpieczne i budzące wątpliwości zachowanie pieszego poza jezdnią musi wywołać zachowanie obronne u kierującego, co nie ma nic wspólnego z jego pierwszeństwem.

      Na koniec to od czego zaczynaliśmy, czyli prawo pieszego do wejścia na jezdnię (przejście) przy wyświetlanym dla niego zielonym sygnale.

      Usuń

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.