199. Jazda na suwak i korytarz życia
Konieczność nowelizacji bubla prawnego
Wbrew nieuprawnionym wymysłom, by nie nazwać tego wyrafinowanym kłamstwem i manipulowaniem opinią publiczną w związku ze sprzeczną z obowiązującym od dwóch dekad prawem praktyką WORD i GDDKiA, z punktu widzenia podstawowych zasad ruchu obowiązujące w Polsce prawo o ruchu drogowym z 1997 roku praktycznie nie było w ogóle zmieniane. Nie powinno to dziwić, gdyż jest zgodne z obowiązującym Polskę europejskim prawem drogowym, a dokładnie z Porozumieniami europejskimi stanowiącymi uzupełnienie Konwencji o ruchu oraz o znakach i sygnałach drogowych.
Obowiązująca ustawa Prawo o ruchu drogowym, doczekała się noweli w zwiazku z przepisami dotyczącymi rowerzystów. Ostatnio wzbogacono ją o przepisy dotyczące jazdy na zwężonych odcinkach jezdni oraz tworzenia korytarza bezpieczeństwa ułatwiającego przejazd pojazdom uprzywilejowanym.
Niestety ostatnia nowela to popis niekompetencji naszych legislatorów, co tym bardziej dziwi, gdyż tworząc projekt nowych przepisów powoływano się na rozwiązania stosowane z powodzeniem od lat w innych krajach. W żadnym z nich nie znajdziemy jednak takich kuriozalnych zapisów jak te w obowiązującej od 6 grudnia 2019 roku cytowanej poniżej noweli ustawy Prawo o ruchu drogowym. Ciekawe czy to wyłącznie przejaw niekompetencji, czy świadome działanie, by mieć pretekst do zastąpienia zgodnego z prawem europejskim Kodeksu drogowego, na jedynie polski, zgodny z prawem PRL?
Poniżej przywołuję obowiązujący tekst znowelizowanego przepisu dotyczącego zmiany pasa ruchu.
Art.22 ust.4. Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, z wyjątkiem ust. 4a i 4b, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas ruchu z prawej strony.
4a. W warunkach znacznego zmniejszenia prędkości na jezdni z więcej niż jednym pasem ruchu w tym samym kierunku jazdy, w przypadku gdy nie istnieje możliwość kontynuacji jazdy pasem ruchu z powodu wystąpienia przeszkody na tym pasie ruchu lub jego zanikania, kierujący pojazdem poruszający się sąsiednim pasem ruchu jest obowiązany bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem zanikania pasa ruchu umożliwić jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów, znajdującym się na takim pasie ruchu, zmianę tego pasa ruchu na sąsiedni, którym istnieje możliwość kontynuacji jazdy.
4b. W warunkach znacznego zmniejszenia prędkości na jezdni z więcej niż dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku jazdy, w przypadku gdy nie istnieje możliwość kontynuacji jazdy dwoma pasami ruchu z powodu przeszkód na tych pasach ruchu lub ich zanikania, jeżeli pomiędzy tymi pasami ruchu znajduje się jeden pas ruchu, którym istnieje możliwość kontynuacji jazdy, kierujący pojazdem poruszający się tym pasem ruchu jest obowiązany bezpośrednio przed miejscem wystąpienia przeszkody lub miejscem zanikania pasów ruchu umożliwić zmianę pasa ruchu jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów z prawej strony, a następnie jednemu pojazdowi lub jednemu zespołowi pojazdów z lewej strony.
Stwierdzenie "ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, z wyjątkiem" sugeruje tzw. odwrócone pierwszeństwo przy zmianie pasa ruchu, czego nie ma ani w europejskim, ani w prawie krajowym żadnego z sygnatariuszy Konwencji o ruchu drogowym.
Otóż ten niefortunny zapis nie ma nic wspólnego z pierwszeństwem. Dotyczy jedynie umożliwienia zmiany pasa ruchu, co ma być wg nieuprawnionych niczym wymysłów niektórych ekspertów, bez prawnego uzasadnienia, czymś ważniejszym od ustąpienia pierwszeństwa. Umożliwienie to nic innego jak ułatwienie, stworzenie warunków, co oczywiste do podjęcia świadomej decyzji o zmianie pasa ruchu z zachowaniem szczególnej ostrożności i bez wymuszenia pierwszeństwa!
Kolejny budzący zastrzeżenia zapis, to znaczne zmniejszenie prędkości.
Przyczyną jazdy na zamek nie jest bliżej nieokreślone spowolnienie ruchu, lecz blokowanie się drogi przed jej przewężeniem na wszystkich pasach ruchu. Jazda na zamek to sposób na płynne pokonanie z mała prędkością zwężenia przez jadących wszystkimi pasach ruchu. Jest to możliwe dzięki umożliwieniu wjazdu na wolny od przeszkód pas przemiennie tylko jednego pojazdu, czyli na zasadzie zamka błyskawicznego.
Niestety taka radosna twórczość urzędników Ministerstwa Infrastruktury, to zapewne efekt niewłaściwego doboru doradców, tak jak to było przy weryfikacji bazy pytań egzaminacyjnych. Są nimi dyrektorzy i egzaminatorzy WORD oraz nadal wpływowi eksperci rodem z poprzedniej, słusznie lecz nie do końca minionej epoki, których wymysły bezkrytycznie powielają, zapewne w dobrej wierze, ich uczniowie i koledzy z dawnych lat. Zapewne oni też opiniowali projekt, albo oceniali zgłoszone uwagi i zastrzeżenia, skoro nikt nie poprawił tych ewidentnych wad i błędów.
Dobre chęci, ślepa wiara w autorytety i szczytne hasła bez specjalistycznej wiedzy nie wystarczą, by właściwie działać na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu na polskich drogach. Propagowanie bzdór i wymysłów jako zgodnych z oficjalną wykładnia prawa, to karygodne i niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa nadużycie. Czymś innym jest pogląd lub opis obowiązującego prawa, a czymś zupełnie innym jego nieuprawnione interpretowanie w oparciu o błędne założenia, wymysły i kłamliwe tezy.
Od czasów PRL egzaminatorzy o różnej profesji, broń Boże prawniczej, uczą się prawa drogowego od starszych stażem kolegów oraz z powielanych od dwóch dekad książek i poradników pisanych przez lub wg ekspertów z czasów PRL.
W normalnym państwie prawa, to KG Policji w porozumieniu i pod nadzorem organów państwa weryfikuje wiedzę podległych funkcjonariuszy, a ci w terenie państwowych egzaminatorów, a nie tak jak to jest od lat, odwrotnie, tym bardziej, że w praktyce nadzór nad WORD państwo oddało samorządom. Te dyrektorskie stanowiska w ośrodkach od prawie dekady obsadzają partyjnymi kolegami bez jakichkolwiek merytorycznych, z punktu widzenia zasad ruchu, kompetencji.
W przypadku ostatniej nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym Komenda Główna Policji postanowiła poinformować wszystkich Komendantów jak oni i ich podwładni mają rozumieć i tłumaczyć w mediach jazdę na suwak oraz tworzenie korytarza życia. Pismo przygotował radca BRD KGP, który w mediach opowiada o odwróconym pierwszeństwie i nie raczy zauważać tego, że zgodnie z nowymi przepisami kierujący ma obowiązek zbliżyć się do krawędzi pasa ruchu, zamiast do krawędzi jezdni.
Oczywistym jest, że najłatwiej jest krytykować wszystko i wszystkich, ale nawet największe zasługi nie usprawiedliwiają czynienia zła. Przez lata budowane zaufanie można stracić na zawsze w jednej sekundzie. Mówię o tym co złe, bo to co jest dobre jest oczywiste i nie budzi kontrowersji, a przede wszystkim nikogo nie krzywdzi.
Poniżej proponuję nową redakcję kontrowersyjnych zapisów z uwzględnieniem zwężenia z nieoznaczonymi znakami pasami ruchu. Zdaję sobie sprawę także z tego, że jazda na zwężeniach na których nie oznaczono znakami pasów ruchu, już od czasów PRL wzbudza w Polsce wiele niepotrzebnych emocji. Zgodnie z obowiązującym Polskę i w Polsce prawem, przy pasach ruchu nieoznaczonych znakami drogowymi, pasem ruchu który nigdy nie zanika jest zawsze prawy pas ruchu, pas którego prawa krawędź pokrywa się z prawą krawędzią jezdni, a lewą wyznacza poruszający się tym pasem wielośladowy pojazd.
Oto moja, uzupełniona rysunkami, propozycja:
Art. 22, ust. 4. Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony, z uwzględnieniem przepisów ust. 4a i 4b.
Zmiana pasa ruchu
(pas ruchu zmienia pojazd koloru niebieskiego)
4a. W przypadku, gdy pojazdy jadące w rzędzie nie mają możliwości ciągłej kontynuacji jazdy pasem ruchu na jezdni z więcej niż jednym oznaczonym znakami pasem ruchu w tym samym kierunku jazdy z powodu wystąpienia utrudnienia na tym pasie lub zanikania tego pasa, kierujący pojazdem poruszający się w rzędzie pojazdów na sąsiednim pasie ruchu, na którym istnieje możliwość ciągłej kontynuacji jazdy, jest obowiązany, bezpośrednio przed miejscem wystąpienia utrudnienia lub miejscem zanikania pasa, umożliwić kierującemu pojazdem znajdującemu się na takim pasie ruchu zmianę tego pasa. Manewr zmiany pasa ruchu powinien następować w sposób pojedynczy. W przypadku nieoznaczonych znakami drogowymi pasach ruchu zobowiązanym do umożliwienia zmiany pasa ruchu jadącemu w rzędzie obok pojazdowi jest kierujący jadący w rzędzie pojazdów po prawej stronie.
Zwężenie jednostronne
Pojazdy poruszają się z małą prędkością w dwóch rzędach.
(pas ruchu zmieniają pojazdy koloru niebieskiego)
4b. W przypadku, gdy utrudnienie lub zanikanie pasa ruchu dotyczy kierującego poruszającego się w rzędzie pojazdów oznaczonymi znakami drogowymi pasami ruchu na jezdni drogi o więcej niż dwóch pasach ruchu przepis ust. 4a stosuje się odpowiednio, z tym że gdy utrudnienie lub zanikanie pasa ruchu dotyczy dwóch pasów ruchu sąsiadujących bezpośredni z pasem ruchu na którym istnieje możliwość kontynuowania jazdy w tym samym kierunku jazdy kierujący pojazdem znajdującym się po prawej stronie tego pasa ruchu wykonuje manewr zmiany pasa ruchu jako pierwszy. Kolejne manewry zmiany pasa ruchu powinny następować w sposób pojedynczy i naprzemienny.
Rys. 3
Zwężenie dwustronne
Pojazdy poruszają się z małą prędkością w trzech rzędach.
(pas ruchu zmieniają pojazdy koloru niebieskiego)
Nigdzie na świecie, przy jeździe na zamek, w jedno miejsce na zwężeniu nie mogą wjechać dwa samochody, także przy zwężeniu dwustronnym. Wtedy pojazdy muszą zmieniać pas ruchu na zmianę wahadłowo. W sytuacji gdy zwężenie następuje na jednym ze skrajnych np. z trzech pasów ruchu, spowolnienie ruchu następuje tylko na dwóch pasach, zatem jadący skrajnym pasem który nie zanika nie ma prawa do jego zmiany na zwężeniu (rys. 4).
Rys. 4
Jednostronne zwężenie przy trzech pasach ruchu
Warto więc uświadomić kierującym, że jazda na "suwak" nie zawsze i nie w każdym miejscu drogi jest obowiązkiem kierującego, bowiem przepis obowiązuje jedynie na końcu zwężenia i tylko na sąsiadujących ze sobą blokujących się w wyniku zwężenia jezdni pasach ruchu.
Należy zatem pamiętać, że spowolnienie ruchu z innego powodu niż "korek", tak jak brak zanikania pasa ruchu lub brak przeszkody uniemożliwiającej kontynuowanie tym pasem jazdy, nie upoważnia do jazdy na zasadach zamka błyskawicznego. I tak np. pas do jazdy na wprost przechodzący w "buspas" będzie pasem zanikającym dla innych pojazdów niż uprawnione, chyba że dla tych pojazdów będzie oznaczony znakami jako pas do skręcania. Zatem nawet przy "korku" kierujący ma obowiązek zmienić taki pas na ogólnych zasadach ruchu, a jadący pasem obok nie ma obowiązku, co nie znaczy że nie może tego zrobić, utworzyć luki między pojazdami, by ułatwić mu zmianę pasa. Zasada dobrowolności dotyczy także jazdy na zamek w przypadku wjazdu z drogi podporządkowanej na "zakorkowana" jezdnię drogi z pierwszeństwem.
Pozostał jeszcze problem zapisu dotyczącego korytarza ratunkowego tworzonego na drogach jednokierunkowych, głównie autostradach i drogach ekspresowych.
W art. 9 dotychczasową treść oznaczono jako ust. 1 i dodano ust. 2, 3 i 4 w brzmieniu:
2. W warunkach zwiększonego natężenia ruchu pojazdów utrudniającego swobodny przejazd pojazdu uprzywilejowanego w celu umożliwienia swobodnego przejazdu tego pojazdu:
1) na jezdni z dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdem poruszający się prawym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasa ruchu;
2) na jezdni z więcej niż dwoma pasami ruchu w tym samym kierunku kierujący pojazdem poruszający się skrajnym lewym pasem ruchu jest obowiązany usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi pasa ruchu, a kierujący pojazdami poruszający się pozostałymi pasami ruchu są obowiązani usunąć się z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego przez zjechanie jak najbliżej prawej krawędzi pasów ruchu.
3. Kierującemu pojazdem innym niż uprzywilejowany zabrania się korzystania z drogi przejazdu pojazdu uprzywilejowanego utworzonej w sposób, o którym mowa w ust. 2. Kierujący pojazdem może kontynuować jazdę po uprzednio zajmowanym pasie ruchu po przejeździe pojazdu uprzywilejowanego.
4. Przepisu ust. 3 nie stosuje się do pojazdów zarządców dróg lub pomocy drogowej biorących udział w akcji ratowniczej.”
Nie sprecyzowano czym w rozumieniu przepisu jest okoliczność zwiększonego natężenie ruchu pojazdów, które utrudnia ruch pojazdom uprzywilejowanym. Także bez uzasadnienia wprowadzono pojęcie zespołu pojazdów. Poza tym przepis zobowiązuje kierujących do stworzenia drogi przejazdu i zbliżenia się do krawędzi pasa ruchu, co nawet na autostradach, gdzie pasy ruchu są najszersze, nie gwarantuje to możliwości przejazdu np. dużych wozów strażackich czy pomocy drogowej. W sprzeczności z tym zapisem jest kolejny, który pozwala na kontynuowanie jazdy po uprzednio zajmowanym pasie ruchu po przejeździe pojazdu uprzywilejowanego, tak jak gdyby w takich okolicznościach przejeżdżał zawsze, tylko i wyłącznie jeden pojazd i to koniecznie uprzywilejowany. Przecież mogą tam jechać także pojazdy pomocy drogowej czy służb technicznych.
Moja propozycja brzmi następująco:
W art. 9 dotychczasową treść oznaczono jako ust. 1 i dodano ust. 2 i 3 w brzmieniu:
2. W przypadku, gdy pojazdy jadące w rzędach na jezdni drogi jednokierunkowej z minimum dwoma pasami ruchu nie mają możliwości kontynuacji jazdy z powodu wystąpienia utrudnienia na jezdni spowodowanym wypadkiem lub inną okolicznością wymagającą udzielenia pomocy medycznej lub odblokowania jezdni przez specjalistyczne służby, w celu umożliwienia im swobodnego przejazdu:
1) Kierujący pojazdami poruszającymi się lewym pasem ruchu są obowiązani usunąć się z jezdni drogi przez zjechanie jak najbliżej lewej krawędzi jezdni,
2) Kierujący pojazdami poruszającymi się pozostałymi pasami ruchu są obowiązani usunąć się z jezdni przez zjechanie jak najbliżej jej prawej krawędzi;
2. Kierującemu pojazdem innym niż uprzywilejowany lub uprawniony zabrania się korzystania z tak utworzonego miejsca na jezdni drogi, o którym jest mowa w ust. 1.
3. Kierujący pojazdem może kontynuować jazdę po uprzednio zajmowanym pasie ruchu, nie wcześniej niż po odblokowaniu jezdni drogi, za poprzedzającym go pojazdem którego kierujący powrócił już na zajmowany uprzednio pas ruchu.
Zasada tworzenia korytarza ratunkowego oraz powrót na zajmowany uprzednio pas ruchu
Nie twierdzę, że są to jedyne i najlepsze propozycje, ale przynajmniej nie są wewnętrznie sprzeczne. Zapraszam do merytorycznej dyskusji, która posłuży nie tylko propagowaniu właściwego zachowania na drodze, ale być może uświadomi ministerialnym urzędnikom, że ktoś kogo uznają za eksperta kolejny raz z nich zakpił.
Ryszard R. Dobrowolski
24.09.2021 - zapraszam do oglądnięcia filmu ukazującego proces powstania tego wadliwego prawa oraz losów petycji w tej sprawie: https://youtu.be/WAvT_w5NELQ
(Anonim pierwszy)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre. Zastanawiam się tylko nad ostatnim zdaniem w ust. 4a. Jest ok, tyle tylko że każdy kierujący powinien wiedzieć który pas ma kontynuację gdy pasy nie są wyznaczone. To tak, jak by każde zdanie w P.o R.D. poprzedzać tekstem łopatologicznym. Np Ponieważ mamy ruch prawostronny i nie jeździmy po pijaku, kierujący pojazdem powinien bla bla i coś tam bęc zupełnie z innej beczki. Z drugiej strony jeśli ta łopatologia może coś poprawić w BRD i głowach "expertów" pokroju pana Dworaka co mu się lewy kontynuuje, to może lepiej niech będzie tak jak Pan napisał.
Zapewne czytał Pan ten (https://mrerdek1.blogspot.com/2019/02/155-nieoznaczone-pasy-ruchu-w-jedz.html) wpis, ale wskażę go przy okazji pańskiej wypowiedzi innym czytelnikom, gdyż uczniów diabła w naszym kraju nie brakuje, oczywiście nie tylko z winy i wyboru uczniów.
UsuńTak, czytałem - po obejrzeniu programu Marka Dworaka. Zobaczyłem te jego wywody, a ponieważ mam prawo jazdy to oniemiałem. Skonsultowałem temat jeszcze z prawdziwym inżynierem zajmującym się ruchem (moim byłym nauczycielem a obecnie znajomym) bo zaczynałem już mieć wątpliwości. No wie Pan, jeśli pan Dworak przez 20 minut udowadnia że "prawo grawitacji nie działa", to człowiek zaczyna mieć obawy czy można podskoczyć na własnym balkonie. Pomyślałem że napiszę o tych wywodach pana Dworaka u Pana żeby Pan możetemat nagłośnił, a tu akurat już Pan się tym zajął i wyjaśnił wszystkim skołowanym kierowcom. Ma Pan rację, przy tym poziomie dezinformacji, tej ilości porad "ekspertów" itp, przypominania oczywistych oczywistości nigdy za wiele. Pełna zgoda. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEeeE ....
OdpowiedzUsuń"Kiedy obowiązywał stary Kodeks drogowy nie było zbyt wielu złożonych budowli drogowych, zarówno w postaci dwujezdniowych dróg oraz ich skrzyżowań, skrzyżowań na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, zatem nie było też problemu z odróżnieniem kierunku jazdy od kierunku ruchu, budowle typu rondo były jednopasowe, a te wielopasowe skanalizowane centralną wyspą były kierowane sygnalizacją świetlną,że już nie wspomnę o organizowanych kierunkowo rondach z podporządkowanymi wszystkimi wlotami, w tym turbinowych i spiralnych, stref ruchu i strefach zamieszkania. "
Prawda i gówno prawda.
Mówimy o Kodeksie Drogowym z roku 1962 (nowelizacja 1967)?
Ronda turbinowe i różne "strefy" to późniejszy wynalazek, to prawda. Z jednym "ale": nie tylko u nas te rozwiązania pojawiły się później.
Ale całe te wywody na początku cytatu to tzw "trzecia prawda ks. Tischnera". Jedyną poważną (znaczącą) różnicą była ilość pojazdów na tysiąc mieszkańców. I to też nie zmieniło się w latach '80 ubiegłego wieku, a na pewno nie na początku (masowy import aut z zachodu to lata '90).
Infrastruktura drogowa nigdy nie była priorytetem, ale w latach '70 kilka dróg i skrzyżowań zmodernizowano. Między innymi z powodu zmiany podziału administracyjnego kraju (z 12 na 49 województw, likwidacja powiatów i powołanie gmin). No działo się wtedy, działo. Bo każda nowa "stolica regionu" miała swoje ambicje i w związku z nimi planu budów i remontów. Również dróg!
Ale pomimo wzrostu produkcji pojazdów (samochodów osobowych) nadal było ich relatywnie "mało". Owszem, robił się bałagan i korki, bo infrastruktura była właśnie budowana (parkingów nie było, i do dziś nie ma). Ale nie było potrzeby nowelizacji przepisów ruchu drogowego, a szczególnie Kodeksu Drogowego. Dlaczego? bo praktycznie wszystko było regulowane "prawem powielaczowym", przepisy znajdowały się w załącznikach do zmian nowelizacji rozporządzenia zmieniającego wytyczne do nowelizacji. Albo gdzieś tak jakoś. Nie w Kodeksie Drogowym. Tym niemniej, w związku z pracami na Konwencją Wiedeńską o ruchu drogowym, w roku 1967 znowelizowano Kodeks Drogowy (i kilka kluczowych rozporządzeń ministrów różnych). Nie uzyskano "pełnej zgodności" z umową międzynarodową (Polska brała udział w pracach nad Konwencją), ale uzyskano podstawę do wdrożenia wszystkich ustaleń po ratyfikacji. Bo taki był plan, wszystkie "demoludy" planowały ujednolicić przepisy ruchu drogowego pod koniec lat '60 i na początku '70. Ale u nas coś nie pykło, i sprawa została w zawieszeniu do 1984 roku. Zmiany z 1983 roku to było psucie prawa, nie mające żadnego uzasadnienia merytorycznego.
Na blogu nie ma miejsca ani sensu robić analizy porównawczej, ale jeśli trzeba to ewentualnie można próbować. W każdym razie teza jakoby ustawa z roku 1983 miała przepisy "uwspółcześnić" jest śmiałą i trudna do obrony. Powody były zupełnie inne (moim zdaniem), a jeśli oceniać po skutkach ... jeszcze gorzej to wypada.
Panie Andreasie. Albo się nie rozumiemy, albo pisząc o tej trzeciej prawdzie pisał Pan o swoich spostrzeżeniach,a nie o rzeczywistości i moim do niej stosunku. Dla mnie STARY KODEKS DROGOWY, co zawsze podkreślam, to bubel prawny z 1983 roku, który w wielu sprawach zaprzeczał Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, do przestrzegania której Polska zobowiązała się teoretycznie w 1984 roku, a faktycznie dopiero w 1988 roku, czyli po ratyfikacji i ogłoszeniu jej w Dzienniku Ustaw.
UsuńPo wojnie w Polsce obowiązywało prawo drogowe z 1928 roku. Najpierw wprowadzono nowe znaki, np. "ruch okrężny", a w 1961 powstała ustawa o bezpieczeństwie i porządku na drogach publicznych rozumianych jako drogi dopuszczone do użytku publicznego, uzupełniona rozporządzeniem o ruchu na drogach. Te przepisy były zgodne z Konwencją GENEWSKĄ o ruchu drogowym, gdyż Konwencję wiedeńską sporządzono dopiero w 1968. W Europie obowiązywały ona wraz Porozumieniami europejskimi, które pierwszy raz znowelizowano w 1971 roku.
Peerelowskie wymysły z 1983 roku w wielu sprawach były sprzeczne z porozumieniami i konwencją. Obowiązywały do końca 1997 roku. Musiało upłynąć 10 lat od ogłoszenia konwencji w Dz. U., by wreszcie nasze prawo było zgodne z europejskim, niestety tylko na papierze, gdyż praktyka WORD i zarządców dróg, i nie tylko, od 20 lat, pomimo zmianie prawa, wciąż interpretacyjnie jest oparta na starym kodeksie drogowym z 1983 roku. Stąd ten bałagan i niekończące się dyskusje.
Ustawa z dnia 1 lutego 1983 r. Prawo o ruchu drogowym.
OdpowiedzUsuńhttp://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19830060035
Ten dokument nie był "Kodeksem Drogowym", co najwyżej potocznie mogli takiego nazewnictwa używać we własnym gronie np. urzędnicy. W formie drukowanej używano nazwy "Kodeks Drogowy", bo tak było "zwyczajowo przyjęte". Tym niemniej używanie nazwy "kodeks" było w tym przypadku nieuzasadnione.
Od strony prawnej jest to ustawa jakich wiele produkowano w owym czasie, niedopracowana i niepotrzebna. Z powodu zaszłości te pisane na kolanie "ustawy" nie były sprawdzane na zgodność z innymi aktami prawnymi obowiązującymi, ani (tym bardziej) z umowami międzynarodowymi. Nie było takiej potrzeby, z powodów oczywistych.
Wcześniej zagadnienia "ruchu drogowego" (ogólnie rozumianego) regulowały dwie ustawy:
Ustawa z dnia 27 listopada 1961 r. o bezpieczeństwie i porządku ruchu na drogach publicznych.
Ustawa z dnia 29 marca 1962 r. o drogach publicznych
Plus rozporządzenia będące załącznikami powyższych ustaw.
Te dwie ustawy były nazywane "Kodeksem Drogowym", ponieważ były niejako "końcowym efektem" prac powołanej po wojnie komisji kodyfikacyjnej mającej dokonać przeglądu i nowelizacji całości przepisów prawnych (co zresztą nigdy nie zostało wykonane do końca).
Grzebano przy tych ustawach jeszcze dwa razy: raz w roku 1967 (drobne korekty, wydano "tekst ujednolicony"), a drugi raz w roku 1971 gdzie po raz pierwszy dokonano próby "podpięcia" przestępstw w ruchu drogowym pod komunistycznego potworka prawnego pt. "kodeks wykroczeń".
A potem (w 1983 roku) pojawił się z dupy wzięty projekt ministerialny "Ustawy", który błyskawicznie został "nowym, lepszym" Prawem. Te zmiany były tak nieoczekiwane i .... eee .... "oryginalne" ..., że większość ludzi mających styczność z prawem drogowym była w szoku. A jak pojawiły się pierwsze "oficjalne interpretacje przepisów" (autorstwa Zbigniewa D. i spółki), to zrobiło się jeszcze śmieszniej - albo jeszcze straszniej, jak kto woli.
Następne zdarzenia miałem z drugiej ręki, bo mieszkałem wystarczająco daleko żeby mieć w dupie takie wymysły. No ale jak komuna padła, to zobaczyłem i usłyszałem własnoocznie i własnousznie. Te przepisy to była jakaś Zulu-Gula, coś nieznanego w świecie cywilizowanym.
Chociaż? nie jestem pewny, w paru "ciekawych" krajach nie byłem i wszystkiego na pewno nie wiem.
Andreasie. Piszemy dokładnie to samo. Wiadomo, że Kodeks drogowy, to umowna nazwa przepisów dotyczących ruchu drogowego. Jednoznacznie podzielasz moje zdanie na temat bubla prawnego z 1983 roku, który był do końca 1997 roku obowiązującym w Polsce prawem, w wielu istotnych dla BRD sprzecznym z Porozumieniami europejskimi i Konwencją o ruchu drogowym oraz o znakach i sygnałach drogowych. Dlatego po zwolnieniu wspomnianego przez Ciebie Zbigniewa D. czyli wieloletniego ministerialnego urzędnika odpowiedzialnego w PRL za prawną regulację ruchu drogowego o nazwisku Drexler, dziś ogłupiajacego swoimi wymusłami kandydatów na kierowców i egzaminatorów WORD, grupa "nowych" polskich ekspertów najpierw opracowała projekt zmian do Porozumień europejskich, które przyjęto w całości i które znalazły się w 2002 roku w noweli Konwencji o ruchu drogowym podpisanej przez Marka Belkę. Niestety do dziś w Polsce, która jest jej sygnatariuszem, nie raczono, pomimo interpelacji poselskich, jej przetłumaczyć i opublikować w Dz. U. Dlaczego? By nie była w Polsce obowiązującym prawem! Autorzy projektu noweli byli jednak też autorami nowej ustawy z 1997 roku, stąd jej zgodność z konwencją, a nie z wymysłami ignorantów ze Zbigniewem D. na czele.
UsuńI tu docieramy do sedna sprawy i motoru mojego działania na rzecz poprawy BRD. Niestety praktyka WORD i GDDKiA wciąż opiera się w wielu ważnych dla bezpieczeństwa transportu sprawach na ustawie Prawo o ruchu drogowym i rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych z 1983 roku. Czerwona książeczka też.
W innych demoludach też mieli swoich Drexlerów i jeszcze głupszych naśladowców.