piątek, 23 lutego 2018

120. Wyjazd ze strefy zamieszkania, a znak A-7 "ustąp pierwszeństwa".

        Zastanawia mnie dlaczego ludzie myślący, osiągający sukcesy, mądrzy i wykształceni, tak łatwo przyjmują za prawdę kłamstwa głoszone przez tzw. autorytety? Dlaczego są bezkrytyczni i z taką łatwością głoszą te "niby prawdy" jako swoje, firmując tym samym głupotę innych?  A może to już nawyk, by dla świętego spokoju, kariery, pieniędzy jedynie przytakiwać i jak najmniej zaprzątać sobie głowę czymś, na co nie ma się wpływu? A może to świadome robienie bałaganu przez zainteresowane nim Towarzystwa Wzajemnej Adoracji, gdyż właśnie w bałaganie ekspert może wszystko. Oczywistym jet także i to, że żaden urzędnik lub funkcjonariusz, nieoficjalnie, nie jest zainteresowany edukacją petentów. 

       Śmieszy mnie, kiedy słyszę, że  eksperci są podzieleni i mają diametralnie różne opinie na temat jakiegoś przepisu prawa, przepisu obowiązującego niezmiennie od 1971 roku w całej Europie. Przecież jedna z tych grup, to nie eksperci, a oszuści lub głupcy. 

        Czas by zrozumiano, że błędy autorytetów są powszechnie bezkrytycznie przyjmowane za normę. Kodeks drogowy z czasów PRL już dawno nie obowiązuje, a jego współtwórcy i komentatorzy, którzy uzurpowali sobe prawo do własnej interpretacji Porozumień europejskich i Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, niestety nadal wpływowi, to eksperci z racji pełnionych funkcji i zajmowanych stanowisk, a nie wiedzy czy wykształcenia. By się o tym przekonać wystarczy skonfrontować ich publikacje z obowiązującym od dwóch dekad prawem.  

       Gdyby ludzie zrozumieli, że obowiązujące przepisy dotyczące zasad ruchu, co do zasady są oczywiste i w gruncie rzeczy proste, to cwaniacy  i oszuści, uchodzący za niepodważalne autorytety, musieliby zaprzestać swojej przestępczej działalności. Przecież namawianie do niestosowania się do obowiązującego prawa, lub nakłanianie do zachowań sprzecznych z tym prawem, jest takim samym przestępstwem, jak niezgodne z prawem znakowanie naszych dróg i ulic, w tym wprowadzanie na jednym obiekcie dwóch wzajemnie wykluczających się organizacji ruchu. 

      Moja uwaga skupia się własnie na tych ekspertach z WORD, MORD i PORD oraz ich idolach. Staram się oszczędzić instruktorów i wykładowców Ośrodków Szkolenia Kierowców, i namawiam ich do podawania na filmach, że przedstawione na filmie stanowisko jest zgodne z wymaganiami podanego z nazwy WORD.  Można przecież reklamować swój biznes bez firmowania swoim nazwiskiem pozaustawowych wymysłów państwowych egzaminatorów ubezwłasnowolnionych przez swoich niedouczonych dyrektorów. Na szczęście egzaminowani mają coraz więcej odwagi i wiedzy, i to oni zaczynają przeciwstawiać się bezprawiu WORD, znajdując  zrozumienie w niezawisłych sądach. 

   Jednak tym razem poświęcę to opracowanie pewnemu instruktorowi OSK, symbolicznemu przedstawicielowi podporządkowanej WORD grupy zawodowej, który wierząc na słowo w mądrość i nieomylność ekspertów, uczy 

   Otóż Pan Instruktor twierdzi, że znak A-7 "ustąp  pierwszeństwa" nie może występować na jednym słupku wraz ze znakiem D-41 "koniec strefy zamieszkania", chociaż zgodnie z obowiązującym Kodeksem drogowym może, gdyż to dwa oddzielne znaki. Pod koniec filmu posuwa się jeszcze dalej, twierdząc, że  obaj kierujący pokazanych na filmie pojazdów, mają ten znak ignorować. Ciekawe z jakiego powodu nie każe ignorować znaków C-12 na wlotach rond turbinowych, na których  rzeczywiście stoją one bezprawnie?


      Mogę zrozumieć "starych" kierowców, a nawet młodych uczonych przez starych, dla których jedynie zrozumiałą strefą jest strefa ograniczonej prędkości, chociaż i z tym mogą mieć problem. Strefa ruchu, droga wewnętrzna, czy strefa zamieszkania, to już dla większości z nich czarna magia. Nie mogę jednak zrozumieć instruktorów OSK, i zrzeszających ich organizacji branżowych, że pozwalają ubezwłasnowolniać się dyrektorom i egzaminatorom WORD. Tyle razy namawiałem, by na swoich filmach zaznaczali, że podane zasady są zgodne z wymaganiami podanego z nazwy WORD. Wbrew temu co oficjalnie głoszą dyrektorzy WORD, wcale nie posługują się w swojej praktyce obowiązującym prawem, lecz swoim, wewnętrznym, korporacyjnym, w wielu miejscach sprzecznym z obowiązującym w Polsce i Polskę prawem. Przecież można reklamować swoje szkoły, bez produkowania sprzecznych z obowiązującym prawem filmików.

 Tym razem, zamiast pisać, pisać i pisać, postanowiłem wszystko co mam do powiedzenia  przedstawić na jednym rysunku. Mam nadzieję, że teraz bez problemu każdy będzie wiedział jak się ma zachować wyjeżdżając ze strefy na drogę publiczną. 



          Poniżej zdjęcie zwykłego skrzyżowania drogowego, czyli najprostszej budowli tego typu, które spełnia wymagania definicji skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu (art. 2.10 p.r.d.). Kierujący wyjeżdża ze strefy zamieszkania oznaczonej znakami D-40 i D-41 (niebieski znak końca strefy zamieszkania, po lewej stronie jezdni, na odwrocie znaku D-40) oraz znakiem B-20 STOP dotyczącym podporządkowania w stosunku do drogi z pierwszeństwem. 

      Na koniec proponuję przypomnieć sobie jak zdefiniowano w art. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym "strefę zamieszkania" i czym jest "strefa ruchu". W jednej i drugiej obowiązują wszystkie  przepisy ruchu drogowego, a do interwencji na obszarze tych stref uprawnieni są wszyscy ci, którzy czynią to na drogach publicznych.

Ryszard R. Dobrowolski






4 komentarze:

  1. Odnośnie rysunku. Czyli jeżeli znak D41 stoi ok 10 m przed skrzyżowaniem a na skrzyżowaniu są światła to mając zielone nie jestem zmuszony ustąpić pierwszeństwa? Jest to sytuacja z życia wzięta. Wyjeżdżając zostałem obtrabiony przez miejscowego kierowcę domagajacego się pierwszeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Unknown - Strefa zamieszkania, strefa ruchu oraz droga wewnętrzna kończy się i zaczyna w miejscu ustawienia znaku, np. D-41. Dalej do drogi publicznej może prowadzić droga dojazdowa (brak skrzyżowania) lub droga publiczna oznaczona znakiem podporządkowania lub pierwszeństwa tworząc SKRZYZOWANIE (art. 2.10 ustawy prd). Jeżeli to skrzyżowanie jest kierowane sygnalizacją świetlną, to o pierwszeństwie decyduje sygnalizacja, a nie znaki A-7, B-20 STOP, czy D-1 lub ich brak na tzw. skrzyżowaniu równorzędnym. Nie ma tu mowy o włączaniu się do ruchu, bowiem miało to miejsce na wysokości słupka znaku D-41. Przy sygnalizatorze ogólnym S-1 jedzie się przy zielonym sygnale na wprost i w prawo z pierwszeństwem przed jadącym z kierunku przeciwnego, który zamierza skręcić w lewo.

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za odpowiedź

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Unknown - Gdy jest to tylko możliwe, staram się pomagać. Są jednak sytuacje, na które nie mam wpływu lub na które nie znam popartej obowiązującym prawem odpowiedzi, jak np. strzałki kierunkowe na wlotach okrężnie zorganizowanych budowli drogowych, czy powszechne i bezprawne (na co nie ma także żadnego, w tym prawnego, przyzwolenia) dodawanie do znaku A-7 "ustąp pierwszeństwa" znaku C-12 "ruch okrężny". Będąc w poruszonym w pytaniu temacie patologią jest doprowadzenia do skrzyżowania drogi wewnętrznej, co jest jawnym naruszeniem prawa, bowiem nie tylko, że jest naruszeniem prawa o ruchu drogowym, to dotyka także prawa własności i przepisów budowlanych. Podobnie jest z biegnącą od/do skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu (art. 2.10 ustawy prd) ogólnodostępną drogą dojazdową czy publicznym wjazdem. W obu przypadkach za wadliwe oznakowanie odpowiada zarządzający ruchem drogowym drogi publicznej w porozumieniu z miejscową Policją, która opiniuje projekty stałej organizacji ruchu. Niestety obie te instytucje są w tej materii bezkarne, bowiem są obdarzone przez ustawodawcę, tak jak za dawnych czasów, darem nieomylności. Zapraszam do obserwowania bloga.

      Usuń

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.