czwartek, 15 czerwca 2017

94. System szkolenia i egzaminowania w Kanadzie.

94. System szkolenia i egzaminowania kierowców w Kanadzie.
Na podstawie opowieści Pocztówka z Vanvouver Pana Wojciecha Szemetyłło z Polskiej Federacji Stowarzyszeń Szkół Jazdy, zamieszczonej na portalu www.szkola-jazdy.pl  w 2013 roku.


     W Warszawie, 2 czerwca 2017 r. odbył się Kongres Instruktorów i Wykładowców Nauki Jazdy zorganizowany przez Fundację Zapobieganie Wypadkom Drogowym, której współzałożycielem obok Grupy IMAGE jest dr inż. Sławomir Gołębiowski (post 93) . Wśród zaproszonych Gości znalazł się pan Bogdan Oleksiak, dyrektor Departamentu Transportu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, który stwierdził, że działający pod jego kierownictwem Zespół ekspertów opracował projekt noweli ustawy o kierujących pojazdami, który nie jest rewolucyjny, gdyż samo prawo jest dobre. Wymaga tylko modyfikacji zapewniających  pogodzenie interesów wszystkich zainteresowanych i wymienia przedsiębiorstwa OSK i WORD, które to zainwestowały w infrastrukturę i nie mogą na tym stracić. 

OSK inwestują swoje prywatne pieniądze i nie sądzę by martwił się tym Pan Oleksiak. WORD inwestuje pieniądze egzaminowanych, gdyż jest przedsiębiorstwem  działającym na zasadzie samofinansowania. Imperium rośnie, buduje stacje obsługi i stacje diagnostyki pojazdów, Ośrodki Doskonalenia Techniki Jazdy, płyty poślizgowe, szkoli siebie i innych, i rozbudowuje administrację . 

Dyrektor WORD, nazbyt często z politycznego nadania zarabia w podstawie kilkanaście tysięcy złotych, czyli nie mniej niż prezydent średniej wielkości miasta. W świetle pogłosek o likwidacji stworzonych w 1997 roku dla byłej nomenklatury WORD Pan Dyrektor zapewnił, że WORD nic złego nie grozi. 

W tym wszystkim zarówno MI jak i Kongres zapomnieli, że podmiotem jest tu obywatel, który chce uzyskać bez wyzysku monopolisty i ubezwłasnowolnionych przez niego instruktorów, wykładowców i właścicieli OSK (nawet się nie zorientują, kiedy i ich dziedziną działalności zawładnie WORD)  pozwolenie na poruszanie się na drogach publicznych własnym środkiem lokomocji.


Mamy więc wspaniałe i rozbudowane WORD-y ze swoimi prawami. OSK z restrykcyjnym sposobem szkolenia i dyscypliny. Rozbudowany z przerażającą sprawozdawczością system kontroli - oczywiście w trosce o dobro kursanta i funkcjonowanie OSK. Mamy programy - instrukcje, mamy wspaniały system szkolenia i kontroli instruktorów nauki jazdy. Mamy wreszcie jak nigdzie, wieczny problem z korupcją podczas egzaminów, mamy żenującą i nikogo niezadowalającą zdawalność za pierwszym razem na poziomie 20 proc. i - co jest przerażające - najwyższy wskaźnik śmiertelnych wypadków.

A jak to wygląda w Kanadzie? Czy system sterowania i wskazywania, co jest dobre a co złe przez urzędników państwowych dotarł na drugi koniec świata?

A co pisze  Pan Wojciech o kapitalistycznym państwie wyzyskiwaczy? 

Stoję przed wejściem do tutejszego wydziału komunikacji, który zajmuje się wszystkimi sprawami związanymi z obsługą, rejestracją, egzaminowaniem i oczywiście wydawaniem praw jazdy.

W Richmond, które liczy około 200 tysięcy mieszkańców są dwa takie urzędy, a w Vancouver (dwa miliony mieszkańców) jest ich osiem. W parterowym pawilonie o powierzchni 100-120 m kwadratowych znajduje się 6 typowych stanowisk do obsługi klientów, wyposażonych w wszechstronny i niezawodny system komputerowy, łącznie z elektronicznym tłumaczem. Znajdujemy się przecież w mieście portowym i przygranicznym.

Aby rozpocząć drogę do uzyskania prawa jazdy należy:

• Pokazać dowód tożsamości i mieć ukończone 19 lat lub 16 i zgodę rodzica

• Przejść na miejscu przez badanie wzroku

Na miejscu za pomocą automatu, który wyświetla różne obrazki i oczywiście alfabet w wielu językach np. w chińskim, japońskim, czy cyrylicy oraz bada reakcje na olśnienia. Następnie badanie lekarza uprawnionego do badań kierowców oraz psychotechniczne po kanadyjsku, prawda jakie to proste i nieskomplikowane rozwiązanie.

Po badaniu natychmiast otrzymujemy wynik, jeżeli jest pozytywny to wnosimy opłatę w wysokości 30 dolarów kanadyjskich (najniższa stawka za godzinę pracy wynosi 10 dolarów) i możemy natychmiast przystąpić do egzaminu teoretycznego.

Pierwsza niespodzianka

Nie ma na sali egzaminatora. Mamy część sali pod ścianą wydzieloną za pomocą taśmy, całkowicie nie odizolowaną od poczekalni, gdzie stoją maszyny egzaminacyjne. Na jednej z maszyn wyświetla się nasz numerek z rejestracji i zaczyna się egzamin.

Drodzy czytelnicy, czy to normalne? Stoję i patrzę, sen to czy jawa? Z coraz większym zainteresowaniem zaczynam śledzić, co będzie dalej.

Pięćdziesiąt pytań z całości materiału zawartego w banalnym podręczniku – to nie jest kodeks tylko broszurka z pytaniami. Te same pytania wyświetlane są na ekranie, a odpowiadamy „tak” lub „nie”. Naprawdę udzielenie prawidłowych odpowiedzi nie stwarza nikomu problemów, kto choć raz je przeczytał i zapamiętał. Już widzimy, jak u nas walczymy z możliwością wszelkiej nieuczciwej pomocy. Obywatela należy inwigilować od dnia urodzenia do śmierci. A tu egzamin na prawo jazdy bez całej machiny ministerialnej i rzeszy skorumpowanych urzędników, ułatwiać ma obywatelowi zdobycie jakichkolwiek uprawnień. Bzdura? Taki system musi się załamać? Tylko czy na pewno?

Egzamin teoretyczny

Generalnie wystarczy zdobyć 40 punktów i test teoretyczny uważa się za zaliczony. Nikomu z osób zdających nie przychodzi do głowy pomysł, aby skorzystać z możliwości podpowiedzi, czy innych form ułatwienia egzaminu. Jestem w odległości maksimum jednego metra od zdających, cisza i skupienie, każdy robi swoje, jakakolwiek pomoc za pomocą głosu, gestu lub elektroniki nie wchodzi w rachubę.

Szokujące i ważne jest również to, że ze strony urzędu reprezentującego władze regionu Vancouver taki stan rzeczy jest całkowicie normalny i nie ma potrzeby, aby go modyfikować pod kątem bezpieczeństwa przebiegu egzaminu. Nikogo też nie interesuje tak zwana zdawalność. Dzieci moich znajomych bez problemu zdały za pierwszym razem.

Praktyka

Dalej mamy jeden rok czasu na przygotowanie się do egzaminu praktycznego. Musimy więc odebrać z urzędu tabliczkę z literką „L” i możemy zaczynać praktyczną naukę jazdy.

Zaczynamy roczny staż i mamy trzy drogi do wyboru:

• Jazda z osobą posiadającą co najmniej 25 lat i mającą prawo jazdy.

• Wykupienie dowolnej ilości godzin jazd 80 dol./godzina bez konieczności przechodzenia żadnego limitowanego kursu. Może i jest to często robione w formie comiesięcznych konsultacji w połączeniu z jazdą np. rodzinnym samochodem. Instruktor nie ma prawa o niczym decydować, może jedynie doradzać i konsultować z rodzicami postępy lub ich braki.

• Całkowita nowość! Kurs składający się z 6 godzin teorii i 14 godzin praktyki - oczywiście wymagane jest tylko jego odbycie, a jedyną dokumentacją jest dowód wpłaty. Daje to później dodatkowy przywilej skrócenia dwuletniego okresu próbnego po zdaniu egzaminu praktycznego z jazdy. Jednak ze względu na koszty całość 1500 dolarów nie jest popularny.

Jak widać te trzy rozwiązania dają różne możliwości przygotowania się do końcowego egzaminu w ciągu roku.

Oczywiście jest on obwarowany kilkoma prostymi warunkami do spełnienia.

• Całkowita i zerowa abstynencja 0% alkoholu.

• Używanie podczas jazdy "Elki".

• Wolno przewozić tylko dwóch pasażerów.

• Zakaz jazdy w godzinach od 24.00 do 5.00

• Zakaz używania telefonów i GPS.

Proste i łatwe do zapamiętania. Nikt oczywiście nie prowadzi żadnej dokumentacji a jedynym obowiązkiem jest do ubezpieczenie auta jeśli nie posiada ubezpieczenia "n" dla innych kierowców. Salwy śmiechu wywołują pytania o parkowanie i jego sposoby! Przecież każdy ma garaż i musi umieć do niego wjechać, a można to przecież ćwiczyć w spokojnym miejscu. Pojęcie placu manewrowego jest nikomu nie znane i nie ma takiej firmy, która ma tyle pieniędzy, aby w mieście lub na prowincji 100 km od centrum go zakupić. Taki wymóg byłby traktowany jako całkowicie nie odpowiedzialny i skazany wraz z pomysłodawcą na klęskę.

W tym przypadku przede wszystkim rządzi zdrowy rozsądek i oczywiście ekonomia.

Ostatni formalny krok - jazda egzaminacyjna

Nikomu do tej pory nie przyszło do głowy ponawiać egzaminu z teorii.

Musimy ustalić termin egzaminu w dowolnym ośrodku egzaminacyjnym i opłacić egzamin koszt 160 dolarów.

• Pierwsza godzina to zapoznanie się z warunkami egzaminu pod nadzorem egzaminatora.

• Druga godzina to jazda egzaminacyjna po mieście.

Oczywiście wyjeżdżamy z parkingu przed ośrodkiem i na niego wracamy.

Być może dostaniemy polecenie, aby gdzieś jeszcze zaparkować. Jeśli to możliwe przejeżdżamy przez obwodnicę ale takiego obowiązku na egzaminie nie ma, bo nie ma też obowiązku z niej korzystania w czasie normalnej eksploatacji samochodu.

Egzaminator ma formularz podobny o tyle do stosowanego u nas, że umożliwia zapis naszych personaliów i kilkunastu punktowy opis wydarzeń, to już wszystko.

Jakim lub czyim samochodem możemy zdawać egzamin?

Rozwiązanie jest proste – każdym z literką "L" (1 litr benzyny koszt 1.35 dolara lub szkolnym za 80 dolarów godzina).

Aby jednak wypożyczyć samochód trzeba wykonać godzinny sprawdzian z jazdy, a więc koszt wyniesie minimum 160 dolarów. Jak widać wybór jest prosty i oczywisty.

Ostatni krok w stronę wymarzonego prawa jazdy to dwu, lub półtora letni okres próbny jeśli nam się śpieszy np. do pracy i odbyliśmy przeszkolenie w ilości sześć godzin teorii i czternaście godzin praktyki.

W czasie okresu próbnego musimy pamiętać o następujących ograniczeniach:

• Oznaczenie samochodu litra "N"

• Oczywiście odpowiednie ubezpieczenie.

• Zero alkoholu.

• Zero wykroczeń - TELEFONY!

• Zakaz pracy jako kierowca

• Przewozimy tylko jedną osobę

Lub jeżeli towarzyszy nam na przednim fotelu osoba + 25 lat posiadająca prawo jazdy, bądź instruktor możemy przewozić członków rodziny.

Ostatnia formalność to wymiana dokumentu na stały i mamy na pięć lat spokój.

Obowiązkiem posiadacza prawa jazdy jest informowanie urzędu co pięć lat o zmianach

w personaliach oraz o stanie zdrowia.

Od oceny urzędnika zależy zakres tej kontroli.

Zaletą takiego systemu oprócz oczywistych efektów ekonomicznych to:

• Ograniczenie ilości wysoko opłacanych urzędników i ich wpływu na nasze postępowanie

• Praktyczny brak możliwości korupcji

• Logiczny prosty system zrozumiały dla każdego obywatela.

Efektem i wielką korzyścią dla całego społeczeństwa jest wyraźny spadek ilości śmiertelnych wypadków. W okresie 1990 roku do końca 2012 roku z 3961 spadek wypadkowości do 2209 zdarzeń.

Na taki stan bezpieczeństwa ruchu drogowego ma bezpośredni wpływ nie tylko szkolenie ale również konsekwentna walka z:

• pijaństwem, drakońskie kary za przekroczenie progu 0,5

• nadmierna prędkość - teren zabudowany 50 km/godz.

• drogi typu pozostałe 80km/h

• autostrady 110km/h

Niby wszystko jest podobnie ale diabeł tkwi w szczegółach. Jak pisałem na początku Polska specjalność to nadmiar omnipotencji państwa wraz z jego biurokracją tworzącą dla nikogo nie potrzebne tomy przepisów prawnych i wykonawczych, których nikt nie jest w stanie opanować łącznie z ich twórcami.

Tworzy to oczywistą chęć pójścia na skróty - z pominięciem bezsensownych przepisów co stwarza, że większość obywateli przestaje je szanować - prawo przestaje w sposób naturalny obowiązywać. 


1 komentarz:

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.