wtorek, 21 stycznia 2020

200. Bezprawie w szkoleniu i egzaminowaniu. Geneza.

Na początek nieco lokalnej prywaty. Jeżeli nie wiecie Państwo na jaki cel przeznaczyć 1% swojego podatku, to pozwolę sobie na podpowiedź. Doskonałym wyborem będzie Środowiskowy Dom Samopomocy "WENA", 64-100 Leszno, ul. Starozamkowa 14a


ŚDS "WENA - OLA" w Lesznie (KRS 0000309320). 

A teraz o czymś, co ma kapitalne znaczenie dla bezpieczeństwa na naszych drogach. O samowoli interpretacyjnej w szkoleniu i egzaminowaniu.  Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego, z którymi do czynienia mają głównie kandydaci na kierowców, zapewniają, że funkcjonują, z merytorycznego punktu widzenia, w oparciu o obowiązującą ustawę Prawo o ruchu drogowym, czemu każdego dnia zaprzecza ich praktyka.  

Winę za to ponosi przede wszystkim państwo, które uczyniło z ośrodków ruchu drogowego samofinansujące się przedsiębiorstwa kontrolowane, także pod względem merytorycznym, jedynie przez samorządy. Egzaminatorzy utracili nie tylko gwarantowaną wcześniej przez państwo niezależność i niezawisłość, ale przede wszystkim merytoryczny nadzór i opiekę ze strony Ministerstwa Infrastruktury. Na dodatek państwo pozwala na przejmowanie kontroli nad edukacją komunikacyjną całego naszego społeczeństwa jedenj firmie i to bez jakiejkolwiek kontroli merytorycznej. Tą firmą jest oficyna wydawnicza Grupa IMAGE z Warszawy która założyła Fundcję Zapobieganie Wypadkom Drogowym i Klaster Edukacyjny oraz witryny internetowe L-Instruktor i Prawo Drogowe News. Bezkrytycznie wierzy, tkwiąc wciąż w czasach PRL,  w nieuprawnione wymysły Zbigniewa Drexlera i bubel prawny w postaci sprzecznego z prawem europejskim kodeksu drogowego z 1983 roku. Powiela od lat jego wymysły sugerując, że sa zgodne z obowiązującym od 20 lat prawem, ogłupiając nas kierowców oraz egzaminatorów WORD i drogowców.  

Przecież to państwo zobowiązało się do przestrzegania europejskiego porządku prawnego oraz międzynarodowych umów dotyczących bezpieczeństwa w ruchu drogowym. To państwo powołało ustawą wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego mające gwarantować właściwą edukację komunikacyjną polskiego społeczeństwa i to państwo, a nie lokalne samorządy, jest uprawnione do tego by pilnować przestrzegania i stosowania prawa w całym kraju jednakowo zgodnie z obowiązującą wykładnią.   

Niestety z powodu braku  merytorycznego nadzoru ze strony resortu i zachowawczych, źle wyedukowanych ministerialnych urzędników, zdominowane przez lobby  od dwudziestu lat trwają niekończące się dyskusje o podstawowych dla bezpieczeństwa ruchu drogowego sprawach. 

Dyskutujemy wciąż o skrzyżowaniach, skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek, o skrzyżowaniach o ruchu okrężnym,  o placach i budowlach typu rondo, o kierunku jazdy i kierunku ruchu, o właściwym użyciu kierunkowskazów, o zajmowaniu miejsca na drodze przed i po wykonaniu manewru zmiany kierunku jazdy, o zmianie pasów ruchu i wyprzedzaniu na skrzyżowaniach, w tym na skrzyżowaniach o ruchu okrężnym, o zawracaniu na drodze z pierwszeństwem, o znakach w postaci strzałek kierunkowych,  o znakach nakazu jazdy w kierunku zgodnym ze wskazaniem strzałek na znaku (znaki C-1 do C-11) oraz o znaku C-12 "ruch okrężny", który dwie dekady temu  przestał być znakiem nakazu kierunku jazdy w lewo, w prawo lub na wprost do wylotu z prawej strony wyspy środkowej ronda. Od dwudziestu lat znak C-12, nie jest już znakiem nakazu kierunku jazdy, lecz wprost odpowiednikiem międzynarodowego znaku D,3 "obowiązujący ruch okrężny" wg Konwencji wiedeńskiej o znakach i sygnałach drogowych.

Z chwilą pojawienia się w Polsce rozbudowanych wielopasowych skrzyżowań dróg publicznych i niewielkich dwupasowych, okrężnie zorganizowanych budowli typu rondo, zauważono różne, sprzeczne ze sobą, rozumienie obowiązującego od 1998 roku prawa. Ujawnił się wtedy rozdźwięk między obowiązującym prawem, a praktyką w zakresie szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców, głównie w związku z "ruchem okrężnym", zmianą kierunku jazdy, właściwym zajmowaniem miejsca na jezdni oraz sygnalizowaniem swoich zamiarów, także na skrzyżowaniach na których droga z pierwszeństwem zmienia swój kierunek.  

Zamiast przeciąć wszelkie spekulacje, tak jak to uczyniono np.  swego czasu we Francji, kiedy to nauczyciele nauki jazdy zaczęli tworzyć swoje własne prawo drogowe, nikt odpowiedzialny w nowej postkomunistycznej Polsce za prawną regulację ruchu drogowego, nie miał w sobie, przy dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, na tyle odwagi lub wiedzy, by jednym wystąpieniem ukrócić bezprawie i samowolę dyrektorów i egzaminatorów WORD, co oczywiste, wychowanych na poprzednim, pełnym wymysłów i sprzeczności z prawem europejskim bublu prawnym, jakim był obowiązujący do 1997 roku Kodeks drogowy z 1983 roku. 

Brak stanowczego i jednoznacznego stanowiska przedstawicieli władzy sprawił, że w świadomości społecznej obowiązującą wykładnią prawa stały się sprzeczne z nowym prawem prywatne poglądy osób fizycznych, z racji zajmowanych stanowisk i pełnionych funkcji w czasach PRL, uznawanych nadal przez wielu wpływowych urzędników i dyrektorów WORD za specjalistów o niepodważalnym autorytecie. 

Ich poglądy, prezentowane od lat w licznych poradnikach dla kierowców, uważane są, niestety bez jakichkolwiek podstaw, za zgodne z obowiązującą wykładnią prawa.  

Wszelkie krytyczne uwagi wobec tych praktyk, wynikające wprost z niekłamanej troski o poprawę bezpieczeństwa na polskich i europejskich drogach są ignorowane, a argumenty, wbrew pięknie brzmiącym deklaracjom o działaniach na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym, wprost lekceważone przez Rzecznika Praw Obywatelskich, komisje sejmowe, liczne fundacje oraz organa państwa.  

Niestety taki stan świadomości obowiązującego prawa i lekceważący stosunek do wymiaru sprawiedliwości, jest faktem. Odpowiedzialni są za to przede wszystkim ministerialni urzędnicy, funkcjonariusze publiczni oraz całe środowisko związane ze szkoleniem i egzaminowaniem, w tym wydawcy książek i producenci pomocy naukowych do nauki jazdy. 

Mówię wyraźnie o wadliwej praktyce stosowania prawa, a nie o samym prawie, gdyż wbrew nieuprawnionym twierdzeniom, co do podstawowych zasad ruchu jest ono od dwóch dekad zgodne z obowiązującymi Polskę traktatami, poza tym proste, jednoznaczne i co do podstawowych zasad ruchu niezmienne. Prawdą jest, że ustawa podlegała licznym nowelizacjom, ale nie dotyczą one obowiązujących od lat, zgodnych z prawem europejskim, zasad ruchu.

Walka z patologiami, ciemnotą, cynizmem i butą należy do najtrudniejszych. Trudno zatem uwierzyć w to, że ktoś z własnej woli przyzna się do tego, że  szkoląc, egzaminując, znakując drogi lub oceniając  zdarzenia drogowe, uczestniczy w sposób mniej lub bardziej świadomy w zbiorowym ogłupianiu polskiego społeczeństwa. Nie znaczy to, że należy się z tym godzić.

Należy liczyć na coraz większa świadomość prawa wśród urzędników i obywateli, opartą chociażby na analizie prawomocnych wyroków sądowych. Kolejne wyroki obnażające brak właściwej wiedzy i kompetencji egzaminatorów WORD, pozwalą wierzyć w to, że środowisko WORD zrozumie wreszcie, że chowanie głowy w piasek, i udawanie, że nie ma problemu, nie jest na dłuższą metę dobrym rozwiązaniem. Można liczyć też na to, że ktoś z tych ludzi znajdzie w sobie tyle odwagi, gdyż wiedzy i umiejętności samodzielnego myślenia wielu z nich nie brakuje, że publicznie uderzy się w piersi i wykrzyczy, że król jest nagi. A może spokojnie, uznając argumenty za słuszne, zmieni podejście do prawa, tak jak to się stało z nieuprawnionym wymaganiem włączenia lewego kierunkowskazu przed wjazdem na zorganizowane okrężnie rondo. 

Czy w czasach PRL było możliwe, że milicja przegrała sprawę w kolegium lub sądzie z kierowcą, a egzaminator z kandydatem na kierowcę? Nie jest wstydem czegoś nie wiedzieć, lecz trwać w niewiedzy. Jeszcze większym wstydem jest znać prawdę i dla partykularnych interesów udawać, że nic się nie rozumie.   

Samowola interpretacyjna dotyczącą prawa o ruchu drogowym  została zauważona już dawno. Poświęcono temu w 2005 roku sympozjum "Ruch okrężny - zasady a praktyka", które odbyło się w Warszawie pod patronatem ówczesnego wiceministra, specjalisty z zakresu inżynierii ruchu, prof. dr hab. inż. Ryszarda Krystka. 

Zbyt duże i zróżnicowane gremium dyskutujących, stare nieformalne układy oraz brak zdecydowanego głosu ze strony resortu sprawiły, że z formalnego punktu widzenia, zarówno to sympozjum, jak i późniejsze próby doprowadzenia do zgodności praktyki z prawem,  były całkowicie bezowocne. Uczestniczy w nich od dwudziestu lat dyrektor Marek Dworak i od dwudziestu lat mamy dwie szkoły, krakowska i warszawską, pokonywania okrężnie zorganizowanych budowli typu rondo. 

Niestety sam fakt zwołania wspomnianego wyżej sympozjum, podważył wiarygodność obowiązującego prawa i tym samym umocnił wyznawców starego porządku prawnego w przekonaniu, że ich rozumienie obecnego prawa jest jedyne i właściwe. Wszelkie wątpliwości i wewnętrzne sprzeczności ich rozumowania tłumaczyli, co czynią do dnia dzisiejszego, złym prawem. Zbigniew Drexler, współtwórca i komentator peerelowskiego, sprzecznego z prawem europejskim Kodeksu drogowego z 1983 roku, pozwala sobie od wielu lat na publiczne nazywanie obowiązującego prawa, zgodnego z prawem europejskim, bublem prawnym.

Znany w środowisku, nieżyjący już Henryk Próchniewicz, autor poradników dla kierowców związany z Ligą Obrony Kraju, podporządkował się w 2005 roku pozaustawowym poglądom Zbigniewa Drexlera, wtedy już tylko głównego eksperta oficyny wydawniczej Grupa IMAGE, uznając że przy jedynie okrężnie biegnącej jezdni na rondzie, "na wprost" do przeciwległego wylotu można jechać, tak jak na każdym klasycznym skrzyżowaniu, z każdego pasa ruchu, z tym tylko, że na klasycznym skrzyżowaniu pasy ruchu biegną na wprost do wylotu, a na okrężnie zorganizowanej budowli typu rondo, jedynie okrężnie. De facto nie jest to zatem jazda na wprost, lecz skręt w prawo z okrężnie biegnącej jezdni. Skręcanie w prawo z innego pasa ruchu niż prawy  jest, co do zasady, zabronione, gdyż jest główną przyczyną kolizji i  wypadków na budowlach drogowych, nie tylko i wyłącznie typu rondo,  zorganizowanych wg zasad "ruchu okrężnego". 

Kiedy niewielkie ronda, zbudowane na bazie zwykłego skrzyżowania, miały tylko jeden okrężnie biegnący dookoła wyspy pas ruchu, łatwo było wmówić kierującym, że jezdnie biegną na nim nadal na wprost od wlotu do wylotu. W związku z tym wymagano do kierujących, by zamierzając  jechać na okrężnie zorganizowanym rondzie w lewo, jeszcze przed wjazdem na nie, włączali lewy kierunkowskaz. 

Wymyślili też, że polskie prawo wymaga przed zjazdem z ronda powiadamiać innych kierujących o zamiarze jego opuszczenia. Otóż nigdy takiego obowiązku nie było i nie ma nadal. Kierujący jest obowiązany sygnalizować jedynie zamiar zmiany pasa ruchu lub kierunku jazdy, a nie każdy zjazd z ronda, które może być dowolnie zorganizowane, wymaga zmiany kierunku jazdy.  
    
W 2016 roku sąd administracyjny w Gliwicach, potwierdzając prawomocnym wyrokiem  brak kompetencji i wiedzy egzaminatora WORD z Częstochowy, zakwestionował praktykę WORD opartą na prawie korporacyjnym tego, ustawionego na zysk samofinansującego się podmiotu gospodarczego. Wg sądu wiedza egzaminatora została oparta bezprawnie na przytoczonych wcześniej przeze mnie sprzecznych z prawem poglądach osób fizycznych, także zawartych w książkach do nauki jazdy, w tym tych pisanych nadal wg Henryka Próchniewicza, które na swoją obronę, jako dowód w sprawie, przedłożył sądowi egzaminator. 

Pomimo tego w częstochowskim WORD zlekceważono ten wyrok i nadal stosowane są tam, i nie tylko tam, bez  jakichkolwiek konsekwencji te nieuprawnione praktyki. Taki lekceważący stosunek wobec prawa, poparła grupa ekspertów skupiona wokół warszawskiej Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowych, której założycielem jest wydawca tych, zdeprecjonowanych przez sąd co do ich merytorycznej wartości, poradników. 

W części ośrodków podjęto decyzję, nie starając się nawet zrozumieć sensu uzasadnienia wyroku, by podczas egzaminu ignorować fakt włączenia lub nie włączenia lewego kierunkowskazu przez egzaminowanego, któremu polecono jazdę na lewą stronę ronda lub zawrócenia z jego wykorzystaniem. W innych ustalili, że będą nakazywali jazdę na rondzie jedynie w prawo. 

Kontrole NIK dotyczące znakowania dróg oraz szkolenia i egzaminowania WORD pomijają zupełnie to, co jest istotą szkolenia i znakowania dróg, czyli zgodność praktyki z prawem.

Na moje pisma zarówno NIK jak i Rzecznik Praw Obywatelskich grzecznie odpowiedzieli, że nie widzą potrzeby podejmowania jakichkolwiek działań w tej sprawie, tym bardziej, że jazda na rondach należy do najbezpieczniejszych. 

Zainteresowanie sprawą wykazały nieliczne fundacje, dyrektor krakowskiego MORD mgr inż. Marek Dworak, będący od 20 lat w opozycji do warszawskiego WORD w związku z ruchem okrężnym, oraz dyrektor GDDKiA. Zobowiązali się oni zainteresować resort sprawą dualizmu interpretacyjnego w związku z "ruchem okrężnym" i znakowaniem znakami C-12 kierunkowo zorganizowanych rond odśrodkowych. 

Prawdziwe zainteresowanie, będące wynikiem niefortunnej odpowiedzi udzielonej instruktorowi ze Słupska, którą ten niezwłocznie upublicznił, a egzaminatorzy wykorzystują ją, na szczęście bezskutecznie, do obrony w sądach, wykazało Biuro Ruchu Drogowego KG Policji.  Niestety co do innych poruszanych przeze mnie zagadnień, ówczesny radca biura, nie zajął stanowiska, twierdząc że to kompetencja resortu infrastruktury. 

Nikomu, poza polskimi kierowcami, nie przeszkadza, że  od dwóch dekad żyjemy w kłamstwie oraz, że efekty w poprawie bezpieczeństwa w ruchu drogowym są niewielkie w stosunku do oczekiwań. Nikomu nie przeszkadza, że kierowcy nie rozumiejąc decyzji policjantów i sędziów, często krzywdzących i opartych na wadliwych opiniach biegłych sądowych,   tracą zaufanie nie tylko do nich, ale także do obowiązującego porządku prawnego. 

Można zrozumieć, że niedouczonym urzędnikom i funkcjonariuszom publicznym ogłupianie kierowców jest na rękę, ale że odpowiada to także państwu i jego instytucjom odpowiedzialnym za poszanowanie prawa i bezpieczeństwo obywateli, to czyste bezprawie.

Niestety skupieni na swojej karierze urzędnicy, scedowali swoje obowiązki i odpowiedzialność, bez jakiegokolwiek uprawnienia, licznym fundacjom, samorządom i stowarzyszeniom, nazbyt często wpływowym koteriom, które dbają, tak jak oni, wyłącznie o swoje partykularne interesy. To ci ludzie są ministerialnymi, dla obywateli anonimowymi, doradcami. Pozwolono im tym samym na tworzenie własnych zasad ruchu, obowiązujących w Polsce nie tylko kandydatów na kierowców, ale nas wszystkich. Oto dowód.

Prawo zwyczajowe (korporacyjne) jest obowiązującym prawem dopóki nadrzędnym aktem prawnym nie zostanie uchylone (Wyrok sądu, Ustawa, Rozporządzenie Ministerstwa) i dotyczy obszaru całego kraju. 

Takie  publicznie wygłoszone stanowisko, jako obowiązujące w ośrodkach ruchu drogowego w całej Polsce, prezentował na łamach Biuletynu KRA nr 1/2010, str. 20, dr inż. Władysław Drozd, były egzaminator i dyrektor WORD, założyciel krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów WORD i Krajowej Rady Audytorów, czyli "samozwańczych super egzaminatorów" działających w cieniu Krajowego Stowarzyszenia Egzaminatorów WORD. Ta rada zabiegała nawet o to, by jej członkowie byli nie tylko doradcami, ale także reprezentantami polskiego rządu  w międzynarodowych gremiach eksperckich.

A oto kolejna, bardziej obszerna wypowiedź tego specjalisty od ogłupiania polskich kierujących, tym razem ze s. 22 i 23  przywołanego wcześniej Biuletynu KRA. Jest to o tyle ważne, że właśnie ten sposób rozumienia prawa dotyczy dziś całego środowiska związanego ze szkoleniem i egzaminowaniem kandydatów na kierowców, które zarzeka się, że w swojej praktyce posługuje się jedynie obowiązującym prawem.

II. Zachowanie się na skrzyżowaniach z ruchem okrężnym


Podstawowe akty prawne, definicje, zasady związane z realizacją zadania. 

Art. 2.10. Skrzyżowanie - przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łączenie z powierzchni utworzonym przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia;

Kodeks drogowy nie wyróżnia i nie definiuje skrzyżowania z ruchem okrężnym (ronda), w/w definicja obejmuje więc skrzyżowanie z rondem.

Do potrzeb opracowania można z pełna odpowiedzialnością przyjąć cel jaki stawiają sobie projektanci przy rozwiązaniu kłopotliwych i niebezpiecznym skrzyżowań, projektując w tym miejscu „ronda”. Najważniejszym celem ronda jest poprawa bezpieczeństwa na skrzyżowaniu dróg. Cel taki osiąga się po przez spowolnienie i uporządkowanie ruchu. 

Uporządkowanie ruchu polega na jego skanalizowaniu przed wjazdem i skierowaniem go na poszczególne pasy w zależności od miejsca zjazdu zapewniając w ten sposób płynność i bezkolizyjność zjazdu z ronda. Ruch przy wjeździe powinien być realizowany wg zasady - im dalej jedziemy obwiednią, tym bliżej ustawiamy się wysepki. Pas prawy zewnętrzny jest pasem zjazdowym. 

Ten aspekt w kodeksie drogowym jest przemilczany zastawiając to pośrednio przepisom o zmianie pasa ruchu ( Oddz. 4 K.D.). 

Brak kodeksowej definicji zasady ronda staje się przyczyną różnorodnej interpretacji zachowań. 

W tym miejscu pozwolę sobie przypomnieć, że 15 kwietnia 2005 roku odbyło się w Warszawie sympozjum poświęcone skrzyżowaniu z ruchem okrężnym. Sympozjum poświęcone zostało ustaleniem zasad zachowania się na rondzie. 

Dalsza analiza i przyjęte zasady są właśnie konsekwencją tych ustaleń jako obowiązujące do chwili zdefiniowania ronda. Jednocześnie przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury zostali zobowiązani, a właściwie sami się zobowiązali, do powołania zespołu, który opracuje projekt definicji (...) minęło 5 lat - definicji nie ma - a  szkoda.
----------------------------

Po pierwsze Władysław Drozd, wraz z kolegami z KRA, uzurpuje sobie prawo do tworzenia prawa, na dodatek wg własnego wymysłu. 

Po drugie stwierdzenie, że rondo z punktu widzenia zasad ruchu jest  w polskim i europejskim prawie skrzyżowaniem, dyskwalifikuje pana doktora, zresztą nie tylko jego, jako specjalisty z zakresu prawa o ruchu drogowym. To bezmyślne powielanie komentarzy dotyczących poprzednich regulacji prawnych i wymysłów peerelowskich, wychowanych na nich, ekspertów.


Skoro definicja skrzyżowania milczy na temat ronda, to nie ma żadnych podstaw do stwierdzenia, że rondo, zgodnie z tą definicją, jest skrzyżowaniem. 


Poza tym w całym Kodeksie drogowym nie ma określenia skrzyżowanie z ruchem okrężnym, którego autor cytowanej wypowiedzi używa jako synonimu słowa rondo.

Określenie "skrzyżowanie z ruchem okrężnym", to określenie Konwencji o ruchu drogowym, którego odpowiednikiem jest w naszym prawie określenie "skrzyżowanie o ruchu okrężnym", o którym jest mowa w art. 24.7.3 ustawy Prawo o ruchu drogowym, w związku z wyprzedzaniem pojazdów silnikowych. Określenie skrzyżowanie o ruchu okrężnym jest rzeczywiście skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu, ale nie jest nim rondo lecz każde wlotowe skrzyżowanie na dowolny co do kształtu i wielkości obiekt zorganizowany zgodnie z nakazem znaku C-12 "ruch okrężny".  

Określenie rondo jest obce zarówno polskiemu, jak i obowiązującemu Polskę międzynarodowemu prawu o ruchu drogowym, gdyż rondo, tak jak dowolny co do wielkości i kształtu plac, to budowla złożona z elementarnych dla zasad ruchu skrzyżowań, w prawie budowlanym zwanych zwykłymi, i to niezależnie od wielkości placu lub wyspy oraz sposobu oznakowania takiej budowli, czyli zastosowanej organizacji ruchu.  

Ilekroć ktoś świadomie wypowiada się o rondzie w całości jako jednym skrzyżowaniu, to ma na myśli to co każdy z nas widzi, czyli rondo w postaci złożonej ze skrzyżowań zwykłych budowli drogowej zdefiniowanej rozporządzeniem wykonawczym do ustawy Prawo budowlane. Mówi zatem o budowli należącej dawniej do grupy skanalizowanych skrzyżowań dróg publicznych, a obecnie do skrzyżowań dróg publicznych typu rondo.

Kierujący często, z powodu wielkości placu  lub wyniesienia wyspy środkowej, nie ma nawet obrazu ronda jako całości. Nie jest to mu do niczego potrzebne, bowiem pokonując taki złożony obiekt infrastruktury drogowej pokonuje kolejno jego elementarne skrzyżowania, które zarządca drogi ma obowiązek właściwie oznaczyć znakami drogowymi. Pokonuje je zgodnie z obowiązującymi zasadami ruchu i zastosowanym oznakowaniem, okrężnie lub kierunkowo. 

Niestety nieświadomi prawa zarządcy dróg zbyt często znakują duże, zorganizowane kierunkowo ronda z odcinkami przeplatania na których można zmienić pas ruchu, tylko na wlotach.

Prawdą jest, że ani w polskim, ani w europejskim prawie o ruchu drogowym, nie ma żadnych specjalnych zasad ruchu dotyczących rond. Nie upoważnia to jednak nikogo do wyciągania z tego wniosku, że w takim razie rondo jest w całości, pod względem zasad ruchu, jednym skrzyżowaniem. Dla małych placów też nie ma żadnych specjalnych zasad ruchu, tak samo jak dla skrzyżowań skanalizowanych dużą wyspą środkową, które różnią się tylko tym, że plac jest publicznie dostępny.   

W Polsce obowiązującym kierujących prawem jest ustawa Prawo o ruchu drogowym w której zapisano wszystko co potrzebne, by właściwie i bezpiecznie poruszać się na polskich i europejskich drogach, zatem także na ich skrzyżowaniach, placach, skwerach,rondach czy rynkach w mieście.

Definicja ronda, z punktu widzenia zasad ruchu, jest zatem całkowicie zbędna, tak samo jak definicja rynku w mieście, skweru czy placu w kształcie trójkąta lub gwiazdy, gdyż europejskie prawo, z którym nasze jest zgodne, nie przewiduje żadnych specjalnych zasad ruchu dla tego typu obiektów. Zachowanie kierujących na jezdniach dróg i ich elementarnych  skrzyżowaniach, także tych powstałych przez podział skrzyżowania wyłączoną z ruchu wyspą o dowolnym kształcie i wielkości, jednoznacznie reguluje obowiązujący Kodeks drogowy.

Z czego zatem wynika przekonanie, że budowla typu rondo, która powstała przez skanalizowanie skrzyżowania wyłączoną z ruchu okrągłą, na dodatek dowolną co do wielkości wyspą, to nadal, pod względem zasad ruchu, w całości to samo skrzyżowanie?

Przede wszystkim z powodu ślepej wiary w to, że wymysły współtwórców i komentatorów poprzedniego Kodeksu drogowego były w pełni uprawnione oraz z tego, że obecne prawo nie zmieniając literalnego zapisu definicji skrzyżowania, co do zasady zgodnego z zapisem porozumień i konwencji, nie daje prawa do innego niż poprzednio jego rozumienia.

Otóż istotą zmiany ustawy Prawa o ruchu drogowym w 1997 roku była zmiana definicji DROGI, podstawowego dla całej ustawy określenia.

Do końca 1997 roku droga w rozumieniu zasad ruchu definiowana była jako część pasa drogowego drogi publicznej przeznaczona do ruchu lub postoju pojazdów oraz do ruchu pieszych, łącznie z poboczem oraz torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie pasa drogowego. 

Tu należy wyjaśnić, że określenie droga publiczna w rozumieniu ustawy o  drogach publicznych to budowla drogowa jedno lub wielojezdniowa, a pas drogowy to działka budowlana w postaci pasa gruntu przeznaczonego do zabudowy drogą publiczną  wraz z torowiskiem, pasami i wyspami dzielącymi oraz całą infrastrukturą drogową na i podziemną. Dziś pas drogowy oznacza się trwale żółtymi słupkami granicznymi.

Od dwudziestu lat droga i droga publiczna to osobne określeniaDroga z punktu widzenia zasad ruchu, to  już nie budowla będąca część drogi publicznej w rozumieniu ustawy o drogach publicznych, lecz jednoznacznie opisany w art. 2 pkt 1 wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt.
Nie ma już podstaw do zaliczania do drogi w rozumieniu zasad ruchu wydzielonych torowisk, pasów i wysp kanalizujących ruch, czyli tego wszystkiego, co znajduje się między jezdniami. 

Zmiana definicji drogi spowodowała niejako automatycznie zmianę definicji skrzyżowania, pomimo braku zmian w jej treści. 
  
By nie było wątpliwości. Prawo o ruchu drogowym nie ignoruje istnienia dróg publicznych, także tych dwujezdniowych, a także ich jednopoziomowych skanalizowanych dowolną co do wielkości i kształtu, w tym okrągłą, wyspą środkową skrzyżowań, ale to domena ustawy o drogach publicznych i Prawa budowlanego, a nie zasad ruchu.  Art. 1a wyjaśnia, że ilekroć w ustawie Prawo o ruchu drogowym jest mowa o drodze publicznej, to dotyczy to drogi zdefiniowanej ustawą o drogach publicznych. 

Jeżeli chodzi o zasady ruchu, to dotyczą one tylko i wyłącznie jazdy po jednej, jedno lub dwukierunkowej, jezdni drogi dopuszczonej do ruchu publicznego, chyba że jakiś przepis stanowi inaczej, np. określa prędkość na autostradzie lub drodze ekspresowej. 

Kierujący  może  poruszać się w danej chwili tylko po jednej jezdni drogi publicznej, zgodnie z jej przebiegiem, gdy jest dwukierunkowa zawrócić na niej bez jej opuszczania lub ją po prostu opuścić z jej lewej lub prawej strony. 

Dzięki temu, że obowiązujące w Polsce i w Europie prawo o ruchu drogowym jest elementarne, a zatem jednoznaczne i uniwersalne, może być z powodzeniem  stosowane wprost na każdym, dowolnie zorganizowanym, także złożonym obiekcie budownictwa drogowego, co oczywiste, właściwie i zgodnie z tym prawem oznakowanym. 

Nie jest zatem prawdą, że prawo jest złe, bo brak w nim definicji i uniwersalnych zasad ruchu obowiązuj;ących dla budowli typu rondo. Te zasady ruchu znajdują się w obowiązującym Kodeksie drogowym. 

Krajowa Rada Audytorów nie dość, że przyznała sobie sama prawo do interpretowania obowiązującego prawa i tworzenia ogólnopolskiego prawa korporacyjnego, obowiązującego w WORD zamiast ustawy Prawo o ruchu drogowym, to także, bez jakiegokolwiek uprawnienia, upoważniło dyrektorów WORD do tworzenia swojego prawa lokalnego. Eksperci udowadniają przy okazji, że nie rozumieją określenia "skrzyżowanie o ruchu okrężnym".

Na stronie 26 biuletynu czytamy, że
W przypadku niekonwencjonalnych rozwiązań skrzyżowań o ruchu okrężnym Dyrekcja WORD'u może po analizie, która znajdzie się w dokumentach WORD, ustalić inne zasady zawracania na rondzie.

Poprawny zapis powinien brzmieć: 
W przypadku niezgodnego z obowiązującym prawem oznakowania budowli drogowych typu rondo, dyrekcja WORD powinna po analizie, która znajduje się w dokumentach WORD, opisać niezgodności, wysłać wniosek o ich usunięcie do zarządcy drogi z powiadomieniem właściwego organu Policji i nie prowadzić lub nie oceniać egzaminu na takim obiekcie, do czasu jego prawidłowego oznakowania. 

Obowiązujące w WORD, sprzeczne z obowiązującym prawem, ustalone przez Krajową Radę Audytorów zasady  poruszania się na rondach opiszę w kolejnym poście. Wyjaśni to jednoznacznie dlaczego Wojewódzkie Sądy Administracyjne w Gliwicach i w Lublinie musiały przyznać rację egzaminowanym, obnażając tym samym bezprawie i samowolę WORD oraz brak wiedzy i kompetencji egzaminatorów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prawo dotyczące zasad ruchu drogowego ma obowiązek być proste, jednoznaczne i oczywiste, bowiem takim być musi, by wszyscy, niezależnie od wieku i wykształcenia, jednakowo je rozumieli i stosowali w praktyce. Właśnie temu, by tak było, poświęcony jest ten blog.
Blog nie jest forum dyskusyjnym i wszelkie wpisy obrażające autora oraz komentujących nie będą publikowane.
Jeżeli masz wątpliwości, przeczytaj, zastanów się i sam podejmij decyzję, co jest dla Ciebie prawdą, a co fałszem. Pamiętaj, że po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, to Ty odpowiadasz za to co czynisz na drodze, nie twój dawny instruktor lub egzaminator, funkcjonariusz lub urzędnik, dziennikarz, autor książki lub bloga.
Zbytnia pewność siebie znika w zderzeniu z brutalną rzeczywistością. Wtedy jest już za późno, by uczyć się na cudzych błędach.