Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pieszy na pasach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pieszy na pasach. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 września 2025

498. Pierwszeństwo pieszego na przejściu - jak należy to rozumieć.

498. Pierwszeństwo pieszego na przejściu - jak należy to rozumieć
Patronat - https://buycoffee.to/mrerdek1.blogspot.com

Oczywistym jest, że mówiąc o pierwszeństwie pieszego na przejściu dla pieszych mówimy o powierzchni kolizyjnej na której przecinają się kierunki ruchu pojazdów i pieszych. Przy okazji przypominam tym którzy tego nie wiedzą, że kierunek ruchu pieszego lub ruchu pojazdu wskazuje wektor  ich prędkości chwilowej, czego nie wolno mylić z kierunkiem jazdy który jest zgodny z przebiegiem jezdni drogi po której porusza się kierujący. 

1. Wstęp

Tylko wzajemny szacunek na drodze oraz unikanie niebezpiecznego i utrudniającego ruch działania, także dzięki właściwemu rozumieniu prostych i uniwersalnych zasad ruchu drogowego oraz znaczenia znaków i sygnałów drogowych, jest gwarantem poprawy bezpieczeństwa na drogach. Nie bez znaczenia jest także poszanowanie obowiązującego od ćwierć wieku prawa i zapomnienie tego co było obowiązujące w latach 1984-1997, przez kierujących oraz przez osoby i instytucje odpowiedzialne za organizację ruchu drogowego, prewencję oraz szeroko rozumianą edukację komunikacyjną.

Wbrew fałszywej narracji, czynionej niestety także przez odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na polskich drogach, pieszy znajdujący się poza jezdnią, także stojąc przed przejściem lub idąc w jego kierunku z domniemanym zamiarem opuszczenia chodnika, nie ma prawa do jego opuszczenia do czasu spełnienia ciążących na nim obowiązków. Zachowując wymaganą prawem szczególną ostrożność musi skupić się na ruchu pojazdów na jezdni oceniając możliwe zagrożenie, bowiem nie może wejść na przejście i będąc na nim wprost przed jadący pojazd lub spoza przeszkody, także w postaci skupiska pieszych, zaskakując tym kierującego.

Kodeks drogowy jest prosty i uniwersalny. Musi być takim, ponieważ jest adresowany do ogółu społeczeństwa, do ludzi w różnym wieku i o różnym poziomie wykształcenia, a nie tylko i wyłącznie do policjantów i prawników dopuszczających się w wielu ważnych dla bezpieczeństwa ruchu drogowego jego nieuprawnionych interpretacji.

Zarówno brak wiedzy jak i niewłaściwe rozumienie obowiązującego prawa nie zwalnia uczestnika ruchu drogowego z odpowiedzialności za swoje czyny. Każde zdarzenie na drodze podlega ocenie w oparciu o kodeks drogowy oraz kodeks wykroczeń lub kodeks karny. Nie ma tu miejsca na zakłamywanie prawdy, uproszczenia i samowolę interpretacyjną czynioną zarówno przez uczestników ruchu drogowego jak i oskarżycieli publicznych oraz przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, co wprost zaprzecza deklarowanej trosce o poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

2. Wchodzenie na przejście dla pieszych

Wbrew medialnej narracji przejście dla pieszych nie jest przedłużeniem chodnika. To część jezdni drogi przeznaczonej dla ruchu pojazdów oznaczana odpowiednimi znakami drogowymi. Kierujący pojazdem ostrzegany jest o zbliżaniu się do przejścia dla pieszych znakiem A-16, natomiast samo przejście oznaczone jest znakiem pionowym D-6 i poziomym P-10 w postaci znanej wszystkim zebry (rys. 1).
Rys. 1
Znaki dotyczące przejścia dla pieszych

Twierdzenie, że znajdujący się poza jezdnią pieszy ma na przejściu dla pieszych pierwszeństwo przed pojazdami jest prawdziwe lecz jest pozbawione sensu prawnego, bowiem obecność pieszego poza jezdnią nie ma związku z jego obecnością na przejściu. Ustąpić pierwszeństwa pieszemu można tylko w miejscu w którym przecina się kierunek jego ruchu z kierunkiem ruchu pojazdu, zatem wtedy gdy znajdzie się on na przejściu, chociażby częściowo podczas wkraczania na jezdnię z drogi dla pieszych lub wprost z chodnika. 

Żaden przepis nie mówi nic o posiadaniu i nabywaniu pierwszeństwa lecz o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu i na nie wchodzącemu. Ustąpienie pierwszeństwa pieszemu jest wymagane tylko wtedy, jeżeli ruch mógłby zmusić pieszego do manewrów obronnych, pomimo jego zgodnego z prawem zachowania podczas wchodzenia i przechodzenia przez jezdnię. Dyskutowanie o tym czy pieszy będący pół metra, półtora metra albo pięć metrów od jezdni ma pierwszeństwo na przejściu nie ma sensu, bowiem nikt pieszemu tego prawa nie zabiera gdy zacznie wkraczać na przejście narażając się na niebezpieczeństwo najechania lub potrącenia przez poruszające się jezdnią pojazdy. Podkreślam, że obecność pieszego poza jezdnią nie ma żadnego związku z obowiązkiem ustąpienia mu pierwszeństwa wtedy gdy znajdzie się na jezdni, w tym na przejściu dla pieszych.  Pieszemu znajdującemu się na chodniku ustępuje pierwszeństwa przejeżdżający przez ten chodnik. 

Nie ma żadnego uprawnienia do uznawania idącego chodnikiem w kierunku przejścia lub stojącego przed nim pieszego, także z domniemanym zamiarem wejścia na przejście, za wchodzącego na nie.

Wchodzenie to czasownik, który w zależności od kontekstu może mieć rożne znaczenie. Wg SJP PWN to przede wszystkim przekraczanie granicy, np. pomieszczenia lub obszaru.

Stojący przed jezdnią lub zbliżający się do niej pieszy nie wchodzi na jezdnię, bowiem wchodzenie w tym przypadku to nie wchodzenie schodami na piętro lub wspinanie się na szczyt góry lecz słownikowe przekraczanie granicy, tu między chodnikiem i jezdnią. 

Nie wdając się w nieuprawnione interpretacje tego co oczywiste, a co jako takie, zgodnie ze znaną prawniczą paremią,  nie podlega interpretacji, wystarczy wiedzieć, że wchodzenie z chodnika na przejście dla pieszych jest tym samym co wchodzenie z chodnika na trawnik. Ktoś kto stoi przed nim lub się do niego zbliża, nawet z niecnym zamiarem jego zniszczenia, nie może być karany za jego deptanie zanim na ten trawnik wejdzie. Zbliżający się do sygnalizatora lub rogatki, a także  stojący przed nimi,  nie jest wchodzącym za sygnalizator lub zaporę.

Przed nowelizacją w ustawie Prawo o ruchu drogowym była mowa o pierwszeństwie pieszego znajdującego się na przejściu dla pieszych bez wyodrębniania jego częściowej obecności na przejściu podczas wchodzenia i opuszczania przejścia. O wchodzeniu pieszego na przejście oraz o wjeżdżaniu rowerzysty na przejazd dla rowerów była wówczas mowa w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych w związku ze znakami pionowymi D-6, D-6a i D-6b którymi oznacza się miejsca na jezdni drogi służące do przechodzenia i/lub przejeżdżania przez jezdnię, drogę dla rowerów lub torowisko. Przepis nakazywał zmniejszenie prędkości tak, aby nie narażać na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.

Wielu prawników zarzucało tej regulacji wadę prawną twierdząc, że powinna się ona znaleźć w ustawie, co uczyniono w 2021 roku. Nie wprowadzono do ustawy definicji legalnej wchodzenia, różniącej się od dotychczasowego słownikowego znaczenia tego określenia. Nie ma też w ustawie mowy o stojącym przed przejściem pieszym oraz o zbliżaniu się pieszego do jezdni drogi i sygnalizowaniu tym domniemanej chęci wejścia pieszego z chodnika na jezdnię. 

Zaprzeczanie temu jest manipulacją i kłamstwem wynikającym z odrzucenia przez Sejm propozycji uczynienia z przejść dla pieszych chodników na podobieństwo tego co uczyniono w przypadku rowerzystów i przejazdów dla rowerów. Wbrew temu zwiększono pieszym zakres obowiązków czyniąc ich współodpowiedzialnymi za swoje bezpieczeństwo na jezdni drogi.

Całkowicie nieuprawnionym wymysłem jest twierdzenie przedstawicieli prewencji i wymiaru sprawiedliwości o obligatoryjnym obowiązku zmniejszenia prędkości przed każdym przejściem lub przejazdem oraz, że obecnie pieszy który chce skorzystać z przejścia dla pieszych, a który znajduje się od niego w odległości, do 5 metrów wg jednych lub 1,5 metra wg innych, jest wchodzącym na przejście, a skoro tak, to kierujący pojazdem jest obowiązany ustąpić mu pierwszeństwa czyli powstrzymać się od ruchu na jezdni drogi przed miejscem oznaczonym znakami jako przejście dla pieszych na którym nie ma pieszego, nawet częściowo. Ponieważ ten absurdalny pogląd głosi publicznie, uznawany w środowisku prawniczym za autorytet prof. Ryszard A. Stefański, jest on bezkrytycznie i bezprawnie przywoływany w uzasadnieniach do wadliwych, sprzecznych z literą i duchem prawa, wyroków, bowiem dla pieszego znajdującego się całkowicie poza jezdnią ruch na jezdni nie stanowi żadnego zagrożenia, aż do momentu wkraczania z chodnika na jednię. 

Aby móc zareagować na zachowanie pieszego, zarówno sprzeczne jak i zgodne z obowiązującym prawem, kierujący pojazdem nadal jest obowiązany do zachowania szczególnej ostrożności i obserwowania ruchu na jezdni drogi oraz na przejściu i w jego okolicy. Nie ma to jednak nic wspólnego z obowiązkiem ustąpienia pierwszeństwa pieszemu na jezdni drogi, zanim znajdzie się on na niej zgodnie z obowiązującymi pieszego zasadami ruchu. 

3. Ustąpienie pierwszeństwa pieszemu.

Niedopuszczalnym jest zatem bezprawne utożsamiane powstrzymania się od ruchu na jezdni drogi przez kierującego pojazdem wynikającym z niebezpiecznego zachowania pieszego, z powstrzymaniem się od ruchu będącym faktycznym "ustąpieniem pierwszeństwa" pieszemu w rozumieniu zasad ruchu.

"Ustąpienie pierwszeństwa" w rozumieniu kodeksu drogowego nie ma nic wspólnego z potocznym rozumieniem tego określenia. To nie kurtuazja lecz tylko i wyłącznie warunkowe powstrzymanie się od ruchu przez zobowiązanego prawem do ustąpienia pierwszeństwa. To zatrzymanie jest warunkowe, bowiem wymagane jest jedynie wtedy gdy samo zmniejszenie prędkości, mające na celu ułatwienie wejścia lub przejścia pieszemu przez przejście dla pieszych, okaże się niewystarczające dla zapewnienia bezpiecznego i niezakłóconego wykonania tych czynności. Po prostu ruch pojazdu nie ma prawa zmusić pieszego do manewrów obronnych na jezdni drogi wtedy, gdy pieszy wchodząc i przechodząc przez jezdnię zachowuje się zgodnie z obowiązującym prawem. Nieodpowiedzialne wejście pieszego na przejście wprost przed jadący pojazd lub spoza przeszkody, w tym z grupy pieszych, może zmusić kierującego do manewrów obronnych w postaci awaryjnego hamowania lub zmiany kierunku ruchu w celu ominięcia przeszkody.

Zwolennikom absurdalnego wymysłu o obowiązku powstrzymania się od ruchu na jezdni drogi przed pustym przejściem dla pieszych, wadliwie rozumianego jako ustąpienie pierwszeństwa pieszemu który znajduje się poza jezdnią, przypomnieć należy, że nie ma prawnego zakazu wjazdu na przejście dla pieszych, nie tylko wtedy gdy nie ma na nim pieszych, ale także wtedy gdy piesi na nie wchodzą i przez nie przechodzą, pod warunkiem, że nie będzie to dla nich przeszkodą lub zagrożeniem ich bezpieczeństwa. Nie ma też obligatoryjnego nakazu zmniejszenia prędkości przed przejściem dla pieszych. Należy to uczynić wtedy gdy istnieje realne zagrożenie bezpieczeństwa lub gdy ruch mógłby utrudnić pieszemu wchodzenie na przejście lubi jego pokonanie.

Wbrew nieuprawnionym wywodom niektórych prawników (dr M. Małecki, prof. R.A. Stefański) i łamiących prawo sędziów wydających wyroki w oparciu o te wymysły, sprzeczne z literą i duchem obowiązującego prawa (Rafał Nalepa SSR w Piotrkowie Trybunalskim - Sygn. akt VII W 135/22) ustawodawca nie zapewnił znowelizowanym prawem ciągłości przemieszczania się pieszych drogami dla pieszych połączonymi ze sobą przejściami dla pieszych. To co bezprawnie przypisuje się pieszym dotyczy rowerzystów poruszających się drogami dla rowerów połączonymi ze sobą przejazdami dla rowerów. 

W trosce o bezpieczeństwo pieszych dla których, w przypadku zagrożenia ich zdrowia i życia, zatrzymanie się nieomal w miejscu nie jest żadnym problemem, ustawodawca przenosząc z rozporządzenia zapis o pierwszeństwie pieszego wchodzącego na przejście przed jadącymi po jezdni drogi pojazdami nakazał pieszym zachowanie szczególnej ostrożności oraz, zanim zdecydują się wejść na przejście, baczne obserwowanie ruchu na jezdni w celu oceny ewentualnego zagrożenia. Zakazał pieszym także wychodzenia spoza przeszkody i wchodzenia wprost przed jadący pojazd, także będąc już na przejściu. 

Zamiast uświadamiać pieszym współodpowiedzialność za swoje życie i zdrowie zaczęto wmawiać pieszym, że będąc na chodniku w okolicy przejścia lub znajdując się na wysepce azylu między przejściami mają prawo traktować przejście dla pieszych jako przedłużenie chodnika, bowiem za ich bezpieczeństwo w pełni odpowiadają kierujący pojazdami. Zaprzecza to wprost nakazanej prawem współodpowiedzialności pieszego za swoje zdrowie i życie, dla którego powstrzymanie się od ruchu nie stanowi żadnego problemu.

Zatrzymanie pieszego przed przejściem świadczy jednoznacznie o tym, że ocenia zagrożenie na jezdni drogi albo uznał, że powinien poczekać na bardziej dogodną chwilę, by nie ryzykować wejścia wprost przed jadący pojazd, nie dając szansy sobie i kierującemu pojazdem na unikniecie nieszczęścia.

Równie nieuprawnioną jest także teza wg której przekraczanie granicy między jezdnią i chodnikiem nie może być uznane za wchodzenie na przejście, bowiem byłoby to obecnością pieszego na przejściu która jako taka jest wymieniona w ustawie obok wchodzenia. Otóż wchodzenie jest szczególną, bo trwającą w czasie częściową obecnością pieszego na przejściu. Całkowicie nieuprawnionym jest twierdzenie, że wchodzącym jest ten kto znajduje się całkowicie poza  miejscem na które dopiero zamierza wejść. Dopiero przekraczanie granicy jezdni lub torowiska czyni pieszego częściowo tam obecnym, co może powodować zagrożenie jego zdrowia i życia ze strony poruszających się pojazdów. Ustawodawca wyodrębnił wchodzenie z obecności pieszego na przejściu, bowiem powiązał z tą czynnością obowiązki zarówno w stosunku do pieszych jak i do kierujących pojazdami.

Pieszy mając zakaz wejścia wprost przed jadący pojazd nie może swoim zachowaniem zmusić jadącego, i to pod warunkiem że ten to zauważy, do nagłego awaryjnego hamowania, które nie gwarantuje zatrzymania pojazdu przed przejściem. Ponadto takie zachowanie czyni bardzo prawdopodobnym niezamierzone wyprzedzanie hamującego przez jadący obok pojazd oraz możliwe uderzenie w tył awaryjnie hamującego pojazdu, co stanowiłoby dodatkowe zagrożenie dla ruchu pieszego.

Domniemanie zamiaru wejścia pieszego na jezdnię ma obowiązek wzmóc czujność kierującego pojazdem zobowiązanego, tak jak pieszy, do zachowania szczególnej ostrożności, oceny zagrożenia i takiego działania w granicach prawa, by go nie eskalować oraz być zdolnym do właściwej reakcji gdyby pieszy postąpił wbrew ciążącym na nim obowiązkom.

Należy też z naciskiem podkreślić, że poza kierującymi tramwajami, ustawodawca nie złagodził istniejących od dawna obowiązków kierujących pojazdami wobec pieszych, czyniąc ich współodpowiedzialnymi za bezpieczeństwo pieszych obecnych na przejściu dla pieszych, chociażby częściowo. Złagodzenie tej odpowiedzialności dotyczy jedynie kierujących tramwajami.

Obecnie motorniczy tramwaju zwolniony jest z obowiązku ustąpienia pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście pomimo zachowania przez niego szczególnej ostrożności i poprawnej oceny zagrożenia. Pieszy musi być świadomy tego, że kierujący tramwajem widząc wchodzącego na przejście pieszego może nie mieć możliwości powstrzymania się od ruchu. Nie zwalnia to motorniczego z obowiązku zmniejszenia prędkości lub powstrzymania się od ruchu, jeżeli okaże się to konieczne wtedy gdy pieszy już przechodzi przez przejście wchodząc na nie wcześniej z poszanowaniem ciążących na nim obowiązków, np. gdy nie było w pobliżu tramwaju. Po prostu motorniczy musi mieć czas na łagodne zmniejszanie prędkości z uwagi na bezpieczeństwo pasażerów.

Nie jest zatem prawdą, że nowe przepisy dotyczące pieszych dodały im nowych przywilejów, bowiem w rzeczywistości dodały im nowych obowiązków czyniąc pieszych także współodpowiedzialnymi za swoje życie i zdrowie. Ma to szczególne znaczenie w związku z "przejściami sugerowanymi" czyli z technicznie dostosowanymi miejscami ułatwiającymi pieszym wejście na jezdnię i jej przekroczenie np. przez obniżenie krawężnika, wyniesienie jezdni drogi lub budowę wysepki bezpieczeństwa.  W takich miejscach praktycznie pełna odpowiedzialność za bezpieczne przekroczenie jezdni spoczywa na pieszym.

4. Przejście sugerowane

Przejście sugerowane nie jest oznaczone żadnym znakiem drogowym, co zdaniem autora jest błędem legislacyjnym w przypadku przejść oddalonych od skrzyżowań. Kierujący pojazdem powinien być ostrzeżony o takim miejscu np. nowym znakiem ostrzegawczym 16a "piesi" (rys. 2) lub znakiem A-30 "inne niebezpieczeństwo" z tabliczką "piesi". Skoro przejście sugerowane nie jest oznakowane, to w sensie prawnym jest tam nadal jezdnia przeznaczona dla ruchu pojazdów, na której można, jeżeli nie zabrania tego oznakowanie, nie tylko wyprzedzać inne pojazdy ale także zatrzymać pojazd nawet na wysokości tego przejścia lub w jego bezpośredniej bliskości. W art. 49 ust. 1 pkt 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym nie ma mowy o przejściu sugerowanym, bowiem nie jest ono oznakowane.
Rys. 2
Proponowany przez autora bloga nowy znak ostrzegawczy 16a "piesi"
stawiany przed przejściami sugerowanymi

Na jezdni drogi poza oznaczonym znakami przejściem dla pieszych, gdzie za bezpieczeństwo pieszych współodpowiedzialnymi sa także kierujący pojazdami, za swoje bezpieczeństwo odpowiadają przede wszystkim piesi. Piesi zamierzając wejść na jezdnię drogi, niezależnie od tego czy jest tam oznaczone znakami przejście, mają obowiązek zachować szczególną ostrożność i obserwować ruch na jezdni oceniając jego zagrożenie. Wejście na jezdnię musi być świadome i pozbawione zbędnego ryzyka. Nie wolno zatem, będąc w zgodzie z obowiązującym prawem, wchodzić wprost przed jadący pojazd oraz niespodziewanie wychodzić spoza przeszkody, także będąc już na jezdni, nie dając szansy kierującemu pojazdem na stopniowe i bezpieczne dla innych zmniejszenie prędkości, a gdy trzeba na łagodne zatrzymanie pojazdu. W razie przechodzenia przez jezdnię osoby niepełnosprawnej, używającej specjalnego znaku, lub osoby o widocznej ograniczonej sprawności ruchowej, kierujący jest obowiązany zatrzymać pojazd w celu umożliwienia jej przejścia.

5. Pierwszeństwo pieszego przed zmieniającym kierunek jazdy

Pierwszeństwo pieszego wchodzącego na oznaczone znakami przejście dla pieszych lub przez nie przechodzącego jest niezależne od miejsca na jezdni drogi w którym to przejście wyznaczono oraz od manewru wykonywanego przez kierującego pojazdem, zatem także wtedy gdy zmienia on kierunek jazdy w celu wjazdu na jezdnię drogi poprzecznej. Obowiązek ten występuje także wtedy, gdy na jezdni drogi poprzecznej nie oznaczono znakami przejścia dla pieszych. To miejsce jest wtedy przejściem sugerowanym. Przechodzenie przez jezdnię i obecność na niej pieszego zaczyna się wchodzeniem na nią, a kończy jej opuszczaniem. Wchodzenie na przejście dla pieszych wyodrębniono z obecności pieszego na przejściu, bowiem przypisano tej czynności obowiązki zarówno pieszym jak i kierującym. Wchodzenie na jezdnię w miejscu gdzie nie oznaczono znakami przejścia, w tym na przejściu sugerowanym, nie jest obwarowane obowiązkami dotyczącymi ustąpienia pierwszeństwa pieszemu na jezdni drogi poza tu opisaną zmianą kierunku jazdy w celu wjazdu na jezdnię drogi poprzecznej  oraz gdy przez jezdnię  przechodzi osoba niepełnosprawna ruchowo lub mająca problemy ze wzrokiem. 

Należy tu podkreślić, że przepis dotyczący manewru zmiany kierunku jazdy dotyczy miejsca znajdującego się w bezpośredniej bliskości jezdni drogi którą opusza zmieniający kierunek jazdy. Przepis powstał przede wszystkim z myślą o tych którzy zamierzając zmienić kierunek jazdy poruszają się za plecami pieszych.  Nie dotyczy to jazdy na prostym odcinku jezdni drogi poprzecznej, także po zakończeniu manewru zmiany kierunku jazdy. Dlatego w celu poprawy bezpieczeństwa pieszych, niestety kosztem ich wygody, oddala się chodniki i przejścia, także sugerowane, od skrzyżowania o minimum 5 metrów. Dzięki temu manewr zmiany kierunku jazdy kończy się przed miejscem kolizyjnym na jezdni drogi poprzecznej umożliwiając pieszym i jadącym na wprost kierującym pojazdami wzajemną obserwację i współdziałanie w celu zminimalizowania ewentualnych zagrożeń.

6. Przepisy
Ustawa Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku z późniejszymi zmianami.
Rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych z 2002 roku późniejszymi zmianami.
mgr inż. Ryszard Roman Dobrowolski

Jeżeli uznasz to co robię za pożyteczne, to możesz wesprzeć moją działalność stawiając mi kawę
https://buycoffee.to/mrerdek1.blogspot.com
W podziękowaniu otrzymasz książkę (plik PDF)
"Vademecum kierującego.
Droga, skrzyżowanie i zmiana kierunku jazdy"
(Tego nie znajdziesz w książkach do nauki jazdy)

wtorek, 10 grudnia 2019

196. Potrącenie pieszego "wyłudzacza" na pasach i nowe przepisy.

Potrącenie pieszego na przejściu dla pieszych.
Odpowiedzialność, nowe przepisy oraz próba wyłudzenia odszkodowania.

Najpierw projekt nowych przepisów.

"Art. 13, ust. 1a: Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy oczekujący na możliwość wejścia na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyjątkiem tramwaju.
Art. 13, ust. 1b: Przed wejściem na przejście dla pieszych, pieszy jest obowiązany zatrzymać się i upewnić, czy kierujący pojazdem ustępuje mu pierwszeństwa.
Art. 26, ust. 1: Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który znajduje się na przejściu dla pieszych lub oczekuje na możliwość wejścia na nie.
Art. 26, ust. 1a: Kierujący tramwajem zbliżając się do przejścia dla pieszych jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który znajduje się na przejściu dla pieszych.

Projekt precyzuje zachowanie szczególnej ostrożności przez pieszego, wymagając od niego zatrzymania się przed przejściem w celu upewnienie się, że kierujący ustępuje mu pierwszeństwa. 

Skoro ustąpienie pierwszeństwa to "powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch ten mógłby zmusić innego kierującego do zmiany kierunku lub pasa ruchu, albo istotnej zmiany prędkości, a pieszego - do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku;", to jak to się ma do pieszego, który przed przejściem się nie porusza, gdyż ma obowiązek się zatrzymać i oczekiwać na możliwość wejścia? 

Znów jakiś ministerialny ekspert wymyśla bzdury, zapewne za namową jakiegoś  doradcy, który zamiast wiedzy posługuje się prawem z czasów PRL i zdrowym rozsądkiem od 20 lat przebywającym na zwolnieniu lekarskim. 

Otóż pieszy będzie miał obowiązek zatrzymać się przed przejściem nie celu upewnienia się czy kierujący ustępuje mu pierwszeństwa, lecz czy zapewni  mu swoim zachowaniem bezpieczne wejście na przejście.

Już teraz nauczyciel zasad ruchu drogowego wg krakowskiej szkoły ogłupiania kierujących wmawia nam, że zbliżając się do wolnego od pieszych  oznaczonego znakami przejścia istnieje prawny obowiązek zmniejszenia prędkości, co sprawia, biorąc pod uwagę czas reakcji, że jadący obok przed przejściem wyprzedza tak uczonego jegomościa. 

Teraz kierujący będzie miał obowiązek powstrzymać się od jazdy, by umożliwić pieszemu bezpieczne wejście na przejście, a nie ustąpić mu pierwszeństwa, jak to przewiduje projekt pisany przez ignorantów. Mamy już nowy bubel prawny dotyczący jazdy na zamek i tworzenie pasa bezpieczeństwa. Ministerialni urzędnicy powinni odróżnić oczekującego na wejście,  od zbliżającego się do przejścia. 

Obawiam się, że w świadomości pieszych pozostanie jedynie wiara w to, że po zmianie przepisów kierujący będą musieli zatrzymywać się przed każdym przejściem. 

Problemem jest to, że w przypadku nierównej walki człowieka z pojazdem wezwana na miejsce zdarzenia Policja musi ocenić winę w oparciu o efekty zdarzenia, a te zawsze przemawiają na niekorzyść kierowcy. 

By nie być gołosłownym - przykład
https://youtu.be/qaplJJwFqMk

Pieszym wmówiono, że przejście to bezpieczny dla nich chodnik, zapominając wspomnieć tym bez wyobraźni, że to wciąż jezdnia oraz że żaden pojazd nie zatrzymuje się w miejscu, szczególnie wtedy, gdy są słabo widoczni, albo warunki drogowe są niekorzystne. Nie zmieni tego nowy przepis, jeżeli jedni i drudzy będą pozbawieni wyobraźni, poczucia odpowiedzialności za swoje czyny i instynktu samozachowawczego.  Zatrzymanie się każdego pieszego przed przejściem i wejście na nie dopiero gdy zatrzyma się pojazd, to czysta utopia. Ale z punktu widzenia kierujących to dobrze, bo brak zatrzymania się pieszego i wejście wprost pod nadjeżdżający pojazd będzie wreszcie jednoznaczne. 

Jak zatem przy braku kamery samochodowej lub lokalnego monitoringu wykazać, że to pieszy nie zachował szczególnej ostrożności i nie miał prawa wchodzić pod nadjeżdżający pojazd, którego kierujący nie był w stanie zatrzymać przed przejściem? Pieszy zanim wejdzie na jezdnię musi być pewien, że nie wpadnie pod rozpędzony pojazd, zarówno ten jadący z prędkością bezpieczną, jak i ten którego kierowca ignoruje bezpieczeństwo innych. To dokładnie taka sama sytuacja jak włączanie się do ruchu i wyjazd z drogi podporządkowanej. Kierowca musi ocenić czy wjazd na drogę z pierwszeństwem będzie bezpieczny dla niego i innych uczestników ruchu drogowego. Gdy trzeba musi się zatrzymać, chyba że zamontowano zamiast znaku A-7 znak STOP. Tak samo pieszy powinien mieć obowiązek ocenić sytuację i ewentualnie się zatrzymać przed przejściem, by się upewnić czy może wejść bezpiecznie na jezdnię. 

Obawiam się, że nowe przepisy rozzuchwalą nieliczną dziś jeszcze grupę pieszych, która narażając swoje zdrowie dla doraźnych korzyści, będzie świadomie naciągać kierujących  na odszkodowanie. Wtedy ofiarą przekrętu będzie tak naprawdę kierowca, któremu na dodatek grozić będzie za to kara więzienia. 

Niech za przykład posłuży taki oto list czytelnika. 

Padał deszcz. Zmieniałem kierunek jazdy w lewo na dwupasowym rondzie. Jechałem z małą prędkością, bo rondo małe, a mój samochód, jak to każdy Mercedes, ma skłonności do driftu. Zmieniłem pas ruchu z wewnętrznego na zewnętrzny i prawym pasem zacząłem opuszczać rondo, gdyż zaraz za przejściem dla pieszych zamierzałem skręcić w prawo na stację paliw. 

Kiedy dojeżdżałem do przejścia dla pieszych, gdy byłem w odległości ok. 2 metrów od niego, stojący na chodniku mężczyzna wszedł na przejście zatrzymując się przy krawężniku. Zacząłem odruchowo hamować i po kilku metrach zatrzymałem się na pasach obok niego. Wtedy położył rękę na masce w okolicy przedniej lampy mojego samochodu, pochylił się i zsuwając się delikatnie legł na pasach między krawężnikiem i moim samochodem. 

Wyskoczyłem z samochodu i podbiegłem do niego pytając czy coś mu się stało, a on na to wydukał z siebie w oparach alkoholu "daj dychę". Przyjechała policja i karetka pogotowia. Po krótkich oględzinach stwierdzono u niego uraz stopy, więc umieszczono delikwenta w karetce, czemu się stanowczo sprzeciwiał, i zawieziono na SOR. Okazało się że zostaje w szpitalu na obserwacji, gdyż jest poobijany, ku memu zaskoczeniu, znacznie bardziej, niż przypuszczano, i niż wynikałoby to z mojej relacji. Ponieważ przewidywany okres leczenia został określony jako dłuższy od 7 dni, zdarzenie zostało zakwalifikowane jako wypadek drogowy. Nie mam kamery samochodowej i jechałem sam w obcym mieście, natomiast "pokrzywdzony" miał na chodniku świadka. Na dodatek po wizycie policjantów w szpitalu okazało się, że poszkodowany ma 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu, a była to godz. 8 rano oraz, że dzień wcześniej był już jego pacjentem SOR z powodu pobicia. Tłumaczy to liczne otarcia i ślady na jego ciele. Wg mnie była to ewidentna próba wyłudzenia. Policja ignoruje ten fakt stwierdzając jednoznacznie, że do wypadku doszło wyłącznie z mojej winy, gdyż wg nich nie zachowałem szczególnej ostrożności i jechałem niewłaściwym pasem ruchu, co potwierdza, wg policjantów, monitoring zamontowany na pobliskim sklepie. Niestety pomimo prośby o udostępnienie nagrania, dla mnie na tym etapie postępowania przygotowawczego  zapis jest niedostępny. 

Policjanci uznali mnie za sprawcę wypadku twierdząc, że zmieniając pas ruchu w miejscu niedozwolonym z lewego na prawy, opuściłem rondo prawym pasem ruchu (rys. 1), zatem popełniłem wykroczenie, które skutkowało wjazdem na prawy pas ruchu drogi wylotowej, zaskoczeniem wchodzącego na przejście i w efekcie jego potrąceniem. W tej sytuacji zaproponowano mi, bym przyznał się do winy i poddał dobrowolnie karze, z czym się nie zgodziłem.
Rys. 1
Rzut z góry wylotu z ronda (Google)
Rys. 2
Widok wylotu z ronda
Rys. 3
Tor jazdy obwinionego to czerwony ślad
 ze zmianą pasa ruchu w miejscu A lub B
(zmiana kierunku jazdy - linia pomarańczowa, i jazda na wprost do wylotu lewym pasem ruchu - linia niebieska,
to  poprawny ślad jazdy)

Warto zatem wiedzieć, że zgodnie z art. 177 § 1 Kodeksu karnego: „Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”.

Istotą jest tu stwierdzenie nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, gdyż umyślne jest karane znacznie surowiej.  Tu zaczyna się sprawa szczególnej ostrożności i zasada zachowania ograniczonego zaufania, dziwnym trafem, na wstępnym etapie prowadzonych czynności wyjaśniających, z pominięciem pieszego, którego zasada zachowania szczególnej ostrożności dotyczy tak samo jak kierującego. Poza tym każdy kierujący ma prawo wierzyć w to, że inni uczestnicy ruchu drogowego, przestrzegają obowiązujących zasad ruchu, a zasada ograniczonego zaufania działa dopiero wtedy, gdy to zachowanie może budzić wątpliwości. Dlatego kierujący widząc wchodzącego na jezdnię natychmiast rozpoczął awaryjne hamowanie, niestety na mokrej nawierzchni, ale na szczęście  przy niewielkiej prędkości.

Wbrew stanowisku Policji dla sprawy nie ma  żadnego znaczenia to, jak  kierujący poruszał się na rondzie, gdyż poruszał się już poza rondem prawym pasem ruchu jezdni drogi wylotowej. Istonym jest to, czy poruszał się z bezpieczną prędkością i czy pieszy miał prawo wejść na jezdnię widząc zbliżający się pojazd. Ważnym jest także to, czy do kontaktu doszło w wyniku uderzenia przodem pojazdu w stojącego pieszego, czy to pieszy wszedł w bok pojazdu.

Oczywistym błędem kierujących, co podważa ich wiarygodność,  jest podawanie zbyt małej odległości z jakiej zauważyli pieszego wchodzącego na jezdnię. Prowadzący czynności wyjaśniające odbierają to jako próbę przerzucenia odpowiedzialności na pieszego, co zwykle nie jest prawdą. Kierujący bowiem powtarza to co zapamiętał z dynamicznie zmieniającej się sytuacji na drodze. Tak naprawdę wskazuje ile miejsca zauważył przed przejściem, a nie swoją odległość, która jest znacznie większa. Mówiąc o 2 metrach przed przejściem, kierujący tak naprawdę był oddalony od pieszego o ponad 10 metrów (rys. 4).
Rys. 4
Odległość pojazdu od przejścia dla pieszych w sytuacji gdy kierujący widzi ostatnie dwa metry jezdni przed przejściem
  
Kolejnym problemem jest zachowanie "prędkości bezpiecznej". Nie chodzi tu o prędkość administracyjną, tu wynosząca 50 km/h, lub ograniczoną znakami drogowymi, a o taką z którą, biorąc pod uwagę panujące na drodze warunki drogowe, kierowca porusza się tak, by mógł zatrzymać pojazdu przed ewentualną przeszkodą. Oczywiście nie mówimy tu o przeszkodzie, która pojawia się nagle i niespodziewanie na jezdni drogi w nieznacznej odległości od pojazdu.

Przyjmijmy zatem, że rzeczywista odległość pieszego od pojazdu wynosiła ok. 10 - 11 metrów, co zgadza się z tym, że pojazd poruszał się już prawym pasem ruchu na wprost do przejścia, bowiem nie zboczył podczas hamowania z linii prostej równoległej do osi jezdni. Czas reakcji kierującego włącznie z czasem zadziałania hamulców to 1,3 sekundy.

Zatem nie wdając się w rozważania na temat przyczepności opon na mokrej nawierzchni, opóźnień i wytracania prędkości, zakładając, że kierujący poruszał się z bezpieczną szybkością 30 km/godz, reagując nagłym hamowaniem na widok pieszego w odległości 10,5 metra od niego, zasadnicze hamowanie zaczęłoby się po upływie 1,3 sekundy. Uderzyłby go zatem prawie z pełną prędkością, gdyż zasadnicze hamowanie rozpoczęłoby się dopiero w okolicy pieszego. 

Bardzo często widzimy na nagraniach, że samochód wyraźnie zwalnia dopiero po uderzeniu w przechodnia znajdującego się na pasach i wyciągamy z tego fałszywy wniosek, że dopiero wtedy zauważył pieszego i rozpoczął awaryjne hamowanie. Otóż nie. Przy prędkości 50 km/godz w ciagu 1,3 sekundy przejeżdża z pełną prędkością, pomijając hamowanie silnikiem, ok. 18 metrów. Do zatrzymania na suchym asfalcie potrzebuje jeszcze 10-12 metrów, a na mokrym minimum dwa razy więcej, czyli w sumie ponad 40 metrów.

Czas reakcji, tak samo jak czas potrzebny do przeniesienia stopy na pedał hamulca i szybkość jego naciskania oraz siła nacisku są zależne od wielu czynników, m.in. do wieku, doświadczenia lub predyspozycji kierującego.

Zabawcie się, tak jak ja dziś (uzup. 12.12.2019) i zobaczcie jaki jest wasz czas reakcji.

(tu używałem klawiatury)
(tu używałem myszki)

Skoro pojazd zatrzymał się bok pieszego zaledwie metr za nim, to albo hamowanie było rozpoczęte znacznie wcześniej niż określa to kierujący albo prędkość samochodu była znacznie mniejsza niż zakładana. Wylot z ronda biegnie łukiem w prawo, więc stojący na chodniku pieszy mógł nie zwracać na siebie uwagi. Prostoliniowe przemieszczanie się hamującego prostopadle do przejścia bardziej prawdopodobna hamowanie zgodne z zeznaniem kierującego.

Z pobieżnych obliczeń wynika, że przy prędkości pojazdu 20 km/godz, czyli takiej jak obowiązuje jako administracyjna w strefie zamieszkania,  na mokrym asfalcie droga hamowania od momentu zauważenia pieszego wynosi ok.11 metrów, zatem pieszy byłby uderzony z prędkością ok. 5-7 km/h. Droga nagłego hamowania w warunkach mokrego asfaltu przy prędkości 30 km/h, to aż 18,5 metra i przy odległości 10 metrów od pieszego to uderzenie z prawie pełną prędkością.  Trzeba też pamiętać, że ABS na mokrej nawierzchni nie skraca drogi hamowania ale umożliwia ominięcie przeszkody, co w przypadku pieszego jest bardzo trudne z powodu nieprzewidywalności jego zachowania.

Jeżeli dojdzie do rozprawy, a kierujący nie będzie poczuwał się do winy, co w świetle powyższego wydaje się być w pełni uzasadnione, nieodzownym będzie powołanie biegłego z zakresu rekonstrukcji zdarzeń drogowych. Obecnie brak w samochodach szkła w budowie reflektorów i szkła hartowanego w przednich szybach pojazdów, a przez systemy ABS brak jednoznacznych śladów hamowania oraz śladów materialnych w związku z ewentualnym uderzeniem w pieszego utrudniają ocenę zdarzeń. Podobnie jest przy braku odrzucenia wzdłużnego lub bocznego potrąconego. 

Gdyby w czasie hamowania pieszy poruszał się, przeszedłby ok. 2 m, zatem prędzej zostałby uderzony lewym reflektorem niż przednią prawą lampą. Skoro stał na jezdni i obserwował zatrzymujący się pojazd, bez problemu mógł wrócić jeden krok zapewniając sobie całkowite bezpieczeństwo na chodniku.  Nie zrobił tego być może z tego powodu, że stojąc przodem do pojazdu wiedział iż nie zostanie potrącony? Jeżeli leżał obok pojazdu rzeczywiście z powodu uderzenia zderzakiem lub lampą, powinna to potwierdzić obdukcja i świeże uszkodzenia ciała w miejscu kontaktu tych elementów z ciałem poszkodowanego. Wg uzyskanych informacji poszkodowany po dwóch dniach zniknął ze szpitala, a Policja nie zna miejsca jego pobytu. 

Jeżeli Policja mimo wszystko nie zmieni zdania i nie uzna winnym pieszego, pozostaje jedynie droga sądowa. Sąd dopuścić powinien wtedy zarówno dowód z opinii  biegłego z zakresu medycyny sądowej celem ustalenia, czy pieszy doznał uszczerbku na zdrowiu w wyniku bójki, czy kontaktu z pojazdem i biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Kluczowym może być dowód w postaci monitoringu przemysłowego obejmującego swoim zasięgiem przejście dla pieszych oraz część ronda. Wg relacji jego administratora wynika, że feralnego dnia był włączony,  jednak  jego zapis nie został udostępniony kierującemu.

Jeżeli w postępowaniu sądowym nie uda się jednoznacznie udowodnić winy pieszego, wówczas należy starać się o warunkowe umorzenie postępowania karnego. 

Sąd może warunkowo umorzyć postępowanie karne, jeżeli wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności jego popełnienia nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy niekaranego za przestępstwo umyślne, jego właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, w szczególności nie popełni przestępstwa. 

Należy wiedzieć, że zdaniem Sądu Najwyższego warunkowe umorzenie postępowania nie jest skazaniem w rozumieniu prawa karnego, co przyjmowane jest także w doktrynie. Powyższe stanowisko można spotkać w licznych publikacjach jak np.  P. Hofmański, E. Sadzik, K. Zgryzek: Kodeks postępowania karnego. Komentarz, t. I, Warszawa 1999, str. 429.