352. Do czego służy linia przystankowa wyznaczona w zatoce przystankowej?
Dzień Dobry,
Czytałem ostatnio wpis o linii przystankowej (znak P-17). Zastanawia mnie czy to zarządcy dróg nieumiejętnie oznaczają przystanki, nie rozumiejąc jej znaczenia, czy żmijka wyznacza na jezdni jedynie miejsce przystanku komunikacji publicznej, skoro w wielu miejscach przy żmijce jest znak P-7a "linia krawędziowa przerywana", która oddziela przystanki zlokalizowane w zatoczkach poza jezdnią? Oto przykład:
Piotr z Gdańska
Zacznijmy od tego, że linia P-1 o podwójnej szerokości wygląda tak jak linia krawędziowa P-7a, nie leżąc i nie kończąc się jednak na krawędzi jezdni. Znak ten stosuje się do wyznaczania pasa ruchu powolnego, pasa zanikającego lub pasa przeznaczonego wyłącznie dla pojazdów wyjeżdżających na inną drogę lub jezdnię. Tą linią wyznaczania się także otwarte zatoki przystankowe, czyli takie, które kończą się, tak jak na przykładzie, zwykłym oznaczonym znakami pasem ruchu lub pasem włączania, tak jak to było w opisanym na blogu odcinku 736 "Jedź bezpiecznie", w którym Marek Dworak namawiał do łamania prawa i przejazdu przez zatokę autobusową. W Krakowie nie było znaku P-17, gdyż przystanek zajmował tam całą zatokę aż do przejścia dla pieszych.
Kadr z odcinka 736 "Jedź bezpiecznie"
https://youtu.be/M7X635AinXA
Ta linia pozwala jadącym zmienić pas ruchu na prawy dopiero po minięciu przystanków. Sama żmijka, poza tym, że powiadamia o tym, że nie wolno się na niej zatrzymywać innym pojazdom niż uprawnione, wskazuje dokładną lokalizację przystanku.
Na przykładzie z Gdańska przystanek przeznaczony jest dla dwóch trolejbusów. Ze względu na umiejscowienie wiaty przystankowej nie na środku przystanku lecz za znakiem D-16 "przystanek trolejbusowy", żmijka wskazuje rzeczywiste położenie przystanku w zatoce.
Obecnie odwracają się relacje. Zatoki przystankowe służą upłynnieniu indywidualnego ruchu samochodowego kosztem płynności ruchu komunikacji zbiorowej. Podobnie jak to było w czasach PRL, jak się okazuje nie do końca słusznie minionej epoki, obecnie relacje się odwracają na rzecz mas i komunikacji miejskiej. W myśl zasady, że "zatoki się leczy", np. w Jaworznie likwidowane są zatoki przystankowe. W ich miejsce pojawia się na jezdni coraz więcej gadów przystankowych, które wolno bezkarnie rozjeżdżać. Skoro wracamy do starych czasów, to najlepszym rozwiązaniem wielu komunikacyjnych problemów, z zapotrzebowaniem na paliwo i smogiem włącznie, byłby wzorzec albański z czasów kiedy rządził tam Enver Hoxha, czyli "zero prywatnych samochodów".
Luźniej na przystanku
i niczym nie zmącona płynność jazdy autobusu, a reszta niech smrodzi w korku lub siedzi w domu
Opracował Ryszard R. Dobrowolski

