Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pierwszeństwo pieszego. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pierwszeństwo pieszego. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 maja 2025

497. Pierwszeństwo pieszego i rowerzysty w praktyce sądów

497. Pierwszeństwo pieszego i rowerzysty w praktyce sądów
Patronat - https://buycoffee.to/mrerdek1.blogspot.com

Streszczenie 

Tak jak nie jest prawdą, że ustawodawca uznał pieszego zbliżającego się do przejścia dla pieszych lub stojącego przed nim, za wchodzącego z chodnika na przejście, tak nie jest też prawdą, że ustawodawca niczego nie zmienił w zakresie pierwszeństwa rowerzysty wjeżdżającego z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów. 

Otóż w odróżnieniu od pieszego, któremu nakazano zachowanie szczególnej ostrożności oraz ocenę zagrożenia ruchem na jezdni drogi orz zabroniono wejścia bezpośrednio przed jadący pojazd oraz spoza przeszkody, ustawodawca  postanowił, że wjeżdżający z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów NIE JEST WLĄCZAJĄCYM się do ruchu, a skoro tak, to wjeżdżający na przejazd rowerzysta nie ma komu ustąpić pierwszeństwa. 

To kierujący pojazdami ustępują pierwszeństwa rowerzyście gdy ten wjeżdża na przejazd, także wtedy gdy pojazd porusza się jezdnia drogi na wprost. Aby móc ustąpić pierwszeństwa wjeżdżającemu na przejazd i będącemu już na nim rowerzyście, kierujący pojazdem musi obserwować ruch na drodze dla rowerów.  Po prostu stosując przejazdy dla rowerów ustawodawca zapewnił rowerzystom ciągłość jazdy drogami dla rowerów i drogami dla pieszych na których dopuszczono ruch rowerów. Przepis mówiący o pierwszeństwie rowerzysty przed zmieniającym kierunek jazdy pojazdem w celu wjazdu na jezdnię drogi poprzecznej dotyczy miejsc gdzie nie ma oznaczonego znakami przejazdu. Tam rowerzysta ma pierwszeństwo przed wykonującymi manewr zmiany kierunku jazdy, szczególnie gdy rozpoczynają manewr jadąc za rowerzystą. Wtedy rowerzysta nie ma jednak pierwszeństwa przed pojazdami jadącymi na wprost, bowiem wtedy włącza się do ruchu. 

Rowerzysta wjeżdżając z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów lub pas ruchu dla rowerów, poza przestrzeganiem zasady ograniczonego zaufania, obowiązany jest jedynie do zwykłej ostrożności. Ma też prawo wierzyć w to, że kierujący pojazdem ustąpi mu pierwszeństwa, także wtedy gdy będzie wjeżdżał z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów. Po prostu kierujący ma obowiązek traktowania przejazdu, w odróżnieniu od przejścia dla pieszych, tak jak gdyby był on przedłużeniem drogi dla rowerów. Tam gdzie kierujący i rowerzysta ma ograniczoną widoczność należy znakami zmienić zasady pierwszeństwa lub po prostu nie wyznaczać przejazdów. 

Wstęp

Po wielu sprzecznych z obowiązującym w Polsce i Polskę prawem o ruchu drogowym wyrokach w sprawie ruchu na budowlach typu rondo mamy kolejny wysyp samowoli i bezprawia w orzecznictwie związanym z pierwszeństwem pieszych wchodzących na przejście dla pieszych i rowerzystów wjeżdżających na przejazd dla rowerów (rys. 1).
Rys. 1
Przejazd i przejście na jezdni dwujezdniowej drogi

Śledząc to co się dzieje w sądach zaczynam wątpić w profesjonalizm sędziów zajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego. Zakładając, że nie są prawniczymi analfabetami nasuwa się pytanie dlaczego bez zmrużenia oka akceptują to co napisze we wniosku o ukaranie policjant lub w akcie oskarżenia prokurator?

Niestety część policjantów i sędziów uwierzyła w nieuprawnione tezy głoszone przez posiadających tytuły naukowe prawników (M. Malecki i R. A. Stefański) którzy chcąc przypodobać się ówczesnej władzy twierdzili, że pieszy zbliżający się do przejścia dla pieszych z prawdopodobnym zamiarem jego przekroczenia, także będąc przed nim w odległości kilku metrów, oraz stojący przed nim, to pieszy wchodzący na przejście. To wg nich wymaga ustąpienia pierwszeństwa pieszym na przejściu czyli zatrzymania pojazdu przed przejściem na którym de facto nikogo nie ma. Trudno to komentować nie używając słów powszechnie uważanych za obraźliwe, skoro żaden przepis w kontekście pierwszeństwa nie mówi o pieszym zbliżającym się do przejścia oraz o zamierzającym wejść na przejście. Poza tym nie ma zakazu wjazdu na przejście na którym są piesi, jeżeli ruch pojazdu nie utrudni im wejścia i przejścia oraz nie zmusi w trakcie tego, czyli na przejściu, do czynności obronnych takich jak zatrzymanie, spowolnienie lub przyspieszenie kroku w celu uniknięcia najechania lub potrącenia. Ustąpienie pierwszeństwa w rozumieniu zasad ruchu to jedynie warunkowe powstrzymanie się od ruchu jeżeli wymuszone sytuacją na przejściu spowolnienie ruchu nie wystarczy. Rezygnacja z przekroczenia przejścia przez kierującego pojazdem z uwagi na zachowanie pieszego będącego poza jezdnią nie ma nic wspólnego z jego pierwszeństwem. Gdyby do tego doszło,  wynikałoby to z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności lub zasady ograniczonego zaufania, a nie pierwszeństwa pieszego. 

Przecież zbliżający się, z zamiarem przekroczenia jezdni lub torowiska, do sygnalizatora wyświetlającego czerwony sygnał lub stojący przed nim nie jest ani wchodzącym, ani wjeżdżającym, na jezdnię lub torowisko przed którym ten sygnalizator ustawiono. Po prostu wchodzenie z chodnika lub wjeżdżanie z drogi dla rowerów na jezdnię jest tym samym co wchodzenie lub wjeżdżanie na trawnik lub pobocze. Jest to po prostu słownikowe przekraczanie dzielącej te powierzchnie granicy. Pieszy zanim ją przekroczy jest obowiązany obserwować ruch na jezdni drogi i ocenić jego zagrożenie m.in. po to, by nie wejść wprost przed jadący pojazd nie dając szansy kierującemu na jego zatrzymanie.

Przykłady samowoli i bezkarności sędziów.

Oparte na tych nieuprawnionych prawniczych wymysłach wyroki miały miejsce np. w Piotrkowie Trybunalskim gdzie przejeżdżającej przez puste przejście zarzucono nieustąpienie pierwszeństwa pieszej stojącej na chodniku po drugiej stronie wielopasowej jezdni, oraz w Starogardzie Gdańskim w związku z pieszym stojącymi na wysepce dzielącej przejście na dwa osobne byty, który zgodnie z obowiązującym prawem powstrzymał się od ruchu, by nie wejść w bok jadącego samochodu.

W tym drugim przypadku zarzut nieustąpienia pierwszeństwa stojącemu poza jezdnią pieszemu sędzia pomylił z warunkowym powstrzymaniem się od ruchu w związku ze szczególną ostrożnością i zasadą ograniczonego zaufania i to w wyimaginowanej sytuacji drogowej, bowiem do takiej nie doszło. Pieszy widząc zbliżający się pojazd, zgodnie z obowiązującymi go przepisami, czekał aż samochód przejedzie, by wchodząc wprost przed niego lub w niego nie narazić siebie na niebezpieczeństwo. Sędzia potwierdził, w oparciu o opinię biegłego, że gdyby pieszy nie zatrzymał się na wysepce lecz z marszu wszedł na kolejne przejście, to wszedłby w bok samochodu. Pomimo tego, że nie mogło być tu mowy o pierwszeństwie pieszego wchodzącego na przejście, to nie mogło być też mowy o pierwszeństwie pieszego przechodzącego przez przejście, bowiem wysepka dzieli nie tylko jezdnie ale także przejście. Pomimo tego sędzia uznał, że kierujący samochodem nie ustąpił pierwszeństwa pieszemu czym zagroził jego bezpieczeństwu. Powyższy wyrok, za sprawą kolejnego sędziego stał się prawomocny. 

Tu w brew obowiązującemu prawu, ale w zgodzie z wnioskiem o ukaranie, Sąd dokonał tak naprawdę ukarania kierowcy za to, że świadomie i z premedytacją, czego mu nie udowodniono, nagrywał filmiki narażając pieszych na niebezpieczeństwo, tylko po to, by sprowokować sąd do zaprzeczenia temu, że stojący lub idący po chodniku pieszy nie jest wchodzącym na przejście. Niestety dla prawników powstrzymanie się od ruchu przez kierującego pojazdem w sytuacji możliwego wtargnięcia pieszego na jezdnię jest tym samym co ustąpienie pierwszeństwa pieszemu kiedy wchodzi on na przejście i przez nie przechodzi zgodnie z ciążącymi na nim obowiązkami.   

Pierwszeństwo pieszych wchodzących na przejście dla pieszych wg SO w Poznaniu.

Coś się jednak zmienia na lepsze, bo tym razem w zgodzie z obowiązującym prawem stanowisko w sprawie dotyczącej pierwszeństwa pieszego wchodzącego na przejście zajął Sąd Okręgowy w Poznaniu (sprawa IV Ka 4128/24). Sprawa dotyczyła co prawda złagodzenia kary dla ćpuna który na przejeździe dla rowerów zabił rowerzystkę ale Sąd szukając usprawiedliwienia dla sprawcy tej tragedii postanowił utożsamić wjazd rowerzysty na przejazd dla rowerów z wejściem pieszego na przejście dla pieszych. Sąd postanowił na zasadzie nieuprawnionej tu analogii stworzyć swoje własne, sprzeczne z obowiązującymi, zasady ruchu dotyczące pierwszeństwa rowerzystów. 

Sąd słusznie przeciwstawia się popularnej lecz nieuprawnionej tezie wg której zbliżanie się pieszego do przejścia lub oczekiwanie przed nim na bezpieczne wejście rodzi po stronie kierującego pojazdem obowiązek powstrzymania się od ruchu.

Sąd potwierdza, że obowiązki kierującego zbliżającego się do przejścia dla pieszych lub przejazdu dla rowerów określone zostały w art. 26 ust. 1 i art. 27 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym. To z nich wynika, że w obu przypadkach kierujący ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności oraz ustąpienia pierwszeństwa znajdującym się na przejściu lub przejeździe uczestnikom ruchu drogowego.

Ponadto kierujący zbliżając się do przejścia dla pieszych ma obowiązek zmniejszenia prędkości, co ważne tylko warunkowo, to jest wtedy, gdy jest to konieczne dla uniknięcia narażenia na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się już na tym przejściu albo na nie wchodzącego. Zdaniem sądu oznacza to, iż kierujący zbliżając się do przejścia nie ma bezwarunkowego obowiązku zmniejszenia prędkości, kiedy pieszy nie wchodzi na przejście i przez nie nie przechodzi.

Tu należy przypomnieć, o czym nie wspomina Sąd, że nie ma takiego obowiązku także wtedy gdy piesi wchodzą i przechodzą przez jezdnię na przejściu dla pieszych jeżeli jadący nie utrudni im wejścia i przejścia oraz nie zmusi do manewrów obronnych, zatrzymania albo spowolnienia lub przyspieszenia kroku.

Sąd słusznie zauważa, że przedstawiony prawny stan rzeczy podważa popularną opinię, jakoby samo zbliżanie się pieszego do przejścia dla pieszych czy też nawet oczekiwanie przy krawędzi jezdni na powstanie dogodnych warunków do pokonania przejścia rodziło po stronie kierowcy obowiązek wstrzymania ruchu pojazdu w celu udrożnienia ruchu pieszych.

Pierwszeństwo rowerzystów wjeżdżających na przejazd dla rowerów wg SO w Poznaniu.

Niestety ten sam sąd błędnie uznaje, doszukując się bez jakiegokolwiek uprawnienia podobieństwa ruchu rowerzystów do ruchu pieszych, że rowerzysta lub z nim zrównany przepisami prawa inny uczestnik ruchu drogowego korzystający z drogi dla rowerów i przejazdu dla rowerów pod względem zasad ruchu powinien być tak samo traktowany jak pieszy korzystający z drogi dla pieszych i przejścia dla pieszych.

Takie stanowisko Sądu uznającego, ze rowerzyści są dyskryminowani, jest całkowicie nieuprawnione, bowiem wejście pieszego na przejście jest uwarunkowane, poza obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności, wieloma innymi obowiązkami, w odróżnieniu od wjeżdżającego na przejazd z drogi dla rowerów któremu nakazano zwykłą uważność i uznano, że wjazd na przejazd z dogi dla rowerów nie jest włączaniem się do ruchu. Oznacza to, że jadący drogą dla rowerów kontynuując jazdę przez przejazd dla rowerów, bez związku ze statusem drogi przez którą przejeżdża, ma takie samo pierwszeństwo w stosunku do pojazdów jakie ma znajdując się na drodze dla rowerów. Nie jest zatem prawdą nie tylko to, że jest rzekomo dyskryminowany ale także to, że jego zbliżanie się do przejazdu nie ma wpływu, tak jak to jest w przypadku pieszych, na jego pierwszeństwo na przejeździe. 

Zupełnie fałszywym jest zatem stwierdzenie Sądu Okręgowego w Poznaniu, że:
"W przypadku ruchu rowerzystów po przewidzianym dla nich przejeździe ich sytuacja prawna jest jeszcze bardziej niekorzystna, gdyż ustawodawca nie przewidział w analizowanym art. 27 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym nawet warunkowego obowiązku umniejszenia prędkości, a ponadto pierwszeństwo ruchu rowerzystów powiązał wyłącznie z ich obecnością na przejeździe, rezygnując ze zrównania tej sytuacji drogowej z sytuacją, kiedy rowerzysta wjeżdża na przejazd. Zubożenie ochrony drogowej rowerzystów w stosunku do pieszych w omawianym zakresie jest z aksjologicznego punktu widzenia trudne do zrozumienia, skoro to rowerzyści poruszają się szybciej, mają obiektywnie mniejsze możliwości nagłego zatrzymywania się, a potencjalne zagrożenia związane z ich szybszym przemieszczaniem się są większe, niż w przypadku pieszych." 

Niestety Sąd Okręgowy w Poznaniu popełnił kardynalny błąd, bowiem zignorował art. 17 ust. 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym wg którego wjeżdżający na przejazd z drogi dla rowerów nie jest włączającym się do ruchu, a zatem także to, że skoro droga dla rowerów kończy się na krawędzi jezdni, to nie tworzy skrzyżowania z drogą posiadającą jezdnię. W związku z powyższym kierujący rowerem wjeżdżając z drogi dla rowerów lub drogi dla pieszych na której dopuszczono ruch rowerów na przejazd dla rowerów nie ma obowiązku ustąpienia pierwszeństwa komukolwiek. 

Nie jest zatem prawdą, jak twierdzą np. policjanci stołecznej drogówki, że przepisy milczą na temat pierwszeństwa rowerzystów wjeżdżających na przejazd z drogi dla rowerów. Po prostu jadący jezdnią drogi na której oznaczono przejazd dla rowerów muszą traktować go tak jak gdyby przekraczali drogę dla rowerów.

Wbrew stanowisku Sądu wjazd rowerzysty z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów nie ma żadnego przełożenia na ruch pieszych wchodzących z chodnika na przejście dla pieszych, a zatem wcale nie nastąpiło niezrozumiałe dla Sądu zubożenie ochrony drogowej rowerzystów w stosunku do pieszych. Stało się wręcz odwrotnie. W odróżnieniu od odpowiedzialności za bezpieczeństwo pieszych którą obarczono pieszych i kierujących pojazdami, w przypadku rowerzystów  odpowiedzialność za bezpieczeństwo rowerzystów na przejazdach dla rowerów przerzucono całkowicie na kierujących pojazdami. Uczyniono to dlatego, że rowerzyści poruszając się znacznie szybciej od pieszych mają obiektywnie mniejsze możliwości nagłego i bezpiecznego dla innych rowerzystów zatrzymywania się na wąskiej drodze dl rowerów, a potencjalne zagrożenia związane z ich szybszym przemieszczaniem się, pomimo nałożonych ograniczeń prędkości, są większe, niż w przypadku pieszych. Tam gdzie to pierwszeństwo powinno być ograniczone, np. z powodu złej widoczności, należy postawić znak B-20 "stop" lub A-7 "ustąp pierwszeństwa" (rys. 2) albo po prostu nie wyznaczać tam przejazdów (rys. 3), chyba że są kierowane.

Rys. 2
Podporządkowany wjazd z drogi dla rowerów na przejazd dla rowerów

Rys. 3
Brak przejazdu i znak B-20 "stop" na końcu drogi dla rowerów

Oczywistym powinno być jednak i to, że jadący drogą dla rowerów jest obowiązany do zachowania ostrożności i m.in. unikania wszelkiego działania które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa ruchu lub ruch ten utrudnić (art. 3 ustawy Prawo o ruchu drogowym), także gdy zbliża się do przejazdu dla rowerów.

Ocena przez policjantów drogówki kolizji samochodu osobowego z hulajnogą na przejeździe dla rowerów.

W Świeciu na ulicy Wojska Polskiego kierująca samochodem osobowym marki Opel, opuszczając okrężnie zorganizowane rondo, zderzyła się na przejeździe dla rowerów z jadącą hulajnogą nastolatką (rys. 4). Zdarzenie zostało zakwalifikowane przez policjantów z drogówki jako kolizja drogowa. Kierująca oplem została ukarana za popełnione wykroczenie mandatem karnym w wysokości 2000 złotych i 12 punktami karnymi. Tu warto przypomnieć, że opuszczanie okrężnie biegnącej jezdni jest zmianą kierunku jazdy w prawo w celu wjazdu na jezdnię drogi wylotowej, tu będącej drogą poprzeczną w stosunku do obwiedni, zatem jadąca hulajnogą miałaby prawo do pierwszeństwa także wtedy gdyby nie było tam przejazdu dla rowerów. 

Inna sprawa to pokazane na filmie pozbawione ostrożności zachowanie jadącej hulajnogą nastolatki, bowiem żadne uprawnienie do pierwszeństwa nie jest bezwarunkowe, o czym zapominają nie tylko kierujący ale także policjanci i sędziowie. Zachowanie zwyklej ostrożności jest nie tylko obowiązkowe ale wprost konieczne. 

Rys. 4
Kadr z filmu
https://swiecie.policja.gov.pl/k42/informacje/wiadomosci/159116,Niebezpieczna-kolizja-osobowki-z-hulajnoga-Przypominamy-obowiazujace-przepisy.html?sid=9b40b7800a7b5efd2421c2ef3f403aa0

mgr inż. Ryszard Roman Dobrowolski

Jeżeli uznasz to co przeczytałeś za pożyteczne, to możesz wesprzeć moją działalność stawiając mi kawę
https://buycoffee.to/mrerdek1.blogspot.com
W podziękowaniu otrzymasz książkę (plik PDF)
"Vademecum kierującego.
Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy"
(Tego nie znajdziesz w książkach do nauki jazdy)

czwartek, 16 marca 2023

445. Pieszy wchodzący na przejście, jednoznacznie wg prawa o ruchu drogowym


445. Pieszy wchodzący na przejście,
 jednoznacznie wg prawa o ruchu drogowym

Jeżeli nie wiecie Państwo na jaki cel przeznaczyć 1,5% swojego podatku, to pozwolę sobie na małą prywatę i podpowiedź. Doskonałym wyborem będzie
Środowiskowy Dom Samopomocy "WENA",
64-100 Leszno, ul. Starozamkowa 14a.
ŚDS "WENA" - OL w Lesznie (KRS 0000309320)

O tym ile złego zrobił premier zapowiadając wprowadzenie przepisów wg których pieszy będzie miał pierwszeństwo na przejściu dla pieszych zanim na nie wejdzie pisałem od dawna. Pisałem też o tym, że Sejm odrzucił te wymysły rozszerzając obowiązek zachowania szczególnej ostrożności także na pieszych.  Kierowcy nadal mają obowiązek obserwowania tego co się dzieje w okolicy przejść, także na chodniku lub poboczu, ale nie ma to nic wspólnego z pierwszeństwem pieszego, a jedynie z ewentualną reakcją kierującego na budzące obawy jego zachowanie. 

Pieszy ma obecnie obowiązek zachowania szczególnej ostrożności będąc także na przejściu, obserwowania ruchu na jezdni z oceną zagrożenia włącznie oraz nie wchodzenia bezpośrednio przed jadący pojazd, co jest całkowicie zgodne z obowiązującymi Polskę międzynarodowymi umowami.

https://www.transport-publiczny.pl/wiadomosci/morawiecki-w-expose-wprowadzimy-pierwszenstwo-pieszych-przed-przejsciem-63163.html

Usłużni władzy i nadgorliwi  dziennikarze zaczęli po ekspose premiera wmawiać Polakom, bez jakiegokolwiek uprawnienia, że wchodzenie to proces zaczynający się na chodniku lub poboczu w bliżej nieokreślonej odległości od jezdni i przejścia. Niestety do dziennikarzy dołączyli szukający poklasku ze strony władzy prawnicy, w tym udzielający się w sieci karnista dr Mikołaj Małecki oraz uznawany za autorytet w zakresie zasad ruchu drogowego, skażony wzorowanym na radzieckim prawie PRL z 1983 roku, prokurator prof. Ryszard A. Stefański. Pierwszy uznał za słuszne stworzyć wymysł pasujący do zapowiedzi premiera,  a drugi uczynił to samo twierdząc, że wchodzenie zaczyna się nie 5 metrów od przejścia, jak twierdzi pierwszy, lecz w odległości 1,5 metra, co w obu przypadkach jest jedynie nieuprawnionym wymysłem godnym usłużnych władzy ignorantów. 

Od tej twórczości odciął się wprost  resort infrastruktury potwierdzając, że wchodzenie w rozumieniu zasad ruchu to przekraczanie granicy jezdni i chodnika lub pobocza. Innymi słowy wchodzenie to częściowa obecność na jezdni lub przejściu. Tu warto przypomnieć, że wchodzącym jest też wjeżdżający na jezdnię pchający wózek oraz jadący na rowerze małolat. Będąc na chodniku nie jest się, nawet częściowo, na jezdni lub przejściu. Stojąc się nie idzie, a idąc po chodniku z niego się nie schodzi aż do momentu gdy chociażby częściowo znajdzie się poza nim noga lub inna część ciała albo np. przednia część pchanego wózka lub przedniego koła roweru. 

Policjanci lekceważąc wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa infrastruktury zaczęli wmawiać kierującym, że nawet stojący na chodniku pieszy, w dowolnej odległości od jezdni, jest wchodzącym na przejście i zaczęli wypisywać  mandaty w wysokości kilku "500 plus" kierowcom którzy nie popełnili żadnego wykroczenia. 

Trudno mieć pretensje do policjantów, bowiem funkcjonariusz Policji nie jest pracownikiem. Jego nieszczęściem jest to, że służy, a sługa ma ograniczone prawo do samodzielnego myślenia na rzecz posłuszeństwa wobec tego komu służy. Przełożony policjanta jest też sługą ale bywa, że dla poprawy samooceny prezentuje się podwładnemu jako ten któremu ma on bezwzględnie i bezwarunkowo służyć. Nieszczęściem dla policjanta i dla nas kierujących jest gdy jego przełożony okaże się posłusznym władzy bezkarnym ignorantem lub nadgorliwym karierowiczem.  

Niestety brak w Biurze Ruchu Drogowego KG dobrze wykształconych w zakresie prawa o ruchu drogowym funkcjonariuszy, którzy mieliby odwagę wprowadzić we wszystkich podległych im jednostkach te same i zgodne z prawem zasady postępowania. Obecnie co komenda to, tak jak w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego, inne prawo o ruchu drogowym.  

Co gorsza dotyczy to także sędziów którzy immunitet i niezależność utożsamili z samowolą i bezkarnością w związku z czym nie odczuwają potrzeby zdobywania wiedzy specjalistycznej w zakresie zasad ruchu i orzekają na poziomie wspomnianych na początku ogłupiających Polaków artykułów. Ignorują to, że nowe przepisy de facto dodatkowo dyscyplinują pieszych nie łagodząc dotychczasowych przepisów dotyczących kierujących pojazdami. 

Niestety głośny wyrok w sprawie  nieustąpienia pierwszeństwa stojącej na chodniku pieszej spowodował utrwalenie błędnego przekonania o bezwzględnym pierwszeństwie pieszego już w momencie powzięcia przez niego decyzji dotyczącej zamiaru wejścia na jezdnię. 

W ramach samodoskonalenia polecam, poza wcześniej polecanym (wpis 438) przystępnym wykładem mec. Tadeusza Wolfowiczaglosę krytyczną mec. Witolda Matejko do wyroku SR w Piotrkowie Trybunalskim, który skazał kierującą za nieustąpienie pierwszeństwa stojącej przed przejściem pieszej. Jeżeli komuś to zbyt mało, to polecam także opinię w tej sprawie biegłego sądowego dr inż. Piotra Krzemienia.

mgr inż. Ryszard R. Dobrowolski

poniedziałek, 21 listopada 2022

435. Kim jest pieszy wchodzący na przejście dla pieszych?


Ogłupieni policjanci wykonujący polecenia swoich niedouczonych i nadgorliwych przełożonych oraz sędziowie starający się sprostać oczekiwaniom rządzących którym nie udało się wprowadzić idiotycznego prawa zaczęli karać bezprawnie tych którzy nie popełnili żadnego wykroczenia. 
  
Oto przykłady:

Kim jest zatem pieszy wchodzący na przejście dla pieszych, o którym jest obecnie mowa w ustawie, a nie tak  w rozporządzeniu czyli tak jak to było dotychczas

Czy pieszy idący po chodniku w okolicy przejścia, czy pieszy wyraźnie zbliżający się do przejścia, a może stojący przed przejściem, ma obecnie pierwszeństwo przed pojazdami poruszającymi się po jezdni drogi na której oznaczono znakami przejście dla pieszych?

Oto stanowisko rzecznika prasowego Ministerstwa Infrastruktury Szymona Huptysia przedstawione jeszcze w ubiegłym roku na antenie "Radia 24”, gdzie tłumaczył kogo należy rozumieć za  „pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych”:

Prowadzący audycję red. Michał Rachoń zadał następujące pytanie:

Panie Rzeczniku, jeszcze kwestia dotycząca tego, co dzieje się na drogach w Polsce. Mieliśmy w ostatnich tygodniach kilka nowelizacji, zmian związanych z przepisami ruchu drogowego. Czy w tej sprawie prowadzone są jakieś nowe prace? Mamy ten nowy obowiązujący przepis, tę zasadę o wpuszczaniu pieszych i uzyskaniu pierwszeństwa przez przechodnia zbliżającego się do przejścia dla pieszych. Różnie jest z tym na drogach, patrząc na zachowanie kierowców, choć mam wrażenie, że uczymy się wszyscy powoli tej zasady. Jak wyglądają plany i czy w ogóle są w tej chwili jakieś plany dotyczące konkretnych zmian w przepisach?

Rzecznik Prasowy Ministerstwa Infrastruktury Szymon Huptyś:
Ostatnio weszły w życie dwie nowelizacje Prawa o ruchu drogowym, które dotyczą bezpieczeństwa. Bądźmy precyzyjni i bardzo bym też prosił o precyzyjne cytowanie przepisów . Pierwszeństwo uzyskał pieszy wchodzący na jezdnię. Znaczy - mówimy tutaj o momencie wchodzenia na jezdnię, nie zaś o momencie zbliżania się do tej jezdni...

Michał Rachoń:
A to wyjaśnijmy to, bo... Panie Rzeczniku, ja się bardzo cieszę, że Pan to mówi. Proszę to wyjaśnić, bo to jest rzecz, która - ja jestem przekonany - dla kierowców nie jest do końca zrozumiała. Zresztą były dyskusje dotyczące tej kwestii. Jak jest zdefiniowany ten moment?

Szymon Huptyś:
Zdefiniowany jest w taki sposób, że jeżeli pieszy podejmuje ten „akt” wchodzenia na jezdnię, że tak powiem, no to wówczas on już ma pierwszeństwo i kierowca musi tego pierwszeństwa mu udzielić. Natomiast samo podchodzenie do skrajni jezdni i zatrzymanie się na chodniku - nie powoduje uzyskania tego prawa pierwszeństwa. Dlatego mówimy o momencie wchodzenia na jezdnię.

Źródło:
(transkrypcja wg Przemysława Przybysza na podstawie pliku audio: https://static.prsa.pl/d34890c7-3a40-4717-88a5... )

Nadgorliwi projektanci zaczęli nawet tworzyć miejsca oczekiwania pieszego na wejście na jezdnię gdzie pieszy miałby uzyskiwać bezwzględne pierwszeństwo  na przejściu (żółte pole)

Oczywistym jest, że nikt nie zwolnił kierujących z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności i reagowania na każde zauważone nietypowe zachowanie pieszego, także znajdującego się poza przejściem, ale nie ma to nic wspólnego z pierwszeństwem pieszego na przejściu dla pieszych.

poniedziałek, 19 października 2020

346. Pieszy na chodniku nie ma pierwszeństwa przed nikim - Jedź bezpiecznie 817.

346. Pieszy na chodniku nie ma pierwszeństwa przed nikim na jezdni drogi - Jedź bezpiecznie 817. 

W odc. 817 z serii Jedź bezpiecznie sekretarz Małopolskiej Rady BRD i zarazem dyrektor MORD odpowiedzialny za szeroko rozumianą edukację komunikacyjną, nie tylko w Krakowie, nie pierwszy raz, zakładam że nieświadomie, namawia kierowców do łamania prawa.
https://youtu.be/UspFicDpCq4

Najwyraźniej nie wie, że stojący na chodniku pieszy ma pierwszeństwo tylko w strefie zamieszkania, w której z założenia nie powinno być ani chodników, ani przejść dla pieszych. 

Być może w przyszłości pieszy będzie miał pierwszeństwo nie tylko na przejściach dla pieszych, ale także zanim na nie wejdzie? Mam nadzieję, że gdy się tak stanie, to będzie to dotyczyło tylko stref ograniczonej, do 20 lub 30 km/h, prędkości, w których dominuje ruch pieszych, a kierujący pojazdami są tam intruzami. 

Dziś, wbrew medialnym doniesieniom i nieuprawnionym wymysłom "ekspertów", stojący na chodniku przed przejściem pieszy nie ma pierwszeństwa przed jadącym prosto kierującym i mam nadzieję, że nadal tak będzie, przede wszystkim dla bezpieczeństwa pieszych.

Pieszy ma prawo wejść na jezdnię tylko wtedy, gdy na to wejście pozwoli mu, przy obowiązkowym w przyszłości zachowaniu przez niego szczególnej ostrożności, brak nadjeżdżającego pojazdu na którym wchodząc na jezdnię nie wymusi pierwszeństwa lub gdy na wejście pozwoli mu zielony sygnał na sygnalizatorze lub sygnał nadawany przez kierującego ruchem.

Przez lata wmawiano pieszym, by pokonywali jezdnię drogi "bezpiecznym" przejściem dla pieszych, gdyż przejście dla pieszych jest chodnikiem, co było i jest jedynie nieuprawnionym wymysłem.

Przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów są jezdnią drogi, tyle tylko, że oznaczoną znakami drogowymi, które narzucają specjalne zasady ruchu kierującym i pieszym, w celu poprawy ich bezpieczeństwa, bez żadnej jego gwarancji. 

Marek Dworak w sposób nieuprawniony wmawia nam, że prawo o ruchu drogowym wymaga od kierującego, gdy na przejściu nie ma pieszych i żaden pieszy na nie wchodzi, zmniejszenia prędkości przed przejściem, a nawet zatrzymania w celu zachęcenia pieszego do wejścia na jezdnię.

Policjanci zamiast karać "głupio uprzejmych" za nieuprawnione i zaskakujące innych kierujących zatrzymanie przed przejściem na którym nie ma pieszych i żaden pieszy na nie wchodzi, karze tych, którzy nie byli w stanie, jadąc obok z tą samą lub mniejszą prędkością, nie widząc nawet świateł STOP jadącego obok pojazdu, uczynić tego samego. 

Czymś innym jest wyprzedzanie przed i na przejściach i przejazdach przez jezdnię, czego jednoznacznie zabrania prawo o ruchu drogowym, a czymś innym opisana wyżej sytuacja. 

Oczywistym jest, że łatwiej jest karać kierowców niż pieszych, zasłaniając się tym, że ci drudzy są niechronionymi uczestnikami ruchu drogowego. Skoro sa niechronieni, to tym bardziej powinni być świadomi tego, że cmentarze są pełne tych, którzy słusznie twierdzili, że mają pierwszeństwo, jak się później okazało, nie do przejścia lecz zejścia. 

W opisanej sytuacji wielu powołuje się na zasadę ograniczonego zaufania, dając świadectwo temu, że nie rozumieją tej zasady. 

Zasada ograniczonego zaufania nie występuje w prawie drogowym samodzielnie. Podstawową zasadą obowiązującą w ruchu drogowym jest wiara w to, że inni kierujący właściwe rozumieją i stosują obowiązujące prawo. Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć na to, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania (art. 4 ustawy Prawo o ruchu drogowym). 

Zatem dopiero w sytuacji, gdy kierujący zauważy niewłaściwe lub niejednoznaczne zachowanie innego uczestnika ruchu drogowego nie powinien tego bagatelizować i zakładać, że nic złego się nie stanie, lecz właśnie, w myśl zasady ograniczonego zaufania, powinien założyć, że może on stworzyć swoim zachowaniem niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. 

Przewidywanie czegoś co może się zdarzyć bez żadnych symptomów wskazujących na prawdopodobieństwo takiego stanu rzeczy, to zwykła ostrożność która nie ma prawa przeszkadzać w bezpiecznym i zgodnym z prawem poruszaniu się na drodze. Nadmiar obaw i negatywnych emocji zamienia się w niedopuszczalne zachowanie mogące paraliżować kierującego i czynić jego zachowanie nieprzewidywalnym, zatem niebezpiecznym dla innych uczestników ruchu. 

Zatrzymywanie się przed przejściem bez uzasadnienia opartego na przepisach prawa jest naruszeniem tych przepisów i bezpieczeństwa w ruchu drogowym, za co głupio uprzejmi powinni być surowo karani, szczególnie gdy zaproszony w ten sposób do wejścia zostanie narażony na niebezpieczeństwo. 

Podobnym pozbawionym sensu, że o ekologii nie wspomnę, jest "uprzejmość" kierującego samotnie poruszającego się na drodze. 

Jak zatem być uprzejmym w zgodzie z przepisami? 

Przede wszystkim nie należy zaskakiwać pieszego i innych kierujących nagłym zatrzymaniem połączonym z zachęcaniem pieszego do wejścia na jezdnię przed zatrzymujący się samochód, który może zostać uderzony z tyłu lub który może być wyprzedzany lub omijany, niestety z winy tego, który się nagle i niespodziewanie zatrzymał stwarzając zagrożenie w ruchu drogowym.

Należy zatem powoli zmniejszać prędkość jeszcze daleko przed przejściem. Wtedy pieszy ma pełną kontrolę nad ruchem, a szybcy i wściekli będą mieli czas i miejsce na zgodne z przepisami jego wyprzedzenie. Pozostali jadący z tyłu będą mogli bez zaskoczenia zwolnić, by nie wyprzedzać, obserwując przejście i gdy będzie trzeba zatrzymać się, nie zaskakując jadących z tyłu. 

I na koniec jeszcze jedna uwaga. Na jezdniach o więcej niż dwóch pasach ruchu oraz na tych na których dozwolona prędkość jest wyższa od 50 km/h, jak np. na Conrada w Krakowie (70 km/h), a także za zakrętami drogi, szczególnie gdy droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek na skrzyżowaniu, nie ma prawa być niekierowanych przejść dla pieszych lub przejść w ogóle. Tylko tyle i aż tyle. 

Mam nadzieję, że kolejne popisy legislacyjne rządzących nie będą takimi samymi bublami prawnymi jak jazda na suwak z obowiązkiem robienia miejsca, jak nigdzie na świecie, dwóm pojazdom, albo tworzenie korytarza bezpieczeństwa z obowiązkiem zbliżenia się do krawędzi pasa ruchu, a nie, jak na całym świecie, do krawędzi jezdni, co też jest ewenementem na światową skalę (https://mrerdek1.blogspot.com/2020/01/199-jazda-na-suwak-propozycja.html). 

Na koniec coś, co jest karygodne i niedopuszczalne, co zagraża pieszym, a karani bezpodstawnie przez Policję kierowcy którzy ani nie wyprzedzają, ani nie jadą sąsiadującymi ze sobą pasami ruchu tej samej jezdni, jak twierdzi Marek Dworak, co świadczy źle nie tylko o Marku Dworaku, ale także o krakowskich drogowcach i policjantach. I pomyśleć, że w Krakowie jest Politechnika, a na niej wydział Inżynierii Ruchu. 

Chodzi o sytuację na filmie o 0:56. Po pierwsze filmujący zaczyna hamować w sytuacji gdy nawet przed przejściem nie ma pieszych - czerwona strzałka na zrzucie ekranowym poniżej. 

Karygodnym jest tu jednak coś jeszcze, a mianowicie rozdzielenie jezdni przed przejściem powierzchnią wyłączoną z ruchu, co czyni z jednej jezdni dwie osobne, tu wbrew obowiązującemu prawu, BEZ WYSEPKI BEZPIECZEŃSTWA, która przy rozdzieleniu jezdni ma obowiązek mieć szerokość, w miejscu wyznaczonej strefy oczekiwania pieszych, nie mniej niż 2 metry.  


W tej sytuacji nie dość, że nie ma wysepki, to też nie może być mowy o wyprzedzaniu przed przejściem ani o jeździe sąsiadującymi ze sobą pasami ruchu na tej samej jezdni, co jest bezpośrednim narażeniem pieszych na niebezpieczeństwo, które zafundowali im odpowiedzialni za bezpieczeństwo ruchu w Krakowie.

Ryszard R. Dobrowolski

piątek, 26 stycznia 2018

114. Jedź bezpiecznie, odc. 677 - przejścia i ronda (recenzja)

114. Jedź bezpiecznie odc. 677, czyli wiele bzdur w jednym miejscu

Kolejny, 677 odcinek filmu z serii "Jedź bezpiecznie" produkcji TVP Kraków, to film podsumowujący ubiegły rok w kontekście szeroko rozumianego Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, oczywiście z punktu widzenia pana Marka Dworaka, dyrektora Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego i sekretarza Małopolskiej Rady BRD.

Uwagi będące komentarzem do tego filmu dotyczą całego środowiska regionalnych Ośrodków Ruchu Drogowego, których przedstawicielem jest pan dyrektor Dworak, środowiska stosującego bezkrytycznie w swojej praktyce zawodowej wymysły ludzi uważanych za ekspertów, niestety nie z powodu wykształcenia lub wiedzy, a jedynie z powodu wpływów, zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji. 

Aktualnie obowiązujące przepisy są sformułowane w sposób uniwersalny, tak by były czytelne i jednakowo rozumiane oraz stosowane w całej Europie. Dzięki temu nie ma potrzeby tworzenia specjalnych zasad ruchu dedykowanych wprost coraz to bardziej złożonym budowlom drogowym, takim jak np. węzły drogowe, place, skwery i skrzyżowania skanalizowane, w tym obiekty typu rondo. Nie ma też innych przepisów dla małych i dużych obiektów oraz dla skrzyżowań w zależności od kąta załamania lub promienia łuku zmieniającej na skrzyżowaniu swój kierunek  drogi, np.  drogi posiadającej pierwszeństwo. Nie ma w nich słowa o używaniu kierunkowskazów do wskazywania  stron świata lub stron obiektów, czyli kierunku w jakim zamierza się udać kierujący. 

Wszystko co potrzebne dla właściwego poruszania się na polskich i europejskich  drogach jest zawarte w obowiązującym w Polsce i Polskę prawie. Oczywistym jest, że w tej sytuacji pomysły wypływające ze środowiska WORD, szczególnie stołecznego, oparte na pozaustawowej tezie, że określenie "skrzyżowanie" (dróg publicznych) zdefiniowane prawem budowlanym, jest tym samym co określenie "skrzyżowanie" (dróg, w rozumieniu pasa terenu) zdefiniowane ustawą Prawo o ruchu drogowym, na określenie przepisów dla konkretnych budowli drogowych, w zależności od ich geometrii lub stopnia złożoności, nie mogą być traktowane poważnie.

Czas wreszcie zrozumieć, że to nie obowiązujące w całej Europie prawo o ruchu drogowym jest ułomne, a jego nieuprawnione interpretacje stosowane w praktyce egzaminacyjnej WORD i praktyce znakowania znakami C-12 budowli drogowych, które nie mają nic wspólnego z tą organizacją ruchu. Podobnym bezprawiem jest znakowanie wlotów obiektów zorganizowanych wg zasad "ruchu okrężnego" (wg dyspozycji znaku C-12) strzałkami kierunkowymi. Pomijam tu zupełnie lekceważenie obowiązującego prawa, jakim jest przyzwolenie na niechlujne montowanie znaków C-12, bez zachowania właściwej dla nich, zgodnej z rozporządzeniem w sprawie znaków i sygnałów drogowych, orientacji góra-dół. 

Totalna krytyka obowiązującego od 1998 roku prawa, prowadzona przez współtwórców Kodeksu drogowego z 1983 roku i ich bezkrytycznych naśladowców, trwa bezkarnie do dziś. Jak można szanować obowiązujące prawo, skoro czytelnik komentarza do ustawy czyta na wstępie, że komentowana ustawa zawiera dużo niejasności, wieloznaczności, a nawet sprzeczności pomiędzy niektórymi przepisami i dalej , że autor zaleca zachowanie się zgodnie ze zdrowym rozsądkiem , co niekiedy oznacza postępowanie wg poprzedniej ustawy. [Zbigniew Drexler, Przepisy ruchu drogowego z objaśnieniami, WKŁ W-wa 2001, str. 6] czy, że  obowiązujące obecnie przepisy, zapoczątkowane ustawą Prawo o ruchu drogowym  z dnia 20 czerwca 1997 r., charakteryzują się dość niskim poziomem - tak pod względem merytorycznym, jak i prawnym [Zbigniew Drexler, Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem, Grupa IMAGE Warszawa 2012, str. 5].

Wbrew tym twierdzeniom ogólne zasady ruchu opisane obowiązującym prawem, oraz znaczenie znaków drogowych zgodnych z prawem międzynarodowym, nie uległy od dwóch dekad żadnym zmianom, a atmosfera pogardy dla obowiązującego prawa jest zaprzeczeniem troski o poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym (BRD) i świadectwem braku właściwej wiedzy przez głoszących te kłamstwa.

Recenzowany film: TVP Kraków "jedź bezpiecznie" odc. 677
 https://www.youtube.com/watch?v=WrYu2DRvkP0

PRZEJŚCIA DLA PIESZYCH

Zacznijmy zgodnie z chronologią filmu od budzącego wiele kontrowersji tematu przejść dla pieszych. Nie ulega wątpliwości, że wszystkich uczestników ruchu drogowego obowiązują przepisy, ostrożność i zdrowy rozsądek, co w przypadku niczym nie chronionych pieszych, ma szczególne znaczenie. Przepisy powinny być właściwie i jednakowo rozumiane przez wszystkich uczestników ruchu drogowego. Niedopuszczalnym jest zatem manipulowanie nimi i głoszenie jego nieuprawnionych interpretacji.

Przekonywanie pieszych do przechodzenia na przejściach dla pieszych, argumentem, że jest to chronione prawem bezpieczne dla nich miejsce na drodze, daje takie efekty, że ci którzy w to uwierzyli, nie zwracając uwagi na istniejące tam wciąż liczne zagrożenia, giną na nich lub zostają na całe życie kalekami.

0:49. Na filmie kierujący stojący przed przejściem dla pieszych przez które przechodzi pieszy jest omijany przez jadącego lewym pasem ruchu pojazd, którego kierowca wprost narusza obowiązujące przepisy prawa. Podobnie jest z wyprzedzającymi na i bezpośrednio przed przejściami dla pieszych.

Poza ewidentnymi przypadkami bezmyślności, głupoty, braku wyobraźni i szacunku dla obowiązującego prawa oraz innych uczestników ruchu drogowego, mamy do czynienia także z przypadkami, które absolutnie nie nadają się do totalnej krytyki uprawianej przez dyrektora Marka Dworaka,  na domiar złego manipulującego przy tym obowiązującym prawem.

Zgodnie z art. 26 ust. 1  ustawy Prawo o ruchu drogowym (dalej p.r.d.) Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególna ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu, a art. 26 ust. 3 tej ustawy  zabroniono kierującemu:

1) wyprzedzania pojazdu na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejścia , na którym ruch jest kierowany;
2) omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu;

Przepis jest oczywisty, niemniej piesi i pouczający kierujących "eksperci" powinni mieć świadomość, że ten przepis nic nie mówi o mijaniu się pojazdów przed lub na przejściu dla pieszych, a także o sytuacji w której jeden z mijających zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu.

Należy mieć świadomość, że każdy kierujący jest zobowiązany do ustąpienia pierwszeństwa pieszemu poruszającemu się na przejściu dla pieszych, ale to nie znaczy, że ma obowiązek zatrzymania się przed przejściem wtedy gdy znajduje się na nim pieszy. Kierujący ma obowiązek zatrzymania się przed przejściem tylko wtedy, gdy jest to niezbędne do ustąpienia mu pierwszeństwa. Kierujący ma obowiązek powstrzymania się od ruchu, tylko wtedy, gdy ruch mógłby zmusić pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku (art. 2 ust. 23 u p.r.d.).

Jeżeli na przejściu dla pieszych nie ma pieszych, także tych wchodzących, a jedynie piesi znajdują się w jego pobliżu, być może z zamiarem wejścia na nie, kierujący jest zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności, co nie znaczy, że ma obowiązek zatrzymania pojazdu i zaproszenia pieszych do wejścia na przejście. Zatrzymanie się przed przejściem, jeżeli nie wynika z warunków ruchu i przepisów, może być zachowaniem niebezpiecznym, sprzecznym z obowiązkiem zachowania szczególnej ostrożności wobec wszystkich uczestników ruchu, paradoksalnie także w stosunku do pieszych.

Nie mówię tu o braku kultury i, z powodu braku przepisu o pierwszeństwie oczekujących na wejście, ich ignorowaniu, ale o tym, że kierujący nie może swoim zachowaniem zaskakiwać innych kierujących, szczególnie tych którzy poruszają się równolegle w tym samym kierunku. Jadący pasem obok z taką samą lub nawet mniejszą prędkością, nie widząc świateł pojazdu na pasie obok, nie ma żadnej możliwości zmniejszenia prędkości lub zatrzymania pojazdu w miejscu w którym zatrzymuje się jadący tym pasem, a zatem nie ma możliwości powstrzymania się od wyprzedzenia jadącego obok, co nie wynika z lekceważenia przepisów.

 "Kulturalny" kierowca powinien wykazać się w takiej sytuacji, także pełną kulturą w stosunku do innych kierujących.   Należy pamiętać, że jazda z różnymi prędkościami dwóch rzędów pojazdów na pasach ruchu leżących obok siebie, nie jest traktowana jako wyprzedzanie. Nie powinno się lekceważyć możliwości braku poszanowania prawa przez innych kierujących, także tych jadących z tyłu, jak duża prędkość i brak zachowania właściwej odległości. Często tak "kulturalny" kierowca jest jednym z ostatnich w rzędzie pojazdów i gdyby nie jego nadgorliwość, pieszy miałby za ułamek sekundy wolną i bezpieczną drogę na przejściu, a uderzony w tył może zabić lub poważnie ranić pieszego zaproszonego do wejścia na jezdnię, uważając się za całkowicie niewinnego. Bezmyślnością jest zaproszenie  pieszego do wejścia na przejście dla pieszych widząc jadące z tyłu pasem obok z dużą prędkością pojazdy, a potem ostrzeganie pieszych klaksonem by powstrzymywali się od przechodzenia. A co, gdy jednym z nich będzie głuchy? To pieszy musi podjąć świadomą decyzję o wejściu na jezdnię, a kierujący może np. odpowiednio daleko od przejścia zmniejszyć prędkość mu to ułatwiając.

Źródło w formie cytatu https://www.youtube.com/watch?v=Cs0YQw1ZOOI

Pieszy przechodząc przez jezdnię, także korzystając z przejścia dla pieszych, ma obowiązek zachowania szczególnej ostrożności. Ma pierwszeństwa przed pojazdem, ale co ważne, będąc już na przejściu (art. 13 ust. 1 ustawy p.r.d.), a nie zamierzając dopiero na nie wejść lub zbliżając się do niego, tym bardziej, że prawo zabrania mu wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd (art. 14 ustawy p.r.d.). Pieszy musi mieć świadomość, że nie jest nieśmiertelny oraz, że przejście dla pieszych nie jest przedłużeniem chodnika, a częścią jezdni przeznaczonej dla ruchu pojazdów, nie zawsze jadących zgodnie z obowiązującymi zasadami ruchu.

1:20. Nie jest prawdą, że kierujący jest obowiązany do bezwzględnego zmniejszenia prędkości podczas zbliżania się do przejścia dla pieszych. Nie ma takiego obowiązku, jeżeli na przejściu nie ma pieszych lub gdy są oni na przejściu, ale na tyle daleko, że nie narazi pieszych swym zachowaniem na niebezpieczeństwo. W § 47 ust. 4 rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych z 2002 roku czytamy, że Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, (...) lub D-6b  jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych (...) znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących (...). Powyższy przepis powinien znaleźć się w ustawie p.r.d., a nie w rozporządzeniu, i nie może być z  nią sprzeczny, dlatego zgodnie z ustawą p.r.d. wchodzącym jest ten, który już znajduje się na przejściu dla pieszych, ale nie zakończył jeszcze wchodzenia, a nie, tak jak to twierdzi dyrektor MORD Kraków, ten który jest poza przejściem i się dopiero do niego zbliża. 

RONDA
zorganizowane zgodnie z nakazem znaku C-12

2:45. Dyrektor MORD Marek Dworak stwierdza, że "ruch okrężny" to porażka systemu. "Ruch okrężny" panie Marku to organizacja ruchu, rozwiązanie komunikacyjne znane i stosowane w Europie bez najmniejszej przerwy od 1907 roku. Porażką jest  brak wiedzy czym jest "ruch okrężny" w rozumieniu dyspozycji znaku C-12, w jej brzmieniu od 1999 roku. To porażka systemu szkolenia i egzaminowania kierujących, to porażka polskich ekspertów oraz wydawców książek i poradników z zakresu przepisów ruchu drogowego, na których opiera się wiedza egzaminatorów i praktyka WORD. To porażka systemu władzy wykonawczej, która uznając bezkrytycznie wiedzę i kompetencję środowiska WORD oraz powiązanych z nimi wpływowych ekspertów, pozwala im na całkowitą samowolę i lekceważenie obowiązującego prawa.

Pan  Dworak publicznie stwierdza, że w Polsce są "różne szkoły jazdy po skrzyżowaniu o ruchu okrężnym", czym potwierdza  bezprawie w szkoleniu i egzaminowaniu kandydatów na kierowców oraz brak wiedzy czym w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym jest określenie "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", gdyż wbrew naukom WORD, MORD i PORD nie jest nim obiekt typu rondo i to nawet wtedy, gdy będzie zorganizowany zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny".

Przed kilku laty przesłałem, m.in. do pana Marka Dworaka, obszerne opracowanie mojego autorstwa pt. "Wiele szkól, a jedno prawo" dotyczące tego zagadnienia. Zainteresowanie sprawą, poza panem Markiem i jedną Fundacją, wykazała także KG Policji i GDDKiA, ale wszyscy stwierdzili, że problem może rozwiązać jedynie Ministerstwo Infrastruktury, które nie raczyło nawet potwierdzić otrzymania korespondencji. 

Niestety to za sprawą WORD, MORD i PORD polscy kierowcy nie wiedzą, czym jest "ruch okrężny" w rozumieniu dyspozycji znaku C-12, oraz czym w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym jest "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" przed którym ostrzega kierujących znak A-8 o tej właśnie nazwie.

Zacznijmy od krakowskiej szkoły pokonywania budowli typu rondo z jedynie okrężne wyznaczonymi pasami ruchu. Ta szkoła jest zgodna z Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym, czyli obowiązującą w Polsce od 1998 roku ustawą Prawo o ruchu drogowym i Konwencją wiedeńska o znakach i sygnałach drogowych, czyli obowiązującym od  1999 roku rozporządzeniem w sprawie znaków i sygnałów drogowych.

Cóż z tego, że pan Marek Dworak rozumie, że ruch okrężny to kontynuowanie jazdy od wlotu okrężnie biegnąca jednokierunkową jezdnią i co do zasady właściwie formułuje obowiązujące na tak zorganizowanych obiektach zasady ruchu, skoro na innych, np. na jezdniach zmieniających swój kierunek, zaprzecza tej wiedzy.

Szkoła warszawska opiera się na pomysłach interpretacyjnych współtwórców i komentatorów Kodeksu drogowego z 1983 roku,  dla których każde rondo powstałe ze skanalizowania wyspą środkową zwykłego klasycznego skrzyżowania jest pod względem zasad ruchu nadal w całości tym samym skrzyżowaniem z jezdniami biegnącymi od wlotu do wylotu, tyle tylko, że z wysepką na środku, którą należy, jadąc w prawo, w lewo lub na wprost do przeciwległego wylotu,  omijać z jej prawej strony. Znak C-12 "ruch okrężny", wbrew prawu międzynarodowemu, był w latach 1984-1999,  znakiem nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy środkowej budowli typu rondo.  Kodeksem drogowym z 1983 roku ograniczono jego znaczenie jedynie do roli znaku nakazu kierunku jazdy będącym odpowiednikiem znaku C-1 lub C-9.

Przez 23 lata, do roku 1984, dyspozycja znaku nakazu organizacji ruchu "ruch okrężny" brzmiała tak: Znak "ruch  okrężny" wskazuje kierującym skrzyżowanie dróg (plac) na którym powinni poruszać się dookoła wysepki, zieleńca lub innego obiektu w kierunku podanym na znaku. Oczywistym było, że określenie  "skrzyżowanie dróg (plac)" oznaczało budowlę drogową w postaci skrzyżowania w formie dowolnego placu, a zatem budowli z centralną przeszkodą, nie tylko typu rondo, a nakazany ruch dookoła takiego obiektu,  to nie ruch obok niego w dowolnym kierunku, a jazda okrężnie biegnącą jednokierunkową jezdnią. Ponieważ znak "ruch okrężny" nie jest znakiem nakazu kierunku jazdy, to kierujący w każdej chwili ma prawo skręcić z niej w prawo na jezdnię drogi wylotowej, sygnalizując swój zamiar zawczasu i wyraźnie prawym kierunkowskazem.  

W 1983 roku dyspozycja znaku "ruch okrężny" otrzymała, bez jakiegokolwiek uzasadnienia, nowe kuriozalne brzmienie: Znak "ruch okrężny" (rysunek C-12) dookoła wysepki (placu) na skrzyżowaniu.

"Eksperci PRL", dla których rondo było wbrew prawu w całości jednym skrzyżowaniem, w  sposób świadomy sprowadzili rolę znaku C-12 do roli znaku nakazu kierunku jazdy z prawej strony jego okrągłej wyspy.

To wszystko nie miało większego znaczenia przy jednym pasie ruchu. Problemy z takim rozumieniem prawa pojawiły się wtedy, gdy zaczęto budować w Polsce obiekty o dwóch okrężnie biegnących pasach ruchu i większej ilości wlotów niż cztery, które były zaprzeczeniem teorii, że pasy ruchu biegną jak na każdym klasycznym skrzyżowaniu dwóch dróg, od wlotu do wylotu.

Dopiero po roku 1900, kiedy to stracili pracę, ale nie wpływy i układy, byli  długoletni urzędnicy, przystąpiono do dostosowywania polskiego prawa do prawa europejskiego. Jego liczne zmiany nie dotyczyły jednak podstawowych niezmiennych zasad ruchu, zgodnych z Konwencją wiedeńską. 

To co istotne dla omawianego tematu, to wyłączenie znaku C-12, (szkoda, że bez zmiany oznaczenia rysunku) ze znaków nakazu kierunku jazdy, a wg nowego prawa, ze znaków nakazu jazdy w określonym znakiem kierunku, czyniąc go ponownie, tak jak to było w latach 1960-1983 znakiem nakazu organizacji ruchu, całkowicie zgodnym ze znakiem D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wg Konwencji wiedeńskiej. Jego dyspozycja, podobnie jak przed 1984 rokiem, jest skierowana do kierującego wjeżdżającego na skrzyżowanie (art. 2 pkt 10 u p.r.d.) wlotowe obiektu zorganizowanego wg zasad "ruchu okrężnego", Kierujący widząc znak C-12 wie, że ruch nie odbywa się w prawo, w lewo lub na wprost obok wyspy lub placu, a z mocy nakazu znaku dookoła wyspy lub placu zgodnie ze wskazaniami strzałek na znaku, czyli przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. 

Problemy szkoły warszawskiej zaczęły się na przełomie wieku, kiedy to zaczęto budować w Polsce niewielkie ronda o dwóch okrężnie biegnących pasach ruchu, co nie pasowało do teorii, że pasy ruchu biegną na wprost od wlotu do wylotu, a co jest odzwierciedlone na rysunkach jednopasowych rond pozbawionych zewnętrznej linii krawędziowej tej okrężnie biegnącej jezdni w załącznikach do rozporządzenia "220", co stoi w opozycji do obowiązujących w GDDKiA Wytycznych projektowania rond.

Nagminne zajeżdżanie drogi jadącym okrężnie biegnącym zewnętrznym pasem ruchu, w przekonaniu, że wewnętrzny okrężnie biegnący pas ruchu biegnie na wprost do wylotu???, jest do dziś problemem polskich kierujących i przyczyną awersji w stosunku do tego rozwiązania, wg zasady, że jak się czegoś nie rozumie, to najłatwiej, by nie mieć problemu, jest to znienawidzić.

Pod koniec ubiegłego wieku w USA opracowano obowiązujące jedynie tam opisane prawem federalnym zasady ruchu dla niewielkich rond z wyspą na środku i odśrodkowym układem jezdni biegnących na wprost od wlotu do przeciwległego wylotu. Pierwszy tak zorganizowany dwupasowy obiekt zbudowano w  USA w 1990 roku i nazwano go, dla odróżnieniu od tych z jedynie okrężnym przebiegiem jednokierunkowych jezdni, z którymi to rozwiązanie nie ma nic wspólnego, "modern roundabout" co "po amerykańsku" znaczy nowoczesne rondo, przez niektórych wadliwie tłumaczone wg fachowego języka angielskiego jako "nowoczesny ruch okrężny", którym ma być wg tych znawców tematu skręcanie w lewo przy wyspie z włączonym lewym kierunkowskazem i jazdą na wprost dowolnym pasem ruchu. W USA "ruch okrężny" nosi nazwę "traffic circle" i to rozwiązanie, w odróżnieniu od kontynentalnej Europy, nie jest tam stosowane od kilkudziesięciu lat.
Rozwiązanie amerykańskie stało się podstawą do tłumaczenia, w Szkole warszawskiej, zasad ruchu na dwupasowych obiektach, nawet z okrężnie biegnącymi pasami ruchu, nazywając to nowoczesnym ruchem okrężnym. 

Jest jeszcze jedna znana w środowisku WORD szkoła dotycząca "ruchu okrężnego". Jest nią Szkoła zielonogórska, lansowana przez Krajową Radę Audytorów wśród zrzeszonych wokół niej WORD. Krótko mówiąc, to szkoła oparta bezprawnie i bez zrozumienia  na prawie Wielkiej Brytanii. Odwrócono na rysunkach załączonych do brytyjskich  przepisów ruch na prawostronny i ogłoszono, że ruch okrężny to możliwość jazdy dookoła wyspy środkowej z obowiązkiem sygnalizowania zamiaru zjazdu z ronda, bez związku ze zmiana kierunku jazdy w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym.

 W Europie, za sprawą Francji, mamy zarówno obiekty organizowane wg zasad "ruchu okrężnego" jak i nowoczesne ronda odśrodkowe, spiralne i turbinowe z podporządkowanymi wszystkimi wlotami i jednokierunkowymi jezdniami biegnącymi  na wprost do wylotów, w Polsce od 2005 roku bezprawnie znakowane znakami C-12 "ruch okrężny". Te nowoczesne rozwiązania nie maja żadnego związku z prawem federalnym USA i prawem krajowym Wielkiej Brytanii, gdyż prawo europejskie nie określa żadnych specjalnych zasad ruchu dla złożonych budowli drogowych typu rondo.

Zgodnie z  nim każdy kierujący ma obowiązek poruszać się, co do zasady na drogach publicznych, zgodnie z obowiązującym go prawem dotyczącym zasad ruchu, właściwie co do miejsca na drodze i jego oznaczenia.

Obowiązującym w Polsce prawem dotyczącym zasad ruchu drogowego jest ustawa Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku, rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych z roku 2002, Porozumieniami europejskimi z 1971 roku oraz Konwencjami z roku 1968,  o ruchu drogowym oraz o znakach i sygnałach drogowych.

W Europie kontynentalnej, za sprawą Francji, mamy zarówno obiekty organizowane wg znanych od ponad wieku zasad "ruchu okrężnego" jak i nowoczesne ronda odśrodkowe, spiralne i turbinowe z podporządkowanymi wszystkimi wlotami i jednokierunkowymi jezdniami biegnącymi  na wprost do wylotów, które w Polsce pojawiły się dopiero w obecnym wieku i które z braku wiedzy polskich ekspertów, są  w Polsce od 2005 roku bezprawnie znaczone znakami C-12 "ruch okrężny".

Zacznijmy od określenia "skrzyżowanie o ruchu okrężnym" jako synonimu budowli drogowej typu rondo. Prawdą jest, że tak lub podobnie (skrzyżowanie z ruchem okrężnym, z ruchem dookoła wyspy) określa się tą budowlę w mowie potocznej, ale wg ustawy Prawo o ruchu drogowym i Konwencji wiedeńskiej to określenie nie ma nic wspólnego z budowlą typu rondo, gdyż dotyczy zasad ruchu stosowanych na złożonych budowlach drogowych w postaci dowolnego placu lub skrzyżowania dróg publicznych skanalizowanego wyspą środkową o dowolnym kształcie i wielkości, w tym, a nie wyłącznie typu rondo.  W rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym "skrzyżowanie o ruchu okrężnym"  to każde wlotowe  "skrzyżowanie" w rozumieniu art. 2 pkt 10 ustawy p.r.d. dowolnego obiektu budownictwa drogowego zorganizowanego zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny"
Ruch okrężny (wyspa może mieć dowolny kształt i wielkość), a ogólne zasady ruchu
(kwadratem oznaczono skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu)

"Ruch okrężny" nie jest skręcaniem w lewo przy wyspie z włączonym lewym kierunkowskazem, co wg  uczniów Szkoły warszawskiej można nakazać kierującym znakiem C-1 lub C-9 stawianym na wyspie [Zbigniew Drexler, Przepisy ruchu drogowego z ilustrowanym komentarzem, Grupa IMAGE, 2012, s. 344]. "Ruch okrężny" w rozumieniu nakazu znaku C-12  polega na skierowaniu ruchu pojazdów od wlotu na jednokierunkową jezdnię biegnącą bez końca dookoła wyłączonej z ruchu wyspy środkowej lub placu, która łączy się z sama sobą na  wlotowym skrzyżowaniu (art. 2.10 u p.r.d.) tak zorganizowanego obiektu, skrzyżowaniu wlotowym nazwanym "skrzyżowaniem o ruchu okrężnym", gdyż tylko przy tej organizacji ruchu, ta sama droga posiadająca jezdnię może połączyć się z samą sobą. Francuzi nazywają :skrzyżowanie o ruchu okrężnym" skrzyżowaniem na którym droga nawija się na siebie.

W Polsce, co do zasady kierujący ma obowiązek poruszać się po każdej jezdni możliwie blisko jej prawej krawędzi (art. 16.4 ustawy p.r.d.), więc wjazd i jazda zmieniająca swój kierunek jezdnią, jeżeli prawy pas ruchu jest wolny, ma obowiązek odbyć się prawym pasem ruchu. Aby opuścić tą jednokierunkową jezdnię biegnącą bez końca dookoła wyspy lub placu, kierujący może z niej skręcić tylko w prawo i tylko z zewnętrznego pasa ruchu (art. 22.2.1. ustawy p.r.d.). Wewnętrzny dodatkowy, zwykle jeden,  równolegle biegnący pas ruchu, tak jak na każdej innej drodze, służy jednie do omijania i wyprzedzania innych kierujących, co na małych i średnich obiektach tego typu zorganizowanych  zgodnie z dyspozycją znaku C-12 powinno być, jako szczególnie niebezpieczne i trudne do wykonania (łuk drogi, martwe pole, krótkie odcinki przeplatania strumieni ruchu) ograniczone do niezbędnego minimum. Dla zasad "ruchu okrężnego" nie ma znaczenia ani kształt, ani wielkość wyspy lub placu, gdyż to tylko i wyłącznie okrężnie biegnąca od wlotu dookoła nich bez końca jednokierunkowa jezdnia. 

Na obiektach skanalizowanych wyspą środkową zorganizowanych wprost wg ogólnych zasad ruchu, zarówno na tych z ustalonym znakami pierwszeństwem na jednym z kierunków, jak i na tych z podporządkowanymi wszystkimi wlotami, jednokierunkowe jezdnie, a zatem i pasy ruchu, biegną na wprost od wlotu do wylotu będąc, jak każdy tego typu obiekt, obiektami złożonymi z wielu skrzyżowań zwykłych w rozumieniu przepisów budowlanych, które może ale wcale nie musi spełniać wymogów definicji "skrzyżowania" w rozumieniu ustawy Prawo o ruchu drogowym, jak np. skrzyżowanie z drogą wewnętrzna lub będące skrzyżowaniem wylotowym na parking lub stację paliw. I na koniec jeszcze jedna istotna uwaga. Po zastosowaniu sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach takiego obiektu, przy czynnych sygnalizatorach nie ma znaczenia czy ma on podporządkowane wszystkie wloty czy nie. 

2:58. Na filmie widać, jak krakowski kierowca zawodowy wjeżdża na obiekt typu rondo zorganizowany wg nakazu znaku C-12 "ruch okrężny" lewym pasem ruchu z włączonym lewym kierunkowskazem. Właśnie takiego zachowania wymagali od egzaminowanych egzaminatorzy WORD Częstochowa, a WSA w Gliwicach prawomocnym wyrokiem (II SA/GI 888/16) stwierdził, że wjazd i jazda okrężnie biegnącą jezdnią nie ma związku ze zmianą kierunku jazdy w rozumieniu zasad ruchu, czyli art. 22 ustawy p.r.d. Niestety wyrok publicznie zlekceważył nie tylko w WORD Częstochowa, którego to orzeczenie wprost dotyczyło, ale także  wpływowe środowisko stołecznego WORD związane z wydawcą popularnych poradników dla kierowców, określonych przez sędziego sprawozdawcę profesora prawa, jako sprzeczne z obowiązującym prawem prywatne poglądy osób fizycznych.

Autobus będący długim pojazdem z utrudnioną obserwacją przez kierującego jego  prawej strony,  jedzie na  lewą stronę budowli typu rondo zorganizowanej zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny" lewym pasem ruchu (błąd) z włączonym lewym  kierunkowskazem (błąd).

Oto krakowski kierowca zawodowy jedzie zgodnie z naukami warszawskiej szkoły pokonywania rond, bez zwracania uwagi na jedynie okrężny układ pasów ruchu i przebieg jezdni, czyli bez szacunku dla wyroku WSA w Gliwicach i obowiązującego w Polsce prawa. Niestety tłumaczenie dyrektora MORD Marka Dworaka, że brak potrzeby włączania kierunkowskazów wynika z art. 22 ust. 3 zdanie drugie ustawy Prawo o ruchu drogowym [Plejady, 2015, s. 63] oraz, że zamiar jazdy na lewa stronę obiektu typu rondo z jedynie okrężnym przebiegiem jednokierunkowej jezdni wymusza zajęcie przed skrzyżowaniem lewego pasa ruchu, ni jak się ma do obowiązującego prawa i jego zasad. 

Po pierwsze budowla typu rondo nie jest skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu, a jedynie w rozumieniu prawa budowlanego, a po drugie wjazd i jazda okrężnie biegnącą, zmieniającą swój kierunek jezdnią,  nie ma związku ze zmiana kierunku jazdy, który jak to słusznie określił WSA w Gliwicach nastąpi przy organizacji ruchu "ruch okrężny" dopiero na skrzyżowaniu wylotowym i będzie zawsze skrętem w prawo. 
  
Dla odprężenia, tym którzy nie odróżniają skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu od skrzyżowania dróg publicznych w rozumieniu budowli drogowej dedykuję taką oto zagadkę. 

Z ilu skrzyżowań skanalizowanych lub z ilu skrzyżowań zwykłych, w rozumieniu prawa budowlanego, składa się pokazana na rysunku poniżej budowa drogowa typu rondo? Ile skrzyżowań zwykłych spełnia wymagania definicji skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu, czyli art. 2 pkt 10 ustawy Prawo o ruchu drogowym? Ile z tych skrzyżowań, to w rozumieniu zasad ruchu (art. 24.7.3 u p.r.d.) skrzyżowania o ruchu okrężnym, przed którymi ostrzega znak A-8, o tej właśnie nazwie?



Budowla drogowa typu rondo 
ułatwiająca  zawracanie na krętej drodze, często spotykana w Alpach.
(oznakowanie zgodne z polskim prawem)


3:05. Na filmie pokazano schemat pięciowlotowej budowli typu rondo (skrzyżowanie dróg publicznych skanalizowane okrągłą wyspą środkową) oznakowanej na wszystkich wlotach znakami C-12 "ruch okrężny" z dodanymi do nich znakami A-7, których zadaniem jest, zgodnie z Porozumieniami europejskimi z 1971 roku i od 2006 roku Konwencja wiedeńską o znakach i sygnałach drogowych, odwrócenie pierwszeństwa na wlotach w stosunku do ogólnych zasad ruchu.

Rysunek ma przedstawiać, wg pana Marka Dworaka, prawidłowy i "kulturalny" sposób pokonania tego obiektu z zamiarem jazdy na jego lewą stronę.  Kierujący wjeżdża lewym pasem ruchu, co w Polsce, przy wolnym prawym pasie ruchu jest wykroczeniem drogowym (naruszeniem art. 16 ust. 4 ustawy p.r.d.). Poza tym takie zachowanie wymaga bezsensownej i niepotrzebnej dwukrotnej zmiany pasa ruchu, czyli wykonania manewru zaliczanego do niebezpiecznych, który, szczególnie na małych i średnich obiektach tego typu,  powinien być, co do zasady, ograniczony do niezbędnego minimum. Zgodnie z obowiązującym prawem kierujący ma obowiązek poruszać się możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, pamiętając, że wewnętrzny pas ruchu służy, tak jak na każdej innej jezdni, tylko do ewentualnego omijania i wyprzedzania innych kierujących.

Wjazd lewym pasem ruchu przy wolnym prawym pasie i zmiana pasa ruchu na zewnętrzny przed zmianą kierunku jazdy w prawo na skrzyżowaniu wylotowym z ronda zorganizowanego zgodnie z nakazem znaku C-12.

RONDA
zorganizowane wprost wg ogólnych zasad ruchu

3:24. Na filmie poruszono także temat budowli typu rondo na których, jak to określono bezmyślnie w materiale, organizator ruchu dorysował, by pomóc, jakieś tam oznaczenia? Tak jak wspomniałem wcześniej, rondo to tylko i wyłącznie złożona budowla drogowa skanalizowana okrągłym placem lub okrągłą wyspą środkową. Taki obiekt może być dowolnie zorganizowany. Poza "ruchem okrężnym" może być też zorganizowany wprost wg ogólnych zasad ruchu, bez związku z "ruchem okrężnym". Domalowanie strzałek na wlotach obiektów zorganizowanych wg nakazu znaku C-12 jest takim samym przestępstwem drogowym jak bezprawne dodawanie znaku C-12 do znaku A-7 na "tzw. nowoczesnych rondach.

Na filmie pokazano krakowskie rondo Ofiar Katynia będące obiektem o rozsuniętych wlotach i z wyspą centralną  oraz jednokierunkowymi jezdniami biegnącymi od  wlotów na wprost do wylotów. 

Pod względem zasad ruchu są to cztery osobne klasyczne kierowane skrzyżowania dróg z jednokierunkowymi jezdniami. Niestety jest BEZPRAWNIE oznakowane znakami C-12 dodanymi do znaków A-7 postawionymi na jego wszystkich wlotach, co znawcy zasad "ruchu okrężnego" i twórcy krakowskiej szkoły pokonywania rond dziwnie nie przeszkadza.

Zwykle taki obiekt ma ustalone znakami na jednym z kierunków pierwszeństwo, oczywiście bez znaków C-12. Przy czynnej sygnalizacji świetlnej znaki A-7 i D-1 nie mają znaczenia, gdyż pierwszeństwo ma sygnalizacja świetlna, Nie ma wiec w takiej sytuacji znaczenia, czy mamy wszystkie wloty podporządkowane czy nie. Ponieważ jest to obiekt złożony, nie ma tez żadnego problemu, by miał, w przypadku wyłączenia  sygnalizacji świetlnej, podporządkowane wszystkie wloty. Taka organizacja ruchu powoduje, że wjeżdżający muszą ustąpić pierwszeństwa tym którzy  zbliżają się do wylotu. 

Niestety na tym obiekcie postawiono na wlotach także znak C-12 "ruch okrężny", dodając go bez żadnego uprawnienia do znaku A-7 "ustąp pierwszeństwa". Pasy ruchu będące podłużnymi pasami jezdni nie biegną tu jedynie okrężnie czyli tak jak to pokazuje piktogram znaku, lecz prosto od wlotu do wylotu. Niestety mamy tu do czynienia z taką samą patologią jak bezprawne domalowywanie strzałek kierunkowych na wlotach obiektów z jedynie okrężnie biegnącą jednokierunkowa jezdnią. Przez takie nieodpowiedzialne postępowanie mamy dwie wzajemnie wykluczające się organizacje ruchu na jednym obiekcie, więc nic dziwnego, że część kierujących stosuje się do wskazania strzałek na jezdni, a część do wskazania strzałek na znaku C-12 ignorując oznakowanie poziome. 

Problem jest ogólnopolski, ale to właśnie w Krakowie w 2005 roku, a w roku 2008 w Prądach dodano, bez jakiegokolwiek uprawnienia znaki C-12 do znaków A-7 na nowych wówczas tzw. nowoczesnych rondach odśrodkowych. Od tego czasu do dziś mamy do czynienia z tą patologią i bezprawiem, która na Górnym  Śląsku osiągnęła szczyty absurdu. Dodaje się tam znaki C-12 do znaków A-7 nad każdym pasem ruchu oznaczonym na wlocie strzałkami kierunkowymi we wszystkich kierunkach, co jest kolejnym dowodem na brak wiedzy, że od 1999 roku znak C-12 jest wprost odpowiednikiem znaku D,3 wg konwencji wiedeńskiej.


Rondo odśrodkowe w Sosnowcu 

Jak zatem jechać na rondzie Ofiar Katynia? Tak jak na każdej innej jednokierunkowej drodze z kierowanymi sygnalizacją świetlną skrzyżowaniami, właściwie co do miejsca na drodze i jego oznaczenia, także kierunkowego.  Znak C-12 na tym obiekcie należy traktować niestey  jedynie jako znak C-9 i to wszystko. Zamierzając jechać prosto do wylotu wybieramy pasy ruchu ze strzałkami P-8a do jazdy na wprost i niczego nie sygnalizując jedziemy do wyznaczonego celu. Podobnie zamierzając skręcić w prawo wybieramy pas ruchu ze strzałka P-8b do skręcania w prawo i wykonujemy ten manewr włączając wcześniej prawy kierunkowskaz.

3:57. Podobnie jest przy skręcaniu w lewo, z tym, że tu lewy skrajny pas ruchu na jezdni drogi poprzecznej jest przeznaczony tylko do skręcania w lewo. Dlatego w oznakowaniu poziomym zastosowano linie prowadzące pozwalające na bezpośredni wjazd (zakończenie skrętu w lewo) na pasie środkowym, bez potrzeby zmiany pasa ruchu wg art. 22.1, art. 22.3 i art. 22.5 ustawy p.r.d. 

Jedno ze skrzyżowań ronda Ofiar Katynia w Krakowie

Kierujący, zgodnie z tym co mówi Marek Dworak, zamierzając ponownie skręcić w lewo, zajmuje przed kolejnym skrętem lewy pas ruchu (art. 22.2.2 ustawy p.r.d.) i na następnym skrzyżowaniu wykonuje kolejny manewr zmiany kierunku jazdy w lewo. Jeżeli jego zamiarem jest skręt w lewo i jazda na wprost do wylotu, to środkowy pas ruchu by nim pojechać na wprost do skrzyżowania wylotowego  i nim opuścić obiekt, bez potrzeby zmiany pasa ruchu i włączania kierunkowskazów.

O liniach prowadzących traktuje następny film z serii, więc będzie można o nich porozmawiać później.

DROGA Z PIERWSZEŃSTWEM ZMIENIAJĄCA NA SKRZYŻOWANIU SWÓJ KIERUNEK

5:50. Tu trafiamy na temat ściśle związany z wadliwym rozumieniem obowiązującego od dwóch dekad prawa, w tym zasad "ruchu okrężnego" w rozumieniu dyspozycji znaku C-12 i zmiany kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Jest to konsekwencją wmawiania polskim kierowcom, że budowla typu rondo to pod względem zasad ruchu w całości jedno klasyczne skrzyżowanie, na którym jadąc na jego lewą stronę kierujący zmienia kierunek jazdy w lewo, w związku z czym ma obowiązek włączenia lewego kierunkowskazu i zajęcia przed takim obiektem lewego pasa ruchu. 

Prawda jest taka, że przez skanalizowanie klasycznego skrzyżowania dwóch dróg (obiektu) wyłączoną z ruchu wyspą środkową, staje się ono obiektem złożonym. Z punktu widzenia przepisów budowlanych staje się skrzyżowaniem skanalizowanym, złożonym z wielu skrzyżowań zwykłych, które mogą ale wcale nie musza spełniać wymagań definicji skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu. Np. skrzyżowanie wylotowe na drogę oznaczoną znakiem "Droga wewnętrzna", pod względem zasad ruchu nie będzie skrzyżowaniem.   Przy organizacji  ruchu wg nakazu znaku C-12 jego jednokierunkowe jezdnie wlotowe biegną jedynie okrężnie, a nie do przeciwległych wylotów.

Znamy jest przecież prawomocny, lekceważony przez środowisko WORD, wyrok WSA w Gliwicach w uzasadnieniu którego czytamy, że wjazd i jazda zmieniającą swój kierunek jezdnią nie ma związku ze zmianą kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy p.r.d., a skoro tak, to do czasu powzięcia zamiaru zjazdu z tej okrężnie biegnącej jezdni, bez zamiaru zmiany pasa ruchu, nie ma podstaw do włączania kierunkowskazów.

Jak dyrektor Dworak może słusznie twierdzić, że jazda po biegnącej okrężnie dookoła wyspy lub placu jezdni przez kolejne skrzyżowania z drogami wylotowymi nie wymaga włączania kierunkowskazów, i równocześnie przekonywać, że jazda po 1/4 tej samej okrężnie biegnącej jezdni wymaga ich użycia?

Poniżej przedstawiam (rysunek po lewej) złożony obiekt typu rondo zorganizowany zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny". Po prawej ten sam fragment okrężnie biegnącej jezdni ze skrzyżowaniem wlotowym i wylotowym na którym droga z pierwszeństwem biegnie klasycznie i na którym zmienia swój kierunek. U góry jezdnia zmienia swój kierunek identycznie jak to ma miejsce przy "obowiązującym ruchu okrężnym", a poniżej przy klasycznym układzie krzyzujących się dróg posiadających jezdnię.

To samo skrzyżowanie zorganizowane w różny sposób
Żółtą linią oznaczono sygnalizowanie zmiany kierunku jazdy w rozumieniu art. 22 ustawy p.r.d.

A tu przykład wzięty z życia. Rondo im. Ossolińskich w Bydgoszczy, które jest zorganizowane wprost wg ogólnych zasad ruchu z jednokierunkową jezdnią biegnącą częściowo dookoła wyspy środkowej. Na nim droga z pierwszeństwem na wlocie z prawej zmienia swój kierunek, a na wlocie z lewej biegnie na wprost od wlotu do wylotu. 

Oznakowanie wzorowane na rondzie im. Ossolińskich w Bydgoszczy

Podobnie jest na rondzie Pileckiego we Wrocławiu. Tu droga z pierwszeństwem biegnie od strony miasta tak, że zamierzając wrócić nie ma potrzeby włączania kierunkowskazów.

Poprawnie oznakowane  rondo im. Pileckiego we Wrocławiu

6:03. Wbrew twierdzeniom sekretarza Małopolskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, kierunkowskazy nie służą do wskazywania kierunku lub strony skrzyżowania lub jezdniy. Kierunkowskazy, zgodnie z art. 22 ustawy p.r.d., służą jedynie do sygnalizowania zamiaru zmiany pasa ruchu lub zmiany kierunku jazdy. Zmienia kierunek jazdy ten kto zawraca (skręca na jezdni) lub opuszcza jezdnię drogi po której się porusza (skręca z jezdni). 

Tak jak nie wolno mylić skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu ze skrzyżowaniem w formie budowli, szczególnie skanaliozwanego, w rozumieniu prawa budowlanego, tak też nie wolno mylić ze sobą określeń kierunek w rozumieniu strony świata czy obiektu, z kierunkiem ruchu o którym jest mowa w art. 25 ustawy Prawo o ruchu drogowym i kierunkiem jazdy o zmianie którego jest mowa w art 22 tej ustawy.

Kierujący poruszając się jezdnią drogi bez zamiary zmiany na niej pasa ruchu, zawrócenia na niej lub jej opuszczenia w celu wjazdu na jezdnię innej drogi lub na przydrożną nieruchomość, na skrzyżowaniu lub zjeździe, nie włącza kierunkowskazów. Każdy kierujący widząc pojazd jadący drogą z pierwszeństwem bez włączonych kierunkowskazów jest jednoznacznie powiadamiany o tym, że będzie on kontynuował dalszą jazdę drogą z pierwszeństwem. 

Oczywiście tak by było, gdyby nie pozaustawowe wymysły ekspertów WORD, MORD i PORD, prezentowane na filmie. Usiłowanie wskazywania kierunkowskazami strony lub kierunku w jakim zamierza się udać kierujący nie dość, że bezprawne, to na dodatek powoduje dezinformację. Wbrew twierdzeniom tych którzy nie wiedzą czym jest kierunek jazdy i jego zmiana, kierunkowskazami sygnalizujemy zamiar opuszczenia jezdni drogi po której się poruszamy zarówno na, jak i poza skrzyżowaniami. 

Kierujący obu oznaczonych pojazdów sygnalizują prawymi kierunkowskazami, zawczasu i wyraźnie, zamiar skrętu w prawo w celu opuszczenia jezdni drogi z pierwszeństwem po której się poruszają

Kierujący oznaczonym na zdjęciu pojazdem nie opuszcza jezdni drogi po której się porusza, w związku z czym nie ma obowiązku włączania kierunkowskazów i tego nie czyni.

6:07.  Pan Marek Dworak, zaprzeczając obowiązującemu prawu, stwierdza bezprawnie, i to kilkakrotnie, że nie sygnalizujemy zjeżdżania z drogi z pierwszeństwem. Dla Pana Marka opuszczanie jezdni drogi z pierwszeństwem bez potrzeby kręcenia kierownicą nie wymaga sygnalizowania czegokolwiek, natomiast wg jego rozumienia prawa jazda po łuku drogi bez opuszczania jezdni drogi po której porusza się kierujący, wymaga włączenia kierunkowskazów, co wprost zaprzecza obowiązującemu w Polsce i Europie prawu, gdyż prawo wymaga sygnalizowania zamiaru wykonania manewru zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy. Najwyraźniej sekretarz Małopolskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, w czym nie jest odosobniony, nie odróżnia kierunku w jakim zamierza się udać kierujący, od kierunku jazdy, specjalnie tak nazwanym, by nie było wątpliwości, że jest on  związany z przebiegiem jezdni.


Zarówno polskie jak i obowiązujące Polskę przepisy międzynarodowe mówią, poza zmianą pasa ruchu i zawracaniu, o manewrze zmiany kierunku jazdy będącym skręcaniem w lewo lub w prawo z jezdni po której porusza się kierujący. Przypominam, że jezdnia drogi biegnie tak jak biegną jej pasy ruchu będące jej podłużnymi pasami. Nie ma też wątpliwości jak biegnie jezdnia drogi z pierwszeństwem poza i na skrzyżowaniu, bo o tym decyduje jej oznakowanie poziome i pionowe, a tabliczka T-6 rozwiewa wszelkie wątpliwości. Oczywistym jest zatem, że droga podporządkowana nie jest drogą z pierwszeństwem i odwrotnie. Aby kierujący mógł wjechać na jezdnię drogi podporządkowanej musi wykonać manewr zmiany kierunku jazdy, czyli opuścić jezdnię drogi z pierwszeństwem, a może to uczynić skręcając z niej w lewo lub w prawo, i nic do tego nie ma skręcanie kół, gdyż ta zmiana następuje w stosunku do przebiegu jezdni, a nie kierunku w rozumieniu stron świata czy skrzyżowania.

Wbrew temu co głosi publiczne dyrektor MORD Kraków odpowiedzialny za właściwe i szkolenie i egzaminowanie kandydatów na kierowców, kierujący ma obowiązek sygnalizować zawczasu i wyraźnie zamiar wykonania manewru zmiany kierunku jazdy, czyli zamiaru opuszczenia jezdni drogi po której się porusza w celu wjazdu na jezdnię innej drogi (podporządkowanej, wewnętrznej, gruntowej) lub np. na parking przed marketem i po jej opuszczeniu, czyli zakończeniu manewru zmiany kierunku jazdy, ma obowiązek niezwłocznie zaprzestać sygnalizowania (art. 22 ust. 5 ustawy p.r.d.).

Zgodnie z art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, kierujący zamierzając skręcić z jezdni w lewo lub w prawo (zmienić kierunek jazdy w lewo lub w prawo) ma obowiązek zbliżyć się odpowiednio do środka lub krawędzi jezdni, co ni jak się ma do wielopasowych jezdni dróg z pierwszeństwem zmieniających swój kierunek. Żaden przepis obowiązującego w Polsce prawa nie zobowiązuje kierującego do wskazywania strony drogi lub skrzyżowania oraz kierunku w jakim zamierza się udać!

 Wszelkie wątpliwości rozwiewa art. 16 Konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym, będącej od 1988 roku obowiązującym Polskę aktem prawnym, w którym, dzięki temu, że zawracanie jest opisane osobno wraz z cofaniem, można było wprost zapisać, że: Przed wykonaniem skrętu w prawo lub w lewo w celu wjazdu na inną drogę lub wjazdu do przydrożnej posiadłości każdy kierujący (...) powinien: a) jeżeli zamierza skręcić w stronę odpowiadającą kierunkowi ruchu - zbliżyć się możliwie najbardziej do krawędzi jezdni odpowiadającej temu kierunkowi i wykonać ten manewr zajmując możliwie najmniej przestrzeni; b) jeżeli zamierza opuścić drogę z drugiej strony (....). Chyba nikt nie ma wątpliwości, że zamiar wykonania takiego manewru należy zawczasu i wyraźnie sygnalizować.

Pan Marek Dworak życzy kierującym by znali i stosowali w swojej praktyce obowiązujące prawo, czego z całego serca życzę tego samego Panu Markowi, dyrektorom i egzaminatorom WORD,  biegłym sądowym oraz urzędnikom i funkcjonariuszom publicznym. 
Ryszard Roman Dobrowolski
P.S.

Ponieważ moje komentarze do filmów "Jedź bezpiecznie" są kasowane, do czego producent ma prawo, będę komentował tą, mająca służyć lepszej sprawie, zbyt często jednak szkodliwą twórczość, na swoim blogu.