poniedziałek, 16 stycznia 2017

75. Szanowany prezes i były policjant nie rozumie obowiązującego prawa o ruchu drogowym.

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach jako pierwszy oficjalnie i publicznie ujawnił to o czym piszę na moim blogu, a mianowicie o stosowaniu w praktyce egzaminacyjnej i szkoleniu prawa korporacyjnego WORD opartego na nieuprawnionych wymysłach Zbigniewa Drexlera i na kodeksie drogowym z 1983 roku, w wielu miejscach sprzecznym z obowiązującym w Polsce prawem ustawowym. 

Nadszedł więc czas na sprawdzenie jaką wiedzą dysponują wpływowe osoby z zamkniętego i odpornego na wszelkie słowa krytyki wpływowego środowiska związanego z szeroko rozumianym bezpieczeństwem ruchu drogowego, które powinny kształtować w społeczeństwie właściwe rozumienie obowiązującego prawa. Ułatwi nam to zmasowany i bezpardonowy atak na sąd w Gliwicach obrońców bezprawia i samowoli WORD. 

 (fot. J. Michasiewicz)
Na zdjęciu Wojciech Pasieczny wiceprezes Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, agendy wpływowego wydawnictwa Grupa IMAGE, biegły sądowy, ekspert w zakresie przepisów ruchu drogowego, były policjant stołecznej „drogówki”.  Prowadzi warsztaty i szkolenia na temat bezpieczeństwa w ruchu drogowym, nie mając świadomości, bo wierzyć mi się nie chce, że czyni to świadomie, posługując się przy tym starym prawem o ruchu drogowym.

Redakcja gazety internetowej L-INSTRUKTOR, której właścicielem jest jest także Grupa IMAGE, poprosiła Wojciecha Pasiecznego w związku z prawomocnym wyrokiem obnażającym brak wiedzy i kompetencji częstochowskich egzaminatorów oraz autorów książek wydawanych przez Grupę IMAGE, o odpowiedź na pytanie Czy przed wjazdem na rondo z zamiarem wykonania skrętu w lewo, włączamy lewy kierunkowskaz?

Sprawdźmy zatem, czy Wojciech Pasieczny jest ekspertem tylko z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji, czy jak na prawdziwego eksperta przystało, z racji posiadanej wiedzy i wykształcenia. Zobaczmy, czy w praktyce ów ekspert posługuje się obowiązującym prawem ustawowym zgodnym co do podstawowych zasad ruchu z obowiązującą Polskę Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym, czy tak jak działający na zlecenie państwa egzaminatorzy, pozaustawowym prawem korporacyjnym stosowanym bez jakichkolwiek podstaw prawnych w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego w całej Polsce. 

Zdający w ostatnich dwudziestu latach egzamin na prawo jazdy doskonale wiedzą czym jest WORD, natomiast dla pozostałych to określenie mniej znane, być może poza Małopolskim Ośrodkiem Ruchu Drogowego z Krakowa.  Te niezwykle wpływowe koterie zostały stworzone w 1998 roku dla byłej nomenklatury, która we współpracy z powstałą w pamiętnym dla Polaków 1989 roku oficyną wydawniczą Grupa Image z Warszawy, opanowała praktycznie już cały rynek tzw. edukacji komunikacyjnej, czyli wychowania komunikacyjnego, szkolenia i egzaminowaniu w imieniu państwa kandydatów na kierowców i kierowców, doskonalenia zawodowego kierowców, wykładowców i instruktorów OSK, egzaminatorów WORD i specjalistów od szeroko rozumianego BRD. 

Dyrektorzy WORD zrzeszeni w Stowarzyszeniu Dyrektorów WORD, oraz Krajowej Radzie Audytorów uzurpując sobie prawo do interpretowania obowiązującego prawa wg wymysłów ich kolegów i urzędników z poprzedniej epoki, uznanych za ekspertów nie z racji wiedzy czy wykształcenia, a z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji w PRL stali się wyrocznią nawet dla obecnych państwowych urzędników i polskich drogowców, także tych z GDDKiA. 

Najtragiczniejszym dla polskich kierowców jest to, że nie dość, że na bazie wymysłów tej grupy wpływowych kolesi wspieranych przez PRL-owskich urzędników stołecznego magistratu, dziś zrzeszonych we wpływowym stołecznym Klubie Inżynierii Ruchu z Markiem Wierzchowskim, wieloletnim Krajowym konsultantem ds. inżynierii ruchu na czele, znakuje się bezprawie znakami C-12 "ruch okrężny" wloty obiektów skanalizowanych wyspą środkową lub w formie placu, które są zorganizowane wg ogólnych zasad ruchu z jezdniami biegnącymi na wprost do wylotów, co nie ma nic wspólnego z zasadami "ruchu okrężnego" w rozumieniu dyspozycji tego znaku, co jest praprzyczyną wszelkich plag i nieszczęść oraz niekończących się dyskusji o zasadach ruchu. 

Grupa IMAGE opanowała także Internet i kontroluje w nim kilka witryn dotyczących transportu, prawa o ruchu drogowym i szkolenia, wmawiając internautom, że obowiązującą wykładnią prawa o ruchu drogowym jest ta którą lansują w swoich wydawnictwach od początku swego istnienia, i to o dziwo bezkarnie i bez żadnej kontroli zewnętrznej, jako prawdę objawioną zgodną z nauką WORD.

Wszelkie wpisy na ich stronach ukazujące bezprawie jakim jest stosowane w praktyce egzaminacyjnej tego prawa są natychmiast usuwane. Tak też się stało z komentarzem do wypowiedzi Pana Wojciecha Pasiecznego, byłego funkcjonariusza stołecznej "drogówki", dziś biegłego sądowego, członka Europejskiego Stowarzyszenia Badania i Analizy Wypadków Drogowych, dla którego źródłem wiedzy jest pozbawione jakichkolwiek podstaw prawnych PRAWO ZWYCZAJOWE obowiązujące w WORD. Poniżej treść komentowanego artykułu (adres do strony poniżej) i jego recenzja potwierdzająca powyższą tezę. 

http://www.prawodrogowe.pl/informacje/rozmowy/wojciech-pasieczny-nie-powinno-byc-tej-dyskusji

**********************
Przepis mówi, że włączamy kierunkowskaz żeby zasygnalizować zmianę kierunku jazdy, lub pasa ruchu. Ja twierdzę, że jazda w lewo na rondzie, jest zmianą kierunku. Mówię o przeciętnym rondzie. Tak mówią przepisy, ale jest jeszcze coś takiego jak technika jazdy. Uważam, że prawidłowa technika jazdy polega na tym, że informujemy innych uczestników ruchu, o swoich zamiarach. Sądzę, że włączenie lewego kierunkowskazu przed wjazdem na rondo, uczytelnia zamiary kierującego. Te zamiary stają się wtedy jasne i zrozumiałe dla pozostałych kierujących. Dlatego moim zdaniem nie jest błędem w takiej sytuacji włączenie lewego kierunkowskazu. Prawy zaś włączamy zawsze, by zasygnalizować, a przy tym poinformować innych o chęci zjechania z ronda.

Jeśli weźmiemy pod uwagę duże ronda, które są tak naprawdę placami, to jazda na wprost nie wymaga tam stosowania prawego kierunkowskazu podczas zjeżdżania. My tam de facto jedziemy prosto.

Przed wjazdem na rondo, chcąc pojechać w lewo, włączamy lewy kierunkowskaz. Chcąc jechać prosto, nie włączamy żadnego, tylko prawy przed zjazdem, a chcąc pojechać w prawo, włączamy tylko prawy. Można to na przeciętnym rondzie uznać za dobrą, uniwersalną regułę. W myśl przyjaznej, przejrzystej techniki jazdy.

Wyrok WSA w Gliwicach zapadł w konkretnej sprawie. Nie wiemy jak wyglądało tamto rondo, nie znamy okoliczności. Nie znamy szczegółów tej sprawy, ponadto w Polsce prawo nie opiera się na precedensach. To, że w Gliwicach zapadł taki wyrok nie znaczy, że w identycznej czy podobnej sprawie, gdzie indziej w kraju zapadnie taki sam.

Jako były egzaminator, nie oblałbym całego egzaminu za coś takiego. Dlaczego? Dlatego, że przepis jest niejasny. Różni fachowcy różnie to interpretują. Mało tego, sytuacja może się zmienić w zależności od budowy ronda. Ja dałbym szansę temu młodemu człowiekowi, podwójnie zestresowanemu. On ma tylko jedną sekundę na podjęcie decyzji, a poza tym, być może, nauczył się inaczej, bo tak instruktor z nim pracował? Obaj nie są winni, to przepisy są tak skonstruowane, że dają pole do dyskusji, której w ogóle nie powinno być.

Tak jak z uznawanymi za niepodważalne autorytety, nieważne słusznie czy niesłusznie, tak też trudno jest polemizować z żywą legendą stołecznej "drogówki" jaką jest bez wątpienia emerytowany młodszy inspektor z Wydziału Ruchu Drogowego, który przez ponad 20 lat był funkcjonariuszem stołecznej Policji. W swoim zawodowym życiu był przy ponad 600 wypadkach ze skutkiem śmiertelnym, udzielił tysiące wywiadów i uczestniczył w dziesiątkach akcji na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Taki dorobek zasługuje na szacunek i uznanie, ale to nie znaczy, że należy z założenia ślepo wierzyć EKSPERTOM we wszystko co mówi, nawet jak sam siebie uważa za niepodważalny autorytet.

Wbrew temu co twierdzi Pan Wojciech Pasieczny polskie przepisy dotyczące zasad ruchu drogowego są jednoznaczne i co do zasady całkowicie zgodne z obowiązującymi Polskę i inne europejskie kraje umowami międzynarodowymi. 

Sprzeczne z obowiązującym prawem są jego nieuprawnione interpretacje uznawanego z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji w PRL (1956-1990), a nie z powodu wiedzy i wykształcenia Zbigniewa Drexlera wspieranego w szerzeniu bezprawia przez zapatrzonych w brytyjskie i amerykańskie ronda stołecznych inżynierów ruchu i powstałą w 1989 roku Grupę Image. [np. Zbigniew Drexler. Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem. Grupa Image. Warszawa. 2012]

W oparciu o te wymysły powstało stosowane do dziś w praktyce WORD prawo korporacyjne, w wielu miejscach całkowicie sprzeczne z obowiązującym porządkiem prawnym, czego szanowny ekspert, były policjant i biegły sądowy nie raczył zauważyć, powtarzając za ignorantami, że ułomne jest obowiązujące prawo.

Przepis mówi, że włączamy kierunkowskaz żeby zasygnalizować zmianę kierunku jazdy, lub pasa ruchu. Ja twierdzę, że jazda w lewo na rondzie, jest zmianą kierunku. Mówię o przeciętnym rondzie. 

Prawdą jest, że zarówno jazda w lewo, tak jak i w prawo, i to w dowolnym miejscu każdej drogi, jest zmianą kierunku ruchu w stosunku do stron świata czy pozycji jadącego przed tą zmianą, jednak zgodnie z obowiązującym prawem kierujący ma obowiązek stosować się do wymagań art. 22 ustawy p.r.d. czyli wtedy, gdy zamierza zmienić kierunek jazdy, skręcić z drogi którą jedzie w celu wjazdu na inną drogę lub przydrożną nieruchomość, co potwierdza art. 16 Konwencji wiedeńskiej. 

Innymi słowy kierujący ma obowiązek zastosowania się do art. 22 ustawy p.r.d. wtedy kiedy zmienia kierunek jazdy w stosunku do jezdni po której się porusza, a dokładnie w stosunku jej podłużnej osi.

W świetle powyższego zupełnym brakiem rozumienia i poszanowania obowiązującego prawa jest twierdzenie naszego eksperta od zapobiegania wypadkom drogowym, że nie kręcąc kierownicą jedzie się w rozumieniu zasad ruchu na wprost, nawet wtedy gdy opuszczana droga biegnie łukiem, albo tak jak na obiekcie zorganizowanym wg zasad "ruchu okrężnego" okrężnie. Zachowanie kierującego nie zależy od tego czy obiekt budownictwa drogowego typu rondo jest duży czy mały, a od tego jakie jest jego oznakowane, czyli jaka obowiązuje na nim organizacja ruchu. 

A co na ten temat mówi nasz super ekspert i biegły sądowy, specjalista od ruchu drogowego?

Jeśli weźmiemy pod uwagę duże ronda, które są tak naprawdę placami, to jazda na wprost nie wymaga tam stosowania prawego kierunkowskazu podczas zjeżdżania. My tam de facto jedziemy prosto.

Przy "ruchu okrężnym", a o takiej organizacji jest mowa w wyrokach gliwickiego sądu, jednokierunkowa jezdnia na tak zorganizowanym obiekcie biegnie okrężnie czyli dokładnie tak jak jej podłużne pasy ruchu, a jeśli tak to twierdzenie, że jadąc do przeciwległego wylotu nie skręca się z tej drogi w prawo, gdyż nie kręci się kierownicą jest potwierdzeniem zupełnego braku właściwego rozumienia obowiązującego prawa. 

Wiedza biegłego sądowego musi być oparta na oficjalnych interpretacjach zgodnych z obowiązującym prawem, a tymczasem jest zgodna z prawem korporacyjnym warszawskiego WORD.

Biegły sądowy, którego wiedza ma obowiązek być całkowicie zgodna z prawem ustawowym, NAKŁANIA de facto DO ŁAMANIA PRAWA, gdyż opuszczenie okrężnie biegnącej dookoła wyspy lub placu jednokierunkowej jezdni z innego pasa ruchu niż leżący przy jej prawej krawędzi jest naruszeniem art. 22.1, art. 22.2.1 i art. 22.5 ustawy Prawo o ruchu drogowym i przyczyną najpoważniejszych wypadków na tak zorganizowanych obiektach. Długość jezdni i ilość pasów ruchu oraz kształt obiektu nie ma wpływu na opisane prawem zasady ruchu. Z powodu lansowania takich sprzecznych z obowiązującym prawem teorii dwupasowe obiekty zorganizowane wg BEZPIECZNYCH (wyeliminowanie lewoskrętów i brak przecinania się kierunków ruchu na wylotach) zasad "ruchu okrężnego" stały się w Polsce NIEBEZPIECZNE. Nasz ekspert brnie w niewiedzy dalej uzależniając zasady ruchu od wielkości obiektu, o którym nie ma ani jednego słowa w obowiązującym w Polsce i Polskę prawie o ruchu drogowym.

Przed wjazdem na rondo, chcąc pojechać w lewo, włączamy lewy kierunkowskaz. Chcąc jechać prosto, nie włączamy żadnego, tylko prawy przed zjazdem, a chcąc pojechać w prawo, włączamy tylko prawy. Można to na przeciętnym rondzie uznać za dobrą, uniwersalną regułę. W myśl przyjaznej, przejrzystej techniki jazdy.

Pomimo dwóch wyroków dotyczących bezprawnego żądania przez egzaminatora WORD włączania lewego kierunkowskazu przed wjazdem na obiekt typu rondo zorganizowany wg zasad "ruchu okrężnego", co jest nakłanianiem do naruszenia art. 22.5 ustawy p.r.d., gdyż bezzasadne użycie kierunkowskazów jest wykroczeniem, z uporem twierdzi, że zamierzając pojechać na rondzie w lewo kierujący jest obowiązany włączyć przed wjazdem na taki obiekt lewy kierunkowskaz, czym podważa swoją wiarygodność jako biegłego sądowego jak i wiarygodność sądu i jego powagę.

Dzieje się tak z tego powodu, że jego wiedza i sposób myślenia nie są oparte na obowiązującym w Polsce prawie ustawowym, lecz na obowiązującym w stołecznym WORD prawie zwyczajowym autorstwa Zbigniewa Drexlera wg którego niezdefiniowane prawem rondo (brak definicji legalnej dla tego obiektu infrastruktury drogowej), to niezależnie od obowiązującej na tym obiekcie organizacji ruchu, pod względem zasad ruchu w całości jedno klasyczne "skrzyżowanie", co jest całkowicie nieuprawnionym wymysłem.

Jako były egzaminator, nie oblałbym całego egzaminu za coś takiego. Dlaczego? Dlatego, że przepis jest niejasny. Różni fachowcy różnie to interpretują. Mało tego, sytuacja może się zmienić w zależności od budowy ronda. 

Wbrew temu co publicznie głosi były egzaminator, dziś biegły sądowy stojący na czele fundacji związanej z szeroko rozumianym BRD, obowiązujące przepisy prawa dotyczące zasad ruchu są jednoznaczne i zgodne z ustaleniami Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym. 

Aby zrozumieć, że wjeżdżając na obiekt typu rondo zorganizowany wg zasad ruchu okrężnego kierujący nie ma obowiązku włączania jakiegokolwiek kierunkowskazu, co potwierdził wyrokiem sąd w Gliwicach, należy zapomnieć o obowiązującym w WORD bez jakichkolwiek podstaw prawnych prawie korporacyjnym.

Wbrew temu prawu znak C-12 nie jest nieistniejącym w naszym prawie znakiem RONDO, "ruch okrężny" to nie jest skręcanie w lewo przy wyspie środkowej z włączonym lewym kierunkowskazem, obiekt budownictwa drogowego typu RONDO, o którym w ustawie Prawo o ruchu drogowym nie ma ani słowa, to nie jest w całości pod względem zasad ruchu ani jedno "skrzyżowanie" wg art. 2.10 ustawy p.r.d., ani "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" o którym jest mowa w art. 24.7.3 ustawy p.r.d. i przed którym ostrzega znak A-8 o tej właśnie nazwie. RONDO to tylko i wyłącznie obiekt budownictwa drogowego który może być zorganizowany wg zasad "ruchu okrężnego" lub wg ogólnych zasad ruchu z jezdniami biegnącymi na wprost do wylotów.

Skoro policjant, ekspert i biegły sądowy nie ma pojęcia czym w rozumieniu obowiązującego prawa jest znak C-12, czym jest "ruch okrężny" oraz czym w rozumieniu zasad ruchu jest "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", to nic dziwnego, że i inni "fachowcy" też są ślepi, lub z obawy o utratę prestiżu i apanaży ślepych udają, na bezprawie jakim jest znakowanie znakami C-12, dodawanymi bez żadnych podstaw prawnych do znaków A-7, wlotów obiektu zorganizowanego wg ogólnych zasad ruchu z jezdniami biegnącymi na wprost do wylotów, co nie ma nic wspólnego z "ruchem okrężnym" i § 36.2 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych, a co jest praprzyczyną niekończących się dyskusji o "ruchu okrężnym" i takich wymysłów jakie propagują WORD i Grupa IMAGE. 

Zapraszam Pana Wojciecha Pasiecznego, do zapoznania się z komentarzem do wyroku gliwickiego sądu z którego dowie się czym jest "ruch okrężny" oraz, że RONDO pod względem zasad ruchu nie jest w całości nie tylko jednym "skrzyżowaniem", ale także "skrzyżowaniem o ruchu okrężnym". 

Szanuję doświadczenie i wiedzę innych, gdyż to od nich na początku bezkrytycznie czerpiemy wiedzę. Dobrze gdy są prawdziwymi fachowcami, a nie kimś pokroju Nikodema Dyzmy. Pana szanuję jako biegłego z zakresu "odtwarzanie przebiegu wypadków drogowych" z racji ogromnego doświadczenia, gdyż by być specjalistą z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych wystarczą roczne studia podyplomowe na WAT, ale niech się Pan nie wypowiada publicznie na temat Prawa o ruchu drogowym, które bez wątpienia jako były policjant "drogówki" zna Pan lepiej niż ktoś inny, ale którego z powodu bezkrytycznej wiary w autorytety Pan niestety nie rozumie. 

Ale to nic straconego, gdyż mądrzy ludzie wiedzą, że nie ma takiego prawa na świecie, które zabrania być im mądrzejszymi. Dlatego liczę na to, że jako jeden z szefów Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, nie patrząc na partykularne interesy członków przeróżnych wpływowych koterii, zadba Pan o to by polskie prawo było właściwie rozumiane, szczególnie przez tych którzy szkolą i egzaminują przyszłych i obecnych kierowców, chociażby z powodu zapobiegania wypadkom drogowym nie tylko na rondach, ale także np. na skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek czy przy zawracaniu. 

Kliknij. http://mrerdek1.blogspot.com/2017/01/74-rondo-i-kierunkowskazy-komentarz-do.html 

Zgodnie z tym co głosił Seneka - Błądzić jest rzeczą ludzką, trwać w błędzie - głupotą.

fot. L-instruktor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.