wtorek, 23 lipca 2019

178. BRD na polskich drogach. Prawda i fikcja

Ten blog, pomimo że nie jest blogiem dla kandydatów na kierowców, ma aż ćwierć miliona odsłon i licznych aktywnych czytelników. Trafili tu szukający przyczyny rozdźwięku między tym czego ich nauczono lub co jeszcze pamiętają z kursu na temat zasad ruchu, a tym jak pojmowane jest obowiązujące od 20 lat prawo przez innych uczestników ruchu drogowego, Policję i sądy, co region Polski inaczej. To, że tak własnie jest, jest niepodważalnym faktem. 


Dziś moi czytelnicy wiedzą dokładnie to co ja, dlatego propagują swą wiedzę, tak jak ja, na różnych portalach związanych z BRD. Zweryfikowali uzyskane informacje i uświadomili sobie, bogatsi o doświadczenie, że byli na kursach, wbrew woli uzależnionych od wymysłów egzaminatorów WORD, instruktorów i wykładowców, oszukiwani w wielu bardzo ważnych dla bezpieczeństwa ruchu drogowego sprawach.

Są też niestety tacy, którzy pomimo zauważonych różnic, nadal ślepo wierzą w bzdury i wymysły, w tym, że to wina prawa. Uwierzyli, że to właśnie dlatego należy je rozumieć, niby to dla poprawy bezpieczeństwa, do czasu zmiany prawa, w prawo korporacyjne Wojewódzkich Ośrodków  Ruchu Drogowego i ich wymysły interpretacyjne. Czy jest normalnym, że to zwyczajowe prawo jest inne w Warszawie i inne w Krakowie, np. w zakresie rond z okrężnie biegnącą jezdnią, ale już na skrzyżowaniach będących wycinkiem takiego ronda,  egzaminatorzy w obu ośrodkach są wierni nieuprawnionym wymysłom wpływowych ignorantów z czasów PRL? 


Ludzie się uczą, jeżdżą po świecie i poznają prawo europejskie takim jakim ono jest od kilkudziesięciu lat, a jest ono proste i co do podstawowych zasad ruchu od lat niezmienne. Czy kilka lat temu było możliwym skutecznie podważyć stanowisko jakiegoś źle wyszkolonego policjanta lub egzaminatora i wygrać z nimi w sądzie? Czy egzaminowany byłby w stanie podważyć decyzję egzaminatora, uzasadnić swój sprzeciw wymaganiami prawa, wskazać bzdury w książkach do nauki jazdy i wygrać z nim w sądzie? Czy normalnym jest, że egzaminatorzy uczą się prawa drogowego z publikacji uznanych przez sąd za sprzeczne z obowiązującym prawem prywatne poglądy osób fizycznych? Osób, które nie opisują prawa takim jakie ono jest, lecz interpretują to prawo wg poprzedniego kodeksu, zmanipulowanego w stosunku do jeszcze wcześniejszego, tak by dopasować prawo do nieuprawnionych niczym wymysłów uznawanych za ekspertów wpływowych ignorantów. 

Ci którzy czytali moją książkę i śledzą wpisy na blogu, nie mają wątpliwości kim jest z imienia i nazwiska największy szkodnik w dziejach polskiej motoryzacji, oczywiście z punktu widzenia BRD. To wg niego skręt w prawo z biegnącej okrężnie lub po łuku w lewo jezdni drogi jest jazdą na wprost dozwoloną z każdego pasa ruchu, gdyż kierujący, skoro nie kręci kierownicą, to wg niego nie zmienia kierunku jazdy. Nie wie, że kierujący nie zmienia wtedy kierunku ruchu, ale opuszczając jezdnię zmienia kierunek jazdy, co dozwolone jest tylko z prawego pasa ruchu po wcześniejszym sygnalizowaniu swego zamiaru przez włączenie prawego kierunkowskazu, bez związku z potrzebą kręcenia kierownicą.  Nie dość tego, twierdzi też, że na każdym rondzie i skrzyżowaniu na którym jezdnia zmienia swój kierunek, pasy ruchu, a zatem i jezdnie, biegną zawsze tradycyjnie na wprost od wlotu do wylotu, nawet jak zaprzecza temu zastosowane oznakowanie. Twierdzi też, by uzasadnić zabroniony prawem skręt w prawo z lewego pasa ruchu, że kierujący może zmienić pas ruchu, de facto nie zmienić, a przeciąć pas po prawej, w momencie zmiany kierunku jazdy, sygnalizując oba zamiary jednym włączeniem kierunkowskazu. Dla niego znak nakazu C-12 "ruch okrężny" to to samo co znak C-1 lub C-9 nakazujący jazdę z prawej strony wyspy ronda. Nie jest stawiany na wyspie tylko z tego powodu, że nie można na wyspie postawić znaku A-7, a ten z kolei wg niego nie może stać samotnie na wszystkich wlotach ronda, bo to, także wg jego wymysłu, w całości jedno klasyczne skrzyżowanie. Wymysł, całkowicie zaprzeczający europejskiemu prawu, że znak C-12 to znak nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy ronda, który można stawiać na jego wyspie środkowej, uwzględniono w poprzednim kodeksie drogowym z 1983 roku. Zatem praktyka WORD to nie obecne prawo, a jego niechlubna historia. 

Takich wymysłów jest tak wiele, że trudno je tu wszystkie wymienić, a są one niestety podstawą praktyki WORD. Są ośrodki w których zweryfikowano częściowo swą praktykę, szczególnie po prawomocnych wyrokach sądowych, ale nadal jest ona w wielu ważnych dla BRD sprawach sprzeczna z obowiązującym prawem, a wyroki nie do końca zrozumiałe. Wg wymagań WORD są szkolone kolejne pokolenia polaków, więc nic dziwnego, że nie szanują oni obowiązującego prawa, skoro dowiadują się, że jest ono od 20 lat złe, i stosują się w zamian do wpajanych im na kursach nieuprawnionych wymysłów. Nie ulega wątpliwości, że w ten sposób nie buduje się zaufania i szacunku do prawa i państwa.

Brak właściwej wiedzy i pogarda dla obowiązującego prawa, to podstawowa, poza świadomym naruszaniem prawa, przyczyna pogarszającego się bezpieczeństwa na polskich drogach.

Niekończące się dyskusje o tym, czym jest droga z pierwszeństwem, czym jest skrzyżowanie, także to na autostradzie, czym jest znak C-12 i ruch okrężny, rondo, skrzyżowanie o ruchu okrężnym, zmiana kierunku jazdy i zmiana kierunku ruchu, jak prawidłowo wykonywać manewry i jak właściwie zajmować pasy ruchu przed, na i za skrzyżowaniem, kto ma pierwszeństwo na zwężonych odcinkach jezdni i przy zawracaniu, nie biorą się z niczego. To efekt rozbieżności między obowiązującym, zgodnym z prawem europejskim, prawem i dwudziestoletnią już praktyką WORD opartą na wymysłach interpretacyjnych czynionych na bazie Kodeksu drogowego z 1983 roku. 

Dlatego książka i animacje, tak jak potrafiliśmy to najlepiej zrobić, mają na celu uświadomienie kierującym istoty obowiązujących zasad ruchu. Cel to poprawa bezpieczeństwa na polskich drogach. 

Podważanie tego co jest zgodne zarówno z polskim, jak i obowiązującym Polskę prawem europejskim dotyczącym zasad ruchu, jest działaniem na szkodę BRD. To obrona samowoli i bezprawia tych, których obowiązkiem jest właściwa, zgodna z prawem, a nie wymysłami, edukacja komunikacyjna polskiego społeczeństwa.

Co należy zatem zrobić w pierwszej kolejności? Opublikować, co jest świadomie blokowane od kilkunastu lat, obowiązującą Polskę jako jej sygnatariusza od 2006 roku, nowelę Konwencji o ruchu oraz o znakach i sygnałach drogowych, co może być doskonałym pretekstem do powrotu do normalności.

Rozwiązać samofinansujące się, ubezwłasnowolniające instruktorów doszkalaniem i narzucaniem im własnego korporacyjnego prawa, WORD. Ponieważ świetnie sobie radzą z zarabianiem pieniędzy, przekształcić je w wiodące OSK o doskonałym zapleczu. Egzaminatorów uczynić państwowymi urzędnikami podległymi bezpośrednio wojewodzie i przez niego wynagradzanych, z nadzorem merytorycznym ministra odpowiedzialnego za transport. Egzaminy prowadzić samochodami OSK z udziałem instruktora, który byłby przed egzaminatorem, doświadczonym i znającym procedury i prawo, przedstawicielem egzaminowanego.

Stworzyć jeden ogólnopolski samorząd instruktorów szkół nauki jazdy, który reprezentowałby w jeden spójny sposób, to odpowiedzialne i mające kapitalne znaczenie dla poprawy BRD środowisko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.